Na początek, jestem niemal pewien, że w przeciwieństwie do fików z czarodziejkami czy yugioh nie będzie zbyt wielu komentarzy.
Albowiem mamy tu dziełko wybitne, podobnie jak większość fików Daghmarre do Naruto napisane starannie, ciekawym językiem i o niezwykle skonstruowanej fabule, na pozór przecież banalnej. Ot, Gaara ulega fascynacji Rockiem Lee i mamy standardowy temat yaoi (względnie yuri). Ale jak ten banał jest rozpisany to niech się Grisznak uczy.
Do tego dialogi...w fikach Daghmarre są one fascynujące. Wszyscy, których nie odrzuca yaoi powinni IMHO przeczytać też pozostałe fiki, a szczególnie Kryształ i Płomień. Rozmowa, kochani, dialogi w tych opowiadaniach są realistyczne i dotyczą rzeczy ciekawych, odpowiedzialności, związków, przyjaźni i , ogólnie mówiąc silnych emocji jak to mieliśmy okazję czytać tutaj. Podsumowując, to opowiadanie jest IMO piękne. Ocena 5/10.
Żartuję.;)
Na koniec uczepię się jednego zdania.
Księżyc zasłoniły szczelnie chmury.
Szyk zdania jest nieoptymalny. Napisałbym to tak: "Chmury szczelnie zasłoniły księżyc". I już.
Są też literówki. Dwie. Ja bym się nie przejmował.
I zamykając temat, zajrzyjcie na fanfiction.net i czytajcie inne opowiadania Daghmarre (przekaz podprogowy). Buźka.:)
Kimi : 2009-09-02 13:09:15 Ładnie
Bardzo ładny język wypowiedzi, a tego zawsze szukam. Niestety Internet pełen jest bzdurnych opowiadań, opisanych w dodatku dziecinnym stylem. Kompletny brak taktu. Tu widzę to co kocham - delikatność, dokładność, wszystko można sobie niemal idealnie wyobrazić, poczuć. Przyznam, że śmiałam się chwilę, gdy czytałam o tych zmyślonych historiach, jakie opowiadali sobie mieszkańcy Suny po pamiętnym incydencie w pubie, kiedy to Gaara capnął piaskową łapą Rocka Lee. Jednak drażnił mnie ten wszędobylski zapach orzechów od Lee, od razu skojarzyłam to z wiewiórką, którą niegdyś uratował w czasie trwania egzaminów na chunina w lesie śmierci.
Przeczytałam też komentarz osoby nade mną - przepraszam, ale zbytnio Cię wychwala. Tak dużo znalazłam pięknych słów w Twoim oneshocie, że aż zaczęłam mieć mętlik w głowie, trochę prostoty również się przydaje. I Lee zbyt ładnie pachniał, za mało było potu xD
Najbardziej zaintrygowało mnie jego zdanie kiedy skończyli już wiadomo co - to co powiedział było mądre, owszem, ale co on może wiedzieć o samotności? Gaara zna to zbyt dobrze, dla niego zawsze będzie tylko on kontra reszta świata, że wszyscy są źli, a nawet jeśli są już dobrzy, to są dla niego tylko anonimami.
Na koniec - ładne, klimatyczne. Lubię to, bo po części przypomina styl pewnej osoby, której opowiadania uwielbiam czytać.
PS. Najbardziej w opoiwadaniu raziła mnie literówka w imieniu Kimimaro ><
Na początek, jestem niemal pewien, że w przeciwieństwie do fików z czarodziejkami czy yugioh nie będzie zbyt wielu komentarzy.
Albowiem mamy tu dziełko wybitne, podobnie jak większość fików Daghmarre do Naruto napisane starannie, ciekawym językiem i o niezwykle skonstruowanej fabule, na pozór przecież banalnej. Ot, Gaara ulega fascynacji Rockiem Lee i mamy standardowy temat yaoi (względnie yuri). Ale jak ten banał jest rozpisany to niech się Grisznak uczy.
Do tego dialogi...w fikach Daghmarre są one fascynujące. Wszyscy, których nie odrzuca yaoi powinni IMHO przeczytać też pozostałe fiki, a szczególnie Kryształ i Płomień. Rozmowa, kochani, dialogi w tych opowiadaniach są realistyczne i dotyczą rzeczy ciekawych, odpowiedzialności, związków, przyjaźni i , ogólnie mówiąc silnych emocji jak to mieliśmy okazję czytać tutaj. Podsumowując, to opowiadanie jest IMO piękne. Ocena 5/10.
Żartuję.;)
Na koniec uczepię się jednego zdania.
Szyk zdania jest nieoptymalny. Napisałbym to tak: "Chmury szczelnie zasłoniły księżyc". I już.
Są też literówki. Dwie. Ja bym się nie przejmował.
I zamykając temat, zajrzyjcie na fanfiction.net i czytajcie inne opowiadania Daghmarre (przekaz podprogowy). Buźka.:)
Ładnie
Bardzo ładny język wypowiedzi, a tego zawsze szukam. Niestety Internet pełen jest bzdurnych opowiadań, opisanych w dodatku dziecinnym stylem. Kompletny brak taktu. Tu widzę to co kocham - delikatność, dokładność, wszystko można sobie niemal idealnie wyobrazić, poczuć. Przyznam, że śmiałam się chwilę, gdy czytałam o tych zmyślonych historiach, jakie opowiadali sobie mieszkańcy Suny po pamiętnym incydencie w pubie, kiedy to Gaara capnął piaskową łapą Rocka Lee. Jednak drażnił mnie ten wszędobylski zapach orzechów od Lee, od razu skojarzyłam to z wiewiórką, którą niegdyś uratował w czasie trwania egzaminów na chunina w lesie śmierci.
Przeczytałam też komentarz osoby nade mną - przepraszam, ale zbytnio Cię wychwala. Tak dużo znalazłam pięknych słów w Twoim oneshocie, że aż zaczęłam mieć mętlik w głowie, trochę prostoty również się przydaje. I Lee zbyt ładnie pachniał, za mało było potu xD
Najbardziej zaintrygowało mnie jego zdanie kiedy skończyli już wiadomo co - to co powiedział było mądre, owszem, ale co on może wiedzieć o samotności? Gaara zna to zbyt dobrze, dla niego zawsze będzie tylko on kontra reszta świata, że wszyscy są źli, a nawet jeśli są już dobrzy, to są dla niego tylko anonimami.
Na koniec - ładne, klimatyczne. Lubię to, bo po części przypomina styl pewnej osoby, której opowiadania uwielbiam czytać.
PS. Najbardziej w opoiwadaniu raziła mnie literówka w imieniu Kimimaro ><