Najbardziej elfie opowiadanie jakie czytałem, to jest komplement.:)
Po raz pierwszy przeczytałem je wczoraj wieczorem i wtedy zachwyciłem się formą, nic więcej. Czytając dzisiaj analizuję to na zimno i widzę kilka starych jak świat motywów wykorzystanych w niezwykle interesujący sposób.
Mamy więc mrocznego elfa (nie daj Boże, emo), który stara się zerwać ze swym dziedzictwem, znaleźć schronienie i miłość. Jest magiem i świetnym szermierzem. A na dodatek cierpi na poczucie winy. Podsumowując, dobrze, że nie ma tu pantery z astrala.;)
Niemniej, forma tego dziełka zrobiła na mnie spore wrażenie. Bardzo wysublimowana, elegancka, stworzony przez nią klimat jest ciepły jak płomienie ogniska wokół którego tańczą elfy.:)
Na koniec mały cytat:
Taniec jest pięknem, radością, jest rytuałem, miłością.
Ciekawe stopniowanie. Ja bym je trochę odwrócił, ale to szczegół.
Podsumowując, daję uczciwe 9. Choć tak naprawdę nie wiem jak poradziłbyś/poradziłabyś sobie z dłuższą formą. Czy pisząc opowiadanie o większej objętości potrafiłbyś/potrafiłabyś utrzymać ten klimat i wykreować ciekawe, oryginalne pomysły. Bo to o pomysły chodzi w opowiadaniu.
Po pierwsze, dziękuję za taki komentarz, oczywiście nie chodzi o te pochwały, choć to bardzo miłe. Dobrze przeczytać coś takiego, rzadko się mi zdarza dostać komentarz dość wyczerpujący.
Po drugie, hm, małe sprostowanie. Assin nie jest drowem, nie jest elfem nawet. Wiem, że to ten jego wygląd i przyznaję, że FR leżało u podstaw pierwszej wersji tej historii, ale po prostu wiele się zmieniło w tym, co piszę.
Choć tak naprawdę nie wiem jak poradziłbyś/poradziłabyś sobie z dłuższą formą. Czy pisząc opowiadanie o większej objętości potrafiłbyś/potrafiłabyś utrzymać ten klimat i wykreować ciekawe, oryginalne pomysły. Bo to o pomysły chodzi w opowiadaniu.
Nie tylko pomysł, ale i sporo pracy.
To mnie właśnie czeka, jeśli zdecyduję się napisać coś naprawdę. Bo te krótkie teksty potrzebne mi są do rozwijania warsztatu i pracy nad stylem, do którego dążę.
To nie jest Yaoi. To jest przyjaźń IMHO.
W odniesieniu do całej historii to jest yaoi, ale powiedzmy, że nie lubię epatować tym tam, gdzie nie trzeba. Niech jednak będzie, że zaczęło się od przyjaźni :)
Najbardziej elfie opowiadanie jakie czytałem, to jest komplement.:)
Po raz pierwszy przeczytałem je wczoraj wieczorem i wtedy zachwyciłem się formą, nic więcej. Czytając dzisiaj analizuję to na zimno i widzę kilka starych jak świat motywów wykorzystanych w niezwykle interesujący sposób.
Mamy więc mrocznego elfa (nie daj Boże, emo), który stara się zerwać ze swym dziedzictwem, znaleźć schronienie i miłość. Jest magiem i świetnym szermierzem. A na dodatek cierpi na poczucie winy. Podsumowując, dobrze, że nie ma tu pantery z astrala.;)
Niemniej, forma tego dziełka zrobiła na mnie spore wrażenie. Bardzo wysublimowana, elegancka, stworzony przez nią klimat jest ciepły jak płomienie ogniska wokół którego tańczą elfy.:)
Na koniec mały cytat:
Taniec jest pięknem, radością, jest rytuałem, miłością.
Ciekawe stopniowanie. Ja bym je trochę odwrócił, ale to szczegół.
Podsumowując, daję uczciwe 9. Choć tak naprawdę nie wiem jak poradziłbyś/poradziłabyś sobie z dłuższą formą. Czy pisząc opowiadanie o większej objętości potrafiłbyś/potrafiłabyś utrzymać ten klimat i wykreować ciekawe, oryginalne pomysły. Bo to o pomysły chodzi w opowiadaniu.
Pozdrawiam i gratuluję bardzo ciekawego dzieła.:)
PS. To nie jest Yaoi. To jest przyjaźń IMHO.
Po pierwsze, dziękuję za taki komentarz, oczywiście nie chodzi o te pochwały, choć to bardzo miłe. Dobrze przeczytać coś takiego, rzadko się mi zdarza dostać komentarz dość wyczerpujący.
Po drugie, hm, małe sprostowanie. Assin nie jest drowem, nie jest elfem nawet. Wiem, że to ten jego wygląd i przyznaję, że FR leżało u podstaw pierwszej wersji tej historii, ale po prostu wiele się zmieniło w tym, co piszę.
Nie tylko pomysł, ale i sporo pracy.
To mnie właśnie czeka, jeśli zdecyduję się napisać coś naprawdę. Bo te krótkie teksty potrzebne mi są do rozwijania warsztatu i pracy nad stylem, do którego dążę.
W odniesieniu do całej historii to jest yaoi, ale powiedzmy, że nie lubię epatować tym tam, gdzie nie trzeba. Niech jednak będzie, że zaczęło się od przyjaźni :)