W nim żyją ogniste bestie, ropuchy, gadające koty, zabójcze rośliny, a także starożytne smoki. Ale tak naprawdę, to mieszkańcy są najciekawszymi stworzeniami.
– „mieszkańcami” danego świata nazywamy również stworzenia tego typu co wyżej wymienione. Pies, dżdżownica czy Clint Eastwood to równoprawni mieszkańcy Ziemi.
Tacy ludzie nazywani są Xylonami […]każdy Xylon z uszami konia czy psa, albo ze skrzydłami zamiast rąk, patrzy na człowieka z obrzydzeniem.
– nieścisłość. Xyloni albo są, albo nie są ludźmi. Określenie „osoba” również dotyczy zazwyczaj człowieka. Wprowadzając człeko-podobną rasę (jak elfy) trzeba liczyć się z grami słownymi.
Kocie Xylony
– moja mała sugestia: może „Koci Xyloni”? „Xylony” brzmi bardziej wulgarnie. Jak „Indiany”, czy „Murzyny”, zamiast: „Indianie”, „Murzyni”.
mężczyzna w średnim wieku o złocistych włosach, z których wystawał po boku róg nosorożca.
– róg, z włosów?! Może z pomiędzy włosów? Albo na czole, przykryty włosami…?
Wilki i konie ciągły karoce,
– ciągnęły!
[…] zza ściany wyszedł Red i położył swoją torbę przy oknie wczytując się w zeszyt. Ciemnowłosa szamanka szturchnęła dziewczynę w ramię dając sygnał, że tak zwany Karzełek dał o sobie znać.
– Trudno zorientować się o co chodzi w tym fragmencie. Czy Red to wcześniej wspomniany chłopak/ Która z dziewczyn jest szamanką? Jaki Karzełek? Zbyt wiele informacji zostawia się domysłom czytelnika. Utrudnia to lekturę.
Nieoznaczone dialogi – nie wiadomo kto mówi, to jeszcze bardziej utrudnia zrozumienie.
Niestety był mniejszy o czoło
– można być mniejszym o głowę, albo o dłoń, ale czoło to żadna jednostka miary.
Cholera! Po co ja poszłam?!
– zgadzam się. Po co? Zobaczyć cień za oknem= w najgorszym wypadku zabarykadować w domu, zwłaszcza po Takich wiadomościach w TV.
Nigdy nie słuchała swojego przeczucia, które nigdy się nie myliło
– skoro się nie myliło, to powinna zmądrzeć i choć raz posłuchać.
na granatowym ciele było widać cały szkielet
– na ciele? Na wierzchu? Nie wyobrażam sobie tego, zbyt enigmatyczny opis.
ujrzała lodowy ogon trzymający w swym uścisku kończynę wroga
– chodziło również o ogon… nie jest on chyba kończyną. ;/
Scena walki jest chaotyczna. Nie wiadomo co się dzieje, kto wygrywa, a opisy koloru oczu spowalniają akcję i wprowadzają niepotrzebny mętlik.
Co z nim jest nie tak?
– chyba najbardziej tak. Głupia baba wściubia nos w nie swoje sprawy. :P Nie polubiłam głównej bohaterki.
Te kilka błędów, które zaznaczyłam szczególnie mi się rzuciły w oczy. Ale jest masa pomniejszych; ortograficznych, składniowych, logicznych. Świat mógłby być bardziej opisany. Fontanny i kilka drzew nie tworzą scenerii. Nie jest powiedziane, że Xyloni i ludzi żyją razem, tego się tylko domyślamy… Czy ich koegzystencja ogranicza się do pogardy Xylonów do ludzi czy może ludzie są zdegradowani? Czy jest ich równoważna ilość, czy może ludzi jest mniej… Skąd się wzięli Xyloni?
Pomysł jest niezły, ale niedopracowany. Nie czyta się płynnie. Utykałam przy każdym kolejnym akapicie próbując złapać jego sens.
wyłapane kiksy:
– „mieszkańcami” danego świata nazywamy również stworzenia tego typu co wyżej wymienione. Pies, dżdżownica czy Clint Eastwood to równoprawni mieszkańcy Ziemi.
– nieścisłość. Xyloni albo są, albo nie są ludźmi. Określenie „osoba” również dotyczy zazwyczaj człowieka. Wprowadzając człeko-podobną rasę (jak elfy) trzeba liczyć się z grami słownymi.
– moja mała sugestia: może „Koci Xyloni”? „Xylony” brzmi bardziej wulgarnie. Jak „Indiany”, czy „Murzyny”, zamiast: „Indianie”, „Murzyni”.
– róg, z włosów?! Może z pomiędzy włosów? Albo na czole, przykryty włosami…?
– ciągnęły!
– Trudno zorientować się o co chodzi w tym fragmencie. Czy Red to wcześniej wspomniany chłopak/ Która z dziewczyn jest szamanką? Jaki Karzełek? Zbyt wiele informacji zostawia się domysłom czytelnika. Utrudnia to lekturę.
Nieoznaczone dialogi – nie wiadomo kto mówi, to jeszcze bardziej utrudnia zrozumienie.
– można być mniejszym o głowę, albo o dłoń, ale czoło to żadna jednostka miary.
– zgadzam się. Po co? Zobaczyć cień za oknem= w najgorszym wypadku zabarykadować w domu, zwłaszcza po Takich wiadomościach w TV.
– skoro się nie myliło, to powinna zmądrzeć i choć raz posłuchać.
– na ciele? Na wierzchu? Nie wyobrażam sobie tego, zbyt enigmatyczny opis.
– chodziło również o ogon… nie jest on chyba kończyną. ;/
Scena walki jest chaotyczna. Nie wiadomo co się dzieje, kto wygrywa, a opisy koloru oczu spowalniają akcję i wprowadzają niepotrzebny mętlik.
– chyba najbardziej tak. Głupia baba wściubia nos w nie swoje sprawy. :P Nie polubiłam głównej bohaterki.
Te kilka błędów, które zaznaczyłam szczególnie mi się rzuciły w oczy. Ale jest masa pomniejszych; ortograficznych, składniowych, logicznych. Świat mógłby być bardziej opisany. Fontanny i kilka drzew nie tworzą scenerii. Nie jest powiedziane, że Xyloni i ludzi żyją razem, tego się tylko domyślamy… Czy ich koegzystencja ogranicza się do pogardy Xylonów do ludzi czy może ludzie są zdegradowani? Czy jest ich równoważna ilość, czy może ludzi jest mniej… Skąd się wzięli Xyloni?
Pomysł jest niezły, ale niedopracowany. Nie czyta się płynnie. Utykałam przy każdym kolejnym akapicie próbując złapać jego sens.