Bardzo mi się podoba ten rozdział. W pewnym sensie - lub bezsensie - odwzorowuje stan mojego umysłu, w którym kotogrysy czy fruwające szafy są normalnością. I burdel w pokoju podczas zatracenia artystycznego - jakbym widziała siebie!
Czekam na kolejne rozdziały. Ładnie piszesz i dobrze ci to wychodzi. Nie lubię absurdów, ale tutaj są przedstawione tak szalenie sympatycznie i znajomo, że nie sposób się z nimi nie utożsamić.
Bardzo mi się podoba ten rozdział. W pewnym sensie - lub bezsensie - odwzorowuje stan mojego umysłu, w którym kotogrysy czy fruwające szafy są normalnością. I burdel w pokoju podczas zatracenia artystycznego - jakbym widziała siebie!
Czekam na kolejne rozdziały. Ładnie piszesz i dobrze ci to wychodzi. Nie lubię absurdów, ale tutaj są przedstawione tak szalenie sympatycznie i znajomo, że nie sposób się z nimi nie utożsamić.