Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Cindirella's Search

Rozdział I

Autor:Grisznak
Korekta:IKa
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Obyczajowy
Dodany:2007-04-16 23:39:30
Aktualizowany:2008-02-19 11:59:18


Następny rozdział

Zachwiała się. Czuła, jak traci równowagę, w ostatniej chwili niepewnie opierając się o półkę z książkami, popychając je przed siebie. Stojące w równym rządku tomiki przechyliły się w lewo, dwa ostatnie spadły na ziemię. W oświetlonym jedynie pojedynczą żarówką pokoju panował półmrok i nietrudno było się potknąć. Powoli wróciła do pionu, ciężko oddychając, i zrobiła kilka kroków do przodu po czym z ulgą opadła na miękki materiał krzesła stojącego przed biurkiem. Spojrzała w lusterko, stojące w rogu biurka, oparte o stosik płyt. Szukała własnego oblicza by zaraz, na jego widok, odwrócić się z niesmakiem.

Wydawało jej się, że w stojącym przed nią szkle wszystko się rozmywa. Obraz, który powinna w nim ujrzeć ustępował miejsca jakimś fantasmagorycznym kształtom, falującym przed jej wzrokiem. Przetarła zmęczone powieki i sięgnęła po okulary. Spod niedużych okrągłych szkieł błyszczały nieco zamglonym błękitem jej oczy, odbijające się w lustrze. "Chyba już dosyć - pomyślała. - Kolejny wieczór poszedł w diabły".

Sięgnęła do szuflady, wyjmując zeszyt i długopis, ale zanim zdążyła cokolwiek napisać, poczuła, że jej gardło domaga się odrobiny wilgoci. Chwyciła butelkę białego wina, nalała go do kieliszka, ale odsunęła go na bok, stawiając tuż obok nie otwartej paczki papierosów. Nigdy w życiu nie paliła, te papierosy kupiła dwa dni temu i od tej pory tu leżały, kusząc ją. Uznała, że na razie mogą jeszcze tak leżeć. Póki co, szła jeszcze w miarę prosto, gdy zboczy z trasy, to co innego. Na razie nie.

***

Obrzydliwy, wiercący dzwonek telefonu wyrwał ją z kojących objęć snu. Raz, drugi, trzeci..."Może się znudzi?" - pomyślała, nie interesowało ją kto o tak wczesnej porze mógł dzwonić. Liczyło się tylko to, aby w końcu przestał. Nie przestał jednak. Pół żywa zwlokła się z łóżka i uniosła słuchawkę do ucha.

"Zamawiała pani budzenie. Jest godzina szósta trzydzieści" - oznajmił głos z drugiej strony słuchawki, po czym zamilkł. Zamawiała? Może? Nie pamiętała nawet dobrze kiedy i jak wróciła do domu wczorajszego wieczoru. A jeśli było to dziś w nocy? No nieważne. Poczłapała do łazienki, opierając się o zlewozmywak spojrzała w swoje oblicze. Sklęła w myślach wszystko na czym świat stoi i odkręciła kurek z wodą.

Wychodząc z domu powtarzała sobie, że gdy wróci, musi wreszcie zrobić porządek. Stos nie ułożonych książek piętrzące się pod ścianą, buty porozrzucane pod szafą, wiszące na oparciu krzesła i uchylonych drzwiach szafy ciuchy - gdyby ktoś, kto znał ją wcześniej zobaczył to wszystko, nigdy by nie uwierzył, że właścicielką tej kawalerki jest Ami Mizuno. Cóż, ludzie się zmieniają, choć z drugiej strony "Plus Ca change, plus ca meme chose" - dodała w myślach. - "Im bardziej coś się zmienia, tym bardziej staje się to takie samo."

***

Niemal biegła po schodach. Oczywiście, była spóźniona. Wyszła zbyt późno, kolejka jechała nieznośnie wolno, zaś autobus zatrzymywał się gdy tylko mógł. O wszechobecnym tłoku szkoda było nawet wspominać. Podobnie o padającym od rana deszczu. Gdy dotarła na uniwersytet, było już kilka minut po ósmej. Zostawiła płaszcz w szatni i nie czekając na windę wbiegła na drugie piętro. Zatrzymała się przed drzwiami sali, w której miała zajęcia, złapała oddech, po czym weszła do środka.

- Przepraszam - powiedziała, kłaniając się i skierowała się ku swemu miejscu.

- O, pani Mizuno... to zaszczyt, zaszczyciła nas pani swoją obecnością - pełnym ironii głosem zwrócił się do niej prowadzący, ale ona miała to gdzieś. Siadła, wyjęła zeszyt i długopis a następnie zaczęła notować. Głowa chwiała się, wciąż przypominając o sobie i pulsującym w niej tępym bólu. Wypita rano kawa powoli przestawała działać. Zapowiadał się długi dzień.

- Mizuno, coś taka rozmamłana? - spytała jedna z koleżanek podczas przerwy między zajęciami, podchodząc do siedzącej w barze, koło automatu z kawą, dziewczyny.

- Nie twoja sprawa - rzuciła od niechcenia Ami. - Nudzi ci się?

- A wiesz, co słyszałam? - niezrażona kontynuowała, widać było, że chodzi jej o coś konkretnego. Ami jednak więcej zainteresowania poświęcała plastykowemu kubkowi kawy.

- Znajoma mówiła mi, że widziała cię przedwczoraj w "Eclipse".

- I co z tego? - mruknęła Ami - to jakiś grzech?

- No nie, coś ty. Ale jak chciałaś tam iść, to trzeba było powiedzieć, poszłybyśmy razem i znalazłybyśmy ci jakiegoś faceta, co byś nie musiała sama siedzieć przy stoliku cały wieczór, jak wtedy.

Ami uniosła wzrok z nad kawy i spojrzała tamtej prosto w oczy, z wyraźną już niechęcią.

- Daj mi spokój - powiedziała powoli, akcentując każde słowo.

- Człowiek chce pomóc a tu masz - fuknęła dziewczyna, ale oddaliła się, by podzielić się wszystkim z innymi studentkami z ich roku. Fakt, ze Ami Mizuno siedzi sama w klubach nie był może sensacją najwyższych lotów, ale z braku laku...

***

Ami wracała do domu a w jej głowie pragnienie zrobienia porządku walczyło z sennością i zmęczeniem. Wciąż jednak miała w sobie obowiązkowość, nieważne jak bardzo starała się ostatnimi czasy jej pozbyć. Krople deszczu uderzały w parasolkę, zaś ich bębnienie tylko dodatkowo irytowało zmęczoną dziewczynę. Nagle do jej uszu dobiegł dochodzący z niedalekiej okolicy odgłos szarpaniny i czyjeś krzyki.

"Nie, spokojnie, wracasz do domu" - powiedziała sobie i zrobiła kilka kroków do przodu. Znowu się zatrzymała. "Jesteś zmęczona, napijesz się kawy i odpoczniesz". Krok do przodu. Odwróciła się i pospiesznie skierowała w kierunku z którego dobiegały podejrzane hałasy. Wśród coraz szybciej padającego deszczu niemal nie słychać było rozpryskujących się pod jej krokami kałuż. Dotarła do zaułka, w którym ujrzała szamocącą się z jakimś mężczyzną dziewczynę. On szarpał jej torebkę, okręconą wokół jej ramienia. Przycisnąwszy się do muru, dziewczyna starała się nie dopuścić do jej wyrwania. Widać jednak było wyraźnie, że w tej walce skazana jest na porażkę.

Ami westchnęła ciężko i przeklinając raz jeszcze swoją osobowość, sięgnęła do kieszeni, wyjmując z niej niebieską różdżkę. Uniosła ja do góry i krzyknęła:

- Kryształowa Potęgo Merkurego, działaj! - wirujące wokół niej strumienie deszczu i wody zalśniły, mieszając się i tańcząc wokół niej, gdy w miejsce otulającego jej ciało płaszcza pojawił się szkolny mundurek. Całe szczęście, że dopasowywał się do wieku i mimo kilku lat wcale nie był za krótki ani za ciasny. Wizjer na oczach sprawił, że mimo deszczu widziała wszystko wyraźnie. Zaskoczony całym wydarzeniem mężczyzna przestał szarpać się z kobietą. Patrzył teraz na stojącą w smugach deszczu, otoczoną błękitną poświatą istotę, która niespodziewanie pojawiła się przed nim.

- Wodna Rapsodia Merkurego! - krzyknęła Ami, gdy w jej dłoniach pojawiła się złota harfa, spomiędzy strun której uderzyły strumienie wody, przecinając ze świstem powietrze. Mężczyzna poczuł, jak paraliżuje go chłód, nie był w stanie się poruszyć, tylko patrzył, słysząc jednocześnie przenikliwe dźwięki harfy. Wreszcie, straciwszy przytomność, padł na ziemię.

- Co....kim ty jesteś? - spytała kobieta, trzymając kurczowo w dłoniach torebkę i wpatrując się w stojącą przed nią postać.

- Uwierzyłabyś, gdybym powiedziała, że cholernie zmęczoną Księżniczką z Merkurego? - spytała Ami, widząc zdumioną kobietę. - Jak wolisz, może być, że Myszką Miki. - Czarodziejka z Merkurego, mówiąc to, znikła w deszczu, pozostawiając kobietę przyciśniętą do ściany, zdziwioną tym, co właśnie zobaczyła. W tym czasie Ami była już daleko, ponownie w swoich codziennych ciuchach. Owszem, powinna była dać sobie spokój, od tego jest policja. Ale nie mogła, jakkolwiek by przeklinała własne dobre serce.

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Michiszisa : 2011-05-10 14:22:13
    jupijej

    bardzo fajne^^ Ciężko aby coś mnie zaciekawiło, a to mnie zaciekawiło bardzo:D

  • Setsuna : 2007-04-24 08:17:22
    RE: Niespodzianka?

    Naprawdę? Oj, to ja już chce ten drugi rozdział!

  • Grisznak : 2007-04-20 11:16:50
    RE: Haha!

    crazy_witch napisał(a):
    Masz plusa za Ami! I to w jakim wydaniu! Włóczącą się po klubach i wyraźnie poirytowaną. No to czekam na część drugą.

    Dziękuję. Trochę to potrwa, bo tanuczy system dodawania jest niezbyt szybki.

  • crazy_witch : 2007-04-19 21:08:32
    Haha!

    Masz plusa za Ami! I to w jakim wydaniu! Włóczącą się po klubach i wyraźnie poirytowaną. No to czekam na część drugą.

  • Grisznak : 2007-04-18 11:42:13
    RE: :)

    iosellin napisał(a):
    no to przywedrowalam i tu ;) Ciezko cos stwierdzic, bo w zasadzie dopiero poczatek. Aczkolwiek, nie rozumiem czemu Ami sie musiala przesajlorkowywac na zwyklego zlodzieja. To zajsc od tylu i przywalic solidnie w leb ciezkim podrecznikiem czy czymkolwiek innym by nie wystarczylo, zeby delikwent dal kobiecie spokoj? ;p

    Ciekawe, że za tą scenę w innym miejscu dostał mi się ochrzan z zupełnie innego powodu. Ale co tam...

    Co do sailorkowanie - po prostu miałem ochotę na taką bardziej typową scenkę.

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze
  • Pokaż komentarze do całego cyklu