Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Czerwona

Autor:Slova
Korekta:Inai
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Obyczajowy
Uwagi:Self Insertion
Dodany:2009-03-27 15:49:33
Aktualizowany:2009-03-27 15:49:33


To był moment, jedna krótka chwila, kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem, a serce zaczęło mi bić mocniej. Była wyjątkowa. Przez dłuższy czas odwagi starczało mi tylko na podziwianie jej wdzięku z odległości. Wiele razy widziałem, jak inni z nią obcowali, a w tedy robiło mi się żal. To niemiłe uczucie nawiedzało mnie wiele razy i miałem wtedy wrażenie, że tylko ja jeszcze jej przy sobie nie trzymałem, a to tylko rozniecało we mnie chęć jej zdobycia. Nie musiałem długo czekać.

Tego dnia wiedziałem, że wszystko pójdzie dobrze, w końcu innego scenariusza nie przewidywałem. Miałem dość muskania jej kształtnej, delikatnej sylwetki wzrokiem. Byłem już zbyt zmęczony spoglądaniem na to, co inni z nią wyprawiają. Jedni podchodzili do tego fachowo, bez nerwów i prowadzili ją pewną, wprawioną ręką. To jeszcze tolerowałem, ponieważ wiedziałem, że nic jej się nie stanie. Gorzej, kiedy dobierał się do niej facet nie mający o tym zielonego pojęcia. Wiedziałem, że będzie robił z nią złe rzeczy, że ją zamęczy. Nie chciałem tego i byłem zadowolony, że przyszła moja kolej.

Ubrałem się odpowiednio do okoliczności. Nieco schodzone, ale zadbane granatowe spodnie dobrze na mnie leżały opięte wysokimi cholewami czarnych butów. Pikowana kamizelka przykrywała czarną bluzę z kapturem. Nieco poprawiłem zwichrowaną fryzurę i ruszyłem do dzieła. Bez słowa przykucnąłem obok miejsca, w którym siedziała. Była tak samo stoicka i zimna, jaką ją zawsze sobie wyobrażałem. Nie zareagowała.

Delikatnie musnąłem ją dłonią. Przez chwilkę poznawałem jej kształty, zapamiętując każdy szczegół. Jej sylwetka miała więcej nierówności, niż mi się wcześniej wydawało. Bez pytania objąłem ją nogami, z początku delikatnie, ale potem ścisnąłem mocno, by się nie wyrywała. Wiedziała doskonale, co mam na myśli. Pociągnąłem ją kilkakrotnie podczas ssania. Zamruczała jak kot i po chwili zawyła rozpalona. Miałem problem z utrzymaniem jej w ryzach, kiedy rzucała się nerwowo. Nic to.

Nie spieszyłem się, dałem jej chwilę na uspokojenie. Rozgrzewało mnie jej ciepło, czułem je na dłoniach. Rozluźniłem uda i zawisła mi na rękach. Przycisnąłem kilkakrotnie delikatną rączkę, a ona zawyła głośno osiągając szczyt. Była gotowa.

Muszę przyznać, że z tak niezwykłym zjawiskiem nie miałem jeszcze do czynienia. W jednej chwili z delikatnej, stoickiej istoty zamieniła się w nieposkromioną, dziką bestię. Byłem przez to z siebie zadowolony, bo to w końcu wszystko moja zasługa. Pewien, że w moich rękach będzie się czuła najlepiej, wiedziałem, że ona niczego innego w tej chwili nie pragnie. Trzęsła się cała, czułem to. Nie mogła się już doczekać tego, co z nią za chwilę zrobię.

Przez cały dzień nikt nas nie powstrzymywał ani nie stanął między nami. Byliśmy tylko my, istnieliśmy dla siebie nawzajem, staliśmy się jednością. Inni mi zazdrościli, wiedziałem o tym. Teraz ja mogłem poczuć to samo, co oni jeszcze wczoraj czy przedwczoraj. Miałem jednak nadzieję, że ze mną jest jej lepiej.

Nie ograniczałem jej, jedynie nakierowywałem. Sama wiedziała, co ma robić. Moja wiedza i jej niespotykane możliwości sprawiły, że byłem królem tego balu. A ona moją czerwoną damą. Pośród gęstych zarośli i pod zwartym okapem drzewostanu jej śpiew niósł się po całym lesie. Szła pewnie i bez wahania prowadzona moimi rękoma. Pokonywaliśmy bez trudu wszelkie bariery, które między nami stanęły. Nie zakleszczyliśmy się ani razu, doskonale oceniałem i niwelowałem napięcia. Mokry od potu mówiłem sobie: "chcę ją mieć". Nie mogłem znieść myśli, że jutro ktoś inny ją rozgrzeje. To uczucie było okropne, ale dzień zbliżał się ku końcowi, a norma pracy została wykonana. Paliwa też nie zostało wiele. Doszczętnie wypompowana z energii i stopniowo coraz bardziej oziębła, z końcem dnia w końcu ucichła zupełnie. Byłem z siebie dumny i nie mogłem się doczekać chwili, kiedy jeszcze raz będę miał okazję pracować tą piłą.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Mrs Villemo : 2009-07-16 14:07:42

    Zaskakujące, muszę przyznać, ale też myślałam że chodzi o motor. I dobrze, że w opisie było o tym, aby nie czytać zakończenia, bo często tak robie...

  • Slova : 2009-06-25 23:00:17

    Ależ nie, nieumiejętne wprowadzanie prowadnicy w naprężone drewno może spowodować, że zostanie ona zaciśnięta, czyli, fachowo mówiąc, zakleszczona ; )

  • Aurorka : 2009-06-25 14:23:01

    Uznałam, że fragment z zakleszczeniem to 'potknięcie' autora :)

  • Slova : 2009-06-24 22:20:41

    MMMMMMOTUR

    Szczrze mówiąc to nie wiem, jak można sie zakleszczyć motorem : D

    Ale, jak widać, tekst zdaje egzamin, o to mi chodziło, by tak wyprowadzić czytelnika w pole.

  • Aurorka : 2009-06-22 11:31:59
    ...

    Byłam przekonana, że mowa o motorze, a tu... zaskoczenie :)

  • Skomentuj