Opowiadanie
Runiczne Opowieści
Eihwaz
Autor: | Tamaya |
---|---|
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Fantasy |
Dodany: | 2005-08-17 21:41:32 |
Aktualizowany: | 2005-08-17 21:41:32 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Wyzwolenie Eihwaz
Moje istnienie to niekończące się podróże.
Potrzebujesz wiele czasu, aby mnie poznać.
Odwiedzaj mnie często,
A ja ci pokażę światy,
Jakich sobie nie wyobrażałaś.
Moja moc nie kończy się jedną wizją.
Jestem Nieskończonością, Karino I. B.
- Pokaż, co dostałaś tym razem? - Eilin z niecierpliwością czekała aż jej przyjaciółka rozpakuje otrzymany niecodzienny podarunek od wuja. Karina nie spieszyła się zbytnio trzymając ją w niepewności z przekory. Obie dziewczyny siedziały przy eleganckim stole w jednej z pałacowych sal. Karina była młodą dziewczyną o łagodnych rysach twarzy, którą okalały złociste loczki pozostawionych poza kokiem włosów. Długa srebrzysta suknia z przypominającym wachlarz stojącym kołnierzem i małym trójkątnym wycięciem dekoltu dodawała jej jeszcze większej niewinności i delikatności. Nie nosiła też zbyt dużej ilości biżuterii poza pojedynczym sznurem pereł, kolczykami i złotą opaską na głowie również wysadzaną tymi mlecznymi klejnotami. Robiła wrażenie zawsze jakiejś nieobecnej duchem zadumanej.
- Przestań się ze mną droczyć, Karino. - powiedziała z niecierpliwiona Eilin. - No dalej na pewno sama też jesteś nie mniej ciekawa ode mnie.
- Już dobrze. Już dobrze. - odpowiedziała Karina - Zobaczmy, co to jest.
- Och! - z ust obu przyjaciółek wyrwał się okrzyk zachwytu, kiedy na stole pojawiła się niesamowita kryształowa kula na statywie. Jej wnętrze mieniło się ciepłymi kolorami z przewagą różu, którego barwy był cały przedmiot, a w samym środku znajdował się złocisty znak runy Eihwaz. Karina nie mogła oderwać oczu od tej kuli oglądając ją ze wszystkich stron. Eilin również przez chwilę wydawała się być pod jej urokiem, ale szybko na jej twarzy odmalowało się znużenie.
- Śliczna statuetka do postawienia gdzieś. - zawyrokowała - Jednak nic szczególnego moim zdaniem. Idę do ogrodu. Jest dziś taka piękna słoneczna pogoda.
- Później do ciebie dołączę. - odpowiedziała Karina zamyślona - Na razie nie mam ochoty.
- Jak sobie życzysz. - oznajmiła Eilin wstając i ruszając do drzwi. Karina dalej siedziała pochłonięta własnymi rozważaniami. Podniosła wzrok i rozejrzała się po nieco fantazyjnie urządzonym pokoju, który tak dobrze znała. Był ciepły letni dzień i wszyscy siedzieli w ogrodzie, ale jakoś nie miała ochoty na ich towarzystwo i błahe rozmowy stosowne do jej pozycji. Spojrzenie dziewczyny utkwiło na obrazie nad białym kominkiem. Próbowała się skupić na tym, co właściwie on przedstawia, ale zauważyła, że myślenie o tym sprawia jej trudność. Chwilami kontury zdawały się zamazywać przed jej oczami. Znów wróciła do tajemniczej kuli z runą, która zaczęła ją bardzo intrygować. Bezwiednie utkwiła w niej spojrzenie i trwała tak. Im dłużej się wpatrywała zaczęła odnosić wrażenie jakby z mozaiki barw wyłaniały się jakieś obrazy. Początkowo trudne do rozpoznawania z każdą chwilą stawały się wyrazistsze i intensywniejsze. W końcu Karina była tak na nich skupiona, że przestała dostrzega otoczenie wokół siebie. I nagle uświadomiła sobie, że wcale nie siedzi tylko stoi. Zniknął stół i pokój. Zdziwiona zamrugała oczami i rozejrzała się wokoło. Miejsce, w którym się znalazła było jej zupełnie nieznane, a zarazem czuła z nim jakąś emocjonalną więź. Spojrzała na trzymaną w rękach kulę zniknął statyw, a sam obiekt skurczył się i przybrała wygląd pięknego klejnotu na złotym łańcuszku. Karina postąpiła kilka kroków przed siebie. Znajdowała się w zielonym liściastym lesie. Na prawo był mały staw, po którym pływały łabędzie, a w głębi na wprost niej stał biały budynek z kolumienkami niczym jakiś rodzaj świątyni. Karina skierowała tam swoje kroki. Wewnątrz jej oczom ukazała się taka sama złocista runa jak w kuli lewitująca w otoczce oślepiająco białego światła.
- Uwolniłaś mnie. - dotarł do umysłu dziewczyny łagodny głos.
- Kim jesteś? - zapytała Karina zaciekawiona. W miejscu lewitującej runy pojawiła się niezwykła świetlista postać kobiety o uszach przypominających miniaturowe wachlarze. Emanowała z niej niesamowita doskonałość.
- Jestem duchem runy Eihwaz. - zabrzmiała odpowiedź. - W nagrodę za uwolnienie pokażę ci niezliczone światy. Ile tylko zechcesz. Przyszłość, przeszłość, teraźniejszość. Co tylko zechcesz.
- Kto cię tu uwięził? - zapytała Karina. Obraz zafalował i miejsce kobiety zastąpiła również świetlista postać pięknego wojownika w hełmie ozdobionym ptasimi skrzydłami.
- Złe duchy, Karino I. B. - napłynęła odpowiedź - Zazdrosne o ludzi.
- Dlaczego tak mnie nazywasz? - zapytała zaskoczona Karina.
- Bo my duchy wiemy więcej. - pojawiła się kolejna odpowiedź. Obraz znów zafalował i świetlista postać na powrót stała się kobietą z wachlarzowymi uszami, która uśmiechnęła się do dziewczyny zapraszająco.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.