Opowiadanie
Runiczne Opowieści
Ehwaz
Autor: | Tamaya |
---|---|
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Fantasy |
Dodany: | 2005-08-17 21:47:51 |
Aktualizowany: | 2005-08-17 21:47:51 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Nieoczekiwana propozycja
Bardzo ważne jest w życiu zaufanie.
Trzeba umiejętnie dobierać sobie
Przyjaciół i współpracowników.
I umiejętnie zacieśniać więzi pomiędzy nimi.
Tylko wtedy można liczyć na pełnię sukcesu
We wszystkim czego się podejmie.
Przelatujący nisko mały sportowy samolot spowodował wiatr, który pochylił rosnące na rozległej plantacji na południu Chile zielone rośliny przypominające wyglądem konopie indyjskie. Może kilkanaście kilometrów dalej od tego miejsca znajdowała się mała biedna wioska Puerto Bello. Miejsce, gdzie wychowała się Francesca Da Costa i gdzie razem ze swoim bliskim przyjacielem Pedro Sanchesem uczęszczali do szkółki misyjnej. Kiedy dorośli ich drogi rozeszły się. Krewni Franceski z Santa Fe załatwili dziewczynie pracę u bogatych państwa Alvarez z Vera Cruz, którzy akurat przebywali tam na wczasach i poszukiwali pokojówki będącej przyzwoitą budzącą zaufanie osobą. Francesce odpowiadała ta praca mimo sztywnej atmosfery i ciągłego dbania o przestrzeganie etykiety. Sebastian Alvarez posiadał jacht, hacjendę w Chile, a także liczne udziały w kasynach. Prowadził wiele interesów i spotykał się z mnóstwem ludzi stąd też tak dużo się przemieszczali. Pani Helen Alvarez najwięcej uwagi poświęcała swojej suczce Noemi i zdawała się nie interesować sprawami męża poza sytuacjami, kiedy trzeba było dopilnować służby, aby przygotować przyjęcie. Wiele czasu minęło odkąd ostatni raz Francesca była w rodzinnym domu i właśnie nadążyła się ku temu okazja. Korzystając z tego, że mąż znów załatwiał sprawy w swojej hacjendzie pani Alvarez udała się z kilkudniową wizytą do swoich chilijskich przyjaciół i zabrała dziewczynę z sobą do towarzystwa. Na miejscu Francesca zwróciła się do pracodawczyni:
- Niedaleko stąd mieszka moja rodzina. Czy mogłabym się do nich wybrać z wizytą?
- Dobrze. - odpowiedziała po namyśle pani Alvarez - Dostaniesz jutro dzień wychodnego.
- Bardzo pani dziękuję. - dopowiedziała ucieszona. - Tak dawno się z nimi nie kontaktowałam.
Następnego dnia wsiadła w autobus, którym dojechała do Puerto Bello. Na pierwszy rzut oka nie wiele się zmieniło. Bez trudu dotarła do rodzinnego domu. W drodze towarzyszyły jej spojrzenia zaciekawionych ludzi widokiem eleganckiej dziewczyny z wielkiego świata.
- Francesca! - wykrzyknęła jej matka, kiedy opanowała pierwotne zaskoczenie i stwierdziła, że to naprawdę ona. - Co za niespodzianka.
- Byłam w pobliżu, mamo, więc udało mi się przyjechać. - wyjaśniła Francesca - Przywiozłam wam też trochę pieniędzy, które zarobiłam. Państwo Alvarez dobrze o mnie dbają, więc tyle nie potrzebuję na razie, a wam się przyda.
- To bardzo miło, że o nas pomyślałaś. - ucieszył matka - Długo zostaniesz?
- Niestety wieczorem muszę wracać. - odpowiedziała Francesca.
- Ale zanim to nastąpi koniecznie musisz nam opowiedzieć o wszystkim co tam słychać u ciebie. - stwierdziła matka. Zeszło się też obecne w domu rodzeństwo ciekawi nowości. Rozmowy zeszły niemal do obiadu i dopiero późnym popołudniem udało się Francesce z siostrą wybrać na wycieczkę po wiosce. Gdy tak spacerowały dyskutując co się zmieniło niespodziewanie spotkały Pedra. Zmienił się dużo od ich dzieciństwa. Był teraz dwudziestopięcioletnim mężczyzną z czarnymi włosami związanymi w kucyk. Mało brakowało, a przeszliby koło siebie nie rozpoznając się.
- Francesca? - to on pierwszy zaczął rozmowę - Co tutaj robisz? Wieki cię nie widziałem. Podobno wyjechałaś do Santa Fe. - Pedro! - wykrzyknęła Francesca - Jak się ciesz, że cię widzę. Mieszkasz gdzieś w okolicy?
- Tak - odpowiedział - Dostałem pracę w jednej hacjendzie nie daleko stąd, więc często tu zaglądam. A ty na długo przyjechałaś?
- Niestety nie. - odpowiedziała Francesca - Mam tylko jednodniowe wychodne i muszę wracać wieczornym autobusem.
- Wiesz, co to ja cię podwiozę moim jeepem. - zaproponował Pedro - Też będę jechał to będzie nieco po drodze.
- Masz samochód?! - zdziwiła się Francesca.
- To nie mój, tylko służbowy. - odpowiedział Pedro z uśmiechem. - Powiesz mi tylko, gdzie konkretnie się zatrzymałaś.
Rozmawiali dłuższą chwilę o tym i owym. Wreszcie, gdy już zbierali się do odjazdu Pedro wyciągnął srebrny wisiorek na rzemyku przedstawiający runę Ehwaz.
- Ten amulet podobno pochodzi z Europy i ma właściwości magiczne - wyjaśnił jej. - Przyjmij go ode mnie w prezencie z okazji tego spotkania po latach.
- Jest śliczny. Dziękuję. - odpowiedziała Francesca.
- A tak w ogóle nie powiedziałaś mi jeszcze u kogo pracujesz. - zauważył Pedro.
- To państwo Alvarez z Vera Cruz. - odpowiedziała swobodnie Francesca - Mają w tych stronach posiadłość, ale nie sądzę, żebyś ich.....
Przerwała widząc malujące się na jego twarzy zaskoczenie.
- Sebastian Alvarez? - zapytał.
- Tak ma na imię pan domu. - odpowiedziała Francesca - Skąd wiedziałeś? Znasz go?
- Huan, zarządca hacjendy, który mnie zatrudnił jest podwładnym Sebastiana Alvareza. To jest jego hacjenda. - oznajmił Pedro - Ale nie ważne. Powiedz mi jakimi według ciebie są ludźmi. Czy dobrze cię traktują?
- Tak. Są całkiem w porządku. - odpowiedziała Francesca - Wymagają przestrzegania dyscypliny, ale nie skarżę się. Pana Alvareza widuję rzadko, bo wciąż zajmuje się interesami, a pani Alvarez jest z natury dość spokojna o ile się jej słucha.
- Dobrze. Jednak chciałbym cię prosić, abyś była ostrożna. - zwrócił się do niej Pedro z poważnym wyrazem twarzy - I jeszcze jedno. Nie mów nikomu o naszym spotkaniu. Dobrze?
- Jak sobie życzysz, ale dlaczego? - zapytała Francesca - Coś przede mną ukrywasz.
- Powiem ci innym razem. - odpowiedział Pedro - Na razie dam ci numer mojego prywatnego telefonu. Zadzwoń jakby coś podejrzanego wzbudziło twój niepokój. I uważaj na siebie.
- Dobrze - odpowiedziała. Podwiózł ją pod dom i pożegnał, a następnie odjechał.
Francesca wciąż zastanawiała się nad tym wszystkim co jej powiedział Pedro. Znając go wiedziała, że coś ukrywa przed nią i dręczyło ją co. Niedługo po jej przyjeździe zjawił się Sebastian Alvarez, który również był zaprzyjaźniony z gospodarzami jego żony. Od razu wdali się w wesołą rozmowę, a Francesca była wolna, więc wyszła na taras zaczerpnąć świeżego powietrza. Nagle usłyszała kroki. Będąc pod wrażeniem rozmowy z Pedrem odruchowo ukryła się i czekała. Po chwili do jej uszu dotarł głos pana Alvareza.
- Tak to ja. O co chodzi, Huan? Sa jakieś kłopoty z ładunkiem? - dopytywał się mężczyzna - Aha. Aha. Tak. Tak. Rozumiem. Trzeba będzie uważać na kontrolę. Policja coś ostatnio zrobiła się czujniejsza. Tak. Dobra. Wiecie co macie robić.
Po chwili pan Alvarez zakończył rozmowę. Francesca nie miała wątpliwości, że chodziło o jakąś działalność przestępczą i w dodatku jego żona o tym nie wiedziała. Odczekała aż pan Alvarez znikł w środku domu i sama również przemknęła się niespostrzeżenie. Cała sprawa jednak wciąż ją nurtowała i myślała tylko jak skontaktować się z Pedrem.
Okazja nadążyła się dopiero następnego dnia, kiedy to na chwilę udało się Francesce dorwać bez świadków do telefonu.
- To ty, Pedro? - zapytała gdy w słuchawce rozległ się głos mężczyzny - Słuchaj musimy się gdzieś spotkać, tylko nie bardzo wiem, jak. Mam ci coś ważnego do powiedzenia.
- Uspokój się. - odpowiedział Pedro - Coś wymyślę. Do tego czasu staraj się zachowywać jak gdyby nic.
- Spróbuję - obiecała Francesca, chociaż w duchu wiedział, że to będzie trudne. Popołudniem zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Wraz z Sebastianem Alvarezem przyjechał Pedro. Francesca nie mogła wydobyć z siebie głosu z zaskoczenia, gdy go zobaczyła.
- Francesca? - usłyszała jego głos doskonale udający zdziwienie - Co ty tutaj robisz?
- Znacie się? - zaciekawił się pan Alvarez.
-Tak. - odpowiedział Pedro - Wychowaliśmy się w jednej wiosce i od wielu lat się nie widzieliśmy.
- To domyślam się, że będziecie chcieli ze sobą porozmawiać. - zauważył pan Alvarez. Młodzi kiwnęli potakująco głowami. Nic nie podejrzewający gospodarz nie przeszkadzał im w spotkaniu sam na sam. Kiedy to nastąpiło Francesca powiedziała Pedro o podsłuchanej rozmowie.
- Nie dziwi mnie to co usłyszałaś. - oznajmił on - Czy potrafisz dotrzymać tajemnicy?
- Ależ wiesz, że możesz na mnie polegać. - odpowiedziała Francesca
- Sebastian Alvarez od dawna zajmuje się narkotykowym biznesem. - wyjaśnił Pedro.
- To straszne. Nie przypuszczałam. - stwierdziła Francesca.
- Pomagam policji go rozpracować. - oznajmił Pedro - Miałbym do ciebie prośbę, ale musisz być bardzo ostrożna. Chciałbym, żebyś mnie informowała o wszystkim co dzieje się w domu Alvarezów.
Francesca kiwnęła głową zgadzając się.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.