Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Runiczne Opowieści

Laguz

Autor:Tamaya
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Fantasy
Dodany:2005-08-17 21:48:27
Aktualizowany:2005-08-17 21:48:27


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Leśne jeziorko


Pośpiech bez intuicji nie czyni dobra.

Tak jak nieszanowane zdrowie

Nie będzie służyć człowiekowi

Wszystkiemu powinna przyświecać mądrość

I wewnętrzna rozwaga.


Anielika przysiadła w pobliżu skał nad leśnym jeziorem rozkoszując się słońcem. Jej niesamowicie szafirowe oczy i długie zielone włosy od razu zdradzały jej nieludzkie pochodzenie. Nosiła na sobie strój składający się z długiej zwiewnej bladoniebieskiej sukni bez rękawów spiętej na ramionach i przepasanej szerokim pasem z runą Laguz na klamrze. Siedziała tak zadumana, gdy do jej uszu dobiegł jakiś hałas. Z lasu wyłonił się jeździec na koniu. Był to książę Morowid, który akurat podczas polowania oddzielił się od pozostałych towarzyszy i zabłądził. Anielika nigdy wcześniej nie spotkała człowieka, więc spłoszona skryła się i obserwowała go zaciekawiona.

Książę był jasnowłosym młodzieńcem. Wyraźnie zmęczony zsiadł z konia, aby chwilę odpocząć nad jeziorem w tym niezwykle pięknym miejscu. Gdy się tak rozglądał za wygodnym miejscem, aby przysiąść w jego oczy wpadł szal upuszczony w pośpiechu przez Anielikę.

- Co to? - zdziwił się podnosząc delikatną zieloną tkaninę przetykaną srebrną nicią w niezrozumiały dla niego wzór. - Kto mógł go tutaj zgubić? W takim odludnym miejscu.

Zamyślony gładził szal. Niespodziewanie poczuł się wyjątkowo błogo. Wszystkie trapiące go dolegliwości nagle ustąpiły. Chciał jeszcze dłużej nad tym podumać, lecz właśnie wtedy nadjechał jego starszy brat Adler, a za nim pozostali uczestnicy polowania.

- A tutaj jesteś, bracie! - zawołał - Szukaliśmy cię.

- Zabłądziłem. - wyjaśnił książę Morowid chowając pospiesznie szal za pazuchę i nie wspominając o nim bratu.

- Mniejsza z tym. Wracajmy. - odpowiedział Adler. Morowid wyraził zgodę ruchem głowy i skierowali się z powrotem do zamku.

***

Osobą, z którą szczególnie chciał się książę podzielić swoim odkryciem, była jego matka. Królowa od dawna chorowała i żaden nadworny medyk nie umiał jej pomóc. Jak zawsze miała jednak dla syna ciepły uśmiech.

- Zobacz matko jaką niezwykłą tkaninę znalazłem w lesie. - powiedział książę Morowid - Ciekawe kto mógł ją tam zgubić.

Królowa wzięła od niego szal i zaczęła go oglądać z takim samym zainteresowaniem jak on wcześniej gładziła znajdujące się na nim wzory.

- Ja również nie mam pojęcia. - oznajmiła - Dziwne, ale jak go dotykam czuję się lepiej. - dodała po chwili.

- Ciekawe. Ja również, gdy go pierwszy raz wziąłem do ręki poczułem jak odpływa ze mnie zmęczenie. - zauważył książę Morowid - Zostawię ci go, więc na jakiś czas. Może jego widok ulży ci w chorobie.

Nie mylił się. Niedługo potem królowa ku zdumieniu wszystkich powróciła do zdrowia. Zaczęto szeptać, że to zasługa niezwykłego szalu księcia Morowida. Nie dało się już ukryć skąd pochodzi owa cudowna tkanina. Sam książę zapragnął jednak dowiedzieć się czegoś więcej na jej temat. W tym celu udał się do miejscowego czarodzieja Ozjona. Starzec długo oglądał szal z zainteresowaniem wreszcie do uszu Morowida dotarły jego urywane słowa:

- Tak. To musi być to. Ale przecież to tylko legendy.

- O czym tak rozmyślasz, czcigodny czarodzieju? - zapytał książę.

- Istnieje opowieść o Aquarii, krainie zamieszkiwanej przez wodnych ludzi, którzy posiadali dar wytwarzania przedmiotów o właściwościach leczniczych. - wyjaśnił Ozjon - Wygląda na to, że ten szal został wykonany przez nich właśnie.

- Wodna kraina Aquaria? - zamyślił się książę - Istotnie znalazłem ten szal nad wodą. Jednak w takim razie nie zamierzam go sobie przywłaszczać. Muszę go zwrócić właścicielce.

Z tym postanowieniem książę Morowid opuścił siedzibę czarodzieja.

***

Nazajutrz udał się na poszukiwanie leśnego jeziora. Zajęło mu trochę czasu, ale w końcu trud został nagrodzony sukcesem i dotarł na miejsce. Jednak mimo, że czekał kilka godzin nie udało mu się spotkać właścicielki owego szalu. Ponawiał swoje wizyty przez kilka dni bezskutecznie. Domyślił się wtedy, że najwyraźniej istota ta musi być bardzo nieśmiała i po prostu się przed nim ukrywa. Następnego dnia znowu wrócił nad jezioro i położył szal na brzegu, a sam ukrył się w krzakach udając, że zamierza odjechać na dobre. Czekał tak kilka godzin, aż słońce zaczęło się chylić ku zachodowi i poczuł już ogarniające go rozczarowanie. Nagle z wody wyłoniła się piękna istota i zbliżyła się do szalu. Nie zauważyła księcia. Całkowicie ośmielona usiadła na kamieniu, a następnie wyciągnęła flet i zaczęła grać. Nie wahając się dłużej książę wyszedł z ukrycia. Dostrzegła go zbyt późno i zdążył ją złapać za nim znikła mu w toni jeziora.

- Nie bój się. - przemówił do niej - Nie zrobię ci nic złego. Chciałem cię tylko poznać. Jestem książę Morowid. Dzięki twojemu szalowi moja matka wróciła do zdrowia. Dziękuję ci za to.

- Jestem Anielika - odpowiedziała nieśmiało. - Nigdy wcześniej nie spotkałam żadnego człowieka. Niegdyś mieszkańcy Aquarii utrzymywali kontakt z ludźmi, ale czasy się zmieniły, więc teraz żyją oddzielnie. Tak jest lepiej dla obu ras.

***

Od tamtego wieczoru pomiędzy tym dwojgiem nawiązała się przyjaźń i książę często wymykał się na spotkania z Anieliką. Tak minął rok i Morowid zakochał się w wodnej dziewczynie. Postanowił jej to wyznać.

- Mnie również jesteś bliski, Morowidzie. - odpowiedziała - Niestety jestem odmienna od twojej rasy i źle czułabym się wśród ludzi.

- Czy nie istnieje, więc żaden sposób, żebyśmy mogli być razem? - zapytał książę. Anielika zamyśliła się.

- Kiedy byłam mała ojciec opowiadał mi legendę o czarodziejce Kalipso, która posiada cudowny eliksir potrafiący przemienić człowieka w istotę wodną. - powiedziała po chwili - Jeżeli tego chcesz mogę ci zdradzić jak do niej dotrzeć. Lecz uprzedzam, że to nie będzie łatwe.

- Powiedz mi. - poprosił książę. Anielika wyjaśniła mu, gdzie mieszka czarodziejka Kalipso i dała mu na drogę amulet z runą Laguz by go strzegł.

- Jeżeli się nie rozmyślisz wróć z eliksirem. - powiedziała. Książę wyruszył w drogę.

***

Po jakimś czasie udało mu się osiągnąć siedzibę czarodziejki Kalipso położoną nad morzem. Już miał tam wejść, gdy niespodziewanie nadpłynęła Anielika.

- Morowidzie, nie rób tego. - przemówiła - Zapomniałam ci powiedzieć, że Kalipso nie znosi ludzi. Boję się, więc o ciebie. Lepiej to ja przemienię się w człowieka i udam się z tobą do zamku, gdzie będziemy wspólnie władać twoim królestwem.

Książę ucieszył się z jej widoku, ale nagle uderzyły go dwa stwierdzenia ukochanej, które nie dawały mu spokoju. Anielika nigdy nie wspominała, że może stać się człowiekiem i wiedziała, że następcą tronu jest jego starszy brat Adler. Kierując się wyczuciem powiedział:

- Ty nie możesz być moją Anieliką. Jej tu nie ma. Zdradziły cię słowa.

Dziewczyna zaśmiała się i postać, którą przybrała znikła, a przed księciem stała teraz czarodziejka Kalipso.

- Zrobiłeś na mnie wrażenie. - powiedziała - Prawdą jest, że nie lubię ludzi, ale dowiodłeś, że zasłużyłeś na to po co przyszedłeś. Zatem oto eliksir.

Wręczyła mu flakonik zachęcając:

- Wypij i ciesz się szczęściem ze swoją ukochaną.

- Dziękuję. - odpowiedział książę - Udam się najpierw, aby ujrzeć moją Anielikę, a później zakosztuję eliksiru. Kalipso nic nie odpowiedziała, więc Morowid ruszył czym prędzej do ukochanej.

- Martwiłam się. Czy Kalipso poddawała cię jakimś próbom? - zapytała Anielika na wstępie.

- Tak, jednej. - odpowiedział książę opisując spotkanie na plaży - A czemu pytasz?

- Wielu ludzi, którzy próbowali dotrzeć do Kalipso ginęli bez wieści. Dlatego podarowałam ci amulet by cię strzegł. - wyjaśniła. - Teraz dam ci do wypicia siedem kropli tego eliksiru.

- Tylko siedem? - zdziwił się książę i wspomniał jak czarodziejka namawiała go do wypicia eliksiru na miejscu.

- Gdybyś spożył zbyt dużo to stałbyś się zwykłą rybą. - odpowiedziała Anielika - Tylko wodny człowiek jest w stanie odmierzyć bezpieczną dawkę.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.