Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Runiczne Opowieści

Kenaz

Autor:Tamaya
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Fantasy
Dodany:2005-08-17 21:19:33
Aktualizowany:2005-08-17 21:19:33


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Pod sztandarem Kenaz


Nieustający krąg powstawania i przemijania

Wszystko powraca do źródła,

Z którego rodzi się na nowo.

Przez tysiące pokoleń, aż zamknie się

Cykl tego, co się gdzieś zaczęło,

A nie zakończyło.


Potężna armia przemierzała pofałdowaną równinę idąc do jednego z największych bojów, jaki miał się później zapisać w historii pod nazwą bitwy na Polach Hahardu. Ponad głowami jeźdźców na koniach łopotała czerwona chorągiew, na której pośrodku żółtego i białego kręgu złociła się runa Kenaz, będąca znakiem Królestwa Izardu. Wysoko ponad jadącymi szybowali wojownicy na skrzydlatych stworzeniach należący do sprzymierzonego Księstwa Elisteru. Wyruszyli oni, aby stawić czoło potężnemu czarnoksiężnikowi Zindirowi i jego armii potworów, którą przywołał z innego świata po tym jak jego plany zostały pokrzyżowane.

***

Niegdyś nosił on imię Sondar i mieszkał w Królestwie Izardu, gdzie z kilkoma dostojnikami zawiązał spisek przeciwko władcy tego kraju Królowi Iktorowi. Gdy jego knowania zostały odkryte wygnano go z królestwa i pod karą śmierci zakazano powrotu.

- Ja tu kiedyś wrócę! - odgrażał się odjeżdżając - Powrócę i wszyscy będziecie drżeć na mój widok! Zobaczycie, kto jest najpotężniejszy!

Od tego czasu słuch po nim zaginął na wiele lat. Nikt nie wiedział, gdzie przebywa i czym się zajmuje. Aż pewnego dnia przybył z daleka posłaniec.

- Królu Iktorze! Potężna armia czarnoksiężnika noszącego imię Zindir pustoszy graniczne ziemie kierując się w tą stronę. - oznajmił on - Towarzyszące mu potwory zdają się być niezwyciężone. Nic nie pozostaje po ich przejściu. Chodzą słuchy, że to czarodziej Sondar posiadł moc otwierania bram do innych światów i stamtąd sprowadził swoją nieludzką armię.

- Sondar? - zamyślił się król Iktor - Czyżby jednak postanowił spełnić swoją groźbę? Musimy niezwłocznie zwołać naradę. Trzeba szybko działać. Musimy położyć kres jego nikczemności!

Zaraz też król Iktor wezwał swojego krewniaka księcia Eldrina z sąsiedniego kraju, którego skrzydlata armia nie miała do tej pory sobie równych i podjęli wspólnie decyzję o wyruszeniu na spotkanie nadciągającego nieprzyjaciela.

***

Wszyscy jeźdźcy byli teraz pogrążeni z zadumie czując zbliżającą się chwilę decydującej bitwy. Z daleka bystre oko mogło już dostrzec powiewające czarne chorągwie przeciwnika z zawiłym białym wzorem, jaki pojawiał się również w jego herbie. Król Iktor jechał na przedzie z dwoma synami po bokach. Prezentował się dostojnie z czarnymi włosami do ramion, brodą i wąsami. Z jego pięćdziesięcioletniej na oko twarzy biła niesamowita mądrość i dobroć. Nosił na głowie prosty złoty diadem nieco rozszerzony nad czołem i ozdobiony runą Kenaz. Był w zbroi, lecz nie miał hełmu ani tarczy. Przy boku był przypasany jego królewski miecz, a z ramion spływał mu szafirowy płaszcz. Dosiadał białego bojowego rumaka. Jego starszy syn Arvin, który na chwilę oddalił się sprawdzając szeregi zbliżył się do ojca. Ze swoimi jasnymi włosami znacznie różnił się od króla i ciemnowłosego brata Erwina. Ponad ich głowami, co jakiś czas przelatywał, któryś z jeźdźców księcia Eldrina przynosząc wieści na temat tego, co się znajdowało przed nimi w oddali. Wreszcie dwie armie stanęły naprzeciw siebie mierząc się wzrokiem. Istoty towarzyszące czarnoksiężnikowi były przerażające i w niejednym wojowniku serce zamarło, lecz nie dali tego po sobie poznać czekając na królewskie rozkazy.

- Witaj, Królu Iktorze! - przemówił Zindir jako pierwszy - Czy mnie poznajesz? Obiecałem, że tu wrócę.

- Sondar! A więc pogłoski były prawdziwe. To ty. - odpowiedział król - Zakazałem ci tu jednak wracać pod groźbą śmierci. Widzę, że nie usłuchałeś mojego rozkazu.

- Cóż, to nie ma teraz znaczenia - oznajmił czarnoksiężnik - Wkrótce tak i to wszystko ugnie się pod moją potęgą!

- To się jeszcze okaże. - odpowiedział król Iktor dając znak swoim - Do ataku!

Rozgorzała straszliwa bitwa. Armia Królestwa Izardu i Księstwa Elisteru była w prawdzie najpotężniejsza w świecie, ale w obliczu sług czarnoksiężnika po długim zmaganiu zaczęła słabnąć, a w serca walczących zakradło się zwątpienie. Widząc to Król Iktor zmartwił się bardzo.

- Czy nie ma już dla nas nadziei? - zaczął się zastanawiać. Nagle zauważył, że dzieje się coś dziwnego. Wszystkich walczących na chwilę poraziła dziwna jasność aż przystanęli w nagłym oszołomieniu. Król już miał pomyśleć, że to nowe dzieło czarnoksiężnika, gdy jego oczom ukazała się zstępująca z góry kobieta nie należąca do zwykłych śmiertelników. Czarodziejka przywołała niespotykaną moc widząc, którą zadrżał Zindir i jego słudzy. Na jej słowa ziemią poczęła pękać miejscami i pochłaniać armię czarnoksiężnika. Jednak on sam widząc nieuchronną porażkę zdążył otworzyć bramę, przez którą zbiegł do innego świata. Zwolennicy Króla Iktora tymczasem świętowali zwycięstwo.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.