Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Mistrzyni Zagadek

Rozdział 2

Autor:Phiria
Serie:Slayers
Gatunki:Fantasy
Dodany:2005-08-17 21:00:13
Aktualizowany:2005-08-17 21:00:13


Poprzedni rozdział

Mistrzyni zagadek cz.2

by. Phiria-san

Streszczenie poprzedniej części: Xellosowi cholernie się nudziło i postanowił zobaczyć co słychać u Liny i reszty. Lina i jej cała paczka tymczasem szukali kryjówki Chaos Dragon Gaava, żeby ją obrabować (ładnie to tak zmarłych okradać??!!). Dzięki Linie, która wysadziła Gourego w powietrze udało się im ją znaleźć. I to koniec streszczenia^^.

***

Szli gdzieś 10 minut, ale dla Filii były to długie godziny. Nie chciała się do tego przyznac, ale bała się... Czuła jakąś nieprzyjazną energię. W końcu doszli do celu. W skalnej ścianie były umieszczone na oścież otwarte dzrzwi. Weszli do srodka. Filia wciąż miała wrażenie, że ktoś ich śledzi. Zaczęli iść długim korytarzem.

- Upiornie tu. - powiedziała Amelia. - Lighting!

Reszta poszła w jej ślady i też wyczarowała świecące kulki. Szli gdzieś kilka minut. W końcu Lina zaczęła się niecierpliwić.

- Cholera jasna. - zaklęła czarodziejka - Tu NIC nie ma. NIC!

- Lino? - spytał Goury.

- CZEGO CHCESZ MEDUZO??!!

- Co to za drzwi?? <gleba>

- Jakie drzwi??!!! - wydarła się Lina.

- Tamte, które minęliśmy ^_^ - odezwał się niespodziewanie Xellos.

- CZEMU MI NIKT NIE POWIEDZIAŁ, ŻE MINĘLIŚMY JAKIEŚ DRZWI!!!!!!!!

***

Zellas właśnie przechadzała sie jednym z korytarzy w swoim zamku na Wolf Pack Island. Jak zwykle była bardzo pogrążona w myślach. Upiła łyk wina, z kieliszka, który trzymała w ręku. Wyszła na taras. Popatrzyła w dal, na morze, na zachodzące słońce. Jedna myśl nie dawała jej spokoju. Ze swoich źródeł dowiedziała się, ze Dynast Grauscherra planował jakieś całkiem spore przedsięwzięcie. Tylko niestety nie wiedziała jakie. A Beastmaster lubiła wiedzieć wszystko. Wyśle Xellosa.

On się powienien czegoś dowiedzieć. Ma głowę do takich spraw. Uśmiechnęła się w duchu. Strasznie była z siebie zadowolona, bo stworzyła naprawdę świetnego sługę. Cóż ma się ten talent. Odwróciła się na pięcie i miała właśnie wrócić z powrotem do zamku, ale ktos teleportował się tuż przed nią. Co za bezczelność! Jeśli to któryś z jej sług, to pożałuje. Ale nie znała tej osoby.

Pojawiła się przed nią jakaś dziewczyna. Miała długie, sięgające do ramion włosy o nieokreślonym kolorze. Raz wydawały się czarne, a raz ciemnobrązowe. Jej oczy miały też dziwną barwę, coś pomiedzy turkusem, a zielenią. Ubrana była całkowicie na czarno. Czarna bluzka, z długimi rękawami, czarne spodnie, czarne kozaki na obcasach i czarna peleryna. Po aurze dziewczyny Zellas poznała, że jest ona mazoku. Ale dziewczyna była od niej o wiele słabsza. I jeszcze w dodatku stała śmiesznie, opierając się o jakiś miecz. Kolejny wyraz bezczelności. Juoh porządnie się wściekła.

- Kim jesteś i co tu robisz?!

- Nazywam się Ariadana... - zaczęła dziewczyna.

- Nie obchodzi mnie jak się nazywasz. - przerwała Zellas.

Dziewczyna kompletnie ją zignorowała. Następny wyraz bezczelności.

- ...i przysyła mnie wielmożna Riddlemaster (Riddlemaster - ang. mistrz/mistrzyni zagadek, no i tytuł się wyjasnił - dop. autorka).

Zellas pobladła. Czyżby? Po tylu latach... ona znowu by wróciła. Niemożliwe.

- ... mam pani przekazać, - ciągnęła dalej Ariadana - że ma pani za tydzien stawić się w pałacu wielmożnej Riddlemaster.

- A jesli się nie zgodzę?

- To wielmożna Riddlemaster sama tu przyjdzie. A ja szczerze wątpię, żeby była z tego zadowolona. Osobiście radziłabym

wybrac pierwszą opcję.

- Powiedz jej - powiedziała Juoh. - Że jeśli chce się ze mną spotkać, to niech sama tu przyjdzie.

- Twoja wola Zellas-sama.

I dziewczyna bezczelnie teleportowała się Zellas sprzed nosa. A Beastmaster nie mogła wciąż uwierzyć w to, co właśnie usłyszała. Za tydzień w JEJ zamku pojawi się ktoś kogo miała zamiar już nigdy nie zobaczyć. I nie chciała tej osoby już widzieć na oczy.

Teleportowała się do salonu i ciężko upadła na na fotel. Wpatrzyła się w ogień wesoło płonacy na kominku.

- To nie może byc prawda... - powiedziała cicho do siebie.

***

Drużyna wróciła się do wcześniej ominiętych dzrzwi. Otworzyli je i weszli do środka. W starym, małym pokoiku stał stół, cztery spróchniałe krzesła i pusty kredens. Przeszukali dokładnie każdy kąt, ale nic nie znaleźli. Lina, która porządnie się tym faktem wkurzyła, wysadziła wszystkie meble w powietrze i rozwścieczona wyszła z pokoju. Poszli dalej korytarzem. Nikt się nie odzywał, bo nie chciał oberwać fireballem od Liny. Po jakimś czasie korytarz rozwidlał się w trzy odnogi.

- Dobra, - powiedziała czarodziejka - którędy idziemy??

- Proponuję się... - Zelgadis przerwał w pół zdania.

- No co proponujesz?! - wściekła się Lina.

- P... ppppanno Lino za panią... - wykrztusiła Amelia.

Czarodziejka odwróciła się. Powoli, w ich stronę korytarzem szło kilka maashinów. Ohydne bestie kształtem przypominały

smoki. Ale nie wygladały tak pięknie i majestatycznie. Miały powykrzywiane kończyny, skórę koloru smoły i długie, czarne

rogi na głowach. Jeden z potworów podpełzł do Liny. Czarodziejka chciała rzucic jakieś, ale Zelgadis ją uprzedził.

- Goz Vu Rou!

Maashin uderzony zaklęciem Zela poleciał gdzieś wgłąb korytarza. Inne bestie zasyczały gniewnie i podeszły bliżej.

- Ra Tilt!!! - wrzasnęła Amelka.

Kolejny potór padł. Lina nie chciała pozostać w tyle.

- Blast Ash!!!

Cała drużyna (no może z wyjątkiem Xellosa, który jak zwykle stał z boku i się przyglądał) zaczęła walczyć z maashinami.

Ale stwory wciąż wypełzały z korytarza.

- Panno Lino, - krzykneła Amelia - co robimy?! Ich wcale nie ubywa!!!

- Mam plan! - odkrzyknęła czarodziejka - W NOGI!!! <gleba>

I cała drużyna pobiegła przed siebie. Szkoda tylko, że korytarz miał aż trzy odnogi... (chyba się pogubią^_^dop. autorka)

***

Lina zatrzymała się w końcu po szaleńczym biegu. Miała szczęście. Maashiny, za nią nie pobiegły. Nagle ktoś na nią wpadł.

- Fireba...

- Lino, spokojnie, to tylko ja!!! - usłyszała znajomy głos.

Czarodziejka wyczarowała lightinga. W słabym świetle ujrzała twarz szermierza. Odetchnęła z ulgą.

- Ojej, Goury, dobrze, że to tylko ty...

Nagle usłyszeli kroki. Myśleli, że to maashin, ale w kręgu światła pojawiła się postać księżniczki.

- Amelia! - ucieszyła się Lina.

- Panna Lina! - księżniczka rzuciła się Linie na szyję.

- A gdzie reszta??? - spytał Goury po krótkiej chwili.

- Cicho siedź meduzo! - odpowiedział mu czarodziejka.

- Jak pamiętam, - powiedziała nagle Amelia - to ten korytarz miał trzy odnogi. Musieli pójść inną drogą...

Po krótkiej dyskusji cała trójka postanowiła iść przed siebie. Nikt nie miał ochoty wracać z powrotem do miejsca walki z maashinami. Reszta jakoś sobie bez nich poradzi.

***

Tymczasem w sąsiednim korytarzu...

Zelgadis pędził ile sił w nogach. Tym razem musiał pogratulowac Linie bardzo dobrego pomysłu. Chimerek biegł gdzies z 15 minut. W końcu zatrzymał się zziajany. Wyczarował małego lightinga. Rozejrzał się dookoła. Był w zwykłym korytarzu. Korytarz jak korytarz, nie warty opisu. Zastanawiał się, co porabia reszta drużyny i za kim pobiegły te bestie. Na pierwsze pytanie odpowiedział sobie dośc szybko. Korytarz miał trzy odnogi. Pewnie każdy pobiegł inną. Tak. Na pewno. Widział jak Lina, Amelia

i Goury wbiegli do lewej odnogi. On pobiegł środkową. Czyli Xellos i Filia pobiegli prawą. Teraz odpowiedź na pytanie nr.2. Za kim polazły maashiny??? Na pewno nie za Xellosem. Jest mazoku. Większość istot się go boi. Lina była z Gourym i Amelką.

Troje ludzi. Trudny łup. Czyli...

- Czyli one polazły za mną... - Zel wystraszył się nie na żarty.

- Z kim rozmawiasz człowieku... - odpowiedział mu syczący głos.

Maashin podszedł blizej, tak, że było go dokładnie widać w kręgu światła.

- Ra Tilt!!! - wrzasnął Zel.

Potwór ugodzony zaklęciem poleciał do tyłu. Chimerek niewiele myśląc pobiegł przed siebie ile sił w nogach.

***

Filia zatrzymała się, aby odpocząc po szaleńczym biegu. Wyczarowała małego lightinga i spojrzała za siebie. Na szczęście nic jej nie goniło. Nagle ktoś uderzył ją w głowę. Straciła przytomność.

***

Tymczasem Lina, Goury i Amelia zaczęli się nudzić. Leźli i leźli tym korytarzem i... NIC! Pusto. Zero drzwi, maashinów,

skarbów. A korytarz wydawał się nieskończenie długi. Po jakiejś godzinie doszli do jego końca, którym okazała się...

ściana! Lina porządnie się wkurzyła.

- TU DO JASNEJ CHOLERY NIC NIE MA!!!!!!!! PO CO MY TU W OGÓLE LEŹLIŚMY??!! CZYJ TO BYŁ POMYSŁ????

- Eee... - powiedział Goury - Twój, Lino.

- CO!!!!!???????? JAK ŚMIESZ, TY MEDUZO!!! F I R E B A L L !!!!

Szermierz uchylił się dosłownie w ostatniej chwili. Kula ognia pomknęła prosto na ścianę i... rozwaliła ją. Kiedy kurz opadł, nasi bohaterowie zajrzęli przez wielką dziurę do jakiegoś pomieszczenia. Okazała się nim całkiem spora spiżarnia. Pod ścianą stały beczki z winem. Z sufitu zwieszało się suszone mięso i takie inne rzeczy.

- Żarcie!!!! - wrzasnęła uradowana Lina $_$

Czrodziejka natychmiast rzuciła się na jedzenie. Amelia i Goury natychmiast poszli w jej ślady.

***

Zel biegł i biegł korytarzem. Nie miał już sił. Maashiny niezmordowanie podążały za nim. Nagle korytarz się skończył. Znajdował się teraz w jakiejś wielkiej sali, której strop podpierały liczne kolumny. Rozejrzał się wokoło. Nie było żadnego innego wyjścia. Bestie, ścigające go zdawały się chyba o tym wiedzieć. Powoli otoczyły go kołem. Próbował rzucac jakieś zaklęcia, ale ich było po prostu za wiele. Podeszły jeszcze bliżej. Któras z besti zbliżyła pysk do jego twarzy. Zelgadis poczuł jej cuchnący oddech.

- Szykuj się na śmierć człowieku...

Zamknął oczy. Czekał, aż maashin go zabije. Nagle potwór ryknął i padł martwy na ziemię. Zel otworzył oczy. W przeciwległym końcu sali stała wyglądająca na mniej więcej 17, 18 lat dziewczyna. Miała na sobie dosyć specyficzny strój. Czarne obcisłe rybaczki, w tym samym kolorze, bezrękawnik i długie do łokci rękawiczki bez palców. Na ramiona miała niedbale zarzuconą zieloną pelerynę. Jej oczy były ładnego złotego koloru. Włosy, ciemnorózowe, upięte w kitkę. Jeden kosmyk był opleciony muliną i smiesznie dyndał z boku. Dziewczyna podeszła bliżej. Maashiny cofnęły się przerażone i próbowały z powrotem uciec do korytarzu, ale dziewczyna teleportowała się tuz przed nie i rzuciła jakimś zaklęciem.

- Beast Destroyer!!!

Kilkanaście maashinów dosłownie rozerwało na kawałki. Resztę dziewczyna dobiła rzucając w nie kulami czarnej energi. Zel

już wiedział kim była. Mazoku. Ale co ona tu robiła???

C.D.N

***

A teraz pytania.

1. Kim jest ta cała Riddlemaster i czego chce od Zellas??

2. Co będzie z Filią?!

3. Gdzie jest Xellos?

4. Co dalej zrobi Lina, Goury i Amelia??

5. Kim jest ta tajemnicza dziewczyna??


Bluzgi i pochwały proszę przesyłać pod: phiria@vp.pl

Poprzedni rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.