Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Ariel's Diary 3 - New Life

New Life 5 - Arisu

Autor:Ariel-chan
Dodany:2005-08-17 22:50:58
Aktualizowany:2005-08-17 22:50:58


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

FANFIK: "ARIEL'S DIARY"

Część trzecia: New life

Rozdział piąty: Arisu


Minęły dwa miesiące, odkąd ostatni raz byliśmy w laboratorium. Za ten czas genialny geniusz, Alex-san wyhodował... przepraszam, stworzył człowieka. Przyszły Tennyo miał już około roku wedle ludzkiego czasu.

- Szybko rośniesz, mój malutki... - powiedział Alex, popijając kawkę. - Wiem już, że jesteś chłopcem... Wypadałoby cię jakoś nazwać...

Alex grzebał w pamięci w poszukiwaniu jakiegoś sensownego imienia. Nagle z radia dobiegły go dźwięki piosenki Alice'a Coopera.

- Chmm... Alice... jak facet może się nazywać Alicja ? W angielskim może...

W tej chwili lampka zapaliła się nad jego mózgownicą.

- Właśnie... Nazwę cię Alice... Alice O. Howell !

Następnego dnia Alex doznał szoku, gdy zobaczył, że mały Alice... już wcale nie jest taki mały ! W ciągu zaledwie jednej nocy dorósł do wieku, odpowiadającemu mniej więcej 15-16 lat ludzkich.

- Wiedziałem, że będziesz miał tempo... ale nie spodziewałem się aż takiego ! -

powiedział Alex, przyzwyczajony do rozmawiania ze swoim "dzieckiem"; w końcu z dziećmi należy rozmawiać, nawet gdy są w brzuchu, aby przyzwyczaiły się do głosu matki... w tym wypadku ojca. - Myślę, że za niedługo powinieneś się obudzić, Alice...

Alex miał rację. W ciągu kilku kolejnych godzin młody Dark zaczął się ruszać.

Alice powoli otwierał oczy. Wszystko wokół niego pływało. Wydawało mu się, że znajduje się w jakiejś mętnej, lekko lepiącej się cieczy, obejmując rękami podkurczone nogi, niczym Mewtwo z filmu o Pokemonach, oszołomiony i zdezorientowany, potrafiący jednak swobodnie w niej oddychać. Nie miał pojęcia gdzie jest, a przede wszystkim... kim jest. Domyślał się tylko, że tak muszą wyglądać... "narodziny".

Widział wszystko jak przez mgłę. Nie miał siły wykonywać większych ruchów. Nagle zobaczył przed sobą twarz jakiegoś blond włosego człowieka.

- "Ma... Mama ?" - pomyślał, a przynajmniej tak mu się zdawało. - Nie... to chyba...

Tata... ? "

Nie wiedział skąd zna takie słowa. Po prostu je znał i mniej więcej wiedział, co

oznaczają.

Alex uśmiechał się od ucha do ucha.

- O widzę, że malutki Alice się budzi... - powiedział. - Wybacz, ale niestety... nie mogę ci pomóc... sam musisz się stamtąd wydostać. Kiedy będziesz już gotowy, możesz wyjść z inkubatora, Alice...

Sam... mam się wydostać... ? Co to znaczy... "sam" ? Co to jest... "inkubator" ? Ten człowiek powiedział "Alice" ... Czy to jest... moje imię ?

Przez pierwsze minuty Alice nic nie rozumiał. Dopiero po niedługim czasie wszystko zaczynało być dla niego jasne. Musiał się wydostać. Chciał się wydostać. Nie chciał tkwić w tym... "inkubatorze"... w tej pułapce, pełnej baniek.

Alex miał był świadkiem narodzin nowego człowieka, nowej potęgi. Podejrzewał co może się stać, dlatego na wszelki wypadek przeniósł się na balkon wyższego piętra.

Dosłownie parę minut później, inkubator eksplodował.

Wybuch nie był potężny, ale wystarczający, by rozwalić inkubator... i nieźle przestraszyć Alexa, który wylądował pod stołem. Kiedy spod niego wyszedł, poleciał na dół i zobaczył, że laboratorium jest całe, a jedynie umazane zewsząd ciemno-błękitną cieczą.

W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się inkubator, stał młody, nagi chłopak, oblepiony ciemnym płynem i pajęczyną nitkowatych, doprowadzających składniki odżywcze, żyłek.

Alex myślał, że serce wyskoczy mu gardłem z radości.

- Witaj... Alice ! - powiedział z ledwością, nie mając pojęcia co innego mógłby po-

wiedzieć. Ściągnął okulary i zaczął ocierać łzy, które pojawiły się znienacka.

Alice spojrzał na niego. Nie był w stanie jeszcze nic powiedzieć. Dopiero co udało mu się wyrwać z tego okropnego inkubatora, a już znajdował się w jakimś dziwnym,

obcym miejscu. I nie miał pojęcia, co jest grane.

- Kim... jesteś... ? - tylko tyle przyszło mu do głowy.

- Twoim ojcem... - odparł bez wahania Alex, wiedząc doskonale, że będzie musiał mu to szczegółowiej wyjaśnić. - Nazywam się Alex O. Howell. A ty jesteś...

- Alice... Tak ?

- Tak... Alice O. Howell... Skąd... ? - zdziwił się.

- Słyszałem w środku... w inkubatorze...

- Więc... naprawdę mnie słyszałeś... ?

- Tylko trochę... Na moment przed moimi... narodzinami...

Alice rozglądał się dookoła. Był bardzo podobny do Darka. Miał jego rysy twarzy

i oczy, z tym że ich kolor wpadał w złocistą żółć. Włosy, sięgające mu do ramion, były koloru błękitno-morskiego. Przystojniacha, jak trza, jakby to stwierdziła Ariel ! W końcu to potomek ślicznego Darkusia, a Aya też brzydka nie jest !

- Pewnie... czekasz na wyjaśnienie... No więc... jesteś stworzonym przez mnie potomkiem Tennyo, Niebiańskiej Panny oraz Czarnego Anioła, Darka.

- Potomkiem... Tennyo ? I Anioła ?

- Tak, powstałeś z ich D.N.A.

- Oni... są moimi rodzicami ?

- Tak... Można tak powiedzieć... Ale ja również... poczuwam się za ojca. Chodź, wykąpiesz się... - złapał go za rękę i pociągnął za sobą.

W łazience pokazał Alice'owi jak się obchodzić z prysznicem oraz wszystkimi przedmiotami, zostawił mu przygotowane wcześniej ubrania i wyszedł.

Dopiero teraz Alexowi przypomniało się o danym dwa miechy temu słowie. Wykręcił międzywymiarowy numer i połączył się Yuugowcami.

-"Moshimoshi?* Uaaaa...(Kto o tak wczesnej porze...?**) " - w słuchawce odezwał się ziewający Nuriko. [*Po naszemu: "Halo" ; **czyli o dwunastej... w południe, oczywiście... ^^]

- Nuriko-san ? To ty ? Tu Alex, poznajesz mnie ?

- Alex-san ? No jasne, niby czemu miałbym nie poznać ?!

- Dzwonię, bo wiesz... Mam dobrą wiadomość, deshi. Obiecałem, że w pierwszej

kolejności skontaktuję się z Ariel...

- Chyba nie powiesz... że stworzyłeś Tennyowca ? - spytał Nuriko, raczej myśląc, że sobie jajca robi.

- Tak... właśnie o to chodzi... Masz tam gdzieś pod ręką Ariel ?

- SŁUCHAM ?!?! - ryknął, aż Alex odruchowo zwiększył odległość między uchem a słuchawką. - SERYJNIE STWORZYŁEŚ TENNYOWCA ?!?!

- No przecież mówię... Właśnie...

- Lecę po nią !!!

- E... Nuriko ? Jesteś tam ? - Alex już chciał się rozłączyć, ale dosłownie za parę sekund w słuchawce dało się słyszeć głos dziewczyny.

-"Czego chcesz, Nuriko-idioto ?! "

- "Sama się przekonaj, to Alex !"

- "Słucham... Alexu, tak ? - podniosła słuchawkę. - Chyba nie powiesz, że... ?"

- Właśnie... tak powiem... - potwierdził Alex i momentalnie odstawił słuchawkę od ucha.

- Serio ? - tym razem Ariel nie krzyczała.

- Tak... Właśnie bierze prysznic.

- Kto ??? - zdębiała.

- Tennyo... a raczej Tennyowiec, bo to chłopak.

Najpierw chwila ciszy. Ariel nabrała powietrza i ...

- "CO TAKIEGO ?!?!?!?!??!!?!?!?!?!?!??!?!??!?!??!?!?!?"

Alex o mało nie ogłuchnął, ale to szczegół.

- T... To, co powiedziałem... - wyjąkał. - Ja też byłem zdziwiony. W ciągu dwóch miesięcy urósł jak w rok... A w ciągu jednej nocy jak w kilkanaście lat. Wygląda na jakąś piętnaskę.

Ariel zdębiała... a jeszcze bardziej, gdy usłyszała... znajomy głos.

- Mam 16 lat...

Alex odwrócił się, a Ariel myślała, że zaraz wskoczy do tej słuchawki.

Alice stał w ciemnych dżinsowych spodniach, z koszulą w ręce i z ręcznikiem na mokrych włosach. Wyglądał zabójczo.

- Przynajmniej... tak mi się wydaje... - dodał, spuszczając wzrok.

- "A... Alexu... Ty... powiedz... że jest z tobą... Dark !"

- Nie... To nie Dark... - odparł spokojnie Alex, trzymając w pogotowiu słuchawkę . - To Alice...

- "A... ris ?"

- Tak, Alice.

- "Nuriko-kun, słyszałeś ? Nazywa się Aris !"

- "Arisu, mówisz ? I to jego słyszeliśmy ?! "

- "Taa! Bombowo, co nie ?! Alexu-san, daj go do telefonu !"

- Ee... - Alex spojrzał na Arisa, jak go ta dwójka przechrzciła. - Chcesz ? - spytał, wyciągając w jego stronę słuchawkę. - To Arielka...

- Pani... Arielka ?

- Tak, Ariel-san...

- Nie... - Aris pokręcił głową. - Nie wiedziałbym...

- Wybacz, Ariel, ale on jest jeszcze oszołomiony.

-" Taa ?! Ależ nie ma sprawy... JUŻ TAM LECIMY !!! Jeśli jest tak boski jak jego

"Darkusiowaty" głos... TO ZARAZ MUSIMY GO ZOBACZYĆ !!!"

- Och, niestety, Ariel...- westchnął Alex. - Powiedziałem, że on jest jeszcze

zdezorientowany... Dopiero co się "urodził"... to znaczy wyszedł z inkubatora i jeszcze za bardzo nie wie, co i jak.

- "To znaczy, że... nie możemy przyjść ? " - spytała zdziwiona.

- Właśnie nie za bardzo... Wolałbym dać mu z parę tygodni na odpoczynek i oswojenie się z sytuacją... A wasza obecność mogłaby trochę... no wiecie..."

- "Ariel, on chce powiedzieć, że jesteśmy za głośni... i upierdliwi !"

- Wcale tak nie powiedziałem ! Po prostu...

- "Dobrze, Alexu... - Ariel zgodziła się z ciężkim sercem. - Rozumiem... Zawiadomisz nas, kiedy będziemy mogli wpaść ?"

- Tak, oczywiście.

- "Tylko... nie każ nam za długo czekać...Zwłaszcza mi... Do cierpliwych nie należę..."

- Nie ma sprawy, Ariel-san... - przytaknął Alex. - Mam tylko nadzieję... nie uraziłem cię w jakiś sposób ?

- "Ależ skąd, ty ?! Niby jak ?!"

- A... to w porządku. Przepraszam...

- "Nie ma za co, Alexu..."

- To do widzenia, zadzwonię do was. Pa, deshi !

- "Pa, no da !" - Ariel odparła powiedzonkiem Wieszowskiego i rozłączyła się.

Alex westchnął.

- Nie chciałem sprawić jej przykrości...

- Jeżeli tak bardzo chciała... mogła przyjść... - stwierdził nieśmiało Aris, ubierając koszulę.

- Nie, lepiej nie... Jeszcze nie jesteś gotowy na wizyty... A już tym bardziej na ICH wizyty... Arielki, Nurikiego... i zapewne Xellosa.

- Taak ?

- Uwierz mi!

- A... kim oni są... ?

- Ach, to przyjaciele z innych wymiarów. Wiesz o wymiarach, prawda ?

- Coś kojarzę... W jakim wymiarze teraz jesteśmy ?

- W wymiarze "Ayashi no Ceres"... Tytułowa Ceres jest Niebiańską Panną, która użyczyła ci D.N.A. ... A raczej zrobiła to Aya...

- Aya ...?

- Aya Mikage...

Alex opowiedział Alice'owi historię Ayi, Ceres i Tooyi, tak jak wcześniej Darkowi.

- Ten... Tooya... nie jest moim ojcem ? - zapytał Aris.

- Nie, jest nim Dark Mousy z wymiaru "D.N.Angel" ... Ale... - Alex zarumienił się. -

Wolałbym... abyś mnie... miał za ojca... Ja cię stworzyłem... z D.N.A. Darka, ale...

- Rozumiem... - Alice pierwszy raz się uśmiechnął. - Alex-sama jest moim mistrzem, stworzycielem i ojcem.

- Jakim znowu mistrzem ? I na co to "-sama" ?

- No... - Alice zawstydził się; gdyby to było możliwe powiedziałabym, że tą pewną dozę nieśmiałości ma po... Alexie. - To jak mam mówić... ? Jeśli nie Alex-sama ?

- Po prostu "Alex"...

- A może... Otosama ?

- Ojciec ? Jasne... Miło mi będzie. Będziesz miał dwóch ojców.

- Na razie mam jednego!

Alex zdziwił się.

- Dopóki nie poznam Darka, oczywiście ! - dodał Aris. - Bo potem będę musiał was tytułować "ojcze Alexie" i "ojcze Darku"...

Alec uśmiechnął się, a jego "syn" odwzajemnił uśmiech.

- I jak ? Jak się z tym czujesz ?

- Dobrze... - odparł Alice. - Moją matką jest... trochę gorsze wersja "Anielicy" ... a ojcem trochę gorsza wersja "Anioła"... Nieźle... Tylko... - Alice'a zastanawiało coś. -

"Co do ojca nie mam wątpliwości... - pomyślał. - ... ale, że moją matką jest... Aya...?

To trochę dziwne..."

- Coś cię trapi ?

- A... nie, skąd ! - Aris nie chciał martwić przybranego ojca swoimi rozmyślaniami.

I bardzo dobrze. Alex nie wie, co go czeka, więc niech przynajmniej na razie będzie szczęśliwy. Ale dość tych spojlerów. ^_^

Zapraszam do kolejnej części.


Koniec rozdziału piątego, części trzeciej

Ciąg Dalszy Nastąpi...

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.