Opowiadanie
Ariel's Diary 3 - New Life
New Life 7 - Party
Autor: | Ariel-chan |
---|---|
Dodany: | 2005-08-17 22:51:42 |
Aktualizowany: | 2005-08-17 22:51:42 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
FANFIK: "ARIEL'S DIARY"
Część trzecia: New life
Rozdział siódmy: Party
Alex siedział przy biurku, popijając herbatkę. Nagle usłyszał za drzwiami odgłos jakby ktoś lądował na podłodze, następnie stęknięcie... oraz zgrzyt broni ? Chyba coś mu się przesłyszało !
Kiedy już miał zamiar wstać z miejsca, drzwi otwarły się z trzaskiem... to znaczy zostały otwarte porządnym kopniakiem... powiedzmy, bo zaraz rozległo się kolejne stęknięcie z bólu i do laboratorium wszedł... uzbrojony po zęby, długowłosy blondyn.
- Czy to... pan Alexander O. Howell? - zapytał K-san, wymierzając w niego pistoletem.
Kei nawet nie musiał mówić "Ręce do góry", bo wystrachany Alex już trzymał je w górze.
- E... Tak... - wyjąkał Alex. - Z kim mam przyjemność ... ?
- Mówią na mnie Kei... - odparł, a po chwili. - Ale taki facet jak ty nie musi znać mojego imienia !
Gdyby nie powaga sytuacji, Alec pewnie wyrżnąłby o glebę.
- A... o co chodzi ?
- Jak... jak śmiesz nie dotrzymywać obietnicy danej damie ?! - ryknął K-san z tym swoim "zabójczym" uśmieszkiem, zbliżając się do Aleca i nadal grożąc mu bronią.
- Co... co proszę ?! - Alec w ogóle nie czaił bazy.
K-san był już dwa kroki od Alexa, gdy nagle coś przed nim świsnęło i po sekundzie
odepchnęło do tyłu. Przed Alexem, w pozycji bojowej, stał Alice. Chłopak użył swojej mocy, aby pozbyć się intruza i nie wahał się zrobić tego ponowne.
- Co, do... ?! - zdębiał Kei, leżąc na ziemi.
- A... Alice... - szepnął Alex.
- Nie pozwolę ci tknąć... MOJEGO OJCA !!! - wrzasnął Alice, mierząc Keia swoim złotym spojrzeniem.
- Ależ... ja tylko... staję w obronie damy !
- "W obronie... damy ?" - Alecowi zaczynało coś świtać.
- Znalazł mi się dżentelmen... - prychnął Aris i powoli zaczął iść w jego stronę.
- Znalazł mi się obrońca ! - odpyskował K-san, jednakże trochę wystrachany i, aby pokazać, że nie żartuje, wycelował w sufit i wystrzelił.
Alice również nie żartował. Kula zatrzymała się tuż przed żyrandolem i spadła na zie-
mię. Teraz K-san był NAPRAWDĘ wystraszony.
- Kim... ty jesteś ? - zapytał.
- Nie jesteś kimś wartym mego imienia... - powiedział Alice, a Alex zauważył, że dzieje się z nim coś dziwnego.
K-san został dosłownie przyparty do muru, gdy Alice ze świecącymi oczyma zaczął się do niego zbliżać.
- A... Alice ? - zawołał Alex, nie wiedząc, co ma począć.
Z Alicem rzeczywiście działo się coś dziwnego. Patrzył na Keia z gorzej niż morderczym wzrokiem. Coś w środku podpowiadało mu, co ma zrobić. Chciał tego, ale jednocześnie wiedział, że to nic dobrego. Czuł, że ma pragnienie. Pragnął... nie wiedział czego, ale instynkt mu podpowiadał, że... właśnie tego !
Nagle oczy zaczęły mu świecić ze zdwojoną mocą. Alex wiele razy widział ich blask, ale nigdy jeszcze aż tak wielki.
- Podaruję ci... wieczny... sen... - powiedział Alice nie swoim głosem.
Alex zdębiał. Już gdzieś to słyszał... już gdzieś widział podobną scenę ! Tylko, do jasnej ciasnej, jakim cudem... ?!
Alice wyciągnął ręce w kierunku Keia, który zbaraniał do drugiej potęgi i nawet po- myślał... że się pomylił i trafił do kolejnego "śionen-aja" ! Ale sytuacja, wbrew pozorom, była poważna. Chłopak miał zamiar zrobić coś złego... a Alex nie miał pojęcia co ma zrobić !
- STAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAĆ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ni stąd ni zowąd, jak grom z jasnego nieba, a raczej z dziury zjazdowej na suficie spadła dziewczyna, mająca wyczucie czasu... i cela. Zaraz za Arielką, na Arisa wtarabanili się Nuriko i szurnięty kapłan, nomen omen, sprawca całego zamieszania.
- KEI-SAN, STÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓJ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- darła się Arielka, będąc święcie przekonaną, że to właśnie na niego wpadła.
- Słu... cham ? - spytał zdębiały K-san, podnosząc rękę.
- Eee... Ariel... - powiedzieli jej przyjaciele.
- Taaa ?
- K-san... jest tam ! - oboje wskazali za siebie.
- Że co znowu?! To na kogo zle... - popatrzyła na Arisa i zaraz zrobiła się czerwona. -
...ciałam ? - dokończyła . - Uups...
- Mo... możesz zejść ze mnie ? - zapytał nieśmiało Aris, najwyraźniej znów będący sobą. Alex odetchnął z ulgą.
- Ja... Jasne ! Już, sorry ! - krzyknęła. - Tylko... Czy łaskawa dwójka... może się ze mnie usunąć ?
Nuriko i Xell spojrzeli po sobie i pomogli se nawzajem wstać. Arielce zostawili wolną rękę. Przynajmniej Xell był na tyle mądry, bo Nuriemu, by to do głowy raczej nie przyszło ! ( Nie żebym upodabniała Nuriego do Gauriego, po prostu... jest czasem trochę ciężko kapujący !)
- Wybacz... - uśmiechnęła się głupkowato Ariel i podała mu rękę. Aris najpierw popatrzył zdziwiony, a potem pozwolił se pomóc. - Chyba... nie potrzebnie się martwiliśmy ! - stwierdziła.
- No widzisz! - zaśmiał się Xell. - Pan Kei nie jest taki głupi, aby na serio komuś grozić!
- Sorry, ale... - wtrącił się Nuriko . - To mi nie wygląda na straszaka !
- No bo straszakiem nie jest ! - wyjaśnił Kei. - Ale dobrze wiecie, że to nie było na serio!
- Nie było... na serio ? - szepnął zdziwiony Aris. - Więc... to nie było...
- No... i nie ma się czego denerwować ! - stwierdził Xell, aczkolwiek przestraszony, bo Ariel po drodze groziła, że mu flaki wypruje, jeśli Alecowi coś się stanie. A, i jeszcze wyzywała od... małpiszonów, kretynów, debili, idiotów i tak dalej.
- A ty mi się tu nie wykręcaj ! - ryknęła na demona. - To nie zmienia faktu, że to jak zwykle TWOJA wina, szurnięty kapłanie !
- Ależ... ja tylko spełniłem prośbę Keia ! - tłumaczył się Xell, spoglądając na niego.
- Tłumaczą się winni !
- E... K-san, powiedz coś... - Mazoku naprawdę TYM RAZEM nie chciał od niej ZNOWU
oberwać, więc gotów był zasłaniać się wszystkim.
- Taa, that's right, Ariel-chan ! - rzucił po angielsku K-san. - Sam go o to prosiłem ! Nie jego wina !
- Ty... K-san... to już swoją drogą... - spojrzała na niego gniewnie. - Ale... masz szczęście, że nic się nie stało... W końcu zrobiłeś to dla mnie, więc... tym razem daruję !
- Dzięki ci, Ariel-san ! - odparł Xell.
- Przeca to nie było do ciebie, tylko do Keia !
Cała trójka... GLEBA !
- Tobie, Xell, jeszcze się zastanowię, czy wybaczę... Tylko... powiedz mi... dlaczegoś
to zrobił ? Jeśli odpowiedź brzmi coś w stylu "Aby było ciekawie", to...
- E... no ?
- To w porządku !
I znowu - cała trójka... GLEBA !
- No nie mogę z nią... - załamał się Xell. - Tylko nie powiedz, że żartowałaś, bo... odpowiedź właśnie tak brzmi !
- A-cha ! Za szczerość ci wybaczam !
- Ach... więc to o ciebie chodziło, Ariel-san, tak ?! - skapnął się Alex. - To ja tobie coś obiecałem ?
- Taa... a, co nie pamiętasz ?
- ... ^.^
- Ach... - westchnęła . - Tak czy siak, wybacz za Keia, jeśli narobił kłopotu ! Ja tylko powiedziałam, że miesiąc temu obiecałeś... a nawet trzy miesiące temu... obiecałeś
mi, że spotkam się z młodym Darkiem !
Aris drgnął na dźwięk imienia swego ojca.
- Acha, no tak, deshi ! - Alex złapał się za łeb. - Wybacz, ja nie zapomniałem, tylko... Uważałem, że jest jeszcze za wcześnie !
- A, i tak już po ptokach ! - machnęła Ariel i spojrzała na Alice'a. - Aris, jeśli się nie mylę ? - zwróciła się do niego i podała rękę, tym razem na przywitanie. - Tsukino Ariel desu, hajimemashite* ! ( *coś w rodzaju " 'iksińska' jestem, bardzo mi miło !" )
- A... miło mi... Alice O. Howell... - odpowiedział zakłopotany.
- O. Howell ? - zdziwiła się dziewczyna. - Już mu swoje nazwisko przypisałeś, Alexu?
- A co miałem ? Może czekać na adopcję, albo co ? - zaśmiał się Alex.
- Nie za bardzo rozumiem ! - odparli chórem Nuri i Ariel.
- No... przecież Alex jest moim ojcem ! - rzekł Aris.
- He ?! - Ariel podleciała do niego. - Przeca Darkuś jest twoim ojcem ! - przyjrzała mu się z tak bliskiej odległości, że chłopak znowu się speszył. - Jesteście podobni jak dwie krople wody ! Normalnie, prześliczna kopia Darkusia !
- E... Dziękuję, ale...
- Jaki milusi ! - stwierdziła prosto z mostu. - Normalnie, rzeczywiście, tylko z wyglądu podobny do Darka ! Darkuś w życiu nie byłby taki milusi! Alexu, toś ty go tak wychował ?!
- A nie, oddałem do sierocińca ! - zażartował. - A któżby inny ? Zresztą, ja Alice'a niczego nie musiałem uczyć, on już taki jest !
- Aaa... - pokiwała Ariel. - Ale przystoniacha ci wyszedł, nie ma co! - zrobiła maślane oczka.
- E, Ariel, nie rozpłyń nam się tu! - zawołał Xell. - Wystarczy, że ten nam się rozpływa!
- Kto ?
Xell kiwnął na Nuriego, który już prawie rozpływał się po podłodze.
- E, Nuri !!! - ryknęła Ariel - Wstawa !
- Ja... wcale się nie rozpływam ! - Nuri skoczył na równe nogi. - Tylko... szkiełko mi spadło, tak, szkiełko !
- Przeca ty nie nosisz szkieł kontaktowych !
- A skąd ta pewność ?!
- Po pierwsze... nie sądzę, żeby w Kounan mieli coś takiego... po drugie... duchy nie potrzebują szkieł !
- A... Acha ! - odparł Nuri i roześmiał się w głos... jak idiota. ( Oh, shit, chyba rzeczywiście robi się z niego Gauri ! )
Po chwili wszyscy, oprócz Arisa, parskali śmiechem.
Aris przypomniał sobie, co mówił o tej trójce Alex. Uśmiechnął się... i nagle również zaczął się śmiać !
Wszyscy zamilkli i spojrzeli na niego.
- A... no co ? - spytał niemalże obrażony . - Jesteście tacy zabawni !
I znowu wybuchnęli śmiechem.
- Racja, racja... zwłaszcza, że Nuri rozpływa się na widok faceta! - Arielka ryła ze śmiechu. - Ale nie dziwię mu się ! Jesteś ładniejszy od ojca... sorry, od Darka ! - puściła mu oczko.
- Może być ojca... Jak go poznam, będę miał dwóch ojców !
- A mamusię, Ayusię, już poznałeś?
- Nie jeszcze.
- Oo, to znaczy, że pozostałych Ceresowców jeszcze nie przyprowadziłeś, Alexu ? -
ucieszyła się Ariel. - Więc jednak dotrzymałeś obietnicy, że pierwsza go spotkam!
- I bardzo ładnie ! - przytaknął K-san, ku radości wszystkich, chowając spluwę.
- Ty, a może ! - ryknęła nagle Ariel - Urządzimy przyjęcie powitalne ?!
- Przyjęcie ??? - zbaranieli.
- Tak, dla Arisa ! Zaprosimy Darkusia, Ayę, Tooyę i może Yuuhiego, jak będzie grzeczny !
- Co to znaczy "jak będzie grzeczny" ? - spytał Alex.
- To znaczy... jak będzie się Arielce podlizywał ! - odparł Nuriko-tłumacz i oberwał w łeb.
- Mniejsza z Yuuhim... i z Nurim też ! ^.^ - stwierdziła Czarna. - No to jak ? To świetny, pomysł, co nie ?
- No... Ale może wpierw zapytamy Arisa ? - zaproponował Alex.
- Ja... Nie mam nic przeciwko... Będę mógł poznać... ojca Darka i mamę Ayę !
- NO TO JAZDA !!! - wrzasnęła Ariel. - Xellosu, bądź łaskaw skombinować zaproszenia na 17-stą i podostarczać zainteresowanym !
- EE ? Czemu ja ?!
- Bo ja tak każę ?
- Acha.
- Chwila, Ariel, dzisiaj ? - zdębiał Alex.
- A kiedy ? Dzisiaj, tutaj, zaraz, teraz ! To znaczy na 17-tą !
- Ale... jest już piętnasta... kiedy zdążymy coś przygotować ?
- O to niech cię głowa nie boli, Alexu !
W tym momencie Xell zaczął się wycofywać.
- Dokąd to, Xelluniu ?!
- Ee... Do ubikacji ?
- Jasne, Mazoku, jak się zlejesz, to uwierzę !
- Nie ma sprawy !
- Ani się waż ! - ryknęła i przez laboratorium przeleciał but z lewej nogi, lądujący na jego głowie. - Dobra, skoro żarcie i wszystko inne mamy już załatwione...
- Eee... - jęknął Mazoku. - Czemu zawsze ja ?!
- ... To idziemy się przygotować ! Come on , Nuriko-kun !
- Ech, ona jest gorsza od Liny ... - stwierdził z rezygnacją Xell, godząc się z losem.
- Alright, Xell-san, mogę ci pomóc ! - pocieszył go K-san.
- Dzięki, ale...
- Ani się waż, K-san !
- Właśnie o tym mówię...
- To jest kara dla Xella za to zamieszanie ! - wyjaśniła.
- Ale kiedy to moja wina... - odparł Kei. - Zresztą, nie muszę się ciebie pytać o zgodę !
- Rób jak uważasz !
- A może zwołać chłopaków na koncert ?
- Shuichiego ? - zapytała. - NO CO TY !!! Jak ktoś ma występować... to będę to TYLKO JA !!!
- Jaki samolub ! - stwierdził bez ogródek Nuri.
- E... w porządku, git ! Nie musisz na mnie wrzeszczeć ! To my już spadamy, chodź, Xell-san !
- To... może sam się... - zaczął Xell, ale Ariel zmiażdżyła go wzrokiem . - Ee... Jasne,
już idziemy... Ale w moją stronę, znam odpowiednie miejsce !
- Okej ! - pokiwał Kei i po chwili oboje zniknęli.
- O, nareszcie spokój, przynajmniej ta niebezpieczna dwójka se poszła! - westchnęła
Ariel.
- Niebezpieczna? - zapytał Aris. - Że... pan Kei... tak? - upewnił się - ... to rozumiem... ale pan... Xellos ?
- A... ty nic nie wiesz, Arisku ? - spojrzała na niego, potem na Alexa.
- O, czyżbym zapomniał wspomnieć ? O, sklerozo !
- Mniejsza z twoją sklerozą, Alexu ! Jak chcesz wiedzieć, Aris-chan... Xelluś jest tysiące razy bardziej niebezpieczny od Keia !
- ???
- Prawda... To znaczy... - Alex poprawił się. - Nic mi o tym nie wiadomo, ale Xell-sama jest prawdziwym Mazokiem i...
- Mazokiem ???
- Demon pierwszej klasy, jak to siebie nazywa. - Ariel
- A... nie my go tak nazywamy ? - spytał Nuri.
- Nie... on pierwszy tak powiedział ! Zresztą, ja go nazywam... szurniętym kapłanem !
- De... mon ?
- Tak, dokładniej Bestpriest, czyli Bestia-kapłan... podobno generałem też jest. Naprawdę nie czułeś nic ? Pomyśl !
- No... jak tak pomyślę... to może i coś czułem... ale sprawdzę jak wróci !
- OK!!! Nuriko-kun, chodź się przyszykujemy !
- Mam... założyć sukienkę ???
- A chcesz w ryja ?! Możesz założyć garnitur ! Ale raczej nie o takim przygotowaniu mówię ... - skoczyła w kierunku portalu międzywymiarowego . - Alexu, wrócimy tak o 16:30, oki ???
- Ech... a mam jakieś wyjście ?
- Nie... To pa !!!
Arielka i Nuriko zniknęli, a Alex odetchnął z ulgą. Nareszcie zostali sami.
- Wybacz... - odezwał się.
- Za co ? - nie zajarzył Aris.
- Za nich! Zawsze się tak zachowują, ale jednak chciałem cię wcześniej przygotować...
- NO CO TY?! ONI SĄ ZAJEBIŚCI!!! - krzyknął Aris. - Ee... to znaczy... zaczepiści! Sorry, Alexu-Otosama ! - złożył ręce.
- Spoks ! - uśmiechnął się Alex.
Alex i Aris myśleli, że będą musieli przygotować wszystko sami, ale za pół godziny wrócili Xell i Kei. Blondyn obładowany był, oczywiście, pakunkami, a Xellos, pozornie nic nie miał... tylko pozornie, bo po chwili "wyczarował" olbrzymi stół, zastawiony
najwyborniejszym żarciem świata. Szczęście, że nie było Liny ani Gauriego, bo nic
by z tego nie zostało, a Xell stawał na głowie, żeby to wszystko zdobyć... dosłownie, ponieważ robił dla Amelki za klauna, aby wyciągnąć od niej pieniądze. Ale i tak będzie musiał to oddać. Ciekawe tylko z czego ? Najwyżej poprosi Zelas o podwyżkę...
Kei natomiast załatwił setki balonów, serpentyn i innych pierdółek,sprzęt do karaoke (To pomysł zasmuconego, że nie może przyjść, Shuichiego!), a także napoje, które w tej chwili ustawiał na stole. Xell zgodził się na taki podział pracy, ale mimo tego i tak przyniósł... własną herbatkę... i czerwone winko na wzmocnienie ^-^. W końcu nie wiadomo do której impreza się przeciągnie...
Acha, i ponieważ to przyjęcie powitalne dla Arisa, Xell kazał mu siedzieć na miejscu, ( żeby nie powiedzieć na czterech literach ), nieważne, czy tego chciał, czy nie. Aris, jako grzeczny chłopiec ( i jako że to XELL ^^), posłuchał się bez mrugnięcia okiem.
Kiedy o wpół do piątej wpadli Arielka i Nuriko, nie było już tak spokojnie... ale zdecydowanie od razu weselej !
- Dobrześ się spisał, Xell ! - pochwaliła go Czarna. Xell tylko na to czekał. Miał na-
dzieję, że jakoś odkupi swoje winy za "zamieszanie z Keiem" oraz... "zniknięcie" na
cały miesiąc.
A propo's Xella... Mazoku, wbrew pozorom, naprawdę miał wyrzuty sumienia, że tak długo go nie było. Za wszelką ceną chciał, aby Ariel zapomniała... i nie pytała już więcej... A cóż takiego mógł robić nasz kochany Mazoku ? Myślicie, że wypełniał
zadanie swojej pańci ? Nic bardziej mylnego ! Nasz szczwany Xelluś cały miesiąc spędził... z pewną panienką... No... teraz to już wszystko jasne, dlaczego nie chce, aby Ariel się dowiedziała. A o kogo chodzi, to pozostanie to jeszcze słodką tajemnicą !^^ ( HEEE ? Już wiecie ? Jakim cudem ??? )
Wiadome było, czemu Ariel wystrzeliła z tym przyjęciem ! Seryjnie zamierzała na nim wystąpić. Ale to nie żadna nowość... Nuriko i Ariel już od dawno ze sobą grają. Ona jako wokal, on na syntezatorze albo gitarze. Acha, i Xell czasami w chórkach. Zespół się nazywa "Aquarius" albo coś w tym guście. Tak naprawdę to jeszcze nic konkretnego nie mają, ale... piosny i tak biorą od innych wykonawców. To i tak sporo, wyobraźcie sobie ilu utworów musiał nauczyć się Nuriko-kun ! I wszystkie ma w jednym paluszku, zarówno w nutach jak i w tekście. W tym drugim nawet lepiej niż Ariel ^^. Zresztą, Ariel już mówiła, że Nuriko-kun to "muzyczny geniusz"... nie ? Tak czy inaczej, o to chodziło !
Należałoby również wspomnieć, że Xell napisał i doręczył wszystkim zaproszenia. Taa... tylko, że treść jego zaproszenia brzmiała mniej więcej...:
"Ariel zmusiła mnie, aby powiadomić szanownego pana Darka/szanownych państwo Mikagów/szanownego pana Aogiri Yuuhiego, że dzisiaj o godzinie 17-tej, w laboratorium Alexandra, (założył, że wszyscy będą wiedzieli, gdzie to jest) odbędzie się przyjęcie powitalne na cześć Arisa O.Howella, pańskiego syna z D.N.A./, pańskiego syna, pani Mikage, z D.N.A. Tennyo/syna pańskiej przyjaciółki, pani Ayi Mikage oraz pana Darka Mouisy'ego. Alexander O. Howell oraz Ariel Tsukino serdecznie proszą o punktualne stawienie się i z góry dziękują (ja myślę).
Xellos Metallium
P.S. O zjawienie się proszę, także w swoim imieniu, gdyż nie chcę mieć przerąbane u Ariel."
Ekhem... Xell jest niezły. Albo naprawdę ma TAKIE poczucie humoru albo... nigdy w życiu nie pisał zaproszenia. Tak czy inaczej, Mazoku się wywiązał, to trzeba przyznać!
Jeżeli chodzi o reakcje zaproszonych to... Aya i Tooya w ogóle Xella nie widzieli, (dał
zaproszenia Kyuu-san, bo mu się czekać nie chciało ), ale czaili o co chodzi, więc wyjaśnili wszystko zbaraniałemu Yuuhiemu, ( "Syn Ayi... i Darka ???" ) któremu, na prośbę Alexa, nic wcześniej nie mówili. Na Darkusia natomiast musiał trochę poczekać, bo ten nie ma zwyczaju wychodzenia w dzień. Dai-chan zgodził się bez problemu i zasnął w ciągu paru minut, a kiedy pojawił się fioletowo włosy przystojniacha, Mazoku wręczył mu zaproszenie i jak najszybciej się oddalił.
Punkt 17-sta zaczęli się schodzić goście...
Pierwsi byli państwo Mikagowie oraz Yuuhi, któremu spodobał się dzwonek (grał melodię openingową z pewnego anime, nie trudno się domyślić jakiego^^) i dryndał jak oszalały.
- DRIII-DRII-DRI-DRI-DRINGU-DRIN ... itd.
- Idę, idę ! - wołał Alex, spiesząc by otworzyć drzwi wejściowe do firmy, a potem do laboratorium. - Witam, witam ! - powiedział, gdy się zjawili.
- Aya-chan !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - ryknęła Ariel.
- Ariel-chan ! - odparła Aya i obie rzuciły się na siebie jak głupie. - Dawno się nie widziałyśmy ! Oj, tylko uważaj ! - wskazała na brzuch.
- A, przeca widzę, który to już miesiąc ?
- Ósmy !
- O, to znaczy, że za niedługo rozwiązanie ???
- Acha, lekarz przewiduje na 16-tego lipca !
- Och, gratulacje ! Obojgu ! - poklepała Tooyę po plecach. - A dla Ayi... nawet podwójne ! Poznałaś już Arisa ?
- Właśnie nie... Gdzie on jest ?
- ARIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIISUUUUUUUUUUUU !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
NIE WSTYDAJ SIĘ, CHŁOPIE, TYLKO CHODŹ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ale Arisa ani widu ani słychu.
- Nuriko-kun !
- Na rozkaz ! - zasalutował.
- Przyprowadź go !
- Robi się!
Po chwili Nuriko zjawił się z Arisem... na plecach.
- Proszę, Nuriko-san, postaw mnie !!! - jęknął Alice.
- Nuri, powiedziałam "przyprowadź", a nie "przynieś"...
- To to samo ! - wzruszył ramionami. - Zresztą, stawiał opór !
- Ależ nie ma powodu, Arisu ! To jest Aya, twoja mamusia, ten czerwony to Tooya, jej mąż, a tamten trochę zbaraniały to Yuuhi, przyjaciel !
- Wcale nie jestem zbaraniały! - oburzył się Yuuhi. - Tylko trochę... zdziwiony, dopiero co się wszystkiego dowiedziałem ! Że też Aya nic mi nie powiedziała ...
- Wybacz, Yuuhi-san, to ja poprosiłem ich o zachowanie tajemnicy.
- Spoks ! Zresztą, nawet się nie dziwię...
- No chodźżesz tu, nie wstydź się ! - Ariel popchnęła Arisa w stronę Ayi.
- Wcale się nie wstydzę! - odparł Aris, jednak był czerwony jak burak. - Cze... Cześć!
wyjąkał.
- Aleś ładniutki ! - stwierdziła Aya prosto z mostu. - Może nie wyglądasz jak mój dzidziuś, ale jesteś moim dzieckiem... Ach, żeby w wieku 17-tu lat mieć już dwoje dzieci !
- Taa... i to jedno prawie dorosłe ! - powiedział Yuuhi.
- Nie dorosłe... Mam 16 lat... - przyznał się Aris.
- A... to zmienia postać rzeczy ! Ale dowcipu mi nie zmienia ! - Yuuhi roześmiał się.
- A, my lady, Aya-san ! Miło wreszcie poznać! Jestem Kei, obrońca pięknych niewiast ! - K-san ucałował jej rączki.
- Do... domyślam się... - bąknęła Aya, widząc za pazuchą pistolet. - Słyszałam o panu !
- To kogo nam jeszcze brakuje ? - Ariel zadała retoryczne pytanie. - Darkusia !
O wilku mowa, a wilku tu, gdyż za moment otwarł się portal i do laboru wleciał Czarny Anioł, na swych czarnych skrzydłach.
- Yo ! - powiedział, lądując.
- Joł, Darkuś-skarbie ! - wrzasnęła Ariel, już zamierzając się na niego rzucić, ale Xell
złapał ją za fraki i tylko zamajtała w powietrzu nogami. - Ee, co ty se, puszcza mnie!
- Dzięki, Xell ! - Dark mrugnął okiem.
- E, czyżbyście mieli jakąś umowę ?!
- Nie, ale... przynajmniej ja zbyt dobrze cię znam ! - wyjaśnił Xell.
- To gdzie ten mój Dark-Junior ? - zapytał Dark i zaraz zauważył chowającego się za Ayą, niebiesko włosego chłopaka. - Ty jesteś Aris, tak ?
- T... tak... - bąknął Aris, w ogóle nie odwracając się w jego stronę, a wręcz przeciw-
nie.
- On jest trochę nieśmiały... - powiedziała Aya.
- Pani mamusia, zgadza się ? Bardzo mi miło, Dark Mousy jestem ! - Dark był drugim
( jak dla mnie szurniętym... ^.^) dżentelmenem, który ucałował jej rączki.
- Aya Mikage, mnie również ! - Aya aż zarumieniła się, a Tooya... zarumienił się, ale z całkiem odmiennego powodu.
- Nie wnerw, Tooya ! - szturchnęła go Ariel. - Dark jest po prostu "posranym" dżentelmenem... prześlicznym, ale "posranym" !
- No a co z tobą, Aris-chan ?
Aris w dalszym ciągu nie mógł na niego spojrzeć. Cały czas miał przed oczami Alexa, którego uważał za ojca i nie miał pojęcia, że tak trudno będzie mu przeinaczyć
się na innego.
Alex domyślił się o co chodzi i podszedł do niego.
- Pozwól na chwilę ! - powiedział do niego, a do reszty... - Wybaczcie na momencik !
Dark zrobił zdziwioną minę, ale nic nie powiedział, a Xell zajął się podsłuchiwaniem.
- A włacha, Darkuś ! - powiedziała Ariel, która pierwszy raz od dłuższego czasu nie zauważyła, co się święci. - Zajebiście wyglądasz ! - wszyscy, oprócz zajętych Alexa i Arisa (oraz Xella ^^) zaliczyli podłogę... nie wiem już, po raz który.
- E... dzięki ! - odparł Dark, ale wcale się nie zarumienił, jak to bywało w wypadku jego syna.
Taa... Dark miał na sobie stylową granatową marynarkę z wpiętą różyczką (niestety,
nie dla Ariel, lecz dla ozdoby), uroczy berecik na główce i dżinsowe sztruksy. No cóż, wyglądał jak Aris... a Aris wyglądał jak Dark ^-^. Tak czy siak, przystojniacha z niego był, oj był ! Ale... z Arisa też ! Ariel nie umiała się zdecydować, który ładniejszy!
A tymczasem, "ojciec" z "synem"... (...i z Mazokiem ^^...)
Koniec rozdziału siódmego,
Części trzeciej
Ciąg Dalszy Nastąpi
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.