Opowiadanie
Ariel's Diary 4 - Paradise
Okita Souji-kun ^^
Autor: | Ariel-chan |
---|---|
Dodany: | 2005-08-18 00:09:33 |
Aktualizowany: | 2005-08-18 00:09:33 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
"ARIEL'S DIARY"
Część czwarta: Paradise
Rozdział drugi: Okita Souji-kun ^^
- Nawet mowy nie ma... - powtórzył Xell.
- Za przeproszeniem, Xelli... Zgłupiałeś na starość, czy co? - Ariel się nie szczypie ze swoimi uwagami. - To są nasi przyjaciele, chcesz ich tak zostawić?!?!?! W dodatku to twój kumpel z wymiaru jest wszystkiemu winien...
- Właśnie, Fibrizo-sama jest Mazokiem lordowskiej rangi z "mojego" wymiaru.
- Myślisz, że się go boję? Już raz Lina pokonała Hellmastera, ja mogę zrobić to drugi raz! Jak będzie chciał, to mu rzucę tego "Giga Slave'a".....
- Nie zrobisz tego! - Xell odruchowo złapał ją za rękę, jakby chciała rzucić zaklęcie tu i teraz. - Nie rozumiesz, że właśnie o to chodzi?! Fibrizo zastawił na ciebie pułapkę!
- Zdaję sobie z tego sprawę, Xelli! - jeden ruch i wyrywa mu się. - I, w związku z tym... Co, według ciebie, mam zrobić??? Nawet jeśli to pułapka, to i tak nie mam innego wyjścia! Jeżeli Fibrizo chce czegoś ODE MNIE, to i tak znajdzie sposób, aby mnie tam sprowadzić! A ja, zresztą, nie jestem taka głupia, a raczej... taka słaba, żeby dać się wykolegować takiemu gówniarzowi! (Pomijam fakt, że Fibri jest Mazokiem i pewnie ma parę tysięcy lat... ^.6)
Nuri i Kiba, z rozdziawionymi gębami, patrzyli na Ariel. Oj, chyba się zdenerwowała...
Jedynie Xell nie stracił zimnej krwi.
- Rozumiem, Ariel - powiedział stanowczo jak przed chwilą. - Ale nie zapominaj, iż... Fibrizo-sama jest potężnym Mazokiem... Ja się z nim równać nie mogę!
- Nikt cię o to nie prosi! Nie musisz iść, jak nie chcesz, zrozumiem! W końcu Fibri jest z twojego wymiaru i możesz mieć później przechlapane! Rozumiem! - jeszcze trochę, a seryjnie się pokłócą....... ><
- Spoko, Ariel, Xellowi chyba nie o TO chodzi! - wtrącił się nagle Nuriko. - Prawda? - to ostatnie było do Xella.
- Dokładnie, Nuriko-kun, jednak doskonale się rozumiemy! - ^^
- To o co chodzi??? (<-Główne pytanie w tym fiku! ^^)
- Słuchaj, Arielcia... JA pójdę...
- He??? - O.O
- To, co słyszałaś... Nie ma potrzeby, abyś się narażała! Jeśli Fibrizo czegoś chce, pogadam z nim i może se daruje! Przede wszystkim jednak, wpierw się dowiem, o co chodzi! A potem zadecydujemy...
- Se... Seryjnie? O_O
- A nie, na jaja, jasne, że seryjnie! ^^0 Nie pozwolę ci iść do Fibriego i tyle!
- Fi... Fibriego??? - zdziwko pozostałych.
- Ups, wypsnęło mi się! Niech mi Shabi wybaczy!
<GLEBA> w wykonaniu Ariel & Nuriego.
- Co jest??? Czemu "glebujecie"??? - ^^.
- Kuźwa, to "Shabi" może być, ale "Fibri" to już nie??? - zdębiała Ariel.
- Shabi.. to znaczy Shabranigdo mnie nie usłyszy... (Ja myślę...) A Fibrizo-sama nie wiadomo skąd i kiedy może wyskoczyć...
- Filozofia godna podziwu, Xell... ><0 Normalnie... uwielbiam tego Mazoka! - uśmiech od ucha do ucha.
- Którego??? - ^^
<GLEBA> <= tym razem tylko Ariel, bo Nuriko se darował.
- A no wiesz, Shabiego miałam na myśli! - załamała się Ariel.
- Taa? Ja myślałem, że Fibriza... Dobra, dobra, szkoda gleb! ^^ Doskonale wiem, że mówiłaś o mnie!
- To, po co się zgrywasz???
- Lubię, kiedy się denerwujesz ^^
- A-cha.... >_<0
- No to, komu w drogę temu cza... ^^
- Chotto matte*, czy jak to się tam mówi po waszemu, Xell! - Ariel, swoim zwyczajem złapała go za pelerynkę. - Myślisz, że puszczę cię samego?
- He? Samego nie, z Kibą-san idę! Prawda?
Kiba kiwnął.
- Czyli samego... Wybacz, Kibuś, ale nie wiadomo, co temu Mazokowi może strzelić do łba...
Kiba ponownie kiwnął, co oznaczało "Wakatta" (<="Rozumiem")
- Więc lepiej będzie, jak kogoś ze sobą weźmiecie!
Nuriko zaczął skakać i wymachiwać rękami.
- Ja! Ja mogę z nimi iść!
- Jasne, Nuriko-kumplu, przeca ciebie miałam na myśli! ^^
- Uno moment, przecież teraz TY zostaniesz sama! - słusznie zauważył Xell. - Nie możesz zostać bez ani jednego Stróża!
- Też fakt! - zasmucił się Nuri.
- Rany boskie, jakie wy macie problemy!
Wszyscy spojrzeli na drzwi, w których stał uśmiechnięty i promienny jak zawsze...
- Ryu-chan!!!
- Coście tacy zdziwieni, na no da! Toż to nie można wpadać bez zapowiedzi???
- A no można, ale... ty to masz nosa, Ryuichi-kun! - ucieszył się Nuriko. - Więc jednak mogę iść???
- Jasne jak słońce, zostanę z Arielcią! - potwierdził Ryu-chan, zajedwabisty członek zespołu Nittle Grasper i bohater anime "Gravitation".
- Eee... Czy wy mnie za dziecko macie? - zbaraniała Czarna. - (Nawet we własnym domu nie mogę zostać sama!)
- Nie, ale... nigdy nie wiadomo, co ci może strzelić do łba! - odparł Xell z błyskiem w oku.
- A... cha... >_<0
- No wiesz, Ariel-chan, czasem ktoś może skierować twoją własną broń przeciwko tobie! ^-^ - stwierdził bez ogródek Xell.
- Rozumiem, rozumiem... >< A, właśnie, Ryu-chan! Nie chciałeś mi czegoś pedzieć?
- A tak, zapomniało mi się! ^^ O-HI-SA-SHI-BU-RI-DE-SU-NE**, A-RI-E-RU-CHAN! - to wysylabizowawszy i wykrzyczawszy, Ryu-chan rzucił się w stronę dziewczyny.
- Tak, tak, kopę lat, stary! - Xell pokiwał głową i złapał chłopaka, zanim wylądował na Ariel, co, zresztą, często mu się zdarza, zwłaszcza, że... dla Ryuichiego "Kopę lat" jest pojęciem względnym i odnosi się każdorazowo do... przynajmniej jednego dnia nie widzenia się z dziewczyną. Jak już kiedyś wspominałam, Ryu-chan ma tendencję do upraszczania bądź wyolbrzymiania wszystkiego. Do tego należy też wspomnieć o wydarzeniach z Arisem-kun (patrz część trzecia ''Ariel's Diary''), które jeszcze bardziej wzmocniły przyjaźń tej dwójki, a już zwłaszcza przywiązanie Ryuichiego do Ariel. W końcu... gdyby nie ona, nie wiadomo, czy Ryuichi-chan wyszedłby z doła po śmierci przyjaciela.
- Ohissa... - odparła Ariel, patrząc na zagranie Xella. - No i czego go zatrzymujesz, inteligencjo wredna?
- Właśnie, Xellos-san, czego, czego, czego, czego... ?!!? (<=itd., gdyż zasób słów na minutę Ryuichiego jest... z leksza imponujący! ^^)
- Ekhym, nie będzie mi tu się rzucał na Arielcię! ^^ - wyjaśnił Xell, stawiając go na nogi. - Wystarczy ci... raz na tydzień, kolego Ryuichi!
- Eeee...? Tylko???? <_> - <= zmartwiona buźka Ryu-chana (<=Wybaczcie, ale "Ryu" zbytnio nie da się odmienić, więc tu robię wyjątek i odmieniam "chan" ^.^)
- Ja ci dam "tylko"!!! - Xell udawał zdenerwowanego. - Ciesz się, że "w ogóle" (<= z naciskiem na to słowo) daję ci przywilej rzucania się na "moją" (<=jak wyżej) Ariel!!!!
- Ona nie jest "twoja"! - stwierdził prosto z mostu Ryu-chan.
- A czyja, jeśli wolno spytać??? >--<
- Wa-ta-shi-ta-chi! ^^
- To znaczy... "my"!
- Czyli...
- Czyli??? - Xell się już niecierpliwił.
- NA-SZA! ^^
- Prawda, prawda, Ryuichi-kun! - potwierdził ucieszony Nuriko. - Nie żydź się, Xelli, jeszcze nie masz na Arielcię monopolu! ^---^
- A... czy ja mogę coś powiedzieć??? - >-< 0
- Nie! - odparli jednogłośnie Xell, Nuri & Ryu.
- Głupie pytanie, głupia odpowiedź! Więc wam już... nie powiem czyja jestem! ^.6 - zdecydowała Czarna.
- Kuźwa, to akurat możesz pedzieć! - Xelli z leksza się podłamał. - Z chęcią usłyszę!
- Taaaaaa? No to wiesz, co powiem?
- Noooo?
- Na pewno nie wasza, mości świrnięty kapłanie! ^^
Nuriko już się ucieszył.
- Ani nie wasza, mości trupie!
- (Jestem duchem) - >_<
- Jestem...
- Nooooo??? - teraz już wszyscy, łącznie z Kibą.
- EEE... Eiri Yukiego!!!!! ^.^
<GLEBA> - oprócz, nie wiedzącego o kogo chodzi, Kiby...
- Nie no żartuję, Shuichi by mnie zamordował! ^^ Nie jestem waszą własnością i tyle! Wio, koniec tej żenady! Biedny Kibuś, musi słuchać takich bredni!!!
- Nie, nic nie szkodzi... Ale moglibyśmy już iść! - uśmiechnął się Kiba.
- O kuźwa, o rety, o... kanapko z żółtym serem i pomidorem! Kiba się... uśmiecha!!!!!!
- Co w tym dziwnego??? - zapytał Ryu. - Ja się cały czas uśmiecham! oO----Oo
- Bo ty to ty, Ryu-chan, ale Kiba... Kiba!
- No co??? - spytał w końcu Kiba. - Byłem w złym humorze, ale wy zawsze potraficie przywrócić człowiekowi... w moim wypadku, wilkowi dobry humor...
- Albo wręcz odwrotnie, zdołować jeszcze bardziej!!!! - stwierdził Nuriko.
- I to się zgadza, na no da! - o^-^o <=Ryu-chan.
- A tak w zasadzie... Kibuś, pamiętasz Sakumę Ryuichiego z "Gravitation"?
- No przecież to ja! - ryknął Ryu.
- Wiem o tym, inteligencjo, ale nie wiem, czy Kibuś... ><
- Oczywiście, że pamiętam! - przerwał jej Kiba. - Jak mógłbym nie pamiętać samego Sakumy-san?! Takiej osobistości się nie zapomina!
- Nawzajem, Kiba-kun! - uśmiechnął się nasz gwiazdorek, Ryuichi. o^-^o
- Dobra, koniec tej zabawy! Nuriko-kun, Kiba-kun, zbieramy manatki i spadamy do "Wolf's Rain-a"! - zadecydował w końcu Xell. - Bo nigdy się tam nie wybierzemy!
- Wybieramy się jak sójka za morze! - stwierdził Nuriko-kun.
Xell otworzył portal. Nuriko już miał skoczyć, gdy nagle Ryu-chan wyskoczył... z pytaniem...
- A... gdzie wasze "manatki"??? - O.O - I co to w ogóle są "manatki"???
- Dobra, dobra, spadajcie już! - poradziła Ariel. - Ryu-chan, jak będziesz grzeczny i mi coś zaśpiewasz, to ci wyjaśnię, co to są manatki! (Na wszystkich świętych, czy on rzeczywiście ma trzydzieści jeden lat??????)
- Okej, na no da! o^---^o
Jeszcze tylko formalne pożegnania...
- Pa, Ariel-chan! Pa, Ryu-chan! - <=Nuriko=kun.
- Cze, Ariel-san! Do widzenia, Sakuma-san! - <=Kibuś-kun.
- Pa, Ryu-kun! ^^ <=Xelli.
- Pa, pa, pa, na no da!!!!! <= Ryu-chan.
- Itterashai***! - odparła słodko Ariel, uśmiechając się. - Itterashai... Xelli! ^^
- Ittekimasu...**** - Xelli zniknął... - A-riel-ciu! - I w tym momencie pojawił się tuż przed nią, całując ją w policzek. - Pa! ^^ - zniknął na dobre.
- Jełopie jeden! - ryknęła Ariel, ale na nie miała już na kogo wrzeszczeć. - Mówiłam, żeby tak nie robił!!! Kiedyś zawału dostanem!!!!!! (<= ????).
Ryu-chan zrobił smutną minkę, co mu się nie często, jak wiadomo, zdarza.
- "Itterashai... - pomyślał. - Jasne... <.>"
Ironia rzadko występuje w słowniku Ryuichiego, jednak te dwa słowa, ("Itterashai" + "Ittekimasu") wystarczyły, aby poważnie namieszać na jego (tzn. słownika) stronach. (Wyjaśnienie powyższego w "przypisach" [<=A raczej... "Pe-esach"^^], na końcu, nr-y *** & **** ^^).
- No dobra, Ryu-chan, manatki to są.... He? Ryu-chan, co ci je???
- Aa... Ja? Nie, nic, zamyśliłem się! - uśmiech od ucha do ucha.
- Acha, myślałam przez chwilę, że odfrunąłeś, abo co!
- Mniej więcej... Mówiłaś coś o jakiś kwiatkach???
- Kwiatkach??? Nie, manatkach, przecież pytałeś się, co to są, więc chciałam ci powiedzieć, że tak się tylko mówi...
- Nie, nie musisz nic tłumaczyć! ^^ - pokręcił głową. - Gdyż teraz...
- Ha??? - zdębiała Ariel.
- Najważniejsze jest, abym cię chronił!!!
- Ha??? - teraz dopiero zbaraniała.
- No przecież dostałem zadanie od Nuriego i Xella! Nic się nie martw, będę cię chronił nawet za cenę własnego życia... ^^
- Aa...cha..... >< (Fajnie, ale ja się nigdzie nie wybieram, a tutaj mi raczej nic nie grozi... ) Ryu-chan... Tak w ogóle... Ty mówisz poważnie?
- Jasne, że tak! o^---^o
- Acha, to znaczy, że nie... ><0
Ryu-chan tak naprawdę "nigdy" nie mówi poważnie, a już tym bardziej z taaaaaaką miną => o^---^o i uśmiechem od ucha do ucha, jednak... mimo całej tej beztroski i nie powagi, coś jej podpowiadało, że on... wcale nie żartuje....
- "No ale nie ma co się przejmować, w końcu nigdzie się nie wybieram i raczej nikt mi nie przyjdzie znowu z wołaniem o po...."
- Pomocy, Ariel-san! - jednak coś jej przerwało w pół myśli.
- "O nie no, znowu! - pomyślała, w ogóle się nie odwracając. - Acha cha cha, to pewnie moja wyobraźnia, nikt mnie nie woła!!!! ^0^ Udam, że nie słyszę, to może sobie pójdzie!
- Ariel-san, musisz mi pomóc!!!! - rozległ się znowu znajomy głos.
- Ach, ja nic nie słyszę, Ryu-chan słyszysz coś???? ^o^
Ryu-chan, który stał twarzą do znajomego, rudego chłopaka, wpierw zrobił zdziwioną minę, potem uśmiechnął się jak zwykle o^____________________^o i.........
- Acha, jasne, nie tylko słyszę, ale i widzę!! o^-^o
- Ha??? - <= Ariel odwróciła się.
- Czołem... Kolega z "Peace'a Makera", prawda??? - upewnił się Ryu-chan. - Tetsunosuke-kun, o ile się nie mylę! o^-^o
- Te... Tetsu-chan??? - zdębiała Ariel. - Więc jednak nie mam halucynacji słuchowych!
- Co? A niby czemu miałabyś mieć, Ariel-san? - zdziwił się mały (<=wzrostem), 15-toletni chłopak z rozczochraną, rudą czupryną. - Zresztą, nieważne, musisz jak najszybciej skoczyć do mojego wymiaru! Tylko ty go możesz powstrzymać!!!!!!!!!!!!
- He? Ale kogo??? I o co chodzi???
- O... Okita-san...
- HEEEEEEEE???? Co z Soujim????? - nagłe "ożywienie". - Co się stało???
- Sou... Souji...? Souji, Souji, Souji... - Ryu-chan usiłował sobie przypomnieć, o kogo chodzi. - Aaa... - walnął w pięść. - Souji-kun, Okita Souji-kun, o niego chodzi, tak???
- No przecież to powiedział!!! - zauważyła Ariel ><0. - Co jest z Soujim???
Ekhem, jakby ktoś nie wiedział, o co chodzi z tym "Souji" (<=Fajnie się rymuje ^^), to odsyłam do anime "Peace Maker Kurogane", opowiadającego o samurajach z Shinsen Gumi... O szczegóły postaram się później ^.^
- Chodzi o to, że... Okita-san... walczy z jakimś obcym samurajem...
- Obcym??? To znaczy z innego wymiaru???
- Tak, dokładnie... i trzeba jak najszybciej...
- Niemożliwie! Souji sobie nie radzi??? Musimy mu pomóc??? - przerwała mu Czarna.
- Nie, nie o to chodzi! Wysłuchaj mnie, Ariel-san!
- Słucham cię ^^
- Ja również o^-^o
- Musimy ich rozdzielić, zanim komuś stanie się krzywda!!!
- A no tak, między wymiarami nie powinno być żadnych takich scysji.... (Po jakiemu ja gadam????) Jeszcze się Souji'emu coś stanie...
- Już nawet nie chodzi o Okitę-sensei, tylko o tego drugiego!
- Ha??? - teraz zbaranieli oboje.
- Ten człowiek nie chciał walczyć z Okitą-san... Twierdził, że jest tylko wędrownym samurajem, ale Okita-san wziął go za wroga i nie zamierzał ustąpić..... Trwa to już dobre... O rety, o pięć minut za dużo, szybko, musimy zatrzymać Okitę-san, zanim zrobi temu chłopakowi krzywdę!!!
- To trza było tak od razu!!!! Podwijam kiecę (Choć nie mam kiecy, tylko spodnie ^^) i lecę!!! ><
- Ja też...
- Ha??? Ty nie musisz, Ryu-chan, samurajskie wymiary są zbyt niebezpieczne...
- Przecież... to ja miałem ciebie chronić, Ariel-chan... i powiedziałem, że będę cię chronił nawet za cenę własnego życia...
O dziwo, przez moment Ryuichi wydawał się poważny.... O.O
- Ryu-chan... Ty...
- Przeca Xellos i Nuriko nigdy by mi tego nie wybaczyli!!!!! o^----^o Jakże mógłbym cię puścić samą, no jakże, jakże, jakże, jakże?????????????????????????????????
Ee, odwołuję to... Ryu-chan nigdy nie jest poważny... ><0
- Dobra, dobra! - zgodziła się. - Tetsu-chan, prowadź!
- Robi się!
Po krótkiej przejażdżce tunelem międzywymiarowym, wylądowaliśmy w "ramionach" (^-^) czeluści nocy, okrywającej w tej chwili wymiar "Peace Maker'a Kurogane" (Jak to poetycko brzmi... >--<0).
- Ha? Ciemnica????? - zdębiał Ryu-chan. - Ariel-chan, nic nie widzę!!! Niech ktoś zapali światło!
- Jasne, jak znajdę latarnię... (Nawet księżyca nie widać!) ><0
Spojrzała w niebo. Gwiazdy świeciły, ale księżyc najwyraźniej schował się za chmurami. Nie dobrze, nie dobrze, w razie potrzeby, nie będzie, gdzie naładować Srebrnego... (A w sytuacjach wymagających szybkiego działania, najlepszym źródłem mocy dla Srebrnego są promienie pochodzące z pełnej tarczy księżyca....)
- Kuźwa, Tetsu, gdzie ten Souji?! - ryknęła na oślep.
- Tam! - odparł głos za nią.
Odwróciła się. Usłyszała brzęk metalu dwóch, ścierających się mieczy.
Jej oczy powoli przyzwyczajały się do ciemności i po chwili zaczęła odróżniać dwie sylwetki; jedną z nich był bez wątpienia Okita Souji, chłopak o długich, niebieskich włosach i jakże uroczej, dziewczęcej powierzchowności, drugą natomiast... Drugiej nie potrafiła w tej chwili rozpoznać. Było po prostu ciemno jak w du..... to znaczy, u Murzyna, wiadomo gdzie! ^.^
- Okita-san, proszę przestać! - gdzieś z prawej doszedł ją głos Tetsunosuke. - Okita- san, słyszysz mnie?!
- Nie wtrącaj się w to, mały!
- Widzisz, Ariel-san!? W ogóle mnie nie słucha!
- A niby dlaczego miałby? - Ryuichi zadał głupie pytanie, w dalszym ciągu jednak nie widział nawet czubka własnego nosa. - I gdzie wy tu kogokolwiek widzicie??????
- Mniejsza z tym, Ryu-chan!
Ariel wpierw musiała wybadać sytuację. Souji atakował z coraz większą siłą, jednak jego przeciwnik nie robił nic innego, tylko się bronił i wcale nie wyglądało na to, aby miał zamiar odpowiedzieć tym samym..... (W ogóle nie interesująca sytuacja! ><0)
- Souji, przestań w tej chwili! - krzyknęła. Wydawało jej się, że tajemnicza postać drgnęła na dźwięk jej głosu.
- Wybacz, Ariel-chan... Ale muszę dobić tego "Hitokiri"!
- Hi... Hitokiri?! Znaczy... Mordercę?! - zbaraniała.
- Hoto... co??? Hotohori???? ?O.O? 0 <=Ryu-chan, jakby ktoś nie wiedział.
- No i co się oglądasz...... - ryknął Souji, gdy pan tajemniczy znowu zareagował na znajomy głos. - ....BATTOUSAI?!?!?!?!?!?!?!?!
- Ba... Battousai!?
Ariel zbaraniała tym razem do sześcianu (<=Załóżmy, że wcześniej było "do kwadratu" ^-^)
Nie, to niemożliwe, skąd by tu się wziął...?
Nie no, w sumie to mógłby się wziąć, ale... ><0
Nie ma co się tu przyglądać, jedynym wyjściem jest... zawołać go po imieniu i sprawdzić, czy zareaguje...
- Ke...
Jednakże w tym momencie zza chmur wyszedł księżyc i oświetlił promieniami dwie walczące sylwetki. Jasny gwint, nie ma już wątpliwości....
- Ke.... KENSHIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIN!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Koniec rozdziału drugiego
Części Czwartej
Ciąg Dalszy Nastąpi
P.S.*"Poczekaj chwilę", czy coś w tym guście! ^^
P.S.**Właśnie, coś w rodzaju "Kopę lat", albo "Dawnośmy się nie widzieli!"
P.S.***Pożegnanie, gdy ktoś wychodzi z własnego domu i życzy mu się szczęśliwego powrotu. Tym dziwniejsze jest to, iż Ariel powiedziała to przyjaciołom, którzy przecież u niej nie mieszkają... No, ale załóżmy, że czują się jak u siebie w domu, a już powiedzenie to Xellowi daje.... wiele do myślenia ^^
P.S.****Pożegnanie, gdy SIĘ wychodzi z własnego domu, w tym wypadku powinni to powiedzieć na odwrót, gdyż raczej najpierw się mówi "Ittekimasu" ("Wychodzę i zamierzam wrócić" <= w domyśle "cały i zdrowy" ^---^), a dopiero w odpowiedzi "Itterashai", ale..... jak wiadomo... nie czepiajmy się szczegółów... ^-^ Użycie obu tych słów po prostu podkreśla ich... przywiązanie... Wszyscy wpuszczeni w bagno.... tzn. w mangę, na pewno wiedzą, o co chodzi! ^^
Kiba zna Ryuichiego, taaaa, na pewno xD