Opowiadanie
Ariel's Diary 4 - Paradise
Krąg, gwiazda i zachód
Autor: | Ariel-chan |
---|---|
Korekta: | IKa |
Serie: | Slayers, Chrno Crusade, Pretear |
Dodany: | 2006-11-28 15:00:39 |
Aktualizowany: | 2006-11-28 15:00:39 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
''ARIEL'S DIARY''
Część Czwarta: Paradise
Rozdział dwudziesty: Krąg, gwiazda i zachód* ^_~
(*Ringu to Hoshi to Nishi)
Ariel, wychyliwszy się przez okno, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zakręciło jej się w głowie i zaraz wróciła do środka, przyklejając się do ściany... Znajdowali się na wysokości 10-go piętra!!! >_<'
- Ale... Przecież sala z tronem jest na dole... na parterze... a ten pokój jest ZA tronem! Jakim cudem?! >_<'
- No przecież ci mówiłem, że sala tronowa jest pokojem numer jeden albo sto jeden. A dokładniej, sala jest numerem pierwszym, ten pokój sto pierwszym ^^ Znajdujemy się w ostatnim pokoju, na 10-tym piętrze.
- Widzę, gdzie się znajdujemy, ja się pytam: "jakim cudem"?! >_<
- Ano takim cudem, że ten pokój oraz sala tronowa znajdują się w innym wymiarze. Nie próbuj tego pojmować... sam tego nie czaję ^^.
- Nie próbuję... Jeżeli tak, to wcale mnie to nie dziwi >-<'
- A wiesz po co jest to tak skonstruowane?
- ...
- Wystarczy, że pstryknę palcem i cały zamek zniknie z powierzchni ziemi...
- Ale przecież...! O.o
- Cały zamek, ale nie te dwa pomieszczenia... - przerwał jej. - Dlatego my znajdujemy się w tym pokoju, a Fibrizo wraz z wybraną szóstką w sali tronowej...
- Już tam ich ponoć nie ma...
- Inne wymiary również zaliczają się do "miejsc bezpiecznych". Nie mogę w końcu pozwolić, żeby coś się stało wybranej siódemce.
- Ale pozostali cię, jak najbardziej, nie obchodzą?!
- To tych ich przyprowadziłaś ^^.
Ariel wiedziała, że teraz już się z tego nie wykaraska... I ma przesrane... >_<' Pakt z diabłem, ka? A, niech i będzie pakt z diabłem! Losie, oddaję się w twoje ręce... Jak pomyślała, tak zrobiła.
Pół godziny wcześniej...
W czasie, gdy Ariel-chan rozprawiała (negocjowała) z Aionem, a Kuruno rozprowadzał "zakładników" po pokojach, przed tronem zjawili się Kenshin, Souji, Kiba, Ryu-chan oraz Takako z Sasame. Naruto, Kyou oraz Nuriko w dalszym ciągu stali przed Fibrizem (kto stał ten stał... >_<' Nuri latał w powietrzu, Naruto siedział po turecku na podłodze, Kyou stał... z rękami założonymi na piersiach) i czekali na dalsze instrukcje. Na widok znajomych, Nuriko ucieszył się jak głupi i rzucił na szermierzy, a Naruto, który z wymienionej szóstki znał tylko Ryuichiego, siedział jak siedział, a Kyou... stał, jak stał.
- Ossu, Ryuichi-kun, ossu, pozostali państwo, których nie znam! Uzumaki Naruto jestem!
- Naruto... -kun!!! - ryknął Ryu-chan, a nagle... - OHISSASHIBURI DESU NEEEE!!!!!!!!!!! - i rzucił się na niego, tak jak wcześniej Nuriko na Kena i Soujiego.
- Kogo macie? - spytał Nuriko szermierzy, a ci kiwnęli na Takako i Sasamego.
- A, Takako-san! Była Pritia-san! I Sasame-san!!! o^_^o - cieszył się Nuriko. - No to brakuje nam tylko Xella i Miyu!
- Ktoś coś mówił? ^^
W tym momencie, przed szermierzami i duchem pojawił się... Mazoku, we własnej osobie.
- Możesz się pokazać... ^^ - powiedział, odsłaniając swój płaszcz. Pod płaszczem ukrywał małą, dobrze znaną nam osóbkę. Złotooka wampirzyca Miyu, uśmiechała się leciutko. Chyba nie przywykła do obecności tylu ludzi...
- Xellosu-kuuuun, co tak dłuuugo!!! - ryknął, odrywając się od Naruta, Ryu-chan. - Myśmy już zdążyli wrócić!!!
- Przed chwilą, dosłownie przed chwilą... - sprostował Kenshin.
- Jaaaa, no wiesz... - Xelli złapał się za głowę, uśmiechając się od ucha do ucha. - Wiesz, jak trudno było przekonać Laavę?! Miyu zgodziła się prawie bez namysłu, a Laava to wiesz... "Nie, nie pozwolę ci zabrać Miyu i ryzykować jej życia, bla bla bla bla" i takie tam... Co to ja musiałem zrobić, żeby go przekonać... ^^
- Co??? O.O - spytał ciekawski Ryu.
- Sore wa... himitsu desu ^^ - Xelli puścił mu oczko, a Ryu zrobił tylko smutną minkę. - Widzę, że... wraz z naszym przybyciem, cała siódemka już na miejscu? A gdzie kolega Aion i przede wszystkim... gdzie Ariel-chan... Fibrizo-sama? - uśmiech znikł z jego twarzy, a oczy przybrały niebezpieczny kształt.
- Ariel-chan w tej chwili rozmawia z Aionem-kun... Poszła dosłownie przed chwilą... - Fibri kiwnął na drzwi za tronem.
Xellos już rzucił się w tym kierunku. Fibrizo zatrzymał go ruchem ręki...
- Wpuść mnie, Fibrizo-sama... Proszę... - powiedział spokojnie Xelli.
- Nawet o tym nie myśl, Xellosu-kun... - odparł Fibri. - Zresztą, zapewniam cię, że twojej Arielci nie grozi z jego strony żadne niebezpieczeństwo...
- Możesz ręczyć za Aiona... Fibrizo-sama?
- Mogę ręczyć za kolegę Aiona... i to głową.
- Nie mogę się z nią skontaktować...
- I nie skontaktujesz. Przez tego Kekkai'a przechodzi tylko moja i Aiona telepatia...
- To znaczy, że jeśli... ona będzie w niebezpieczeństwie... nawet tego nie wyczuję?!
- Nie będzie w niebezpieczeństwie, tłumaczę ci, Xellos. Aion-kun ma całkiem niezłe powody dla których, z pewnością, nie zrobi jej krzywdy.
Xellos spojrzał na niego fioletowymi tęczówkami, które wyglądały, jakby zaraz miały się rozryczeć.
- Nie patrz tak na mnie, Xellos, choć raz mi zaufaj. A jeśli nie ufasz mi, to chociaż Aionowi zaufaj... Albo swojej ukochanej...
- Ufam... - po chwileczce zastanowienia, Xellos spuścił głowę w geście szacunku. - Ufam tobie, Fibrizo-sama. - odszedł od tronu. - To co teraz? Jesteśmy tu całą siódemką... Ja, Miyu, Nuriko-kun, Naruto-kun, Kyou-kun, Takako-san oraz pan, Fibrizo-sama.
- Widzę, Xellosie. Najpierw może, poprosiłbym państwa... Sakuma-san, Kiba-san, Sasame-san... Oraz panowie szermierze. Prosiłbym tych panów, aby udali się na górę do wyznaczonego przez mojego kolegę pokoju. Po tych schodach... Co się tak patrzycie, tylko wyznaczona szóstka jest nam potrzebna... Reszta może odpocząć w wygodnych pokojach i poczekać na koniec ceremonii. Nie patrz tak, jakbyś chciał mnie zabić, Xellosie, skup się i wyczuj energie kolegów z innych wymiarów, znajdujących się w innych pokojach. Nic im nie grozi.
- Ko... Kolegów?! - zdziwił się Mazoku i skupił przez moment na energiach znajdujących się w zamku. - Shi... Shikamaru?! Hatsuharu i Kei?! Kiba... Hayate i Shigure?! Yuki, Himeno i Neji?! I nawet Ayame?! Na litość boską, co oni wszyscy tutaj robią...?! - Xellos złapał się za głowę.
- A jak myślisz? - spytał Fibrizo. - Ariel-chan ich przyprowadziła.
- To nie do końca tak, dattebayo! - wtrącił się Naruto. - Bo my szukamy Gaary, który nam się zgubił i tak jakoś... wyszło, znaczy... - chyba nie umiał się wysłowić.
- Ten głupi myszon powiedział, że nie chce, żebym im wstydu narobił i dlatego poszedł ze mną. Pozostali się wprosili! - wyjaśnił Kyou swoją sytuację, widząc, że kolega wysłowić się nie może.
- A Himeno i Rycerze? Przyszli z wami? - Xellos zwrócił się do Sasamego.
Ten pokręcił głową.
- Himeno-chan-tachi przyszli tu przed nami, ponieważ parę Mayouuchuu dostało się do wymiaru i kompletnie go zniszczyło. Przynajmniej tak Gou mówił. Został w domu, bo ktoś musiał pilnować dzieciaki.
- A więc to tak? - domyślił się Mazoku. - Więc to pustkowie to sprawka Mayochuu?
- Przepraszam, Xellos-san? Co to znaczy? - spytał Kiba.
- Ech.... - westchnął Xelli. - No to, że Aion-san i Fibrizo-sama mówili prawdę. Pański Raj, Kiba-kun, został zamieniony w to pustkowie przez kreatury zwane Mayochuu, wysysające tak zwanego "Leafa", czyli energię życiową ze wszystkiego. Mogłem się tego domyślić...
- Mayo... chuu? Leafe?
- W rzeczy samej, Kiba-san... - potwierdził Sasame. - Nie chciałem tego mówić bez dowodów, ale to od razu wyglądało mi na sprawkę Mayochuu'ów z naszego wymiaru.
- Proszę się nie martwić, Kiba-san, jeżeli Himeno-chan tu jest, pomoże w uzdrowieniu pańskiego Raju... - dodała Takako.
- Aha... - powiedział tylko Kiba, ale widać było, że odetchnął z ulgą.
- Zapraszam więc na górę... - powiedział Fibri.
Ken z Soujim spojrzeli na siebie. Ryu-chan zerknął na Nuriko, jakby wołając o pomoc, a Sasame tylko żegnał się wzrokiem z Takako. Kiba patrzył wciąż na Hellmastera.
- Zaprowadź mnie do moich przyjaciół.
- Nie ma potrzeby, Kiba-san. Pańscy przyjaciele są bezpieczni. Proszę na górę. Już...! - ostatnie brzmiało bardziej jak rozkaz, niż prośba, więc Kiba tylko zacisnął zęby (kły?) i udał się za resztą na górę.
Ryu-chan i Sasame, jako, że byli na przedzie, zostali wpakowani do pokoju, w którym przesiadywał, już cały załamany, a na widok znajomej twarzy Sakumy-san, cały happy, Aya, natomiast, panowie szermierze oraz Kiba musieli się udać na dziewiąte piętro i do pokoju nr. 83. Centralnie nad nimi znajdował się pokój nr. 93, w którym znajdowała się trójka wilków.
- Skoro już wszystko wiadomo, to czy mogę przejść do rzeczy i wyjaśnić szczegóły dotyczące testów, przez jakie musi przejść cała szóstka? - zapytał Hellmaster. - Pozwolicie?
- Uno momento, jakie testy?! - ryknął Nuriko.
- Jeszcze wam nie wspominałem. Nie możemy ryzykować porażki, więc, aby się upewnić, że nadajecie się do tego rytuału, musicie przejść przez specjalnie przygotowane przeze mnie testy. Proszę się nie obawiać. Testy te są względnie bezpiecznie...
- Co ma znaczyć to "względnie", dattebayo?!
- Pan, panie Uzumaki chyba się niczego nie boi? W porządku, proponuję tak... Souma-san z Uzumakim-san, Xellos z panienką Miyu, a Takako-san... no cóż, pozostaje tylko Nuriko-san.
- Co miało znaczyć to "no cóż"??? - spytal urażony do żywego ("martwego"???) Nuriko.
- Ano to, że zapewne panna Takako... pani? - spytał niepewny. - Wolałaby obecność swojego kawalera, nieprawdaż?
- Nie zaprzeczam... - odparła Takako. - Ale Nuriko-san jest równie mile widzianym towarzyszem... A, no i "panna", jeszcze nie "pani"... - uśmiechnęła się ładnie.
- Oczywiście... - kiwnął Fibri. - Jak się państwo, zapewne, domyślacie, ja przechodzić przez testy nie muszę. Aha, Xellos, chyba nie masz żadnych obiekcji, co do tego? Zdajesz sobie sprawę, ile ludzi znajduje się w tym zamku, prawda?
- Hai, Fibrizo-sama... - odparł Xellos. - Cokolwiek bym nie powiedział, i tak nie mamy innego wyjścia... "Zresztą, masz nie tylko wilki i pozostałych zakładników... Masz przede wszystkim... Ariel-chan. Nawet jeśli ci ufam, Fibrizo-sama... nie mogę ryzykować niczyjego życia..." - pomyślał.
Wyznaczona szóstka podzieliła się parami i została odesłana przez Hellmastera każda do innego wymiaru. Pierwsi wrócili Takako i Nuriko. Następnie Kyou i Naruto, z czego ten drugi był nad wyraz zadowolony... z siebie. Ostatni byli Xellos i Miyu. Oboje mieli trochę przerażone, a raczej zszokowane miny, jednak uśmiechali, co znaczyło, że dobrze im poszło.
- Zapomniałem dodać jedną rzecz... Testy są tajemnicą. Od tej chwili, proszę nie rozpowiadać współtowarzyszom, na czym polegała wasza próba... - Fibrizo powtarzał to za każdym razem, gdy wracała jakaś para. - W każdym razie... - powiedział, gdy byli już wszyscy. - Cała szóstka... zdała, i to na szóstkę... Jak tylko, Aion z Ariel-chan się zjawią, możemy przystąpić do przeprowadzania ceremonii.
Xellos patrzył zamkniętymi oczami na Miyu. Martwił się o nią, ponieważ to, przez co przeszli, zdecydowanie przerosło ich oczekiwania... Spodziewali się wszystkiego... ale nie tego... A raczej nie "jego"...
Nuriko patrzył wciąż na Takako-san. Zastanawiał się, gdzie w tym wszystkim była jego rola, ponieważ on właściwie niczego nie zrobił, a przynajmniej tak mu się zdawało. Zdawało mu się również, że Fibrizo zerka na niego spode łba, ale zaraz doszedł do wniosku, że on się tak gapi na wszystkich... Po kolei =_='.
Naruto, choć zadowolony z jakiegoś powodu, jednocześnie wściekał się, że nie może nikomu nic powiedzieć o swoim "wielkim wyczynie" ^_~ oraz... martwił o kolegę Kyou'na. Kyou natomiast nie mógł uwierzyć, że powiedział to wszystko. Zupełnie, jakby wyrzucił z siebie wszystko, co do tej pory skrywał w najgłębszych zakamarkach umysłu. Xellos czuł niepokój w sercach Naruto i Nuriko, i to związany z ich parami, szybko więc stwierdził, że testy miały na celu skupienie się na jednej z osób, a druga miała tylko stanowić swego rodzaju oparcie psychiczne. W ich przypadku również tak było, co wcale nie znaczyło, że Xellos w ogóle tego nie przeżył.
- Więc, co teraz? - zapytał Mazoku.
- Zapraszam na środek sali, proszę się ustawić w wyznaczonych miejscach na kręgu.
Wszyscy się rozejrzeli... Jaki krąg? Jakie miejsca? Niczego takiego nie było... W tym momencie oczy Hellmastera dały o sobie znać; zabłyszczały, oczywiście.
Ni stąd ni zowąd, w absolutnej ciemnicy, która się zrobiła, na podłodze pojawił się świecący na złoto okrąg, a w nim sześcioramienna, (a więc nie pentagram ;) gwiazda z zaznaczonym środkiem i wierzchołkami ramion. Fibrizo wstał ze swojego miejsca i stanął na środku gwiazdy. Po swojej prawej wskazał miejsce Nurikiemu, po swojej lewej Soumie Kyou, przed sobą postawił Xellosa, za sobą Miyu, a po bokach Naruto i Takako. Licząc od Fibriego, poprzez Nuriko, aż do Takako, Xellos zauważył pewną prawidłowość. Ustawił ich wedle kolejności w przepowiedni, ale w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Fibri stanął na środku, ustawiając się mniej więcej w stronę zachodzącego słońca, po swojej prawej umieścił osobę będącą po nim w przepowiedni, a następne skierował na lewo. Xelli zastanawiał się nad powodem takowego ustawienia, aż w końcu, Fibrizo odpowiedział mu, zanim ten zdążył o to zapytać.
- Nie ma specjalnego powodu, Xellos - powiedział Hellmaster. - Po prostu, dla pewnej równowagi, jako że nie jest to pentagram, na którym w siódemkę byśmy się najzwyklej nie zmieścili, ustawiłem was w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara oraz sam stanąłem twarzą ku zachodzącemu słońcu, które może być znakiem końca, jak i początku. Wszakże to koniec dnia, ale początek nocy. "A w tym wypadku, koniec światłości, a początek ciemności..." - ostatnie pomyślał. - Przykro mi, Xellos... Twoja panienka już nigdy nie będzie taka jak dawniej..."
- "Z deka nie czaję, ale... to nawet logiczne... - pomyślał Xellos. - Gwiazda często-gęsto pojawia się w różnego rodzaju ceremoniach i rytuałach, fakt, że prędzej jako pentagram, ale gwiazda sześcioramienna może być symbolem boskości, ponieważ gwiazdy znajdują się na niebie, czyli bliżej boga. Element boskości - odfajkować. Kierunek zachodni... Koniec dnia, początek nocy. Noc kojarzy się ze wszystkim, co złe, w tym wypadku z demonicznością. Element diabelski - odfajkować. Ruch przeciwny do ruchu wskazówek zegara może być swego rodzaju zaprzeczeniem upływającego czasu. Zupełnie, jakby chcieli cofnąć się w czasie..."
- Nie rozmyślaj nad tym za dużo, Xellosie... - Fibrizo po jego skupionej minie poznał, że analizuje wszystko dogłębnie, a raczej zbyt dogłębnie.
- Co właściwie planujecie? Co ma na celu ten cały rytuał? I co to ma wspólnego z Ariel?
- Wiesz co? Jeśli sam się domyślisz, powiem ci. Ale to raczej niemożliwe do przewidzenia... - "Wskazówki zegara... Pierwiastek boski... Pierwiastek diabelski... - Xellos próbował poskładać wszystko w kupę. - Ruch lewostronny wskazuje ewidentnie na zachód... Znaczy, że wskazuje na element diabelski... Cofnąć się w czasie..." Do tego, co diabelskim było? - ostatnie powiedział na głos, aż otwierając oczy, sam zdziwiony tym, co mówi. Wszyscy spojrzeli na niego.
- Co proszę? - zapytał Fibrizo.
- Chcecie... cofnąć się w czasie w kierunku nocy, czyli do tego, co niegdyś diabelskim było.
Reszta, za wyjątkiem Miyu, miała miny mówiące mniej więcej... "O czym on gada????" =_='
Fibrizo miał równie zdziwioną minę.
- Jesteś bystrzejszy niż myślałem... - powiedział po chwili.
- Nie bardzo... - odparł Mazoku. - Może doszedłem do takich wniosków, ale kompletnie nie mam pojęcia, jak to poskładać... A raczej, co to wszystko ma wspólnego z Ariel...?
- W każdym razie, wcale nie skłamałem... Ustawienie takowe jest potrzebne ze względu na równowagę między siłami dobra i zła, boskości i diabelskości, między WASZYMI siłami. Najsilniejsi z nas, czyli ja, ty oraz Miyu-san, stoimy w jednej linii. Naprzeciwko siebie stoją mniej więcej równi w mocy Nuriko-san i Souma-san. Uzumaki-san i Takako-san, uzupełniają się, Uzumaki-san jako będący w tej chwili kontenerem dla demona, Takako-san jako były kontener dla złych mocy.
- Chwilunia, co to znaczy, że jestem na równi mocą z Kyounem? - spytał Nuriko, jak zwykle coś mu się nie podobało. - Przecież jestem Strażnikiem Suzaku...
- Fakt, Nuriko-san, że jesteś i Strażnikiem Suzaku i duchem, jednak, było nie było, jesteś CZŁOWIEKIEM, "prawie" zwykłym człowiekiem. Souma-san również. Naruto-san i Takako-san są po bokach, jako uzupełnienie mocy.
- Nic z tego nie czaję... - stwierdził Nuriko. =_='
- Ja też nie, dattebayo... - dodał Naruto.
Xellos natomiast analizował dalej.
- "Pierwiastkiem diabelskości jesteśmy my, dwaj Mazoku plus wampirzyca. Pierwiastkiem boskości są... Nuriko-kun i Kyou-kun? Nuriko-kun jest duchem, więc pasi, ale Kyou? Przeklęty rodzinnym przekleństwem może być symbolem... boskości na ziemi? Jest w końcu zwykłym, aczkolwiek przeklętym człowiekiem, a przekleństwo to może być kojarzone z wyrokiem boskim. A Naruto-kun i Takako-san? Tatako-san jest w tej chwili najzwyklejszym człowiekiem. Naruto-kun, nie licząc tego, że jest shinobim, jest zwykłym człowiekiem, z zapieczętowanym w sobie demonem. Stanowią więc pierwiastek ludzki... czekaj, od nowa... Nasza trójka stanowi pierwiastek diabelski... Nuriko plus Kyou stanowią pierwiastek boski z odrobiną diabelskości w przypadku klątwy Kyouna. Takako-san plus Naruto-kun stanowią pierwiastek ludzki z domieszką diabelskiego w postaci Dziewięcioogoniastego Lisiego Demona Naruto. Suma sumarum, wychodzi na to, że przeważa element diabelski... A jeżeli przeważa element diabelski to znaczy, że... hcą się cofnąć w czasie, aby... stworzyć demona?! Nie, to niemożliwe... - po chwili do niego dotarło. - Ma... Masaka?!"
Spojrzał uważnie na Fibriza.
- Nie, to niemożliwe... - rozmyślał nadal. - Chyba nie chcą zrobić z Ariel-chan... demona!? Nie, przecież w takim wypadku motyw z przesunięciem w czasie w ogóle by nie pasował. Bo na co?! Ariel-chan nie miała w rodzinie żadnych demonów... Chyba, że ja o czymś nie wiem...?"
Fibrizo nakazał wszystkim czekać spokojnie na powrót Aiona i Ariel. W tym czasie, obaj z Xellosem, rozmyślali.
- "Domyśl się, Xellosie, błagam cię, domyśl się..."
Xellos doszedł do wszystkiego prawie perfekcyjnie. Fibrizo wiedział, że są potrzebne trzy pierwiastki, boski, diabelski i ludzki, jednak, ponieważ była to ceremonia zamiany człowieka w demona, nie mogły to być zwykłe osoby, a takie ze skażonym, czyli diabelskim pierwiastkiem w duszy. W tym wypadku, tylko jedna osoba najmniej odpowiadała Fibriemu. Kto, to pozostanie jego słodką tajemnicą ^_~. Jeżeli chodzi o gwiazdę, wskazówki zegara i zachodzące słońce... To wszystko było najmniej potrzebne. Fibrizo obmyślił to w ten sposób, aby Xellos domyślił się.
- "Prawdę mówiąc... - myślał Fibrizo. - Nie chcę, aby ta ceremonia powiodła się... Jedyne co mogę zrobić, aby nie podpaść Aionowi, to naprowadzić Xellosa na prawdziwe znaczenie ceremonii. Xellos, błagam, domyśl się... Aion chce zamienić twoją ukochaną w demona... Domyśl się!"
Ale Xellos nie tyle nie potrafił się domyślić, co nie potrafił w to uwierzyć. Nawet mu do głowy nie przychodziło, że Aion może być przeszłym ojcem Ariel-chan, a dopóki mu tego fragmentu układanki brakowało, nie było szans, aby skapnął się, o co chodzi. Fibrizo wiedział, że Xellos jest blisko prawdy, ale sam do tego nie dojdzie. Zdradzać Aiona nie chciał, więc jedyne, co mu pozostawało to... mały, niewidoczny sabotaż ceremonii. Popatrzył na osobę, którą miał na myśli. O ile się nie myli, obecność tej osoby nie dopuści do powodzenia ceremonii. Najprawdopodobniej...
- "Nie... Nie mogę do tego dopuścić... Nie mogę dopuścić do tej ceremonii..."
Xellos był w rozpaczy. Nie miał pojęcia, co robić... Nie chciał do tego dopuścić, ale z drugiej strony nie mógł ryzykować życia wszystkich w zamku... A jej życie mógł ryzykować? Tym bardziej nie mógł... Więc co robić? <_>
Zaprowadzeni przez dziwnego, fioletowowłosego chłopaka na dziewiąte piętro, do pokoju nr. 83, szermierze wraz z wilkiem, zastanawiali się, co mają robić.
Kenshin od razu zauważył, że zostali zamknięci, z czego wynika, że jakby nie byli traktowani i w jak luksusowych warunkach trzymani, tak i tak stanowią zakładników, a w takim razie, jedyne, co im pozostaje to... ucieczka.
- Nie wydaje mi się, abyśmy znajdowali się w jakimś kekkai'u... - tłumaczył Ken. - Aion-dono i Fibrizo-dono najzwyklej w świecie nie spodziewają się tego, że będziemy próbowali uciekać, ponieważ nie jesteśmy traktowani jak zakładnicy, a po prostu jak goście.
- Skoro jak goście, dlaczego nas zamknęli? - spytał Souji.
- To proste, Okita-dono... Żebyśmy nie przeszkadzali w przeprowadzaniu ceremonii. A jeżeli mamy nie przeszkadzać... To mamy o jeden powód więcej, aby poprzeszkadzać, de gozaru ^.^
- Nie wiem, o co chodzi z tą całą ceremonią, ale masz rację, Himura-san. Nie możemy dopuścić do tej ceremonii. A żeby do niej nie dopuścić, to trzeba by... uwolnić zakładników?
Szermierze, obaj siedzący przy stoliku, spojrzeli na Kibę, który siedział ze spuszczoną głową na łóżku.
- Uratujmy moich przyjaciół... - powiedział.
- Oczywiście, w pierwszej kolejności, Kiba-dono... - powiedział Ken. - Nie wiem, kto tu jeszcze jest, ale powinni sami sobie dać radę. Zresztą, tego małego blondynka znam, a jeżeli jest tu więcej shinobich, to nie powinno być problemu. Na pewno skapną się i sami uwolnią.
Ken wstał, podszedł do drzwi i wyjął miecz z pochwy.
- Himura-san, chyba nie zamierzasz pociachać tych drzwi???
- No właśnie, Okita-dono... Taki miałem zamiar, ale to chyba z deczka nie bardzo...^^' Dopóki drzwi są na miejscu, ten fioletowowłosy chłopak może się nawet nie kapnąć, że zwialiśmy, ale jeśli będzie ich brakowało...
- A nie pilnuje nas przypadkiem? - zauważył Kiba.
- Nie wyczuwam niczyjej obecności... - odpowiedział Ken. - Zresztą, nie jesteśmy jedynymi zakładnikami... Poza tym, gdyby chcieli nas pilnować, to już dawno stałby po drzwiami jakiś rosły jak dąb chłop. Ech, tylko jak wyjść, tak żeby nikt nie zauważył?
- Ja... mam spinkę... drewnianą, dosyć dużą... - Okita z uśmiechem wyjął ze swoich długich, rozpuszczonych w tej chwili włosów, brązową spinkę. - Może nie powinienem nosić takich rzeczy, ale przy takiej długości włosów...
- Oro? O.o' Chyba nie chcesz w ten sposób otworzyć drzwi?
- A przekonamy się? ^_^
- Próbowałeś kiedyś?
- No... teraz. ^_^
Okita kucnął i zaczął grzebać przy zamku.
Kiba i Ken z zainteresowaniem zaczęli się przyglądać.
- Nie uda ci się za Chiny Ludowe, de gozaru... - stwierdził Ken.
Po chwili rozległo się... zgrzyt... i zamek puścił, ku zdziwieniu całej trójki, a największemu Okity.
- Sugoi, Okita-dono! - Ken klasnął z podziwu w ręce. - Sasuga Okita-dono!
- A-haha, jestem najlepszy! - odparł zadzierając nosa Okita, a myśląc... "Jakim cudem się udało??? =_="
- Chodźmy! - zadecydował Kiba, zmieniając się w ich oczach w wilka. - Czuję ich zapach na górze.
- Hai! - odparli zgodnie szermierze.
Tymczasem w pokoju nr.73 toczyła się... rozgrywka na śmierć i życie... ^_^''
- Mam... FULA!!! - cieszył się Ryuichi o^_^o
- Przykro mi, Ichi-san... - Ayame ma zwyczaj gadania do ludzi po końcówkach imion. - Ale ja mam... KARETĘ!!! Więc wygrałem! A pan, Same-san?
- Ano... Ja chyba...
- Wiem, nie musi pan nic mówić... Ma pan pokera, tak? Ach, więc znowu przegrałem??? - Ayame udawał załamanego.
- Właściwie to... mam fula ma damach, więc wygrał pan, Ayame-san! - odparł Sasame.
- Ach, CO ZA SZCZĘŚCIE!!! ^_^ Wszystkie... zapałki moje...!!! XD
- Wygrałeś piąty raz z rzędu, Aya-kun, jak ty to robisz, na no da??? - spytał Ryu-chan. - Ja zaledwie dwa razy, a Sasame-kun trzy razy, na no da.
- No wiesz, ma się to szczęście w kartach, ha ha ha ha!!! - Ayame śmiał się, jak to miał w zwyczaju.
- Mówi się... kto ma szczęście w kartach... nie ma szczęścia w miłości... - stwierdził nagle Sasame, na co Ayame zastygł w bezruchu, po czym załamany utkwił w kącie.
- Ech, nieprawda... Gure-san bardzo mnie kocha... - powiedział z desperacją w głosie Aya, opierając czoło o ścianę. - A myślałem, że tylko Tori-san jest w stanie mnie usadzić... A ZRESZTĄ! XD XD Gramy dalej??? ^_^ - skoczył cały szczęśliwy, na co Ryu-chan... ryknął:
- Hai, NA NO DA!!! o^_^o
Sasame tylko westchnął.
Dobra, mniejsza z hazardzistami ("na zapałki" XD), przenieśmy do pokoju nr. 63.
- Więc mówi pan, że nie umie się zamienić w psa, Shigure-san? - żywo interesował się Hayate. - Proszę pokazać! ^_^
- Jaa, znaczy się, Ha-san... - Shigure, w przeciwieństwie do kolegi z pokoju 73, ma w zwyczaju mówić po "początkach" imion. - Ale do tego potrzebna jest jakaś osóbka płci przeciwnej... Samemu to nie da rady...
- Aa, blefuje pan... - stwierdził Hayate, popijając herbatkę.
- Nie blefuje, sam widziałem... - potwierdził Kiba, podając Akamarowi ciasteczko.
Wszystko znaleźli w szafkach i nie omieszkali się nie poczęstować. ^_~
- Zresztą, to nic takiego... Soumowie-san są po prostu przeklęci jakąś klatwą. Ja potrafię się zmieniać i bez tego...
- A-cha, pan też potrafi się zmieniać w psa... Rozumiem... - pokiwał głową Hayate. - "Tosz to jacyś dwaj pomyleńcy... =_=' "- pomyślał jednak.
- A nie tylko... Akamaru potrafi się przemieniać we mnie... Nie, Akamaru? ^^
- A-cha... - teraz Shigure kiwnął, gdyż w ogóle nie dotarł do niego sens słów Kiby. - Pies potrafi się zmieniać w... CO PROSZĘ?!?! - ryknął nagle. - POWAŻNIE???
- Oczywiście... Jakbyście nie zauważyli jestem ninja, a nie jakimś dzieciakiem... =_='
Hayate z Shigure spojrzeli na siebie. Ten pierwszy z lekkim zawstydzeniem, ten drugi z podejrzanym uśmiechem.
- POKAŻ!!! - krzyknął Shigure. - Z chęcią to zobaczę!!! ^_^
- E? Ale po co? Niepotrzebnie tylko bym chakrę tracił...
- Cha... twę??? O.o' - nie zajarzył Shigure.
- Pewnie chodzi o odpowiednik Leafa w moim wymiarze... - wyjaśnił Hayate, co wcale niczego Shiguremu nie wyjaśniło.
- Proszę, Ki-san, pokaż nam!!! - Shigure zaczął udawać przed nim proszącego pieska.
- Eee... - Kiba z lekka zdębiał. - Co ty na to, Akamaru?
Akamaru zgodził się, szczeknięciem.
- Yoshi! - kiwnął Kiba, schylił się i złożył ręce, a pies wskoczył mu na plecy. - Shinobi sztuka naśladowania ludzi! Klon człowieka i bestii! (Gijin Ninpou! Juujin Bunshin!)
Dzięki tej technice, Akamaru zmienił się na plecach Kiby... w Kibę, a Kibie wyrosły psie pazury i kły. Hayate i Shigure byli pod wrażeniem.
- To jeszcze pokaż, jak ty zamieniasz się w psa! o^_^o - namawiał Shigure, ciesząc się, że nareszcie nie jest jedynym, który może zmienić się w psa.
- No, teoretycznie mógłbym użyć Stylu Inuzuka Kombinacji Transformacji Bestii, ale... z deka możemy się tu nie zmieścić... ^^' Wolałbym nie ryzykować zniszczenia tym demonom zamku... ^^'
- Proszęęęęęęęęęęęęę!!!!!!!!!! *----* - Shigure błagał z gwiazdkami w oczach, a Hayate tylko kibicował mu wzrokiem.
- E... ^^' No dobra... Tylko pousuwajcie co się da... Yoshi, tyle chyba styknie... - powiedział Kiba, gdy zrobili mu miejsce, odsuwając stolik, krzesła i przesuwając łoże... z baldachimem ^_~ - Inuzuka Ryuu Chinjuu Combi Henge!!!
Hayate i Shigure własnym oczom uwierzyć nie mogli. Przed nimi pojawił się ogromny, biały dwugłowy pies, którego głowy musiały się schylać, aby nie naruszyć sufitu.
- Co wy na to? - spytała bestia, a tu nagle... trzask! - O-o-ł... - Kiba odwrócił z ledwością jedną z głów. - Wyważyłem tyłkiem drzwi... ^^' - powiedział, a Hayate z Shigurem zaliczyli glebki. - No ale przynajmniej mamy wyjście ^_^'
- ... =_='
- ... =_=
- ... -_-'
Tak, przez pierwszych parę minut od wylądowania we wspólnym pokoju nr.33, ta trójka nic ze sobą nie rozmawiała. Pierwszy odezwał się Shikamaru-kun, siedzący po turecku na łóżku z baldachimem, opierający twarz na ręce, opartej na kolanie.
- No więc... co robimy? =_='
- Na mnie nie licz, Maru-kun... - odparł Hatsuharu, leżący z rękami pod głową na łóżku. - Ty tu jesteś szefem... =_=
- Ech, wiedziałem, że tak powiesz... =_='
- Nie wiem, kto takiego dzieciaka ustalił szefem, ale... - odezwał się Kei, siedzący przy stoliku z założoną nogą na nogę, niczym panienka, z miną jak u obrażonej królewny. - Mnie się wcale do dowodzenia nie spieszy... Jedno wiem, nie podoba mi się to wszystko... -_-' W każdym razie, jestem Kei, Rycerz Światła z wymiaru "Pretear".
- Nara Shikamaru, shinobi o stopniu Chuunina z wymiaru "Naruto" =_='
- Souma Hatsuharu desu... - Haru na moment podniósł się, siadając również po turecku. - Z wymiaru "Fruits Basketa". Ten rudy napaleniec jest ode mnie =_=
- Ode mnie jest ten blond włosy napaleniec... =_='
- Ode mnie chyba nikogo nie ma... - powiedział Kei, który o Takako nic w końcu nie wiedział.
- Od ciebie powinna być niejaka Takako-san... W każdym razie, jeśli o mnie chodzi, również mi się to nie podoba... Absolutnie mi się to wszystko nie podoba. =_=' Po pierwsze, ten fioletowowłosy zamknął nas na klucz i smacznie śpi pod drzwiami, po drugie, jeśli nas zamknęli to oznacza tylko jedno... Że nie chcą, abyśmy przeszkodzili w tej całej ceremonii. A jeżeli ktoś mi mówi, że mam czegoś nie robić, to tym bardziej mam powód, żeby to zrobić...
- Wyjąłeś mi to z ust, Shikamaru-san... - stwierdził Kei, uśmiechając się niczym... panienka.
- "Kolejny śliczny chłopczyk. Coś dużo ich się tu pałęta... =_=' " - pomyślał Maru. - Moja propozycja jest taka... wynosimy się stąd, szukamy pozostałych i lecimy powstrzymać tą całą ceremonię. Neji-tachi są pod trójką, tyle wiemy.
- Czy na pewno... możemy powstrzymać tą ceremonię? Może to wcale nic złego? - zadał prawie retoryczne pytanie Haru.
- Złego czy nie, jedno jest pewne... na pewno nic dobrego... =_=' Poza tym, rozdzielili mnie z moimi shinobi... Jako dowódca, powinienem im ufać, ale nie mogę też ich tak po prostu zostawić... A co najważniejsze... Obiecałem was chronić, Hatsuharu-kun... - spojrzał na niego tym swoim przymulonym wzrokiem. - Was, Soumów-tachi, łącznie z Kyounem-kun, który został na ceremonii. Jeśli coś mu się stanie, ucierpi na tym nie tyle moja duma, co... - zamknął oczy, wracając na ułamek sekundy do tamtych wydarzeń, gdy Neji-tachi omal nie zginęli... Miał na myśli "kokoro", ale umiał tego powiedzieć...
- W porządku, Shikamaru-kun, rozumiem... - powiedział Haru.
- Łatwo powiedzieć, ale jak mamy się stąd wydostać, aby nie wzbudzić podejrzeń? Nad pokojem rozstawiony jest kekkai, więc jakakolwiek teleportacja odpada... Możemy co najwyżej wyjść... Normalnie? -_-
- No właśnie, Kei-san... - odparł Shikamaru, wstając i podchodząc do drzwi. - Moje "naśladowanie cienia" wystarczy w zupełności...
Gwoli wyjaśnienia... Kenshin nie wyczuł kekkaia, ponieważ był on nastawiony tylko na magiczne osoby, które mogły się stamtąd teleportować... ale wyjść w "normalny" sposób, jak najbardziej się dało! ^_~
- "Naśladowanie cienia"? - powtórzył zdziwiony Kei.
- Patrzcie uważnie... Ninpou! Kagemane no Jutsu!
Wcześniej, przez dziurkę od klucza, Shikamaru upewnił się, że Kuruno śpi z pękiem kluczy w ręce, na krześle, tuż przed ich pokojem. Najwyraźniej się zmęczył chodzeniem po tych schodach i odprowadziwszy ostatnią trójkę na górę, zszedł na dół, ale do 1-go piętra już nie dotarł.
- "To to samo, co użył wtedy..." - pomyślał Hatsuharu, przypominając sobie scenę z Ariel i Ayame.
Cień Shikamaru złączył się z cieniem Kuruna, który po chwili wstał i podszedł na śpiąco do drzwi. Shikamaru szedł w miejscu, a gdy wydawało mu się, że Kuruno podchodzi, wykonał ruch ręką, wyciągający klucze i wypróbowujący każde po kolei. Musiał robić to na wyczucie, ponieważ nie miał Byakugana, ani nic z tych rzeczy i nie widział przez drzwi. Za drugim razem się udało i po chwili drzwi stały przed nimi otworem.
- Wuala... - powiedział Shikamaru, wykonując odpowiedni gest i odprowadził Kuruno z powrotem na miejscem, siadając w powietrzu, jakby siadał na krześle. Kuruno spał, jak spał i nawet niczego nie zauważył...
Po paru minutach od ucieczki Shikamaru-tachi, śpiący Kuruno obudził się niespodziewanie i aż podskoczył, ponieważ uzmysłowił sobie jedną rzecz... Wczesny... =_='
- Wiedziałem, że skądś go znam! - powiedział do siebie. - To był Sakuma Ryuichi-san, przyjaciel Ariel-chan! A skoro to był przyjaciel Ariel-chan, to dlaczego Aion kazał mi go uwięzić?! Coś mi tu nie gra! Muszę ich uwolnić, całą trójkę...!
W ten sposób, niczego nieświadomi Ryu-chan, Ayame i Sasame (no, może poza wyjątkiem tego ostatniego =_=) zostali również uwolnieni, co jednak... nie spodobało się zbytnio temu drugiemu... ponieważ właśnie miał zamiar wygrać 15ty raz z rzędu... XD
Tymczasem Neji-tachi zdążyli się już poznać (czytaj: Neji i Yuki poznali się z Himeno-chan) i zastanawiali się nad najmniej rzucającym się w oczy... sposobem ucieczki.
O rozwalaniu drzwi nie było nawet mowy, zaś pod drzwiami...
- Nic z tego, nawet mysz się nie prześlizgnie... - Yuki tylko rzucił okiem, gdy Neji powiedział "Yuki-san, a może...", wskazując na Himeno, co tej się zbytnio nie spodobało... - A może by tak... - zastanawiał się, lustrując wzrokiem pokój. W tym momencie zobaczyli z Neijim to samo i pomyśleli o tym samym.
- Przewód wentylacyjny... - powiedział Neji, podstawiając se krzesło i zaglądając przez kratkę do środka. - Wydaje się wystarczająco duży, żebyśmy się zmieścili... na czworakach, to jest.... Kwestia tylko... Dokąd on prowadzi... BYAKUGAN! - "zmarszczki" pojawiające się wokół jasno fioletowych oczu Nejiego oznaczały użycie Byakugana. - Nie da rady... Jakiś kekkai blokuje mi pole widzenia... Nic nie zobaczę... - zszedł z krzesła.
- To, co zrobimy, Neji-san,Yuki-san? - zapytała Himeno. - Na ślepo iść nie możemy, bo nie wiadomo dokąd ten przewód prowadzi... Może prowadzi prosto w paszczę lwa?! Albo do fosy z aligatorami?! Albo...
- Nie sądzę, Himeno-san... - przerwał jej Neji, widząc, że koleżanka ma raczej bujną wyobraźnię. - Ale zdecydowanie nie chciałbym wpaść prosto pod nogi tego faceta, Aiona, ani tego dzieciaka, Fibriza... Więc... Chyba jedyne, co nam pozostaje... - spojrzał na Yukiego, uśmiechając się.
- Nie ma co do tego wątpliwości, Neji-san... - Yuki również się uśmiechnął i, wyciągając ręce, podszedł do Himeno. - Proszę wybaczyć, Awayuki-san, ale...? ^_^
- Ale??? o.O
- Mogę skorzystać z pani uścisku? ^_^
Zanim zdążyła zaprotestować, bądź nie, Yuki objął ją, rozległo się głośne "PAF" oraz, jeszcze głośniejsze "AAAAAAA!!!" w wykonaniu Himeno i u jej stóp stanęła malutka, szara myszka.
- A... Ee? Co jest? Yuki-san wa...?! - Himeno, cała czerwona, zaczęła się rozglądać.
- Tutaj... - usłyszała głos u swych stóp. - Tu jestem, Awayuki-san.
- Ha? - spojrzała w dół. - Ne... ne... ne... NEZUMI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! KYAAAAAA!!! >_<
- To ja, Awayuki-san! ^^'
- To Yuki-san, Himeno-san, proszę bez paniki. Na tym polega klątwa rodziny Souma... - Neji pokrótce wyjaśnił, o co chodzi.
- Aa... Klątwa... Juunishi... I tylko w ten sposób...? *_* - Himeno-chan była z deczka zakręcona.
- Nie tylko w ten sposób, ale ten był najprostszy... - wyjaśnił Yuki.
Himeno wzięła go do ręki i zaczęła mu się przyglądać... po chwili przytuliła się do myszki, mówiąc...
- KAWAIIIIIIIIIIIIIII!!!!!!! XD
- Dobrze, Awayuki-san, ale proszę mnie teraz podsadzić do kratki... Pójdę sprawdzić, co się znajduje na końcu przewodu i czy jest droga wolna...
Myszka weszła przez kratkę do przewodu wentylacyjnego i po dłuższej chwili była z powrotem.
- Czysto... - powiedział Yuki. - Tylko jest trochę daleko... Wychodzi na jakiś korytarz... Nie wiem na którym piętrze, ale pewnie na tym samym... Chodźcie...
- Moment, Yuki-san... - powiedział Neji, ściągając go stamtąd. - Nie lepiej poczekać, aż pańska przemiana minie? Mnie tam nie przeszkadza pański goły tyłek, ale jest z nami dama, a jeśli przemieniłby się pan tak w środku naszego czworakowania...
Himeno zrobiła się czerwona jak burak i teraz dopiero zobaczyła leżące na podłodze ubrania.
- To znaczy, że jak wrócisz do normalnej postaci, będziesz goły jak mysz kościelna?!
- Dokładnie tak, Himeno-san.
- Jak zwykle masz rację, Neji-san... - westchnął Yuki. - Na tyle chyba czasu mamy... W każdym razie... ten cały Aion jest głupi jeśli myślał, że będziemy tak po prostu czekać w pokojach na koniec ceremonii...
- Wiesz, aż taki głupi nie jest... - odparł Neji. - W końcu kazał temu swojemu fioletowemu demonowi porozdzielać nas ze swoimi z własnych wymiarów... Na jego nieszczęście, nie pomyślał, że ludzie z rożnych wymiarów równie dobrze mogą się dogadywać... Nee? - puścił oczko Yukiemu.
- Ano... Panowie muszą się bardzo dobrze znać... ^^' - poznała nie wiem po czym Himeno. - Od kiedy się panowie znają?
- Od kiedy? - Yuki spojrzał na Nejiego. - Od jakichś może sześciu... godzin??? =-=
Himeno zaliczyła glebkę i na tym może zakończymy rozdział dwudziesty, czwartej części "Ariel's Diary".^_^.
Koniec rozdziału dwudziestego
Ciąg Dalszy Nastąpi
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.