Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Ariel's Diary 4 - Paradise

Hikari ga umare, yami ga umare ta, futatsu wa hitotsu

Autor:Ariel-chan
Korekta:Mai_chan
Serie:Chrno Crusade, Pretear
Dodany:2006-12-04 20:33:00
Aktualizowany:2006-12-04 20:33:00


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

''ARIEL'S DIARY''

Część Czwarta: Paradise

Rozdział dwudziesty drugi: Hikari ga umare, yami ga umare ta, futatsu wa hitotsu...*

*Światłość się rodzi, ciemność się rodzi, stanowią jedność...



Cała siódemka czekała już na nich na gwiezdnym kręgu.

- I jak? Wszystko wyjaśnione? - spytał Fibrizo, stojąc z założonymi na piersiach rękami.

- Jak najbardziej... - odparł Aion. - Możemy rozpoczynać ceremonię...

Xellos w tej chwili nie widział nikogo oprócz Ariel-chan. Jej oczy błyszczały, jakby zaraz

miały się rozryczeć, a jego, choć zamknięte, patrzyły w ten sam sposób, ale i z radością, że w

końcu ją widzą... Wyglądało jakby zaraz mieli się na siebie rzucić z płaczem...

- No co taka mina? - spytał w końcu Xellos.

- Sory, ale, to ty masz minę, jakbyś miał się poryczeć...

- Ja...? No wiesz, martwiłem się jak w cholerę... Nic ci nie jest? <_>

- Jasne, że nie...

- To co taka mina? Co się stało, kiedy mnie nie było? <_>

- Nic, Xellosu, naprawdę... Po prostu, miejmy już tą ceremonię za sobą...

- Jesteś pewna? - to pytanie zadał Nuriko. - Jesteś pewna, że możemy przeprowadzić tą ceremonie? Aion-san powiedział ci, o co chodzi? I to nie jest nic niebezpiecznego, prawda?

- Oczywiście, Nuriko-kun... - próbowała się uśmiechać, jednak i Xell i Nuriko widzieli, że był to sztuczny uśmiech. - W każdym razie, słyszałam, że przeszliście swoje testy. To było coś trudnego?

- Wcale a wcale, Ariel-chan... - odparł Xellos. - Walczyć nie musieliśmy, było to czysto psychologiczne zagranie...

- U was też?! - zdębiał Nuriko.

- Cii, Nuriko-kun, miała to być tajemnica, nie? ^_~ - upomniał go Xellos.

- W porządku... - powiedział Fibrizo. - Masz rację, Xellosie. Było to zagranie skierowane przeciwko waszej psychice... Właściwie to, wszystkie trzy pary przechodziły przez dokładnie ten sam test... Różnił się tylko osobami w nim występującymi...

- Więc ci Yuki-tachi, których tam spotkałem, byli tylko zjawami? - zapytał Kyou.

"U reszty też były zjawy, ka?" - pomyślał Xellos.

- Oczywiście... No, z wyjątkiem jednej osoby... Aion-kun może wam później powie której, na razie potrzymamy was trochę w niepewności...

Każda z par pomyślała o sobie... Xellos o Arisie, Kyou o Yukim i Takako o Sasame.

- Nie wiem, czy zauważyliście... - wtrącił się do wyjaśnień Aion. - Ale, my, z wyjątkiem tej jednej osoby, nie wiemy, kto was tam odwiedził, ponieważ... słowa wypowiadane przez te osoby były ucieleśnieniem waszych obaw i lęków, które może i po części znamy, ale jednak, wszystko zależało do was. Nasza była tylko narzucona forma testu...

- Ale...! - krzyknął Naruto. - Ze mną to nie miało nic wspólnego, znaczy... mnie żadne duchy nie nawiedziły!

- Nie rozumiesz, Naruto... - odparł Xellos, uzyskując cichą zgodę Fibriza. - Ja, ty oraz, jak mniemam, Nuriko-kun, stanowiliśmy tylko wsparcie, zagranie skupiało się na jednej z osób, prawdopodobnie mniej odpornej na tego typu psychologiczne gierki... Mam rację?

- Co do słowa, Xellosu, tego mogłem się spodziewać po "swoim"... - klasnął w ręce Fibri. - "Szkoda tylko, że nie skapłeś się, o co tu naprawdę chodzi..." - pomyślał.

- Może już zaczniemy to całe przedstawienie? - zapytała Ariel-chan, niecierpliwiąc się. Chciała mieć to za sobą. Co ma być, to będzie. Nawet, jeśli zmieni się w Akumę, to przecież nie koniec świata...

- Oczywiście, zapraszam do mnie... - Fibrizo wskazał miejsce naprzeciw siebie. - Stań twarzą do mnie...

Kiwnęła i tak zrobiła.

- Chwileczkę! - wyrwało się nagle Xellosowi. - Jedno pytanie...

Fibrizo już miał nadzieję, że coś mu zaświtało.

- Jesteś pewna? Ariel-chan...

Patrzył na nią smutnym wzrokiem, a ona nie potrafiła spojrzeć mu w oczy...

- Odpowiedz... <_>

- Oczywiście... - oczy skryły jej się w cieniu, co nie było dobrym znakiem. - Zaufaj mi, Xellos... - odwróciła się do niego plecami, stając twarzą do Fibriza, ale przed tym, Xellowi wydawało się, że widzi srebne strużki na jej policzkach. Było ciemno, jedynym światłem był blask rzucany przez sześcioramienną gwiazdę.

Dziewczyna ukradkiem wytarła łzy. Tylko Fibrizo je zauważył. Wysłał jeszcze Aionowi myśl z zapytaniem, czy i on jest tego pewny, na co ten tylko kiwnął.

Ku niewielkiej uciesze Xelossa i Ariel-chan, im obojgu wydawało się, że słyszą najpiękniejsze melodie ze Stalowego Alchemika, pt: "Keiji" i "Dante"... Zupełnie, jakby ta ceremonia miała się skończyć, tak jak słynna próba Edzia i Al'a Elric'ów... Xellosowi nie podobało się to nic a nic... Zwłaszcza, gdy patrzył na jej plecy, a w oczach Aiona wydawało mu się, że widzi odbicie jej spływających po twarzy łez...

"Przepraszam, Xelli... Muszę to zrobić... - myślała Ariel. - Nawet, jeśli mi nie wybaczysz... Zdaję się na los... Jeśli takie jest moje przeznaczenie... niech się dzieje wola nieba... Później będę cię przepraszać... was wszystkich, minna... <_>"

Ryu-chan, Ayame, Sasame oraz Kuruno podglądali ceremonię zza rogu, z miejsca, w którym wchodzi się na górę, ponieważ sześcioramienna gwiazda znajdowała się w prawym kącie sali tronowej, mającej kształt obciętego, w jednym, górnym rogu, prostokąta... Aion , oczywiście, zauważył ich, ale ponieważ i tak nie mieli o niczym pojęcia i nie mieli zamiaru im przerywać, pozwolił im w spokoju obserwować. Tylko Kuruno miał, co do tego wszystkiego wątpliwości... A, no i Sasame martwił się o swoją Takako... ^_~

- Aion powiedział mi tylko, że mam pomóc w pilnowaniu paru niegrzecznych osób, które mogłyby mu przeszkodzić w trakcie rozmowy z Ariel-chan... Ale nie zorientowałem się, że te "pare osób" będą przyjaciółmi Ariel i, że najprościej w świecie będę ich trzymał w więzieniu. Dopiero, gdy zobaczyłem Ryuichiego-san, zdałem sobie sprawe, że coś jest nie tak... Dlaczego miałbym więzić przyjaciół Ariel-chan, zapytałem sam siebie... - takiego wyjaśnienia udzielił im Kuruno, kiedy Ryuichiemu przypomniało się w końcu, skąd go zna.

- Słuchajcie mnie wszyscy, uważnie... - powiedział Fibrizo; w tym momencie kamera mogłaby okręcić się wokół niego ^_~. - Skupcie swoją moc na Ariel-chan... Nawet jeśli takowej nie macie, po prostu skupcie na niej swoje myśli, a resztę zostawcie mnie...

- Aaa, jak mam się niby skupić na Ariel?! - pierwszy wybuchł Kyou. - To zupełnie tak, jakbym miał cały czas o niej myśleć!!! >_<

- Dokładnie o to chodzi, Souma-san...

- Niby jak mam to zrobić, dattebayo?!?!?! - teraz Naruto zaczął panikować.

- Rany boskie, co za gówniarze... - westchnął Fibrizo. - Po prostu pomyślcie, o jakiejś scenie z udziałem Ariel-chan, nieważnej jakiej, a ja się zajmę resztą...

- Ossu!!! - odkrzyknął Naruto, a Kyou kiwnął.

- STAĆ!!!!

- Kto?! - Fibrizo zareagował momentalnie.

Aion dał się podejść, ponieważ Kenshin zbliżył się do kręgu z perfekcją lepszą niż u nie jednego shinobi.

- Zatrzymać tą ceremonię!!!

- Racja! - zaraz za Kenem zjawił się drugi szef grupy, czyli Shikamaru, a następnie cała ferajna zleciała po schodach, prawie tratując chowających się za rogiem Ryuichiego-tachi. - Natychmiast przerwijcie tą ceremonię, jej prawdziwym celem jest...

- Chwiu, w ostatniej chwili... - Aion odetchnął z ulgą.

Między całą grupą, a stojącymi na kręgu osobami oraz Aionem pojawił się kekkai, przez który nie przechodził ani jeden dźwięk, ani tym bardziej... ciało. Cała siódemka na kręgu, włączając Ariel, a wyłączając Fibriza, utkwiła w nich wzrok. Shikamaru-tachi, Kiba-tachi, Shigure-tachi, Kei-tachi... brakowało właściwie tylko... Neji'ego Hyuugi, Soumy Yukiego oraz Himeno... Czy to znaczy, że, jeżeli wszyscy tu są, nie grozi im żadne niebezpieczeństwo i mogą nie przeprowadzać tej ceremonii?

Xellos aż otworzył oczy.

- Co to znaczy?! Shikamaru-kun, co jest celem tej ceremonii...?! - krzyknął przerażony. Jednak Maru, choć zdzierał po drugiej stronie przeźroczystego kekkaia gardło, Xellos, ani nikt z obecnych, nie słyszał nawet słowa.

- Ariel-chan, ty wiesz o co chodzi, prawda?! Powiedz nam przynajmniej, dattebayo! - namawiał ją Naruto.

- Ja...

Nie wiedziała, co powiedzieć... Nie wiedziała, " jak" powiedzieć, że ten o to Akuma jest jej "ojcem" i, że właśnie zamierzają... zmienić ją w pełnokrwistego AKUMĘ. Xellos i Nuriko patrzyli na nią, przerażonymi, smutnymi oczami.

- Zaufajcie mi, błagam... - powiedziała tylko... ponieważ sekundę wcześniej... do jej głowy dotarły słowa Aiona... "Przerwij, a oni wszyscy zginą na twoich oczach... Przysięgam... W tym kekkaiu jedynie naszej dziewiątce nic nie grozi..."

- Błagam zaufajcie mi... Nic wam nie grozi!!! - wrzasnęła.

- Pal licho z nami!!! Tobie, Ariel-chan?! - wkurzył się Xellos.

- Myślisz, że tak po prostu... ryzykowałabym własne życie? Mylisz się, jeśli tak uważasz... - odpowiedziała, nie patrząc na niego. Nie kłamała... Ponieważ była pewna, że ceremonia się powiedzie i całej siódemce nawet włos z głowy nie padnie, zaś ona sama... jedynie zmieni się w Akumę... a to jej życiu w końcu nie zagrażało... Znaczy, zagrażało, ale nie dosłownie... Jedyne, czego się bała, to reakcji otoczenia... Jego, Nurikiego, Ryuichiego i pozostałych... Co powiedzą, gdy dowiedzą się, że zamienili ją w demona? Musiała podjąć to ryzyko... Ona musiała, ale nie wszyscy musieli... Jedna osoba się wyłamała... A tą osobą była...

- Rezygnuję...

- E???

Wszyscy spojrzeli na... Miyu.

- Ależ, co ty opowiadasz, Miyu-san? - zapytał Aion. - Dlaczego?

- Jeszcze pytasz dlaczego... Specjalnie go wybraliście do tego testu, prawda? Arisa.

Ariel i Nuriko doznali szoku. Arisa... do testu?!

- Miyu, przecież wiesz, że to nie był prawdziwy Aris, a jedynie ucieleśnienie (uduchowienie?) twoich obaw...

- Akurat w tym momencie... Ty się mylisz, Xellosie... - Aion chyba postanowił przestać się zgrywać. - Jedynie osobę do waszego testu wybraliśmy z Fibrizem-kun z pełną premedytacją...

- Co takiego?! - Xella szoknęło. - Więc to była... prawdziwa dusza Arisa?!

Aion i Fibrizo spojrzeli na siebie.

- W rzeczy samej, Xellosie... - odpowiedziała za nich Miyu. - Nie mogłeś go poznać, ale ja wiem... że to był prawdziwy Aris... i ja... po raz drugi go zabiłam... Dlatego nie chcę więcej doprowadzać do niczyjej śmierci, nie chcę ryzykować niczyjego życia... A jeżeli wy dwaj, Aion-san i Fibrizo-san, grozicie, że zabijecie kogokolwiek... Tylko tknijcie kogoś palcem, a zabiję się pierwsza i nici z waszej ceremonii...

Aion i Fibrizo znów zerknęli na siebie, tym razem z uśmiechem.

- Chyba nie mam innego wyjścia... - powiedział Aion. - Nie ma sprawy, wampirza księżniczko, Miyu-san... Spodziewałem się takiej sytuacji, dlatego... Mamy idealną osobę na twoje miejsce... Nie bądźcie tacy zdziwieni... Fibrizo-kun, bądź łaskaw go wprowadzić...

- Się robi.

Fibrizo machnął ręką w powietrzu.

- Pani się odsunie... - powiedział do Miyu, a gdy to zrobiła... aż krzyknęła z przerażenia. Na jej miejscu stanął nikt inny tylko... Aris... a właściwie, Alice O. Howell.

- To niemożliwe... Przecież cię zabiłam!

Xellos już chciał do niej doskoczyć, lecz Fibrizo zatrzymał go ruchem ręki.

- Ten płomyczek? Nawet mnie nie dotknął... - odpowiedział Aris.

Ariel-chan i Nuriko-kun nie mogli uwierzyć własnym oczom. Fakt, że Nuriko również jest duchem niczego nie zmieniał... Zobaczyć "żywą" duszę Arisa było dla nich nie lada szokiem. A jeżeli dla nich było szokiem, to co dopiero dla...

Ryu-chan i pozostali widzieli wszystko przez szybę z kekka'ia, jedynie słów usłyszeć nie mogli. Kenshin oraz shinobi próbowali wszystkiego, by ją przełamać, ale nic z tego. Tylko Souji-kun zauważył, że przybycie "nowego" na miejsce tej dziewczyny, która najprawdopodobniej zrezygnowała, co wywnioskowali z samego patrzenia na zaistniałą sytuację, zrobiło na Ryuichim niemałe wrażenie. Dlatego, zbliżył się do niego i objął ramieniem...

- A... Aris... To naprawdę... Aris-kun... - szeptał Ryu-chan, zalewając się łzami. - Do zamiany Ariel-chan w demona... wykorzystają mojego Arisa... Mojego najlepszego przyjaciela...

- Co... takiego...? Tego, który zginął w twojej obronie... i mógłby zostać twoim Aniołem Stróżem?

Ryu-chan kiwnął.

- Sadyzm... psychiczny sadyzm... - stwierdził Okita, a jego oczy aż zapłonęły niebezpiecznym blaskiem. - Kenshin-kun!!! - ryknął, nie zdając sobie sprawy, z tego co powiedział. - Musimy rozpieprzyć tego kekkai'a... w drobny mak!!!

Ken wybałuszył na niego oczy.

- Oczywiście... Souji-dono... - uśmiechnął się.

Z powrotem byli "po imieniu", a to... naprawdę dużo znaczyło, w takiej sytuacji.

- Kenshin-kun, ja uderzę z lewej, ty z prawej, panowie shinobi-tachi niech w tym czasie atakują czym popadnie w środek!!! Musi puścić!!!

- Rozkaz!!! - odkrzyknęli zgodnie.

- Myślisz, że Aion-san pozwoliłby potencjalnemu kandydatowi na jedno z miejsc w ceremonii zginąć? Nie sądzę... - powiedział Aris.

- Nie o to chodzi... - krzyknęła nagle Ariel. - Przecież ty... nie żyjesz... Cała nasza czwórka widziała, jak rozpłynąłeś się w powietrzu... <_>

- No i? Co w związku z tym? Czy mam przypominać, że obecny tutaj Nuriko-san, również nie żyje?

- Ale ja jestem Aniołem Stróżem, a to, kuźwa-jego-mać, kompletnie, co innego! >_< - odpyskował Nuriko.

- Chcesz powiedzieć, że ja nie zasługuję na to, by zostać Aniołem Stróżem? - Aris mówił cały czas tak chłodno i obojętnie, jak na początku testu Xella i Miyu.

- Spokojnie, dość tych insynuacji... - przerwał tą niezręczną konwersację Fibrizo. - Aris-kun nie jest żadnym Aniołem Stróżem, po prostu sprowadziłem jego duszę z zaświatów. Idealnie przydał nam się do testu, a przy okazji, gdyby jedno z dwojga, w tym wypadku, Nuriko-san albo Miyu-san, chciałoby zrezygnować z udziału, mieliśmy w zanadrzu dwa w jednym... ducha oraz wampira.

- Dobrze więc... Zakładając, że jest to prawdziwa dusza Arisa... - powiedział Xell. - Aris jest pół wampirem, który w dodatku oddał życie za swego najlepszego przyjaciela, który, za tym szklanym kekkai'em musi być w niezłym szoku... W którym miejscu Aris-kun pasuje do tego bzdurnego wierszyka, no i do tych pierdół z diabelskością i boskością?

- Ależ oczywiście, że pasuje... Zwróć uwagę, że przepowiednia nie mówi nic konkretnego, wystarczy, że będzie to wampir. A czy Aris-kun mało ma w sobie z pierwiastka diabelskiego? Czyż nie zmusiliście go do ucieczki? Nie próbowaliście go zabić, nie walczyliście z nim? Złość... Nienawiść... I smutek, zrodzone wówczas w jego sercu, są idealnym składnikiem dla naszej ceremonii. Zresztą, nie masz się co nad tym zastanawiać, Xellos, jesteśmy pewni, że Aris-kun wystarczy, poza tym, on ma krew swej matki, Miyu-san. Nie ma mowy o pomyłce...

- Więc tak? - Xellos tylko westchnął. - Żałuję, że pytałem. Powinienem raczej spytać... Skąd ty, u diabła, o tym wszystkim wiesz... Aion-san?

- Sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie... Jestem w końcu "diabłem", nie? ^^

Xelli z leksza zdębiał, ale to już szczegół... Zresztą, nie tylko on... =_='

- W każdym razie... kontynuujmy, bo nasi przyjaciele za kekkai'em już się niecierpliwią... - powiedział Aion.

- Jeszcze jedno... Aion-san...

- Hai, Xellosu-kun?

- Jeśli i ja zrezygnuję...? Ba, jeśli wszyscy zrezygnujemy...? Czy to przypadkiem nie miało być "z własnej woli"...?

Aion spojrzał na niego z tym uśmiechem, po czym kiwnął na Ariel-chan.

- Nie możecie zrezygnować, Xellosu, musimy przeprowadzić tą ceremonię... - rzekła dziewczyna.

- Dobra, dosyć gadania... - zadecydował Fibri. - Wszyscy skupić się na Ariel... Miyu-san, pani odejdzie... Aris, wiesz, co robić?

Potwierdził.

- Liczę na was... ^^ -Aion uśmiechał się, jak gdyby nigdy nic.

Cała szóstka zamknęła oczy, skupiając swą energię na Ariel-chan. Wokół każdego pojawiła odpowiedniego koloru poświata, oznaczająca użycie mocy, tak, na przykład, dla Xellosa była fioletowo-czarna, dla Naruto czerwona, a dla Arisa złota.

Hellmaster wyciągnął ręce, unosząc swą mocą Ariel-chan. Miała zamknięte oczy i poddawała się jego woli, lekka niczym piórko. Zaczęła się unosić nad wyciągniętymi w górę rękami Fibriza. Leżała w powietrzu, czując kompletny bezwład. Czuła, jak ich moce płyną w jej żyłach... Mazokowska moc Xella... Wampirza moc Arisa... Chakra Kyuubiego i Naruta...

Juunish'owa klątwa Kyouna... Leafe Takako-san... Moc Strażnika Suzaku, Nuriki'ego... Na końcu moc mazokowskiego Lorda, Hellmastera Fibrizo...

Miyu obserwowała to wszystko z przerażoną miną, Aion wręcz przeciwnie. Wydawało się, że zaraz pęknie z radości.

- Niechaj światłość wraz z ciemnością się zrodzi, jednością się stając... - zaczął mówić Fibrizo. - Niech śmiertelna światłość nieśmiertelną ciemnością się stanie, teraz i na wieki wieków... Zwróć swe moce ku przeszłym ciemnościom, niechaj przeszłość teraźniejszością i przyszłością się stanie... Niech zupełnie nowa potęga powstanie!!!

Xellos powtórzył w myślach inkantację Fibriza... Powtórzył jeszcze raz... I jeszcze raz...

- "Śmiertelna światłość... nieśmiertelną ciemnością się stanie...?" - powtarzał, analizując. - Śmiertelna światłość... nieśmiertelną ciemnością się... stanie...??? - otworzył oczy, zerkając w stronę kekkai'a. Shikamaru coś mówił. W tym momencie Xelli zaczął czytać z ruchu jego warg...

"Nie...

Po-zwól...

Oni...

Chcą...

Za-mie-nić...

Ją...

W...

De..."

Ametystowe tęczówki rozszerzyły się...

"Oni... chcą... zamienić... ją... w de... mona..."

"Ma... saka? Niemożliwe... Yamete... Yamete... Powstrzymajcie to... To niemożliwe!!!" - myślał przerażony.

Aion zrozumiał, co jest grane, więc odezwał się...

- Ani o tym nie myśl... Jeżeli teraz przerwiesz, nie wiadomo, jakie mogą być konsekwencje...

Niestety, było już zdecydowanie za późno... Ceremonia dobiegała końca...

Nawet Neji-tachi, którzy zupełnie nagle wyłonili się z przewodu wentylacyjnego, nad kręgiem, nic na to poradzić nie mogli...

- Powstrzymajcie to... Powstrzymajcie...!!! - krzyczał Neji.

- Cholera, jak oni się tu dostali? - zaklął Aion, przypominając sobie o ich istnieniu. Przecież wyraźnie czuł, że wędrują przewodem wentylacyjnym, dlatego użył specjalnego, mylącego kekkai'a, który sprawił, że Neji-tachi, błąkali się, nie mogąc znaleźć wyjścia... Wiedział, że przewodami wentylacyjnymi można przejść przez cały zamek, od góry do dołu, ponieważ nałożone jest na nich odpowiednie zaklęcie. W ten właśnie sposób, Neji-tachi dostali się do pokoju nr. 101 i podsłuchali tą samą rozmowę, co Kenshin i Okita, z tym, że podglądając przez kratkę wentylacyjną... Bosko... nie sądzicie? ^_~'

- Yoshi... Owatta... Skończyłem... - powiedział Fibrizo, opuszczając na ziemię dziewczynę. Xell i Nuriko momentalnie do niej doskoczyli... Była nieprzytomna...

Neji plus Yuki plus Himeno wyłamali kratkę i zeskoczyli na ziemię, krzycząc jej imię.

- Spó... Spóźniliśmy się... - powiedział Neji, patrząc na ósemkę osób w kręgu.

- Niemożliwe... Niemożliwe, Ariel-chan!!! - Himeno-chan już prawie ryczała.

- Co się stało, co się stało?! Powiedzcie!!! - błagał Nuriko, również zanosząc się już płaczem. - Dlaczego wszyscy już wiedzą, tylko nie my?!?! <_>

- To nieprawda... To nieprawda, Aion-san... prawda...? - Yuki z właściwym sobie spokojem domagał się odpowiedzi.

- Dlaczego...? - usłyszeli nagle głos Xellosa, który trzymał nieprzytomną Ariel; jego oczy chowały się pod grzywką... - Dlaczego Ariel-chan... ? Dlaczego ona? DOUSHITE?! - ryknął.

- Więc się domyśliłeś... - westchnął Fibrizo. - Rychło w czas... =_='

- Co się stało, do cholery jasnej, dattebayo?! - wściekał się już Naruto, że o Kyou, czerwonym, jak burak ze złości, nie wspominając. - Co jej zrobiliśmy?! Odpowiedzcie...!!!

- Oni... My chyba... Nie, na pewno... Myśmy... - Xellos nie potrafił tego powiedzieć. Chował oczy pod grzywką, aby nie widzieli... srebrnych strumyków, które płynęły po jego policzkach.

Kekkai spadł, a raczej został ściągnięty przez Aiona.

Nikt w tamtym momencie nie potrafił powiedzieć, co się stało. Dopiero nasz głównodowodzący Chuunin się odezwał...

- Zamieniliście ją w demona... - podszedł do kręgu, jako jedyny z pozostałych wcześniej za kekkai'em. - Tego samego pokroju, co Aion-san, czyli AKUMĘ... Przynajmniej... taki był cel tej ceremonii...

Przez pierwsze sekundy trwała przejmująca cisza...

- Dou... Dou iu koto, dattebayo?! Co to ma znaczyć?! - krzyknął Naruto, który pierwszy odzyskał mowę. - Co to ma znaczyć, Shikamaru...?!

- Ech, to co mówię... <_>' Przynajmniej chciałbym, żeby to, co usłyszeli panowie szermierze, podsłuchując pod drzwiami, okazało się tylko jakimś fatalnym nieporozumieniem...

- Nie, Shikamaru... - rzekł Neji. - Myśmy słyszeli dokładnie to samo, podsłuchując w przewodzie wentylacyjnym... Nie ma wątpliwości, ceremonia miała na celu zamianę Ariel w demona.

- Ale... dlaczego? - spytał przerażony Nuriko. - I czy rzeczywiście...? - popatrzył na nieprzytomną dziewczynę na rękach Xella.

- To ja pytam... dlaczego?!

Nuriko aż odskoczył, wystrachany, bo od Xella zaczęła bić niebezpieczna aura.

- Pytam, dlaczego, Aion... Jeżeli nie będziesz mieć dobrej wymówki... Kanarazu... Ore ga teme o korosu... >_< Przysięgam... Zabiję cię, draniu... - fioletowe tęczówki Xella lśniły z wściekłości.

- Yare yare, bez nerwów, Xelli-kun... - Aion uśmiechał się, jak gdyby nigdy nic. - Zwłaszcza, że ceremonia... Arielcia-chan jeszcze nie...

Przerwano mu brutalnie... Złoty piasek w jednej sekundzie oplątał Aiona od stóp do głów, pozostawiając mu odsłoniętą jedynie twarz. Gaara zamierzał tym razem dokończyć dzieła...

- SABAKU...!!!

Ariel-chan zaczynała odzyskiwać przytomność...

Co się ze mną... dzieje? Czy już jestem... Akumą? Co jest...? Aion... oplątany jest piaskiem... Skąd ja znam... piasek? Piasek... Gaara...? Co on tu robi...? Co? Pustynny... Znaczy, że pustynny pogrzeb? Znaczy, że... Aion zaraz zginie? Gaaruś zabije Aiona... A co mnie to... Zaraz... Gaara zabije Aiona... Zabije mojego ojca... Mojego ojca... Ojca... Otousama... Mój jedyny ojciec zaraz zginie...

- Gaara... YAMETEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!! - przeciągły krzyk przeszył powietrze. - OTOUSAMAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Xellos zareagował...


Koniec rozdziału dwudziestego drugiego

Ciąg Dalszy Nastąpi

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.