Opowiadanie
In the End
...
Autor: | Saluchna |
---|---|
Serie: | Slayers |
Gatunki: | Fantasy |
Dodany: | 2005-09-18 22:53:30 |
Aktualizowany: | 2005-09-18 22:53:30 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
In the End 13
Otworzyła oczy. Przez moment oślepiało ją jasne światło. Kiedy jej oczy zaczęły się przyzwyczajać do otaczającej ją jasności, zobaczyła miejsce, w którym się znalazła. Leżała na ziemi, a wokół niej, w wysokiej trawie dojrzała innych, leżących albo starających się wstać. Nie było to łatwe - strasznie bolała ją głowa, czuła się słabo i wyjątkowo słabo. Po chwili starań udało jej się usiąść. Odgarnęła rude włosy zasłaniające oczy, po czym rozejrzała się wokoło. Otaczało ją kilkadziesiąt kamiennych bloków, ułożonych w krąg. Niektóre były powywracane lub w kawałkach, niektórych z pewnością brakowało. W powietrzu można było wyczuć lekkie stężenie magii. Nagle z powrotem upadła na ziemię.
- Nie staraj się wstać, Lino.
Spojrzała do góry, i zobaczyła pochylającą się nad nią Vanale. Ona z kolei nie wyglądała na zmęczoną czy sponiewieraną. Wprost przeciwnie, była świeża i rześka.
- Poczekaj, zaraz poczujesz się lepiej.
I faktycznie tak było - z każdą mijającą minutą wracało dobre samopoczucie i energia. Po kilkunastu minutach była w stanie z powrotem usiąść. Dopiero teraz poczuła, że jest jej strasznie zimno. Vanale krążyła między wszystkimi, sprawdzając ich stan. Nikt nie wyglądał lepiej niż Lina, a raczej wszyscy wyglądali o wiele gorzej. W szczególności Filia i Xellos.
Obudził się na zalanym jasnym światłem słonecznym wzgórzu. Od razu zrozumiał, że coś jest nie tak - nie był w stanie usiąść, a co dopiero wstać. Więc leżał.
Powoli przypomniał sobie, co się działo przez ostatnie... No właśnie, ile? Ciekawe gdzie i kiedy jesteśmy. Ostatnie, co pamiętał, to spadanie w czarną otchłań, a potem uczucie... Jakby śmierci. W każdym razie pustki. Wcześniej... Stał obok Filii. Blisko. Bardzo blisko. Szybko wyrzucił tą myśl z głowy. Nie myśl o tym! Zamiast tego jeszcze raz spróbował się podnieść, znowu bezskutecznie. Co jest?!
- Poczekaj chwilę, nie tak od razu...
Cały czas leżąc odwrócił głowę, i zobaczył nad sobą twarz Vanale.
- Hmm, nie brałam pod uwagę takiej możliwości...
Chciał spytać ją o coś, ale nie był w stanie wydobyć z siebie głosu. CO JEST?! Dlaczego nie mogę się ruszyć?! Spróbował teleportować się. Kolejne niepowodzenie. Dał sobie spokój ze wszystkimi próbami zrobienia czegokolwiek. Leżał.
Otwierając oczy trochę bała się tego, co może zobaczyć. Przedtem była nieskończona pustka, ciemność i cisza. A teraz...Słyszała ciche jęki i typowe odgłosy przyrody... Więc nie jest źle. W końcu nic gorszego od... Tamtego nie może być. Przeszedł ją dreszcz na samo wspomnienie tego potwornego momentu, kiedy pomyślała, że umarła. Wtedy była tego prawie pewna... To, co zobaczyła totalnie ja zaskoczyło. Leżała na słonecznym wzgórzu, otoczona kamiennymi blokami poukładanymi w jakiś dziwny sposób. Wokół niej leżała reszta drużyny, na szczęście wszyscy żywi. Sama czuła się daleka od śmierci, ale tylko dlatego, że wszystko ją bolało, a w szczególności głowa. Szybko wypowiedziała zaklęcie i spróbowała się uleczyć. Ku jej zdziwieniu, nie poczuła żadnego efektu. Nie była nawet pewna, czy zaklęcie jej się udało. Lekko podniosła się na łokciach, ale natychmiast z powrotem opadła na ziemię. Kiedy jej głowa oderwała się od podłoża wybuchła takim bólem, że sama się dziwiła, że nie zemdlała. Po chwili zobaczyła nad sobą jakąś sylwetkę, i usłyszała głos Vanale.
Po chwili pojawiła się niewyraźna sylwetka. Vanale pochyliła się nad nią, jakby oglądając ją. Kilkanaście sekund później podniosła się z powrotem.
- Jak się czujesz?
Chciała coś odpowiedzieć, ale próba wydobycia z siebie jakiegokolwiek głosu spełzła na niczym.
- Tak jak podejrzewałam. Leż spokojnie.
A co mogę robić? Leżała tak w bezruchu przez kilkanaście minut. Wokoło wszyscy siadali, a po kilku minutach wstawali, lekko się zataczając. Nikt nie wyglądał na zadowolonego z podróży, ale także nikt nie odczuł jej skutków aż w takim stopniu jak ona... Rozejrzała się, w poszukiwaniu jednej brakującej osoby. Po chwili zobaczyła go, leżącego dalej na trawie, najwidoczniej w podobnym stanie jak ona.
- Lepiej?
Obróciła głowę. Obok niej kucała Vanale, z bardzo zatroskaną miną.
- T... tt... a..ak.
Z trudem wypowiedziała to proste słowo. Świadczyło to jednak o poprawie jej stanu, bo jeszcze kilka minut temu z pewnością nie udałoby się jej wydać z siebie nawet pojedynczego dźwięku.
- Weź to... Powinno pomóc - powiedziała Vanale wkładając jej na szyję łańcuszek z małym przeźroczystym kamieniem. I rzeczywiście - pomogło od razu. Nie czuła się jeszcze zupełnie dobrze, ale miała na tyle siły, żeby usiąść. Zobaczyła, że Xellos też już siedzi, z podobnym kamykiem na szyi.
- Czy... Możesz mi powiedzieć, co się ze mną... - Przerwała na chwilę - i z Xellosem działo?
Vanale utkwiła w niej swoje ametystowe oczy, i po chwili powiedziała:
- Za chwilę... To dotyczy wszystkich, więc... - Mówiąc to wstała i odeszła.
Zrozumiała. Jeszcze przez chwilę siedziała, a potem spróbowała wstać. Udało jej się to, ale i tak usiadła na jednym z niższych kamiennych bloków. Co to za dziwne miejsce? Bo to z pewnością nie tylko wina przejścia między wymiarami, że byłam taka słaba. To coś w ty miejscu to spowodowało. Skupiła się przez chwilę. Można było wyczuć w powietrzu magię, ale śladowe ilości, o wiele mniejsze niż w jej wymiarze. Może...
- Czy już wszyscy doszli do siebie?
Odwróciła się w stronę mówiącej, czyli Vanale. Stała kilka metrów od niej, na niskim kamiennym bloku. Wszystkie spojrzenia były na niej skupione. Każdy po kolei potwierdzał, mniej lub bardziej energicznie.
- Możemy już iść?
Te słowa wywołały pomruk niezadowolenia. Nikt z pewnością nie miał siły i ochoty na kilkugodzinny marsz.
- A może - ruda czarodziejka zrobiła bardzo miłą i uprzejmą minę - rozbijemy obóz i odpoczniemy do jutra? Bo JA się nigdzie nie ruszam.
Pozostali pokiwali głowami z aprobatą.
Vanale, nie widząc żadnego sensu w kłótni z Liną zgodziła się.
Siedząc przy małym, ale przyjemnym ognisku zastanawiał się, co się z nim dzieje. Nigdy nie zdarzyło mu się tak po prosu stracić siły... I jeszcze to dziwne miejsce... Tak mało tu magii. Spojrzał na siedzące obok niego osoby. Zel właśnie wymuszał na Vanale jakieś wyjaśnienia.
- Czy możesz nam wreszcie powiedzieć, co to za dziwne miejsce?
Ukryta do tej pory w mroku Vanale przysunęła się bliżej ogniska.
- Chyba rzeczywiście się wam należą... - Przerwała na chwilę, jakby szukając właściwych słów - to miejsce nazywa się Stonehenge. Zbudowano to specjalnie do podróży międzywymiarowych, bo inaczej nie byłyby możliwe w tym świecie.
- Dlaczego? Mówiłaś mi, że wystarczy pobrać trochę magii z powietrza i... - Ruda musiała się wtrącić.
- Bo tu NIE ma magii, to znaczy w tym wymiarze. To dlatego Xellos i Filia mieli takie problemy...
No tak. Dlaczego na to nie wpadłem? To przecież proste.
- I to jest kolejny problem... Bo nie możemy tu używać magii, a to, czego szukamy znajduje się na innym kontynencie.
- Nikt nie wymyślił jeszcze statków? - Amelia zrobiła zdziwioną minę - To chyba bardzo zacofany wymiar...
- Nie o to chodzi - spojrzenie Vanale prześliznęło się po ich twarzach - wy... Trochę odstajecie...
- COO!!?? Ja??!! Jestem najpiękniejszą i najsilniejszą czarodziejką na świecie!! Muszę się wyróżniać!!
Vanale była na granicy załamania nerwowego.
- Tu. Nie. Jesteś. Czarodziejką.
Lina drgnęła, jakby chciała się rzucić na Vanale, ale Gourry w porę ją przytrzymał.
- Czy możemy to zostawić na jutro? Strasznie chce mi się spać... - Smoczyca głośno ziewnęła, jakby na poparcie swoich słów.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Taaaaaa....Trzynasta część, chyba powinna być pechowa ^^. Mój brat stwierdził, że strasznie wszystko rozciągam, i to, co na razie jest w trzynastu częściach można by spokojnie zmieścić w pięciu. Czy ktokolwiek ma podobne odczucia? Plizzzzzzzz, napiszcie mi o tym....
Sal
s__a__l@wp.pl
Ta cześć nie ma tytułu... Nic mi na myśl nie chciało przyjść - _ - "
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.