Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

...:Egzamin:...

...:Egzamin:...

Autor:Saluchna
Korekta:Irin
Serie:Slayers
Gatunki:Obyczajowy
Uwagi:Alternatywna rzeczywistość
Dodany:2005-09-30 22:16:42
Aktualizowany:2008-02-13 23:37:39



Jestem dosłownie 15 minut po matematyczno-przyrodniczym... I kiedy wczoraj pisałam humanistyczny to natchnęło mnie na napisanie tego czegoś ^^ Pozdrówka dla wszystkich zdających - łatwy był, nie? ^^

===============================================================


...:Egzamin:...


Jeszcze nigdy nie uważała drzwi do klasy historycznej za tak przerażające. Zwykle były to tylko drzwi do kilku godzin nudy na wykładzie. A teraz... Teraz była tam komisja egzaminacyjna. To właśnie ten najważniejszy dzień - dowie się, czy zostanie kapłanką, czy będzie musiała ze wstydem wrócić do domu. Wolała oczywiście tę pierwszą możliwość - choć im dłużej czekała, tym bardziej podobała jej się druga. I miała ochotę ją urzeczywistnić poprzez nie stawienie się na egzamin - czyli po prostu uciec. Spojrzała na zegarek - jeszcze piętnaście minut i drzwi się otworzą, zacznie się część pisemna. To nie będzie aż tak złe - ale o części ustnej wolała na razie nie myśleć, by nie stresować się jeszcze bardziej. Szybko przejrzała swoje notatki, przeleciała oczami po datach i nazwiskach. Nienawidziła historii, co ją miało obchodzić coś, co się działo tysiąc, albo i więcej lat temu? Zawsze miała problemy z nauczeniem się tego wszystkiego - kiedy przychodziło do odpowiedzi czy sprawdzianu, daty wylatywały z pamięci, a nazwiska się mieszały. Nadrabiała to jednak dobrymi ocenami z języków - szczególnie z ludzkiego. Ale teraz musiała zdać historię, i nic jej nie pomoże gdy zawali - kapłanka powinna mieć wszechstronną wiedzę i umiejętności.

Rozległ się dźwięczny gong, oznajmiający że otwarto drzwi do sali. Zostawiła na ławce notatki i na trzęsących się nogach weszła do środka. Było przeraźliwie jasno - zwykle zasłonięte okna zostały pozbawione zasłon i pootwierane, więc do sali wpadało mnóstwo światła. Jęknęła, kiedy zobaczyła swoje miejsce - zaraz obok komisji, pierwsza ławka w środkowym rzędzie [proszę zgadnąć gdzie siedziałam... Tak, pierwsza ławka, środkowy rząd, półtora metra od komisji ==']. Nie miała zamiaru ściągać - nie było takiej możliwości - choć słyszała, że niektórym się to udało - ale zawsze rozpraszała się, kiedy ktoś ją obserwował. Ale co mogła zrobić? Zajęła swoje miejsce i czekała. Jeden z członków komisji wstał zza stołu i wyszedł na środek. W kilku słowach streścił to, że nie mogą ściągać, wychodzić, rozmawiać i pytać o rozwiązania zadań komisji. Jakbym o tym nie wiedziała, pomyślała, i zaczęła się nerwowo kręcić na krześle, by odkryć, że przeraźliwie skrzypi przy każdym ruchu [miałam pecha, nie?]. Poczuła na sobie krytyczne spojrzenia i zamarła w bezruchu, starając się nawet oddychać ciszej, niż zwykle. Rozdano testy.

Kiedy otworzyła swój trochę się przestraszyła - nie wiedziała, że będzie aż tak długi. Zaczęła przewracać strony by choć pobieżnie zapoznać się z pytaniami - ale okazało się, że nie jest aż tak źle - na większość znała odpowiedzi, a po namyśle pewnie i odpowie na resztę. Zaczęła wypełniać kolejne kratki na karcie odpowiedzi, cały czas czując na sobie spojrzenia komisji. Wiedziała dlaczego - mimowolnie zaczęła trząść nogą, co wywoływało serię głośnych skrzypnięć. Uśmiechnęła się przepraszająco i przestała.

Godzinę później miała już skończone pytania, ale test zawierał jeszcze długą wypowiedź pisemną, jak to nazywają nauczyciele. Temat wyjątkowo jej nie podszedł - "Dlaczego kapłanka powinna być spokojna i zawsze opanowana". Znała doskonale swój temperament i wiedziała, że jest dokładnym przeciwieństwem. Cóż - jedną ze zdolności kapłanki powinno być też mówienie o rzeczach, o których nie ma pojęcia, prawda?

Skończyła pisać dwadzieścia minut przed czasem, ale nie chciała jeszcze wychodzić - głupio by się czuła. Wyprostowała się, rozciągnęła obolałe od pochylania się plecy i zaczęła powoli sprawdzać odpowiedzi. Kiedy zaczęła to robić po raz czternasty komisja oznajmiła, że czas się skończył. Z ulgą wstała i wyszła jako pierwsza. Szybko wróciła do swojego pokoju - musiała się uczyć, w końcu jutro koszmaru odsłona druga - egzamin ustny.

:———:————:———:———:———:———:———:————:———:———:

Nie mogła opanować drżenia dłoni. Na podstawie listy wywieszonej na ścianie wiedziała, że będzie pierwsza. Spojrzała na inne dziewczyny oczekujące na swoją kolej - żadna nie była tak zdenerwowana jak ona, i żadna nie przejawiała objawów skrajnego niewyspania. Nie spała przez prawie całą noc - najpierw uczyła się do północy, a potem w myślach powtarzała sobie wszystko, czego jeszcze nie zapomniała. Przespała może z dwie godzinki - i wiedziała, że doskonale to po niej widać. Kiedy rano spojrzała w lustro aż się przestraszyła - wielkie worki pod oczami, cera blada jak u trupa i wiecznie roztrzęsione dłonie. Już nawet nie widziała sensu w uczeniu się - i tak niczego nie wkuje w ostatniej chwili. A ta chwila była ostatnia - bo kilka sekund później usłyszała swoje nazwisko.

Weszła do sali, tej samej, co przy pisemnym - ale teraz nie było rzędów ławek, tylko stół komisji a przed nim niskie krzesło. Podeszła do niego najciszej jak umiała - co było trudne, gdy każdy krok odbijał się głośnym echem w pustym pomieszczeniu - i usiadła. Okazało się, że to to samo skrzypiące krzesło z pisemnego. Szlag.

- Panna Ul Copt? - Starsza kobieta, przewodnicząca komisji spojrzała na listę nazwisk.

- Tak - odpowiedziała łamiącym się ze stresu głosem. Niech to się skończy. Niech to się skończy.

- Znasz zasady, prawda? Zaczynajmy więc.

Przewodnicząca oparła się na swoim krześle, a inny członek komisji, wyglądający na jeszcze młodego pochylił się lekko w stronę Filii.

- Zacznijmy od... Od Kouma-sensou. Powiedz mi, moja droga, kto ją rozpętał? Ryuzoku, czy Mazoku?

- M... Mazoku? - Powiedziała po krótkim namyśle - Tak, chyba Mazoku.

Uśmiech, który pojawił się na twarzy egzaminatora upewnił ją, że odpowiedziała dobrze. Może nie będzie aż tak strasznie, pomyślała. Wydają się całkiem mili.

- Kolejne pytanie.... Jak nazywał się Mazoku, który zabił najwięcej Ryuzoku?

O cholera... Tego nie wiedziała... Niech to, zawsze musi się coś takiego trafić. Zaczęła gorączkowo przetrząsać swój pusty umysł w poszukiwaniu tego nazwiska - bo wiedziała o kogo chodzi. Taki bardzo przystojny... E... Skąd takie myśli? Yyy.. Nieważne. Nazwisko. Nazwisko. Nazwisko.... Tak, chyba sobie przypomniała.

- To był... Matallium? Nie, Metallium. - Poprawiła się po chwili - A może...

- Odpowiedziałaś poprawnie - przerwał jej. - No więc kolejne...

Rozluźniła się nieco, a każde kolejne pytanie było łatwiejsze od poprzedniego.

:———:————:———:———:———:———:———:————:———:———:

Myślała, że nie będzie nic bardziej stresującego, niż egzaminy - ale okazało się, że jest. A mianowicie czekanie na wyniki. Podobno mają być jeszcze tego samego dnia, więc nikt nie poszedł do siebie, tylko wszystkie czekały pod drzwiami. Nie umilały sobie czasu rozmowami - każda analizowała w myślach swoje odpowiedzi i przeklinała się za te najgłupsze.

Po kilku godzinach z sali wyszedł jeden z członków komisji i wywiesił na nich krótką listę, najwyżej dziesięć nazwisk.

Pod drzwiami stłoczonych było około stu osób.

Nie chciała się pchać razem z tłumem - wolała poczekać, aż się przerzedzi i wtedy spojrzeć. Nie chciała też dowiedzieć się o porażce w czyjejś obecności - z litością patrzyła na kolejne niedoszłe kapłanki wybuchające żałosnym płaczem, kiedy okazało się, że nie ma ich na liście. Jeżeli już ma się dowiedzieć, że jest do niczego, to wolała to przeżyć w samotności.

W końcu po kilkunastu minutach została sama - nieliczne szczęśliwe poszły zawiadomić rodziny, reszta udała się do swoich pokoi rozpaczać w samotności albo uczyć się do poprawek. Powoli, nie spiesząc się podeszła do listy. Po kolei czytała każde nazwisko, a jej mina stawała się coraz smutniejsza z każdym kolejnym. Jednak przy ostatnim nagle się rozpromieniła - była! Na ostatnim miejscu, z najmniejszą możliwą ilością punktów... Ale udało się! Uśmiechnęła się do wychodzącej właśnie z sali komisji i udała się do pokoju - trzeba napisać do rodziny list. W końcu nie każdej się to udaje, prawda?



...:koniec:...


Mi poszło dobrze, jakby to kogoś obchodziło XD

Sal [& Rooibos]


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.