Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

I believe...

Part two.

Autor:Saluchna
Serie:Slayers
Gatunki:Fantasy
Dodany:2005-10-06 21:58:26
Aktualizowany:2008-03-10 20:22:28


Poprzedni rozdział

I believe.... part two.


Pozwoliła na siebie czekać jeszcze dziesięć minut. I chyba tylko on zauważył, kiedy się pojawiła - zajęta rozmowami reszta nawet nie raczyła spojrzeć w stronę katedry. Stała tam przez kilkanaście sekund, a wesoła mina, z jaką przybyła szybko ustępowała miejsca grymasowi złości. Nigdy nie lubiła być ignorowana. Wręcz tego nienawidziła. Szczerze współczuł temu, na kim się wyładuje. Pewnie wybierze siedzącego najbliżej... Pogratulował sobie wyboru ostatniego rzędu.

I bardzo, bardzo się zdziwił. Bo Lina ani nie rzuciła Fireballa, ani nie uderzyła nikogo... Po prostu usiadła i wpatrzyła się w okno. I tak czekała, aż wreszcie zauważyli ją i wszyscy ucichli. Wtedy zaczęła mówić, ale nie zwracał uwagi na jej słowa. Nie były w tym momencie ważne, choć miło było znów słyszeć jej głos. Jej zachowanie zaskoczyło go jak nic od bardzo dawna. To przecież nie była ona. Nie jej styl. Stanowczo nie.

Nie zwracał uwagi na to, co mówiła... Do czasu. Bo nagle okazało się, że naprawdę było warto. Może wtedy wiedziałby dlaczego właśnie wali się na niego dach, zniszczony potężnym Fireballem? Pewnie tak. Ale jedyne, co pozostało mu w tym momencie była magiczna tarcza, którą ochronił też kilku przypadkowych studentów przed niechybną śmiercią. Zdziwili się, że na sali jest ktoś, kto tyle potrafi, ale nie można było powiedzieć, że są z tego faktu niezadowoleni. Kiedy było już po wszystkim, to znaczy nie było już bezpośredniego zagrożenia życia - bo jeżeli Lina niszczyła budynki stan zagrożenia pośredniego w jej towarzystwie był jak najbardziej obecny - odsunął się na bok, pod jedną ze zwalonych ścian. Obserwował. Czarodziejka nawet się nie ruszyła, by pomóc odgruzować zawalonych. A co dziwniejsze... Nikt ją o to nie prosił. Czy byli przyzwyczajeni, czy się po prostu bali - nie był w stanie ocenić.

Po jakimś czasie uwolniono wszystkich przywalonych i opatrzono ich rany. A Lina nadal stała, jakby nie zauważyła co się działo naokoło przez ostatnie pół godziny. Dziwne, bardzo dziwne... Nie była aż tak pozbawiona serca. Nie była... A może już jest? Miał nadzieję, że nie. Albo że ona tylko udaje. Albo..

Nie zdążył wymyślić następnego wytłumaczenia dla jej zachowania - Lina zrobiła dwa kroki do przodu, oparła dłonie o katedrę - której o dziwo nic się nie stało - i już miał nadzieję, że jej słowa wytłumaczą jej zachowanie. Ale tak się nie stało. Powiedziała dwa słowa.

- Egzamin zakończony. - Uśmiechnęła się słodko - Nikt nie zdał.

I wyszła. A raczej wyleciała. Przez wyrwę w ścianie.

Podszedł do przodu, gdzie stała największa grupka studentów. Byli wyraźnie niezadowoleni z faktu, że nie zdali. Heh... Jeżeli tak wyglądają egzaminy, to chciałbym zobaczyć naukę. Przeszedł go dreszcz na samą myśl co ci biedacy musieli przejść z Liną. Ta nauka pewnie jest dość bolesna... Choć pewnie i skuteczna.

Przez chwilę patrzył w niebo i zastanawiał się czy nie gonić czarodziejki. Decyzja była prawie natychmiastowa. Gonić. Kto wie, gdzie ona może się zaszyć. A że na kolejny dzień czekania na spotkanie nie miał ochoty... Wypowiedział zaklęcie i opuścił ruiny, pozostawiając za sobą zdziwionych studentów. Widocznie oni Ray Wing'a jeszcze nie umieli.

Po chwili lotu zobaczył jej sylwetkę, kilkaset metrów na północ. Nie poruszała się, wisiała w powietrzu odwrócona do niego plecami. Pięknie, pięknie... Będzie mógł zrobić jej małą niespodziankę. Wiedział, że podchodzenie Liny od tyłu i zaskakiwanie jej grozi porządnym Fireballem, ale podjął ryzyko. Przyspieszył i po chwili znalazł się kilka metrów od niej, na szczęście wciąż się nie poruszała i wszystko wskazywało na to, ze jeszcze go nie zauważyła. Choć pozory mylą... Jeżeli wiedziała, że tam jest, to przynajmniej nie potraktuje go Fireballem. Albo wręcz odwrotnie, zemści się za próbę przestraszenia jej. Cóż... Raz się żyje. Szybkim ruchem znalazł się tuż koło niej i objął ją w talii. Czuł, że momentalnie zamarła w jego ramionach. Czuł też ciepło w jej dłoniach, które z całą pewnością było wielką ognista kulą i zaraz miało go uszkodzić. Szybko odskoczył od niej i usunął się z toru lotu. Fireball minął go o centymetry, nie oszczędzając jednak peleryny, której koniec się spopielił.

By rzucić Fireballa czarodziejka musiała się odwrócić. Kiedy się odwróciła... Zobaczyła go. Spodziewał się jej reakcji. Szeroko otwarte oczy i usta. Ze zdziwienia. Przez chwilę poruszała ustami, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Podleciała bliżej do niego, wciąż nic nie mówiąc dotknęła go, jakby chciała sprawdzić czy jest prawdziwy. Kiedy przekonała się, że jest odsunęła się odrobinę.

- Zel... Ty... Ty... Jak to zrobiłeś?!

Uśmiechnął się blado.




~~*~*~~

Jak ja uwielbiam kończyć w takich momentach X3 (ale to krótkie?==")

Sal

Sal_@vp.Pl

Www.Sal.Blog.Pl

Www.Kazoku.Prv.Pl

Poprzedni rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.