Opowiadanie
Asassin
Galeon
Autor: | Zegis de Xan |
---|---|
Korekta: | IKa |
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Akcja, Science-Fiction |
Dodany: | 2006-04-14 14:36:21 |
Aktualizowany: | 2008-02-21 17:44:03 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Cały dzień zabrało mu wydostanie się z siedziby Katedralnych Rycerzy. Teraz siedział w swoim prywatnym biurze w siedzibie Galeonu. Jednej z wielu gildii najemników w Meridian.
Siedział i rozmyślał o tym wszystkim, nadal miał na sobie tylko czarny obcisły kombinezon. Swojej zbroi nie znalazł, tak jak i uzbrojenia. Znudzony rzucił swoim bio- sztyletem w tarczę zawieszoną na drzwiach. W chwili, w której po pomieszczeniu przeszedł miły odgłos ostrza zatapianego w metalu, do pokoju weszło 8 najwyższych rangą najemników. Fenrir zerwał się na równe nogi i ukłonił się członkom rady dziewięciu. Jako jeden z członków rady nie musiał tego robić, jednak zwykła uprzejmość brała górę i w tym wypadku.
- Fenrir, mamy zadanie... - rzucił oschle Ralva, zupełnie ignorując gest powitalny.
- Mamy? - powtórzył lekko zdziwiony. Gildia nigdy nie przydzielała do "zadań" więcej niż jednego najemnika.
- Tak, kwadrans temu Selene wynajęła całą gildię, mamy zapolować na jakiegoś zbiega. - podniecony nieco piskliwy głos Artemisa rozbrzmiał w pokoju, powodując lekki uśmiech na twarzy innych.
- Zbiega? Chwilka! Co z kodeksem?
- Chrzanić kodeks, wiesz, jaką kasę nam zaproponowała?
- Chrzanić kasę, co śmieciom po pieniądzach? - chłopiec genialnie skopiował zdenerwowany głos Ralvy.
Poczuł jak ziemia usuwa mu się spod nóg. Plecami walnął o ścianę.
- Jeszcze raz tak zrobisz... - czerwona z wściekłości twarz Ralvy genialnie pasowała do jego rudych włosów.
Fenrir poczuł napływ wściekłości! Najpierw napad konkurencji, potem problemy z Selene, a teraz ma służyć tym katedralnym psom? I to jeszcze łamiąc kodeks! Tego już było za dużo. Z całej siły kopnął napastnika w czułe miejsce, po czym korzystając z tego ze Ralva go puścił, przywalił mu w tą jego czerwoną twarz, zmuszając do wcześniejszej wizyty u dentysty.
- Nigdy, mnie nie dotykaj - wysapał, podchodząc do tarczy i wyszarpując z niej bio- sztylet.
- Wiesz, co oznacza atak na członka rady? - zimny głos Zeratula jeszcze bardziej wzmógł jego gniew.
- Proszę bardzo! - wrzasnął, wyciągając z szafy metalowy plecak i mały czarny pasek - moduł maskujący, trzymany przed innymi w tajemnicy.
Szybko zapiął pasek na kombinezonie, założył plecak, po czym wybiegł
Zgodnie z zasadami gildii miał 90 minut względnego spokoju. Potem rozpoczynało się polowanie...
*
Ubrany w szarą zbroję chłopiec leżący na dachu ogromnej Katedry ziewnął przeciągle, patrząc na chronometr. Minęło 5 godzin odkąd opuścił gildię.
Już dawno ściemniło się, jednak dzięki miliardom różnych źródeł światła nie było to aż takie widoczne. Zaczął zastanawiać się ile Selene zapłaciła im, skoro olali kodeks... w myślach zobaczył twarz tamtej wampirzycy.
- Stało się coś? - spytała.
Fenrir aż podskoczył, gdy zdał sobie sprawę z tego, że Ona jest prawdziwa. Szybko odsunął się od niej.
- Hmm?
Nic nie odpowiedział... tak to musiała być ona. Krótkie równe włosy fioletowego koloru, delikatne rysy twarzy upodabniające ją do anioła. Dziwny uśmiech. Wyglądała dokładnie tak jak ją zapamiętał, i jak uchwyciły ją zdjęcia. Jedynym wyjątkiem był strój.
Teraz ubrana była w czarny gorset, odsłaniający piękne ramiona i równie czarny materiał podobny do spódnicy, lekko zakrywający obcisłe spodnie atramentowej barwy. Przy boku spoczywał energomiecz. Chłopiec uśmiechnął się lekko...
- Noc jest taka jasna... nie masz wrażenia, że twój strój traci racje bytu?
Kobieta zachichotała lekko, podchodząc do niego.
- Troszkę... ale to chyba nie ma znaczenia... w każdym razie nie dla ciebie...
Uśmiechnęła się radośnie odsłaniając swoje białe kły, Chłopak szybko nacisnął kilka klawiszy na konsoli przy nadgarstku. Jego szyję otoczył ochraniacz.
- Boisz się mnie? - spytała niewinnie, zarzucając mu ręce na szyje. - Chciałam ci tylko podziękować...
- Wysysając krew... taa... swoją drogą to na twoim miejscu byłbym ostrożniejszy. Selene wynajęła cały Galeon żeby zapolował na ciebie.
- Ale ty nie należysz już do galeonu - ten uśmiech... taki niewinny... taki piękny.
Pokręcił głową pragnąc oprzytomnieć. Odsunął się od niej.
- Należę... należałem, ale za twoją głowę znów mogliby mnie przyjąć.
- Skarbie, sam nie wierzysz w to, co mówisz...
chłopiec wyciągnął energomiecz, metalowe ostrze obiegła błyskawica.
- Udowodnić?
Usłyszał za sobą kroki.
- Ech... później... - odpowiedział za wampirzycę, błyskawicznie odskakując do tyłu, robiąc w powietrzu obrót o 360 stopni.
Przed nim stał człowiek ubrany w białą zbroje z złotym krzyżem. Katedralny Rycerz. Mężczyzna skłonił głowę delikatnie, nie spuszczając najemnika z oczu. Wyciągnął chain sword - specjalną wersję piły mechanicznej przystosowaną do cięć i pchnięć. Fenrir przekręcił lekko głowę w lewo i w prawo. "Taki honorowy czy taki głupi?" Przeleciało mu przez głowę. Przecież moc energomiecza od razu rozwali ostrze chain sworda. Skoczył szybko w stronę przeciwnika, wyskakując w powietrze tuż przed przeciwnikiem. Oba ostrza spotkały się po krótkiej chwili. Zgodnie z przewidywaniami nastolatka, broń jego przeciwnika nadawała się na śmietnik już po dwóch blokach. Szybkie pchnięcie zakończyło sprawę. Wampirzyca uczyniła krok w jego stronę, on jednak błyskawicznie odwrócił się, lekko zginając rękę. Wyładowania otaczające ostrze wściekle tańczyły kilka milimetrów od jej szyi.
- No dalej pchnij...
Najemnik westchnął, ta wampirzyca przypominała mu jego zmarłą siostrę. Schował miecz i wzruszył ramionami.
- Po, co? I tak się zregenerujesz... było nie było jesteś wampirem.
Na twarzy rozmówczyni pojawił się złośliwy uśmiech.
- Zaczynasz myśleć, jeszcze trochę i chyba zostawię cię przy życiu...
- A rób, co chcesz... - powiedział i podszedł do skraju dachu. Prawą dłonią dotknął czoła i skoczył.
Dziewczyna szybko podbiegła i spojrzała w dół. Nie zobaczyła go...
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.