Opowiadanie
Druga próba
Trzynasty Anioł
Autor: | Jimmy Wolk |
---|---|
Korekta: | IKa |
Tłumacz: | L-Voss |
Serie: | Neon Genesis Evangelion |
Gatunki: | Obyczajowy, Romans |
Dodany: | 2007-01-29 01:40:34 |
Aktualizowany: | 2008-03-08 20:07:41 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Kilka słów od Jimmy?ego Wolka na początek: O rany, nie mam pojęcia, jak to się mogło stać. To najdłuższy tekst, jaki do tej pory napisałem i najprawdopodobniej zostanie w tej postaci raczej na długo, ponieważ sam nie przepadam zbytnio za rozdziałami liczącymi ponad 10 000 słów. [narzekaj, narzekaj? a kto to wszystko musiał przetłumaczyć? A zresztą, jak się nająłeś za psa, to szczekaj? - dop. tłumacz] Podzieliłbym go na dwa rozdziały, ale zniszczyłoby to styl tego opowiadania. Zamiast tego, tym, którzy nie chcą przeczytać tego wszystkiego naraz, radzę przerywać w miejscach oznaczonych w ten sposób:
################################
################################
A teraz zaczynamy:
.
.
.
"Wciąż nie widzę sensu w tej działalności," oświadczyła Rei, dysząc.
"Ha! Wygląda na to, że przynajmniej w jednym się zgadzamy, Pierwsza!" Asuka nie zaprzątała sobie głowy patrzeniem na nią. Zamiast tego zwracała większą uwagę na pasemka jej mokrych od potu włosów, które ciągle denerwowały ją przez opadanie jej na oczy. Sięgnęła żeby je odgarnąć, ale nie miała czasu na ich odpowiednie ułożenie. "Mam dużo lepsze rzeczy do roboty niż takie marnowanie czasu! Nie wspominając już, że akurat z wami dwoje, spośród wszystkich istot! Nie wierzę, że faktycznie są ludzie, którym się to podoba." Nie udało jej się dalej ukrywać jej wyczerpania, jednakże w jej głosie nie było jadu, który zazwyczaj towarzyszył jej narzekaniom.
"Wybacz," mruknął Shinji. "Nie moja wina, że raz jeden wygrałem w 'kamień-papier-nożyce'."
"Taa, jasne! Założę się, że oszukiwałeś, żebyś mógł wprowadzić w życie ten swój głupi pomysł!"
Rei postanowiła zignorować tę kłótnię swoich współpilotów i skupiła się na swoim obecnym zadaniu. Co z każdą upływającą chwilą stawało się coraz trudniejsze. Czuła się... ciężko jej było określić to uczucie. To tak jakby była chora, a jednak jej zdrowie było w idealnym stanie, zanim zaczęli. Czyżby to dlatego że robiła to po raz pierwszy? Próbowała oczyścić umysł z tego uczucia, potrząsając głową. Soryu i Ikari wydawali się tego nie zauważać, jako że ona wciąż beształa go za naciągnięcie jej na to. Rei nie rozumiała, czemu ruda tak o to marudziła. Kiedy zadecydowali, czyj pomysł na wspólną aktywność zostanie zrealizowany poprzez tę grę, Rei wydawało się, że wściekła Niemka właściwie pozwoliła mu wygrać. Ale nie wspominała o tym.
"Przyznaj się, Shinji! Chciałeś nas tu tylko ściągnąć!" rozprawiała Asuka.
"A-ale Misato kazała nam zrobić coś razem," jęknął Shinji. "To nie był mój pomysł."
Rei milczała. To dziwne, że rozkaz nie został jej wydany bezpośrednio przez Major Katsuragi albo jakiegoś innego wyższego rangą oficera. Zamiast tego została poinformowana przez swoich kolegów pilotów w szkole, że 'będą musieli coś zrobić'. Choć Rei nie spodziewała się, że to 'coś' będzie tak męczące.
Wyglądało na to, że Shinji również to zauważył. "Wszystko w porządku, Ayanami? Wyglądasz na trochę wyczerpaną."
"Nie jestem przyzwyczajona do tych 'pieszych wycieczek'," odpowiedziała Rei. Lecz nie mogła pozbyć się wrażenia, że to dziwnie znajome.
Wędrowali już przez około dwie godziny drogą, którą można okrążyć miasto. Obecnie mieli wkrótce wrócić na obrzeża Neo Tokio-3, ale stres podróży wywołany pośpiechem Asuki, jak również palące słońce wiecznego lata dały się Dzieciom we znaki. Podczas gdy zarówno Asuka jak i Shinji pocili się i oddychali nieco ciężej, było trochę zaskakujące, że Rei wydawała się mieć najsłabszą wytrzymałość. Dysząc ciężko, została w tyle. Czuła się kompletnie źle.
"No to trudno, że ci się to nie podoba, Pierwsza!" zakpiła Asuka, kiedy obróciła się twarzą do swoich towarzyszy. "Wolałabyś inną 'działalność'?"
Rei zamrugała. Nigdy się specjalnie nie zastanawiała, co lubi, a szczególnie nie nad tym, co inni określaliby mianem 'hobby'.
Nikt nigdy się tym nie interesował.
"Wolałabym popływać," oznajmiła niebieskowłosa pilotka po krótkiej pauzie.
"No, możemy iść popływać innym razem," zaproponował jej wesoło Shinji.
"Nie, nie możemy! Wygląda na to, że pewien baka zapomniał, że nie umie pływać!" odpaliło Drugie Dziecko.
Shinji wyraźnie się wzdrygnął. "A... e... taa... wybacz, Aya... AYANAMI!!"
To była ostatnia rzecz, jaką słyszała, zanim wszystko pociemniało. .
.
.
."Co jej jest?" zapytała Asuka, kiedy odwróciła się i zobaczyła, jak Shinji ostrożnie opuszcza ich koleżankę pilotkę na ziemię.
"Nie wiem..." Natychmiast zabrał się do sprawdzania jej pulsu. Ani trochę nie uspokoił go niepewny rytm, ani jej niecodziennie czerwona twarz, co było wielkim kontrastem do jej zazwyczaj bladej skóry. Położenie jej ręki na czole jedynie potwierdziło jego obawy. "Gorące. Najprawdopodobniej dostała udaru."
"Zaniesiemy ją tam. No dalej, złap ją za prawe, a ja za lewe!"
"Czekaj! Nie możemy jej tak bardzo ruszać!" zaprotestował stanowczo Shinji, kiedy Asuka pochyliwszy się do nieprzytomnej Rei, położyła sobie lewą rękę albinoski na ramieniu.
"Słuchaj, Shinji, nie mam zamiaru się z tobą teraz sprzeczać! Nie jest już tak daleko. Do licha, odbyliśmy całą tę wyprawę, żeby tam w końcu dotrzeć."
"Asuka!"
Westchnęła. "Wybacz, wiem, że to brzmi samolubnie. Ale i tak nie możemy jej tu ochłodzić, ani jej pomóc."
Musiał przyznać, że tu miała rację, kiedy się rozejrzał. W okolicy nie było żadnych drzew, których cienie złagodziłyby żar, w pobliżu nie było też strumienia. Tak blisko twierdzy ludzi natura została zmuszona do odwrotu.
Zatem w końcu się poddał. "Okej, pospieszmy się."
**************************
Kiedy Rei się obudziła, pierwsze co zauważyła, było coś zimnego i mokrego na jej czole.
"Ach, wygląda na to, że twoja przyjaciółka odzyskała przytomność, panie Ikari," usłyszała głos starej kobiety.
Przed jej oczami pojawiła się twarz chłopaka z ciemnobrązowymi włosami. "Hej, Ayanami, jak się czujesz?"
"Jak się czuję...?" wyszeptała. "... Zmęczona..."
Shinji uśmiechnął się lekko. "Zadzwoniliśmy po Misato; za niedługo nas zabierze. Do tego czasu powinnaś trochę odpocząć."
Skinęła głową, lekko przesuwając ją żeby zobaczyć, że była w jasnym, czystym salonie, ale przez jej zamazany wzrok nie mogła dostrzec szczegółów. Za Shinjim widziała niejasno sylwetkę kobiety z długimi siwymi włosami związanymi w kucyk. Ale nim mogła rozróżnić więcej szczegółów, znowu usnęła.
Skierowawszy uwagę z powrotem na gospodynię, Shinji zobaczył, że stara kobieta uśmiecha się do niego. "Jeszcze raz dziękuję za pomoc, pani Yamadera. Nie wiem, co byśmy zrobili, gdyby pani i pani mąż nas nie wpuścili."
Właściwie był dosyć zaskoczony tym, jak chętnie zostali powitani przez starszą parę. Po tym jak pan Yamadera pomógł im wnieść Rei do domu, musieli niemal odpierać propozycje jego żony częstowania ich herbatą, ciasteczkami czy innymi słodyczami.
"Och, nie ma o czym mówić. Po tym jak nasze dzieci się wyprowadziły, zrobiło się tu trochę pusto. Więc zawsze cieszymy się, kiedy mamy gości. Ostatnimy czasy nie mamy nawet wielu klientów. Nasz ogród warzywny stał się bardziej hobby niż interesem. Nasz ostatni klient był tu kilka tygodni temu. I chciał tylko trochę nasion arbuzów..." urwała, widząc zakłopotane spojrzenie chłopca. "Och, przepraszam, chyba nudzę cię swoimi opowieściami."
"Nie," potrząsnął zaprzeczająco głową. "T... to znaczy... Czy ten klient miał kilkudniowy zarost i kucyk, i był dosyć, uch, czarujący?"
"Hę? Tak, był," spojrzała, jakby próbowała sobie przypomnieć, zanim wyszczerzyła się do swoich myśli. "Koichi właściwie zrobił się jakiś zazdrosny, chociaż sam był bardzo podobny, kiedy był w tym wieku," zachichotała. "Więc go znasz?"
"No, tak jakby..." zachichotał. 'To się nazywa zbieg okoliczności...'
"Hmm, te arbuzy powinny od tamtego czasu sporo wyrosnąć. Widziałeś je?"
"Nie, jeszcze nie. Ale mam je wkrótce zobaczyć..."
Mimo pytającego spojrzenia starej kobiety, nie wyjaśnił dalej.
"Hej, twoja druga przyjaciółka na pewno się nie spieszy. Zawsze jest tak długo w łazience?"
"Ach, rano jest jeszcze gorzej..." Shinji urwał i uniknął jej spojrzenia; rumieniąc się nieco, kiedy stwierdził, że łatwo było o nieporozumienie. "Um... tego..."
"Och, przepraszam, nie chciałam cię zawstydzić," pani Yamadera znów zachichotała. Łatwo było dostrzec, że nie była to do końca prawda. "Ale skoro przyznałeś, że znasz nawet jej poranne nawyki, to znaczy, że faktycznie JEST ci bliska. To zapewne twoja dziewczyna?"
"No... ta... T-to znaczy, nie, ja... mieszkamy razem... Uch... e... ale nie w tym sensie!" wypalił poddenerwowany, czując na sobie spojrzenie siwowłosej kobiety. 'Kurde, ona jest prawie jak starsza wersja Misato.'
"Z pewnością łatwo się z tobą drażni, panie Ikari. Ale lepiej jej poszukaj. Twoja, jak ją nazwałeś? Opiekunka? Chyba wkrótce tu będzie."
Skinął nieśmiało głową. Po sprawdzeniu stanu Rei po raz ostatni, udał się szukać Asuki.
Znalezienie jej nie powinno zająć mu dużo czasu, jako że dom nie był taki duży. I znał go całkiem dobrze.
Tak dobrze jak ją.
Nie był głupi; dobrze wiedział, że nie nalegała na wrócenie tutaj tylko po to żeby dowiedzieć się czegoś o gospodarzach.
Znalazł ją tam, gdzie się spodziewał. Stała na korytarzu przed pokojem, nie ruszając się ani trochę, jakby bała się tego, co znajdzie w środku. Bardzo dobrze rozumiał, czemu tam stała; wpatrując się w zamknięte drzwi.
Na początku był to jego pokój, zanim...
"Halo? Jest tu kto?" znajomy głos dobiegający od wejścia zaskoczył ich oboje.
Głos Misato wyrwał Asukę z transu i obróciła się twarzą do niego. Serce mu się krajało, kiedy zobaczył nieotarte łzy świecące w jej oczach. W tej chwili nienawidził ich decyzji jeszcze bardziej niż przedtem; nienawidził tego, że nie mógł zaryzykować przyciągnięcia jej bliżej, objęcia jej. Próbując zrobić drugą najlepszą rzecz, delikatnie położył jej prawą rękę na ramieniu, nie tracąc bolesnego, lecz dodającego otuchy kontaktu wzrokowego. Z wymuszonym, acz wdzięcznym uśmiechem położywszy swoją rękę na jego dłoni, uścisnęła ją lekko. Lekkie skinięcie głową odpowiedziało na jego niezadane pytanie.
"Jasne!" odkrzyknął ku wejściu. "Idziemy!"
Nie ruszając się z miejsca.
Nie tracąc kontaktu ani na moment.
**************************
"Jest pani pewna, że taka młoda, piękna dama jak pani nie chce żadnych warzyw?"
"E, nie, przepraszam, ja..." Z kropelką na skroni, Misato dawała z siebie wszystko żeby odrzucać z uśmiechem ciągłe oferty czarującego starszego mężczyzny tak grzecznie, jak to możliwe.
"Och? Naprawdę? Sałata i marchewki ładnie w tym roku wyrosły. I powinna pani zobaczyć mojego wielkiego, długiego..."
"KOICHI!"
"... szczególnie dorodnego ogórka," dokończył przerwane mu przez żonę zdanie. "Co?"
Pani Yamadera skłoniła się przed Misato. "Proszę wybaczyć mojemu mężowi, pani...?"
"Katsuragi."
"... pani Katsuragi! Zawsze taki jest przy młodych, atrakcyjnych kobietach," rzuciła mu piorunujące spojrzenie.
"Cóż, wybacz, że próbowałem coś sprzedać..." mruknął.
Obserwując ich kłótnię, pani Major nie mogła się powstrzymać przed pomyśleniem o kimś innym, lecz nie mogła poruszyć tego tematu. "E, przepraszam, nie chciałam wywołać kłótni," powiedziała, śmiejąc się nerwowo. "Chciałam tylko zabrać dzieci."
Jak na zawołanie pojawili się Shinji i Asuka.
"Czołem," przywitała ich. "Gotowi?"
Shinji rzucił szybkie, ale nie niezauważone spojrzenie na swoją rudowłosą współlokatorkę, która skinęła głową z niezręczną biernością. "Jasne. Musimy tylko zabrać Ayanami," odpowiedział, wskazując do środka.
"Koichi, pomożesz im!" zarządziła pani Yamadera.
"Dobra, dobra..."
**************************
"To powiecie mi w końcu?" zapytała Misato, kiedy jechali do domu z NERV-u po zawiezieniu Rei do tamtejszego szpitala. A jakby mało było kłopotów z Dziećmi, musiała jeszcze zdążyć w ciągu godziny na to spotkanie z komisją na temat ostatniego Anioła. Przynajmniej teraz chciała się trochę zabawić.
"Co mamy ci powiedzieć?"
"Co tam robiliście?" Zmieniła ton głosu, kiedy przestawiła się na tryb dokuczania. "Nie chcieliście sobie zrobić trójkącika w krzaczkach, co?"
"MISATO!!" krzyknęło oboje nastolatków z twarzami w kolorze głębokiej czerwieni.
"Jak śmiesz myśleć o mnie tak, jakbym mogła zniżyć się do czegoś... takiego z takimi dziwakami jak oni..." dodała Asuka.
"P-poza tym kazałaś nam spędzić trochę czasu razem..." Sądząc po sposobie, w jaki na nie patrzył, jego buty musiały w tej chwili wykonywać swoją własną interpretację pracy dobrze znanej jako 'Interesujące nic'.
"... na samą myśl o tym. Uargh..." ciągnęła Asuka.
"Kazałam?" Misato zamrugała, ignorując ciągłe marudzenie rudej. Raczej tego nie pamiętała. Może znowu była pijana, kiedy wydała ten rozkaz?
"... muszę wziąć prysznić, jak tylko wrócimy..."
"N-no tak, właściwie to było, jak mieliśmy trening synchronizacyjny..." wymamrotał Shinji.
"... Może to mi zmyje te... obrzydliwe obrazy z głowy..."
Misato zmarszczyła brwi. "Och, miło widzieć, że tak chętnie wypełniacie moje polecenia..."
"... Jakby tego było mało, to zawsze podejrzewa, że mam słabość nie tylko do niego ale i do niej!..."
**************************
"Jak długo Pierwsze Dziecko będzie niezdolne do pełnienia swoich obowiązków?" Komandor Gendo Ikari czekał na swój dzienny raport od podwładnej przed jego biurkiem.
"Dr. Kanegawa zalecił trzymanie jej pod obserwacją medyczną na co najmniej dzień lub dwa," poinformowała go Ritsuko, trzęsąc się z jego zimnego głosu.
"Zostanie wypuszczona dziś wieczorem," rozkazał tak spokojnie, jakby właśnie zamawiał lunch.
"Proszę pana?"
"Jakiś problem, dr. Akagi?"
"Nie, proszę pana, powiadomię szpital."
"Dobrze. W najbliższych dniach zrobisz jej 'badanie lekarskie'. Chcę, żeby ten prototyp był skończony tak szybko, jak to tylko możliwe."
"Nie widzę żadnych komplikacji. Prace posuwają się bardzo szybko, lecz natrafiliśmy na pewne wady..."
"Nie szkodzi."
"Ale..." Nie mogła dokończyć zdania; nie oczekiwała, że jej się to uda. Gendo Ikari był człowiekiem, którego interesował jedynie sukces.
"Co z nienaturalnym wypadkiem ze stopniem synchronizacji Drugiego i Trzeciego Dziecka?" zmienił temat. "Masz już wyniki badań?"
"Nie. Magi też nie doszły do zgodnego wyjaśnienia. Może to był mimo wszystko tylko zbieg okoliczności."
Ritsuko wiedziała, że nie był zachwycony tym rezultatem, podobnie jak i ona. Jej naukowy umysł żądał bardziej logicznego wyjaśnienia niż tylko głupie szczęście.
"No dobrze, zakończcie tę sprawę," oznajmił w końcu. "Jeśli nie można tego odtworzyć, to i tak jest to dla nas bezużyteczne."
"Tak jest."
"Coś jeszcze?"
"Test S-2 jest zaplanowany na..."
**************************
"Ayanami i Aida jak zwykle nieobecni." Nauczycielowi drugiej "a" udało się zanudzić połowę uczniów jeszcze zanim w ogóle zaczął 'lekcje'. Toji na pewno był jednym z nich. Rozsiadł się leniwie na swoim krześle, ze stopami na ławce, nie okazując starszemu człowiekowi żadnego szacunku ani manier.
"Ej, Toji," szepnął Shinji do przyjaciela, podczas gdy nauczyciel rozprawiał dalej. "Gdzie Kensuke?"
"W Neo Yokosuce, ogląda okręty wojenne. Podobno "Myoko" wpłynęło do portu."
"Suzuhara!"
Chłopak poderwał się, zaskoczony, kiedy zawołał go nauczyciel. "Tak!"
Shinji wyjął laptop i zaczął pisać wiadomość, gdy tylko załączył się system.
[-Kensuke jest w Neo Yokosuce. Teraz jestem pewien, że to było dzisiaj.]
Nie czekał długo na odpowiedź.
[-Więc dzisiaj zniknie]
[-Tak. A potem pojawi się następny]
Dokładnie w tej chwili na drugim krańcu świata rozpętało się piekło.
**************************
"Jaki stan?"
**
"Magi potwierdzą..."
**
"Zniknął?"
**
"Nie ma go!"
**
"Skończyłam!"
**
"... w panice."
**
"... przyczyna?"
**
"... tylko łączność satelitarna..."
**
"... tysiące ludzi..."
**
"... brak eksplozji..."
**
"... silnik S-2..."
**
"... otrzymamy Unit 03..."
**
"... jak przeprowadzimy test?"
**
"... wyznaczyć Czwarte..."
**************************
"Jak to: zapomniałeś drugiego śniadania??" donośny głos Asuki zakłócił spokój przerwy śniadaniowej, przyciągając uwagę klasy do 'bestii' i jej zwyczajowej 'ofiary'.
"N... Byłem... trochę zajęty, wiesz?" Shinji zapadł się głębiej pod ławkę, mając nadzieję na uniknięcie bliskiego gniewu rudej. "Nie miałem, no, nie miałem czasu na zrobienie nam czegoś, rozumiesz?"
"I przez to że ty się wałęsałeś, to ja muszę się obejść bez drugiego śniadania?"
Toji nie mógł już się dłużej temu przypatrywać. Czas 'pomóc' przyjacielowi - i móc w końcu w spokoju skonsumować przeróżne posiłki, które uprzednio kupił.
"Kolejna małżeńska kłótnia?" 'To powinno załatwić sprawę...'
Jak było do przewidzenia, minęła dobra chwila, pełna gromkich śmiechów pozostałych uczniów, po której jednocześnie zaprzeczyli. Ale...
'Ledwo się rumieniąc? Wyglądali prawie, jakby powstrzymywali się od śmiechu!? Czyżby rzeczywiście...?' Myśli Tojiego zostały przerwane przez burczącą rudą, która odwróciwszy się tak szybko, że jej długie, kasztanowe włosy świsnęły w powietrzu, spoliczkowała Shinjiego.
'Niee, musieliby być kompletnie pijani, zanim by się zaczęli lubić...'
**************************
"Wykorzystamy czwartego pilota do testów Unitu 03 w Matsushiro." oznajmiła dr. Akagi Major Katsuragi, kiedy przygotowywała dane rzeczonej EVA'y i jej pilota.
"Hę? Znaleźli Czwarte Dziecko?"
"Tak, wczoraj..."
Misato zmarszczyła brwi. 'I znowu dowiaduję się jako jedna z ostatnich...'
"Nie dostałam jeszcze raportu z Instytutu Marduka..." mruknęła.
"Oficjalne dokumenty zjawią się jutro."
"Dr. Akagi, znowu coś przede mną ukrywasz?" zapytała otwarcie.
"Nie," brzmiała prosta odpowiedź.
Nie na taką odpowiedź miała nadzieję, ale przewidywała, że lepszej nie otrzyma.
"Ach, no dobra. A kto jest wybranym dzieckiem?" Obróciła się i zerknęła na ekran, na którym były wyświetlone dane jej starej przyjaciółki. Oczy jej się rozszerzyły, kiedy ukazała się tożsamość Czwartego. "Co? To...?"
**************************
"Suzuhara!" droga Tojiego na wolność została zablokowana przez więcej niż regulaminową Hikari Horaki. "Jesteś dyżurnym w tym tygodniu. Rób, co do ciebie należy."
"Co masz na myśli?" jęknął, próbując uciec przed nieprzyjemnymi zadaniami, kiedy zazdrośnie obserwował, jak inni uczniowie wychodzą.
"To!" pomachała mu przed nosem wydrukami. "Nauczyciel powiedział, że lepiej żebyś je jej dostarczył."
Wziął je, obezwładniony, ale nie pokonany. "Ktoś inny bardziej by się do tego nadawał," narzekał.
"Ayanami była dziś nieobecna."
"Ayanami i ja... nie da rady. I żeby samemu pójść do dziewczyny..."
Twarz jej rozjaśniała na jej szansę... "Mogłabym..."
"Shinji!" przerwał jej, wołając chłopaka, który właśnie wychodził. Uśmiech Hikari natychmiast zbladł. "Pójdziesz ze mną!"
"O nie, tego nie zrobi!"
"Aaaa!" pisnął zaskoczony Toji, kiedy ktoś wpadł przez drzwi. "Asuka, myślałem, że już poszłaś!"
"Jak widać, nie!" Złapała lamentującego Shinjiego za kołnierz koszuli. "To wina tego baki, że nie jadłam dzisiaj drugiego śniadania i jeśli nie zrobi mi odpowiedniego obiadu, jak wrócimy do domu, to zadbam o to, żeby trio idiotów znów stało się duetem!"
"P-przepraszam, Toji..." udało się powiedzieć Shinjiemu, zanim został wypchnięty z klasy.
Sportowiec gapił się na drzwi. "Rany, jak facet może być takim pantoflarzem?" mruknął.
"EHEM!" Ponownie obrócił głowę twarzą do przewodniczącej drugiej "a". "To zaniesiesz jej te wydruki?" dała z siebie wszystko, żeby zabrzmiało to jak groźba.
"Ale ja nawet nie wiem, gdzie ona mieszka!" zaprotestował.
Twarz znowu jej złagodniała, a piegi na jej policzkach ledwo ukryły lekki rumieniec. "Jak... jak powiedziałam, mogłabym pójść z tobą..."
"No to..." było wszystkim, co powiedział, zanim oboje umilkli na chwilę.
'Nie mogę uwierzyć, że faktycznie go o to zapytałam,' pomyślała ze spuszczonymi oczami. 'Na co on czeka? Proszę, powiedz tak! Ale co jeśli nie? Jeszcze nie odpowiedział. Czy to dobry znak? Czy może myśli tylko jak mnie najlepiej spławić? Co jeśli Asuka ma rację i on jest tylko zboczeńcem i czeka tylko na okazję żeby mnie przelecieć? No, to by było faj... ooo, o czym ja myślę??'
"To ty nie możesz jej ich zanieść?"
Zaskoczona jego bezceremonialną, niespodziewaną odpowiedzią, wyrwała się z zamyślenia. "Nie!" prawie wrzasnęła, zanim odzyskała panowanie nad sobą. "To znaczy, to ty oficjalnie jesteś dyżurnym!"
"Achaa..."
**************************
"Wróciliśmy!" zawołał Shinji, kiedy zamknęły się za nim drzwi do mieszkania. Asuka już zdjęła buty, weszła i rozejrzała się.
"Misato jeszcze nie ma w do..." Zanim dokończyła, znalazła się w ciasnym, ale przyjemnym ciepłym uścisku od tyłu. "Jesteś beznadziejny, wiesz?" uśmiechnęła się do niego.
"Tak," zachichotał i delikatnie pocałował ją w szyję. "Mówiłem ci kiedyś, jak ślicznie wyglądasz w tym szkolnym mundurku?"
"Wiedziałam," udała wściekłe spojrzenie. "Powinnam była wiedzieć, że jesteś tylko brudnym hentajem uganiającym się za małymi uczennicami." Odwróciła się od niego, udając zranioną minę.
Tylko po to, żeby prawie natychmiast poczuć, jak delikatnie obraca jej twarz, położywszy rękę na jej ocieplającym się policzku. "Nie," powiedział, kiedy położył swoje usta na jej wargach. "tylko za jedną."
Wreszcie obróciła się w jego objęciach, twarzą do niego, oplotła mu rękami szyję i przyciągnęła go bliżej; pogłębiając pocałunek, który dzielili. Już żałowała, że nie mógł on trwać o wiele dłużej.
"Baka," wyszeptała z uśmiechem. "Misato może wrócić lada moment..." przestraszyła się. "... i jesteśmy obserwowani."
Shinji obróciwszy głowę za jej spojrzeniem, napotkał wzrok pingwina, który przyglądał im się ciekawsko, zanim wrócił do lodówki.
"Och, nie zwracaj na niego uwagi," zaśmiał się, "zapłać mu jakimś dobrym jedzeniem, a nikomu nie powie."
"Ale mimo wszystko... Misato... ona albo ktoś inny może..." Mimo jej słów zacieśniła uścisk i położyła mu głowę na ramionach, nie chcąc go puścić.
Westchnął. Dyskutowali już o tym kilka razy, ale w dalszym ciągu... "Mo... moglibyśmy przynajmniej powiedzieć, że się w sobie zakochaliśmy..."
"Och, Shinji, już o tym rozmawialiśmy. Nie uwierzyliby, że my, spośród wszystkich ludzi, moglibyśmy zostać parą. Nie ot tak sobie, bez powodu. Myślą, że się nienawidzimy..." zawiesiła głos, "Albo przynajmniej że ja cię nienawidzę z powodu mojej dumy..."
Wyczuł niepokój Asuki, kiedy przypomniała sobie o swoich starych winach, o których już dawno zapomnieli. Próbując ją uspokoić, przytulił ją tak mocno, jak to możliwe, powoli gładząc ją po plecach. "... I że ja nigdy nie miałbym odwagi się do ciebie zbliżyć. Ale musisz przyznać, to nie było nic dużo poważniejszego od 'ot tak sobie', kiedy się wydarzyło."
Posłała mu słaby uśmiech. "Nazywasz Dopełnienie 'niczym poważniejszym'?"
Shinji tylko wzruszył ramionami z lekko drwiącym uśmiechem. "Myślisz, że nasz mały plan z Tojim i Hikari zadziała?" zmienił temat.
"Lepiej żeby zadziałał! Już popsuli nasz plan z pieszą wycieczką!"
"No, to przynajmniej dało nam okazję do nakłonienia Rei do otwarcia się trochę."
"Taa, i skończyło się na tym, że trafiła do szpitala," przewróciła oczami.
"Hej, ale w końcu byliśmy..." urwał, kiedy wyczuł jej spięcie. "Wszystko w porządku?"
Choć nie było to zbyt trudne pytanie, odpowiedź zajęła jej chwilę.
"Tak..." nadeszła w końcu odpowiedź, o wiele za słaba, jak na jego gust. "Tylko czułam tam taką... nie wiem jak to powiedzieć... pustkę..."
Skinął głową potakująco, kiedy jego myśli powędrowały z powrotem do ich wycieczki z ubiegłego dnia, kiedy chciał ją tak przytulić, uśmierzając ból nawiedzającej ich przeszłości, który oboje tam czuli, zanim...
"Misato!"
"HĘ?!" Zaskoczona, wyrwała się z jego objęć raczej silnie i rozejrzała się w panice w poszukiwaniu zapowiedzianej pani Major. "To nie był mój pomysł, Misato! Ten baka-hentai próbował... Gdzie ona jest?"
"Co?" Stanął jakoś zdezorientowany, zanim zdał sobie sprawę z ich nieporozumienia. "Nie, chciałem powiedzieć, że właśnie sobie przypomniałem, że nie wróci za szybko."
Po chwili sztyletowania go wzrokiem znów się wyszczerzyła. "Baka!" Rąbnęła go w czoło. "Nie strasz mnie tak!" powiedziała, kiedy ponownie przysunęła się z więcej niż śladem pożądania w oczach. "Więc mamy więcej czasu dla siebie?"
"Obawiam się że nie," westchnął. "Mamy dziś wieczorem testy synchronizacyjne..."
**************************
"Halo? Ayanami, jesteś w domu?" Toji czekał na odpowiedź za drzwiami koleżanki z klasy... Przez jakieś dwie sekundy. "Najwyraźniej nie..." stwierdził i obrócił się do wyjścia. Gdyby nie ręka zaciśnięta na rękawie jego dresu.
"Ej, jeszcze nie dostarczyłeś wydruków!"
"Ale przewodnicząca," jęknął do dziewczyny z brązowymi włosami związanymi w kucyki, "Nie zobaczy ich w tej przepełnionej skrzynce! A ja nie chcę tu na nią czekać!"
Próbując uwolnić się z mocnego uścisku, wydawałoby się, delikatnej dziewczyny, obracając się, mocno uderzył w drzwi. Skrzypiąc, odsłoniły wejście do mieszkania 402.
"Otwarte?" Hikari zamrugała.
"A-ale nie możemy tak po prostu sobie wejść!"
"Może jest w domu i nas nie usłyszała?" zapytała. "Ayanami? Wchodzimy!"
Powoli weszli do środka; niezręcznie, jakby w małym mieszkanku czaił się potwór czekający na smaczny lunch ze sportowca i deser z przewodniczącej. Powitał ich jednakże widok ciemnego, nieposprzątanego pokoju.
"O Boże!" westchnęła Hikari.
"To jest pokój dziewczyny? Niezbyt wygodny..." Toji powłóczył nogami do niepościelonego łóżka i niedbale rzucił wydruki na poduszkę. "A teraz wynoś..." urwał, kiedy obrócił się do obowiązkowej dziewczyny i zobaczył, jak klęczy na podłodze. "Co robisz?"
"Sprzątam. Nie mogę tak zostawić pokoju."
"No, ja ci nie pomogę! To nie jest robota dla mężczyzny!" oznajmił dumnie.
"SUZUHARA!" To zwróciło jego uwagę. Może by tak wypróbować tę 'bezbronno-uwodzicielską' metodę, której od czasu do czasu używa Asuka. "Nie pozwoliłbyś biednej dziewczynie zrobić tego wszystkiego samej, prawda?"
"Nie... ale... ja... O rany!" westchnął pokonany, podczas gdy Hikari zanotowała sobie w pamięci, że ta metoda może być trochę zawstydzająca, ale bezspornie użyteczna.
**************************
"Bardzo się zmieniłeś."
"Hę?" zapytał sportowiec jakoś bez zainteresowania, nie podnosząc nawet wzroku zza swojej pracy, która polegała na zbieraniu śmieci z podłogi.
"Znaczy się, gdyby parę miesięcy temu ktoś mi powiedział, że możesz być życzliwą i opiekuńczą osobą, wyśmiałabym go," wyjaśniła Hikari, rumieniąc się nieco. Może to nie było do końca zgodne z prawdą, ale nie mogła wymyślić niczego lepszego. "Nie jestem pewna, co bym powiedziała teraz, po tym co się stało z twoją siostrą i od kiedy zaprzyjaźniłeś się z Ikarim..." Rzuciła na niego okiem, oczekując jakiegoś wybuchu ze strony Tojiego.
Lecz on wpatrywał się z niecodzienną powagą w nicość. 'Nie powinnam była wspominać o jego siostrze. Ale ze mnie idiotka!' skarciła się, szybko zerkając gdzie indziej.
"Może i tak..."
"Ech?" Zamrugała zaskoczona, kiedy nagle przemówił.
"To znaczy, może rzeczywiście się zmieniłem..." Pokazał jej mały uśmiech. "Ale ty też."
"Jak... jak to?"
"Nigdy nie byłaś taka..." przerwało mu otwarcie drzwi przez prawowitą mieszkankę, co zaskoczyło Hikari, która nawet nie zauważyła, jak bardzo była poddenerwowana. Rei weszła, jakby albo nie widziała, albo nie obchodziło ją dwoje intruzów.
"Przepraszamy!" powiedzieli oboje niemal jednocześnie, co wywołało przynajmniej pytające spojrzenie niebieskowłosej koleżanki z klasy.
Z pytającymi spojrzeniami jest taki problem, że nigdy nie wiesz dokładnie, jakie to pytanie. A szczególnie kiedy rzeczone spojrzenie rzuca ci Rei Ayanami.
"E... widzisz; przynieśliśmy ci wydruki..."
"... a drzwi były otwarte..."
"... więc weszliśmy..."
"... i zobaczyliśmy twój pokój..."
"... i postanowiliś... ona postanowiła go posprzątać..."
"... ale nie zrobiliśmy niczego innego..." Oboje się zarumienili. "... A, to znaczy z twoimi rzeczami..."
Rei znalazła się w sytuacji, w której znajdowała się tylko z rzadka: Nie wiedziała dokładnie jak zareagować w stosunku do obecnie rumieniących się i jąkających sprzątaczy. Ludzie jej pomagali, zazwyczaj na służbie, ale z tego co pamiętała, to był pierwszy raz, kiedy ktoś zrobił dla niej coś... miłego bez pytania.
"Jestem... wdzięczna za waszą pracę," powiedziała w końcu niezręcznie i zrobiła niewielki, formalny ukłon.
**************************
"Rany, ci piloci EVA są dosyć dziwni," skomentował Toji, kiedy szli do domu.
Hikari skinęła głową. "Taa, podczas gdy Asuka może być skrajnie... no, 'towarzyska'," widziała, jak przewrócił oczami, "to Ikari jest prawie dokładnym jej przeciwieństwem. A Ayanami jest, no..."
"... Straszna!"
"Suzuhara! Nie powinieneś tak mówić za czyimiś plecami!"
"Sorki, sorki!" Podniósł ręce w obronie. "Wiesz, nie było nawet tak źle," powiedział spokojnie, zaskakując ją... a nawet trochę samego siebie. Oboje stali cicho na chodniku, dając z siebie wszystko żeby nie patrzeć jedno na drugie. To dziwne, jak niezręczna może być ta cisza, kiedy jesteś na opustoszałej ulicy, kiedy słońce zachodzi, przy ciągłym świergotaniu cykad, sam na sam z kimś, kogo...
"E... l... lepiej już pójdę. D-do jutra," wyjąkał w końcu Toji, zanim potknął się do tyłu i odszedł szybkim tempem.
"J-jasne..." wyszeptała Hikari, kiedy obserwowała, jak znika za rogiem.
**************************
"A gdzie wyście się podziewali?" zapytała niecierpliwa dr. Akagi dwoje nastolatków, którzy właśnie przebiegli korytarzem.
"Spóźniliśmy się? To przez tego bakę!"
"Jak to? To ty..."
Ritsuko potrząsnęła głową z niedowierzaniem. Czasem zastanawiała się, jak piloci Evangelionów, niszczyciele Aniołów i zbawcy ludzkości mogli się kłócić o to, czyja to wina, jak małe dzieci. Z drugiej strony, musiała sobie przypominać, że byli jeszcze dziećmi.
"Nie, właściwie jesteście nawet za wcześnie," przerwała im. "Mieliśmy mieć jeszcze jedną konferencję przed waszymi testami, ale pewna pani Major się jeszcze nie pokazała," westchnęła. "Shinji, mógłbyś mi zrobić przysługę i pójść jej poszukać?"
Skinął głową potakująco i wyszedł.
"Skoro ten baka ma już zajęcie, to co ze mną?" wypytywała ruda.
"No, skoro już tu jesteś, zrobimy kilka badań fizycznych, zanim nie przyjdzie Misato," zaproponowała pani doktor.
Asuka zmarszczyła brwi. "Żartujesz, prawda?"
"Czy kiedykolwiek widziałaś, żebym żartowała?"
**************************
Tymczasem Shinji skierował się do poczekalni. Był pewien, że znajdzie tam Misato, nawet gdyby jeszcze nie wiedział. Ilekroć nie było jej tam, gdzie powinna, zazwyczaj była właśnie w poczekalni, kupując sobie coś do picia i rozmawiając z resztą personelu, która, w przeciwieństwie do niej, rzeczywiście miała przerwę w pracy.
'Albo to, albo znowu korzysta z łazienki żeby pozbyć się tych wszystkich płynów z organizmu,' zachichotał. Ale tym razem wiedział na pewno, że będzie w poczekalni, rozmawiając z Kajim.
Kaji...
Jego ręka powędrowała niemal bezwiednie do koperty w kieszeni. Nie, jeszcze na to za wcześnie...
Usłyszał jakieś szuranie, kiedy zbliżył się do poczekalni.
"Misato?" zawołał, kiedy wszedł i zobaczył ich stojących przy automatach z napojami, jakieś dwa metry od siebie; Kaji niewinnie popijał napój. Shinji nie był pewien, co takiego robili, że próbowali to ukryć, i właściwie to nie chciał wiedzieć.
"O, cze, Shinji. Spodziewałam się ciebie wcześniej. Kiedy masz testy wieczorem, zazwyczaj przychodzisz zaraz po szkole."
"A... Tak mi się... zapomniało..." podrapał się po głowie.
"Ej, ej, nie trzeba się wstydzić. Na twoim miejscu i tak nie marnowałabym tej małej ilości wolnego czasu tutaj."
"E, Ritsuko powiedziała, że zaczyna się twoja konferencja..."
"Okej, dzięki." Po krótkim "Na razie" do Kajiego, zostawiła dwóch mężczyzn samych.
"Hej, może pójdziemy na herbatę?" zaproponował starszy.
"Właściwie to," Shinji uśmiechnął się chytrze, "wolę kawę."
"Ech?"
**************************
"Kaji," zaczął Shinji, "pracujesz nie tylko dla NERV-u, prawda?"
Przez chwilę mężczyzna po drugiej stronie ławki na zewnątrz Kwatery Głównej NERV-u wyglądał, jakby się miał zakrztusić. Jednakże nie trwało to długo.
"Nie obawiasz się ludzi, którym ufasz, co?"
"Przepraszam."
"Kiedy nawet ty o tym wiesz..." westchnął Kaji. "To wygląda na to, że moja mała tajna praca dorywcza nie jest już taka tajna..."
"Nie wiem za wiele. Większość to tylko spekulacje. Ale właściwie to mam nadzieję, że część z nich jest prawdą..."
"Acha... Chodź, pokażę ci coś fajnego," agent posłał Shinjiemu swój firmowy uśmiech, kiedy wstał. "To jest, jeśli nie boisz się, że będę musiał sprawić, żebyś zniknął, bo wiesz za dużo..."
**************************
"Melony?" zapytał młody Ikari o to, co było oczywiste, kiedy ukląkł i sięgnął po jedną z owalnych roślin w zielone pasy.
Usta Kajiego ułożyły się w dumny uśmiech, kiedy podlewał swoje 'maleństwa'. "Czyż nie są piękne? To moje hobby."
"Nie martw się, twoja tajemnica jest u mnie bezpieczna," zapewnił Shinji. "Obie twoje tajemnice."
"No, dzięki. Wiesz, wspaniale jest coś tworzyć albo uprawiać. Możesz się nauczyć wielu rzeczy, na przykład przyjemności..."
"Taa," jego głos stał się monotonny. "ale im więcej przyjemności sprawia ci uprawianie ich, tym większego doznajesz bólu, kiedy je tracisz."
"Nie znosisz bólu?"
"W tym wypadku? Tak!" Shinji skinął głową, marszcząc brwi.
"Och? Co takiego okropnego stało się twoim roślinom, nad czym tak bardzo ubolewasz?"
Shinji spojrzał na niego, najwidoczniej zaskoczony. "Roślinom?"
"Czy co tam uprawiałeś?" Kaji wzruszył ramionami.
"Och, one... zniknęły..."
"Kradzież, co?"
"W pewnym sensie..." Shinji skinął głową. "Myślę, że trochę za bardzo je podlewasz," zmieniwszy nagle temat, przyłożył jeden z melonów do ucha i postukał w niego.
"Słucham?"
"Chociaż mogę się mylić. Powinieneś zapytać Asuki, ona wie o tym więcej niż ja... e... to znaczy... nieważne!" przeprosił szybko chłopak i odłożył owoc.
Kaji posłał mu tylko zdezorientowane spojrzenie. Nawet nie zauważył, że nie ruszał już konewką, podlewając to samo miejsce. To, że nieśmiały pilot EVA'y był kiedyś ogrodnikiem z zamiłowania, stanowiło dla niego nowość, ale czy nie powinien wiedzieć, gdyby Asuka znała się na podlewaniu? Wymieniałaby mu to tak często, jak swoje pozostałe zalety. I dlaczego miałaby powiedzieć Shinjiemu?
Dzwonek telefonu przerwał ciąg jego myśli i przywrócił go do rzeczywistości.
**************************
Testy synchronizacyjne nadeszły i odeszły, tak jak dzień i noc. I prędzej niż później uczniowie szkoły, do której chodziły Dzieci znaleźli się z powrotem na lekcjach. Ale tak jak po nocy następował świt, tak i nawet po najnudniejszych lekcjach następowała przerwa śniadaniowa.
Wtedy właśnie przyjaciele zbierali się w miejscach, gdzie można ich było regularnie znaleźć, czyli w klasie, albo na zewnątrz, w cieniu drzew, na ławkach w pobliżu szkoły, na trawie przy boisku, a nawet na dachu.
Wtedy właśnie jedli i pili drugie śniadania, które ze sobą przynieśli, przygotowane bądź samodzielnie, albo też przez ich rodziców w domu, kupione w przesadnie drogich sklepach spożywczych, lub w miejscu, które było uważane za najgorszą z opcji: w szkolnym bufecie.
Wtedy też rozprzestrzeniały się najnowsze plotki.
"EVA Unit-03?" zapytał Shinji, wyraźnie poddenerwowany. Trochę nazbyt poddenerwowany jak na gust Kensukego.
"Ty... ty coś wiesz, prawda?" zapytał poruszony. Poderwał się tak szybko, że na chwilę stracił równowagę i prawie by pożałował siedzenia po drugiej stronie barierki, gdyby się jej nie złapał. Po tym złagodniał szok wywołany perspektywą spadnięcia z dachu kilku metrów w dół, złapał Shinjiego za kołnierz i potrząsnął przyjacielem. "No dalej, powiedz mi!"
"Ojej, ciekawe co Toji robi tak długo? Wezwano go 20 minut temu..." jego przyjaciel podjął ponurą próbę zmiany tematu.
"Nie rób ze mnie durnia, Ikari! Wiesz, że tu przyjeżdża!"
"E... nie!"
"I że będzie testowany w Matsuhiro!"
"Nie mam pojęcia!"
"Słuchaj, jeszcze nie mają pilota, nie?"
"Nie wiem!"
"Mógłbyś spytać Misato, czy pozwoliliby mi go pilotować? Proszę, chcę..."
Mina Shinjiego nagle bardzo spoważniała. "Uwierz mi, nie chciałbyś go pilotować..."
"Hę? Czemu?" Kensuke gapił się, jak drugi chłopak gryzie się w język.
"E... b... bo jest... a... różowy, no właśnie, różowy!"
"To znasz nawet jego kolor? ŁAŁ!"
"Kensuke," złapał przyjaciela za ramiona i potrząsnął nim, "po prostu... po prostu skończ już z tym, dobra?"
"Och, dobra, dobra..." westchnął pokonany i oparł się o barierkę. "Masz rację, Toji się nie spieszy. Może jest z przewodniczącą."
"Czemu tak sądzisz?"
"Ach, Shinji, nie widziałeś, jak na siebie patrzyli przez cały dzień?"
Shinji uśmiechnął się lekko, kiedy zerknął w dół na rozmawiających, jedzących i śmiejących się uczniów dookoła szkoły. "Ach tak?"
**************************
Hikari wracała do klasy drugiej "a". Robiło się późno; słońce już zachodziło i większości uczniów nie było już od jakiegoś czasu. Toji wciąż tam był, jako dyżurny; więc mogłaby sprawdzić... oczywiście czy wykonał swoją pracę.
No, może nie.
Wróciła myślami do chwili, kiedy wrócił z gabinetu dyrektora. Puste spojrzenie i monotonny głos ją martwiły, a nawet przerażały. Dyrektor nic jej nie powiedział; tylko tyle że to wykracza poza jego kompetencje. Nie uspokoiło to zbytnio jej myśli.
Kiedy weszła, zobaczyła go siedzącego w ławce, jedzącego to jedzenie, które zawsze kupował w sklepie.
"Suzuhara!" zawołała go.
"Hę?"
"Jesteś dyżurnym. Musisz napisać dzienny raport i poprawić ławki." Hikari przyłapała się na mówieniu w swojej typowej roli przewodniczącej. 'Cholera, Hikari! Zrobiłaś postępy. Chcesz to znowu stracić?'
"Jeszcze nie jadłem drugiego śniadania. Zrobię to potem."
'No dalej! Teraz albo nigdy,' próbowała dodać sobie odwagi. "Suz... Toji, co... co się stało podczas przerwy śniadaniowej? Wyglądałeś potem na trochę... zrozpaczonego..."
Wyraźnie skrzywił się na wspomnienie przerwy. "Ja... Ja..." Zmusił się do uśmiechu. "Udało mi się załatwić lepsze leczenie dla mojej siostry!"
"Ale- To świetnie!" zakrzyknęła radośnie. "Co zrobiłeś żeby to załatwić?"
"Nic takiego," mruknął. Jego uśmiech znowu zblednął, a oczy znowu zapatrzyły się w dal. "Tylko sprzedałem duszę..."
################################
################################
Misato spakowała się i była gotowa do drogi. Była tam walizka z ubraniami, torba z przekąskami i piwem na czas poza służbą (miała nadzieję, że wystarczyło to, póki nie będzie miała czasu na znalezienie sklepu), miała pistolet z jakichkolwiek powodów, ubrała nawet beret, ponieważ musiała powitać amerykańskie delegacje ze wszystkimi formalnościami, wliczając w to kompletne umundurowanie... Chwila, czegoś brakowało do kompletu.
"Shinji, widziałeś moją kurtkę?" zawołała w stronę mieszkania.
"Jasne, mam ją tutaj!" Chwilę później wyszedł zza rogu, z plecakiem w jednej ręce i jasnoczerwoną mundurową kurtką w drugiej. Misato wpatrywała się w niego podejrzliwie, kiedy ją od niego wzięła.
"Co ty z nią robiłeś?"
"E, wyczyściłem ją do podróży!" odpowiedział raczej nerwowo, biorąc swoje buty. "Hej, a gdzie Asuka?"
Pozwoliła mu skończyć ten temat, niepewna czy rzeczywiście chce dalszych wyjaśnień. "Już poszła. Próbuje mnie unikać."
"Wciąż przez Kajiego?"
To zaskakujące. Shinji to fajny dzieciak, bez wątpienia, ale nigdy nie wydawał się dobry w rozumieniu uczuć innych ludzi, a szczególnie jeśli chodziło o sprawy sercowe.
"Taa, najprawdopodobniej."
Ale coś wciąż ją gryzło. Jeszcze nie powiedziała mu o pilocie Unitu-03. Shinji może i okazywał przynajmniej małe oznaki polubienia pilotowania; nawet po wypadku z Dwunastym Aniołem jego stopień synchronizacji spadł jedynie o tyle żeby znów zostać ledwo pokonanym przez Asukę. Lecz nigdy nie zapomniałby, jakiego bólu może przysporzyć EVA. Nie była pewna, czy kiedykolwiek by im wybaczył, gdyby coś się stało któremuś z pilotów. Teraz kolejne z jego przyjaciół było postawione przed tym ryzykiem. A on nawet nie wiedział...
"Uch, tak przy okazji..." zaczęli oboje jednocześnie. Zatracona w myślach Misato nawet nie zauważyła, że milczał tak jak ona.
"Ty pierwszy..." zachęciła go.
"Ch... chciałem tylko powiedzieć: Uważaj tam na siebie. Nie wiemy... czy z tą EVA'ą wszystko w porządku, po tym co słyszałem o wypadku z Unitem-04..."
"Ojej, ktoś się o mnie martwi?" drażniła się z uśmiechem. "Nie trzeba. Ritsuko też tam jest. A nawet jeśli coś pójdzie nie tak... No, nasze EVA'y, piloci i personel są najlepsi."
"Mam nadzieję..." wyszeptał; nie brzmiąc, jakby go to bardzo przekonało.
"Shinji, muszę ci o czymś powiedzieć..." zaczęła w końcu, wciąż niepewna jak to powiedzieć. "Widzisz; pilot..."
Przerwał jej dzwonek do drzwi.
"Ja otworzę," oznajmił, zostawiając ją w połowie zdania.
Gdy tylko otworzył drzwi, został niemal stratowany przez wbiegającego do środka Kensukego. Chłopiec w okularach zatrzymał się przed nią i ukłonił się nisko.
"Majorze Katsuragi! Oficjalnie proszę o zostanie pilotem Evangeliona Unitu-03!" wypalił, brzmiąc, jakby rzeczywiście mówił poważnie.
Misato jednakże odpowiedziała tak, jak każdy by odpowiedział na taką prośbę.
"E?"
"Chodź Kensuke, idziemy do szkoły! Na razie Misato!" powiedział Shinji, wypychając przyjaciela na zewnątrz. "Nie mówiłem ci, żebyś z tym skończył?"
**************************
"A teraz drugie śniadanie!" zawołał Kensuke, wypakowując jedzenie, kiedy dzwonek wreszcie uwolnił klasę drugą "a" od smęcenia ich nauczyciela na temat Drugiego Uderzenia. Ale rozglądając się, zauważył coś dziwnego. "E? Gdzie jest Toji?"
"Nie wiem. Nie widziałem go ostatnio," stwierdził Shinji, wciąż siedząc w ławce.
"Toji już poszedł? On bez drugiego śniadania? To niemożliwe!"
"No, ostatnio zachowuje się trochę dziwnie."
"I kto to mówi..." mruknął Kensuke, wpatrując się w przyjaciela.
"Hę?"
"Nic, nic," uspokoił go.
**************************
"Suzuhara."
Cichy głos rozproszył ciąg myśli Tojiego. Poszedł na dach, gdzie spodziewał się być sam i mieć trochę czasu na myślenie o wszystkim i o niczym, podczas gdy opierał się o barierkę i wpatrywał się w dal. Ale najwyraźniej jego życzenie miało się nie spełnić, gdy zerknął przelotnie za siebie.
"A, to ty, Ayanami. Jeśli szukasz Shinjiego, to go tu nie ma."
Lecz nie ruszyła się z miejsca. Więc jeśli nie była tu szukać pilota Unitu-01, to by znaczyło... "Wiesz o mnie, nie? Wygląda na to, że Soryu też wie."
"Tak."
"Tylko Shinji nie wie..."
"Sądzę, że się mylisz," przerwała mu Rei. Co zaskoczyło przygnębionego sportowca, bez wątpienia. Szansa na to, że Rei Ayanami komuś przerwie była tak mała jak szansa na bycie wybranym na... cóż, pilota EVA'y.
Wyszczerzył się krzywo na swoje porównanie.
"A dlaczego?"
"Ostatnio zachowuje się inaczej. Soryu również. Oboje poprawili swoje umiejętności interakcji z ludźmi. Ikari nie jest tak nieśmiały w obecności innych ludzi. Agresywność Soryu uspokoiła się na tyle, żeby akceptować obecność ludzi, których, jak twierdziła, nienawidzi, włącznie ze mną. Jednakże przez większość czasu próbują przekonać wszystkich, że te zmiany nie istnieją. Wydają się też posiadać większą wiedzę niż przedtem," powiedziała, albo dokładniej rzecz ujmując, zdała mu sprawozdanie niebieskowłosa dziewczyna.
Zmarszczył brwi i jednocześnie posłał jej pytające spojrzenie. Oczywiście zauważył lekkie zmiany w zachowaniu pilotów EVA, choć nie był pewny co do Asuki. Właściwie to według niego cała pierwsza trójka Dzieci stała się bardziej otwarta na innych. Oto właśnie prowadził rzeczywistą rozmowę z tą Rei Ayanami.
Ale nie rozumiał za bardzo jej ostatniego zdania. "Na jakiej podstawie możesz stwierdzić, ile wiedzą?"
"Obserwowałam ich."
"Możesz określić poziom ich wiedzy przez obserwację?"
"Tak."
"Kto by pomyślał..." Czekał, aż niebieskowłosa albinoska zapyta, co konkretnie miał na myśli.
Wtedy przypomniał sobie, że to właśnie niebieskowłosa albinoska tam stała. "To znaczy, że obserwujesz też Soryu. "Myślałem, że opiekujesz się tylko Shinjim."
"Nie rozumiem."
"Martwisz się o niego," stwierdził to, co dla niego było oczywiste od jakiegoś czasu.
"Tak? Być może."
"Nom."
**************************
"Hikari! Zjedzmy śniadanie!"
Donośny głos oderwał Hikari od wpatrywania się przez okno, gdzie obserwowała rozmowę na dachu między dwojgiem jej kolegów z klasy. Szczególnie ten płci męskiej przykuł jej wzrok i myśli.
"Och, Asuka, masz coś przeciwko jedzeniu dziś sama? Muszę... gdzieś iść," powiedziała oczekującej przyjaciółce.
Asuka zmarszczyła brwi na tę marną wymówkę. "Taa, jaaasne..."
"Wybacz, ale..." urwała Hikari, nie wiedząc za bardzo co powiedzieć. Nie zauważyła lekkiego, acz zdradzieckiego rumieńca, który wpełzł jej na twarz.
"Och, idź już! Ja zjem tutaj! Zupełnie sama!" Asuka odegrała ironiczną scenkę bycia zranioną, szczególnie podkreślając ostatnią część.
Choć wiedziała, że nie miało to być szczere, Hikari nie mogła się powstrzymać przed jakimś poczuciem winy, że zostawia najlepszą przyjaciółkę bez towarzystwa. "Mogłabyś dosiąść się do Ikariego i Aidy..."
"Jesteś pewna, że nic ci nie jest? Może to jakaś gorączka? Może naprawdę powinnaś wyjść nabrać świeżego powietrza czy co!"
"Okej," zachichotała brunetka z kucykami. "I, Asuka, mogłybyśmy dziś razem wracać do domu? Chciałabym z tobą porozmawiać..."
"Pewnie, to mi daje okazję na uwolnienie się od pewnych ludzi."
***********************
"Toji?" Ledwie parę minut po odejściu Rei znów zaskoczył go dziewczęcy głos. Ale kiedy się obrócił, nie mógł się powstrzymać przed uśmiechnięciem się do piegowatej dziewczyny.
"O, cześć, Hikari," przywitał ją.
"Wszystko w porządku?" Ugryzła się w język. Oczywiście wszystko NIE było w porządku. "Wciąż... wciąż martwisz się jutrem, prawda?"
"To musi być dosyć oczywiste, co?" westchnął Toji. "Kiedy nawet Ayanami przychodzi cię pocieszyć..."
Pocieszyć go? Jej mała zazdrosna cząstka złagodniała, gdy dowiedziała się, że ich rozmowa była 'tylko oficjalna'. Wtedy właśnie przypomniała sobie o pakunkach z drugim śniadaniem, które do tej pory nerwowo przekładała z ręki do ręki. "Hej, jadłeś już coś? My... To znaczy, zrobiłam trochę za dużo jedzenia. Moglibyśmy się podzielić... To jest, jeśli chcesz!"
"Czemu nie? Jedzenie nigdy nie zawiodło, jeśli chodzi o podnoszenie mnie na duchu." Z uśmiechem wziął jeden z pakunków, którymi go częstowała, kiedy usiedli żeby zjeść.
Żadne z nich nie zauważyło uśmiechniętej dziewczyny obserwującej ich z przez okno klasy drugiej "a".
**************************
"Wybacz, Asuka," Hikari przeprosiła przyjaciółkę. "Zazwyczaj wracasz do domu z Ikarim."
"Ach, nie martw się, Hikari. Jestem z nim tylko ze względu na pracę i w dodatku muszę jeszcze oglądać jego głupią twarz w domu."
"Och? Myślałam, że w końcu się lepiej rozumiecie..."
"E? Co?" wypaliła ruda raczej nerwowo. "Chyba ci się zdaje!"
Hikari nie była pewna co myśleć o tej reakcji, ale postanowiła więcej nie pytać. Przynajmniej na razie.
Po chwili spaceru wreszcie dotarły do miejsca, gdzie mogły porozmawiać bez przeszkód. Usiadły na ławce w tym punkcie obserwacyjnym; zachód słońca tworzył jeszcze bardziej spektakularny widok majestatycznego miasta Neo Tokio 3.
Siedząc tam w ciszy przez kilka chwil, Hikari próbowała wymyślić jak porozmawiać z przyjaciółką o Tojim, nim Asuka straci cierpliwość i sobie pójdzie. I tak nie oczekiwała, że będzie z tego zadowolona.
Ale kiedy szukała odpowiednich słów do rozpoczęcia rozmowy, Asuka zabrała głos. "Hej, Hikari. Jest coś... co powinnaś wiedzieć o Su..."
"Jeśli chcesz mi powiedzieć, że jest Czwartym Dzieckiem; to ja już wiem." Przewodnicząca klasy drugiej "a" prawie roześmiała się z zaskoczonej i zszokowanej miny Drugiego Dziecka.
"HĘ? Skąd wiesz??"
"No, on... mi powiedział," wzruszyła ramionami Hikari.
"Że co??"
"Co? Nie wolno mu? Wszyscy wiedzą, że ty, Ikari i Ayanami jesteście pilotami, czemu miałby nie powiedzieć?"
Asuka potrząsnęła głową, najwidoczniej próbując odzyskać spokój. "Nie, to nie tak, to tylko... no, niespodziewane..."
"No, my..." Hikari czuła zbliżający się następny rumieniec. "Myślę, że trochę się do siebie zbliżyliśmy przez ostatnie parę dni..."
"O rany!" Nie można było przegapić sarkazmu w jej głosie. "Nie mów mi, że to już 'wielkie M'?"
" 'Wielkie...?'" Teraz Hikari zarumieniła się z pełną mocą, wlepiła oczy w ziemię, kiedy zrozumiała, co Asuka miała na myśli. "N... nie wiem! A-ale... Myślę, że fajnie jest mieć kogoś, przed kim możesz się otworzyć... albo być tą jedyną."
"Taa," wyszeptała marzycielskim głosem.
"Hę?"
"E, to znaczy: Taa, taa!" dodała szybko Asuka bardziej sarkastycznym tonem.
Ale tym razem nie wymknęła się tak łatwo.
"Och, daj spokój, myślałaś o kimś, z kim mogłabyś się czymś takim dzielić!"
"Ha! Te wszystkie czułe słówka z twoim mięśniakiem musiały ci się rzucić na umysł! Wiesz dobrze, że nikogo nie potrzebuję!" zawołała dumnie ruda, ale bez zwyczajowej determinacji.
A przynajmniej nie wystarczyło to Hikari.
"Hmm, kto to może być? Gdyby to był twój pan Kaji, zareagowałabyś inaczej. Założę się, że to jednak Ikari! Wygląda na dosyć miłego..."
"Co? On jest najgłupszy ze wszystkich, ten baka! Nie ma pojęcia, jak odnosić się do innych!"
"Och, ale..."
"Skończ już!"
"Okej, okej," zachichotała Hikari.
"A niech to," wkurzyła się Asuka, krzyżując ramiona. "Co się stało z tą nieśmiałą dziewczynką, która już rumieniła się na jasnoczerwono, kiedy tylko zahaczało się o takie tematy?"
"Chyba jest jakoś szczęśliwa..."
"Hej, skoro już wiedziałaś i najwidoczniej nie musisz już wiedzieć jak się z nim migdalić; to o czym chciałaś ze mną porozmawiać?"
Uśmiech Hikari zbladł, kiedy przypomniała sobie powód, dla którego tam siedziały. "Byłam tylko ciekawa... o jutrzejszy test. I to co potem. On... on... będzie bezpieczny, nie?"
"Co? To o to chodzi?"
"Asuka, proszę..." Zacisnęła lekko drżące ręce. "Mówię poważnie..."
Asuka burknęła słyszalnie. "No dobra, dobra, pobawimy się w jego niańki. Zadowolona?"
Z uśmiechem, który wrócił jej na usta, Hikari z skinęła głową, szczerze wdzięczna za obietnicę przyjaciółki. Skąd miała wiedzieć, że Asuka złożyła już podobną obietnicę dawno temu?
**************************
"Nie mam czasu! Czemu nie dasz mi się teraz w spokoju pouczyć?"
"Phi! Czemu nie wyjdziesz i nie zostawisz mnie samą z Kajim?"
"No już, już, przestańcie się sprzeczać, wy dwoje!" westchnął Kaji, wtrącając się w co najmniej piątą kłótnię tego wieczora. Niemal chciał móc nie 'zgłosić się na ochotnika' do pilnowania Dzieci przez cztery dni, kiedy nie było Katsuragi. "Chyba przyda mi się kąpiel. I czy moglibyście, proszę, spróbować się nie pozabijać?"
******
"Dałeś im to?" zapytała Asuka, nie podnosząc wzroku znad nudnego czasopisma, które czytała. Leżała przed włączonym, lecz ignorowanym telewizorem niedaleko Shinjiego, który wydawał się koncentrować na podręcznikach i swoim laptopie na stole.
"Włożyłem anonimowe ostrzeżenie do kurtki Misato. Ale nie miałem za dużo czasu z Kajim. Porozmawiam z nim dziś w nocy."
"Lepiej żebyś to zrobił. To może być twoja ostatnia szansa na zobaczenie się z nim."
"I tak tego nie rozumiem," westchnął, w końcu na nią patrząc. "Będziesz go widywać dużo częściej niż ja."
"Och," pozwoliła czasopismu wypaść jej z rąk, zamknęła oczy i oparła głowę na swoich obecnie skrzyżowanych ramionach, "dobrze wiesz, że pomyśli po prostu, że to jakiś liścik miłosny."
"Nic dziwnego, sądząc po sposobie, w jaki się przy nim zachowujesz!" mruknął Shinji, marszcząc brwi.
"Co?" Asuka wyszczerzyła się. "Czy słyszałam jakąś zazdrość?"
"No, wczoraj byłaś z nim przez dobry szmat czasu..." stwierdził z przesadzonym bólem w głosie.
"Ooooo, biedny Shinji!" zakpiła. "Ciekawe co mogę dla ciebie zrobić, żeby ci to wynagrodzić?"
Gdy tylko to powiedziała, usłyszała, jak wstaje i wkrótce usłyszała, jak pochyla się nad nią od tyłu, ostrożnie żeby nie obudzić PenPena, który spał przy jej boku.
"Wolę żebyś zrobiła coś ze mną zamiast dla mnie," szepnął jej do ucha, przez co przebiegł jej dreszcz po karku. "Szkoda że Kaji zostaje na noc. Moglibyśmy zrobić coś, czego nie robiliśmy, od kiedy tu jesteśmy."
"I nie zrobimy," starała się, żeby to zabrzmiało stanowczo, ale bez większego powodzenia, czując, jak jego oddech łaskocze ją po plecach. "Zauważyliby najpóźniej przy następnym badaniu chemicznym."
"Hmm, jesteś naprawdę tą samą Asuką, która zawsze chciała zostać troszkę dłużej w łóżku?" Jego ręce powoli przesunęły się po jej szczupłej talii, kiedy wzdychała z powodu delikatnych pocałunków, jakie składał jej na szyi.
"Ty... ach... hentaju!" Przygryzła wargi, tłumiąc za głośny jęk. "Lepiej byś wykorzystał ten czas i wymyślił zamiast tego jak wynagrodzić ostatni pierwszy raz."
"Co? Dalej masz mi to za złe?" Zaskoczony odsunął się trochę, zanim znów się pochylił. "Poza tym nie pamiętam, żebyś potem jakoś specjalnie narzekała."
"I co z tego? To nie znaczy, że nie jesteś mi winien czegoś lepszego! Och, i przestań, zanim nie będziemy mogli przestać!" obróciła się nieco i odepchnęła go, tak bardzo jak tego żałowała. "Kaji wróci lada moment!"
"Ale..."
"Żadnych ale! A teraz wracaj do swojego komputera i książek i udawaj, że uczysz się jak grzeczny chłopiec, zanim wróci Kaji!" poinstruowała, wskazując na stół.
"Dobra, dobra..." Powłóczył się z powrotem i osunął się na swoje miejsce, wzdychając.
"I zostań tam!" przypomniała mu z naciskiem, dokładnie w chwili, kiedy drzwi się otworzyły i ukazał się Kaji, odziany teraz w zielony szlafrok, wycierający sobie włosy.
"Aaach, jaka miła, gorąca kąpiel," oznajmił, zanim zauważył napiętą atmosferę, co mogło oznaczać tylko jedno. "Znowu się kłócicie? Zawsze tacy jesteście, jak nie ma Katsuragi?"
"Właściwie to zawsze tak jest..." mruknął Shinji.
"Ach, nie słuchaj go! Dla ciebie próbuję być dla niego milsza, ale nic na to nie poradzę. On mnie po prostu ciągle prowokuje!"
"Przepraszam..."
"Widzisz? Znowu to robi!"
Kaji westchnął w duchu. "Taa, widzę. Lepiej chodźmy spać. To najlepsze co można zrobić w takich sytuacjach!"
**************************
"Kaji? Śpisz?" głos Shinjiego zakłócił ciszę ciemnego obecnie salonu, gdzie on i Kaji leżeli w swoich futonach.
"Nie, jeszcze nie," odpowiedział starszy.
"Ile wiesz o moim ojcu?"
"Hę? No, no, to trochę niespodziewane pytanie. Myślałem, że..."
"To znaczy, o jego pracy," przerwał mu Shinji. "I o tych, którzy nad nim stoją?"
Po raz kolejny w przeciągu kilku dni młody Ikari zaskoczył Kajiego. "Wiesz o SEELE?"
"Hę? Nie wiedziałem, jak się nazywają. Po prostu czasem słyszałem coś o komitecie."
Kaji skinął głową, chociaż odwrócony w inną stronę nie był pewien, czy Shinji go widzi. Informacja o komitecie nie była tak zastrzeżona jak ta o SEELE, nawet jeśli ta informacja mówiła tylko, że była to część administracji UN, której podlegał NERV.
"No, to właściwie żadna różnica. Komitet składa się z najwyższych rangą członków SEELE i istnieje tylko po to żeby utrzymywać pozory kontrolowania NERV-u przez UN."
"Czyli wiesz o nich sporo?"
"Powiedzmy, że wiem więcej, niż wychodziłoby to na zdrowie..." powiedział, bojąc się, że powiedział już o wiele za dużo.
"Wystarczająco dużo żeby nam pomóc?"
"E?" Kaji przewrócił się na drugi bok, kiedy usłyszał, jak chłopak wstaje i podchodzi do swoich ubrań. Po chwili poszukiwań wrócił z kopertą w ręce.
"Weź to," wręczył mu ją. "I zachowaj to w tajemnicy. Proszę, możliwe że tylko ty możesz to zrobić."
"Co to jest?" zapytał Kaji, kiedy próbował przeczytać litery na kopercie w świetle księżyca: "Otworzyć po Czternastym!"
Tymczasem Shinji wrócił pod kołdrę i ponownie zamknął oczy.
"Może ostatnia nadzieja na przyszłość..." mruknął.
**************************
"Myślisz, że test już się zaczął?" Hikari przekładała swoje jeszcze nie odwinięte śniadanie z ręki do ręki.
"Och, Hikari! Pytasz co najmniej szósty raz!" Asuka wyraźnie się zirytowała, siedząc w ławce i podpierając głowę reką. Lecz Hikari nie mogła przestać się martwić.
"Przepraszam..."
"Super, teraz nawet gadasz jak Shinji!"
"Przepr... o, rozumiem, co masz na myśli." Zachichotałaby, gdyby była w odpowiednim nastroju. Ale przynajmniej na chwilę na jej twarzy zagościł uśmiech. "Po prostu...Czy kiedykolwiek twoje uczucia do kogoś były tak silne, że zawsze się martwiłaś, jak nie wiedziałaś, czy jest bezpieczny?"
Przez moment wydawało jej się, że widzi, jak Asuka zerka na pustą ławkę Shinjiego, ale to spojrzenie zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. "Przestań tak usychać z miłości do tego palanta! Zobaczysz: Prędzej niż bym chciała, stanie się kolejnym niekompetentnym pilotem, którym będę się musiała opiekować, żeby sobie nie zrobił krzywdy."
"Taa, może masz rację," powiedziała Hikari, ale ani jej głos, ani mina nie wskazywały na to, żeby mówiła to z przekonaniem. "Nie jestem głodna," westchnęła i wręczyła swoje śniadanie Asuce. "Chcesz to zjeść?"
**************************
"Ej, czekasz na telefon?"
"Co?" Shinji podniósł wzrok, zaskoczony nagłym pytaniem.
"Zaglądałeś na telefon kilka razy przez ostatnie pół godziny," poinformował Kensuke, zanim wyszczerzył się do przyjaciela. "Ej, Shinji, czyżby to była... dziewczyna?"
"Nie," westchnął, przewracając oczami. "Właściwie to mam nadzieję, że nie zadzwoni."
"Acha. Masz natarczywego fana?"
"Natarczywego? Taa, w pewnym sensie. Ale na pewno nie fana."
"Och," zaczął porozumiewawczo Kensuke, poprawiając okulary, "od kiedy Asuka rozkazuje ci przez telefon?"
"E? Czemu Asuka miałaby to robić?"
"Co? Już ją bronisz? Do licha, co z wami dwoma?"
"N-nie mam pojęcia, o co ci chodzi!"
"Ostatnio trochę dziwnie się zachowujecie. Za bardzo... no nie wiem... przyjaźnie."
Shinji zaśmiał się nerwowo. "P-pewnie ci się zdaje. Zapomniałeś o jej wczorajszym 'powitaniu'? I powinieneś zobaczyć, jak trzy dni temu wkurzyła się na mnie, że zapomniałem jej drugiego śniadania."
Kensuke zlekceważył skomlenie przyjaciela jako kiepskie wymówki, wydając z siebie 'phi'. "Nie 'sympatyzujesz z diabłem', prawda?"
Shinji zarumienił się lekko, ale nie na tyle lekko żeby uszło to spojrzeniu Kensukego. Lecz nieśmiałemu pilotowi EVA'y nie było dane wyjąkać wyraźnie nie do końca zgodne z prawdą zaprzeczenie.
Komórka zadzwoniła.
**************************
"Wypadek w Matsuhiro?" zapytał Shinji, którego właśnie informowano o sytuacji i siedział w już przygotowanym EVA Unicie-01. "Co... co z całą załogą? Misato?"
"Jeszcze nie mogli się skontaktować," poinformowała Rei.
"Ale... co robić? Nie możemy sami walczyć z Aniołem."
"Komandor Ikari przejmuje bezpośrednie dowodzenie."
"Ojciec? Ale..."
"Przestań już jęczeć!" Na ekranie komunikacyjnym pojawiła się twarz Asuki. "Skopiemy temu Aniołowi dupę, z Misato czy bez!"
Zmarszczył brwi, kiedy usłyszał jej tyradę. Wyraźnie słyszał, że też była poddenerwowana, dużo bardziej niż powinna. Powiedziała nawet skopiemy zamiast skopię.
'Albo Misato nie dostała wiadomości, albo nic to nie zmieniło...'
A teraz wszystko miało się powtórzyć. Trzynasty Anioł przejął kontrolę nad EVA-03.
Próba wystrzelenia pluga nie powiedzie się. Komandor zaniecha Unitu-03 i uzna go za cel.
Pozostałe EVA'y zostaną rozdzielone żeby uformować trzy linie obrony w pobliżu Nobeyamy.
'Największa 'pomyłka'!' Mocno uchwycił urządzenia sterujące. 'Ale to się nie powtórzy!'
**************************
"Cel zbliża się!" zadźwięczał głos Hyugi przez komunikator.
Wtedy znalazł się w polu widzenia Shinjiego.
Był taki, jak pamiętał; ze słońcem za plecami, wyglądał bardziej jak czarny demon z nagłębszych czeluści piekieł, niż jak święty posłaniec, którego imieniem został nazwany.
"Ale... to jest EVA. To jest... Anioł?" zapytał, nie musząc udawać zdenerwowania. Wiedza o tym, co zależało od ich dzisiejszego sukcesu wystarczyła do przyspieszenia bicia jego serca.
"Tak, to jest cel."
Wzdrygnął się na dźwięk zimnego głosu swojego ojca. Walczył z pragnieniem odszczeknięcia mu czegoś, pamiętając, co zrobił ostatnim razem. Na szczęście komentarz Asuki przerwał ciąg jego myśli.
"EVA została przejęta przez Anioła?"
Shinji zamknął oczy. Czas na małą zmianę. "Pilot... Jest jeszcze w środku?"
Żadnej odpowiedzi.
"M... muszę pomóc..." wymamrotał. Wstał, rzucił broń na ziemię i pobiegł w stronę 'pierwszej linii obrony'.
Jeśli komandor był zaskoczony, to jego głos za bardzo tego nie zdradzał. "Co robisz?"
'Tylko zmieniam historię...'
Tym razem była przygotowana.
Tym razem nie była nieuważna.
Tym razem zatrzymała swoimi rękami nienaturalnie szybkie uderzenie.
'Tym razem nie dostaniesz mnie tak łatwo!'
Shinji prowadził swoją EVA'ę do przodu tak szybko, jak tylko mógł, podczas gdy jego ojciec próbował namówić go do zatrzymania się.
"Trening Pilot Soryu czyni ją lepiej reagującą na nieznane zagrożenia niż ciebie."
"To nie znaczy, że nie mogę pomóc!"
"Trzecie Dziecko!" Głos komandora nabrał zaledwie odrobiny, ale zauważalnej złości. "Rozkazano ci pozostać na pozycji, dopóki nie poznamy możliwości Anioła!"
"Muszę uratować pilota Unitu-03!"
"EVA i jej pilot są straceni. Każda próba ratunku jest bezskutecznym i niepotrzebnym ryzykiem. Anioł ma być zniszczony!"
"Nie!" oznajmił Shinji tak zdecydowanie, jak potrafił. "Nie zaatakuję, dopóki pilot jest w środku!"
"Od kiedy to on jest taki pewny siebie?" zastanawiał się Fuyutsuki, obserwując, podobnie jak pozostali w Central Dogma, przemieszczającą się na olbrzymim ekranie EVA-01.
"W najgorszym momencie," zaklął Gendo. "Jego nieposłuszeństwo powoduje niebezpieczeństwo dla Unitu-01. Jeśli Anioł przejmie też tę EVA'ę, wszystko stracone." Zwrócił się do techników poniżej. "Przerwać połączenia pomiędzy Unitem-01 a pilotem!" rozkazał. "Aktywować dummy plug!"
"Sir," wypaliła młoda kobieta, którą rozpoznał jako por. Ibuki, "z dummy plugiem wciąż są problemy, a bez dr. Akagi..."
"Wszystko jest lepsze od pilota, który nie wykonuje rozkazów!" przerwał jej Ikari.
"Ale, Sir!" zaprotestowała. "Przecież on atakuje Anio..."
"Nieważne! Wykonać!"
"Tak jest..."
"Ikari..." ostrzegł na próżno Podkomandor.
EVA-01 nagle się zatrzymała. Ciemność otoczyła Trzecie Dziecko, nim czerwone światło ogarnęło plug. Ale zamiast panikować Shinji wyszczerzył się tylko.
Jego normalny widok wrócił w mgnieniu oka.
EVA-01 ruszyła dalej.
"Unit-01 odrzuca dummy plug! Połączenia z pilotem przywrócone!"
"Dziękuję, mamo!"
Fioletowy mech skoczył na spotkanie z Aniołem.
"Co?" Komandor stracił na chwilę swoje zimne i profesjonalne nastawienie. "To niemożliwe!"
"Wygląda na to, że matka wybrała swojego ulubieńca..." stwierdził spokojnie Fuyutsuki.
"Yui? Wybrałaś chłopca zamiast własnego ciała?" zdumiał się Gendo, nawet nie dostrzegając ironii w tym pytaniu.
"Ej, baka! Znowu chcesz być w centrum uwagi?"
Kiedy Shinji dobiegł na miejsce, dwie EVA'y siłowały się ze sobą. Asuka potrzebowała obu ramion i jednej nogi, żeby utrzymać opętany Unit-03 zarówno: w miejscu, jak i na bezpieczną odległość od śliniącej się paszczy Anioła.
"Wybacz! Mogłabyś..." urwał, kiedy czarna EVA wyzwoliła jedno ze swoich wydłużanych ramion z uścisku Unitu-02 i złapała za głowę EVA-01. Warcząc ze złości, złapawszy ramię obiema rękami, próbował się uwolnić, ale bezskutecznie.
"Cholera!" zaklęła Asuka. "Stój no spokojnie!!"
"Ayanami! Przydałaby się nam..."
"... pomoc!"
Rei znów znalazła się w bardzo nieznanej dla siebie sytuacji.
Była w rozterce.
To nie było zgodne ze strategią Komandora. Unit-03 był stracony. Anioł miał być zniszczony.
Ale...
On wciąż tam jest. Zostanie ranny. Zabity.
Ale...
Zatrzymać Anioła, wykorzystując przewagę. Pokonać Anioła za wszelką cenę.
Ale...
Pomóc Ikariemu i Soryu. Uratować Czwarte.
Ale...
Rozkazy. Komandora...
' "Nie ufasz pracy swojego ojca?"'
' "Jak mógłbym, mając takiego ojca?"'
Czyżby to była prawda? Czyżby jego decyzje nie zawsze były godne zaufania? Czyżby się... mylił?
"Co..."
" ... Co robić?"
Komandor zmarszczył brwi, choć bardzo lekko. Sytuacja coraz bardziej wymykała mu się spod kontroli. "Pozostać...!"
"Ikari!" zbeształ go Fuyutsuki. "Jeśli nie pozwolimy jej im pomóc, możemy stracić więcej niż jedną EVA'ę!"
Nie odpowiedział. Fuyutsuki nie był nawet pewien, czy faktycznie go posłuchał, czy tylko się nad tym zastanawiał.
"Komandorze?" zapytała znów Rei.
"Ruszaj pomóc pozostałym pilotom..." mruknął niezadowolony Ikari.
"Zrozumiano," przyjęła nowy rozkaz z większą ulgą, niż się spodziewała.
Upuściwszy strzelbę, ruszyła na spotkanie z Aniołem.
Wrzask odbijał się echem w powietrzu, kiedy Shinji wygiął wydłużane ramię pod dziwnym kątem, gdy próbował się uwolnić. Jakkolwiek nie przeklinałby się za możliwe zranienie pilota, nadszedł czas na atak. Zanim doszedł do siebie, EVA-02 szybko kopnęła w nogi nikczemnego Unitu, powalając go twarzą ku ziemi. Ryknął wściekle, kiedy siłował się z dwiema EVA-mi, które natychmiast mocno przyszpiliły go tak mocno, jak to możliwe.
"Ayanami!" zawołał Shinji do przybyłej właśnie niebieskiej EVA'y.
Rei pobiegła tak szybko, jak potrafiła, aby móc złapać na wpół wysunięty z pleców wijącego się Unitu-03 entry plug. Otaczająca go jak muł guma rozszerzyła się, nie chcąc uwolnić pluga, kiedy mocno za niego pociągnęła.
"Nie utrzymam go za długo!"
"Przestań... jęczeć... Trzeci!" skrytykowała go Asuka, mimo że sama brzmiała, jakby miała kłopoty z przytrzymaniem drgającego ciała.
Wreszcie plug został powoli wyjęty. Z ramienia EVA-00 wysunął się Prog-Knife i pozostały glut został usunięty szybkim cięciem.
Czwarte Dziecko zostało uwolnione.
"Super! A teraz trzeba zanieść go w bezpieczne... miejsce?" okrzyk Shinjiego zamarł. Czarne ogromne cielsko obezwładniało.
"Trzynasty Anioł zamilkł! Wzór niebieski zniknął!" ogłosił Aoba przez komunikator.
"Czyżby...?"
'Zależał od pilota?'
Powoli wycofali się od najwyraźniej martwego Anioła.
"Pokonaliśmy... go..."
"Tak po prostu..." zdumiała się Asuka, zanim powróciła do swojego zwykłego nastawienia. "Phi, spodziewałam się bardziej chwalebnego zwycięstwa. A najgorsze że wy dwoje się wtrąciliście..."
"Asuka, uważaj!"
"C..." Nie zdążyła powiedzieć nic więcej, kiedy znokautował ją potężny cios w brzuch jej EVA'y. Czarne ramię powróciło do swego normalnego rozmiaru, gdy Anioł skoczył pod, wydawałoby się, niemożliwym kątem; oczy jarzące się czystą bielą; paszcza wyszczerzona z kontrastującymi czerwonymi zębami.
"Wzór niebieski przywrócony! EVA-02 nie działa, pilot nieprzytomny!"
'Powiedz mi coś, czego nie wiem!' Shinji zacisnął zęby, kiedy obejrzał się na leżący czerwony Unit. 'Kurde! Nie będzie tym zachwycona, jak się obudzi.'
Shinji obserwował przerażony, jak ramię czarnej EVA'y, które wcześniej wykręcił, wraca do swojej pierwotnej pozycji. Ale, co gorsza, na całym cielsku pojawiły się grube żyły naprężając wszędzie płyty pancerza i w końcu rozrywając to, co ograniczało EVA'ę. Burcząc ciężko, Trzynasty wgapił się prosto w Unit-01.
"Ayanami, zanieś plug w bezpieczne miejsce!" krzyknął, kiedy wyjął Prog Knife, przygotowany do walki.
Mógł tylko mieć nadzieję, że zrobiła, co mówił, jako że nie miał czasu na nią patrzeć. W pełni przebudzony obecnie Anioł skoczył za jego plecy w ułamek sekundy i rąbnął zaskoczoną EVA'ą prosto w najbliższą górę, przez co upuściła ona nóż. Zanim Shinji zdążył zareagować, poczuł coś zaciskającego mu się na szyi. Gdyby nie śmiertelna sytuacja, może by się zaśmiał z tego, jak historia się powtórzyła. Tyle że tym razem był gotowy na starcie.
Lecz szeroki uśmiech na jego twarzy zanikł, kiedy szeroko otworzył oczy. Zamiast nachylić się bezpośrednio nad nim, Anioł stał daleko poza jego zasięgiem, dzięki swoim wydłużanym członkom. Jakkolwiek by się nie starał zachować spokój, Shinji zaczął panikować, kiedy brak powietrza stawał się coraz bardziej widoczny.
"Odciąć synchronizację do 60%!" rozkazał Fuyutsuki technikom, ale został zatrzymany przez wyższego rangą oficera.
"Zaczekaj!"
"Ale jak tak dalej pójdzie, pilot umrze!" przypomniał Komandorowi.
"Jak dotychczas to jego najlepsza walka. Bardzo mnie ciekawi, jak dobrze sobie z tym poradzi."
"Nawet jeśli go to zabije?"
Były profesor nie był pewien, co go bardziej przeraziło: rozkazy Komandora, czy jego okrutny uśmiech.
Próbował uwolnić się ze śmiercionośnego uścisku, ale bezskutecznie. Jedyne co mógł teraz zrobić, to szukać nerwowo czegoś, co mogłoby mu pomóc; głazu, czy wielkiego drogowskazu albo budki telefonicznej, albo jego noża...
Jego noża!
Gdy tylko poczuł rękojeść, wyciągnął się tak daleko, jak potrafił żeby dobrze zacisnąć na nim palce i wbił go w ramię Anioła. Lecz ten mimo wrzasków bólu nie puścił ofiary. Shinji wbił ostrze głębiej i dalej przez 'skórę', ścigając się z czasem, zanim zemdleje. Wtedy wreszcie uścisk na jego szyi rozwarł się, a powietrze przeszył okropny wrzask, kiedy ramię zostało odcięte.
Shinji nie tracił czasu. Gdy już złapał oddech, rzucił się na Anioła i zanim ten mógł zareagować, wbił mu Prog Knife prosto w gardło. Szyja Unitu EVA'y, choć grubsza od ramion, nie powstrzymała Shinjiego od ponownego próbowania tej samej strategii. Adrenalina buzująca mu w żyłach nie pozwalała mu się specjalnie zastanawiać nad bardziej adekwatnym sposobem zabicia tego Anioła. Ignorował ciągłe uderzenia pozostałej pięści szamotającego się Unitu i pchał dalej. Mniej więcej w połowie Anioł drgnął po raz ostatni, kiedy reszta głowy padła ofiarą grawitacji.
Shinji gapił się, dysząc, na tułów, nim w końcu odprężył się z ulgą.
Za wcześnie!
"Jeszcze żyje??" zadał pytanie nie skierowane do nikogo konkretnego, kiedy bezgłowe ciało zaczęło potykać się do przodu, po tym jak stało nieruchomo jedynie przez kilka chwil. Z jednym ramieniem częściowo odciętym, bez głowy, z popękanymi wszędzie płatami pancerza i grubymi żyłami, humanoidalna postać wyglądała bardziej jak zombie z taniego horroru, przy swoich powolnych, nieskoordynowanych ruchach.
'Nie wierzę! Naprawdę muszę go rozpruć na niezliczone kawałeczki żeby go zabić?' Właśnie wtedy mignęła mu przed oczami czerwień na otwartym teraz obszarze klatki piersiowej Unitu. 'Oczywiście! Rdzeń!'
Na szczęście bez żadnej koordynacji Anioł nie był już wielkim zagrożeniem. Szybki atak przewrócił uszkodzonego olbrzyma. Shinji rozerwał pozostały pancerz, odsłaniając rdzeń Anioła/EVA'y. Przy małym tylko oporze, wbijał nóż jeszcze, jeszcze i jeszcze.
Poczuł jakoś jednocześnie satysfakcję i przerażenie, kiedy odcięta głowa wydała ostatni wrzask wściekłości i agonii, gdy czerwona kula wreszcie pękła i rozpadła się na tysiące kawałków. Następującą potem ciszę zakłócił tylko upadek bezwładnego tułowia na ulicę.
W końcu Unit-03 - Trzynasty Anioł - był martwy.
I tym razem Shinji Ikari uśmiechnął się.
**************************
Słysząc syreny i biegnących medyków, Misato powoli otworzyła oczy.
"Jeszcze żyję?" Mimo środków przeciwbólowych, jakie najwyraźniej podali jej medycy, czuła różne siniaki i skaleczenia, a jej lewe ramię było zdrętwiałe. Domyślała się, że było co najmniej skręcone, a może nawet złamane. Wtedy właśnie zauważyła, jak ktoś kuca przy jej noszach. "Kaji?"
"Miałaś szczęście, Katsuragi," powiedział z uśmiechem, najwyraźniej sądząc po zniszczeniach, jakie spowodował nikczemny Unit.
"Co z Ritsuko?"
"Nie martw się. Jest w lepszym stanie niż ty."
"Tak?" Udało jej się uśmiechnąć, ale wtedy sobie przypomniała. "A EVA-03?"
"Zniszczona jako Anioł przez Unita-01."
Stwierdzić, że była w szoku, to wielkie niedopowiedzenie. "J-jeszcze nie powiedziałam Shinjiemu," odwróciła od niego wzrok.
"Nie musisz..."
Jednakże ona nie słuchała. "Potrzebny mi komunikator!" Kierowana poczuciem winy przezwyciężyła ból, usiadła z wysiłkiem i zwróciła się do zabieganych techników. "Natychmiast dajcie mi połączenie z EVA-01."
"Katsuragi, posłuchaj..."
"Nie teraz, Kaji!"
**************************
Shinji czuł się, jakby czekał na wyniki ważnego testu. Rei przeniosła entry plug EVA-03 na bezpieczną odległość od walki, ale nie wróciła do bazy na wypadek, gdyby była potrzebna. Z tego powodu stan pilota do tej pory nie był jeszcze sprawdzony.
"Shinji..." Uśmiechnął się do rozpraszającego głosu.
"Misato, nic ci nie jest?"
"Shinji, przepraszam. Ma..." wyszeptała.
"Wiem, że to Toji," wyznał.
"Shinji? Skąd...?"
"Wybacz, Misato, ale muszę teraz tego posłuchać..." przerwał jej, kiedy wreszcie usłyszał głos Mayi przez komunikator.
["Raport od ekipy ratunkowej entry pluga: Przeżycie pilota potwierdzone."
"Jest nieprzytomny. Jego lewe ramię i noga..."]
Shinji wstrzymał oddech. 'Nie! Niemożliwe! My...'
["... wyglądają na złamane, ale poza tym..."]
Wypuścił powietrze i opadł uspokojony na siedzenie.
"Shinji? Shinji?" zapytała zaniepokojona Misato. "Odbierasz mnie? Wszystko w porządku?"
Zmęczony uśmiech wpełzł mu na usta. Przynajmniej tym razem wygrali w taki sposób, w jaki powinni.
"Tak, Misato, nic mi nie jest..."
Przynajmniej jeden sukces...
**************************
"Sir, muszę zaprotestować!" Stwierdzenie, że Misato była wściekła, było niedopowiedzeniem. Ledwo mogła utrzymać jako taką dyscyplinę. Wyszła ze szpitala z obandażowanym ramieniem i siniakami i popędziła do pretensjonalnie dużego, acz mrocznego biura Komandora Ikariego, gdy tylko usłyszała, że Shinji został tu wezwany 'aby ponieść konsekwencje swojej niesubordynacji'. "Zawieszenie Trzeciego Dziecka ze służby na dłużej niż tydzień może się okazać zgubne w razie kolejnego ataku!"
"W razie ataku Anioła ruszy do walki, ale tylko jeśli będzie to naprawdę konieczne," odpowiedział chłodno Komandor, ręce przed ustami i okulary przeciwsłoneczne przed oczami jak zawsze maskowały jego uczucia.
Misato zacisnęła swoją zdrową pięść. To nie było ani trochę uczciwe. Rozkazy czy nie, z powodzeniem pokonał Anioła, a także uratował przyjacielowi życie. I za to miał być ukarany? Po tym jak w końcu pokazał trochę pewności siebie w pilotowaniu EVA'y?
"Sir, ja..."
"Majorze, nie kwestionujcie moich decyzji!" przerwał jej. "Zawieszenie jest skutkiem jego zachowania. W przeszłości kilka razy nie słuchał rozkazów i zostawiałem jego ukaranie wam, jako że byliście wtedy jego dowodzącym oficerem. Ale tym razem był pod moimi bezpośrednimi rozkazami i nie przepuszczę mu bez nagany!"
"Ale..."
"Misato..." przerwał jej słaby głos tego, o którym rozmawiano. Do tej pory Shinji milczał. Wciąż tam tylko stał, rzucając ojcu piorunujące spojrzenie, nie wzdrygając się ani razu, kiedy dyskutowano nad jego losem.
Jak gdyby się czegoś takiego spodziewał.
"Skończ już, dobrze? Komandor wydał rozkazy bardzo jasno," ciągnął, kiedy się odwrócił i udał się do drzwi.
Misato po prostu skinęła głową, wciąż patrząc gniewnie na starszego Ikariego, zanim poszła za młodszym.
"Będą coś podejrzewać, Ikari!" ostrzegł Podkomandor Fuyutsuki, kiedy oboje wyszli. "Tak nielogiczny rozkaz do ciebie nie pasuje."
"Tylko się dostosowuję. Nie pozwolę mu zepsuć scenariusza."
Starszy człowiek zmarszczył brwi. "Czasem zastanawiam się, czy rzeczywiście w dalszym ciągu trzymasz się tego samego scenariusza, do którego przekonaliście mnie z Yui..."
Gendo nie odpowiedział.
Wyszczerzył się tylko za swoimi złączonymi rękami.
---------------------------------------
Słowa od Jimmy'ego Wolka: O rany, wyszło dużo śmieszniej, niż miałem zamiar. To miał być poważny fic. *westchnienie*
Dobra, zaczynamy od początku (a niby odkąd?).
Zanim fani Rei zlinczują mnie za zrobienie z niej słabej, szybko męczącej się dziewczyny (chociaż sądzę, że to bardziej wiarygodne niż zrobienie z niej potężnej niszczycielki, jak to robią niektórzy autorzy), powinienem wam powiedzieć: Piesza wycieczka była orginalnie zaplanowana całkowicie inaczej, jak wspomniano, w towarzystwie Tojiego i Hikari, z mdlejącą Hikari, niosącym ją Tojim, itd. (co uczyniłoby też związek T/H dużo bardziej wiarygodnym) i miało to być gdzieś pomiędzy 'zadaniem doręczyciela' Tojiego, a jego wyborem na Czwarte Dziecko. Ale po obejrzeniu odcinków po raz kolejny zauważyłem, że nie byłoby na to czasu, ponieważ mają szkołę do późnego popołudnia/wczesnego wieczora i nie ma tam żadnego wolnego dnia. Ale gdyby się do siebie zbliżyli przed tymi odcinkami, reszta rozdziału też by nie wypaliła. A ponieważ nie chciałem odrzucać tej sceny, wysłałem Rei z Asuką i Shinjim. Tak przy okazji, hardkorowi otaku (do których ja się nie zaliczam, bo musiałem to sprawdzić) mogą zauważyć: Koichi Yamadera jest seiyu Kajiego.
Sceny A/S mogą być bardzo podobne, ale spójrzcie na to tak: muszę dać im porozmawiać okazyjnie. Mogą rozmawiać tylko kiedy są sami. 'Inne rzeczy' też mogą robić tylko kiedy są sami. Więc to logiczne, nie?
Czemu nie kryją przed Kajim tyle co przed innymi? Cóż, zdradzę najprawdopodobniej w rozdziale 7, ale... zgadujcie, nie tak trudno jest się domyślić...
A teraz jeśli chodzi o walkę z Aniołem... Hej, to moja pierwsza prawdziwa walka i ktoś taki jak ja, kto nie dysponuje umiejętnością dobrego opisywania [Chyba żartujesz! - dop. tłumacz], może mieć z tym trudności. Wiem, że włożyłem w nią dużo 'artystycznej wolności' [I bardzo dobrze! - dop. tłumacz], na przykład z 'nieśmiertelnym' Aniołem. No ale poważnie, chłopaki, samo wyciągnięcie Tojiego i złamanie Aniołowi karku przez Shinjiego byłoby troszkę nudne i poważnie wątpię, że rozwaliłby go na krwawą papkę, tak jak dummy plug.
To chyba wszystkie wymówki, jakie przychodzą mi do głowy. Przygotujcie się na więcej w rozdziale 5, kiedy będziemy mieć do czynienia z atakiem Czternastego Anioła. Czy Zeruel znowu skończy jako obiadek EVA-01? Czy Shinji zmieni się w kałużę LCL? Poczekajcie, a się przekonacie... [czekajcie, czekajcie, bo warto ^^ - dop. tłumacz]
No i oczywiście podziękowania dla moich korektorów dennisuda i Divine Chaosa.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.