Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Druga próba

Czternasty Anioł

Autor:Jimmy Wolk
Korekta:IKa
Tłumacz:L-Voss
Serie:Neon Genesis Evangelion
Gatunki:Obyczajowy, Romans
Dodany:2007-02-05 12:05:54
Aktualizowany:2008-03-08 20:19:00


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Kiedy otworzył oczy, pierwszą rzeczą, jaką zobaczył Toji, był nieznany, biały sufit. Słyszał słabo strzępy rozmowy prowadzonej na zewnątrz sali.

"... tylko pięć minut," powiedział ktoś, po czym następowała zgoda młodszego głosu.

Drzwi otworzyły się i ukazała się w nich dziewczyna z brązowymi włosami, wciąż odzianą w zielono-biały mundurek szkolny. Podeszła prosto, acz pełnym szacunku tempem, do krzesła obok niego.

Zamrugał kilka razy swymi zmęczonymi oczami, choć szybko pojął dobrze, kim była nowoprzybyła.

"Hikari?" zapytał ochryple, wyraźnie trochę zaskakując gościa.

"Suz... Toji," poprawiła się dziewczyna z kucykami, niezdolna zgonić słabego rumieńca z policzków. "Przepraszam. Nie zdawałam sobie sprawy, że już się obudziłeś. Wszystko... wszystko w porządku?"

"Taa." Uśmiechnął się słabo. "Chyba jeszcze żyję."

"No... przespałeś jeden dzień..."

"Jeden dzień, co? Czuję się, jakbym mógł pospać jeszcze jeden albo dwa..." mruknął Toji, nim ponownie skierował swoją uwagę na nią. "A ty co tu...?"

"Och, jestem tu tylko ze względu na moje obowiązki jako przewodniczącej, nic innego," odpowiedziała nieśmiało z wielkim niewinnym uśmiechem na twarzy.

Toji odzwierciedlił jej uśmiech porozumiewawczo. "Taa, wiem..."

"Tak, chyba tak..." wyszeptała Hikari.

Minęła między nimi krótka chwila pełna milczenia niepewności. Ich uśmiechy powoli zbladły, kiedy ich myśli powędrowały z powrotem do ostatnich wydarzeń.

"Wiesz, co się stało?" zapytał wreszcie Toji. "Znaczy się, z EVA'ą?"

"Ikari ją zniszczył..."

"Shinji...?" zdumiał się, robiąc słaby uśmieszek, kiedy na powrót wgapił się w sufit. "Czasem ciężko uwierzyć, ile z wojownika ma w sobie nasz nieśmiały, bojaźliwy przyjaciel. Jakbym go widział w EVA'ie, zanim go poznałem w szkole, to nie jestem pewien, czy bym się w ogóle odważył mu wtedy oddać..."

Hikari skinęła głową potwierdzająco, choć on nie mógł tego zobaczyć. "Ale jakbyś tego nie zrobił, to może nigdy byście nie zostali przyjaciółmi..."

"Taa," zgodził się. "Chyba czasem coś dobrego może wyniknąć nawet z największego błędu..."

Toji znów zamilkł. Po raz pierwszy jego spojrzenie przejechało po jego ciele. Zerknął zdumiony na swoje opatrzone rany, szczególnie na gips na ręce i nodze, zwisającej na temblaku, który ją podtrzymywał i unieruchamiał. "Więc... co się ze mną stało?"

"Z tego co słyszałam, on i pozostali wyciągnęli cię, zanim zaatakowali. Nie wiem dokładnie, co się stało, ale wygląda na to, że nie byli wystarczająco szybcy..." Hikari zamilkła, zauważając, że brzmiało to tak, jakby obwiniała za wszystko pilotów. Ale była o wiele za bardzo uradowana, że nie stało się nic gorszego, żeby rzeczywiście tak myśleć.

"Masz złamaną rękę i nogę," ciągnęła wreszcie. "Mówią, że najprawdopodobniej będziesz musiał zostać tu przez parę tygodni."

"Tygodni?" zapytał z nutą paniki w głosie. Sama myśl o byciu przykutym do łóżka na dłużej niż kilka dni przyprawiała jego żołądek o skurcz. Był typem człowieka, który potrzebował wyjść, jeśli chciał zachować zdrowie psychiczne.

Hikari jednakże wydawała się uważać jego przerażoną minę za dosyć zabawną. "To nie tak, że kończyny ci przepadły na zawsze," zachichotała. "Już za cztery do sześciu tygodni będziesz zdrowy i będziesz mógł pójść, gdzie chcesz."

Toji jęknął z czystej rozpaczy, ale był zbytnio zmęczony żeby kłócić się dłużej. Westchnął i raz jeszcze zwrócił wzrok na dziewczynę obok niego. "Więc... skoro prędko stąd nie wyjdę... możesz dla mnie coś zrobić?"

"Oczywiście..."

"Możesz powiedzieć mojej siostrze, że nic mi nie jest?"

"Pewnie..." obiecała Hikari, kiwając głową. Ale kiedy ich oczy się spotkały, wszelkie dalsze słowa wydawały się im uciekać. Żadne z nich nie poruszyło się, ani nawet nie śmiało mrugnąć przez niezliczone sekundy, w obawie że ta chwila zniknie o wiele za szybko.

"O... obawiam się, że muszę już iść," dziewczyna przerwała wreszcie milczenie. "Zresztą miałam szczęście, że w ogóle pozwolili mi cię odwiedzić."

Wstała już z krzesła i była w połowie drogi do drzwi, kiedy Toji raz jeszcze zawołał. "H... Hikari?"

"Hmm?" zapytała, ale nie obróciła się.

"Dzięki... że tu byłaś..."

"Nie ma sprawy..."

Powiedziawszy to, szybko wyszła, mając nadzieję, że Toji nie zauważy rumieńca na jej policzkach.

--------------------------

--------------------------

"Nie, Kensuke," westchnął Shinji do telefonu, "Nie, nie wiem, czemu wybrali Tojiego zamiast ciebie... Co?... Nie pozwolą ci go odwiedzić? Och... nie, nie, n-nie sądzę, żebym mógł cokolwiek dla ciebie zrobić... Horaki może go odwiedzać? Ale to nie z powodu jej obowiązków jako przewodniczącej?... Taa, pewnie masz rację, to trochę za wiele jak tylko na to... Nie, nie wiem, czy Asuka miała z tym coś wspólnego..."

Rzucił okiem z przedpokoju do salonu. Jego rudowłosa towarzyszka leżała na podłodze, spoglądając na niego ciekawsko, słysząc swoje imię. Nie to żeby naprawdę wydawała się zwracać uwagę na wyświetlany film rodzinny, czy co tam było w telewizji.

Shinji przewrócił oczami, kiedy Kensuke kontynuował po drugiej stronie słuchawki. "Z-zapytać ją?" pisnął w swojej najlepszej parodii 'poddenerwowanego/przerażonego Shinjiego'. "N... no nie wiem... Ostatnio... ostatnio jest dosyć drażliwa... Hej, czemu sam jej nie spytasz? Mogę ją dać do tele... Kensuke? Halo? Kensuke?"

Chichocząc trochę, przerwał połączenie i odłożył słuchawkę na widełki. "Chyba nigdy się nie nauczy..." mruknął, kiedy ponownie wszedł do salonu.

"Dalej nie mogę uwierzyć, że znowu przegrałam!" mruknęła ni stąd, ni zowąd ruda.

Znowu...

"Asuka, jesteśmy sami." ziewnął Shinji. "Misato wyszła, jak brałaś prysznic."

"No i co z tego?"

Obdarzył ją zaciekawionym spojrzeniem. Sporo czasu minęło, od kiedy po raz ostatni widział ją tak naburmuszoną, a przynajmniej bez udawania. "Nie mów, że dalej tak bierzesz coś takiego do siebie?"

"A nawet jeśli, to co?" zrzędziła i przewróciła się na bok, odwracając się od niego.

"Och, Asuka..." Zachichotał z jej zachowania. Jak na kogoś, kto zawsze uważał się za dojrzałą, na pewno zachowała trochę dziecinnych zachowań, nawet po tym jak rzeczywiście dorosła.

Ostrożnie położywszy się obok niej, pociągnął ją w luźny uścisk. Zesztywniała, ale choć było oczywiste, że wolała teraz raczej dąsać się dalej niż tulić się i odprężyć, to wiedział, że zazwyczaj nie udawało jej się utrzymać tego nastawienia zbyt długo.

"Po prostu..." Złość w jej głosie już zanikała. "Tak łatwo mnie znokautowano! Znowu! Nigdy nawet nie miałam okazji walczyć jak należy. No i myślałam, że mogę się wybawić i... i..."

"Wszystkich nas wzięło z zaskoczenia," zapewnił ją, uspokajająco przesuwając jej ręce po ramionach. "Nic nie mogłaś zrobić. Jestem pewien, że inaczej byś mu pokazała, kto tu rządzi..."

Wreszcie mały chichot przedarł się przez jej maskę złości. Odwróciła się twarzą do niego i objęła go za ramiona. Zrobiła kwaśną minę, tym razem żartobliwie. "Nie znoszę, jak to robisz, wiesz?"

"Taa..."

Potrząsnąwszy głową, powoli zbliżyła ją do jego twarzy. "Zły tekst," wyszeptała. "Musisz powiedzieć 'przepraszam'."

"Och?" Wyszczerzył się, pochylając się żeby spotkać się z nią w połowie drogi, już czując jej oddech na swojej twarzy. "Przepraszam."

"Lepiej..." Zamknęła oczy tuż przed tym, jak ich usta...

"Jestem w domu!"

Oboje podskoczyli na donośne, wesołe zawołanie dziecięcego głosiku; nie z szoku czy ze strachu, ale z zaskoczenia i z nadzieją przechodzącą ludzkie pojęcie. Ale nie było widać nikogo...

Asuka wyraźnie zadrżała, kiedy Shinji położył jej rękę na ramieniu. Kiedy powoli się odwróciła, zajrzał jej w oczy i zobaczył, że cień nadziei, który iskrzył się w nich jeszcze parę sekund temu, został już zastąpiony kompletnym smutkiem.

"To tylko telewizor..." mruknęła matowym głosem. W jej głosie nie było śladu emocji.

"Tak..." Przełknął gulę smutku w gardle, kiedy pociągnął ją z powrotem w ramiona. "Tylko telewizor..."

--------------------------

--------------------------

To nie było pierwsze pole bitwy, jakie widziała, a mimo to widok olbrzymiego, człekokształtnego ciała wciąż potrafił przyprawić ją o dreszcze.

Proces oczyszczania już się zaczął, ale i tak musiało minąć trochę czasu żeby usunąć wszystkie krwiste pozostałości po EVA'ie/Aniele. Ciężkie dźwigi i ciężarówki były zajęte wywożeniem ciała z okolicy. Cała okolica była pełna personelu NERV-u blokującego okolicę przed ciekawskimi oczami. Ale żadne z nich nie śmiałoby zatrzymać jej w jej obecnym nastroju, nawet gdyby nie poznali pani Major.

"Już jesteś w porządku?"

Retorycznie pytanie Ritsuko nawet nie zaskoczyło Misato. Oczywiście nie była 'w porządku'. Jej rany były wyraźnie widoczne, szczególnie dzięki temblakowi dookoła jej ramienia - i tak pozostanie przez kilka tygodni. Nie było tak, że jej stara przyjaciółka wyglądała dużo lepiej z bandażem dookoła głowy.

"W porządku, dopóki mogę wykonywać swoją pracę. Nie mogę sobie zrobić przerwy w tej kryzysowej sytuacji." Westchnęła wściekle. "Przyszłabym nawet wcześniej, gdyby pewien Komandor nie wydał najgłupszego rozkazu w karierze."

"Słyszałam o Shinjim," skomentowała pani doktor. "I chociaż jego kara na pierwszy rzut oka może się wydawać nierozsądna, to myślę, że Komandor Ikari miał rację..."

"Zawsze jesteś po stronie tego drania, nie? Co to, nowa gra o której jeszcze nie słyszałam? 'Zobaczmy, kto potrafi najbardziej zranić Shinjiego'? Ja..." Nagły ból w ramieniu zatrzymał ją, gdy w Misato zbyt nagle narastała wściekłość.

"Uspokój się już!" przeciwstawiła się stanowczo Ritsuko, ale zachowała spokój. "Gadasz, jakby został aresztowany, albo całkowicie wydalony z NERV-u!"

Misato westchnęła. "Wybacz. Po prostu... on na to nie zasługuje. Nie zrobił nic złego! Mogło być dużo gorzej, gdyby nie próbował uratować przyjaciela. Stale ryzykuje dla nas życie, a teraz kiedy w końcu okazuje trochę pewności siebie w pilotowaniu EVA'y, nie pozwala mu się na to."

"Nie sądzę, żeby się tak bardzo przejmował, że minie go parę testów..." zachichotała Ritsuko.

"No... może nie..." Misato pozwoliła sobie na wesoły uśmiech. "Chyba masz rację. Ale i tak mam nadzieję, że następny Anioł nie pokaże się przez następne kilka tygodni..."

--------------------------

--------------------------

Shinji usiadł gwałtownie na łóżku. Serce biło mu prędko i zdał sobie sprawę, że jest oblany potem, ale zaczął już wracać do rzeczywistości.

Kolejny koszmar...

Od lat żadnego nie miał, ale ostatnio przychodziły niemal stale, zawsze kpiąc z niego jego porażką, zawsze mówiąc mu, że wszystko co robił, było na nic. I zawsze ten potwór, który go nie puszczał.

Z głośnym westchnieniem znów opadł na łóżko i zamknął oczy, ale wciąż był zbyt zdenerwowany żeby znowu zasnąć. Jęknął, zdenerwowany tą sytuacją, przewrócił się na drugi bok, lecz nie minęła nawet minuta, nim się odwrócił. Jego wzrok ze znużeniem błądził po ciemnym pokoju, póki nie padł na świecące cyfry na cyfrowym zegarze.

4:36... A przy jego zajętym umyśle i suchym gardle nie było mowy o szybkim zaśnięciu. Ale mógł przynajmniej zrobić coś z pragnieniem.

Shinji zadrżał trochę, kiedy jego mokra od potu skóra zetknęła się z nocnym chłodnym powietrzem, gdy wstał i poszedł do kuchni. Powstrzymał się od zapalania światła, nie chcąc zakłócić snu pingwina w jego prywatnej chłodziarce i po cichu wziął sobie napój z innej lodówki.

Ale po tym jak szybko go wypił i wyrzucił pustą puszkę do kosza, nie czuł się raczej tak bardzo odświeżony i na pewno nie było mu lepiej. To była tylko kolejna bezużyteczna próba zmienienia czegoś.

Ze spuszczoną głową powłóczył nogami do swojego pokoju. Ale kiedy mijał drzwi do pokoju Asuki, ciche chlipanie sprawiło, że stanął jak wryty.

Smutne westchnienie wyrwało mu się z ust. Niewielu rzeczy nienawidził bardziej niż tego odgłosu; zawsze przypominał mu on, jaki był bezbronny. Ale nie mógł jej winić za płakanie. On też często odkrywał, że jego poduszka jest mokra od łez.

Przez chwilę tylko stał w korytarzu, nagle niezdolny ani do wejścia do jej pokoju żeby ją uspokoić ani do odejścia i zostawienia jej samej z bólem.

Wreszcie po upewnieniu się, że Misato nie było nigdzie w pobliżu, z wahaniem podszedł do drzwi do pokoju Asuki i otworzył je - ostrożnie i cicho. Przez chwilę uśmiechnął się, widząc chaos w jej pokoju. Jakkolwiek nie dotyczyło to jej wyglądu, zawsze była najbardziej niechlujna; nawet dojrzewanie wiele nie pomogło.

Ale uśmiech zniknął tak szybko, jak się pojawił, kiedy zobaczył jej łkającą sylwetkę skuloną na łóżku.

Podszedł do niej małymi, cichymi krokami, ostrożnie omijając bałagan na podłodze. Nie zauważyła go w swoim niespokojnym śnie, kiedy usiadł obok niej.

Chciał wyszeptać jej do ucha uspokajające słowa; cokolwiek co by ją uspokoiło, ale jedyne co mógł wymyślić, to jeszcze bardziej bolesne kłamstwa. Mógł jedynie objąć ją ramieniem i dzielić jej ból. Tak więc płakali razem cicho, póki nie musiał wrócić do swojego pokoju, zanim nadszedł poranek niosący ze sobą kolejny dzień tłumienia emocji i farsy.

--------------------------

--------------------------

"Naprawdę tak powiedziała?"

Hikari skinęła głową z wielkim uśmiechem na jej twarzy na widok jego zdumionej miny. "Dokładnie powiedziała tak: 'Ten niemądry idiota, mój starszy brat, niech się cieszy, że nie stało mu się nic gorszego, inaczej sama bym go zabiła!'."

"Ta niewdzięczna mała..." mruknął Toji, ale Hikari tylko się uśmiechnęła, łagodnie potrząsając głową do chłopca w łóżku obok niej.

"Nie udawaj głupka. Dobrze wiesz, że nie to miała na myśli. Przestraszyła się, jak usłyszała, że ryzykowałeś życie tylko po to, żeby mogła dostać lepsze leczenie. I sądząc po postępach, jakie zrobiła, to jestem pewna, że jest bardzo wdzięczna za to, co dla niej zrobiłeś."

Twarz chłopaka wyraźnie rozjaśniła się na jej słowa. "Więc jak tam ten mały bachor?"

"Och, ma się dobrze. Nie będę zaskoczona, jak zacznie chodzić szybciej niż ty."

"Nie sądzę!" zawołał z dumą i odwzajemnił jej uśmiech.

"Hę? Dlaczego jesteś taki pewny?"

"Bo," zaczął cicho, kiedy położył rękę jego dobrego ramienia na jej dłoni i spojrzał jej głęboko w oczy w sposób, który przyprawił ją o gęsią skórkę i doprowadził jej ciepło do twarzy, "nie ma tej samej motywac..."

Ostro przerwało mu głośne pukanie do drzwi. Zanim któreś z nich zdążyło odpowiedzieć, zostały szeroko otwarte przez rudy huragan, który przyciągnął ze sobą inną osobę.

"Mam naprawdę nadzieję, że w niczym nie przeszkodziliśmy..." skomentowała wyraźnie zniesmaczona Asuka.

Mimo 'niewinności' twarze Hikari i Tojiego natychmiast przybrały kolor buraka ćwikłowego.

Na szczęście dla nich chłopiec, który wszedł z Asuką, przyszedł z pomocą, nim cisza stała się naprawdę niezręczna. "Cz-cze, Toji," wymamrotał. "Cześć, przewodnicząca..."

"Hej, Shinji!" Sportowiec wdzięcznie przyjął zboczenie z tematu. "Jak się masz?"

"E... Dobrze..." powiedział Shinji, najwyraźniej zaskoczony raczej przyziemnym pytaniem. "Ale w-właściwie to przyszedłem tu, żeby ciebie o to spytać..."

"Mnie? A, w porządku. No wiesz... leżę sobie w łóżku, jem, wiszę sobie," zażartował, pokazując na nogę, która zwisała z temblaku.

"... Bawisz się w doktora ze swoją dziewczyną..." kpiąco dodała do jego listy Asuka.

Podczas gdy kolejna fala zawstydzenia uciszyła Hikari, zanim zdążyła coś powiedzieć, Toji tym razem tylko przewrócił oczami.

"A ciebie co tu sprowadza, pani Lucyfer? Już za mną tęsknisz?"

"Taa, jasne..." prychnęła ruda. "Jestem tu tylko dlatego, że Misato nie chciała, żeby jej mały Shinji sam wychodził," dodała kpiąco pobłażliwym tonem, mierzchwiąc Shinjiemu włosy niczym maluchowi.

"Asuka!" zaprotestował, rumieniąc się lekko ze wstydu. "Wcale tak nie powiedziała..."

"Nieważne!" huknęła i skierowała uwagę z powrotem na inwalidę. "Ale skoro już tu jesteśmy żeby zaszczycić cię swoją obecnością, to może usłyszymy małe 'dzięki' za uratowanie twojej nieszczęsnej dupy?"

Toji nie zgadzając się, tylko spojrzał na, albo raczej za nią.

"Dzięki, Shinji..." powiedział wreszcie, nie zmieniając miny.

Asuka wyglądała, jakby miała zamiar się na niego wydrzeć, ale łokieć Hikari był szybszy.

"Ałć!" wrzasnął i potarł obandażowane miejsce w żebrach, gdzie go uderzyła. "Za co?"

Ale zanim zdążyła odpowiedzieć na to dość niepotrzebne pytanie bardziej niż surowym spojrzeniem, Shinji postanowił interweniować raz jeszcze. "Ona ma rację, wiesz? Ona i Rei dużo pomogły żeby cię uratować."

"E-hem..." Asuka z powrotem przyciągnęła jego uwagę do niej, gdzie został powitany ostrzegawczym spojrzeniem.

"E... oczywiście Asuka była jeszcze bardziej pomocna..." dodał szybko.

"E-hem!" Tym razem towarzyszył temu lekki klaps w tył jego głowy.

"Ja... e..." Shinjiemu opadły ramiona, kiedy westchnął pokonany. "To znaczy, Rei i ja jej pomogliśmy, rzecz jasna..."

"E-HEM!"

"N-nie to żeby potrzebowała pomocy..."

"Wybacz, Shinji." wyszczerzył się Toji. "Ale nie mam ochoty dziękować twojej żonie, tylko dlatego, że wzięła cię pod pantofel."

"E-hem!"

Jego oczy ze znużeniem powędrowały w lewo, skąd dobiegł ostatni odgłos i natknął się na niezgadzające się z jego opinią spojrzenie Hikari.

"E... Ja..." Wydając z siebie jęk, spojrzał w sufit, robiąc prawie dziecinną kwaśną minę, kiedy szybko wymamrotał "dzięki za ratunek..."

"I kto tu jest pod pantoflem?" mruknął Shinji, jego głos był ledwo słyszalny.

Ale w głębi duszy uśmiechał się z radością na szczęście przyjaciela. Chciał go odwiedzić przynajmniej raz i dobrze że zrobił to zanim...

... zanim syreny nagle zaczęły wyć w całym mieście.

I podczas gdy Asuka i Shinji niezauważenie wymienili porozumiewawcze spojrzenie, wszyscy inni w Tokio-3 po prostu wiedzieli: Następny Anioł miał zaatakować lada moment.

--------------------------

--------------------------

Misato pędziła przez korytarze Kwatery Głównej ledwie parę minut po tym, jak zaczął się alarm. Ogłoszenie nakazujące całemu personelowi 'zająć swoje stacje bojowe i przygotować powierzchnię do walki powietrznej' było już powtarzane po raz trzeci, ale pionowa budowa Kwatery Głównej czyniła drogę dłuższą niż być powinna. Szukając nerwowo zdrową ręką swojego telefonu, wreszcie udało jej się go wydobyć z kieszeni i uzyskać połączenie z centrum dowodzenia. "Mówi Katsuragi. Jaki stan?"

"Majorze!" wrzasnął przez telefon głos Hyugi. "Anioł został zauważony w Komagatake i wątpliwe, żeby ich linia obrony odparła go na długo! To coś przechodzi przez nasze siły, tak jakby ich w ogóle nie było!"

Nie mogli go nawet spowolnić? To by znaczyło, że mają jeszcze mniej czasu na przygotowanie kontrataku.

"Okej, przygotować EVA'y do wystrzelenia! Widziałam Shinjiego i Asukę pędzących do przebieralni! Co z Rei? Czy jest goto...?"

"Majorze," przerwał jej zimny głos.

"Tak, Komandorze?"

"Tylko Pierwsze i Drugie Dziecko będą walczyć z Aniołem. Unit-01 wyruszy z dummy plugiem."

"CO?"

---

Mimo chaosu dookoła zapanowało zszokowane milczenie, kiedy oficerowie techniczni spojrzeli na fotel swojego Komandora.

"Pilot Ikari jest wciąż zawieszony ze służby..."

"Sir, z całym szacunkiem, nie czas na egzekwowanie środków dyscyplinarnych!" zabrzmiał echem głos Misato przez komunikator.

"Nie będę się powtarzał, Majorze!"

Nastąpiła krótka przerwa, która zagęściła atmosferę, póki Misato nie odpowiedziała słabym "Zrozumiano..."

Ritsuko, która akurat stała w pobliżu techników z mostka, poczuła, jak ktoś szarpie ją za jej fartuch labolatoryjny.

"Ale, Sempai, ostatnim razem dummy plug nawet nie zadziałał," wyszeptała Maya. "Jak on może narażać wszystko na niebezpieczeństwo przez taki zawodny system?"

"Wiem, że nigdy raczej nie podobał ci się pomysł z dummy plugiem." Ritsuko przez chwilę uśmiechnęła się ze znużeniem do swojej protegowanej, ale uśmiech zbladł, gdy tylko ponownie spojrzała na człowieka siedzącego nad nimi. "Ale dla niego to bardziej osobiste. Gdy już dummy plug zadziała, nie będzie już musiał polegać na Shinjim. To żadna tajemnica, że nie za bardzo... lubi swojego syna, a ostatni wypadek już dał mu okazję na poszerzenie przepaści pomiędzy nimi. Nie wątpię, że gdy tylko Shinji przestanie być użyteczny, Komandor zrobi wszystko, żeby oddalić chłopca od siebie..."

"To zabrzmiało prawie tak, jakby bał się swojego syna," skomentowała Maya, nawet nie zauważając troskliwego zmarszczenia brwi pani doktor.

'Właśnie zawsze się go boi,' przypomniała sobie Ritsuko. 'Może to prawda. Może tak naprawdę jest najbardziej przestraszoną osobą w tym pomieszczeniu...'

Nagle uderzyła ich głośna eksplozja, przypominając wszystkim o śmiertelnym zagrożeniu nad nimi.

"Osłony od pierwszej do osiemnastej uszkodzone!"

"Zniszczył osiemnaście osłon ze specjalnego pancerza z taką łatwością...?" powiedziała Misato w szoku i trwodze na widok niszczycielskiej mocy nadchodzącego Anioła.

"Nie uda nam się na czas wysłać EVA na powierzchnię!" zawołała Misato w chwili, gdy przeszła przez drzwi do mostka. "Umieścić Unity 00 i 02..." rzuciła szybkie spojrzenie na Komandora, "... w Geofroncie żeby chronić Kwaterę Główną! Niech zaatakują cel, gdy tylko znajdzie się w Geofroncie!

---

Ledwie kilka sekund później dwie EVA'y oczekiwały przybycia Czternastego w pobliżu kwatery głównej; uzbrojone w standardową strzelbę, ale i dziesiątki dalszej broni, jak wyrzutnie rakiet i prog-włócznie do zużycia. Asuka wciąż pamiętała, jak opróżniała jeden magazynek za drugim w powoli wyczekującego Anioła. To tak jakby ostrzeliwać skałę z pistoletu na wodę.

Teraz wiedziała lepiej.

Ale to że sama siła ognia nie wystarczy na tego przeciwnika, nie oznaczało, że w ogóle się nie przyda.

Oto i on. Ostatnia eksplozja wstrząsnęła całym Geofrontem, kiedy Anioł Potęgi zaczął zniżać się w stronę swego celu. Ale podczas gdy Rei natychmiast zaczęła strzelać próbując powstrzymać intruza od zajścia dalej, EVA-02 nie ruszyła się z miejsca.

"Asuka!" zawołał przez komunikator zdezorientowany i surowy głos Misato. "Na co czekasz? Atakuj!"

Nie odpowiedziała.

Zamiast tego, spokojnie obserwowała wroga, który wydawał się być zupełnie nietknięty przez całą siłę ognia wymierzoną przeciw niemu. Pamiętała jego widok aż za dobrze; ogromne zielono-białe ciało z pozornie słabymi i bezbronnymi kończynami, jasnoczerwona kula w klatce piersiowej i czaszkopodobna twarz, która wyglądała, jakby się groteskowo szczerzyła; wszystko to wydawało się skrywać śmiertelne moce, które oczekiwały w środku, aż zostaną wyzwolone.

Ale wtedy, tuż przed tym, jak dotknął ziemi...

"Osłaniaj mnie!"

Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, Asuka upuściła broń i pobiegła w kierunku Anioła. Wiedziała, że Rei, będąc doświadczoną pilotką, nie będzie się zastanawiać dwa razy i usunie się na bok, zmuszając Czternastego do skoncentrowania się dwóch różnych celach.

'Zniszczę cię bez względu na to, co się stanie!'

Ale Anioł Potęgi nie zważał na kłucie pocisków, ani też nie wydawał się obawiać szybko zbliżającego się czerwonego zagrożenia.

'Nie pozwolę Shinjiemu znowu z tobą walczyć!'

Jego ramiona, które sterczały mu z ramion niczym bezużyteczne kikuty, teraz rozwinęły się w coś, co wyglądało jak długie, cienkie jak papier wstęgi.

'I nie stracę go!'

I z nieludzką prędkością ramiona rzuciły się w jej kierunku, tnąc na strzępy jak brzytwa wszystko, co im stanęło na drodze...

-

... ale spudłowały.

-

"NIE PRZEGRAM!"

W impulsie chwili, Asuka nie troszczyła się już o powstrzymywanie się. Nie troszczyła się o to, że całe dowództwo powariowało, widząc stopień synchronizacji, któremu dorównała tylko raz, w innym czasie.

Szybkim ruchem uniknęła śmiertelnej broni w kształcie ostrza i skoczyła na napastnika. Ziemia zadrżała, kiedy Anioł został pchnięty na ziemię przez uderzenie i wagę Unitu-02.

Efekt zaskoczenia jej atakiem nie trwał długo. Gdy Asuka przygotowywała się już do uderzenia przeciwnika, EVA została odrzucona przez znajome pomarańczowe migotanie Pola AT Anioła. Potknęła się do tyłu i ledwo udało jej się powstrzymać jej Unit przed upadkiem.

Anioł nie dał jej wiele czasu na dojście do siebie.

"Asuka! Uważaj! Za tobą!"

Ostrzeżenie Misato nie było jej raczej potrzebne; i tak byłoby za późno. Wciąż wyciągnięte ramiona Anioła zostały wciągnięte z powrotem w ułamku sekundy, mijając ją ledwie o centymentry. Gdyby nie odsunęła się w ostatniej chwili, EVA zostałaby przecięta na pół. Ale ten manewr nie mógł ocalić jej Umbilical Cable'a. Asuka zaklęła, kiedy włączyło się odliczanie czasu zasilania baterii wewnętrznych, a zapewniający zasilanie kabel uderzył o ziemię, iskry sypały się z jego odciętych końców.

Nie było mowy o zrobieniu Aniołowi krzywdy, póki wytwarzał on tak silne Pole AT. Bariery energii starły się ze sobą, kiedy walczący próbowali obezwładnić przeciwnika, żadne z nich nie chcąc się poddać.

Asuka zacisnęła zęby w skupieniu. Nie było mowy o porażce! Jej wróg może i był silny, ale nie niezniszczalny! I nawet z ostatnią odrobinką energii, jaka pozostała jej EVA'ie, zniszczy tego potwora!

"Unit-02, odsuń się!" ostrzegł nagle głos Rei.

"C...?" Nie pytała dalej, kiedy zobaczyła EVA-00 celującą ciężką wyrzutnią rakiet w ich kierunku. Gdy tylko odskoczyła na bok, Rei nie traciła czasu i wystrzeliła.

Pole AT, osłabione przez dwa Unity, a szczególnie przez walkę mocy na krótkim dystansie z EVA-02, umożliwiło pociskowi przeleceni przez nie bez żadnych widocznych problemów, na pierwszy rzut oka trafiając bezpośrednio w czerwony rdzeń.

"M-mamy go?" zastanawiała się na głos Asuka, próbując zobaczyć coś przez dym, który wywołała eksplozja.

Ale odpowiedź nadeszła szybciej, niż miała nadzieję. Dwa ramiona znów przeszyły dym, ale minęły ją...

"Ayanami, uważ...!"

Za późno. Zanim Rei zdążyła zrobić unik, jedna z kończyn w kształcie ostrza odcięła rękę, która trzymała broń tuż nad ramieniem, podczas gdy druga przeszyła głowę jej EVA'y jak papier.

Przerażający wrzask bólu i agonii odbił się echem przez komunikator.

---

"REI!"

Większość ludzi w centrum dowodzenia mogłoby być zaskoczonymi, słysząc takie emocje ze strony Gendo Ikariego, gdyby zwrócili na to uwagę, ale byli o wiele za bardzo zajęci toczącą się walką. Rei miała trzymać się z tyłu, tylko osłabiając Pole AT i osłaniając Unit-02. I nawet mimo jej 'zamienniczek' gotowych w każdej chwili wydawał się być dla niego jakiś powód żeby martwić się o nią bardziej niż o wszystkich innych zawsze, kiedy była w krytycznym zagrożeniu.

Jedyna osoba, która zauważyła krótki, niecodzienny wybuch Komandora podniosła wzrok z platformy prowadzącej do pozostałego Unitu na mostek kapitański ponad kabinami EVA. Z każdą mijającą sekundą Shinji musiał coraz silniej powstrzymywać się od warknięcia na techników, którzy trzymali się rozkazu nie dopuszczania go do Unitu, nawet gdy próbowali bezpośrednio uruchomić dummy plug - bez wielkiego powodzenia.

Im więcej słyszał przez głośniki komunikatorów, tym więcej czuł ukłuć w sercu. Samo trzymanie się swojej roli było dla niego dosyć trudne, kiedy został zatrzymany, gdy zjawił się tam po przebraniu się w swój Plug Suit, ale teraz był na skraju przebicia się siłą do entry plugu.

Co sobie myślał jego ojciec? Czy upokarzanie swojego syna tyle dla niego znaczyło, że ryzykował dla tego życie wszystkich? Czy... czyżby rzeczywiście chciał, żeby stało się tak jak ostatnim razem? Czy to właśnie chciał osiągnąć?

Strach przed tą możliwością ścisnął mu serce. Miał dosyć.

"OJCZE!"

---

Asuka znowu spojrzała na zegar. Zostało tylko 30 sekund i EVA-00 nie nadawała się do walki. Ale ona i tak pokona Anioła. Musi. Inaczej...

Znów miała czas tylko na instynktowne zareagowanie i unik, kiedy jego ramiona raz jeszcze wykonały cięcie.

Ale gdy już myślała, że uciekła śmiertelnym ostrzom, straciły swoją sztywność i zamiast ją przeciąć, zwinąwszy się, zacisnęły się na nadgarstkach EVA'y. Z niewiarygodną siłą zielony potwór uniósł czerwony Unit, trzymając ramiona z dala od siebie w nieustępliwym uścisku.

---

"Wykryto impuls energetyczny! Anioł przygotowuje się do ponownego wystrzelenia!"

---

Asuka starała się nie panikować, kiedy zobaczyła migotanie światła w oczach i ustach Anioła. Z całej siły szamotała się żeby uwolnić ręce, ale bezskutecznie; uścisk był po prostu zbyt silny.

Ale nie przegra. Skoncentrowała całą energię, jaka jej pozostała, na swoim Polu AT...

---

"Pobiera moc o wiele za szybko! Nie uda jej się zbyt długo blokować takiej siły ognia!"

---

"Nie przegram! Mama mnie chroni! Prawda, mamo?"

---

Skoncentrowana moc błysnęła.

---

"Przerwać połączenie!"

---

"NIE PRZEG...!"

Ciemność...

"nie..."

---

Potężna eksplozja wstrząsnęła Geofrontem.

Olbrzymia głowa odleciała po otrzymaniu bezpośredniego uderzenia ogromnego strzału.

Wielkie czerwone ciało, teraz bezwładne, uderzyło o ziemię.

A młoda pilotka przeklinała, że znów zawiodła - i tym razem nie tylko ona sama.

---

"EVA-02 zamilkła! Anioł zbliża się!" Ostrzeżenie zabrzmiało echem przez całą kwaterę główną, docierając też do kabin EVA.

"Dummy plug wciąż nie jest przyjmowany przez Unit-01!"

Pod swoją zimną powierzchownością, Gendo trząsł się ze wściekłości. Powinien był wysłać Rei w EVA-01. Nawet jeśli niektórzy byliby niezadowoleni z pomysłu, że powinna użyć Unitu Shinjiego, gdy jej własny był w idelnym stanie, a Trzecie Dziecko było dostępne; niewielu ośmieliłoby się zakwestionować jego decyzję o przydzieleniu jej lepszego modelu.

Czemu dummy plug nie zadziałał? Akagi zapewniała, że z samymi plugami nie było żadnych problemów. Testy przeprowadzone na EVA-00 przebiegły bez komplikacji.

Czyżby to była prawda? Czyżby...?

'Yui?'

"OJCZE!"

Powoli obrócił się do chłopca stojącego poniżej na platformie kabin EVA.

"To nie działa, nie widzisz? Pozwól mi pilotować, zanim będzie za późno!"

"Czemu?" zapytał Gendo, zwyczajowo spokojny.

Raz jeden jego syn spojrzał na niego bez okazywania strachu. Właściwie to chłopcu udało się lekko uśmiechnąć, kiedy ich oczy się spotkały.

"Bo jestem pilotem Unitu-01 Evangeliona!"

I raz jeden, kiedy obrócił się twarzą do fioletowego olbrzyma, rysy Komandora złagodniały na krótką chwilę.

'Zawsze dostawałaś, czego chciałaś, prawda?'

---

Misato obserwowała z przerażeniem, jak Anioł mijał pokonane i nieszkodliwe Evangeliony, kompletnie je ignorując, kiedy leciał do swojego rzeczywistego celu, który leżał tuż pod nimi. Rozpoczęty w pośpiechu atak bronią konwencjonalną, nic innego jak tylko szalony akt ich woli przetrwania, nie wywołał żadnego widocznego efektu na stworze.

Jedynie ogromna masa potwora wypełniła hologramowy ekran, tuż przed tym jak obraz został zastąpiony szumami. Ziemia zadrżała gwałtowniej niż przy jakimkolwiek trzęsieniu ziemi, którego świadkiem była pani Major, kiedy Anioł ponownie wystrzelił, roztrzaskując stal i kamień zewnętrznych warstw ochronnych kwatery głównej.

Ostateczna eksplozja zabiła całą pozostałą im nadzieję.

"Bezpośrednie uderzenie w trzeci fundament!"

"O nie!" zawołała w panice Misato, w reakcji na sprawozdanie Makoto, wiedząc aż za dobrze, co to oznaczało. "Główny szyb jest zupełnie odsłonięty!"

Przegrali. Wszystko co do tej pory zrobili, wszystko żeby zapobiec tej chwili okazało się bezużyteczne. Teraz pozostało im tylko czekać na ich koniec.

Ale zanim dym zdążył się rozwiać, olbrzymia fioletowa postać wyskoczywszy przez skrzynię, zmiażdżyła Anioła swoim ciałem, powalając go na ziemię.

"EVA-01? Kto...?" zapytała Misato, wpatrując się ze zdumieniem w przywrócony obraz, choć instynktownie już znała odpowiedź. "Shinji, uważaj! To coś jest jeszcze twardsze, niż wygląda!"

"Wiem, Misato!"

---

"Wiem aż za dobrze..." dodał Shinji pod nosem, kiedy przygotował się do kolejnego skoku na Anioła, zanim ten zdążył wstać.

Nie mógł mu dać okazji na pozbieranie się. To była walka czystej mocy. I tym razem, będąc wyposażonym w Umbilical Cable, a zatem nie będąc ograniczonym limitem czasowym, miał rzeczywiście duże szanse na zwycięstwo - dopóki nie dawał przeciwnikowi możliwości kontrataku.

Pięść za pięścią uderzała nieuważnego Anioła, który nawet nie wydawał się ich unikać. Nagły błysk powiedział Shinjiemu dlaczego. Zeskoczył z wroga tak szybko, jak mógł, zanim jego działko mogło trafić go z pełną mocą. Choć tym razem nie stracił ramienia dzięki swojemu szybkiemu manewrowi, kosztowało go to przewagę, na którą miał nadzieję. Obecnie zielony olbrzym wykorzystał czas na wstanie i nie wydawał się nawet być ranny; gotów odpowiedzieć na atak z całą swoją potęgą.

A zegar rozpoczął odliczanie.

Klnąc po cichu, Shinji odłączył obecnie bezużyteczne resztki Umbilical Cable'a, umożliwiając EVA'ie swobodniejsze poruszanie się. Wciąż miał więcej czasu niż podczas swojej pierwszej walki z Czternastym Aniołem, ale nie miał już czasu na pomyłki.

W pełni rozwinąwszy Pole AT, podbiegł tak szybko, jak tylko mógł, do Anioła, który już się przygotowywał do ponownego zaatakowania ramionami. Nastąpił krótki błysk światła, kiedy zderzyły się Pola AT, ale zwykła szybkość Unitu-01 dała mu siłę, która wystarczyła żeby odrzucić Czternastego w tył. Szybkim ruchem Shinjiemu udało się złapać za obie kończyny w kształcie ostrzy, które trzepotały za nim bezcelowo. Wrzasnął wściekle, kiedy pociągnął za nie z całą mocą, jaką mógł zapewnić jego Evangelion i odpowiedział mu wrzask bólu, kiedy rzeczywiście udało mu się oderwać jedno z ramion.

Shinji nie tracił czasu w puszczaniu ręką EVA'y bezwładnego ramienia i posunął się jeszcze dalej. Pięść EVA-01 trafiła bezpośrednio w chorobliwą twarz Anioła. Ale zamiast przygotowywać się do następnego ciosu, Shinji mocno ją chwycił, przyciskając zielonego olbrzyma z powrotem do ziemi poprzez wdepnięcie mu stopą w brzuch.

Na pierwszy rzut oka bezbronny Anioł piszczał, kiedy jego przeciwnik próbował zwyciężyć tam, gdzie kiedyś został powstrzymany. Shinji nie troszczył się już o wstrzymywanie się; chciał tylko zabić to coś, co przysporzyło tyle bólu i zniszczeń kiedyś, a także i teraz. W tej wściekłości pociągnął za twarz w kształcie maski, chcąc tylko ją oderwać przed zrobieniem tego samego z resztą potwora. A zegar wciąż pokazywał więcej niż minutę, póki wyczerpie mu się zasilanie.

Ścięgna i ciało, które łączyły czaszkę z ciałem, naciągnąwszy się, stawały się coraz cieńsze z każdym metrem, aż wreszcie...

EVA nagle potknęła się do tyłu, kiedy w końcu się oderwała, ku wielkiemu zszokowaniu i uldze Shinjiego. Z niemal chorą satysfakcją zmiażdżył pozostałości w dłoni, nim zwrócił uwagę na ciało żeby zrobić to samo z resztą.

Ale uśmiech szaleńca został zastąpiony przerażoną miną, kiedy przypuszczalnie martwy Anioł znowu wstał. Tam gdzie była jego twarz, powstała nowa, tylko nieco zdeformowana zastępcza głowa. Monstrum z warknięciem usztywniło kikut, który był mizerną pozostałością po jego ramieniu i nowa kończyna wystrzeliła ze straszliwą szybkością, jak gdyby nigdy nic.

"Tak szybko się regeneruje?" pisnął Shinji z niedowierzaniem, ale nim zdążył zareagować, odrośnięte ramię owinęło się wokół głowy EVA'y. Próbował się odepchnąć i złapać wydłużane ramię, ale bezskutecznie; uścisk Anioła był zbyt ciasny. Daremną walką było nie panikować, kiedy jego Unit został - najwyraźniej z łatwością - uniesiony i wyrzucony w powietrze.

Shinji burknął z bólu, kiedy jego EVA raz po raz była ciężko obijana o ziemię; jego psychiczne połączenie z maszyną sprawiało, że czuł każdą skałę i drzewo, które rozdzierało się i miażdżyło pod 'jego' plecami. Gorączkowo próbował się czegoś złapać, ale korzenie i gruzy nie mogły stawiać oporu mocy Anioła.

Wtedy wszystko zrobiło się czarne.

Dźwięki odeszły w dalekie echo.

Mógł czuć jedynie drżenie po uderzeniach, częściowo redukowane w osłonionym, wypełnionym LCL-em entry plugu.

Zegar pokazywał tylko zera.

Shinji mógł tylko zgadywać, co się działo na zewnątrz dzięki osłabionym już ciosom i głośnemu uderzeniu, kiedy jego EVA znowu została wyrzucona i wylądowała, rozbijając się o piramidalny kształt kwatery głównej.

Panika, która narastała w nim z głębi jego pierwotnych instynktów przetrwania, nakazała mu zacisnąć urządzenia sterujące w dłoniach i ciągnąć je nadaremno z uporem godnym lepszej sprawy, jak gdyby wystarczył tylko ten ruch żeby na nowo wypełnić swoją olbrzymią broń energią aby walczyć z potworem, który słyszalnie odsłonił rdzeń EVA'y i walił weń śmiertelnymi ramionami.

Ale ostatecznie Shinji zwolnił i wreszcie przestał. Łzy rozpaczy zalśniły mu w jego zaciśniętych oczach, kiedy gorzka logika zwyciężyła nad ostatnimi ziarenkami nadziei.

Dlaczego? Dlaczego nie mógł go tak po prostu zabić? Dlaczego musiało się tak stać?

Czy jednak przeznaczenie miało się powtórzyć...?

Słaby odgłos, niczym bicie serca, zabrzmiał w entry plugu.

A Shinji uśmiechnął się smutno, kiedy poczuł, jak jego ciało rozpływa się w LCL-u.

"Cześć, mamo..."

---

I podczas gdy potwór w berserku rzucił się na przeciwnika żeby go zabić i pożreć jego pozostałości dołączając do tego moc, która wykraczała ponad wszystko, co posiadał; podczas gdy młoda kobieta wymiotowała, a jej koledzy tylko gapili się zszokowani; podczas gdy dwóch konspiratorów zastanawiało się nad konsekwencjami tego początku i podczas gdy inny mężczyzna wydawał się tylko podlewać grządki swoich melonów w oddali, nastolatka opłakiwała cicho stratę, której nie mogła nawet zobaczyć, ale jedynie poczuć w sercu.

-----------------------------------

-----------------------------------

-----------------------------------

Kaji westchnął, kiedy opadł na krzesło przed swoim biurkiem. Katsuragi zawsze narzekała na całą tę papierkową robotę, z którą musiała się uporać, ale niewielu ludzi potrafiłoby sobie wyobrazić ilość raportów, aktów i papierów, przez które musiał przebrnąć i odpowiedzieć na nie szpieg - a tym bardziej jeśli pracował dla więcej niż jednej strony. Po prostu zazwyczaj unikali robienia tego, póki to wszystko nie zalało im biura.

Mimo wszystko nie był pewien, czemu w ogóle się tym jeszcze przejmował. Wiedział, że jego 'praca dorywcza' już została odkryta - albo dokładniej rzecz biorąc, że nie będzie już tolerowana, ponieważ wątpił, że Ikari do tej pory się o tym nie dowiedział. Może wiedział już od samego początku. A teraz, kiedy coraz więcej wydarzeń wydawało się nie pasować do jego planów, jego cierpliwość będzie się powoli wyczerpywała.

Może to tylko kwestia tygodni, czy nawet dni...

Oczy Kajiego powędrowały na ekran komputera, gdzie mały pasek stanu pokazywał powolny postęp szyfrowania i transferu danych, które udało mu się do tej pory zebrać. Był obecnie tak blisko, tak blisko odkrycia całej prawdy. Jeszcze parę miesięcy i mogłoby mu się udać osiągnąć swój cel. Ale teraz wyglądało na to, że to Katsuragi przyjdzie znaleźć brakujące elementy układanki.

Uśmiechnął się smutno na myśl o fioletowowłosej piękności. Wydawało się, jakby to było wczoraj, kiedy spotkali się w tym barze, oboje wciąż tak pełni naiwnych nadziei i marzeń.

'To jak on się nazywał?' zastanawiał się.

Kiedy pozwolił swojemu wzrokowi znów powędrować po rozrzuconych papierach, zatracony we wspomnieniach z przeszłości, Kaji nagle zauważył kopertę leżącą na wpół ukrytą pod dokumentami na jego biurku. Musiała się wślizgnąć między inne papiery.

Otworzyć po Czternastym!

Kilka sekund minęło, kiedy wpatrywał się ciekawsko w zamknięte opakowanie. Ale ostatecznie wzruszył smutno ramionami i wyrzucił ją.

"Nic, czego bym już nie wiedział..."

--------------------------

--------------------------

Rei stała samotnie na opuszczonym trapie. Główna załoga już dawno była w domu, a większość świateł została wyłączona dla oszczędności energii. Ale oko ludzkie zostało stworzone do przystosowywania się w adekwatnym stopniu do ciemności i Rei nie miała problemów z zobaczeniem przed sobą obandażowanej czaszki Unitu Evangeliona.

Nie była pewna, czemu tu przyszła. Jej obecność nie spowodowałaby zmiany sytuacji i nie była wyedukowana w tej dziedzinie nauki żeby pomóc dr. Akagi i jej personelowi.

Więc jaki był powód przerwania jej codziennych zajęć?

Czy sama chciała zobaczyć sytuację? Wątpliwe; nie było powodów do kwestionowania informacji od jej zwierzchnich oficerów.

Była w rozterce.

A jednak kiedy wpatrywała się w zielone oczy Evangeliona, zdała sobie sprawę, że to właśnie ta rozterka ją tu pierwotnie przywiodła. Przyszła poszukać odpowiedzi na pytania, które się w niej błąkały.

Ale olbrzym nie odpowiadał.

--------------------------

--------------------------

Hikari rzuciła okiem znad swojej ławki na wyraźnie przygnębioną uczennicę, która pakowała do torby książki i zeszyty.

Od ostatniego ataku minęły prawie dwa tygodnie i prawie dwa tygodnie od kiedy jej koleżanka z klasy dostała tego przygnębionego stanu. Na początku Hikari lekceważyła nastrój Asuki jako następstwo walki i ponieważ była zajęta... innymi rzeczami, nie zwracała na to tyle uwagi, ile powinna.

Lecz teraz stawało się coraz bardziej oczywiste, że to nie było tylko coś tymczasowego, co oznaczało, że czuła potrzebę zrobienia z tym czegoś. Kierowana obowiązkiem i odrobiną poczucia winy, że mogła ostatnio zaniedbać ich przyjaźń, Hikari wstała.

"Asuka?"

"Co?" zrzędziła zawołana ruda, nawet nie podnosząc wzroku, kiedy wsunęła podręcznik do historii do swojego czarnego plecaka.

"Tak się zastanawiałam... e... czy mogłybyśmy wracać razem do domu..."

Asuka nie odpowiedziała od razu; wpatrywała się tylko pusto przed siebie.

"W... wolałabym raczej dzisiaj wracać sama..." wymamrotała wreszcie, zanim powoli wstała z krzesła i odwróciła się od przewodniczącej.

Ale Hikari nie chciała pozwolić na to, żeby okazja do rozmowy jej się wyślizgnęła. Zrobiła szybki krok w stronę przyjaciółki i delikatnie acz pewnie położyła rękę na ramieniu rudej.

"Asuka, o co chodzi? Ostatnio wyglądasz tak ponuro."

Druga dziewczyna nie odwróciła się. Zamiast tego próbowała tylko uwolnić ramię z ręki przyjaciółki. "Nie wiem, o co ci chodzi!"

"Oj, daj spokój, nie oszukasz mnie! Coś z tobą nie tak."

"Po prostu miałam zły dzień, dobra?"

"Raczej zły tydzień - albo dwa." Kiedy to powiedziała, Hikari zauważyła, że spojrzenie Asuki było utkwione w pustej ławce przy oknie. Wyrwało jej się małe westchnienie, kiedy zdała sobie sprawę, czyja to była ławka. "To... to z powodu Shinjiego? Nie było go w szkole od ataku ostatniego Anioła... Czy coś się..."

"Znowu mnie pobił, jasne!?" warknęła nagle Asuka. "Przez niego wyglądałam jak najgorszy pilot wszechczasów i ukradł zaszczyty, które należały się mnie!!" Ale Hikari zauważyła, że za tą wściekłością było coś jeszcze i prześwitało coraz bardziej z każdym słowem. Jej ostatnie zdaniom towarzyszyło raczej łkanie niż silny wrzask, od którego zaczęła. "A teraz... a teraz idź już sobie! Odwiedź swojego głupiego 'chłopaka' w szpitalu czy coś!"

I choć Hikari zarumieniła się na to porównanie, było wątpliwe, że jej przyjaciółka jeszcze to w ogóle zauważyła, kiedy ruda już popędziła z dala od niej.

"Asuka..."

--------------------------

--------------------------

Gdzie ja jestem?

"W EVA'ie..."

W EVA'ie?

Tak. Teraz pamiętam. Nie mogłem go powstrzymać.

Znowu zawiodłem...

"Zrobiłeś co w twojej mocy."

To jaki to ma sens? Po co tu wróciliśmy? Jeśli nie możemy zrobić różnicy, to to nie było warte swojej ceny.

Nie to żeby cokolwiek było warte tej ceny...

"Nawet błahostki mogą zmienić przeznaczenie. Potęga ludzkiej duszy może cokolwiek związać z jego wolą, jeśli ma na to siłę."

Zmienić przeznaczenie? Czy naprawdę dlatego zostaliśmy wysłani w przeszłość?

Dla mnie to wygląda, jakby to wszystko było tylko okrutnym żartem przeznaczenia. 'Wysłać ich w przeszłość! Zmazać wszystko, na co pracowali, wszystko co kochali. Tak żeby zawsze musieli powtarzać swoje najczarniejsze godziny i żeby nigdy nie byli wolni od EVA'y.'

"EVA cię schwytała?"

Tak.

"Ale to od ciebie zależy, czy chcesz być wolny."

Tak?

--------------------------

--------------------------

"Aa! Uwaga, drzewo!"

Zaskoczona nagłym wrzaskiem chłopca na wózku inwalidzkim Hikari wyrwała się z zamyślenia i natychmiast się zatrzymała. Gdyby popchnęła wózek jeszcze o parę centymetrów, noga w gipsie Tojiego boleśnie zetknęłaby się z gałęzią drzewa, które stało z boku drogi.

"Wiesz, nie miałem nic przeciwko pomysłowi żeby wyjść z sali i okrążyć szpitalny park. Ale wolałbym wrócić w jednym kawałku," poskarżył się delikatnie Toji.

"Wybacz..." mruknęła Hikari, odciągając nieco wózek żeby skręcić w lewo, kiedy jechali dalej w milczeniu.

"O czym myślisz?" zapytał nagle Toji.

"Hę? Ja... o niczym..."

"Taa, jasne! Próbujesz nabrać kogoś, kto cię zna od prawie pięciu lat. Nie jesteś kimś, kto łazi z roztargnieniem bez powodu. Więc o co chodzi?"

"O... Asukę..."

"Myślisz o Asuce?" zdumiał się Toji, ale jego skonsternowana mina szybko zmieniła się w szeroki uśmiech. "Myślisz o Asuce w tym sensie...?"

"Lepiej żebyś nie miał na twarzy tego idiotycznego hentajowego uśmiechu, Suzuhara!" ostrzegła Hikari.

"Sorki, sorki!" zaśmiał się. "Więc co jest z rud... e... Asuką?"

"Nie wiem," mruknęła dziewczyna. "W tym rzecz. Od ostatniej walki jest taka chłodna i od tamtej pory robi się coraz gorzej. Nie jestem pewna, ale m... myślę, że to z powodu Ikariego..."

"Shinjiego?" zdumiał się na głos Toji. "Jeszcze nie wrócił do szkoły?"

"Nie..."

"Nie... nie myślisz, że stało mu się coś złego? Albo że nawet..."

"Mam nadzieję że nie. Ale... to by wyjaśniało parę rzeczy..."

"Nie mógł zginąć!" prawie krzyknął Toji z oczywistą wściekłością w głosie. "Powiedzieliby coś! Zrobiliby mu przynajmniej jakiś cholerny pogrzeb! Przynajmniej na to by zasłużył, jeśli..." Otrząsnął głowę od tych negatywnych myśli, nim mogły nim owładnąć. "Pewnie jest po prostu na jakimś sekretnym treningu czy coś takiego. Ostatni Anioł im po prostu pokazał, że muszą ciężej pracować. Coś w tym stylu..."

Przewodnicząca skinęła głową, uśmiechając się słabo na optymizm przyjaciela.

"Po prostu chciałabym wiedzieć..." westchnęła. "Ale Asuka mi nie powie i poważnie wątpię, czy inaczej będzie z Ayanami czy kimś innym z NERV-u."

Kontynuowali przez chwilę spacer w ciszy, co obojgu wydało się trochę niecodzienne. Nie pierwszy raz była między nimi nieprzyjemna cisza, ale po raz pierwszy nie z powodu zawstydzenia.

Ale ostatecznie Toji obrócił głowę.

"No, jest jeszcze..."

--------------------------

--------------------------

"Kensuke?"

Chłopak w okularach spojrzał znad swojej ławki, gdzie właśnie siedział z głową wspartą na ręce, kiedy wyglądał z utęsknieniem przez okno. Ledwie tknął drugie śniadanie leżące przed nim.

"O co chodzi, przewodnicząca?" zapytał dziewczynę przed sobą.

Od dnia w którym wreszcie pozwolono mu odwiedzić Tojiego, Kensuke wyglądał, jakby mu baterie siadły. Hikari nie wiedziała, co się dokładnie wydarzyło między nimi, ale po zobaczeniu przyjaciela w szpitalu dowiedziawszy się, że bez problemu mogłoby się skończyć o wiele gorzej, Kensuke wydawał się wreszcie zrozumieć niebezpieczeństwa płynące z pilotowania EVA'y. Ale oczywiście zrezygnowanie tak po prostu z marzenia do którego się tak długo dążyło, nigdy nie było łatwe. Gdyby przynajmniej jego najlepsi przyjaciele mogli go pocieszyć, ale do pełnego wyzdrowienia Tojiego wciąż trzeba było całych tygodni, a Shinji...

Hikari spojrzała na chłopca z pewnym współczuciem. Choć jego depresja, jeśli można to tak nazwać, nie była ani na jotę tak poważna jak Asuki, to i tak był to ponury widok. Na szczęście nie było to prawdopodobnie nic, czego nie możnaby wyleczyć poprzez odciągnięcie uwagi i może to zadanie, jakie dla niego miała, było idalnym sposobem na przywrócenie mu ducha.

"Wiesz, Asuka wygląda ostatnio trochę nie w sosie..." zaczęła, próbując brzmieć zwyczajnie.

Raczej nie ustąpił, ale przynajmniej napomknięcie o rudej wyrwało go z przygnębienia. "No i...?" zapytał, wpatrując się w nią podejrzliwie.

"Musisz się dowiedzieć co z nią nie tak!"

"Co?" pisnął z niedowierzaniem Kensuke. "A czemu ja?"

"Bo to ty najlepiej się nadajesz do tej roboty. To musi mieć coś wspólnego z ostatnim Aniołem i zniknięciem Ikariego. W ogóle cię to nie obchodzi?"

"Pewnie że obchodzi. Ale czemu z tego powodu 'najlepiej się nadaję do tej roboty'?"

"No, wszyscy wiedzą, że lubisz te całe hackowanie i szpiegowanie, więc mógłbyś się czegoś dowiedzieć..."

"Właściwie to wolę 'te całe' militaria..." wtrącił, ale Hikari raczej to nie obchodziło i mówiła dalej.

"... A ponieważ ona nie chce ze mną gadać, bo T... to znaczy, i Toji jest w szpitalu, a Ikari Bóg wie gdzie, ty jesteś teraz dla niej kimś najbardziej zbliżonym do przyjaciela."

"Przyjaciela? Nawet by mnie nie znała, jakbym nie trzymał z Shinjim. To by niekoniecznie było takie złe..." mruknął chłopak, pocierając się po policzku, jakby jeszcze czuł siniaki, jakimi obdarzyła go 'diablica'.

"Kensuke!" warknęła wściekle Hikari, ale Kensuke tym razem nie wydawał się być zastraszony.

"Co? Może i jesteś przewodniczącą, ale to wykracza poza twoje kompetencje. Nie możesz mi kazać zrobić czegoś takiego."

"Ale..." brunetka zaczynała się niepokoić. Jeśli on jej nie pomoże, to kto...?

"Ja z nią porozmawiam," wtrącił nagle spokojny głos, zaskakując ich oboje.

"Ayanami?" zdumiała się na głos Hikari, kiedy wpatrywała się z jakimś niedowierzaniem w swoją niebieskowłosą koleżankę z klasy. "Ch-chcesz jej pomóc? Myślałam, że nie jesteście w za dobrych stosunkach."

Rei nie odpowiedziała od razu. Nietypowo, jak na nią, odwróciła nieco wzrok, a na jej czole była widoczna lekka zmarszczka.

"Jestem... ciekawa... co do uczuć Soryu," próbowała wreszcie ubrać myśli w słowa. "Wydaje się być w tym stanie przygnębienia od zniknięcia Ikariego..."

"Ikariego?" wtrącił Kensuke, nagle pobudzony ciekawością. "Wiesz może, gdzie mniej więcej jest Shinji?"

"Nie zezwolono mi na rozmowę z tobą o tym." Odwróciła głowę by na niego spojrzeć. "Ale jeśli nie boisz się poniesienia możliwych konsekwencji, sądzę, że... 'te twoje hackowanie i szpiegowanie' może dostarczyć odpowiedzi, jeśli z taką desperacją ich poszukujecie."

Powiedziawszy to, obróciła się i wyszła z klasy.

"Powiedziałem, że wolę militaria..."

--------------------------

--------------------------

"Coś nowego?" zapytała Misato po raz, zdawałoby się, setny w przeciągu ostatnich tygodni.

"Pracujemy nad tym..." otrzymała jak zwykle w odpowiedzi.

Tak, pracowali, tyle to Misato widziała. Pomieszczenie, które było używane, kiedy nie byli w centrum dowodzenia albo w kabinie EVA'y, pracując bezpośrednio nad Unitem-01, było pełne grupek techników, kierowanych przez Ritsuko i Mayę; wszyscy piszący, symulujący albo szukający informacji w swoich terminalach Magi. Za każdym razem, kiedy tu przychodziła, wydawało się, jakby nikt się w ogóle nie posunął.

Nie znosiła tego widoku. Nie to żeby im zazdrościła, pracującym w tych warunkach, ale czuła się przez to bezużyteczna. Jedyna pomoc, jakiej mogła udzielić, to od czasu do czasu przynieść przyjaciółce kawę.

"Znowu żałujesz, że nie chodziłaś na wykłady z bioinformatyki?" nagłe pytanie Ritsuko przywróciło ją do rzeczywistości.

Misato jęknęła. "Wiesz, to by wiele nie pomogło... I tak by mi się nie udało..." narzekała cicho. "Więc jak się czujesz?"

"Przydałoby się trochę snu. Kawa wiecznie cię na nogach nie utrzyma." Pani doktor przerwała pisanie i podrapała się ze zmęczeniem po karku, zanim obróciła się na krześle do pani Major i wreszcie odebrała ofiarowaną filiżankę. "A ty?"

"Chciałabym móc powiedzieć 'Czuję się dobrze', chociaż muszę przyznać, że przynajmniej jest dużo lepiej bez tego temblaka..." mruknęła Misato i poruszyła nieco lewym ramieniem. Minęło zaledwie kilka godzin od ostatniej kontroli dr. Kanegawy, kiedy została usunięta ostatnia pamiątka po Trzynastym Aniele.

Prawie z roztargnieniem włożyła ręce do małych kieszeni w jej kurtce - coś, czego nie była w stanie zrobić przez tak długi czas. Tym bardziej była zaskoczona, kiedy jej lewa ręka, nie używana tak długo, zetknęła się ze zmiętą kartką. To był prawdopodobnie tylko jakiś stary rachunek albo lista zakupów, której zapomniała wyrzucić, ale jej ciekawość szybko zwyciężyła.

Kiedy rozwinęła kartkę, wydawała się ona być tylko jakąś notką. Lecz szybko zaczęła marszczyć brwi, kiedy czytała jej wersy.

Mam nadzieję, że przeczytasz to przed testem synchronizacyjnym Czwartego Dziecka z EVA-03. Evangeliona kontroluje Anioł! Nie aktywujcie EVA'y, póki wszystko nie zostanie potwierdzone jako bezpieczne! Trzymajcie się od niego z dala!

Przyjaciel

"Co to?"

Misato nawet nie odwróciła wzroku żeby spojrzeć na panią doktor.

"Nic - po... prostu muszę już iść..." wymamrotała pospiesznie i popędziła do wyjścia.

Ritsuko wpatrywała się podejrzliwie w przyjaciółkę, kiedy wyszła. "Nic, tak?"

--------------------------

--------------------------

Asuka wybiegła z klasy, gdy tylko ostatni dzwonek obwieścił koniec szkoły na dziś. Nie mogła tam zostać dłużej niż to konieczne, nie przy tych wszystkich pytających spojrzeniach wlepionych w nią, a szczególnie nie od kiedy Hikari zaczęła być podejrzliwa. Asuka nie miała pojęcia ile to zajmie, nim złamie się pod psychicznym naciskiem i wygada wszystko przez przypadek, jeśli tak dalej będzie.

Pokonała połowę drogi do domu w rekordowym czasie, ale nie wiedziała, że komuś powoli udało się ją dogonić.

"Soryu?"

Mimo początkowego szoku Asuka nie zatrzymała się, ani nie zwolniła kroku, kiedy usłyszała spokojny głos zza pleców.

"Czego chcesz?" Odpowiedź nie była ani na jotę tak silna, jak najprawdopodobniej miała być. Ktoś z zewnątrz nawet by nie zauważył, że powiedziały to dwie różne osoby.

"Poproszono mnie, żebym z tobą porozmawiała."

"To o czym chcesz porozmawiać?" Tym razem za ripostą kryło się nieco więcej mocy.

"Zastanawiałam się..." urwała, jakby nie była pewna jak ubrać myśli w słowa. To było dla niej jeszcze mniej typowe; wystarczająco rzadko zdarzało się jej rozpocząć rozmowę, ale kiedy to robiła, zawsze wiedziała co dokładnie powiedzieć. "Co... czujesz w związku z sytuacją Ikariego?"

Drugie Dziecko nagle się zatrzymało. Stała przez chwilę w milczeniu, a potem znów popędziła do przodu. "Od kiedy cię obchodzi, co myślą inni? Boisz się, że ktoś może być zainteresowany twoim drogim Shinjim?"

"Nie to było moim pytaniem," odpowiedziała spokojnie Rei i powoli poszła za nią. "Chcę tylko wiedzieć, jak mam się czuć."

Asuka znów się zatrzymała. Tym razem jednakże obróciła głowę na tyle żeby spojrzeć na nieproszoną towarzyszkę. "O... o czym ty do cholery gadasz?"

"Te... uczucia... Nie rozumiem ich... jak na nie reagować... bo nie mogę sobie przypomnieć, żebym przedtem czegoś takiego doświadczała. Czy sposób, w jaki ty się zachowujesz, jest adekwatny w tej sytuacji?" Rei zamilkła, czekając na odpowiedź. Ale jedyną odpowiedzią, jakiej udzieliła jej Asuka, była jej zdezorientowana mina. "Ikari kiedyś powiedział mi, że powinnam się uśmiechać w sytuacji, kiedy jestem zadowolona. Ale co mam robić teraz, kiedy zniknęła droga mi osoba?"

"Ty..." Asuka nagle spojrzała na nią niemal zszokowana, ale szybko znów się odwróciła. "Skąd mam wiedzieć?!"

"Rozumiem," wyszeptała niebieskowłosa dziewczyna, zanim lekko skinęła głową. "Nie będę ci dłużej przeszkadzać." Powiedziawszy to, Rei obróciła się i poszła ulicą w przeciwnym kierunku, nawet nie zauważając, że ruda patrzy na jej oddalającą się sylwetkę.

"Płacz, kiedy jest ci smutno. Śmiej się, kiedy jesteś wesoła..." mruknęła Asuka i ponownie spojrzała na drogę przed sobą. "Kimże ja jestem żeby prosić o obietnicę, której sama nie mogę dotrzymać?"

--------------------------

--------------------------

Misato nie traciła czasu w drodze do domu. Chciała jak najszybciej uciszyć dręczące ją od wewnątrz uczucie, mając nadzieję, że jej podejrzenia się nie potwierdzą. W NERV-ie było wystarczająco dużo tajemnic; raczej nie potrzebowała ani nie chciała ich w domu.

Kiedy weszła do mieszkania, powitała ją cisza.

"Jestem w domu!"

Nic. Asuka nie powinna już być w domu?

Z drugiej strony, ostatnimi tygodniami ani za dużo nie widziała, ani też nie słyszała swojej drugiej podopiecznej. Zatem nie przejęła się tym i poszła prosto do pokoju Shinjiego, gdzie miała nadzieję znaleźć powód, dla którego było warto naruszyć przepisy ruchu drogowego jeszcze bardziej niż zwykle tylko po to żeby wrócić do domu tak szybko, jak to możliwe.

Pokój był w takim stanie, w jakim go zostawił. I zawsze zostawiał go w idealnej czystości. Nie wiedziała czy to podziwiać czy się o to martwić. Jedyną różnicą była drobna warstwa kurzu pokrywająca meble.

Ale nie była tu żeby sobie o nim przypomnieć i martwić, że pokój może tak zostać; nie była tu też żeby czuć się winna, że nie przejęła od niego obowiązku utrzymywania czystości w mieszkaniu, nawet po jego zniknięciu. Podeszła do jego biurka i otworzyła szufladę. Znalezienie tego, czego szukała między jego podręcznikami, nie zajęło jej długo.

Gdy wyjęła zmiętą kartkę i porównała ją z otwartym zeszytem, nie było już wątpliwości.

Ale zamiast ją uspokoić, to odkrycie tylko namnożyło jeszcze pytań w jej głowie. Może tylko dobrze odgadł; poznał jakoś tożsamość Czwartego Dziecka i po prostu nie chciał, żeby życie przyjaciela było zagrożone. Ale co jeśli nie? Skąd mógł wiedzieć?

Niestety jedyna osoba, która znała odpowiedzi, zabrała je ze sobą do EVA'y.

'Chyba że...' Jej wzrok przeniósł się na drzwi do przedpokoju.

Może rzeczywiście powierzył komuś swój sekret. Mogłaby popytać jego przyjaciół; może coś o tym wiedzieli. Może to nawet nie był jego pomysł, a on został namówiony albo nawet zmuszony to zrobić, co oznaczało, że był jeszcze większy zakres ludzi, którzy potencjalnie to przed nią ukrywali. A w takim razie możliwe że nie będzie nawet musiała szukać zbyt daleko, jeśli pewna ruda już znała odpowiedzi, jakich poszukiwała.

Pewnie że nie wydawało się zbyt prawdopodobne, że Asuka zrobiłaby cokolwiek żeby uniknąć walki z Aniołem, ale bez znajomości faktów nie można było odgadnąć możliwych powodów wszystkiego. A Misato była teraz tak gorliwa żeby znaleźć odpowiedzi do tej zagadki, że skorzysta nawet z najmniej prawdopodobnych poszlak, jedna po drugiej.

Ale kiedy Misato stanęła przed drzwiami rudej, jej ręka zatrzymała się w powietrzu, gdy już miała zapukać. Słaby odgłos, niemal jak chlipanie, dobiegł z pokoju. Cicho otworzyła drzwi.

"Asuka...?" Skulona postać na łóżku nagle odskoczyła, kiedy Misato objawiła swoją obecność. "Pła... płaczesz?"

"Oczywiście że nie!"

"Kiedyś byłaś lepsza w kłamaniu," przypomniała Misato; mokre strużki na policzkach dziecka były w końcu wyraźnie widoczne, nawet w ciemnym pokoju. "Więc co się stało?"

"Nic się nie stało!" próbowała odwarknąć Asuka, odsuwając się, kiedy jej opiekunka przysunęła się bliżej, ale jej łamiący się głos ją zdradzał. "Co mnie to obchodzi, że b-baka Shinji miał stopień synchronizacji, jakiego ja nigdy nie będę mieć!"

"Och, więc jesteś tylko przybita przez jego stopień synchronizacji?" rozmyślała Misato, niemal się drażniąc, siadając na łóżku obok dziewczyny.

"A... a niby przez co innego?" wymamrotała Asuka tak cicho że ledwie słyszalnie.

Misato westchnęła, ale w głębi duszy postanowiła wykorzystać tę szansę. "To chyba nie będziesz miała nic przeciwko wyjaśnieniu tego?" zapytała, kiedy rozwinęła zmiętą kartkę i wręczyła ją rudej.

Oczy Asuki rozszerzyły się na moment, kiedy wgapiła się w wiadomość. Potem wydawała się już nie troszczyć o skrywanie swojego żalu; łzy spływały jej swobodnie po policzkach.

"Ten... ten baka..." wymamrotała, jej usta ułożyły się w łamiący się uśmiech. "Mówiłam mu, żeby nie pisał tego odręcznie..."

Misato przez chwilę wpatrywała się w szlochającą rudą. Wydawało się to tak niepodobne do zazwyczaj dumnego i płomiennego Drugiego Dziecka; patrzenie na to było prawie bolesne. Cień poczucia winy zakradł się w jej świadomość, wywołując pragnienie poprzestania na tym i odejścia, ale zachowała spokój. "Więc jednak coś o tym wiesz..." skonfrontowała wreszcie podopieczną z tym, co wydedukowała.

Asuka tylko słabo skinęła głową, ale wyraźnie nie mogła się zdobyć na spojrzenie opiekunce w oczy.

"To co...?"

"Nie mogę ci powiedzieć!" przerwała jej pociągająca nosem dziewczyna i próbowała otrzeć łzy rękami. "To... to była też jego decyzja. Nie mogę ci powiedzieć. Nie... nie dopóki on nie wróci."

Pierwszą myślą Misato było otwarte zaprotestowanie, ale udało jej się przełknąć niestosowny do sytuacji komentarz. Ale jakkolwiek chciałaby móc zaprzeczyć, ta myśl przysporzyła jej kolejnej obawy. "Wiesz, szanse nie są za duże," powiedziała cicho. "Może..."

"Nie!" warknęła nagle na nią Asuka. "On wróci! Przedtem wrócił!"

Łzy powróciły, kiedy zapadła się z powrotem na łóżko. "Mu... musi..."

--------------------------

--------------------------

Była prawie druga rano, ale jeden pokój w domu Aidów wciąż był oświetlony.

Kensuke ziewnął i potarł zmęczone oczy. Światło monitora wydawało mu się teraz niemal za jasne, jak na jego gust.

Czemu sobie tym w ogóle zawracał głowę? Na pewno nie dla Asuki, nie dla Hikari, ani nawet dla Tojiego. Pewnie że Shinji był jego przyjacielem i nie mógł też zaprzeczyć, że był ciekaw, co się stało pilotowi EVA'y, którego tak długo podziwiał. Ale po ostatnich wydarzeniach Kensuke nie był pewien, czy jego zamiar zostania pilotem był tak ambitny, jak mu się zdawało. Choć był świadkiem bólu Shinjiego w drugiej walce z Aniołem, zawsze próbował nie zauważać niebezpieczeństwa tak długo, jak miał szansę na pilotowanie takiego mecha.

Więc czemu w ogóle próbował włamać się do jednego z najlepiej zabezpieczonych systemów komputerowych, nawet nie wiedząc jak?

Odmowa połączenia z Terminalem MAGI X-53!

Jęcząc, odkliknął wiadomość po raz dwudziesty i w końcu wyłączył komputer.

'Tak w ogóle to kto zaczął tą plotkę o tym, że "Kensuke to maniak, więc jest dobry w komputerach"...?'

--------------------------

--------------------------

Następnego ranka Asuka została w łóżku trochę dłużej niż zwykle. Budzik zadzwonił o tej samej porze co zawsze, ale zaspana tylko go wyłączyła. Nie miała ochoty dziś nikogo widzieć, nie po tym jak dopiero wczoraj tyle jej się wymsknęło.

A szczególnie nie Misato. Jej opiekunka powstrzymała się od zadawania więcej pytań ostatniego wieczora, ale Asuka była pewna, że nie poprzestanie na tym. Gdy tylko się spotkają, to bardziej niż prawdpopodobne, że będzie mogła oczekiwać kilku niezręcznych pytań, na które udzielenie odpowiedzi byłoby dosyć kłopotliwe.

Nierzadko zdarzało się, że nie spotykały się rano, kiedy pani Major miała czas na pospanie sobie dłużej, zanim musiała iść do pracy. Więc możliwe że nawet nie zauważy, że Asuka zostanie po cichu w swoim pokoju zamiast iść do szkoły.

Ale właśnie kiedy budzik zaczął dzwonić po raz piąty, a Asuka już miała nim rzucić o ścianę, w końcu bardziej naturalna potrzeba zmusiła ją do wstania z łóżka.

Gdy już skończyła swoje 'posiedzenie', postanowiła, że może równie dobrze nie kłaść się już i zrobić coś z narastającym głodem. Nie to żeby miała wielki apetyt, ale wiedziała wystarczająco dobrze, że nie mogła wiecznie walczyć z potrzebami żołądka. A jeśli będzie dostatecznie szybka, będzie mogła wrócić do swojego pokoju, zanim Misato w ogóle zauważy.

Kiedy weszła do kuchni, zobaczyła Pen Pena wpatrującego się łapczywie w swoją pustą miskę. Wzdychając lekko, podeszła do lodówki i wyjęła trochę składników swojego śniadania i tuńczyka w puszce dla głodnego pingwina.

Po nakarmieniu ptaka, klnąc cicho na głośny dźwięk otwieracza do puszek, włożyła dwie kromki chleba do tostera i zaczęła napełniać zbiornik ekspresu do kawy wodą.

"Dla mnie też zrób."

"Nie mogłaś powiedzieć...?" Urwała i z zaskoczenia prawie upuściła dzbanek z wodą, kiedy zdała sobie sprawę, że została przyłapana.

"Coś nie tak?" zapytała od niechcenia Misato, kiedy usiadła przy stole, wciąż odziana w skąpy top i krótkie spodenki, które służyły jej za koszulę nocną.

"E... nie..." powiedziała potulnie Asuka.

Czekając, aż kawa się zaparzy, ledwo zauważając, że lekko przygryzała dolną wargę, ruda posłała parę niespokojnych spojrzeń swojej opiekunce, która zaczęła czytać gazetę.

"Dzisiaj bez piwa?" zapytała wreszcie, próbując brzmieć tak zwyczajnie, jak wydawała się być Misato. 'Tak jakby w ogóle nic się wczoraj nie wydarzyło...'

"Chciałabym, ale wczoraj wypiłam ostatnie."

Znowu zamilkły. Obie wiedziały, że nie było już piwa, bo Misato zapomniała, że Shinji nie mógł chodzić na zakupy jak zwykle.

Przez kilka minut słychać było tylko kapanie z ekspresu do kawy i sporadyczne szeleszczenie gazety.

Po pewnym czasie ta, przynajmniej jak dla Asuki, nieprzyjemna cisza zakończyła się wreszcie, kiedy ekspres powiadomił, że skończył swój proces i wyłączył się.

Misato rzuciła zwyczajowe "dzięki", kiedy Asuka postawiła przed nią na stole jedną z właśnie napełnionych filiżanek, podczas gdy jej rudowłosa podopieczna usiadła po drugiej stronie stołu i sączyła swoją. Na ustach Misato był lekki uśmiech, kiedy znów odłożyła filiżankę po wypiciu z niej łyczka.

"Więc... jesteście w sobie zakochani, co?"

Niezbyt zaskoczona tym 'nagłym' pytaniem, Asuka z wahaniem skinęła głową.

"Coś poważnego?"

Ruda pozwoliła sobie na lekki uśmiech. "Chyba można tak powiedzieć..."

"Od jak dawna?"

Jej uśmiech poszerzył się trochę. "Od jakiegoś czasu..."

"A jak poważne?" Misato podejrzliwie uniosła brew.

"Dosyć ..." powiedziała Asuka, szczerząc się.

"Na tyle dosyć?"

"Może..."

Nie mogła się powstrzymać od chichotu na widok obecnie kompletnie zaskoczonej miny swojej opiekunki. Ale jakkolwiek chciałaby cieszyć się tym uczuciem zwyczajnej poufałości tak długo, jak to możliwe, wiedziała aż za dobrze, że nie potrwa ono za długo.

--------------------------

--------------------------

"Jestem w domu!" Kensuke zawołał w kierunku przedpokoju, kiedy wrócił ze szkoły, choć raczej nie oczekiwał odpowiedzi. Zazwyczaj był sam, kiedy wracał do domu o tej porze.

Tym bardziej był zaskoczony, kiedy powitał go niewyraźny głos. "Witaj w domu, Kens'ke..."

Kiedy podążył za głosem do salonu, znalazł swojego ojca stojącego niezgrabnie i chwiejącego się w jego kierunku. Kensuke z roztargnieniem zauważył różne butelki leżące dookoła i ciężki smród alkoholu w przyciemnionym pokoju.

"Znowu jesteś pijany?" zapytał raczej retorycznie i odsunął się nieco zniesmaczony od śmierdzącego alkoholem oddechu ojca. Choć nigdy nie pijał regularnie, może raz na dwa, trzy miesiące, zazwyczaj tracił nad tym kontrolę, kiedy to robił.

"Och, synu, któregoś dnia będziesz chwalił uczucie bezduszności, które to wywołuje, po tym jak wracasz do pustego domu po stresującym dniu i jedyne co możesz zrobić, to czekać na swojego jedynego syna, który jest też ostanim pozostałym członkiem twojej rodziny." Wyższy mężczyzna nagle objął syna raczej mocno. "Przepraszam! Nie chciałem... Kocham cię, mój Kensuke..."

"Wiem, tato..." Kensuke tylko przewrócił oczami na tę aż za bardzo znajomą procedurę od czasu nagłej śmierci jego matki lata temu. Nie mógł jej sobie za bardzo przypomnieć; to było zupełnie normalne dla niego dorastać tylko z ojcem, który robił wszystko co w jego mocy żeby zastąpić oboje rodziców. Zatem, choć bardzo by chciał, ciężko było Kensukemu podzielać uczucia człowieka, który wciąż tak bardzo opłakiwał jej śmierć, szczególnie kiedy od czasu do czasu tracił kontrolę nad spożywaniem alkoholu.

Kensuke zajął się pijanym mężczyzną. "Chodź, zabiorę cię do łóżka..."

"Bzdura! Jeszcze wcale mi się nie chce spać!" zaprotestował jego ojciec, nim prawie zwalił się na ziemię.

"Taa, jasne... Chodź już. Musisz jutro iść do pracy."

"Ee tam! Nie mamy tyle do roboty, dopóki są zajęci wyciąganiem tego małego z EVA'y..."

Kensukemu rozszerzyły się oczy. Przez chwilę wpatrywał się pusto w ojca.

Wolał raczej nie używać i nie ryzykować już tego 'źródła', szczególnie od kiedy stało się oczywiste, że jego dążenie do zostania pilotem było jednak bezskuteczne.

'Och... ale- ostatni raz...' pomyślał, potrząsając głową. 'Ale to nie znaczy, że teraz siedzę w szpiegowaniu.'

Wziąwszy szeroki oddech, jakby przekonując sam siebie żeby pozwolić ciekawości wziąć górę raz jeszcze, otworzył usta.

"Jakiego małego...?"

--------------------------

--------------------------

"Jest uwięziony."

Hikari zamrugała zdezorientowana w odpowiedzi na arcykrótkie wyjaśnienie Kensukego, czemu chciał z nią porozmawiać. "Kto?"

"Shinji, oczywiście," westchnął Kensuke, kiedy pochylił się nad ławką i kontynuował wyjaśnienia konspiracyjnym szeptem. "Jest jakoś uwięziony w EVA'ie i nie wiedzą, czy go w ogóle wyciągną."

Zszokowana przewodnicząca klasy z trudem nabrała powietrza. "Mo-może nigdy nie wrócić?"

Kensuke potrząsnął głową. "Nawet nie są pewni, czy jeszcze żyje..."

"O Boże..." Jej wrok przeniósł się na rudą, która siedziała w ławce kilka rzędów dalej i z roztargnieniem bawiła się klawiszami klawiatury laptopa. "Chcesz powiedzieć, że to dlatego ona się tak ostatnio zachowuje?"

"Pfft, no jasne..." burknął lekceważąco Kensuke. "Założę się, że po prostu pokonał ją ten Anioł, a teraz wylizuje rany swojego zbyt pewnego siebie ego."

"No, nie wiem... Nie jestem pewna czy wtedy byłaby taka obraźliwa na punkcie samego wspominania o Shinjim."

"Chcesz powiedzieć, że inaczej nie jest obraźliwa?"

"Nie w taki sposób," mruknęła smutno Hikari, kiedy patrzyła na przyjaciółkę. "To tak jakby straciła tą część siebie, która sprawiała, że jest silna."

"A ta część to Shinji? Mówisz, jakby miała do niego miętę," rozważał z niedowierzaniem Kensuke. "Szczerze mówiąc wolę ją słabą niż 'silną' po ciemnej stronie."

Hikari przewróciła oczami. 'Ci chłopcy...' Westchnęła w duchu. Powstrzymywanie Tojiego od mówienia złych rzeczy o jej przyjaciółce wciąż było ciężką walką, ale próbowanie pokazania wszystkim sceptykom jak zobaczyć prawdziwą Asukę za płomienną powierzchownością było tak daremne jak wyjaśnienie im najbardziej podstawowych zasad miłości - tym bardziej kiedy sama nie była pewna, że widziała prawdziwą Asukę.

"No... W każdym razie dzięki..."

"Ach... Nie ma problemu..." powiedział przesadnie chełpliwie i wesoło pomachał jej na pożegnanie.

Hikari uśmiechnęła się; wyglądało na to, że przynajmniej udało jej się podnieść na duchu jednego z jej przyjaciół. Ale teraz miała poważniejszy problem do rozwiązania i usłyszała o nim wystarczająco dużo by działać. Stanie przed przyjaciółką ze swoją świeżo zdobytą wiedzą i tym razem tak łatwo się nie odczepi.

"Asuka!"

Jedyną odpowiedzią ze strony zawołanej dziewczyny było lekkie skierowanie oczu na koleżankę z klasy.

"Możemy dzisiaj wracać razem? Naprawdę bym chciała z tobą pogadać; to... ważne."

Asuka nie odpowiedziała od razu. Ku zaskoczeniu Hikari, próbowała właściwie wymusić uśmiech, nim poddała się i zwróciła wzrok na ekran przed sobą. "Pewnie..."

--------------------------

--------------------------

"No to czego chcesz, Hikari?" mruknęła bez zainteresowania Asuka, nie odrywając wzroku od miasta przed sobą.

Ledwie kilka tygodni temu siedziały w tym samym miejscu, o tej samej porze - a jednak sytuacja tak bardzo się teraz różniła, że z każdą sekundą zachodu słońca było jej coraz bardziej niedobrze.

"Czemu mi nie powiedziałaś?" oskarżyła ją dziewczyna obok. "Czy to nie są rzeczy, z którymi trzeba się podzielić z najlepszą przyjaciółką?"

Ostry ton Hikari zaskoczył Asukę na tyle, że wreszcie na nią spojrzała. "O czym ty gadasz?"

"O twoich uczuciach do Shinjiego! I nawet nie próbuj zaprzeczać! Mogłam się wcześniej domyśleć, ale od czasu jego zniknięcia to się stało całkiem oczywiste."

Oczy Asuki rozszerzyły się na nagłe odkrycie i na moment zesztywniała, ale potem ramiona opadły jej z westchnieniem i słaby uśmiech złagodził jej rysy. "Albo za dużo czasu jesteś w towarzystwie Suzuhary, albo nigdy naprawdę cię nie widziałam w straszliwym 'trybie przewodniczącej'..." mruknęła, chichocząc. "Chyba nie jestem taką dobrą aktorką, jak bym chciała..."

Brunetka zachichotała trochę, choć nie było widać na pierwszy rzut oka, czy to z powodu pierwszej, czy ostatniej części wypowiedzi Asuki. "No, zrobiłaś co w twojej mocy, tego cię mogę zapewnić. Jak się kłóciliście, to kilka razy się zastanawiałam, czy w każdej chwili go pocałujesz czy zabijesz," powiedziała z uśmiechem, który nagle znowu zniknął. "Tylko jestem trochę rozczarowana. Przypuszczałam, że ufasz mi na tyle żeby mi powiedzieć. Po to są przyjaciółki, nie?"

"Och, Hikari, gdybyś tylko wiedziała," westchnęła Asuka, kiedy jej wzrok błądził po budynkach skąpanych w pomarańczowym świetle zachodzącego słońca. "Ale... to nie jest takie proste jak podkochiwanie się w jakimś przystojnym aktorze..."

"Więc... to już 'wielkie M'?" zapytała Hikari, szczerząc się i z trudem oparła się chęci szturchnięcia przyjaciółki dokuczliwie.

" 'Wielkie...'?" Ruda zamrugała zdezorientowana, kiedy wyrwała się z zamyślenia, ale potem nieśmiały uśmiech wpełzł jej na usta. "Taa, chyba można tak powiedzieć..."

"As-Asuka?!" wyjąkała Hikari, zakłopotana. Zdecydowanie nie takiej odpowiedzi oczekiwała. "P... poważnie?"

Uśmiech nie opuszczał twarzy Asuki, kiedy położyła przyjaciółce ręce na ramieniu i spojrzała jej głęboko w oczy. "Tak, Hikari, poważnie! Kocham Shinjiego Ikariego!" powiedziała z całą szczerością, jaką mogła w to włożyć i poczuła się, jakby w końcu zdjęto jej z barków wielki ciężar. "I przepraszam, jeśli przeze mnie myślałaś inaczej, ale ja ci ufam! I... jako moja przyjaciółka... ufam ci, że zachowasz to dla siebie!"

"Ale..."

"Nie mów o tym nikomu! Nikomu z klasy. Nie mów swoim siostrom. A szczególnie nie mów Tojiemu. Proszę..."

Hikari odpowiedziała tylko życzliwym uśmiechem, kiedy ostatecznie poddała się i skinęła głową na znak zgody.

"Po to są przyjaciółki, prawda?"

Asuka nie umiała wydobyć żadnych słów, te odpowiednie wydawały się uciekać jej z głowy. Mogła jedynie odwzajemnić skinienie głową i uścisk, w który została pociągnięta.

Hikari może i nie mogła złagodzić całego jej bólu. Ale Asuka wiedziała teraz, że jej przyjaciółka będzie przy niej.

-----------------------------------

-----------------------------------

-----------------------------------

Już czas.

Czuję, jak mnie wołają.

Muszę iść.

"Wiesz, że nie musisz."

Może nie...

Ale ja chcę.

--------------------------

--------------------------

Asuka obserwowała ostatnie przygotowania Unitu-01 na trapie nad unieruchomioną EVA'ą. Było wątpliwe, że ktokolwiek ją tam zauważy, chyba że naprawdę zwróciłby uwagę, co nie wydawało się zbyt prawdopodobne, biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy byli bardzo zajęci. Ona, z drugiej zaś strony, miała idealny widok na wydarzenia dziejące się pod nią. Jednakże to wcale nie łagodziło poddenerwowania, jakie w sobie czuła.

Więc nie było niespodzianką, że trochę podskoczyła, kiedy ktoś nagle do niej podszedł.

"Nie musisz się martwić. Dr. Akagi, Porucznik Ibuki i ich personel znakomicie nadają się do tego zadania."

Mimo jej początkowego szoku wywołanego przyłapaniem jej przez niebieskowłosą pilotkę, Asuka szybko odzyskała swoją obojętną fasadę i skierowała uwagę z powrotem na kabinę EVA'y poniżej ze zirytowaną miną. "A kto mówi, że jestem tu żeby sprawdzić, czy temu idiocie nic nie będzie? Po... prostu nie mam teraz nic lepszego do roboty."

Rei nie odpowiedziała. Nie to żeby to było nieoczekiwane, ale jej spokój zawsze przyczyniał się do wytwarzania niezręcznej ciszy. Zmniejszyła tylko dystans pomiędzy nimi o kilka kroków i podążyła swoimi oczami w dół za wzrokiem Asuki.

"Wróci," oznajmiła prosto Rei, ale niemal ciepłym, dodającym otuchy tonem.

Może właśnie przez to, a może dlatego że była zbyt strapiona albo z powodu swojego poddenerwowania czy też może po prostu dlatego, że nie miała teraz ochoty na kłótnię, Asuka nie sprzeczała się ze swoją współpilotką.

"Wiem..." wyszeptała tylko.

-

Nagły zgiełk dobiegający z centrum dowodzenia zwrócił ich uwagę na wydarzenia rozgrywające się kilka podiów niżej. Asuka nie mogła ukryć szczytu paniki, zaciskając w strachu ręce na poręczy, kiedy właz do entry pluga nagle się otworzył i zaczęło wylewać się LCL. Nie wiedziała, czy jeszcze oddychała, czy jej serce jeszcze biło w ciągu, wydawałoby się, niekończących się upływających sekund, podczas gdy jedynym odgłosem wydawało się być skapywanie ostatnich kropli płynu.

Ale wszystkie jej obawy pierzchły w jednej chwili aby zostać zastąpione przez niezwykłą ulgę i szczęście, kiedy dostrzegła rękę łapiącą za właz. Ledwo zauważyła bieg Misato do platformy prowadzącej do plugu; jej oczy spoczęły na sylwetce chłopca, który użył resztki swoich sił do wyczołgania się z cylindrycznego kokpitu i ostatecznie upadł w ramiona pani Major.

Asuka ledwo mogła się powstrzymać przed popędzeniem na dół; żeby być przy nim po niemal miesiącu rozłąki, ale nagle znów zdała sobie sprawę z niebieskowłosej pilotki stojącej tylko kilka kroków za nią. Więc stała mocno w miejscu, nawet się nie odwracając.

"Nie powiedział ci czasem, żebyś coś zrobiła w takiej sytuacji?" zapytała Asuka, próbując wyglądać na tak niereagującą na wydarzenia jak tylko możliwe.

Rei przez chwilę tylko pusto się w nią wpatrywała. Ale potem, ni stąd, ni zowąd, rysy jej twarzy wydawały się rozjaśnić z radości, a na jej ustach zaokrąglił się ciepły uśmiech.

"Wiesz co," zaczęła Asuka, choć widziała te niezwykłe okazanie emocji tylko kątem oka, "jak tak dalej będziesz robić, ktoś mógłby cię faktycznie pomylić z ludzką istotą..."

Choć wybór słów nie był najprzyjaźniejszy, w jej głosie nie było złośliwości. W rzeczywistości, poza jego sarkazmem, był to jeden z największych komplementów, jakie kiedykolwiek usłyszała Rei - szczególnie od kogoś takiego jak Drugie. I musiała przyznać - zrobiło jej się miło...

--------------------------

--------------------------

Pierwsze co poczuł Shinji, kiedy powoli odzyskał przytomność, to delikatne, nieco słone uczucie na jego ustach. Niezbyt niespodziewanie pierwsze, co zobaczył, to pewną rudą, wyraźnie zaskoczoną, kiedy zaczął oddawać pocałunek. Kiedy jakoś zakłopotana przerwała kontakt, zauważył, że najwyraźniej płakała.

Uśmiechnął się do niej, kiedy tam na nim siedziała. "A ty zawsze się bałaś, że ja cię wykorzystam," przełamał milczenie.

Rumieniąc się, Asuka wyrwała się z transu, ale wciąż wydawała się walczyć o słowa; kilka razy otwierając i zamykając usta, wyglądała, jakby zapomniała, jak się mówi. Wtem uderzyła go w policzek.

"Ałć!" jęknął, pocierając swój zaczerwieniony policzek. "Już mi dałaś to pouczenie 'Za to że musiałaś się o mnie martwić', pamiętasz?

"No, najwyraźniej nie wystarczyło! Więc muszę ci je dawać tak często, jak trzeba!"

Z najbardziej przebiegłym uśmiechem, jaki potrafił zrobić, usiadł i objął ją ramionami. "No, nie mam nic przeciwko," zapewnił, pochylając się bliżej. "Dopóki dostanę też to 'Za wrócenie żywym'..."

Asuka nawet nie próbowała się zbyt długo wahać; ujęła jego twarz w swoje dłonie i spotkała się z jego ustami w długo oczekiwanym namiętnym pocałunku i wkrótce Shinji znów znalazł się na plecach.

"Nie przeszkadzam?"

Oczy Shinjiego rozszerzyły się, kiedy skierowały się w stronę drzwi.

"Uch... Mi... Misato!" wyjąkał, próbując zrzucić z siebie zaskakująco spokojną rudą. "To... to nie to, na co wygląda!"

Ale uciszyła go ręka pieszcząca jego policzek.

"Ćśś..." uciszyła go Asuka i nie troszczyła się nawet o zatrzymanie kolejnej łzy radości, która spadła mu na twarz. "Wszystko w porządku. Ona... ona wie..."

Wzrok Shinjiego przenosił się z jednej kobiety na drugą, tak jak jego myśli przenosiły się z jednej możliwości na inną. "Co...? Ona...? Ile...?"

"Obawiam się że nie tyle, ile bym chciała wiedzieć..." złajała pani Major z lekkim uśmieszkiem, kiedy podeszła do jego łóżka. Ale nie minęło zbyt wiele czasu, nim jej profesjonalny wygląd załamał się zupełnie i rzuciła mu się na tę cząstkę jego tułowia, którą chciała się podzielić Asuka. "Cieszę się, że do nas wróciłeś, Shinji," powiedziała raz jeszcze, kiedy znowu wstała i poprawiła swoją kurtkę. "Chyba lepiej dam wam teraz trochę czasu dla siebie. Ale pamiętajcie: Jak wrócimy do domu, chcę wyjaśnień!"

Po ostatnim, życzliwym spojrzeniu na parę wyszła z sali tak cicho, jak do niej weszła.

"Więc... co ona wie...?" zapytał Shinji po chwili ciszy.

"Tylko że jesteśmy razem..."

"A... skąd?" zapytał ostrożnie, starając się, żeby to nie zabrzmiało tak, jakby zarzucał jej winę.

Asuka podniosła z niego swój tułów. "Zaciekawiła się, bo ty, baka, nie dałeś jej anonimowego ostrzeżenia, tak jak ci kazałam!" zbeształa go, patrząc na niego gniewnie i stukając go palcem w pierś.

"Właśnie że dałem..."

"Napisałeś je odręcznie! Może nie umiem zobaczyć różnicy między każdym kanji, ale nawet ja mogłabym rozpoznać twoje bazgroły, jakbym chciała!"

"Och..." mruknął Shinji. "Prze..."

"Taa, wiem..." wtrąciła cicho i jakoś smutno, kiedy znów na niego opadła.

Nieprzyjemna cisza, która potem zapadła, znów zagroziła ich przytłoczeniem.

"To... to i tak moja wina..." przyznała wreszcie Asuka, nim zrobiło się jeszcze gorzej. "Próbowałam utrzymać swoje stare nastawienie, ale... po... po prostu nie mogłam. Było wystarczająco ciężko je utrzymać, kiedy ją nam odebrano, ale myśl o utraceniu was oboje..."

"Ale... wiedziałaś, że wrócę..."

"Akurat, do cholery!" warknęła na niego Asuka, ale potem jeszcze bliżej przysunęła do niego swoją twarz; stykali się policzkami. "Przez ostatni miesiąc ciągle się martwiłam, czy dobrze robimy. Zgodziliśmy się, że spróbujemy zmienić przyszłość tak, żeby wszyscy mieli szansę przeżyć. Ale tak naprawdę to nigdy rzeczywiście nie myśleliśmy o konsekwencjach naszych interwencji. Kto wie, czy faktycznie możemy zmienić wszystko na lepsze? Kto wie, czy nawet nie skończy się jeszcze gorzej, jak będziemy tak dalej robić? Kto wie, czy... czy..." Jej uścisk zacieśnił się, kiedy urwała. "Po prostu nie chcę znowu zobaczyć życia kogoś mi bliskiego poświęconego w tej wojnie. Nigdy więcej..."

Shinji zamknął oczy z westchnieniem i uspokajająco przejechał jej palcami po włosach.

"To aż tak nie przeszkadza, jeśli ona wie," powiedział wreszcie, kiedy zauważył, że uspokoiła się w jego ramionach. "Wiesz co, ja też trochę nad tym myślałem. I szczerze mówiąc, myślę, że to może być krok w dobrym kierunku. Musimy w końcu zmienić przed wszystkimi 'kim jesteśmy'. Nigdy o tym nie pomyśleliśmy; byliśmy częścią problemu tak samo jak to, jak wszystko się potoczyło i jeśli będziemy się zachowywać się dokładnie tak, jak się zachowywaliśmy, to bardzo prawdopodobne, że skończy się tak, jak się skończyło.

Kiedy stałem tam na trapie do mojej EVA'y i słyszałem, jak ten Anioł krzywdzi was obie, już... już nie mogłem wytrzymać. I nie żałuję. Bo jakbym tego nie zrobił, gdybym po prostu został w swojej roli, to kto wie, czy ojcu wróciłby na czas rozum, żeby pozwolić mi walczyć, kiedy jeszcze miałem szansę go pokonać..."

"Więc... Mówisz, że jednak powinniśmy przestać udawać? Ale... co z...?"

Szybko potrząsnął głową. "Bez pośpiechu. Jeśli będziemy to robić powoli, tak żeby wszyscy mogli się przystosować... to może nie zauważą niczego zbyt dziwnego..."

"No, za późno chyba na utrzymywanie tajemnicy przed Misato. I... i myślę, że jesteśmy jej winni przynajmniej trochę wyjaśnień." Szeroki uśmiech zastąpił nagle jej poprzednią pustą minę, kiedy przejechała mu uwodzicielsko palcem po piersi. "Przynajmniej nie musimy się już powstrzymywać w domu..."

Jego chichot zakołysał ciałami obojga, ale nie odpowiedział w żaden inny sposób, jak przyciągnięcie jej trochę bliżej. Zostali tak w milczeniu jeszcze przez kilka minut, nim nastał czas na porzucenie podnoszącego na duchu pokoju ich własnego małego świata i ponowne stawienie czoła rzeczywistości.

--------------------------

--------------------------

Rzeczona rzeczywistość uderzyła ich wystarczająco szybko w postaci Misato. Nie dała im zbyt wiele czasu na przygotowania, kiedy już wrócili do domu; gdy tylko przebrała się w coś nieco wygodniejszego niż jej mundur, zawołała ich do kuchni. Pewna kartka papieru powitała ich już na stole, kiedy usiedli, ale żadne z nich nie powiedziało ani słowa.

"No, mam nadzieję, że to będzie dobra opowieść," Misato przełamała milczenie, nim mogło ono rzeczywiście zapaść. "Musiałam przez to przełożyć... emm... spotkanie."

"Taa, chyba wiem jakiego rodzaju 'spotkanie'..." burknęła Asuka.

Misato uciszyła ją ostrzegawczym spojrzeniem. "Więc macie coś przeciwko wyjaśnieniu mi tego?" zapytała stanowczo i wskazała na kartkę papieru, która leżała między nimi na stole. "Zakładając, że bardzo trafnie nie odgadłeś, skąd wiedziałeś, że poprzedni Anioł przejmie kontrolę nad Unitem-03?"

Shinji spojrzał w bok, szukając wsparcia Asuki, które otrzymał w postaci małego skinienia głową.

"Wiedziałem, bo ja..." Poczuł, jak ręka Asuki delikatnie ściska jego dłoń., "... my... już kiedyś tego wszystkiego doświadczyliśmy..."

"Jak?" zapytała Misato z dziwnym spokojem. "Macie skądś moce wizjonerskie? Jakieś déja vu?"

"Raczej podróż w czasie," wtrąciła ruda.

"Podróż w czasie?" powtórzyła powoli Misato. "Ale... jak to możliwe?"

"Właściwie... właściwie to nie wiemy," wymamrotał Shinji, potrząsając głową. "Mogę tylko powiedzieć, że wróciliśmy jakieś dwa czy trzy miesiące temu po przetrwaniu samodzielnie przez kilka lat..."

"Po przetrwaniu?" Pani Major była wyraźnie zszokowana. "Dlaczego po 'przetrwaniu'? Co się stało?"

"Trzecie Uderzenie!" Asuka oznajmiła prosto cichym głosem. "Przeżyliśmy tylko my dwoje."

"Trzecie...?" Oczy Misato rozszerzyły się. "Więc... zawiedliśmy?"

Shinji powoli pokręcił głową. "N-nie jestem pewien, czy mądrze by było wyjawić ci każdy szczegół. Ale... powiedzmy, że to nie Anioł je spowodował."

"Co? To kto jest odpowiedzialny?"

"Nie mogę..."

"Shinji!" przerwała mu Misato z większą wściekłością w głosie, niż zamierzała.

Ale chłopiec zaskoczył ją, nie cofając się; zamiast tego podniósł wzrok ze stanowczą miną. "Tak jak powiedziałem, nie sądzę, żeby mądrze było, żebyś wszystko wiedziała. Pró... próbujemy tym razem powstrzymać Uderzenie, ale jest zbyt wielu ludzi, którzy mogliby być przeciwko nam." Szczerząc się słabo, wskazał skinieniem głowy na kartkę. "I, jak widzisz, i tak ciężko nam zachować wszystko w tajemnicy."

"Więc nie sądzisz, że mogłabym wam pomóc?" zaprotestowała.

"Może," wtrąciła Asuka z ostrzegawczym spojrzeniem, "ale mogłabyś nam przysporzyć jeszcze więcej problemów. Im więcej ludzi wie coś istotnego, tym większe ryzyko, że komuś wymsknie się coś do kogoś, kto nie powinien wiedzieć..."

"Więc mi nie ufacie...?" wyszeptała Misato z nutką rozczarowania.

"T... tak bym tego nie nazwał..." próbował ją ułagodzić Shinji. "Po prostu... jest za duże ryzyko..."

"No to..." Misato urwała, wyraźnie niezbyt zadowolona z jego wyjaśnień. "Jak... jak długo tam byliście?" zapytała wreszcie, zmieniając jakoś niechętnie temat.

"Dokładnie to nie wiemy. Przez pierwsze parę miesięcy, czy nawet lat byliśmy tak zajęci innymi rzeczami, że nawet nie zawracaliśmy sobie głowy śledzeniem dat. Więc możemy tylko zgadywać, że zanim znowu zaczęliśmy liczyć, minęło półtora roku albo dwa lata. Potem minęły jeszcze prawie cztery lata."

"Czemu..." Urwała żeby zaczerpnąć oddech. "Czemu mi nic nie powiedzieliście?" Złość Misato była wyraźnie słyszalna w jej głosie.

"Skąd mieliśmy wiedzieć, czy byś nam uwierzyła?" Shinji robił co w jego mocy żeby zachować spokój.

Cierpliwość Asuki, z drugiej zaś strony, wydawała się wyczerpywać z każdą chwilą. "Mówiliśmy już, że ryzyko było za duże!" splunęła bardziej jadowicie, niż wydawało się to konieczne. "Co by się stało, gdybyśmy powiedzieli tobie albo komuś innemu, że w jakiś sposób przenieśliśmy się w czasie, bez żadnego dowodu? Momentalnie zostalibyśmy uznani za 'niezrównoważonych psychicznie', zostalibyśmy co najmniej usunięci z NERV-u, a przez to stracilibyśmy naszą jedyną szansę na zmienienie czegoś. Najprawdopodobniej zostalibyśmy też rozdzieleni albo nawet zamknięci..."

"Asuka..." próbował ją uspokoić Shinji, ale z miernym skutkiem.

Misato tylko westchnęła na wybuch rudej i opadła z powrotem na krzesło. "Chyba masz rację. Ta cała historia jest taka... no, nie wiem... brzmi naprawdę trochę jak dziwaczna fantazja. To znaczy, mówicie mi, że żyliście sami w zdewastowanym świecie przez kilka lat, gdzie ostatecznie się na siebie otworzyliście i zakochaliście, a potem wróciliście bez żadnej widoczniej przyczyny..." Oparła czoło na dłoni, głęboko zamyślona i jeszcze raz westchnęła. Po krótkiej chwili milczenia, potrząsnęła głową. "Gdyby nie ta wiadomość..." mruknęła i znów na nich spojrzała. "No wiecie, naprawdę niełatwo w to uwierzyć, ale ja..."

Asuka brutalnie jej przerwała, nagle uderzając dłońmi o stół, zrywając się wściekle. "DOBRA! Wierz sobie, w co chcesz!"

"Asuka!"

Shinji sięgnął żeby ją zatrzymać, ale już wybiegła z kuchni. Był pełen smutku i wstydu, kiedy to wydarzenie boleśnie przypomniało mu, że w ogóle nie mógł nic dla niej zrobić.

"Co jej jest?" zapytała zza jego pleców Misato, ale nie mógł się zmusić do odwrócenia się twarzą do niej.

Nie mógł nic zrobić, stojąc nieruchomo w drzwiach, nie wiedząc, jak wyjaśnić coś tak delikatnego.

"Nie rozumiesz... nie możesz zrozumieć, jak to jest - jak ciężko jest przypuszczać... sama myśl o tym, że to nie było prawdziwe... że to się nigdy nie stało," wydusił wreszcie cichym głosem z mocno zaciśniętymi pięściami po bokach, kiedy wszystkie niegdyś radosne wspomnienia powtarzały mu się w umyśle. "Nie... nie po tym, jak byliśmy zmuszeni zostawić to, co było dla nas wszystkim."

"Co masz na myśli?" Misato była wyraźnie zdezorientowana. "Co mogło być takiego ważnego w tamtym świecie, czego nie możecie znaleźć teraz? To znaczy, to nie tak że..." Urwała, słyszalnie łapiąc z trudem powietrze. "Wy...? To znaczy wy - nie...? Nie mogliście mieć...?"

"Tak, Misato..." przerwał jej cicho Shinji, "mieliśmy... mieliśmy dziecko..."

-

-

---------------------------------------

Słowa od Jimmy'ego Wolka: Taa, "wielki" sekret w końcu wyszedł na jaw!!

Okej, okej, chyba uczyniłem to wystarczająco oczywistym. Właściwie to byłbym zaskoczony, gdyby ktoś nie odgadł już po pierwszym rozdziale (ale ze mnie osioł! Ja nie zgadłem... - dop. tłumacz), ale teraz to oficjalnie potwierdzone.

Być może zauważyliście, że w tym rozdziale bardziej odsunąłem się od odcinków serii TV niż w poprzednich nieparzystych. Jednym z powodów jest oczywista zmiana historii, dzięki zmianom Asuki i Shinjiego w linii czasowej; drugim jest to, że większość napisałem na uniwersytecie na moim nowym/starym laptopie, który jest tak wolny, że nie mogłem sobie nawet załatwić małego pliku video bez dźwięku, do którego bym ciągle zaglądał; więc większość napisałem z pamięci i próbowałem zmienić przynajmniej niektóre rozpoznawalne części, żeby pasowały w pewnym stopniu.

Ale na szczęście od teraz zobaczymy i tak więcej z pierwszego powodu. "Na szczęście", gdyż jedną z rzeczy, za którymi nie przepadam, jest problem 'wciśnięcia' nowej fabuły w formę, która nadal będzie pasowała do oryginalnej, co powoduje pułapkę, w którą sam się 'wpisałem'; na przykład Gendo wydaje się podejmować parę 'dziwnych' decyzji w "Trzynastym Aniele" i w tym rozdziale. Choć robię co w mojej mocy żeby wyjaśnić takie rzeczy, dalej wydają się mi jakieś niezręczne. Ale póki nie będę mógł wymyślić lepszego wyjścia na poradzenie sobie z tym problemem, nie powinniście liczyć na ponowne napisanie rozdziału/ów (I tak trochę się tego boję od czasu napisania na nowo rozdziału 2...).

Kontynuując odkładanie mojej pracy miesiącami, druga połowa rozdziału troszkę wymknęła się spod kontroli. Nie chciałem robić części "Shinji spotyka Yui w EVA'ie" (części 'dialogowe' zostały później dodane nie tylko dla lepszego tempa akcji, ale też celowo utrzymane w raczej neutralnym stylu. Wasz wybór, czy wyobrazicie go sobie 'rozmawiającego' ze swoją matką, młodszym sobą i/lub nagą Misato/Asuką/Rei ;) ). Zamiast tego chciałem skorzystać z okazji żeby przyjrzeć się bliżej postaciom drugoplanowym, ale ostatecznie wyszło mniej więcej tylko Hikari i troszkę Kensuke (który przysporzył mi nieco kłopotów, jako że wydawał się o wiele za bardzo zgorzkniały (szczególnie w stosunku do Hikari) w 'wersji beta'. Teraz jest, miejmy nadzieję, trochę lepiej).

I zanim zapomnę: Oczywiście wielkie dzięki dla moich korektorów Bal'ferrina, Fool's Golda, Novy i dennisuda.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.