Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Druga próba

Piętnasty Anioł

Autor:Jimmy Wolk
Korekta:IKa
Tłumacz:L-Voss
Serie:Neon Genesis Evangelion
Gatunki:Obyczajowy, Romans
Dodany:2007-02-15 14:30:21
Aktualizowany:2008-03-08 20:26:28


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

W jej oczach wciąż był to niezwykły widok. Asuka i Shinji klejący się do siebie. Asuka i Shinji całujący się. Asuka i Shinji idący razem w nocy do jej pokoju. Asuka siedząca Shinjiemu na kolanach podczas śniadania, gdy dotykali częściej siebie nawzajem niż jedzenia.

"I pomyśleć, że kiedyś kłócili się jak małżeństwo, a teraz, kiedy nim są, zabiegają o swoje względy jak nowi kochankowie..." mruknęła Misato w swoje w połowie opróżnione poranne piwo. Mimo to na tyle wyraźnie by przypomnieć dwójce swoich podopiecznych, że nie są sami, o czym najwyraźniej zapomnieli.

Asuka niechętnie oderwała usta od warg Shinjiego. "No, bycie znowu nabuzowaną hormonami nastolatką na pewno pomaga," stwierdziła.

"Misato, musisz zrozumieć," pomógł jej Shinji. "Trochę nam zajęło przedostanie się przez tą barierę. Ale tym bardziej się cieszyłem, jak mogliśmy patrzeć czy dotykać się obojętnie gdzie, nie musząc się wstydzić," wyjaśnił i zerknął z uśmieszkiem na rudą w swych ramionach. "Albo musząc obawiać się o swoje życie..."

"Ej!" zaprotestowała żartobliwie Asuka i przesunęła mu się na kolanach by walnąć go lekko w głowę. "Zawsze ten sam hentai," powiedziała, odwracając od niego twarz i robiąc kwaśną minę.

Miast znajomego przepraszania zachichotał tylko, jakby się zgadzając i zbliżył usta do jej ucha, choć mówił na tyle głośno, by usłyszała to Misato. "Pamiętasz, wtedy jak całymi dniami łaziliśmy kompletnie goli?"

Asuka natychmiast zarumieniła się wściekle z identycznym chytrym szerokim uśmiechem, gdy zachichotała jak - cóż, jak zawstydzona uczennica.

Misato potrząsnęła głową. Widzieć jej dwoje podopiecznych w pewnym sensie dojrzalszymi przez noc o kilka lat, lecz na zewnątrz nadal wyglądającymi jak dwoje nastolatków, których udało jej się tak dobrze poznać przez ostatnie parę miesięcy - a potem znowu bardziej niż kiedykolwiek zachowującymi się jak normalni nastolatkowie. Gdyby - tak, gdyby nie ten przyćmiewający smutek w ich oczach, który powracał, gdy tylko te chwile odchodziły.

To wszystko nadal było takie skomplikowane.

Gdy dalej obserwowała ich zza puszki Yebisu, jej myśli odpłynęły do tego wieczora kilka dni temu, gdy chaos w jej umyśle zaczął naprawdę wirować.

.

.

/-/-/-/-/

.

.

"Nie chcesz pójść za nią?"

Shinji potrząsnął głową ze smutnym uśmiechem, gdy odwrócił się i podszedł z powrotem do stołu. "Znasz Asukę. Z czasem udało jej się poradzić ze swoją przeszłością, ale dalej trudno jej dzielić się tym, co martwi ją w teraźniejszości. Za duży nacisk sprawiłby tylko, że by nas zablokowała, mówiąc, że nic jej nie jest." Westchnął gdy osunął się z powrotem na krzesło, a głos wypełniały mu wyrzuty sumienia. "Już ze stratą Aki wystarczająco ciężko było sobie poradzić. Moje zniknięcie w EVA'ie to było chyba dla niej zbyt wiele."

"Aki, hm?" powtórzyła cicho to imię z ostrożnym uśmiechem na ustach. "Trochę ciężko wyobrazić was sobie jako rodziców."

"Dla nas to też była mała niespodzianka. Ale chyba raczej szybko się przyzwyczailiśmy. A Aki na pewno też nam w tym pomogła."

"Jak to?"

"No, raczej nie była dla nas wymagająca. Była taka żywa, zawsze pełna energii, może nawet bardziej niż jej matka, jeśli to możliwe. Pewnie że były chwile, kiedy nie czuła się dobrze, i kiedy naprawdę chciała, potrafiła się robić zła i wymagająca. Ciężko było ją rozpieścić, ale w pewnym sensie daliśmy jej cały świat." Zachichotał z tego; pusty śmiech, który wkrótce zmienił się w łkający oddech. "Ale... ale większość czasu po... po prostu uśmiechała się i śmiała. Tak... tak pięknie się śmiała." Przerwał, rozpaczliwie potrzebując się uspokoić. Biorąc głęboki oddech, otarł łzę, która groziła spłynięciem mu po policzku. "Przepraszam."

"Nie, w... w porządku," powiedziała, ale wiedziała, że nie zabrzmiało to nawet w połowie tak uspokajająco, jak chciała. To nie było w porządku. Może i nigdy nie poznała Aki, i jeszcze parę minut temu samotna myśl o samej możliwości jej istnienia nie przyszłaby jej do głowy. Ale ten chłopak, jej ojciec, stał się Misato bliski. Pewnie że miał wcześniej parę trudnych ciężkich chwil. Ale zobaczenie go rozpaczającego nad utratą jego dziecka było absolutnie przerażające.

"Asuka..." stwierdził wreszcie. "Asuka była najlepszą matką, jakiej może pragnąć dziecko. Jasne że kochałem Aki z całego serca, ale między nimi dwiema była więź, której nawet ja nie mogłem w pełni zrozumieć. Dla Asuki zaakceptowanie, że będzie mieć dziecko, było ciężką walką. Tym bardziej potem... no, 'cieszyła się ze zwycięstwa'. Ale tym bardziej ją to teraz boli."

.

.

/-/-/-/-/

.

.

'Boli ją... Ale nawet jeśli nie znosi tego robić, jak to powiedział Shinji, na pewno robi, co może, żeby to ukrywać,' dumała Misato, z powrotem w teraźniejszości. 'Gdybym nie wiedziała, pewnie nie udałoby mi się tego dostrzec. Gdyby nie następstwo po Czternastym, to czy w ogóle bym zauważyła?' Nagle uderzyła ją myśl pełna poczucia winy. 'Czyżbym już wcześniej nie zauważała ich bólu? Biorąc pod uwagę ich przeszłość...'

Spuściła wzrok, zawstydzona tym, z czego zdała sobie sprawę. 'Nie. Ja go zauważałam. Chyba po prostu wygodniej było żyć dalej, nie okazując tego. Nie musząc stawiać czoła konfrontacjom.' Jej surowy wzrok powrócił do szczęśliwej pary, która wydawała się być zajęta bitwą na łaskotki. 'Czy właśnie teraz to robisz?'

"O cholera! Spóźnimy się!"

Wrzask Asuki wyrwał Misato z zamyślenia, zaskakując ją na tyle, że niemal rozlała piwo.

"Ja też muszę się przygotować do NERV-u," oznajmiła, powoli wstając z krzesła, w odróżnieniu od "dzieci", które gorączkowo zeskoczywszy ze swoich, złapały teczki i biegły do wyjścia. "Mogę was podrzucić po drodze."

Oboje zatrzymali się w połowie drogi do drzwi. "No..."

"Żadnych sprzeciwów!" ostrzegła, podchodząc do nich. "Byliście już tam, czy nie, to będzie podejrzane, jak zawsze będziecie się spóźniać do szkoły."

"A mogę przynajmniej prowadzić?" Asuka jęknąwszy, zarobiła od Misato niezgadzające się z nią piorunujące spojrzenie. "Ej, wiesz, że umiem!"

"Mój Alpine to nie pikap!"

Kłótnia toczyła się jak zwykle, podczas gdy czyniono ostatnie przygotowania i zakładano buty. Podczas gdy temat nieco się zmienił, było niemal jak w każdy inny normalny dzień przedtem. Tak jakby Misato nigdy nie dowiedziała się o Trzecim Uderzeniu, podróży w czasie, czy o dziewczynce imieniem Aki.

.

.

Gdy tylko zatrzasnęły się za nimi drzwi, zaczął dzwonić telefon. Jako że nikt nie mógł odebrać po trzecim sygnale, zadziałała automatyczna sekretarka...

.

.

---------

.

.

Poza miastem, w małej, samotnej budce telefonicznej, Kaji odwiesił słuchawkę. Powiedział, co musiał. To musiało wystarczyć.

"Moje ostatnie zadanie," mruknął, gdy wpatrywał się w dokument w ręce. Jego twarz rozszerzyła się w wymuszonym uśmiechu. "Zgodnie z przewidywaniami."

.

.

.

----------------

.

.

.

Hikari nie mogła w to uwierzyć. Zadeklarowana miłość jej życia wróciła już ponad tydzień temu, a Asuka nie dość, że wciąż nie wykonała żadnego ruchu, to jeszcze nawet nie wydawała się o tym myśleć.

"Hę?" było jedyną odpowiedzią, którą otrzymała, gdy o to zapytała, kiedy obie przechodziły przez miasto w drodze do domu.

"No wiesz, gotowanie? On ci zawsze robi drugie śniadanie, czemu ty dla odmiany nie zrobisz mu czegoś specjalnego? Mówią, że 'Droga do serca mężczyzny prowadzi przez jego żołądek'."

Mogła już słyszeć narzekania, że Shinji nie jest taki jak Toji Pochłaniacz Jedzenia i tak dalej, ale żadne z nich nie nadeszło.

"Skoro tak mówisz..."

Dla przewodniczącej była to kropla, która przepełnia czarę. "Oj, daj spokój, Asuka! Jak się kogoś kocha, to trzeba mu powiedzieć!"

Spojrzenie z uśmieszkiem Asuki skierowane w jej stronę przypomniało Hikari o wadzie w jej argumentacji.

"No, to co innego," broniła się, rumieniąc. "My nie jesteśmy ciągle na skraju śmierci... a przynajmniej nie tak jak wy... a przynajmniej już nie..."

Szeroki uśmiech Asuki jednakże się nie złamał, a Hikari wiedziała, że nie należy próbować wymyślać dalszych wymówek, które będą jak groch o ścianę. Jednakże po chwili ciekawość znów zaczęła ją dręczyć.

"Ale poważnie, kiedy masz zamiar mu powiedzieć?"

"W końcu mu powiem..."

Brunetka miała zamiar jęknąć ze złości, ale wstrzymała się, gdy zdała sobie sprawę, że mijały sklep z zabawkami. "A, prawie zapomniałam! Chciałam poszukać prezentu na urodziny Nozomi za tydzień! Mogłabyś na mnie chwilkę poczekać?"

Asuka prychnęła, gdy jej spojrzenie błądziło po dużym oknie, gdzie w kilku rządkach prezentowały się różne zabawki. "Kto by chciał coś tak dziecinnego?"

"No, na przykład moja młodsza siostra. Która akurat... Asuka?"

Hikari zawiesiła głos, gdy zauważyła, że ruda nie obserwowała już wystawy z obrzydzeniem, a raczej wyglądała, jakby zobaczyła ducha.

Wpatrywała się w zwykłą szmacianą lalkę z kędzierzawymi rudymi włosami, która siedziała na wystawie. Hikari słyszała, jak Asuka mamrocze coś nieprzytomnie, ale nie mogła raczej tego zrozumieć. 'Ki... ko?'

Jej matka nie miała czasem jakoś tak na imię? Widziała je raz na jakichś szkolnych papierach. Keiko...? Nie, to było Kyoko. Ale nie, czemu miałaby wymówić imię matki na widok lalki? Może to była nazwa lalki albo jej marki?

"Wszystko w porządku?" zapytała zatroskana Hikari, wyrywając przez to Asukę z transu.

"T-taa. Pospiesz się!"

.

.

.

----------------

.

.

.

'Co w niego wstąpiło, żeby zrobił coś takiego?' to było pytanie, które ciągle powtarzało się w głowie Misato, gdy była prowadzona do izolatki przez dwóch agentów, którzy już skonfiskowali jej broń i identyfikator. Przed nimi próbowała wyglądać spokojnie i profesjonalnie, ale w środku aż się w niej gotowało.

'Wie, gdzie go to zaprowadzi. Ikari nie może już udawać, że nie widzi, a skoro SEELE jest już na jego tropie, to tylko kwestia tego, kto pierwszy go dorwie. Co za idiota!'

Ale nie tylko jej obawy ją martwiły. Po raz kolejny jej myśli wróciły do jej podróżujących w czasie podopiecznych, ale nie tak jak przedtem, były dużo mniej współczujące. 'Czemu mi nie powiedzieli? Czemu nie powiedzieli jemu?' Potrząsnęła w duchu głową, czując się nieco winna za obwinianie ich, nie znając całej sytuacji. 'Może to znaczy, że nic mu nie będzie. A może... on jednak jest idiotą...'

"Jeszcze raz dzięki za współpracę," powiedział jeden z jej strażników, gdy weszła do celi, w której będzie znajdować się, dopóki "trzeba załatwić sprawę".

Potem otoczyła ją ciemność.

.

.

.

----------------

.

.

.

Shinji cicho szedł obok, zerkając na nią od czasu do czasu, próbując wyczytać jej coś z twarzy. Raczej niecodzienne było słyszeć jedynie kroki ich odzianych w plug-suit stóp rozbrzmiewające echem w pustych przejściach, gdy przechodzili przez korytarze Kwatery Głównej NERV-u w drodze na ich następny test.

Nie musieli już ukrywać swojego związku w domu i dobrze wykorzystywali tę sytuację. Ale choć mniej więcej oficjalnie przeniósł się do jej pokoju, wciąż mieli tylko te rzadkie chwile naprawdę we dwoje, kiedy mogli swobodnie o wszystkim porozmawiać. Jednakże Asuka nie wydawała się być w zbyt rozmownym nastroju, od kiedy wróciła dziś ze szkoły.

"Wiesz, Hikari ostatnio robiła parę dziwnych uwag," próbował rozluźnić atmosferę, obserwując jej reakcję kątem oka.

Jakby było mało rumieńców na jej twarzy, jej cichy głos ociekający poczuciem winy zdradził, że dobrze wiedziała, co miał na myśli. "T... tak?"

"No. Pytała mnie, czy jest ktoś, kogo lubię; mówiła, że pewnie nie będę musiał tak daleko szukać żeby kogoś znaleźć..." Zerknął na nią, nie tylko w tajemnicy ciesząc się byciem choć raz po drugiej stronie docinek, ale też tym że z powodzeniem odciągnął jej uwagę od tego, nad czym rozmyślała. "I wątpię, żeby mówiła o sobie, biorąc pod uwagę to, jak się ostatnio przykleiła do Tojiego. Masz jakiś pomysł, z kim ona chce mnie połączyć, Asuka?"

"Czemu ta głupia dziewczyna nie może siedzieć cicho, tak jak obiecała?" narzekała Asuka wściekle, odpowiadając jedynie niebezpośrednio.

Shinji zachichotał z tego. Ale w końcu ponownie się do niej odwrócił, bardziej poważny. "Asuka, pamiętaj, że to był głównie twój pomysł żeby trzymać to w tajemnicy. I z dobrego powodu, jak mnie szybko przekonałaś. Ale... Misato, a teraz jeszcze Hikari..."

"To było, jak cię nie było. Próbowałam trzymać ją z daleka przez prawie cały miesiąc, ale ona dalej wkurzała mnie, gadając o tobie i - w końcu po prostu mi się wyrwało. P-po prostu musiałam jej powiedzieć." Westchnęła. "Hikari wie tylko, że cię kocham. Nie ma pojęcia o tym. To znaczy, wyraźnie nawet nie wie, że tak naprawdę jesteśmy razem. I sądząc po sposobie, w jaki się zachowuje, nie jestem nawet pewna, czy naprawdę zrozumiała, że to nie jest tylko jakieś nastoletnie podkochiwanie się."

"No, w końcu ona jest mimo wszystko raczej normalną nastolatką. Ciężko widzieć coś więcej niż czubek własnego nosa."

"Więc nie jesteś zły?"

"Nie możemy teraz za dużo z tym zrobić," powiedział Shinji, wzruszając ramionami w nadziei, że skryje to kłujący ból rozczarowania, który rzeczywiście czuł, nie tyle dlatego że powiedziała przyjaciółce, ale dlatego że nie powiedziała potem jemu... "Może to nam nawet ułagodzi parę rzeczy jeśli rzeczywiście pozwolimy jej nas połączyć."

"No, to może..."

"Shinji!" wrzasnął nagle ktoś za nimi, przerywając ich rozmowę. "Ej, Shinji! Czekaj!"

Chłopak, o którym mowa, odwróciwszy się, ujrzał nowoprzybyłego wymachującego dziko, gdy do nich biegł. "Toji?"

Sportowiec zatrzymał się; dysząc nieco po swym sprincie. "O, dobrze, że cię tu spotkałem. Chyba się trochę zgubiłem."

"No, nic nowego," szydziła Asuka, natychmiast wróciwszy do roli. "Ale co ty tu u licha robisz?"

Jednakże Toji najwyraźniej kompletnie ją ignorował. "Wiesz, byłem tu tylko raz, jak robili ten test synchronizacyjny, a potem oprowadzała mnie ta sexy doktor, więc... możesz mi powiedzieć gdzie znaleźć przebieralnię?"

"Pewnie, idź tym korytarzem do windy, dwa piętra w górę, potem w prawo, a potem już prosto i wtedy ją zobaczysz," objaśnił mu Shinji. "Ale Asuka ma rację, co ty tu robisz?"

Toji wzruszył ramionami. "No, mówią, że teraz, jak znowu jestem sprawny, to jestem oficjalnie z powrotem na służbie. Chociaż dopóki nie dostanę nowej EVA'y, chcą tylko od czasu do czasu robić jakieś testy."

Shinji ledwo mógł uwierzyć własnym uszom. "Ale... po tym wszystkim, co ci się przydarzyło, dalej to robisz?"

Czwarte Dziecko czuło się wyraźnie nieswojo, mimo jego kiepskiej próby nieokazywania tego. "Jasne że bycie w środku Anioła to nie było najlepsze doświadczenie w moim życiu," przyznał. "Ale jestem mężczyzną, który trzyma się swojego świata."

"Od kiedy to jesteś mężczyzną?" wtrąciła drwiąco Asuka.

"Bardzo śmieszne," zakpił Toji. "W każdym razie powiedziałeś dwa piętra w górę? No to zobaczymy się, jak skończę."

Pomachawszy ręką, odwrócił się i zostawił za sobą swych - ponownie - współpilotów.

Asuka odczekała, dopóki nie zmalał do małej postaci na końcu korytarza. "Myślisz, że naprawdę dadzą mu znowu pilotować?"

"Poważnie wątpię," powiedział Shinji, potrząsając głową, gdy potwierdził jej widoczne podejrzenia. "Z tego co wiemy, jedyne budowane EVA'y to seria, której chcą użyć przeciwko nam. Nie sądzę, żeby dali mu jedną z nich i oddali ją pod kontrolę ojca."

.

.

---------

.

.

Ritsuko właśnie wróciła do pokoju kontrolnego z przerwy na papierosa, gdy kolejne 'podmioty' pojawiły się na trapie w sali testów. Z tego punktu widzenia dzieci nie były dużo większe niż palec, ale różnokolorowe plug-suity tak ułatwiały rozróżnienie ich, że byłoby to możliwe, nawet gdyby były jeszcze dalej. Podczas gdy Shinji i Asuka instynktownie udali się do swych plugów, Toji ruszył się jedynie z wahaniem, najwyraźniej zagubiony.

Krzywiąc się, Ritsuko podeszła do przyrządów i uruchomiła kanał komunikacyjny. "Trochę wcześniej testowaliśmy już Rei, więc ty używasz jej plugu testowego, Toji."

Widąc widocznie potrzebę pokazania mu go, czerwona postać wycelowała weń ramię.

"Który wzór mu załadować, Sempai?" wypytywała Maya, z palcami gotowymi by wpisywać komendy.

"Zachowaj ten dla Unitu-00. Ma najsłabszą więź z pilotem, więc to będzie dla niego najlepsza kandydatura, jeśli to będzie kiedyś potrzebne."

Podczas gdy dzieci wchodziły do swych plugów w sali, Makoto wciąż rozglądał się za sobą.

"Coś nie tak?" spytała Ritsuko.

"Komandor Fuyutsuki nie mówił czasem, że chce dzisiaj nadzorować testy?"

"Wie, że są zaplanowane na teraz," powiedziała pani doktor, lekko rozdrażniona. "I to nie tak, że potrzebujemy jego nadzoru. Chciał tylko zobaczyć, jak chłopcy poradzą sobie w swoim pierwszym teście po tak długiej przerwie."

Nagle Mayi wyrwał się cichy stłumiony okrzyk. "Kanał komunikacyjny sam się nie zamknął."

"Znowu? Dobrze że tym razem nie gadaliśmy o różnych 'pozycjach' Misato," mruknęła cicho Ritsuko. "Chyba ta ostatnia optymalizacja nie zadziałała tak dobrze, jak..."

"Emm, dr. Akagi?" przerwał im nagle głos Shinjiego.

Ritsuko westchnęła, gdy znowu zabrzmiało to nazbyt nerwowo, co zazwyczaj oznaczało, że trochę zajmie, nim uspokoi się na tyle, by mieć użyteczne wyniki. "Co się stało, Shinji?"

Odpowiedź zajęła mu chwilę, jakby czuł się nieswojo z tym, co mu chodziło po głowie. "Czy... czy Misato tu jest?"

Pani doktor zamrugała, nim spojrzała na Mayę, a potem na Makoto, w ciszy przekazując pytanie. Ale oboje albo wzruszyli ramionami albo potrząsnęli głową, gdy na myśl przychodziła im ta sama odpowiedź, co jej. "Uch, nie, nie widziałam jej dzisiaj. Coś nie tak?"

"Nie, ch-chciałem tylko ją o coś zapytać..." powiedział wyraźnie rozczarowany, przez co nie była to zbyt przekonująca wymówka.

"Musi go teraz na testach trzymać za rączkę?" mruknęła Ritsuko na tyle głośno, by nie dało się tego w żaden sposób usłyszeć przez kanały, ale by skwitował to cichy chichot personelu pomocniczego. Uciszyła ich, odchrząkując. "Okej! Możemy już zaczynać? Mam przeczucie, że to będzie długi dzień."

.

.

---------

.

.

"Ma wyłączony telefon!" zaklęła Asuka, znów chowając swój, podczas gdy biegli w stronę najbliższej stacji, gdzie mieli nadzieję złapać pociąg, który zawiezie ich do domu na czas. "Cholera, jakbyś nie spaprał testu, Akagi nie musiałaby ponawiać go dwa razy!"

"Wybacz, trochę ciężko jest się skupić na 'koncentrowaniu się', jak ktoś bliski jest w niebezpieczeństwie!" odkrzyknął Shinji, ciężko dysząc z powodu biegu. Postanowił nie wspominać o tym, że miał poczucie, że nie tylko on "spaprał test", sądząc po tym, jak brzmiała dr. Akagi za drugim razem.

Oboje wymienili zatroskane spojrzenie przez okienko komunikacyjne, gdy podsłuchali podczas testu rozmowę o tym, że nie było Komandora Fuyutsukiego. Po tym jak Shinji zapytał o nieobecność Misato, wszelkie wątpliwości dotyczące tego, czy nadszedł następny straszliwy dzień, zostały rozwiane.

Nie ma Podkomandora. Nie ma Misato. To pasowało do tego, co słyszał potem o tym, co się stało. To było dzisiaj.

.

.

Udało im się wskoczyć do pociągu dosłownie w ostatniej sekundzie, co dało im okazję na dotarcie do domu w rekordowym czasie. Na bezdechu weszli do mieszkania i zostali powitani przez zniekształcony męski głos.

"... Ritsuko też." Żadne z nich nie wymówiło słowa; każde wiedziało, że drugie zrozumiało to samo, gdy patrzyli na siebie w szoku. Nie tracąc ani chwili, pospieszyli do kuchni. "Katsuragi, prawda jest przy tobie. Nie wahaj się. Rusz do przodu. Jeśli zobaczę cię ponownie, powiem to, czego nie mogłem osiem lat temu. Ciao."

Taśma automatycznej sekretarki przestała trzeszczeć, ale łzy kobiety ze złamanym sercem, która pochylała się przed nią zgarbiona nad stołem, płynęły dalej.

"Misato..."

Podskoczyła na ciche zawołanie Shinjiego, najwyraźniej dotąd nie zauważywszy ich wejścia. Jej splamiona łzami twarz zadrżała, a jej mina zmieniła się ze zszokowanej w zimną furię. "Wie... wiedzieliście o tym, nie!" zażądała odpowiedzi, a jej głos ociekał oskarżeniem.

Shinji sam ledwo mógł powstrzymać szloch. Wiedza o tym, co się stało, była wystarczająco bolesna, ale zobaczenie swojej opiekunki w tym stanie było jeszcze gorsze. "P... przepraszam, Misato, ja..."

"Wiedziałeś i nie powiedziałeś...!"

"P... próbowałem..." wyjąkał, cofając się także przed nie mniej histeryzującą Asuką.

"Nie dałeś mu czasem tego listu!" zapytała z niedowierzaniem ruda.

"Jasne że dałem! Może go nie przeczytał, albo pomyślał, że to tylko jakiś żart, nie..."

"Nie," przerwała mu cicho Misato, gdy zapadło zrozumienie, ale wyraźnie walczyła o spokój. "Po prostu nie powiedział mu niczego nowego. Dobrze wiedział, że ten czas w końcu przyjdzie, tak jak ja. Inaczej by sobie nie zawracał głowy tą wiadomością. Wiedział, że to będzie jego ostatnia robota. Ten idiota i jego głupie poszukiwanie prawdy!"

"Wiadomością...?" Shinji nagle zmarszczył brew. "Chwila moment, coś..." Nie skończył wyrażania swych myśli; miast tego podszedł do automatycznej sekretarki i odsłuchał wiadomość. Misato jęknęła lekko, raz jeszcze słysząc ostatnie słowa Ryojiego skierowane do niej, ale usta Shinjiego ułożyły się w słaby uśmiech, gdy taśma zatrzymała się. "Nie poprosił żeby podlewać jego melony..."

.

.

.

----------------

.

.

.

"Abonent jest czasowo niedostępny."

"Ciągle nic," jęknęła Asuka, kiedy wyłączyła komórkę.

"Znasz go," próbował ją uspokoić Shinji. "Potrafi o siebie..." Przerwało mu piorunujące spojrzenie Asuki, które natychmiast przypomniało mu, że ostatnim razem Kaji nie potrafił o siebie zadbać.

"Może i wie, co robi, ale ciągle nawet nie wiemy, czy naprawdę nic mu nie jest," skrytykowała go. "Co jeśli po prostu zapomniał wspomnieć o melonach? Byłeś już na grządce? Może niechcący nadepnęliśmy na nią podczas ostatniej walki, tak że nie miał powodu żeby prosić nas o podlewanie ich."

Shinji miał zamiar odeprzeć, że to ona miała cały miesiąc by to sprawdzić, ale się powstrzymał. Przy tak drażliwej Asuce, jaką się ostatnio stała, nie byłoby dobrym pomysłem wspominanie o samej przyczynie - nie zapominając, że to była jego wina - która tak bardzo na nią podziałała. No i raczej nie chciał robić sceny w miejscu publicznym, takim jak stacja kolejowa.

"W każdym razie odbieranie telefonu jest dla niego zbyt niebezpieczne, więc nie będziemy wiedzieli na pewno, dopóki się z nami nie skontaktuje," powiedział w końcu. "I wątpię, żeby to było za niedługo."

"Wiem," westchnęła smutno. "Wiem."

Jego ręka instynktownie objęła jej ramię by przyciągnąć ją do siebie. Ale gdy tylko usadowiła się w jego objęciach, wpadło mu w oko coś, co pozwoliło mu się jej wyrwać.

"Co jest?" narzekała ze zrozumiałą złością.

"Tam jest Rei," wyjaśnił, wskazując głową na peron oddalony nieco od nich, gdzie znajoma niebieska czupryna wyróżniała się z tłumu.

"Myślisz, że nas widziała?"

"Nie jestem pewien. Chyba coś czyta," powiedział, wyciągając szyję. "Myślisz, że powinniśmy do niej iść?"

"Nie."

Przygnębiony ton jej odpowiedzi zwrócił jego uwagę na przygnębioną minę Asuki. "Coś nie tak?"

Potrząsnąwszy głową, wzięła głęboki oddech. "Nieważne. Tylko sobie przypomniałam..."

Ich rozmowa urwała się, gdy zjawił się pociąg, zagłuszając ich głosy.

.

.

Po drugiej stronie, naprzeciw stacji, Rei Ayanami wróciła do swojej literatury.

.

.

.

"Dalej nie widzę, co w tym złego..."

"Nie powiedziałam, że to złe, po prostu..."

Dzwonek telefonu przerwał sprzeczkę Asuki i rzadko kiedy Shinji tak się cieszył z tego odwrócenia uwagi od rozgorzałej dyskusji przy obiedzie swych dwóch współlokatorek. Nie była to cisza, której pragnął, ale przynajmniej dało mu to dobry powód na wyproszenie się od stołu, nim któraś ze stron wpadnie na pomysł by użyć go przeciw drugiej.

"Ja odbiorę," oznajmił szybko i wstał, nie troszcząc się o to, czy Asuka albo Misato w ogóle zauważyły, gdy już wznowiły swą rozmowę o tym, czy zwierzak taki jak PenPen powinien jeść przy stole.

Shinji potrząsnął głową, gdy sięgnął po słuchawkę. Prawdopodobnie korzystały z takich niemądrych tematów by uniknąć pewnych innych, ale mimo to... "Halo?"

"Mm... halo? Móc... mówić... z Asuka?" zapytał damski głos łamaną japońszczyzną. Shinji zrobił się spięty, rozpoznając go już zanim rozmówczyni się przedstawiła. "Tu jej matka..."

"E-einen Augenblick, bitte."

Łapiąc z trudem powietrze, Asuka natychmiast odwróciła się do niego, gdy usłyszała, jak mówi po niemiecku. Już od jakiegoś czasu spodziewali się tego telefonu, a on nawet przyłapał ją ćwiczącą do tej rozmowy. Ale ostatecznie takie rzeczy zawsze przychodzą niespodziewanie.

Wstała z wahaniem, podeszła do niego i wzięła telefon, za bardzo na nim skupiona by w ogóle usłyszeć, jak cicho życzy jej powodzenia.

"Hallo... M-Mama..."

Shinji obserwował ją, słuchając uważnie, gdy rozmawiała, a on próbował zrozumieć, co mówiła, przy swojej małej znajomości niemieckiego, którą nabył w ostatnich latach.

"Co, nie wolno mi tak na ciebie mówić?" zażartowała, nabierając więcej pewności siebie, gdy powoli przełamywała lody. "Taa, może to trochę... serio, nigdy? No... dosyć dużo się wydarzyło, od kiedy ostatni raz rozmawiałyśmy i - nie, to nie jest skarga, ja też mogłam zadzwonić. Po prostu... ch-chciałam cię przeprosić, dobra? Nigdy nie byłam dla ciebie za łatwa, chociaż próbowałaś dla mnie być miła. I to nie tak że cię nie lubiłam, po prostu... no, bo nie jesteś moją prawdziwą matką. To było nieuczciwe w stosunku do ciebie, wiem, ale mam nadzieję, że zrozumiesz... Halo? Jesteś tam jeszcze?" Zamrugała dwukrotnie, czekając na odpowiedź. Potem przewróciła oczami. "Tak, jasne że to naprawdę ja! Ta- kto?... A, tak, to on... chyba jest w porządku," powiedziała, puszczając do niego oko.

Shinji odwzajemnił uśmiech. Teraz, kiedy jego wsparcie emocjonalne nie było już potrzebne, przestał słuchać i pozwolił Asuce kontynuować zwyczajną już rozmowę na osobności. Nie patrzył na zegar, ale minęło sporo czasu, nim usłyszał, jak kończy.

"Ja... ja, werd ich. Du auch. Mach's gut."

Westchnienie zmęczenia towarzyszyło sygnałowi przycisku rozłączenia się, a Shinji szybko znalazł się za nią. Objął ją ramionami, gdy ona wdzięcznie skorzystała z jego propozycji oparcia się o jego ciało.

"Dość długa rozmowa," szepnął, przez co zachichotała lekko, lecz był to przelotny śmiech. "Czujesz się teraz lepiej?"

"Trochę." Jeszcze raz westchnęła. "Ale pogodzenie się z nią to jedno. W porównaniu z tym, co nas wkrótce czeka, to było nic..."

.

.

.

----------------

.

.

.

"Znowu prawie 5 następnych punktów w dół? To jeszcze gorzej niż 3,7 z wczoraj!"

Misato ugryzła się w język, słysząc komentarz Ritsuko na temat obecnych wyników testów harmonicznych Asuki. Wiedziała, że wiele rzeczy trapiło jej podopieczną, ale nie mogła po prostu powiedzieć "Ej, dajmy jej trochę luzu. W końcu przeżyła piekło, które doprowadziło do zniszczenia świata, ostatnio straciła swoje dziecko, potem na jakiś czas także swojego ukochanego, teraz pewnie kolejną bliską osobę i niedługo znów stanie w obliczu tego wyżej wspomnianego piekła." Ale wciąż czuła potrzebę bronienia jakoś wyniku Asuki.

W końcu zadowoliła się wymówką, która zadziałała dla niej samej parę razy w przeszłości. I z tego co wiedziała, mogło być w tym nawet trochę prawdy. "No, teraz ma okres."

"Zewnętrzne zaburzenia cielesne nie wpływają na stopień synchronizacji," pani doktor zablokowała jej argument, prawie zanim zdążyła skończyć. Również spojrzenie, jakie posyłała jej blondynka, czyniło oczywistym fakt, że została przyłapana. "I to nie tak żeby jej wyniki były takie okropne. Właściwie to poprawiła nieco poważny spadek, który nastąpił po jej porażce z ostatnim Aniołem."

'Taa, jasne. Bo została pokonana.' Misato przewróciła w myślach oczami. 'Gdybyś tylko wiedziała...'

"Ale to nadal grubo poniżej jej przeciętnego wyniku, właściwie to niewiele ponad ten, kiedy zaczęła trening. I to mimo tego, że dopiero co miała najwyższy kiedykolwiek zanotowany," wzdychała dalej Ritsuko. "Znowu troszkę się podniósł, a teraz na ostatnich trzech testach znowu zjechał. Ostatnio o wiele za bardzo się waha, w dużo większym stopniu niż kiedykolwiek u Shinjiego. Jeśli nie może rozwiązać problemów, które jej chodzą po głowie..."

"Mó... mówisz poważnie?" wtrąciła zaskoczona Maya.

"Nie możemy korzystać z pilotki, która podczas walki jest myślami gdzie indziej."

"Oj, daj spokój, Rits," argumentowała Misato, której ani trochę nie podobał się kierunek, w którym prowadziła rozmowa. Podczas gdy nie wiedziała na pewno, do czego odnosiły się obie kobiety, nietrudno było dodać dwa do dwóch. "Mówimy o Asuce. Ona żyje dla EVA'y i walki z Aniołami, a nie dla jakichś testów synchronizacyjnych. Widziałaś, jak dobrze jej szło przeciwko temu ostatniemu. To nie jej wina, że ją obezwładnił."

"Tak, ale widziałam też, że przedtem zignorowała rozkaz atakowania go bronią dystansową. Mogła go przynajmniej osłabić," przypomniała Ritsuko. "I, jak mówiłam, nie jest tak źle - jeszcze. Nie mówię, że powinniśmy ją zastąpić od razu. Ale tak na wszelki wypadek, chyba najlepiej będzie, jeśli zobaczymy, jak z Unitem-02 poradzi sobie Czwarte."

Misato jęknęła. "Jakoś wątpię, żeby to poprawiło Asuce nastrój." .

.

---------

.

.

"Że CO?"

Misato westchnęła w duchu na przewidziany wybuch rudej. Nie była nawet pewna, czy było dużo aktorstwa w reakcji Asuki, kiedy instruowały czwórkę pilotów, którzy czekali tylko na wyniki, nim będą mogli odejść.

"Spokojnie," Na próżno Misato próbowała uspokoić wściekłą pilotkę. "Ritsuko chce tylko zobaczyć, czy Toji mógłby rzeczywiście użyć jednej z pozostałych EVA, tak na wszelki wypadek..."

"Tak na wszelki wypadek, w razie gdyby kogoś trzeba było zastąpić..." dokończyła gorzko Asuka.

Ujrzenie jej nie ze zwykłą płomienną, lecz taką sfrustrowaną złością, sprawiło, że żołądek Misato skręcił się w poczuciu winy, tym bardziej po zerknięciu na Shinjiego, który wydawał się walczyć o to by nie podejść do ukochanej żeby przy niej stanąć.

"On tylko zastąpi jedno z was - głównych pilotów - w razie jakby nie było zdolne do walki. Nie rozważamy wymiany na stałe," skłamała bez wahania Ritsuko, ale zważywszy na reakcję Asuki, Misato była pewna, że przedtem zdarzyło jej się już coś podobnego, tak że wystarczająco dobrze znała prawdę.

Ale obecnie żadne z nich nie miało innego wyboru jak zaakceptować rozkazy pani doktor.

.

.

---------

.

.

"Dobrze się czujesz, Toji?" dodarł do niego głos Misato, gdy włożono plug. "W końcu to twój pierwszy 'prawdziwy' raz... no, od kiedy..."

"No," mruknął tylko, próbując brzmieć wystarczająco spokojnie, choć nie była to raczej prawda. No, nie było to też raczej kłamstwo, ale to było - dziwne.

Nie denerwował się siedzeniem znowu w EVA'ie po tym, co się stało z Unitem-03. Właściwie to niewiele pamiętał z tego wypadku. I po tak częstym byciu w tych tubach testowych, z punktu widzenia kogoś siedzącego w środku nie było wielkiej różnicy (a zatem nie na tyle żeby się tym denerwować) między nimi a tą prawdziwą.

Ale mimo to, było... coś. Coś z tym, co było EVA'ą Asuki. Raczej nie mógł tego do niczego dopasować, ale jakoś nie czuło się, żeby to pasowało do tej zuchwałej, aroganckiej dziewczyny, którą poznał na tamtym lotniskowcu. Z jakiegoś powodu przypominało mu to raczej mały, przytulny pokoik jego młodszej siostry.

Może Hikari jednak nie myliła się zupełnie co do niej.

"Okej, mamy wszystko, co było potrzebne," powiedział w końcu głos pani doktor, niosąc ze sobą ślad rozczarowania. "Możesz już wyjść."

.

.

.

----------------

.

.

.

Naturalną reakcją było bycie zaskoczonym, kiedy natychmiast patrzy się jej w oczy, gdy tylko otwierają się drzwi windy. Zdawała sobie sprawę, że stanie tuż przed wyjściem mimo braku awersji do tego rodzaju transportu i wynikającego z tego pragnienia wyjścia zeń tak szybko, jak to możliwe, jest niezwykłe. Ale dla niej było to na tyle praktyczne żeby nie zmieniać tego nawyku.

Więc po prostu znów zrobiła krok w bok by pozwolić wejść Drugiemu. Gdy winda dalej przemierzała poziomy Kwatery Głównej, odkryła, iż jest dziwnie niezdolna do skupienia się na swych myślach. Zazwyczaj mogła łatwo ignorować ludzi, którzy towarzyszyli jej jeździe, lecz tym razem czuła rosnącą obecność niecodziennie cichej dziewczyny za plecami, jakby ta sięgała do niej fizycznie.

Poważną szkodą dla NERV-u mogłaby się okazać utrata wartościowej i doświadczonej pilotki, ale było coś jeszcze, gdy mówiła dr. Akagi, skrywane przez oczywiste kłamstwo o niezastępowaniu Asuki.

To uczucie. Czy było to współczucie? Przynajmniej empatia.

Rei nie była pewna oczekiwań wyrażonych w tej emocji. Czy nie powinna złagodzić smutku kogoś żałowanego? Drugie nigdy nie było kimś, kto bardzo chciał przyjąć pomoc i Rei nie wiedziała, czy rzeczywiście chciała ją zadeklarować. Mogła zaoferować jedynie pożyteczną...

"Wiesz," przerwał jej myśli niespodziewany głos rudej. "Ktoś mi kiedyś powiedział, że muszę otworzyć serce, bo inaczej EVA się nie ruszy."

Rei nie odpowiedziała, gdyż jej doświadczenie mówiło jej, że po zdaniu wypowiedzianym tym tonem nastąpi więcej informacji. Ale faktycznie zastanawiała się, jak podobne było to do rady, którą właśnie miała udzielić.

"Myślałam... nie, wiem, że tak robiłam," ciągnęła Asuka zgodnie z podejrzeniami. "I jestem pewna, że nie dojdzie do tego, że aż przestanie się ruszać. Ale czasem ciężko trzymać serce otwarte."

"Dlaczego mi to mówisz?" zapytała Rei.

"A ty otwierasz serce?"

Bezpośrednie pytanie Asuki wprowadziło między nimi na kilka długich chwil nieprzyjemną ciszę, gdy umysł Rei gnał za zrozumieniem jej słów - albo raczej tego, co sugerowały. "Co... masz na myśli...?"

"Żeby się ruszyła."

Rei zalała nieokreślona ulga, ale nie trwało to długo. "Nie wolno mi."

.

.

.

----------------

.

.

.

Asuka gapiła się na wannę, gdy tryskała woda, ale przy tym jak nieobecna czasem stawała się myślami, nie było gwarancji, że w porę zobaczy, jak się wylewa.

Już się nie nienawidziła. Ale mogła o sobie powiedzieć wszystko, prócz tego że jest z siebie zadowolona. Czemu to robiła? O wiele za dobrze pamiętała swą spiralę w dół. Więc czemu raz jeszcze kroczyła tą ścieżką?

Wszyscy wydawali się zauważać. Nic dziwnego, jej stopień synchronizacji musiał zlecieć na łeb na szyję. Nawet Toji posłał jej spojrzenie pełne współczucia, gdy wyszedł z jej EVA'y. A Shinji rzecz jasna...

Czynił już parę kiepskich prób porozmawiania z nią i tylko kwestią czasu było, nim zacznie naciskać bardziej. To nie tak że nie chciała z nim porozmawiać, ale za każdym razem było coś, co wstrzymywało ją dosłownie w ostatniej chwili. I dobrze wiedziała co.

Strach. To samo obrzydlistwo, które ostatni raz tak czuła w tych pierwszych miesiącach ciąży. Jedyne, co wciąż potrafiło stanąć między nimi.

"Takie gapienie się w wannę pewnie nie znaczy nic dobrego."

Instynktownie Asuka odskoczyła od głosu, gdy wyrwała się ze skupionego na sobie transu. "Nie uczyli cię pukać! Jestem goła, baka!"

"Nic, czego bym już nie widział," odparł Shinji z chytrym szerokim uśmiechem.

Próbujące zakryć ją ramiona z wahaniem opadły do boków, ale wciąż unikała jego spojrzenia, ze wstydem. Nie z powodu jej sytuacji, ale dlatego że miał rację i już od lat nie dostała na poważnie ani trochę podobnego szału w reakcji na taką sytuację.

"Więc czego chcesz," spytała wciąż nieco wkurzona, choć powoli wróciła jej pewność siebie, gdy położyła ręce na biodrach. "Chcesz tylko znowu zerknąć na to seksowne, acz skandalicznie niepełnoletnie ciało?"

"No, przeciwko temu też nic nie mam."

"Stary hentai..."

"Och, dopóki ja też jestem w skandalicznie niepełnoletnim ciele, to chyba raczej nie muszę się martwić, że mnie aresztują za pedofilię," powiedział, chichocząc.

"Może," wtrąciła Asuka. "Ale to nie zmienia faktu, że kogoś, kto ma poniekąd ponad dwadzieścia lat, pociąga ciało czternastolatki. A to jest - po prostu - złe!" powiedziała, podchodząc bliżej i stukając go w pierś z ostatnimi wyolbrzymionymi słowami - nim objęła go ramionami. "Ciesz się, że ja sama jestem taką starą hentai."

Pochyliła się po pocałunek, ale została niespodziewanie zatrzymana przez jego rękę. "Asuka," zaczął poważniejszym tonem, uśmiechając się przepraszająco. "Właściwie to chciałem tylko pogadać."

"I to nie może zaczekać do łóżka?" jęknęła, tuląc się mocniej do niego w nadziei na wprawienie go w odpowiedni nastrój.

Lecz on rzeczywiście złapał ją za ramiona i delikatnie odsunął ją na bezpieczną odległość, co mogło oznaczać tylko, że był poważny.

"Wiesz, że to już niedługo. Jeden, może dwa dni, jeśli dobrze pamiętam," powiedział, próbując patrzeć jej w oczy, ale ona szybko je odwróciła. To raczej nie był temat, na który chciała teraz rozmawiać. "Nie zostało za dużo czasu i... i nie mogę się dłużej powstrzymywać żeby czekać, aż sama to zrobisz. Oni już się zaczynają martwić. Ten test z Tojim to był wystarczający dowód. Z tego co słyszałem, nie jest tak źle jak ostatnim razem, ale to niewiele dla nich znaczy; po prostu wygląda 'gorzej niż przedtem' bez porównania, które my możemy nakreślić." Westchnął, delikatnie ujmując jej policzek. "Nie musiałbym nawet o tym wszystkim słyszeć żeby widzieć, że się denerwujesz. Założe się, że to też dlatego wierciłaś spojrzeniem dziury w wodzie. Więc czemu nie...?"

"NIE TERAZ!" Zdawszy sobie sprawę, że wyszło bardziej dziko, niż miała zamiar, złagodniała. "Proszę, nie teraz..."

"Ale..." Westchnienie obwieściło jego porażkę, a sfinalizowało ją objęcie jej ramionami. "Okej. Najpierw ta kąpiel, może potem poczujesz się gotowa żeby..."

"Chcesz powiedzieć, że masz ochotę się ze mną kąpać?" przerwała mu znów Asuka, przekręcając jego słowa, nim zdołał powiedzieć to, czego nie chciała słyszeć. I tak wiedziała. I wiedziała, że miał rację. Ale po prostu nie mogła się zmusić by stawić im czoła. Mogła się oszukiwać, dopóki on nie będzie jej przypominał.

"Mm... ja nie..."

"Kąpanie się w tej samej wodzie, z której korzysta baka Shinji?" spytała z uśmiechem, któremu, jak wiedziała, nie będzie się on w stanie oprzeć. "Taa, bardzo chętnie."

.

.

---------

.

.

Shinji leżał w ich łóżku, biernie czekając, aż Asuka przebierze się w piżamę. Nie to żeby ich wspólna kąpiel nie była miłym przerywnikiem, ale on nie czuł się tak zrelaksowany, jak powinien i - z tego co widział po jej sztywności - ona też nie. Czuł tylko wstyd ze swej niemożności pomocy jej, tylko dlatego że było to wbrew jej woli. Najwyraźniej ostatnie lata nic nie zmieniły pod tym względem.

Po raz kolejny go unikała i nie mógł się zdobyć by to z niej wymusić. Dlaczego? Wiedział, że to tylko pogorszy sprawę, jeśli z nim nie porozmawia i był dość pewien, że ona też o tym wiedziała. A teraz trzymało się to nad nimi ciężej niż kiedykolwiek.

"Shinji," przerwała nagle jego myśli raczej nieśmiałym głosem, nie odwracając się do niego, podczas gdy kończyła zapinać piżamę. "Obiecaj mi jedno: Jak się zjawi, nie próbuj niczego głupiego. Nie próbuj się uwolnić i pomóc mi wbrew rozkazom. Znam cię na tyle dobrze, że wiem, że byś chciał, ale proszę, nie rób tego."

"Ale..." Ledwo zauważył, że wyskoczył z łóżka.

"Wiesz, że to by było za bardzo podejrzane." Skończywszy się przebierać, odwróciła się i wzruszyła ramionami z wyraźnie fałszywym uśmiechem na twarzy. "Ej, no i kto wie? Może po prostu użyje przeciwko mnie tych samych wspomnień co ostatnim razem. W końcu już je zaakceptowałam."

"Asuka, ty poważnie nie wierzysz..." błagał, ale po raz kolejny przerwała mu, unosząc mu rękę przed ustami.

Asuka robiła, co w jej mocy, by uśmiechnąć się pewnie, ale jej oczy ją zdradzały. Może powody, dla których nie chciała przyznać się do swych obaw, nie były takie same jak te wszystkie lata temu, ale robienie tego, by nie musiał (i stosownie także ona sama) się tyle martwić, nie było dużo lepsze.

"Shinji, muszę to zrobić sama i ty o tym wiesz," powiedziała spokojnie. "Ty już tyle razy byłeś nieposłuszny w swojej 'karierze'; jeszcze jedna niesubordynacja tego stopnia i mogą cię trzymać zamkniętego w tych celach i wypuszczać tylko do walki. I nie możemy po prostu pozwolić Rei przyjąć uderzenie. A może myślisz, że on pozwoli mi pójść po Włócznię?" Było to bardziej pytanie retoryczne i nim zdołał odpowiedzieć, ona już to zrobiła, potrząsając głową. "Ty zmierzyłeś się ze swoimi Aniołami, teraz ja muszę stawić czoła swojemu - sama."

Sięgając do wyłącznika światła, zakończyła rozmowę, oblewając pokój ciemnością, nim wsunęła się obok niego pod kołdrę ich wspólnego łóżka. Znał ją na tyle dobrze by wiedzieć, że nie przyjmie już więcej argumentów i w razie potrzeby będzie udawała, że śpi. Szczególnie kiedy oboje wiedzieli, że miała rację - w większości.

Pewnie będzie musiał pozwolić jej zmierzyć się z nim samodzielnie. Ale nie było mowy, żeby pozwolił jej to zrobić samej.

.

.

---------

.

.

Niespodziewane pukanie do drzwi wyrwało Misato z jej dopiero co odnalezionego snu. Jęcząc, przewróciła się na swym futonie aby zerknąć na zegar by zdać sobie sprawę, że było o wiele za wcześnie by ją budzić bez dobrego powodu. Wyczołgawszy się spod kołdry, dźwignęła się, by zawlec się do kogoś, kto lepiej żeby rzeczywiście miał cholernie dobry powód.

"Shinji...?" zapytała, mamrotając, rozpoznawszy cień po drugiej stronie drzwi, gdy je otworzyła.

"Przepraszam, jeśli cię obudziłem, nie spałem za dobrze," przeprosił natychmiast.

"To zroo-zroschumiałe," ziewnęła swoje zaakceptowanie, choć było to bardziej z grzeczności niż czegokolwiek innego. "C-co się stało?"

"Misato, ja... mogę cię o coś prosić?"

"Pewnie."

Jego głowa szybko odwróciła się w stronę pokoju Asuki, jakby sprawdzał, czy nie wyszła. "Proszę, Asuka nie może o tym wiedzieć. Ona... by się nie zgodziła. Ale... jak pojawi się następny Anioł..."

"Jeśli chcesz, żebym uwolniła twoją EVA'ę, żebyś jej pomógł, to obawiam się, że niewiele mogę dla ciebie zrobić," przypomniała mu szybko, a sen - ku jej wielkiemu przerażeniu - powoli odpływał. "To wszystko jest pod kontrolą twojego ojca."

Ramiona opadły mu z westchnieniem. "Taa, trochę się tego spodziewałem. Ale skoro to nie działa, to mogłabyś spróbować załatwić nam bezpieczną linię? Wiesz, tak żebym mógł z nią gadać i nikt tego nie zauważył, ani się to nie nagrało?"

Zaskoczona tą nieoczekiwaną prośbą Misato potrzebowała parę chwil, nim była zdolna odpowiedzieć. "M-mogę spróbować, ale nie jestem fachowcem. Nie mogę ci raczej nic obiecać. I naprawdę nie wiem, jak moglibyśmy oddzielić odpowiedzi Asuki od regularnej komunikacji."

Widząc jego załamaną minę w słabym świetle księżyca, chciałaby móc powiedzieć mu co innego. Ale Shinji i tak opornie skinął głową. "Proszę, spróbuj. Już bardzo by pomogło, gdybym mógł przynajmniej mówić do niej swobodnie, jeśli zrobi się źle."

Misato skrzywiła się do niego. 'Z czym my się zmierzymy?' Choć powoli, skinęła głową. "Zobaczę, co się da zrobić."

.

.

.

---------------

.

.

.

"'Zobaczę, co się da zrobić,'" powtórzyła Misato, mrucząc do siebie, gdy wściekle pisała na konsoli. "Ja i mój niewyparzony język."

Praca pod presją często pozwalała jej pracować dwa razy wydajniej, ale tylko parę minut na coś, do czego nie była zbytnio przystosowana, to wciąż było trochę sporo. Jakby mało było tego, że przegapi dziś lunch. Ale czas, kiedy większość załogi z mostka była w bufecie, wydawał się być najlepszym wyborem na przeprowadzenie planu, jako że musiała tylko przekonać przepracowującą się Mayę (która to zawsze decydowała się zostać), że choć raz powinna wziąć sobie coś ciepłego do jedzenia. Mimo to o wiele za długo zajęło jej przekonywanie pani porucznik, że potrafi sama zająć się mostkiem przez dwadzieścia minut.

'Ritsuko pewnie zrobiłaby to w parę sekund i to lepiej. Cholera, nawet Ka...' Jej palce zatrzymały się nagle, gdy serce zamarło jej na tę myśl. Ale wściekle ją odepchnęła. 'Nie myśl tak. Oni mówią, że nic mu nie jest. A przynajmniej taką mają nadzieję...'

"Majorze?"

Zaskoczona Misato szybko zapisała i zamknęła okienko. Czy ta dziewczyna pożarła swój posiłek, czy naprawdę miała aż taką obsesję na punkcie swojej pracy?

"Co pani tam robi?" spytała Maya z niewinną ciekawością.

"E, ja tylko... chciałam trochę pograć w pasjansa," 'wyznała' Misato nieśmiało, gdy zeskoczyła z krzesła, przez co natychmiast otrzymała spodziewane spojrzenie pełne litości dla przypuszczalnego braku wiedzy swej oficer.

Ale udało jej się skończyć to, co chciała. A przynajmniej taką miała nadzieję.

W końcu nie miała czasu niczego sprawdzić, gdy wyjące syreny obwieściły pojawienie się Piętnastego Anioła.

.

.

---------

.

.

Mostek wypełnił się z powrotem w ciągu paru minut, gdy każdy przyjął odpowiednie stanowisko bojowe.

"Pierwsze, Drugie i Trzecie Dziecko są w swoich EVA-ch" zrelacjonował Makoto, podczas gdy oczy Misato były skupione na migającym punkcie, bo tyle jak na razie widzieli z Anioła. "Czwarte Dziecko jest w drodze, ale nie spodziewa się go w ciągu najbliższych piętnastu minut."

'Nie żeby to miało jakieś znaczenie,' pomyślała z roztargnieniem pani Major, lecz jej myśli były skoncentrowane raczej na nieznanym wrogu. Jeszcze bardziej niż zwykle zastanawiała się, co takie może on mieć w rękawie, że Shinji tak martwił się o Asukę, że chciał tajnego łącza komunikacyjnego.

"Wizualne potwierdzenie Anioła," obwieścił w tej samej chwili Shigeru, gdy ekran zmieniwszy się na zdjęcie z satelity na orbicie, szybko zaktualizował się bliższym spojrzeniem na świecący ptakopodobny kształt. Z tymi "skrzydłami" był to jak na razie najbardziej "anielski" wygląd, ale Misato chętnie by się założyła, że gdyby mieli lepsze ujęcie, to wrażenie szybko by się złamało. Jednakże długowłosy technik potwierdził już, że było to maksymalne zbliżenie.

I że w ogóle się nie ruszał.

"To znaczy, że czeka na dobrą okazję żeby zlecieć?" rozmyślała na głos. "Czy może chce nas zaatakować stamtąd?"

"Niełatwo będzie nam go dosięgnąć," skomentował Makoto.

"Tak czy inaczej, nie możemy nic zrobić, dopóki jest poza zasięgiem strzału. EVA nie może pokonać wroga na orbicie," zaklęła cicho. Co zrobiła ostatnim razem żeby go pokonać? Jedynym logicznym środkiem, jaki mieli na takiego przeciwnika, była strzelba pozytronowa, ale czy najlepszym? Czy mogła mieć lepszy pomysł, na który teraz po prostu nie mogła wpaść, bo trwoniła umysł na takie myśli? Coś się najwyraźniej stało z Asuką, ale dlatego że strzeliła, czy dlatego że się broniła? Gdyby tylko wiedziała, by móc tym razem zdecydować inaczej, tak że plan Shinjiego nie byłby nawet potrzebny. Ale co jeśli jedynym wyborem byłoby kazanie Rei zająć jej miejsce? To nie byłoby uczciwe w stosunku do niej.

Czemu nie mogli jej po prostu powiedzieć?

"Majorze?"

Wzdrygnęła się na ciche zawołanie Makoto. Powinna wziąć się w garść i wydać rozkazy, inaczej mogła równie dobrze zrezygnować z tej pozycji. W końcu wysyłała te dzieci na możliwą śmierć już kilka razy przedtem. To, że teraz wiedziała, iż coś się na pewno stanie, nie powinno zaciemniać jej osądu... prawda?

"Co z..." zaczęła spokojnie, ale nagle przerwało jej otwarcie kanału komunikacyjnego.

"No dalej, Misato! Daj mi już dorwać tego Anioła!" domagała się niecierpliwie Asuka.

"Asuka, nie..."

"Misato," dorzucił do dyskusji swoje trzy grosze Shinji. "M... myślę, że może rzeczywiście najlepiej będzie dać jej to zrobić."

Pani major westchnęła, dotkliwie zdając sobie sprawę z oczów komandorów na jej plecach. Otrzymywanie strategicznych porad od swych podkomendnych ciężko podważało jej umiejętności, ale oni naprawdę powinni wiedzieć najlepiej w tej sytuacji. A ona i tak nigdy nie troszczyła się specjalnie o swój stopień wojskowy.

Uniosła kciuk do Shinjiego, który z uśmiechem zamknął okienko komunikacyjne, a Asuka poszła za jego przykładem. "No dobrze, Unit-02, ruszaj! Przygotuj się na ostrzał z dystansu! Rei zapewni wsparcie!"

"Wiesz, to jej raczej nie pomoże, jeśli zawali sprawę," skomentowała Ritsuko.

"Może," przyznała Misato. "Ale miejmy nadzieję, że jej problemy się skończą, jeśli nie zawali."

.

.

---------

.

.

Czekanie było wystarczająco nieznośnie, gdy była pełna adrenaliny i podniecenia, tylko z męczącym ją w głębi umysłu cieniem strachu przed nieznanymi zdolnościami Anioła. Ale wiedza o tym, co miało nadejść, była jeszcze gorsza.

Usiłowania Asuki by się uspokoić i ignorować zdenerwowanie były bezskuteczne, tym niemniej próbowała. Nawet nie obserwowała światełka, które było Aniołem i kursorów, którym ciągle nie udawało się wycelować we wroga poza zasięgiem. Oczy pod maską miała zamknięte, gdy wsłuchiwała się w swój nierówny oddech, który brzmiał głośno ponad głębokim, zawsze obecnym w Entry Plugu szumem. Dziwne że do tej pory nikt nie narzekał na jej tętno i inne sygnały życiowe. Jej serce było niczym młot pneumatyczny w jej piersi. Niemal pragnęła, żeby się wreszcie zaczęło, tak żeby mogła z tym skończyć.

Myśl, której szybko pożałowała.

---

Ktoś mógłby pomyśleć, że EVA-02 uderzył ledwie promień światła, jako że nie zadawał on żadnych widocznych obrażeń, ale nawet bez wyjących syren Misato nie potrzebowała wielkiej wyobraźni, że raczej nie to płynęło od Anioła.

"Bezpośrednia broń?" zapytała mimo to.

Makoto jednakże szybko potwierdził jej przypuszczenie. "Nie, nie wykryto żadnej reakcji energii cieplnej!"

"Anormalne wzory na wykresie psychicznym!" wtrąciła nagle Maya. "Wkrótce rozpocznie się skażenie umysłowe!"

"Psychiczny atak Anioła?" zapytała Ritsuko, najwyraźniej bardziej do siebie. "One potrafią zrozumieć umysł ludzkich istot?"

'Psychiczny?' Misato zacisnęła zęby, gdy bezradnie spojrzała na monitor, gdzie EVA zwijała się w konwulsjach pod ostrzałem. Ostrzałem, przeciw któremu nie mieli żadnych środków. 'Asuka...'

---

Wrzeszczała, wrzeszczała pod płonącym naciskiem, który ją otoczył, wwiercał się w nią. Mimo bólu udało jej się jakoś oprzeć odruchowi pociągnięcia za spust i zmusić się do upuszczenia strzelby, nim poczyni więcej szkód, niż im zapobiegnie. Jakkolwiek samolubne i okrutne by się to nie wydawało, część niej żałowała, że nie pozwoliła nikomu innemu zająć jej miejsca.

Jak mogła zapomnieć ten ból?

Ból, gdy jej bariery zostały rozcięte, jakby ich w ogóle nie było. Ból, gdy najgłębsze cząstki jej duszy zostały rozdarte i odsłonięte. Ból, gdy jej umysł był profanowany przez tę przeklętą istotę zwaną Aniołem.

"Mamo!"

Proszę!

"Pomóż mi..."

Mamo?

"Proszę..."

Gdzie jesteś?

---

Było ciemno.

Nie było tam niczego.

Niczego prócz odgłosu.

Płaczu dziecka.

'Co? To naprawdę tak jak ostatnio?' zastanawiała się, gdy zmaterializowała się postać dziewczynki stojącej do niej plecami. 'To ja. Płaczę. Ale czemu? Już dawno się z tym pogodziłam...'

Ale wtedy lodowaty strach chwycił jej serce, gdy zauważyła, że włosy dziewczynki nie były rude jak jej, a raczej ciemnobrązowe jak...

Nim mogła zdecydować, czy chciała raczej dać ciekawości wygrać ze swymi obawami, czy też uciec od nieuniknionego, dziewczynka nagle przestała płakać i powoli się odwróciła. "Czemu mnie zostawiłaś?"

---

"NIEEEEEE!"

Wrzask w uszach Misato był bolesny, ale było to nic w porównaniu z przyprawiającym o mdłości uczuciem w żołądku. Coś musiało pójść nie tak. Nie było mowy o tym, żeby mogli zaplanować, aby ona tak cierpiała.

"Asuka, wycofaj się!" rozkazała, ale nie otrzymała odpowiedzi.

"Zero reakcji!" potwierdził Shigeru.

"Może jest już za bardzo zatracona w swoim umyśle żeby nas słyszeć."

Ta hipoteza przyniosła Ritsuko uciszające piorunujące spojrzenie od pani major. Takie myśli były teraz ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowała.

"Co z Rei?" zawołała, słuchając paplaniny raportów, które otrzymywała pilotka, nim pozwolono jej strzelać.

"... i grawitację, 0,3!"

"Ciśnienie w komorze maksymalne!"

"Zwolnić ostatnie zabezpieczenie!" ostatni oświadczenie wydał Makoto. "Cały personel, przygotować się do ostrzału!"

Ani sekundę później potężny wystrzał ze strzelby pozytronowej Unitu-00 uderzył w niebo, idealnie wycelowany w Anioła - tylko po to by rozdzielić się na kilka gubiących się promieni, gdy trafił w blokujące Pole AT.

"Żadnego efektu!" potwierdził Shigeru. "Za mało energii żeby przebić się przez Pole AT z tej odległości!"

"Ale zasilanie jest maksymalne! Nie możemy dać więcej mocy!"

Misato cicho zaklęła pod nosem. Jakby mało było ich jedynej broni dystansowej, nic nie mogli zrobić żeby w najbliższym czasie pomóc Asuce. Mogła mieć tylko nadzieję, że Shinji zrozumiał jej sygnał. Jeśli nie będzie mógł się z nią połączyć...

---

Znalazła się z powrotem, z powrotem w pobliżu ogrodu, w pobliżu ich domu. Ale ledwo mogła go w ogóle rozpoznać. Kilka złamanych desek leżało rozrzuconych na ziemi albo było wygiętych do środka przez siłę, która musiała w nie uderzyć, zostawiając w płocie rozwartą dziurę.

Po wspięciu się do środka widok przed nią tylko się pogorszył. Ziemia była rozkopana i naga, nie było śladu po roślinach i warzywach, które wypełniały rozległą przestrzeń. Szklarnia była tak samo pusta, a stoły i pudła przewrócone na podłogę, zaś kilka szybek było rozbitych. Szczękając za nią na wietrze, drzwi do kurnika zwisały jedynie na dolnych zawiasach, ukazując pióra i krew. Wyglądało to, jakby przeszły tędy dzikie zwierzęta, niepowstrzymanie niszcząc wszystko na swej drodze.

Wiatr zawiał jej w twarz. Coś przesunęło się w jej stronę, tocząc się po ziemi i w końcu zatrzymało się u jej stóp. Cofnęła się w przerażeniu, gdy zrozumiała, że była to główka lalki z jasnorudymi włosami. Chciała tylko zamknąć oczy, nie mogąc już znieść straszliwego widoku wokół niej. Ale nie mogła tak bardzo, jak obawiała się, co nadejdzie potem. W szoku nie wyrwał jej się nawet wrzask, gdy jej oczy podążyły za drogą, którą obrała główka.

Ciało leżało ledwie trzy metry dalej, postrzępione i zakrwawione. Pokrywały je głębokie rany i wyglądało niemal, jakby brakowało nogi. Leżała tam z pozostałościami lalki wciąż w ramionach...

"Nie..."

... uśmiechając się...

"Nie!"

... martwa...

"NIE!"

"Zostawiłaś mnie..."

"NIEEEE!"

Scena zniknęła, gdy się załamała, ale nie została sama. Małe ciało wciąż tam było.

"Wiesz, że coś takiego i tak by się w końcu stało. W końcu zostałabym ciężko ranna. Albo byłabym chora na coś, czego tata by nie mógł wyleczyć. W końcu tak by się stało."

Asuka nie mogła znieść patrzenia na postać swej córki. Zasłoniła się, chlipiąc, gdy ta podeszła bliżej. "To nie jest prawdziwe. To nie jest prawdziwe," powtarzała do siebie w mantrze.

"Co? Myślisz, że mogłabyś mnie obronić? Wiesz, że to nieprawda."

"To nie jest prawdziwe. Aki nigdy nie umarła. To nie jest prawdziwe."

"Skąd wiesz? Może jesteś tylko w innym wymiarze czasowym, a mój dalej istnieje."

Asuka gwałtownie potrząsnęła głową, nie chcąc już tego słuchać. "To nie jest prawdziwe."

"Ale z ciebie hipokrytka. Mówisz, że jesteś smutna, bo mnie straciłaś?" przemówiło widmo, szydząc okrutnie. "Przecież ty nigdy mnie nie chciałaś! Sama próbowałaś mnie zabić!"

Asuka próbowała złapać się za uszy, ale nie dało to nic by zablokować straszliwy zarzut, torturujący jej serce tym bardziej, że znała przemawiającą za nim prawdę. "To... to nie..." Głos utonął jej w szlochach.

"Ale może naprawdę nie chciałaś mnie zostawić. Może chciałaś to zobaczyć na własne oczy. Może chciałaś mnie potrzymać..." Dziecko było już tuż przed nią, z każdym słowem pochylając się trochę bardziej.

"To nie jest prawdziwe."

"... kiedy wydałam z siebie..."

"To..."

"... mój ostatni..."

"... nie jest..."

"... oddech..."

"... PRAWDZIWE!"

---

"Otwieramy teraz osłony od 16 do..."

"Straciliśmy wszelką łączność z Unitem-02!" przerwał raport zdenerwowany Hyuga.

"Co?" zapytała Ritsuko, a jej zaskoczenie równało się jego zdumieniu. "Anioł ją od nas odgradza?"

"Nie wiadomo!"

Misato ignorowała poruszenie dookoła, skupiając wzrok na ekranie. 'Oto twoja szansa. Lepiej dobrze ją wykorzystaj.'

---

"Asuka?" Docierał do niej inny głos, cichy, ale jakoś go usłyszała. "Asuka?"

"Sh-Shinji?"

"Trzymaj się, Asuka! Ojciec właśnie kazał Rei iść po Włócznię! Już prawie koniec!"

"Shinji? T-to tak bardzo boli Aki, ona..."

"Asuka, pamiętaj, co mi mówiłaś! To pokazuje ci tylko twoje lęki!"

"Ale... Aki... ja... ona musi mnie nienawidzić..."

"Asuka, zawsze byłaś wspaniałą matką. Ona za bardzo cię kochała żeby cię w ogóle nienawidzić. Nienawidziła tylko widzieć cię smutną."

"Ona...?"

"Przypomnij sobie, jaka ona zawsze była szczęśliwa. Przypomnij sobie jej uśmiech!"

"Przy... przypomnieć?"

---

I przypomniała sobie. Jak mogła w ogóle zapomnieć? Szeroki uśmiech Aki był pierwszym obrazem, który ją obmył. I jakby przebiła się tama, zalały one jej umysł: Pierwszy raz, gdy ją gładziła; pierwsze kroki Aki; ciężar i ciepło małego ciała, gdy ją nosiła; sposób w jaki często spała w łóżku jeszcze w ubraniu, a stópka wystawała jej spod kołdry; jej niewinna minka, gdy przyłapano ją na czymś niegrzecznym; jej pierwsze słowa i wszystkie następne...

"Ńć"

"Cio to?"

"Nie kcem!"

"Mapka!"

"Patrz, ja sama!"

"Teraz mama zawsze będzie przy mnie!"

"Kocham cię."

"Mama!"

"Mamo?"

Głosy ucichły naraz. Oczy Asuki rozwarły się, ale nie mogła podnieść wzroku, za bardzo bojąc się, że nadzieje ją zwodziły.

"Nie smuć się, mamo..."

"Aki?" zapytała cicho, podnosząc głowę, choć powoli. Gdy spojrzała w błyszczące niebieskie oczy przed sobą, nie było wątpliwości. To była ta Aki, którą znała; to była jej córka. Nagle zarzuciła ramiona wokół dziewczynki, pociągając ja w ciasny ucisk. Wydawało się to być tak dawno, zbyt dawno, kiedy mogła ją tak przytulić.

"Przykro mi," szlochała swobodnie Asuka, nie troszcząc się o łzy. Jej ręce ostrożnie gładziły małe plecki, próbując poczuć każdy centymetr. "Tak mi przykro."

"Czemu?"

"B-bo nie mogłam zabrać cię ze sobą! Bo cię zostawiłam!"

"A chciałaś iść?"

Asuka gwałtownie potrząsnęła głową.

"No to nie twoja wina, nie?"

Po słowach jej córki serce Asuki nagle stało się tysiąc razy lżejsze. Ale nie sprawiło to, że poczuła się lepiej, wiedząc, co zaraz nadejdzie.

"Po... ja... po prostu tak za tobą tęsknię..." wyznała, zacieśniając uścisk, nie chcąc już jej puścić.

Aki odchyliła się nieco i spojrzała na nią pytająco. "Czemu?"

"B-bo cię przy mnie nie ma. Bo już nie jesteśmy razem."

Ciemnowłose dziecko zamrugało, najwyraźniej nie rozumiejąc. "Ale przecież teraz jesteśmy razem," powiedziała, a jej uśmiech pojawił się na nowo. "A to nie znaczy, że jestem przy tobie?"

Oczy Asuki rozszerzyły się na to odkrycie. Udał jej się drżący uśmiech, gdy spojrzała na swą córkę. "No. M-masz rację. Będziesz ze mną, gdziekolwiek pójdę." Pociągnęła nosem i wyciągnęła rękę by pogładzić Aki po policzku. "Zawsze byłaś taką mądrą dziewczynką. Masz to po mnie. Tylko nie mów tego ojcu."

Czysty śmiech dziecka odbijał się echem w rozległej pustce, gdy jej kształt zaczął zanikać.

"Kocham cię, mamo."

Ostatnia łza spłynęła po twarzy Asuki, gdy uśmiechając się smutno, wyciągnęła rękę do rozpływającej się postaci swej córki. "Ja też cię kocham."

Potem Aki zniknęła. Ból w jej sercu nie był tak silny, jak się spodziewała, że będzie, kiedy przyjdzie się pożegnać, ale wciąż bolało.

Czując nagle dłoń na ramieniu, zaskoczona odwróciła głowę. Rudowłosa kobieta uśmiechała się do niej, kiwając z aprobatą głową. Nim ona także zniknęła jak wszystko wokół niej, gdy Piętnasty Anioł został przeszyty Włócznią Longinusa.

.

.

.

----------------

.

.

.

Asuka podciągnęła kolana nieco bliżej piersi, gdy obserwowała swą czerwoną EVA'ę spuszczaną przez bramę w ziemi. Czuła bytujące w niej coś w rodzaju melancholii, ale nie musiała na próżno walczyć ze łzami jak niegdyś. Nie było to wściekłe przygnębienie byciem bezbronnym i pokonanym w więcej niż jednym sensie, które wtedy czuła, była to wirująca mieszanina utraty i akceptacji, która, na zewnątrz wyglądając spokojnie, potrzebowała tylko małej kropli, by przerwać emocjonalną tamę.

I nawet nie odwracając się, słyszała, jak ta "kropla" podchodzi bliżej na odzianych w plug-suit stopach i jak szeleści taśma "kwarantanny", kiedy przez nią przechodzi. Gdy Shinji wreszcie usiadł za nią i objął ją ramionami, odprężyła się nieco, ukojona jego ciepłem, ale na razie nie wydała z siebie nic ponad westchnienie zmęczenia.

"Kto wie, jak wiele mogłoby się inaczej potoczyć, jakbyś to zrobił ostatnim razem...?" wyszeptała, rozmyślając.

"To chyba pytanie, które sam sobie ostatnio dość często zadawałem..."

"Taa, wiem," zgodziła się. "Ale dla mnie to był decydujący punkt zwrotny. Byłam zdezorientowana, wystraszona, zła, zraniona jak nigdy przedtem - kiedy przyszedłeś mnie zobaczyć, część mnie wrzeszczała żeby to przyjąć, przynajmniej ten jeden raz, żeby pozwolić ci złagodzić ten ból, chociaż trochę. Ale tego nie zrobiłam. Już nie wiem, czy, albo jak mocno bym z tym walczyła, gdybyś i tak próbował. Ale tego nie zrobiłeś. A kiedy się odwróciłeś i odszedłeś, poczułam się... pusta.

"A jak się teraz czujesz?"

"Nie wiem. Bolało. Najpierw bolało jeszcze bardziej niż ostatnim razem. Nigdy bym nie pomyślała, że to możliwe. Ale potem..." Mały uśmiech zaigrał jej na ustach. "Ona tam była..."

"Asuka," westchnął Shinji. "To była tylko..." nie skończył zdania, gdy ona zrównawszy się z nim, spojrzała mu w twarz z całą determinacją, jaką mogła zgromadzić.

"Ona tam była, Shinji!" zapewniła, nie tylko jego, ale też i siebie. Może to i nie była prawda, ale ostatnią rzeczą, o jakiej chciała teraz myśleć, było to, że był to tylko wymysł jej wyobraźni. "Trzymałam ją w ramionach! Czułam ją..." przerwało jej łkanie, gdy osunęła mu się w ramiona w wyczerpaniu. "A potem znowu musiałam dać jej odejść..."

Czy Shinji nie mógł wymyśleć lichej próby uspokojenia jej, czy celowo siedział cicho - nie wiedziała, ale była mu za to wdzięczna. Teraz liczyło się tylko to, że był przy niej.

"P... po prostu nie wiem, czy jeszcze długo wytrzymam. To tak bardzo boli. A jakby jej strata nie była dość okropna, nie wolno mi nawet jej opłakiwać otwarcie. Nie! Zamiast tego muszę się zachowywać, jakby nic mi nie było i nic się w ogóle nie stało! Ja... ja..." Nawet nie zdawała sobie sprawy, że zaczęła wrzeszczeć, póki nie zacieśnił swych objęć by ją uspokoić. "Mam już tego dość. Mam dość ukrywania bólu. To było coś, czego już nigdy nie chciałam znowu robić. Ale teraz nie mam wyboru."

"Chyba muszę się przyzwyczaić, że mogę ją widzieć tylko w myślach i wspomnieniach," kontynuowała w końcu cicho. "Wiem, że w pewnym sensie ona zawsze jest przy mnie. Ale to - ciężko żeby to zastąpiło rzeczywiście widzenie ją codziennie, patrzenie, jak rośnie, zbieranie nowych doświadczeń, których nigdy nie mogłabym sobie wyobrazić. A wspomnienia są takie kruche. Z czasem umykają i pamięta się tylko kawałki i cząstki czegoś, czego nigdy nie chciało się zapomnieć."

"Wiesz... dzielenie się wspomnieniami z innymi pomaga zatrzymać te kawałki i cząstki."

"Ale... przecież właśnie teraz to ro...?"

"Nie ze mną," wyjaśnił. "Myślę, że nie możesz zrzucić z serca wszystkiego, co chcesz albo musisz, mówiąc to komuś, kto już czuje dokładnie to samo. Może to dlatego nie mogłaś przedtem ze mną rozmawiać."

"Może..."

Pocałował ją w tył głowy. "Chodź," powiedział, powoli stając z powrotem na nogi. "Chodźmy do domu. Może wtedy oboje będziemy gotowi..."

.

.

.

----------------

.

.

.

Jej koledzy z NERV-u mieliby pewnie kłopoty z uwierzeniem, że ich major, która była naocznym świadkiem Drugiego Uderzenia, stawiła czoła tylu Aniołom, wskoczyła bez wahania na bliski wybuchu chodzący reaktor jądrowy i co prawda nie miała najbezpieczniejszego stylu jazdy, musiała wziąć głęboki oddech, nim zgromadziła siłę by otworzyć pokój w swoim własnym mieszkaniu. I to uczucie niezbyt się polepszyło, gdy zobaczyła postać, która siedziała skulona na łóżku.

"Shinji mówił, że chciałaś pogadać," wyjaśniła Misato, gdy podeszła bliżej i w końcu usiadła obok milczącej dziewczyny. Gdy kilka sekund minęło bez reakcji, kontynuowała. "Nie mam za dużo doświadczenia w takich rozmowach. Ritsuko nie jest taką, co by się dzieliła problemami emocjonalnymi, a poza nią... no, nigdy nie miałam tylu przyjaciół poza nią. Ale jeśli chcesz mi coś powiedzieć, wysłucham cię."

Asuka zamknęła oczy, ale wciąż nie odpowiadała. Misato zrobiło się dosyć nieswojo przez to milczenie. To prawda - nie miała w tym dużego doświadczenia; jeśli już, to była przyzwyczajona do chłonięcia pocieszenia, a nie przynoszenia go. Ale jeśli mogła, chciała pomóc tej dziewczynie.

'Nie. "Młodej kobiecie",' przypomniała sobie.

Jednakże nie chciała za bardzo naciskać na swą podopieczną. Shinji powiedział, że to jej pomoże, tak jak jemu pomogło tamtego wieczora, ale jeśli Asuka nie chciała rozmawiać, to...

"Wiesz... wiesz o Aki, prawda?" cichy głos zakończył wszystkie myśli, szybko każąc im odejść. Kiwając głową, Misato zachęciła ją, by mówiła dalej. "Ona... n... nie jestem pewna, gdzie zacząć..."

"Może od początku?"

Asuka odwzajemniła uśmiech, choć tylko lekko, ale nie dała się namówić na to by zacząć od tego początku. "Wiesz, po tym jak się urodziła, jak ją pierwszy raz trzymałam, pomyślałam sobie, że nigdy jej nie puszczę. Że zawsze przy niej będę, zajmując się tym pięknym małym życiem w moich ramionach. Oczywiście to było niemądre. I robiłam kupę błędów. Ale... zawsze miałam szansę się zrehabilitować. Ale... ale nie tym razem..."

Łkanie zakołysało jej ciałem, gdy ciągnęła. "Cza... czasem sobie myślę, że byłoby łatwiej, jakby... jakby... umarła. Wtedy bym przynajmniej wiedziała. Coś by po niej zostało. Nawet jakby z jakiegoś powodu jej ciało zginęło, to byłoby tyle rzeczy, które mogłaby po sobie zostawić. Ale teraz... teraz nie ma nic oprócz wspomnień Shinjiego i moich. Ona po prostu nigdy nie istniała." Gdy łzy spadały swobodnie, Asuka znów skryła twarz w ramionach. "I... i nigdy nie będzie..."

Misato wyciągnąwszy z wahaniem lewą rękę, objęła nią luźno ramię Asuki. Potrafiła podejmować decyzje w walce w ułamkach sekund, ale obecnie po prostu nie wiedziała co zrobić albo powiedzieć żeby pocieszyć rudą. "No... nigdy nie wiadomo. Może... może jeśli zrobicie to w odpowiednim czasie..."

Mogłaby się walnąć za tę niemądrą próbę już zanim Asuka potrząsnęła głową. "Nawet jakbyśmy znali dokładny czas co do ułamków sekundy, nawet jakbyśmy niesamowitym cudem idealnie trafili z tym czasem, nawet jakbyśmy połączyli dokładnie ten sam plemnik i komórkę jajową, to ona nigdy nie będzie tą samą osobą. Mogą być inne, ale to już nigdy nie będzie ona..."

"Jaka ona była?" spytała nagle Misato, nim znów mogła nad nimi zapaść cisza.

"Hę?"

"Może nie mam szansy jej spotkać, ale to nie znaczy, że nie mogę jej poznać," wyjaśniła z uśmiechem. "Nie będzie już istniała tylko we wspomnieniach Shinjiego i twoich, ale też w moich. I może kiedyś będziemy też mogli powiedzieć innym. Wtedy będzie istniała w umysłach i sercach wielu ludzi. Nie chciałabyś tak?"

Zajęło to Asuce chwilę namysłu, ale w końcu skinęła głową. "Ale... myślałam, że Shinji...?"

"Tak, trochę mi opowiedział. Ale na pewno możesz sporo pomóc w wypełnieniu tego obrazka."

"Obrazka?" zachichotała z tego lekko. "Zawsze lubiła rysować obrazki. Chyba wszystkie dzieci lubią, ale nam naprawdę latały dookoła tony kartek z równie dużą ilością wariacji nas jako patyczkowe ludziki."

"Mała artystka, hm?"

"Miała dużo po mnie, może więcej, niż to było dla niej dobre. Czasem mogła być całkiem zawzięta. Zawsze sama chciała się ubierać, zanim skończyła trzy latka i, jak możesz się domyślić, z nienajlepszym skutkiem. To często były na nią o wiele za duże ciuchy. I w końcu zrezygnowaliśmy z próbowania jej kazać nosić skarpetki i buciki, chyba że jechaliśmy do ruin, gdzie było za dużo rzeczy, na których mogłaby sobie zranić stópkę przez nadepnięcie na nie."

"Wygląda na to, że aż za dobrze owinęła was sobie wokół palca."

"Och, nie wiesz nawet połowy," zaśmiała się Asuka. "Dzięki Bogu, że nigdy nie zdawała sobie sprawy, a przynajmniej nie użyła w pełni władzy, jaką nad nami miała. Ledwo możliwe było jej czegoś odmówić, a żeby to dostać, musiała się tylko uśmiechnąć." Głos nieco jej ucichł, gdy jej oczy znów zapatrzyły się bardziej w dal. "Miała uśmiech, który potrafił roztopić nawet najzimniejsze serce."

"I to było warte...?"

"Wszystkiego," dokończyła Asuka, nim zdążyła to zrobić Misato. "Myśl, że już nigdy go nie zobaczę..." Potrząsnęła głową. "Przepraszam. N-nawet nie jestem pewna, czy potrafisz to zrozumieć."

Zauważając, że robi się spięta, Misato wiedziała, że zaskoczyła ją, gdy przyciągnęła ją do siebie. "Nie, może nie potrafię w pełni zrozumieć. Nie jestem matką i kto wie, czy w ogóle będę, więc nie potrafię pojąć, jak to jest mieć dziecko, a tym bardziej jak to jest je stracić." Wokół jej ust zaigrał smutny uśmiech, gdy zajrzała w zdumione oczy Asuki. "Ale wyobrażam sobie, jak by to było stracić jedno z was. A ta myśl jest już dla mnie dość bolesna."

Teraz z kolei Asuka zaskoczyła panią major, nagle rzucając się na kobietę. Misato odwzajemniła uścisk bez wahania. To prawda, te dzieci stały się jej kimś najbardziej kiedykolwiek zbliżonym do jej własnych. Tyle że nie były już raczej dziećmi. Ale nawet dorośli potrzebują czasem postaci rodzica. Sama dobrze o tym wiedziała.

Nie troszczyła się zbytnio o czas, więc nie wiedziała, jak długo obejmowała w milczeniu Asukę, póki ruda nagle nie podskoczyła.

"Ćś," entuzjastycznie nadstawiając uszu, uciszyła Misato, nim ta mogła spytać, co się stało. "Słyszysz?"

Naśladując swą podopieczną, Misato słuchała dźwięku, który na początku umknął jej uwadze, ale szybko zadawała sobie pytanie, jakim cudem. Dźwięki wiolonczeli Shinjiego wypełniły mieszkanie w taki sposób jak nigdy przedtem. Szybkość i lekkość wydawały się nie pasować do instrumentu, ale jakoś udawało mu się zachować te nuty w harmonijnej melodii.

"Co to?" zdziwiła się Misato.

Jednakże Asuka tylko uśmiechnęła się promiennie. "Wesoła piosenka."

.

.

.

----------------

.

.

.

"I jesteś pewna, że będzie mu smakować?"

"No, nie znam gustów Ikariego, ale to dość popularne. Ale to nie takie łatwe do przyrządzenia, a przynajmniej nie dla początkujących. O ile wiem, wcześniej nie za często gotowałaś, co?"

"Myślę, że nie będzie problemu," zapewniła Asuka z widocznym rozbawieniem. "W końcu jestem wielka Asuka Langley Soryu! Już teraz mam tyle talentu, co inni po latach doświadczenia!"

"Mm... skoro tak mówisz..." Hikari wciąż była nieco zaskoczona nagłą zmianą zdania rudej w tej sprawie. Choć na pewno nie miała nic przeciwko nowoodkrytemu entuzjazmowi przyjaciółki. "Ale jeśli mimo wszystko będziesz chciała, żebym ci pomogła..."

"To wtedy..." Głos Asuki zamarł, a mina jej spochmurniała. Podążywszy za jej wzrokiem, Hikari zauważyła, że w polu widzenia pojawił się pewien sklep z zabawkami. Jej przyjaciółka zwolniła kroku, gdy się do niego zbliżały, póki nie zatrzymała się zupełnie.

"Asuka?"

"Możesz chwilę poczekać?" zapytała matowym głosem.

"Mm, pewnie, ale..." Ale nim Hikari zdołała dokończyć, Asuka była już w środku.

Minęło ledwie parę minut, nim wróciła, tuląc teraz w ramionach rudowłosą lalkę - tą, w którą się niegdyś wpatrywała.

"O, jaka słodka!" zgodziła się Hikari. "Ale myślałam, że nie lubisz 'czegoś tak dziecinnego'?"

Usta Asuki wygięły się w pogodny uśmiech. "No, ta jest szczególna," powiedziała, głaszcząc lalkę po główce.

Ku ich zaskoczeniu, główka podążyła za jej ręką, gdy opadła na bok. Najwyraźniej niektóre ze szwów, które ją umocowywały, były poluzowane, utrzymując w ciele tylko około połowy główki.

"Co za tandeta!" oskarżyła brunetka. "Powinnaś dostać zwrot pieniędzy albo ją wymienić!"

Ale, co dziwne, wydawało się to tylko zwiększyć zachwyt Asuki, gdy jej śmiech poszerzył się, jakby właśnie wygrała los na loterii.

"Nie, sama się tym zajmę," zawołała radośnie.

Hikari szybko zamknęła usta, gdy zauważyła, że gapiła się na przyjaciółkę. Co było takiego szczególnego w lalce, że wolała ją sama naprawić niż dostać nową? Nawet jeśli powinna jej jakoś przypominać jej matkę, jak na początku myślała. Chyba że ona należała do jej matki, ale jak by się tu znalazła lalka jej matki?

"To jakiś rzadki okaz kolekcjonerski?" Asuka nigdy nie wydawała się potrzebować pieniędzy, ale było to jedyne rozwiązanie, na jakie mogła wpaść.

"W pewnym sensie..." odparła, mamrocząc, ruda, nie spuszczając oczu z zabawki. "Jedyna w swoim rodzaju."

.

.

.

----------------

.

.

.

"Ale... Aki... ja... ona musi mnie nienawidzić..."

"Asuka, zawsze byłaś wspaniałą matką. Ona za bardzo cię kochała żeby cię w ogóle nienawidzić. Nienawidziła tylko widzieć cię smutną."

"Nieoczekiwana rozmowa, łagodnie mówiąc," skomentował Fuyutsuki, podczas gdy nagranie dalej odtwarzało się w tle.

Jego towarzysz jednakże nie okazywał zaskoczenia, które nawet on na pewno odczuwał. Gendo nie spieszył się też z odpowiedzią, więc Kozo nie był pewien, czy Komandor go w ogóle usłyszał, czy po prostu zignorował, koncentrując się raczej na dialogu pomiędzy dwojgiem pilotów.

"Myślisz, że to może zagrażać scenariuszowi?" spytał Ikari, zaskakując swego wiernego podkomendnego niezwykłym, choć ledwie słabym, śladem niepewności w głosie. Tuż po zmianie planów w jego interesach z powodu "utraty" Włóczni Longinusa ktoś inny się do nich wtrącający nie był oczywiście zbytnio pożądany.

"W innej sytuacji powiedziałbym, że miała halucynacje pod wpływem Anioła, a on włączył się w to, zgadując o czym - a był to czysty strzał, lecz najwyraźniej poprawny. Ale to, że ktoś próbował ukryć przed nami tę komunikację, stawia sytuację w całkiem innym świetle."

Znów nie otrzymał odpowiedzi, ale tym razem wątpił, żeby jego słowa były tłuczeniem grochem o ścianę. Oczy młodszego mężczyzny były nie do odczytania za okularami, które odbijały jasne światło monitora w prócz tego ciemnym biurze, ale Kozo i tak wyobrażał sobie złość w nich. Tajemnica, w którą nie był wprowadzony i o niej nie wiedział, a przy tym prawdopodobnie sabotująca, nie była czymś, do czego Gendo Ikari był przyzwyczajony, a co dopiero lubił.

"Co z tym zrobimy?" uprzedził go Podkomandor. "To mimo wszystko może być jakiś zbieg okoliczności. Szczególnie że nie ma żadnego racjonalnego wyjaśnienia ich słów. Wyniki ostatniego dogłębnego badania fizycznego mają mniej niż miesiąc i Drugie okazało się wtedy nadal być dziewicą. Ostatnie testy nie wykazały żadnych zmian w równowadze hormonalnej ani też żadnych innych oznak ciąży. Nigdy też nie widziano jej z dzieckiem ani zwierzęciem, które mogłaby 'adoptować'. Nie może, ani nigdy nie mogła być 'matką'."

"Nie," zgodził się Ikari pod nosem, tym niemniej Fuyutsuki to usłyszał. "A przynajmniej jeszcze nie."

"Słucham?"

"Na razie nic z tym nie robimy," oznajmił głośniej Gendo miast powtórzyć, o czym myślał. "Ale powinniśmy mieć ich na oku. Cokolwiek to znaczy, jeśli będą próbować wtrącać się w nasze plany, to my wtrącimy się w ich."

.

.

.

----------------

.

.

.

Skrzywił się lekko na ból, który przeszył jego ciało i instynktownie sięgnął do bandaża na lewej stronie klatki piersiowej.

"Ostrożnie, to żebro jest złamane," przypomniał mu mężczyzna, którego znał jedynie jako "Doktorka". "Kamizelki kuloodporne mogą uchronić przed śmiercią, ale nie przed zranieniem. A szczególnie nie takie lekkie jak twoja."

Zachichotał ordynarnie, ignorując to, że ból narastał z każdym uniesieniem klatki piersiowej, gdy usiadł na łóżku. "Gdybym wiedział, że jestem warty tylko takiego nowicjusza, to pewnie użyłbym lepszej. Już myślałem że po mnie, kiedy nie mogłem sięgnąć po mój 'pistolet awaryjny', ale paczuszki z krwią i mój mały pokaz aktorstwa najwyraźniej wystarczyły żeby go zmylić."

"Nie próbował się upewnić, że wykonał zadanie?" zapytał Doktorek, patrząc gniewnie na papieros, który wyjmował z paczki w ubraniach obok i umieścił go w ustach.

"Nawet mnie nie sprawdził," powiedział, wzruszając ramionami i zapalił tytoń, ignorując ciche potępienie przez Doktorka palenia w tym opuszczonym, acz wciąż sterylnym otoczeniu. "Musiał być taki dumny ze swoich umiejętności strzeleckich, że nie wierzył, że mogłem przeżyć. Gdyby mi to tak nie ułatwiło sprawy, poczułbym się prawie urażony, że wysłali takiego gościa."

"Jesteś pewien, że nie puścili cię celowo? To nie w ich stylu żeby robić takie błędy."

"Te rzezimieszki to nie JSSDF. Wiesz, jak to działa: Wynajmuje się kogoś, kto wynajmuje kogoś, kto wynajmuje kogoś. Konspiracja ma swoje plusy, ale pewien brak jakości w tych kanałach to częsta wada, którą powoduje zapewnianie tajemnicy. I jeśli to oznacza, że nie muszę myśleć jak się pozbyć ciała i przekazanie fałszywego 'misja wykonana', to na pewno nie będę narzekał."

"Wiesz, mogłeś po prostu całkowicie uniknąć tego bałaganu."

"Szczerze mówiąc," zaczął wyznanie, podczas gdy jął zakładać koszulę. "Już miałem pogodzić się z nieuchronnym. Poznałem prawdę, której dla siebie poszukiwałem, więc nie miałem powodów żeby tego nie zrobić. Ale wtedy zdałem sobie sprawę, że jest tylu innych, którzy też o nią walczą, pragnąc mojej pomocy bardziej, niż myślałem. Rozczarowanie ich byłoby nieuczciwe. Szczególnie kiedy dają ci kolejną tajemnicę do rozwiązania."

"Właściwie to mówiłem o zejściu trochę głębiej do podziemia i próbowaniu nie stanąć im znowu na drodze."

"Za dużo kłopotu, który w końcu okazałby się na nic. Ten sposób jest dużo bardziej preferowany," zaśmiał się, luźno owijając krawat wokół szyi. "Największą wartością dla szpiega jest dotarcie wszędzie i nie bycie zauważonym. Dla ducha to nie powinien być duży problem."

.

.

.

.

.

.

---------------------------------------

Słowa od Jimmy'ego Wolka: *zieew* Jaki dobry, długi sen. *patrzy na zegarek* Co, prawie rok? Ojej, ale ten czas niekiedy szybko leci, co?

Nie mogę powiedzieć, żebym był przesadnie zadowolony z tego rozdziału. Osobiście uważam go za nieco stęchły ze zbyt powtarzającymi się motywami nie ciągnącymi akcji dużo dalej, uczuciem jakiegoś pośpiechu w środku, mimo długiego czasu pisania i sympatycznym niekompetentnym zabójcą na końcu. Ale z drugiej strony, kiedy to ja byłem zadowolony z jakiegoś rozdziału? (jeśli naprawdę stać cię na więcej, to pójdź w me ramiona! :-P - tłumacz) W większości był on "przedstawianiem Aki bez wprowadzania jej", więc może być bardziej interesujący, skoro nie znacie jej tak dobrze jak ja :P

Zastanawiałem się gdzieniegdzie, czy nie dodać jakiejś sceny, na przykład Misato rozmyślającą nad swą rozmową z Hyugą na temat budowy następnych EVA, Asuki lamentującej nad swoim okresem w inny sposób, itp, ale jest duże prawdopodobieństwo, że też nie dodałyby nic nowego. (a mnie to drugie by się podobało... niby drobiazg, ale... Jimmy zawsze buduje arcydzieła z drobiazgów ^^ - tłumacz)

Podczas gdy mógłbym bez problemów napisać rozmowę telefoniczną w całości po niemiecku, tak jak to powinno być, ale chyba wtedy większość z was dużo by z niej nie załapała. :P (Ja, ja... też nie... - tłumacz)

Chociaż nie jest to arcyważne, pomyślałem, że lepiej będzie dać Shinjiemu przetłumaczyć.

Co do Misato hackującej Magi, nie jestem pewien, jak bardzo mija się to z prawdą. Widzimy, jak robi to w EoE, chociaż mogło to być z "pomocą" Kajiego. Chyba bezpiecznie będzie założyć, że ma chociaż trochę umiejętności i skoro nie do końca jej się udało, to nie tak, że sugeruję, iż była ona drugim Iruelem.

Gwałt na umyśle to coś, co często uważa się za "najtrudniejsze do opisania". Może to ta część o "gwałcie" jest takim wrażliwym tematem, ale czy jako pisarz naprawdę powinno się wstydzić dodawania konieczniego elementu sadyzmu, żeby postacie cierpiały, szczególnie kiedy potem stają się silniejsze? Przynajmniej ja tego nigdy nie rozumiałem, a w zasadzie czekałem na to z niecierpliwością. (i nic dodać, nic ująć. Oczywiście się zgadzam - tłumacz) Po prawdzie skończyło się raczej WAFF-owo, ale nie o to mi chodziło. Jakkolwiek okrutnie może to dla niektórych zabrzmieć, po prostu kocham tę scenę, szczególnie w niepociętej wersji, nie z powodu tego, co dzieje się z Asuką, ale z powodu możliwości wejrzenia w nią, które dostajemy.

I jeszcze raz: Przepraszam, że to tak długo zajęło. Nie "spałem", jak to było zasugerowane wyżej, ale obawiam się, że nie byłem też aż tak aktywny, jak bym mógł, chociaż prawdopodobnie całkiem sporo to nadrobiłem w ostatnich miesiącach. (taa, żebyście widzieli wtedy jego tempo O_o I co, Jimmy, tak trudno pisać szybko a dobrze? - tłumacz) Teraz wszystkie pozostałe rozdziały są już w dość dużym stopniu spisane (wszystkie na razie ponad 7000 słów) (wyjaśniam, że Jimmy pisze wszystkie rozdziały jednocześnie, skupiając się oczywiście na najbliższym - tłumacz) - poza następnym. Nie żebym miał go jeszcze mało (właściwie to dobrych 2000 słów ponad resztę), ale najprawdopodobniej będzie dużo dłuższy (świetnie, bo zapowiada się na najlepszy ze wszystkich ^^ - tłumacz), więc po raz kolejny trochę to zajmie (chociaż, miejmy nadzieję, że nie kolejne 11 miesięcy (nawet o tym nie myśl... - tłumacz)). Ale potem między każdym kolejnym nie powinien mijać dużo więcej niż miesiąc (łuhuuuu! - tłumacz).

Podziękowania dla moich korektorów - Tarage'a, dana01 i Zeroasalimita.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.