Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Men in Magenta

Rozdział 18.

Autor:Mefisto, M3n747
Korekta:IKa
Serie:Neon Genesis Evangelion
Gatunki:Dramat, Obyczajowy
Uwagi:Alternatywna rzeczywistość, Erotyka, Wulgaryzmy
Dodany:2007-05-05 13:39:05
Aktualizowany:2008-02-21 20:06:47


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Dwie Evy jak dwa wilki biegły chyłkiem na pole walki. Jedna z nich trzymała w rękach długą włócznię yari o wibrującym ostrzu, która raz już sprawdziła się podczas walki z Israfelem. Druga Eva ściskała kolbę karabinu strzelajacego plazmą. Bronią tą w swoim czasie załatwiono Matriela. Młodzi piloci milczeli. Nie musieli się komunikować. Znali na pamięć plan bitwy, znali pole przyszłej walki i mieli przećwiczoną aż do znudzenia kooperację. Co najważniejsze, ich myśli były idealnie zsynchronizowane. Oboje byli napędzani przez nierozładowane napięcie seksualne, wściekłość i poczucie upokorzenia, że zastano ich w takim momencie.

Przeciwnik pierwotnie dał o sobie znać jako lokalne zakłócenie pola magnetycznego w jednej z nadmorskich górskich dolin na północ od Tokio 3. Co było niepokojące, wykryty został z niezwykle małej odległości od Geofrontu. Najprawdopodobniej owe całodzienne przerwy w dostawie prądu to nie był przypadek. Ale w sumie spodziewali się tego.

Zakłócenia pola magnetycznego powodowały, że szwankowała łączność radiowa. Evangeliony dobiegły do ukrytych w lesie końcówek kabli pępowinowych. Po podłączeniu do nich popłynął prąd i uzyskano kontakt z kwaterą główną.

- Nie działa większa część systemów uzbrojenia - Misato nawet nie czekała na ich zgłoszenie, ale od razu zaczęła im referować aktualną sytuację taktyczną. - Nie znamy przyczyn awarii, po prostu broń nie wykonuje poleceń. Odmawiają posłuszeństwa pojazdy bojowe i samoloty. Szwankuje zwłaszcza elektronika, prostsze systemy mechaniczne jakoś działają. W razie możliwości będziemy wam podsyłać broń ręczną i amunicję, ale to jedyne wsparcie, jakie możemy wam zapewnić. Najpewniej będziecie musieli użyć waszych pól AT. I jeszcze jedno, sami musicie zlokalizować przeciwnika. Po położeniu epicentrum zakłóceń wnioskujemy, że jest on jakieś dwadzieścia kilometrów przed wami, ale go nie widzimy. Na razie prowadzicie ubezpieczony zwiad.

- Rozkaz, ubezpieczony zwiad - odrzekł Shinji. Znał swoją rolę.

- Co z Wonder Girl? - spytała Asuka.

- Już siedzi w swojej Evie. Czeka w odwodzie - odpowiedziała major Katsuragi.

- Zrozumiałam - szczeknęła krótko Asuka. Gdy Misato się rozłączyła, zwróciła się do kolegi:

- Shinji, jak ta zabawa się skończy, mamy parę rzeczy do omówienia. Finansowych. Nie może tak być, że ty trzymasz łapę na mojej got...

- Jest - westchnął Shinji. Dostrzedł pas dziwnej mgły zasnuwający austostradę. - Azymut 020, odległość chyba cztery kilometry. Przemieszcza się...

- Co...? - Asuka straciła wątek, ale natychmiast się zorientowała w sytuacji. - Faktycznie, mam go. Shinji, pokaż mu się. On mnie teraz mija i chyba mnie nie widzi...

- C4? - upewnił się Shinji.

- C4.

Plan C4 przewidywał falowe ataki z wykorzystaniem elementu zaskoczenia. Teren znakomicie nadawał się do robienia zasadzek. Niepokojące było tylko to, że Anioł sam potrafił skrycie podejść tak blisko. Według meldunku Misato miał być piętnaście kilometrów dalej.

Noc była dosyć jasna. Choć księżyc był już tylko wąskim sierpem, trzy dni ulewnych deszczy i porywistych wiatrów ściągnęły nadmiar pary wodnej z powietrza i zachmurzenie spadło niemal do zera. Widać było wszystkie gwiazdy; świeciły z niewiarygodną intensywnością. Fosforyzujące słupki hektometrowe wyznaczały przebieg nitek autostrady i stanowiły znakomitą sieć punktów odniesienia.

Przy gruncie, na tle skał i krzaków, było kompletnie ciemno, ale Anioł odcinał się dzięki własnej słabej fosforescencji. Shinji nie mógł określić, co właściwie widzi. Najbliższym w rozumieniu ludzkiego umysłu byłoby porównanie wroga do masy ciemności, gdzieniegdzie żarzącej się buraczkowo.

Skojarzenie było oczywiste.

- Kicikici... - szepnął Ikari.

“No, zacznie się zabawa. Co mi szykujesz, Fuksjo?”

Shinji podskoczył i wystrzelił w stronę wroga długą serię pocisków plazmowych. Reakcja była natychmiastowa. Anioł rozbłysł wszystkimi kolorami tęczy, a nawet jakimiś niemożliwymi, chyba ósmym i dziewiątym, nie posiadającymi nazw w żadnym ludzkim języku. Przez moment stało się jasno jak w dzień. Shinji odczuł w głębi swego serca niesamowitą tęsknotę, by się zanurzyć w tej feerii barw...

Opadł na nogi i natychmiast uskoczył w bok, ignorując zew. Dzięki niewiarygodnej poświacie dostrzegł, że czerwona Eva ląduje z rozmachem w samym środku nieziemskiego zjawiska i tnie wokół siebie szerokim zamachem. Odruchowo chłopak zaklęty w potworne ciało padł płasko na ziemię i niemal się w nią wtopił. Kanał łączności z Asuką oślepł zaraz po wystrzeleniu serii z karabinu, ale Shinji się tego spodziewał. Nie przeszkadzało mu to, i tak teraz nie było czasu na gadanie.

Fala uderzeniowa, wywołana przez gwałtowne rozprzestrzenienie się bąbla Absolutnej Grozy, musnęła go z góry, nadpalając nieco kabel pępowinowy. Chłopak natychmiast zerwał się na równe nogi. Czerwonej Evy już nie było w centrum zamieszania. Zapewne, jak ich uczono, odskoczyła gdzieś w bok, by nie stawać na linii strzału. W środku gasnącego kręgu światła, który teraz był czystą magentą, lepszą niż ta produkowana przez ekrany szkolnych monitorów, znajdowała się metalicznie połyskująca kula, nieokreślonej barwy.

Shinji wywalił w nią krótką, dobrze skoncentrowaną serię.

Kula zniknęła, a w jej miejscu wyrósł słup seledynowego blasku, który strzelił wysoko pod niebo. Niemal od razu zniebieszczał i mocno przygasł, za to posypały z niego na wszystkie strony stroboskopowe promienie amarantowego światła. Shinji uskoczył w bok i w tył, i odruchowo zaczął generować pole AT w postaci tarczy ochronnej. Niewiele mu to dało. Amarantowe lasery przebiły ją, jakby nie istniała; na cokolwiek padły, zamieniało się to w tęczę i szary dym rozsypujący się w proch i rozpływający strumieniami srebrzystej poświaty. Tak przynajmniej mózg chłopca przekładał wydarzenia na wrażenia zmysłowe.

Szlag trafił karabin i płyty przedniego pancerza Evy.

Shinji puścił się sprintem w kierunku najbliższego uskoku skalnego; schował się w szczelinie i na czworaka usiłował dobiec do kolejnego punktu podającego broń i amunicję. Nagle skały wokół niego przestały istnieć. Obejrzał się przez ramię i w tym momencie amarantowy promień łupnął go prosto w oczy...

Chłopiec obudził się i przetarł oczy. Dzień był pochmurny. Szary, znajomy sufit zwieszał się nad głową jak gruba kołdra cumulonimbusów z burzowego nieba. Obok znajomego łóżka, pachnącego trawą i starym płótnem, stała znajoma szafa na ubrania i inne rzeczy, które trudno było określić. Chłopiec oczywiście wiedział, co to za rzeczy, sam je zbierał, choć nie umiał powiedzieć, po co, ani co to właściwie za szpargały. Grunt, że były znajome. Nieco dalej, koło znajomego krzesła (rozlatywało się już nieco), stał znajomy odrapany stolik, na którym rozsiadywał się pluszowy pingwinek. Też znajomy. Za znajomym oknem szumiały znajome krzewy różanecznika.

Niczym automat chłopak wstał, zmienił znajomą piżamę na inną, równie znajomą, którą wyciągnął z szafki. Włożył na nogi znajome cichobiegi i wyszedł krokiem sztywnym jak robot ze znajomego pokoju, zamykając za sobą skrzypiące znajomo drzwi.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Crystal Storm : 2007-08-31 08:29:30
    Mysle i mysle...

    Czyli to z Aniolem to byl tylko sen? A moze to bylka prawda, a dopiero teraz zaczyna sie sen. Nie wiem... A moze to Aniol grzebal w glowie Shinjiego i zrobil mu takie dziwne pranie mózgu?

  • Henry-kun : 2007-05-05 21:51:42
    Lekki zawód...

    Niby wszystko fajnie, dobry styl... Ale po poprzednim rozdziale nie robi już takiego wrażenia. Za to robi się coraz bardziej psychodelicznie. Miałem kilka teorii wyjaśniających ten bałagan, ale wszystkie się coraz bardziej chwieją... Tak czy siak - czekam na koniec!

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu