Opowiadanie
Mamoru Musi Umrzeć
Konwulsja 21: I hippisi będą łysi
Autor: | Jeff Daly |
---|---|
Korekta: | Irin |
Tłumacz: | Grisznak |
Serie: | Sailor Moon |
Gatunki: | Parodia |
Uwagi: | Yuri/Shoujo-Ai |
Dodany: | 2007-11-24 02:17:54 |
Aktualizowany: | 2008-08-31 00:18:54 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Autorem fanfika jest Jeff Daly. Przekład autorstwa Grisznaka
Fanfic by Jeff Daly. Translation by Grisznak.
Oryginał znajduje się na http://www.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30/
Original version at http://www.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30/
Wszystkie prawa zastrzeżone
All rights reserved
Autorem fanfika jest Jeff Daly. Przekład autorstwa Grisznaka/ Fanfic by Jeff Daly. Translation by Grisznak. Oryginał znajduje sią na http://www.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30/ original version at http://w.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30
Wszystkie prawa zastrzeżone/All rights reserved
Chibi Usa, Hotaru i Chibi Chibi stały na ulicy przed drzwiami. Hotaru uśmiechnęła się, czytając napis nad nimi:
- Pomoc Psychiatryczna, pięćdziesiąt jenów.
Gdy weszły do środka, ujrzały Ami siedzącą za biurkiem. Hotaru położyła pieniądze na biurku i razem ze swoimi towarzyszkami usiadła na krzesłach.
- A więc - Ami zwróciła się do gości - czym mogę służyć?
Chibi Usa i Hotaru bez słowa wyjaśnienia zwróciły wzrok w kierunku towarzyszącej im maleńkiej koleżanki.
- Chibi chibi biiiyyyyaaatch! - z szerokim uśmiechem na ustach zapiszczało dziecko.
- No no no... - Ami spojrzała na nią zakłopotana. Chibi Usa pokiwała ponuro głową.
- Próbujemy ją z tego wyleczyć od dwudziestego rozdziału, ale nic nie pomaga.
- Powinnyście były od razu przyjść z tym do którejś z dorosłych.
- Tak zrobiłyśmy - odparła Hotaru - byłyśmy już u Miny.
---Flashback---
- Już wiem, co tu pomoże - uśmiechnęła się Minako - Chibi Chibi potrzebuje czegoś pozytywnego, co pobudzi jej lepsze ?ja?. A nic nie jest bardziej pozytywne niż wspólne śpiewanie w karaoke.
- Założę się, że nigdy nie widziała aktorskiej wersji Sailor Moon - szepnęła Chibi Usa - mózg mi się chyba zlasuje jeśli jeszcze raz usłyszę C?est La Vie!
Hotaru pokiwała głową, podczas gdy Minako skierowała się ku automatowi do karaoke, który stał w jej pokoju. Na ekranie zaczął pojawiać się tekst, zaś blondynka zaczęła nucić.
We?re off to outer space
We?re leaving Mother Earth
To save the human race
Our Star Blazers!
--
Searching for a distant star
Heading off to Iscandar
Leaving all we love behind
Who knows what dangers we?ll find?
--
We must be strong and brave
Our home we?ve got to save
If we don?t in just one year
Mother Earth will disappear!
--
Fighting with the Gamilons
We won?t stop until we?ve won
Then we?ll return and when we arrive
The Earth will survive
With our Star Blazers!
--
Kiedy piosenka dobiegła końca, Minako wybrała inny kawałek i podała mikrofon Chibi Chibi.
- Dobrze, Chibi Chibi - uśmiechnęła się do dziewczynki - teraz ty spróbuj.
Mała Chibi Chibi ujęła mikrofon w obie ręce i gdy tekst zaczął pojawiać się na ekranie, uśmiechnęła się.
- Chibi chibi biiiyyyyaaatch!
--- Flashback skończony---
- No tak - Ami spojrzała na stojącą przed nią dziewczynkę - myślę, że mam pomysł.
- Naprawdę? - spytała Chibi Usa.
- Tak. Widzisz, jak już wcześniej zauważyła Hotaru, w tym kretyńskim fanfiku wszystkie kobiety stają się lesbijkami - śliczna pani doktor sięgnęła po pudełko - a teraz, jeśli moje podejrzenia są słuszne... tak... no to lecimy z tym koksem - uśmiechając się wyjęła z pudełka dwie śliczne laleczki, jedną przypominającą chłopca, drugą - dziewczynkę.
- No więc... - powiedziała - Chibi Chibi, którą z tych laleczek wolałabyś się pobawić?
- Chibi chibi biiiyyyyaaatch! - maleństwo z uśmiechem wskazało dziewczynkę.
- Nie, nie - głos Ami był raczej smutny - źle, Chibi Chibi. Widzisz, takie małe dziewczynki nie lubią, kiedy mówi się brzydko. Kiedy dorośniesz, żadna nie będzie chciała się z tobą bawić. Takich słów używają jedynie brudni, brzydcy, śmierdzący i zarośnięci faceci. Nie chciałabyś się z nimi zadawać, prawda?
Chibi Chibi ponownie spojrzała na obie lalki. W końcu sięgnęła po dziewczynkę.
- Chibi Chibi! - piszczała. - Chibi Chibi!
- Ami-chan - krzyknęła radośnie Chibi Usa, kiedy to młoda geniuszka podała lalkę dziecku.
- Zrobiłaś to! Uleczyłaś ją!
- Jak ci możemy podziękować? - spytała Hotaru.
- Drobiazg, cieszę się, że mogłam pomóc - uśmiechnęła się Ami.
Gdy Hotaru i Chibi Usa wzięły Chibi Chibi razem z jej nową zabawką z powrotem do domu, do gabinetu Ami weszła Makoto.
- Mako-chan - Ami powiedziała radośnie - za chwilę skończę i... może zostałabyś...
- Oczywiście, kochanie - Makoto siadła na krawędzi biurka - a potem może - to mówiąc ściszyła głos, szepcząc Ami coś do ucha.
- Och Mako-chan - Ami zarumieniła się - wiesz przecież, że kocham, gdy mówisz do mnie brzydko po niemiecku.
--
Rei Hino uśmiechnęła się, widząc Usagi. Nie pamiętała już, kiedy ostatni raz widziała swoją koleżankę w tak dobrym nastroju. Głos z głośnika zapowiadał właśnie lądowanie samolotu, kiedy dołączył do nich Mamoru w towarzystwie Makoto i Minako.
- Mamo-chan! - krzyknęła Usagi. - Patrz, to ten samolot! Naru i Gurio wracają!
Mamoru nie mógł powstrzymać się od śmiechu - radość Usagi była zaraźliwa. Naru Osaka była najlepszą przyjaciółką Usagi, zaś po ślubie z Gurio Umino wyjechała na studia do USA. Kiedy samolot wolno lądował, narzeczona Mamoru skakała z radości.
- Ona jest przeurocza, kiedy się cieszy - powiedziała Minako. Ami i Makoto pokiwały przytakująco, jedynie Rei uśmiechnęła się tylko nieznacznie. Dla niej Usagi zawsze była urocza.
Wreszcie, po tym, co dla niecierpliwej Usagi wydawało się nieomal wiecznością, samolot wylądował, zaś pasażerowie zaczęli zeń wysiadać. Naru i Gurio również.
Usagi przestała skakać, zaś jej radość na jej obliczu ustępowała stopniowo miejsca zaskoczeniu.
Jej szkolna przyjaciółka miała długie, sięgające kolan włosy, dzwony, sandały, kamizelkę narzuconą na bluzkę, setki wisiorków na szyi, zaś gdy do niej machała, układała palce w znak pokoju. Gurio był ubrany podobnie, poza tym nosił brodę i długie włosy, zaś na głowie miał bandanę.
- N... Naru-chan? - spytała Usagi, nie wierząc własnym oczom.
- Hej Usagi-chan, co jest? - spytała Naru. - Niech to, wcale się nie zmieniłaś.
Gurio podszedł do Mamoru, uśmiechając się.
- Hej Mamoru, jak leci? - spytał.
--
- Naru-chan - spytała Usagi - co... co się z wami stało?
- No więc... zaczęliśmy studia, wiesz przecież. Uczyliśmy się i tak dalej. No i wtedy....
- Co wtedy? - spytał Mamoru, wyprzedzając Usagi.
- Usłyszeliśmy o zespole nazywającym się ?Phish?, który grał koncert w okolicy.
--
- Hej, Mamo-chan - spytał Gurio, uśmiechając się - nie jesteś może głodny?
- Zasadniczo - Mamoru spojrzał w kierunku Rei - minęło już trochę czasu od śniadania...
- Masz - Gurio podał mu torbę - spróbuj. Po tych grzybkach jest kosmiczna jazda.
- Dzięki - Mamoru usiłował być grzeczny, oglądając podejrzanie pachnącą torebkę - dziękuję bardzo.
--
- No i to było tak jakby "Hej Gurio, wybierzmy się, co nam szkodzi?". Zmieniłam fryzurę.
- Usagi - Ami odciągnęła na chwilę koleżankę od Naru - musimy coś zrobić!
- Dokładnie - dodała Makoto - ci obrzydliwi Amerykanie zmienili Naru i Gurio w parę brudnych hippisów.
- Wiem, ale co my możemy zrobić? - spytała Usagi z desperacją - Naru-chan to moja najstarsza i najlepsza przyjaciółka. Nie mogę zostawić jej i Gurio w takim stanie.
- Wiem, co powinniśmy zrobić! - uśmiechnęła się Minako.
- Śpiewanie piosenek z filmów Leiji Matsumoto nie pomoże - wtrąciła się szybko Ami, zaś Minako utkwiła wzrok w ziemi - ale mam lepszy plan - zaraz dodała młoda geniuszka.
- Słuchajcie - podeszła do nich Rei - nie chcę wam przeszkadzać, ale zdaje się, że mamy nowy problem.
--
- Łooooooooo! - krzyknął Mamoru, jego oczy nieomal wyszły z orbit, zaś kretyńsko głupi uśmiech zdobił oblicze. - Ależ jaazdaaaa, człowieku! Nie masz więcej tego gówna?
- Przykro mi - Gurio potrząsnął pustą torebką - koniec, ale... - W tym momencie Mamoru wyrwał mu torebkę i zaczął zlizywać to, co zostało na dnie. - Hej, stary, to nie fair, zostaw coś dla mnie! - jęknął Gurio.
- O nie! - powiedziała Usagi. - Zmienili mojego Mamo w jednego z nich!
- To jak klątwa wilkołactwa - stwierdziła Minako.
- Szybko - przerwała jej Ami - musimy coś zrobić, bo zaraz sytuacja wymknie się spod...
BUUM!
Wszystkie senshi podbiegły do okna.
- Demon! - krzyknęła Makoto. - Szybko, hippisi nie uciekną! Musimy zająć się tym potworem!
--
- Uuuf! - Sailor Moon jęknęła, kiedy przypominający T-Rexa demon cisnął w jej kierunku Sailor Mars. Sailor Jupiter tuliła ranną Sailor Mercury, zaś Sailor Venus starała się odciągnąć potwora.
- Łańcuchy Ve... - zaczęła, ale nagle przerwała jej róża, która śmignęła ku ziemi z dachu lotniska, zapowiadając nadchodzącą pomoc. I rzeczywiście, był tam Taksido, ubrany tak jak zwykle. Prawie...
Z bliżej nieznanych powodów, zamiast spodni od fraka miał na sobie dzwony, zaś z szyi zwisały mu dziwaczne wisiorki. Kiedy ruszył do przodu, demon zwrócił się ku niemu, rycząc groźnie.
- Ciiiiiii... Pokój, bracie - Mamoru zaszokował wszystkich, gdy podszedł do potwora i poklepał go po ramieniu. Nawet demon wydawał się skonfundowany.
- Nie martw się, wiem jak to jest - Mamoru uśmiechnął się do demona - człowiek chce coś zrobić, zmienić i zaraz zaczyna wojnę, prawda? Ale słuchaj bracie, wojna to nie jest żadne rozwiązanie. Na świecie jest za dużo wojen, a za mało miłości. Wiesz, o czym mówię? Więc słuchaj, zróbmy tak, daj sobie z tym spokój, pójdziemy gdzieś i załatwię ci jakieś grzybki, bracie! Co ty na to?
Demon patrzył przez chwilę zdziwiony, po czym machnął łapą, oddzielając jednym, szybkim ruchem głowę Taksido od reszty tułowia.
--
- O rany! - powiedziała Naru, patrząca na to przez okno. - To było niefajne!
--
- Mamo-chan! - krzyknęła Usagi. Odepchnęła Sailor Mars, która leżała na niej i spojrzała wściekle na demona.
- Moon Tiara Action! - wrzasnęła. Po chwili demon był historią.
Sailor Moon zwróciła się ku Sailor Mars. Mamoru nie żył, ale i Sailor Mars była nieprzytomna, mogło być z nią źle. Usagi kochała Mamoru, ale w tajemnicy kochała także Rei. Wzięła w ramiona nieprzytomną dziewczynę.
- Rei-chan - szepnęła, podczas gdy reszta senshi zebrała się wokół - Rei-chan, proszę... Ja... nie chcę stracić także ciebie.
Mówiąc to przybliżyła usta do warg Sailor Mars. Przez chwilę wydawało się, że nic się nie dzieje, ale zaraz potem Usagi poczuła, że jej przyjaciółka odpowiada. Otworzyła usta, całując ją mocniej. Sailor Moon czuła, jak jej serce bije niczym bęben, podczas gdy Mars westchnęła. Na oczach zdumionych senshi otworzyła oczy i spojrzała na Usagi.
- Usagi... - powiedziała - Ty... ty...
- Wiem - odparła smutno Sailor Moon - wiem, że do mnie nic nie czujesz, ale wydawało mi się, że umierasz i... - jej słowa ucichły, kiedy Sailor Mars objęła ją.
- Przecież nigdy nie powiedziałam nic takiego - szepnęła do ucha przyjaciółki - po prostu zaskoczyłaś mnie - to mówiąc ponownie pocałowała koleżankę.
- No dobra - uśmiechnęła się Sailor Venus - to już chyba wszystko, nie?
- To znaczy, koniec odcinka? - spytała Makoto.
- Mowy nie ma! - krzyknęła Ami. - Mamy jeszcze kilka spraw na głowie!
--Krótko potem w luksusowym apartamencie---
- Unghmmm! - Gurio szarpał się wściekle, ale liny, którymi przywiązano go do krzesła były solidne. - O co chodzi?
- No właśnie! - krzyknęła Naru, która była przywiązana do krzesła znajdującego się obok. - To niefajne!
- Powiem wam co, wy zaćpane łby! - krzyknęła Usagi. - Kiedyś byliście moimi najlepszymi przyjaciółmi, a teraz zmieniliście się w dwójkę brudasów!
- Dokładnie - dodała Rei - ale czas już przywrócić was do normalności. Ami - skinęła w kierunku niebieskowłosej Senshi - zostawiamy to tobie.
- Dziękuję - powiedziała młoda geniuszka - widzicie, długo myślałam nad tym, jak znaleźć coś, co będzie przeciwwagą, dla tej idiotycznej, psychodelicznej muzyki o miłości i pokoju, która zrobiła z was to, co widać. Myślę jednak, że znalazłam rozwiązanie. Naru, Gurio - powiedziała, odsuwając zasłonę i prezentując trójkę dziwnie, ale i niebezpiecznie wyglądających osób, zza pleców których dobiegały dźwięki muzyki - pozwólcie mi zaprezentować wam mizoginiczną orgię muzycznej przemocy w wykonaniu Gang Stars. Do dzieła, chłopcy - krzyknęła, przekrzykując ciężkie, rytmiczne basy. Y- Real chwycił mikrofon.
Yo! Yo!
My bitch better have my do!
An? if she don?t I?m smackin? da ho!
Hippies smell bad and they have to go!
Blast a cap in a hippies head, oh no!
?.
W tym samym czasie Sezzo skakał, wykrzykując ?Yeah!? , ?What?? i ?Okay!?. Tymczasem
Dupoklep T przejął pałeczkę.
?.
I hate hippies, gonna cut em with a shard of broken glass!
Stomp on their face, bury my foot up their ass!
Always smelling foul, because they smoke that grass!
They?re an eyesore, gonna shoot them in the middle of class!
?.
Po kilku minutach nawijania Gang Stars zakończyli występ. Rei, Usagi i Ami wreszcie odsłoniły uszy i zwróciły się w kierunku Gurio i Naru.
- Co... co się stało? - spytała Naru. - Czemu jestem przywiązana do tego krzesła?
- Naru-chan! - Usagi podbiegła i uciskała swoją przyjaciółkę. - Wróciłaś!
- Usagi chan? - spytał Gurio. - Co się... ostatnie co pamiętam, to chwila, kiedy wspólnie z Naru zastanawialiśmy się nad wyjściem na koncert. Czemu jesteśmy w Japonii, ubrani jak jacyś idioci?
- Później wam to wyjaśnię - powiedziała Ami, wspólnie z Rei i Usagi odwiązując dwójkę z krzeseł - ale najpierw chciałabym podziękować Gang Stars za przywrócenie was do normalności.
- Tak, racja. Dziękuję wam - Usagi otarła łzy wzruszenia.
- Kto by pomyślał, że brutalny gangsta rap może się do czegoś przydać? - dodała Rei.
- Niech to będzie lekcja dla wszystkich - powiedział Dupoklep T.
- Widzicie - podsumował Y - Real - gangsta rap może służyć zarówno dobru jak i złu.
- Nigdy o tym tak nie myślałam - powiedziała Usagi.
- A teraz - rzucił Sezzo - czas abyśmy już wyruszyli. Jest jeszcze wielu, którzy muszą poczuć magiczną moc Gang Stars i potęgę Gangsta Rapu na własnych tyłkach!
Usagi, Rei, Ami, Naru i Gurio opuścili apartament. Znów wszystko było tak jak dawniej.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.