Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Ku nieuchronnemu przeznaczeniu?

Rozdział 12

Autor:Aurorka
Serie:Slayers
Gatunki:Akcja, Komedia, Przygodowe
Dodany:2008-07-25 10:24:32
Aktualizowany:2008-07-25 10:24:32


Poprzedni rozdział

Dla: * , ale obawiam się, ze nie takiego zakończenia się spodziewałaś...


"Ku nieuchronnemu przeznaczeniu?"


część dwunasta


- CZEKAJCIE NA MNIE!!!!!!!!!

Nawet wybuchy nie zagłuszyły tego dzikiego wrzasku. Czarodziejka gnała ile sił w kierunku wieży. Nic jej w tej chwili nie mogło zatrzymać. Xellos uśmiechnął się pod nosem i podążył za nią.

Rezo odruchowo odwrócił się do źródła hałasu, a Zel z tego skorzystał i rzucił zaklęcie Ra-Tilt. Niestety nie zrobiło to na Czerwonym Kapłanie większego wrażenia.

Ciężko dysząc podparł się rękami o ziemię.

- Zel? - zaniepokojony szermierz pochylił się nad przyjacielem.

Zelgadis wcisnął mu do ręki posążek.

- Szybko! Wyjmnij z niego kamień i daj go Linie!

Gourry wyciągnął miecz i przeciął posążek. Wypadł z niego czarny kamień.

- Szybko! - ponaglił go Zelgadis.

- Lina!!! ŁAAAAP!!!!!!

Nie! Nie może dopuścić, by kamień dostał się w jej ręce. Nie może. Nie może!!!

Rezo rzucił się by go złapać. Wyciągnął laskę i wymamrotał kilka słów pod nosem. Rozbłysło światło i... nic się nie stało.

Co????

Dlaczego jego magia nie działa???

- Bo ja tak chcę.

Odwrócił się gwałtownie. Ośmioletnia dziewczynka o zielonych oczach potrząsnęła główką.

- Jeszcze nie.

- Je... - przełknął ślinę. - Jeszcze... nie?

Dziewczynka wskazała ruchem głowy Linę, która tańcowała trzymając w ręku kamień filozoficzny.

- Najpierw musi pokonać Xellos'a.

- Xellos'a? - dopiero teraz zauważył stojącego koło niej męźczyznę. - Aa...ależ to mazoku!

- Taa... i to nie byle jaki. To generał Zellas.

- Generał?... Zellas????

- Słyszałeś o niej? - zdziwiła się.

- Oczywiście, że słyszałem! Kto nie słyszał?!?

- Gourry.

- ... e... hę?

Wskazała brodą blondyna.

- Filozoficzny kaaamień!! Mam filozoficzny kaaaaaaaamień!!!

- A więc tak wygląda kamień filozofów - Xellos pochylił się nad trzymanym w ręku przez Linę kamieniem.

- Jest mój! - przycisnęła go do piersi cofając się o krok.

- Ciekawe na jak długo - Xellos podniósł wzrok na jej twarz.

- Co?

- Mam zamiar ci go odebrać - odpowiedział spokojnie.

- Nie uda ci się!

- Nie? - otworzył oczy. - Nie zgodzę się z tobą - przymknął oczy z powrotem, a na jego twarzy wypłynął pewny siebie uśmieszek.

Jeden ruch.

Jeden ruch i miał go w dłoni.

Przez sekundę.

Lina zamrugała kilka razy zastanawiając się co się stało. Xellos zaatakował tak szybko, że nie zdążyła zareagować i już nie miała kamienia. A teraz z powrotem trzyma go w dłoni.

Co się stało?

Xellos ponowił atak.

I znów skończyło się tak samo.

Co jest grane?

Gourry z Zelgadisem przyglądali się dziwnej scenie, która się przed nimi rozgrywała. Widzieli jak facet z laską z szybkością błyskawicy przebiega koło Liny, by w ułamek sekundy znowu przed nią stać. Ta scena powtórzyła się

kilkakrotnie.

- Czy... - zerknął niepewnie na towarzysza. - Czy widzisz to... co ja?

Szermierz nie odpowiedział, lecz jego mina mówiła wszystko.

Zelgadis zerknął na Reza. Także wyglądał na zdezorientowanego. Już miał przenieść wzrok z powrotem na Linę, gdy kątem oka dostrzegł dziewczynkę. Wyczuła jego wzrok, bo spojrzała na niego z powagą w oczach i pozdrowiła skinieniem

głowy.

- Ależ to...

- Mam deja vu??

- To nie deja vu - dziewczynka stanęła koło niego. - To moc PIERSZEJ.

- Pierwszej...? - zerknął w dół.

Dziewczynka podniosła główkę.

- Chcesz wiedzieć jak to robię? - zapytała z uśmiechem.

- Ty?

- Jam jest PIERWSZA - posmutniała.

Spuściła główkę i wyciągnęła rączkę. Na nadgarstku pojawiła się złota bransoleta. Zaczęła obracać się najpierw powoli, potem coraz szybciej. Czerwonemu Kapłanowi zaczęło się kręcić w głowie.

- Co... robisz? - zdołał jeszcze zapytać.

- To koniec?

- Taaa... Nie podobała mi się ta wersja. Poza tym nasz zakład nie ma sensu, jeśli oboje nie trzymamy się reguł.

Zellas zapaliła papierosa. Przez chwilę obie milczały.

- Dlaczego ja pamiętam? - przerwała ciszę Zellas.

Dziewczynka westchnęła.

- Jestem...

- Wiem PIERWSZA - przerwała jej.

- Jestem - powiedziała z naciskiem - ...samotna.

- Hmmm... Każdy w pewnym sensie jest.

Znowu zamilkły.

- Czy potrafisz coś jeszcze poza cofaniem czasu?

PIERWSZA zamyśliła się.

- Mogę... - zapadła cisza.

Zellas nie poganiała jej.

- Mogę zmuszać innych, by robili to co chcę.

Pani Wolf Pack Island drgnęła ledwo zauważalnie.

- Wszystkich? - zapytała od niechcenia.

- Tak - ciężko westchnęła.

Znowu zapadła cisza. W ręku Zellas pojawił się kieliszek.

- Darowałaś życie mojemu generałowi... - upiła łyczek.

- Lubię go.

Zaksztusiła się.

- Cccooo...???

- Chcę by znowu zaprzyjaźnił się z Liną.

- Co?!?!?!? Zzzza... - nabrała powietrza do płuc. - Zaprzyjaźnił się z Liną???? - wypuściła ze świstem.

- No - uśmiechnęła się.

- Nie wierzę... Po prostu, nie wierzę!! Jak to się stanie?!?!?

Nie odpowiedziała.

Zellas przez chwilę trawiła tą niewiarygodną dla niej informację.

- Jeszcze mi powiedz, że Xellos się zakocha - mruknęła pod nosem.

Dziewczynka uniosła na nią spojrzenie, które mówiło więcej niż jakiekolwiek słowa.

- Ale chyba nie w niej?!?!?!?!?!?!

PIERWSZA odwróciła się i odeszła. Przy drzwiach zatrzymała się na chwilkę.

- Nie - jej oczy dziwnie zabłysły. - Ale i tak nie próbuj powstrzymać tego co się stanie.

Nie miała zamiaru.

Po prostu nie uwierzyła...

----------------------

- Będę ci towarzyszył do Atlas City - powiedział z szerokim uśmiechem.

Odwzajemniła uśmiech.

Żadne z nich nie zauważyło może ośmioletniej dziewczynki stojącej nieopodal o zielonych oczach i brązowych włosach uczesanych w dwa kucyki tuż nad uszami.

- Albo i dalej - powiedziała do siebie.

Roześmiała się cichutko patrząc jak przekomarzają się ze sobą kierując swe kroki ku miastu... ku nieuchronnemu przeznaczeniu...


koniec części dwunastej, ostatniej


story wrote by Aurorka (10.6.2004) (titonosek@interia.pl)

Poprzedni rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.