Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Ku nieuchronnemu przeznaczeniu?

Rozdział 5

Autor:Aurorka
Serie:Slayers
Gatunki:Akcja, Komedia, Przygodowe
Dodany:2008-05-15 10:04:59
Aktualizowany:2008-05-15 10:04:59


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

"Ku nieuchronnemu przeznaczeniu?"


część piąta


Gourry stał na rozdrożu i zastanawiał się, którą drogę wybrać. Wtem poczuł jak coś ciągnie go za nogawkę spodni. Spojrzał w dół i ujrzał dziewczynkę w kucykach.

- Mógłby mi pan pomóc, panie Gourry?

Właśnie postanowiła, że zawróci, kiedy nagle zerwał się wiatr. Lina instyktownie osłoniła oczy. Kiedy je otworzyła ujrzała u swych stóp lekko podarty plakat.

- Co za licho?

Schyliła się i podniosła papier.

- Cooooo?!?!?!?

Na plakacie była uśmiechnięta twarz Xellosa, a pod nim wielkimi literami informacja o nagrodzie za złapanie go.

"Że też muszę się tak poświęcać" westchnął Xellos. "Przynajmniej teraz napewno nie zrezygnuje z wyrównaniem ze mną rachunku".

Miał niewątpliwą rację.

- Co?!?!

- Lina dziś rano opuścił miasto.

"A więc oto chodziło z tym mieczem" Zelgadis zazgrzytał zębami. Był wśród nich zdrajca. Nikt inny nie wiedział o ich planach. Zel zerknął za siebie na swych kompanów. Który to?

- Nie jestem z ciebie zadowolony - przerwał jego rozmyślania Czerwony Kapłan.

Wcale go to nie dziwiło, ale miał gdzieś co sobie myśli Rezo.

- Znajdę ją.

- Mam nadzieję.

"A potem się na tobie zemszczę!"

- Pieniążki, ach pieniążki! Jak ja was kocham! - do pełni szczęścia Linie brakowało tylko jedzenia, ale już niedługo miała dojść do Arorua, a tam przecież będzie się mogła najeść do syta.

Była w drodze już czternasty dzień. Pogoda dopisywała. Wiał lekki wiaterek. Lina nabrała dużo powietrza do płuc.

- HA! - z krzykiem wypuściła powietrze - Morze!!! - i już jej nie było...

Miasteczko wyglądało na wyludnione. Zatrzymała się pod karczmą i przyjrzała się szyldowi, na którym mimo schodzącej farby dało się jeszcze odczytać nazwę "Pod Flądrą". Po chwili wahania Lina weszła do środka.

Wewnątrz panował półmrok, ale o dziwo było czysto. Podeszła do baru.

- Jest tu ktoś?!

- Chwila! - dobiegł ją głos z kuchni. Po chwili wycierając ręce w fartuch wyszedł potężnie zbudowany mężczyzna z blizną przecinającą policzek. - Czym mogę służyć?

- Wszystkie ryby jakie macie, poproszę - odpowiedziała, po czym skierowała się do najbliższego stolika. Siadając kątem oka zauważyła, że facet nawet nie drgnął. - Tylko szybciutko, bo jestem bardzo głodna - dodała.

- Nie ma ryb.

Linę dopiero po chwili odetkało.

- Jak to nie ma??? Przecież to miasteczko jest nad morzem. Tu MUSZĄ być ryby! A jeśli nie ma w kuchni, to proszę iść coś złowić!

- Nie ma ryb - powtórzył z niezmąconym spokojem kucharz. - Ale jest rzepa.

- Rzepa? - do Liny dopiero po pięciu sekundach dotarła ta straszna wiadomość - Rzepa?!?!? RZEPA?!?!?!?!?

- Podać?

- Nigdy w życiu!!!!!!!!!! - oczy Liny rzucały błyskawice. - Ja chcę RYBKIIIII!!!!!

"I po co mi to wszystko?" Lina ciężko westchnęła. Stała nad brzegiem morza i próbowała opracować jakiś plan.

Kiedy Lina się uspokoiła, karczmarz opowiedział jej o morskim potworze gnębiącym to miasteczko już trzeci rok. Z braku jakiejkolwiek nadziei na pozbycie się go większość mieszkańców podążyła na zachód. Ostało się tylko kilku staruszków, zbyt przywiązanych do tej ziemi. Uprawiali oni przede wszystkim rzepę.

Zaburczało jej w brzuchu.

- Mam walczyć o pustym żołądku? - ale na samą myśl o rzepie robiło się jej niedobrze, więc zakasała rękawy i krzyknęła - Hej!!!!!!! TY POTWORZE!!!!!! WYŁAŹ!!!!!!

Odpowiedziała jej głucha cisza (no dobra, było słychać szum fal).

- Cip, cip... Potworku!

"Co ja robię??" Lina złapała się za głowę. Chyba z głodu coś się jej pomieszało. Zaczęła nerwowo przechadzać się wzdłuż plaży, intensywnie zastanawiając się jak wywabić potwora. Pogrążona w myślach nie zauważyła zbliżającego się niebezpieczeństwa.

- Ghhhrrrrrrraaaaaaaa!!!!

Nad Liną stała pietnastometrowa jaszczurka.

- O! Nareszcie! - ucieszyła się Lina, nie przejmując się groźnym wyglądem potwora.

- Ghhhrrrrrrraaaaaaaa!!!! - powtórzył potwór.

- Tak, tak, wiem - Lina lekceważąco machnęła ręką - Jesteś strasznie groźnym potworem.

Położyła ręce na biodrach i z szelmowskim uśmiechem podniosła głowę.

- Ale nie wiesz kim ja jestem! Jestem LINA INVERSE!!! Słynna mistrzyni czarnej magii!

Odskoczyła na pobliską wydmę i rozpoczęła inkantację.

- Tyś, który od nocy ciemniejszy

Tyś, który od krwi strugi czerwieńszy

Powołuję się na imię Twe potężne

W nurcie czasu zanurzone

Ciemności przysięgę składam

Iż na wszystkich głupców

Którzy na naszej drodze stanąć mieli czelność

Łącząc Twą i moją siłę

Ześlę po równo zniszczenia moc!

W jej oczach zabłysły ogniki szczęścia.

- DRAGU SLAVE!!!


koniec części piątej...


story wrote by Aurorka (24.3.2004) (titonosek@interia.pl)

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Crystal Storm : 2008-05-15 12:51:28
    Ghhhhrrrrraaaa!

    Do boju Lina, daj w kość temu potworowi! Rozdział bardzo fajny, tylko że znowu za krótki, zresztą jak pozostałe. Dobra, nie narzekam. Będę czekać na następne. Mam nadzieję, że w końcu się wyjaśni, co ma do zrobienia Xellos (a ten plakat, co przyleciał do Liny z jego podobizną - zatkało mnie XD )

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu