Opowiadanie
Ku nieuchronnemu przeznaczeniu?
Rozdział 7
Autor: | Aurorka |
---|---|
Serie: | Slayers |
Gatunki: | Akcja, Komedia, Przygodowe |
Dodany: | 2008-05-29 08:00:06 |
Aktualizowany: | 2008-05-29 00:34:23 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
"Ku nieuchronnemu przeznaczeniu?"
część siódma
Nareszcie! Tak długo czekał na taką okazję. Z pewnością jej nie zmarnuje.
Gourry wyprostował się i uśmiechnął szeroko.
Zelgadis mocniej zacisnął dłonie na mieczu. Nie podobał mu się uśmiech przeciwnika. Coś kombinuje...
Lina patrzyła zszokowana na poczynania szermierza, który schował miecz. Czyżby zamierzał się poddać? Czy to koniec walki? Położyła dłoń na rękojeści noża. Ona nie zamierza poddać się bez walki. Nikomu nie pozwoli się pokonać tak łatwo.
Zerknęła na starca z toporem. Jeśli zaatakuje odpowiednio szybko...
"Jak on zamierza walczyć bez klingi?" Xellos pochylił się do przodu, by lepiej widzieć. "To chyba nie jest...???"
-ŚWIATŁO!
Lina jak urzeczona wpatrywała się w legendarny Miecz Światła. Nie wierzyła własnym oczom. "A więc on naprawdę istnieje??"
- Na co czekasz? - Gourry przyjął postawę obronną. - Atakuj!
"Z mieczem światła nie mam szans" Zelgadis gorączkowo szukał wyjścia z sytuacji. "Co robić?"
Xellos obrócił się gwałtownie. Pod drzewem, na którym siedział, stał ubrany w czerwone szaty nieznany mu człowiek. Wydzielał olbrzymią energię jak na człowieka. Kim jest?
Rezo uśmiechnął się lekko. Wyczuwał nad sobą energię mazoku, mimo że ten obniżył ją do minimum. Demony nie będą żadną przeszkodą. Przynajmniej dla niego...
"Myśl człowieku! Myśl!" Zelgadis rozejrzał się wokoło. Z prawej strony było morze. Szumiało leniwie, obojętne. Z lewej zachodzące szkarłatem słońce kryło się już za drzewami. Dostrzegł stojącą w mroku sylwetkę.
- Nie...
- Tak Zelgadisie - Rezo wyszedł z cienia. - Witam wszystkich - ukłonił się lekko Linie. - Przeszkadzam?
"Skąd on się tak nagle tu wziął? Nie poczułem jak się zbliża" Zelgadis zawahał się przez chwilę po czym odwrócił się od Gourry'ego.
- Nasz pojedynek rozstrzygniemy innym razem.
- To już nie chcesz napadać na tę dziewczynkę?
- Dziewccczynkę??? - Lina ocknęła się na te słowa. - Gdzie tu masz jakąś dziewczynkę DO JASNEJ CHOLERY???
Zdziwiony obrócił się. Już otwierał usta by odpowiedzieć, lecz na jego szczęście przerwał mu Rezo.
- Nie wiem kim jesteś, lecz masz interesujący miecz.
- Nazywam się Gourry Gabriev! - stanął między Rezo, a Liną. - Jestem jej ochroną.
- Ej! - Lina podniosła się z klęczek. - Od kiedy to?
- Mam odejść? - spojrzał na nią zdziwiony.
- Eeee... - Lina rozejrzała się wokół. - Jeśli chce ktoś czegoś ode mnie, musi najpierw pokonać mojego ochroniarza! - schowała się za jego plecami. Bez magii była zbyt bezbronna.
- No proszę, jaka szybka zmiana zdania - Rezo podszedł kilka kroków. - Wiesz kim jestem?
Lina przyjrzała mu się bacznie.
- Czerwone szaty... - mruczała pod nosem. - Zamknięte oczy... Przypominasz trochę pewnego złoczyńcę, który winien mi jest za pralnię.
Xellosowi zaczęła nerwowo drgać brew. Może to nie był dobry pomysł z tym listem gończym...
- Złoczyńcę? - uniósł brwi zdziwiony. - Nie jestem złoczyńcą.
- Jasne - mruknął pod nosem Zelgadis.
- Jestem Rezo.
- Rezo? - Lina otworzyła szeroko oczy. - Czerwony Kapłan?
Odpowiedział jej uśmiechem.
- Czego może chcieć ode mnie, zwykłej czarodziejki, słynny uzdrowiciel?
- Nie doceniasz się - Rezo złożył jej lekki pokłon. - Pragnę posążku, który jest w Twoim posiadaniu - spoważniał.
- Posążku?
- Niczego nie dostaniesz! - Zelgadis stanął koło Gourry'ego. Nie zamierzał dopuścić, by Rezo dostał kamień filozoficzny. O nie! - Prędzej... - urwał. Zdawał sobie sprawę, że nie może się z nim mierzyć. Był dla niego zbyt potężny. Zerknął na stojącego obok szermierza z mieczem światła. Czy to wystarczy?
- Prędzej... co? - Rezo przerwał jego rozmyślania. Podszedł kilka kroków uśmiechając się niezbyt przyjemnie, wyciągnął przed siebie laskę i leciutko nią potrząsnął.
W powietrzu rozszedł się cichy odgłos dzwonków...
koniec części siódmej...
story wrote by Aurorka (21.4.2004) (titonosek@interia.pl)
Intrygujące
Ta wzmianka Liny, że Rezo przypomina jej faceta, który jest jej winny za pranie, była świetna. No i czyżby szykowało się jakieś wielkie starcie magików, wojowników itp.? Bo Rezo nie zrezygnuje...