Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Baśń o brzydkim rycerzu

Baśń o brzydkim rycerzu

Autor:sahugani
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Parodia, Baśń
Dodany:2008-02-22 08:08:26
Aktualizowany:2008-02-21 18:02:08



Moje to jest i nie kopiować bez pozwolenia, bo tego kto to zrobi dosięgnie klątwa impotencji, ewentualnie syfilis.


Dawno, dawno temu, w krainie zwanej Gwizdów żył sobie brzydki rycerz Hieronim zwany "Szramą". A to z tego względu, że jego całą i tak niezbyt urodziwą twarz pokrywała skośna blizna. Trochę tak jakby miał skreślone oblicze.

Hieronimowi niczego w życiu nie brakowało: miał wystarczającą ilość pieniędzy, duży, piękny dom, wielu ciekawych znajomych. Mimo to nie czuł się szczęśliwy i chciał coś w swoim istnieniu zmienić.

Udał się zatem do wróżki Laury.

- Dobra wróżko. - zaczął - Powiedzże mi, co mogę uczynić, by być szczęśliwym w życiu?

- Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. - odparła Laura - Ale możesz spróbować udać się za siedem gór, siedem lasów, siedem mórz, do zamku, w którym zamknięta jest piękna królewna. Legenda głosi, że ten, kto ją uratuje, zostanie jej ukochanym mężem. A warto, bo jest ona śliczna, mądra, miła, dobrze wychowana i co tylko zapragniesz.

- Ale nie ma przecież idealnych ludzi!! - zauważył Hieronim.

Wróżka trochę się oburzyła:

- Ale są prawie idealni! Zresztą jak nie chcesz, to możesz tu zostać i dalej się zamartwiać!

Szrama zastanowił się chwilę. Taka wyprawa nie zapowiadała się łatwo. Należy dodać, że w czasach, kiedy działa się akcja tej baśni rycerstwo nie było zbyt modne i na ludzi typu Hieronima patrzyło się dziwnie. Bóg? Honor? Dobro? Ojczyzna? Miłość? Śmiano się z tego. Ale nie nasz bohaterski rycerz, który tym ideałom hołdował.

W końcu zdecydował się na podróż i to oznajmił wróżce.

- Podjąłeś słuszną decyzję. - oznajmiła - Masz tutaj ode mnie mapę krain jakie przyjdzie ci przemierzać. Weź także to - magiczny amulet.

Po czym podała Hieronimowi zwój starego papieru oraz medalik w kształcie łzy. Rycerz zauważył, że da się go otworzyć i od razu chciał to zrobić.

- Nie! - zatrzymała go wróżka Laura - Noś go ze sobą, to uratuje ci kiedyś życie, ale nigdy przenigdy go nie otwieraj, bo ściągniesz na siebie nieszczęście!

Rycerz zrozumiał tę radę i udał się w drogę.

Wsiadł na swojego pięknego, białego rumaka i począł przemierzać gościniec. Jechał wiele dni i wiele nocy. Czuł jak przygoda zbliża się w jego kierunku.

Stało się. Zdarzyło się Hieronimowi Szramie przejeżdżać przez wioskę zwaną Kakofonia. Zdecydował się tutaj zatrzymać, by dać odpocząć strudzonemu rumakowi oraz samemu trochę odsapnąć. Wszedł do karczmy. Zobaczył młodą parę, która również dopiero, co wkroczyła do pomieszczenia. Trzymali się za ręce.

- "Cóż za romantyczna chwila." - pomyślał Szrama - "Młodzi i zakochani spędzają razem?"

- Wjebiesz kebaba? - wyrwał z zamyślenia rycerza ów chłopak, proponując w ten mało delikatny sposób swojej drugiej połówce posiłek.

- No. - odparła.

Po czym przy barze zamówili dwa kebaby i piwa. - "To smutne, jak wszystko teraz wygląda." - pomyślał rycerz - "Gdzie się podziała w dzisiejszych czasach subtelność?"

Zamówił colę i hamburgera oraz suchy chleb dla konia i spożywał swój posiłek w milczeniu. Nagle usłyszał krzyki i jęki zza okna. Wyjrzał, by zobaczyć cóż takiego się dzieje. Jego oczom ukazał się tłum więźniów prowadzonych przez wielu strażników oraz otaczający to wszystko tłum ludzi.

- Co to takiego? - zapytał barmana.

- Doroczny ubój złych muzyków. - wyjaśnił mężczyzna.

- Na czym to polega? - Hieronim domagał się wyjaśnień.

- W naszej miejscowości istnieje jedyna właściwa muzyka. - tłumaczył barman - I jeśli ktoś tworzy lub słucha innej zostaje skazany na śmierć. Zbieramy tych śmiesznych odmieńców i co roku wybijamy ich wszystkich, żeby nie siali spustoszenia.

- Zabijacie ich tylko dlatego, że są inni?! - przeraził się rycerz.

- Tak. Niszczymy też ich instrumenty.

- Nie pozwolę na to!

Hieronim rzucił na ladę zapłatę za posiłek i wybiegł z budynku. Pięknym saltem w powietrzu wsiadł na swego białego rumaka, który właśnie skończył jeść suchy chleb i popijać wodę, po czym szybko ruszył za tłumem.

Spóźnił się niestety nieco. Kilku muzyków zostało już, ku uciesze tłumu, poćwiartowanych. Szrama przedarł się przez gawiedź i stanął w miejscu, gdzie miały odbyć się kolejne morderstwa. Ludzie patrzyli na niego zdziwieni. On zaś krzyknął:

- Nie pozwolę na tą zbrodnię przeciwko ludzkości! Nie pozwolę, by ludzie zostali karani za to tylko, że są sobą i nie utożsamiają się z tłumem. Nie pozwolę, by niszczono różnorodność tego pięknego świata!

- Ale brzydalu! - krzyknął ktoś z tłumu - Nas jest tutaj kilka tysięcy, a ty sam. Przeciwstawisz się nam?

- Tak. I niechaj nawet sczeznę za tą sprawę! Ku obronie słabych! - wyjął miecz z pochwy, a jego rumak dumnie stanął na tylnych kończynach.

Zdziwił się Hieronim, że nikt go nie atakuje. Dostał natomiast owacje na stojąco. Z tłumu wyłonił się niski mężczyzna w berecie wysadzanym drogocennymi kamieniami.

- Jestem władcą Kakofonii. - przedstawił się - Muszę przyznać, że wywarłeś na mnie wielkie wrażenie swoją odwagą. Uświadomiłeś nas, jak bardzo źle dla świata robiliśmy i w nagrodę za to zostaniesz puszczony wolno, nikt więcej nie zostanie zabity i dostaniesz jeszcze nagrodę.

- Jaką nagrodę? - zdziwił się Hieronim.

Władca podszedł do jednego z poćwiartowanych już ciał i wziął z niego kostkę. Dał ją rycerzowi.

- Masz kostkę tego muzyka, przyda ci się na pewno. - uznał.

- Ale ja nie chcę nosić ze sobą zwłok męczenników! - wzdrygnął się Szrama.

- Zwłoki męczenników są artefaktami przynoszącymi szczęście. - dodał władca Kakofonii - Weź ją, proszę.

- Dobrze. - zgodził się rycerz. Zawrócił swojego konia i jeszcze odchodząc zapytał - A jak się nazywał ten muzyk?

- Rubik. - odparł władca.

Hieronim tylko kiwnął głową i schował kostkę Rubika do kieszeni.

W dalszej drodze odkrył, że dziwną jest ona rzeczą. Był to sześcian zbudowany z wielu mniejszych, które można było ustawiać w różne kombinacje. Nie udało mu się jednak zbudować wszystkich jednolitych ścian.

Pewnego dnia, kiedy przemierzał rozległe krainy napotkał dziwną sytuację. Otóż pewna starsza kobieta ciągnęła wózek, ale był on przywiązany do drzewa, więc bidulka stała w miejscu męcząc się nieziemsko.

- Co pani robi? - zapytał rycerz.

- A ciągnę mój wózek do domu. - odparła kobieta podnosząc głowę. Hieronim zauważył, że nie ma ona oczu. - Ale którejś nocy stał się tak ciężki, że nie mogę go z miejsca ruszyć. Od wielu już dni w tym samym miejscu stoję.

Szrama szybko zrozumiał, co się stało. Kiedy staruszka spała, ktoś zrobił jej głupi dowcip i przywiązał wózek do drzewa. A biedaczka nie wiedziała, co się stało.

Rycerz odciął sznur i wyjaśnił kobiecie, co zaszło. Posadził ją na swojego rumaka, podczepił doń wózek kobiety i według jej wskazówek zawiózł bidulkę do domu.

Gorąco mu dziękowała:

- Ja ci wszystko zawdzięczam rycerzu. Jesteś wspaniały, jesteś piękny! - mówiła.

- Noo to akurat nie jestem. - zarumienił się.

- Dla mnie, ślepej, jesteś!

- To było raczej zbesztanie niż komplement. - zauważył Hieronim ze skwaszoną miną.

- Wcale nie. - odparła - Twoje uczynki czynią cię pięknym...

Nie chciał się z nią spierać, choć wcale nie podzielał jej zdania. Odszedł w dalszą drogę w poszukiwaniu szczęścia.

Wiele dni podróżował, aż w końcu wstąpił do miejscowości zwanej Szczęścianie. Zdziwiło go, że na ulicy nie było żywego ducha, a wszystkie sklepy i karczmy były pozamykane. Nie rozumiał całej sytuacji. Zapukał do drzwi jakiegoś domu. Otworzył mu starszy, przestraszony mężczyzna.

- Czego chcesz? - zapytał dość niegrzecznie.

- Co się dzieje w tej miejscowości, że nikogo nie widać na ulicy i wszystkie sklepy pozamykane? - zapytał rycerz.

- To ty nie wiesz? - zdziwił się starzec - Co tydzień nasze miasteczko atakuje straszny smok. Niszczy budynki i zjada ludzi. Jedyną ochroną, chociaż i tak niepewną jest schowanie się w domu.

Hieronim zastanowił się chwilę.

- I dzisiaj ma zaatakować smok? - zapytał.

- Dokładnie.

- Ja go powstrzymam i już więcej was nie zaatakuje.

Nie czekał na reakcję mieszkańca, po prostu wyszedł.

Na grzbiecie swojego rumaka czekał w centrum miasta na nadejście straszliwego potwora. Troszkę czasu minęło zanim usłyszał i poczuł zbliżanie się smoka. Wielki zielony gad niszczył wszystkie zabudowania, jakie napotkał. Ogonem zwalił wieżę kościoła, zionąc ogniem spalił kilka domów mieszkalnych. Hieronim nie czekał dłużej. Ruszył galopem w kierunku oprawcy miasteczka.

Niestety gad zauważył go szybko i jednym machnięciem oślizgłą łapą strącił Szramę z jego rumaka. Nie odebrało to jednak bohaterskiemu rycerzowi ochoty do walki. Po cichu wbiegł tuż za niego i po ogonie wspiął się aż do głowy smoka. Potężnym pchnięciem zaatakował jego czaszkę. Potwór zawył, ale zrzucił wojownika z siebie.

Wiele godzin trwała wyrównana walka nie wyrównanych sił. Ostatnimi siłami Hieronim machał swoim orężem, ale też smok ledwie dysząc atakował go łapami i już tylko czkał ogniem. Opadli obaj na kolana. Szrama zapytał trochę bez sensu:

- Smoku, a dlaczego właściwie atakujesz tą miejscowość?

- Bo mi się nudzi w mojej jaskini. - odparł gad - Za cholerę nie mam co robić. Gdyby mi tak ktoś dał coś, czym mógłbym się zająć, to byłby święty spokój.

Rycerz zastanowił się chwilę. Wyjął z kieszeni kostkę Rubika.

- Masz. - podarował ją potworowi - Spróbuj to ułożyć tak, by wszystkie ściany były jednolite. A kiedy ci się uda. Rozłóż z powrotem i próbuj jeszcze raz.

Smok wziął kostkę w swoje wielkie łapy. Dłuższą chwilę nie odzywał się przestawiając małe sześciany. W końcu odparł:

- Dziękuję ci wspaniały rycerzu! Teraz będę miał zajęcie na długie lata! I obiecuję, że nigdy już nie zaatakuję żadnego człowieka ani jego własności. Niechaj zdechnę, jeśli tak się stanie!

Szrama uścisnął łapę smoka, po czym gad oddalił się w kierunku swojego legowiska. Wszyscy mieszkańcy Szczęścian widzieli całą sytuację i już chcieli urządzić zabawę ku czci bohatera, ale ten tylko ukłonił się i odjechał w dalszą drogę.

Mijały kolejne dni, a Hieronim na swoim rumaku pokonywał kolejne kilometry. Któregoś razu sen silny zmorzył rycerza i omal nie skończyło się to tragedią.

Szrama obudził się przywiązany do drzewa. Pierwsze co ujrzał to jego koń leżący tuż obok z powiązanymi kopytami. Następnie jego oczom ukazało się pięciu zbójów szperających w bagażach rycerza.

- Nic tu ciekawego nie ma. - stwierdził jeden z nich.

- Patrzcie! - zauważył inny - Nasz gołąbek się obudził. Co teraz rycerzyku? Głupio ci? Ooo popatrzcie on ma jakiś wisiorek!

Zbój zerwał z szyi Hieronima magiczny amulet w kształcie łzy.

- Ciekawe co jest w środku! - zainteresował się.

- Nie otwieraj go, nie!!! - krzyczał rycerz.

To jednak wywołało tylko śmiech zbójów. Amulet został otwarty.

Stało się coś, czego nikt normalny się nie spodziewał. Z pobliskiej rzeki wyszedł wielki krokodyl niosąc w łapach skrzynkę. Zanim zbóje zdołali cokolwiek zrobić pożarł ich wszystkich, zostawił swój bagaż obok rycerza, po czym rozciął jego więzy i odszedł z powrotem do rzeki.

Skrzynka okazała się być pełna złota.

- Ciekawość nie popłaca. - stwierdził Szrama z uśmiechem.

Uwolnił swojego konia, spakował się, szybko zamknął amulet i udał się w dalszą drogę.

Wiele kolejnych dni podróżował, aż w końcu ujrzał swój cel - wielki zamek. Wszedł do środka. Budowla była całkowicie pusta. W największym pomieszczeniu znajdowała się wielka bryła lodu, a w niej zamrożona była piękna księżniczka.

Hieronim poczuł do niej tak gorące uczucie, że bardzo szybko stopiło ono lód i uwolniło księżniczkę.

Otworzyła oczy, spojrzała na rycerza i z uśmiechem powiedziała:

- Będę ci dozgonnie wdzięczna wybawicielu.

Mijały dni na zabawach i wesołym życiu tej dwójki w wielkim zamku. Było pięknie, ale nic konkretnego między nimi się nie działo. Ot po prostu bawili się razem, rozmawiali, spędzali czas, Hieronim opowiadał swoje przygody, które przeżył idąc do niej.

Podczas jednej z uczt w końcu zaczął temat:

- Uwolniłem cię z bryły lodu. Czy teraz... zostaniesz moją żoną? - zapytał z nadzieją w głosie.

Księżniczka spuściła wzrok.

- Nie. - odparła - Nie chcę cię ranić, ale... podobają mi się twoje czyny, to co robisz, tworzysz, ale ty... nie. Nie podoba mi się twoja postać, to jaki jesteś, nie kocham cię. Jestem ci wdzięczna, ale nie jestem twoją niewolnicą.

Hieronimowi wypadł kielich z dłoni. Poczuł się jak ktoś, kto dopiero co wyszedł z wielkiego ciemnego dołka na słońce, ale dostał wielkim młotem w głowę, spadł i wbił się jeszcze niżej. Nie był w stanie nic powiedzieć.

Wstał i wyszedł z pomieszczenia.

- Zostań! Możemy... - zatrzymywała go księżniczka.

Na próżno. Hieronim podjął decyzję. Wsiadł na swojego wiernego rumaka i opuścił zamek. Ze łzami w oczach pokonywał kolejne kilometry w byle którym kierunku.

Dotarł do wielkiej przepaści. Tak głębokiej, że nie było widać dna. Tabliczka na jej skraju głosiła: "Tutaj spadają anioły".

- Mam tego wszystkiego dość. - stwierdził Hieronim - Rzucę się w tą przepaść i przynajmniej stanę się jednym z aniołów.

Spojrzał na drugą tabliczkę. Na niej było napisane: "Wcale się nie staniesz. Po prostu będziesz między nimi leżał. Trochę tak jak kupa na chodniku."

Szrama westchnął z bólem.

- To może zostanę gwiazdą rocka? - powiedział sam do siebie - Może tak znajdę szczęście.

- Nie znajdziesz. - powiedział Kurt Cobain, który nie wiadomo skąd pojawił się tuż obok. - Na początku jest fajnie, ale stajesz się coraz bardziej popularny, w grę wchodzi komercja, konkurencja, ten przeklęty szołbiznes! Pewnego dnia zdajesz sobie sprawę, że masz tego dość i nawet nie wiesz kiedy... odbierasz sobie życie.

Rycerz ponownie westchnął.

- To co robimy? - zapytał Kurta.

- Nie wiem jak ty, ja nie żyję. - po czym Cobain padł bez czucia na ziemię, a ona go momentalnie pochłonęła.

- CO MAM ZROBIĆ?! - wrzasnął Hieronim w kierunku przepaści, a echo powtórzyło jego rozpaczliwe pytanie.

- Chodźmy na ciastka. - stwierdził biały rumak, który, jak się okazało, umiał mówić. - Nie polepszy ci się od tego, ale poczujesz chwilową satysfakcję z jedzenia ciastek.

Tak też uczynili. I faktycznie - chociaż zjadł ciastka ze smakiem, nie pomogło.

I tak rycerz Hieronim żył długo, samotnie i nieszczęśliwie.


KONIEC


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Renia : 2010-08-07 16:10:58
    :)

    całość w stylu "moje to jest..."

    momentami wywołuje u mnie uśmiech :)

    tak jak poprzednicy skomentowali, lekkie i przyjemne

    ciężko było mi zacząć czytać lecz zakończenie bardzo mi się podobało :)

  • Megumi : 2010-02-11 21:43:16
    dobre ^^

    bardzo dobry tekst. lekkie, odbiegające od utartych schematów i lekko nieprzewidywalne.

  • Dingo boy : 2009-04-12 01:05:40
    Grisznak, Ty...

    ...plebejuszu w kalesonach. Ty cudowny recenzencie z poczuciem humoru na szóstkę z plusem w skali 1 do 10. Ja Ci dam "lekki i przyjemny".XD LOL

    Ja Cię lubię Grisznak i ty chyba wiesz czemu. Bo ja też lubię anioły, Cobaina i Comę. Ty mi tu weź przeproś autora to ja Ci piwo postawię. Ja nie piję, ale Tobie kupię.

    8/10 Niezły fic.XD

  • Grisznak : 2008-02-22 17:19:40
    ...

    Lekki, dowcipny i bardzo przyjemny tekst.

  • Skomentuj