Opowiadanie
Fate/Frisia Insanity
Prolog - Mag
Autor: | Droit |
---|---|
Korekta: | Teukros |
Serie: | Fate/Stay Night |
Gatunki: | Fikcja, Przygodowe |
Uwagi: | Alternatywna rzeczywistość |
Dodany: | 2008-04-25 14:28:57 |
Aktualizowany: | 2008-04-25 14:28:57 |
Opowiem wam krótką opowieść o pewnym magu.
Magu, który swym bogactwem, mocą i wiedza budził strach w maluczkich i zazdrość wielkich.
Który dzięki swej potędze mógł sobie nawet pozwolić na ignorowanie najpotężniejszych organizacji.
Jednak ten mag nie wykorzystywał swej potęgi.
Był jeszcze młody, lecz gnuśniał w bezczynności niczym starzec; był bogaty, lecz nie miał na co wydawać pieniędzy; był zdolny, lecz przez niedoskonałość epoki w której żył nie miał motywacji poświęcać swego życia czemuś, co ostatecznie i tak pozostanie cieniem dawnych dni.
Ten mag się po prostu nudził.
Jedynym jego zajęciem było siedzenie w fotelu, odziedziczonym jak wszystko inne: bogactwo, moc, wiedza - po jego przodkach. Siedział, i czekał na wieści ze świata, tylko po to, by wysłuchać ich bez zainteresowania i zanurzyć się w rozmyślania.
Setki zauszników, służących, znajomych jego rodziny robiło wszystko, by młodego panicza rozruszać. Bezskutecznie.
Nic nie było w stanie rozbudzić w magu chęci działania, jakiejś ukrytej energii, która nadała by sens temu gnuśnemu życiu.
I gdy wydawało się, ze mag ten spędzi całą wieczność w tym starym fotelu - wśród codziennych wiadomości wyłuskał coś, co poderwało go z fotela; szybkim krokiem, biegiem ruszył w stronę rodowej biblioteki.
Ogromna sala pełna zakurzonych tomiszczy, do których nie zaglądano od śmierci jego ojca; pełna białych kruków na temat magii, czarodziejstwa i mitologii.
Młodemu magusowi nie zajęło jednak wiele czasu znalezienie książek, których szukał; począł je wertować z niezwykła szybkością i zapałem; tak, że w ciągu jednego wieczora przeczytał wszystkie cztery grube tomy, jakie w jego bibliotece miały nazwie wielki artefakt chrześcijaństwa,„Świętego Graala”.
Podekscytowany, w ciągu następnej nocy uruchomił całą siatkę rodzinnych szpiegów, szpicli, agentów, których zadaniem od dziś miało być: dowiedzieć się wszystkiego o tej fascynującej „zabawie”, jaką jest wojna o Świętego Graala.
Marzenie.
Otoczenie maga nie mogło poznać w energicznym, oczytanym i wszędobylskim człowieku dawnego leniwego i gnuśnego osobnika.
Dla jednej idei, dla jednego kaprysu mag poruszył wszystkie elementy odziedziczonego imperium; zaprzeczył pokoleniom van Tilly\'ch wstępując do organizacji; przeszukał wszystkie dostępne i niedostępne biblioteki; nie mógł jednak nic wskórać przeciw regułom tej gry, która rządział graczami i sama dyktowała, kiedy ma się rozpocząć.
Mag nie mógł tego znieść.
40 lat bezczynności to byłoby dla niego zbyt wiele.
Lecz istniała jeszcze nadzieja.
Właśnie jeden z jego szpicli w Niemczech dostarczył mu bardzo interesujących wiadomości.
Nie będzie musiał czekać 40 lat.
Nie będzie musiał gnuśnieć w fotelu.
Nigdy więcej.
Czegoż potrzeba? Terytorium... błeh, cóż to dla takiego człowieka? Jeżeli trzeba, to miasto zbuduje się od podstaw.
Nośnik Graala? Mag zdolny był wykorzystać swoje własne dziecko, by zastosować na nim metody wykradzione Niemcom.
Lecz ta zaawansowana magia... wymagałaby wielu lat badań i ogromnych nakładów, by udało się skopiować system z Japonii.
Lecz i tu przewidujący mag miał asa w rękawie. Ten punkt nie był więc dla niego przeszkodą.
Teraz tylko czekać. Zapewnienie terytorium potrwa. „Stworzenie” nośnika nośnika też. I trzeba się skontaktować z tym... starcem.
Lecz mag był cierpliwy. Wiedział, że jego marzenie stanie się rzeczywistością. Prędzej czy później.
Zaiste piękny to widok rodziny odpoczywającej na ogrodowej ławce.
Matka, młoda i piękna kobieta o złotych, długich włosach, ciepło uśmiechająca się patrząc na swoją córkę, śnieżnowłose maleństwo, bawiące się na zielonej trawie.
I spokojny ojciec, czarnowłosy mężczyzna w średnim wieku, mierzący cała sytuację spod przymkniętych oczu.
Otoczenie, jak i rozmiar ogrodu świadczyły o tym, że rodzina była bardzo zamożna.
Sama scena mogłaby również świadczyć o jej szczęściu rodzinnym...
O ile jednak kobieta kochała swego męża i dziecko, choć tak niepodobne do niej, o ile dziecko swym maleńkim... sercem kochało wą matkę i swego tatę...
Ojciec był zimny.
Ojciec traktował swa rodzinę jak narzędzia do realizacji swego wielkiego planu. Nie rozumiał, albo raczej nie próbował zrozumieć uczuć swych najbliższych.
Oto cel był w zasięgu jego ręki.
Oto udało mu się przekonać tego upartego starego grzyba z Japonii do swego pomysłu. Miasto, które ku uciesze lokalnych władz zobowiązał się zbudować od podstaw, z własnych środków - stało w pełnej chwale, pełne budynków zarówno mieszkalnych, rezydencji, jak i wielkich biurowców, świadczących o prospericie gospodarczej.
A nośnik... gdyby biedna kobieta znała całą prawdę o swym dziecku, zapewne szczęście rodzinne odeszłoby w niepamięć.
Oczywiście to tylko kopie.
System jest niedoskonały, z racji braku czasu oraz części wiedzy z dawnych czasów.
Informacje wykradzione z Niemiec nie pozwalały na stworzenie idealnego homunkulusa.
Miasto było jeszcze w fazie budowy - i wielkością nie mogło się równać z japońską metropolią.
Lecz mag nie miał już czasu ani cierpliwości. Czekał całe 8 lat.
Wczoraj do posiadłości dotarł zamówiony przez niego artefakt z Turcji.
Nie ma mowy o dalszym odwlekaniu sprawy.
Toteż po skończonym spotkaniu rodzinnym, gdy matka z dzieckiem udali się do swych łóż i zasnęli, mag trzymając w rekach tajemniczy tobołek zszedł długimi schodami do ukrytej części swej rezydencji.
Tam, w półmroku widać było jedynie czerwone kontury magicznego kręgu.
Mag stanął w środku kręgu, położył tobołek obok siebie i zaczął recytować po Niemiecku inkantacje.
Całe pomieszczenie wypełniło się energią, widoczną nawet gołym okiem w postaci czerwonej wstęgi, krążącej ze świstem wokół maga. Mag wyciągnął rękę przed siebie i wyrzynał triumfującym głosem
-Jetzt!!!
Energia w jednej chwili wybuchła, odrzucając maga pod ścianę.
Na miejscu, gdzie dotąd stał znajdowała się teraz potężnie zbudowana postać.
Mag potrząsnął głową, po czym spojrzał na giganta.
Ten dokładnie zlustrowawszy pomieszczenie odwrócił się w jego stronę i z drwiącym uśmieszkiem
rzucił:
-Więc ty jesteś moim mistrzem w tej wojnie, co?
Inny koment
Kurczę, szkoda takiego pomysłu. Może autor coś jeszcze by dopisał? No, dalej. Fate zasługuje na więcej fanficów!
Gilgamesz
Hm połączenie jednego z drugim, ciekawe. Ale. Podobało mi ,się styl przyjemny, widzi się to co się czyta. Mniemam, że ów postać pod nogami maga to nie był kto inny tylko Gilgamerh czyż nie?
koment
Nie oglądałem anime ani nie czytałem mangi ale to opowiadanie wciągneło mnie