Opowiadanie
Ursula K. Le Guin: Wszystkie strony świata - recenzja
Autor: | Grisznak |
---|---|
Korekta: | IKa |
Kategorie: | Książka, Recenzja |
Dodany: | 2009-03-06 08:00:20 |
Aktualizowany: | 2009-09-27 22:13:21 |
Miejsce w gronie pisarzy wielkich i uznanych zapewniły Ursuli Le Guin cykle powieści, takie jak Ziemiomorze czy Ekumena, słusznie zaliczane w poczet klasycznych i przełomowych dla swoich gatunków. Niemniej, przy pełnym szacunku dla obu powyższych serii, ośmielę się stwierdzić, że talent literacki Le Guin najpełniej błyszczał nie w tych wielotomowych sagach, ale w krótkich opowiadaniach. Najbardziej udane z nich zebrano i wydano w zbiorku Wszystkie strony świata, który uważam za najlepszą z książek, na okładce których widnieje nazwisko twórczyni Ziemiomorza.
Zebrane tu teksty pochodzą z najlepszego, najbardziej twórczego okresu w życiu pisarki - z lat 1966 - 1975. Znajdziemy tu opowiadania osadzone w realiach ww. cykli, jednak zdecydowaną większość stanowią autonomiczne historie, nie związane w żaden sposób ze światem Geda czy uniwersum Hain. O ile bowiem tworząc opowiadanie w rozgrywające się w realiach istniejącej już rzeczywistości, pisarz nie jest zobowiązany do ponownego jej opisywania, tak decydując się na zupełnie nową wizję, a na dodatek ograniczając się krótką formą kilkunastu bądź kilkudziesięciu stron, bierze na siebie dużo trudniejsze zadanie. Dodatkowo wielu pisarzy uważa opowiadania za marnotrawstwo - wszak owe krótkie formy egzystują często gdzieś na poboczu ich zasadniczej twórczości. Mało jest pisarzy takich jak Edgar Allan Poe czy Howard Philips Lovecraft, którzy do historii literatury przeszli właśnie jako twórcy opowiadań, nie powieści.
Zbiór otwiera Naszyjnik Semley, dość gorzka w swej wymowie bajka - a może nawet przypowieść - o czasie. Sama autorka określa ją jako wprowadzenie do Świata Rocannona, pierwszego tomu cyklu Ekumeny. Ale bez obaw, znajomość tamtej książki nie jest niezbędna, aby zrozumieć starą prawdę o czasie, którego cofnąć ani nadrobić się nie da. Następnie mamy pogodny, na swój sposób może nawet humorystyczny Kwiecień w Paryżu, zabawę Le Guin z obecnym od czasów Wellsa w literaturze science fiction motywem podróży w przeszłość. Po dwóch dość lekkich w sumie opowiadaniach otrzymujemy Mistrzów, dużo cięższe, naukowe science-fiction, natomiast Skrzynka ciemności przenosi nas do świata fantasy, łącząc elementy bajkowe z całkiem poważnymi, w finale kojarząc się może nawet nieco z Czarnoksiężnikiem z Archipelagu. Magiczne słowo i Prawo imion to dwie, dosyć krótkie wizyty w świecie Ziemiomorza. Obydwa opowiadania poświęcone są istocie magii, przy czym pierwsze z nich rozgrywa się bezpośrednio po wydarzeniach znanych z Najdalszego brzegu, zaś drugie koncentruje się na kwestiach działania magii jako takiej. Królowa zimy to znowu świat Ekumeny, tym razem ten z Lewej ręki ciemności. Zwraca uwagę, zaznaczone zresztą przez autorkę, pisanie o mieszkańcach Gethy w rodzaju żeńskim (w książce hermafrodyci występowali jako „oni”, nie „one”).
Od tego momentu mamy już do czynienia niemal wyłącznie z opowiadaniami, które nie są powiązane z żadnym cyklem. Udana wycieczka jest tworem cokolwiek psychodelicznym, aczkolwiek autorka na wstępie wyraźnie zaznacza, że z narkotykami nie ma ona nic wspólnego. Dziewięć śmierci to science fiction, tym razem poruszające temat klonowania. Krótkie Rzeczy dotyczą ulotności tego, co nas otacza i woli poznawania nowego, a Wycieczka do głowy pod futurystycznym płaszczykiem skrywa dość oczywiste prawdy o ludzkiej pamięci. Szerzej niż imperia i wolniej to niemal minipowieść o nadwrażliwości i samotności, gdzie ludzie wysłani w kosmos by odnaleźć nowe światy, odkrywają siebie samych, zaś w nawiązywaniu więzi z drugą istotą trudno o granice. Opowiadanie Gwiazdy pod ziemią porusza kwestie istoty nauki i jej wolności. Z kolei Pole widzenia to ponownie science-fiction, w niektórych miejscach przedstawione niemal wyłącznie w formie dialogu. Kierunek drogi zaś to melancholijna i nostalgiczna opowieść o pewnych drzewie.
Dwa ostatnie zawarte w tym zbiorze opowiadania zasługują na osobne omówienie, głównie z racji tego, że obydwa otrzymały prestiżowe wyróżnienia. Ci, którzy odchodzą z Omelas uhonorowano w 1973 roku nagrodą Hugo, zaś Dzień przed rewolucją otrzymał nagrodę Nebula rok później. Obydwa traktują o tym samym - o anarchii, której Le Guin była wówczas zwolenniczką i której tematykę wielokrotnie poruszała w swojej literaturze. Ci, którzy odchodzą z Omelas, jak sama autorka przyznaje, luźno inspirowani Braćmi Karamazow Dostojewskiego, to opis nieistniejącego, tytułowego miasta, będącego swoistą utopią. A może raczej antyutopią? To, co jednak interesuje autorkę najbardziej, to chyba idea buntu, wrażliwości, która może być jego motorem. Znajdziemy tu też rozważanie kwestii winy i grzechu, których katalizatorem jest uwięzione dziecko. W Dniu przed rewolucją, związanym po części fabularnie z poprzednim opowiadaniem, przedstawia się nam drogę realizacji owego upragnionego przez Le Guin anarchistycznego raju. Jego bohaterką jest Odo, twórczyni anarchistycznego ruchu zwanego „odonizmem”, ta, która później żyje we wspomnieniach bohaterów Wydziedziczonych. Autorka mówi o niej, jako o jednej z „Tych, którzy odeszli z Omelas”, porzuciwszy własne szczęście na rzecz dobra ogółu.
Czytając zebrane we Wszystkich stronach świata opowiadania trudno za pierwszym razem ogarnąć bogactwo tematów i motywów tu obecnych. W Naszyjniku Semley znajdziemy dość kobiecy romantyzm, jest także ponura wizja związków przyszłości w Dziewięć śmierci. W Szerzej niż imperia i wolniej znajdziemy odwołanie (pytanie, na ile świadome) do Solaris Stanisława Lema. Le Guin wiele ze swoich opowiadań określa mianem „psychomitów”. Pod tym pozornie dziwnie brzmiącym określeniem kryje się doskonale znana nam „przenośnia”. Weźmy choćby sztandarowy „psychomit” tej autorki - Ci, którzy odchodzą z Omelas. W idealnie stworzonym świecie, pozbawionym grzechu i zła, mamy ciemne pomieszczenie, w którym więzione jest dziecko. Jego cierpienie uwalnia resztę mieszkańców od zła. Nietrudno dostrzec tu analogię do Jezusa, nieprawdaż?
Polecam Wszystkie strony świata tym, którzy po fantastyce oczekują literatury najwyżej próby, literatury niełatwej, wymagającej od czytelnika myślenia i skupienia, jednak w zamian dającej sporą satysfakcję intelektualną. W tych krótkich, błyskotliwych historiach często znajdziemy bowiem więcej ciekawych i skłaniających do refleksji tematów, niż w długich powieściach, które i tak poznać musi każdy, kto ma zamiar twierdzić, że jako tako zna się na fantastyce. Ba, literaturze jako takiej, gdyż zamykanie twórczości Le Guin w getcie fantasy bądź też fantastyki naukowej jest dla tej wielkiej autorki niesprawiedliwością.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.