Opowiadanie
Yuri Monogatari 6 - recenzja
Autor: | Grisznak |
---|---|
Korekta: | IKa |
Kategorie: | Manga i Anime, Recenzja |
Dodany: | 2009-05-12 22:49:49 |
Aktualizowany: | 2009-09-27 22:08:50 |
W Polsce tradycja wydania antologii z fanowskimi komiksami rysowanymi w japońskim stylu ma już swoje lata - starsi pamiętają pewnie wydawane przez wydawnictwo Kasen zbiory komiksów autorstwa laureatów konkursu prowadzonego przez organizatorów konwentu Reanimation. Młodsi zaś ukazującą się wciąż serię Otaku Max Manga, prezentującą zarówno autorów krajowych jak i zagranicznych. Wspominam o tym, gdyż pozycja o której piszę, po części zalicza się właśnie do takich publikacji.
Yuri Monogatari to ukazująca się od kilku lat antologia, w której autorki i autorzy komiksowi z różnych krajów publikują prace związane z niekiedy szeroko rozumianą tematyką miłości lesbijskiej. Choć samo słowo „lesbijka” jest dla wielu fanów yuri, a także autorów, dziwnie niewygodne (sporo miejsca temu zagadnieniu poświęcono we wstępie do opisywanego tu szóstego numeru magazynu), jego wydawca nie boi się mówić i pisać go wprost. Oczywiście sami fani lubią się bawić w podziały (to w USA wymyślono swego czasu podziały na shounen/shoujo-ai i yaoi/yuri wedle zasady softcore/hardcore), tu jednak nie ma to większego znaczenia. W antologii znajdziemy zarówno delikatne, romantyczne historie jak i nie bawiące się w żadne dwuznaczności opowieści, dzięki którym na okładce Yuri Monogatari znajduje się informacja, że jest to tytuł dla ludzi powyżej osiemnastego roku życia.
Zawartość Yuri Monogatari to wyłącznie komiksy, nie ma tu miejsca na żadne artykuły czy publicystykę, poza wstępem wydawcy. Na dwustu czterdziestu stronach znalazło się miejsce dla dwunastu dłuższych lub krótszych historii. Już po pierwszym spojrzeniu do spisu treści moje oko spostrzegło znajomo brzmiące nazwisko - autorką komiksu pt. 40 minutes jest Maria Biegańska, którą niektórzy starsi fani mogą pamiętać m.in. z fanzinu MA - 88 (pod pseudonimem „mb”). Poza nią w antologii znajdziemy autorów z USA, Europy oraz z Japonii, i debiutantów, i tych, co mają już na koncie opublikowane prace (jak choćby Rica Takashima, autorka Rica’tte Kanji). Całość jest w języku angielskim. Zaznaczyć trzeba, że w odróżnieniu choćby od Otaku Max Manga, wszystkie zaprezentowane tu historie to tzw. one-shoty.
Choć tytuł Yuri Monogatari jasno sugeruje, że będziemy mieć do czynienia ze zbiorem mang poświęconych miłości lesbijskiej, byłbym ostrożny z generalizowaniem, gdyż nie zawsze mamy tu do czynienia z tą tematyką. Początek jest raczej przewidywalny. Grass, autorstwa Nishi Uko, to świetnie narysowana (autorka jest dość znaną rysowniczką doujinshi), zawarta na piętnastu stronach spokojna opowieść o dwóch kobietach, książce i szkolnych wspomnieniach. Wspomniane już wcześniej 40 minutes Marii Biegańskiej jest czymś z zupełnie innej beczki. Sporo tu psychodeli, którą potęguje oryginalny rysunek z ciekawą ornamentyką. Także treść wymyka się typowym dla yuri schematom, a zakończenie potrafi zaskoczyć. Trzeba przyznać, że twórczość naszej rodaczki pozytywnie się wyróżnia na tle innych.
Sakura Gun, za które odpowiada artystka ukrywająca się pod pseudonimem JD Glass (skądinąd, dość płodna artystycznie osoba), zupełnie nie przypadła mi do gustu, głównie za sprawą rysunku przypominającego średniej klasy oekaki. Być może właśnie to sprawiło, że lektura tej historii o japońskich dniach w Londynie i pewnej sekcie była raczej ciężka. Dla odmiany Cause x Play, dotyczące konwentów i cosplayowiczów, po części wykorzystujące, po części wyśmiewające popularny motyw crossdressingu, narysowane żywo i dynamicznie, czyta się naprawdę dobrze. Dodatkowo fanów Sailor Moon z pewnością ucieszą odniesienia do tej serii. Co ciekawe, autorka Hope Donovan, sama jest wziętą uczestniczką cosplayów (pytanie, na ile opisana tu historia jest wzięta z życia…). Z kolei Rica Takashima narysowała dziecięcą, na swój sposób urokliwą opowieść pt. Miko-chan Memories, którą trudno sklasyfikować jako yuri, choć opowiada o typowej bohaterce takich mang - chłopczycy, która już od dziecka wyróżnia się na tle koleżanek. Nie jest to żaden dramat, raczej pogodna powiastka dla wszystkich, nie tylko fanów gatunku.
Historia Jaded powraca do poważniejszych klimatów. Poznajemy w niej dwie dziewczyny uwikłane w struktury organizacji przestępczej, które niegdyś rozstały się, aby nie wywołać konfliktu, teraz zaś okazuje się, że jedna z nich ma na głowie zabójcę, nasłanego… przez drugą. Bardzo typowy, mangowy dobry rysunek idzie tu w parze ze sprawnie skonstruowaną intrygą. Po tej historii następuje kolejna, For the girl who has everything, dość obleśna w treści i formie, raczej odrzuca. Na szczęście to tylko drobny wypadek przy pracy. Sinful autorstwa Houjo Koz (kolejna autorka znana z rynku doujinshi) to sympatyczna miniaturka o licealistce zakochanej w wokalistce rockowej, bliska typowemu shoujo zarówno w treści jak i w formie. Natomiast Univited Guests to mało mangowa jeśli chodzi o kreskę, humorystyczna opowieść o pewnych urodzinach i jubilatce, która nie ma ochoty ich obchodzić.
Simple trudno sklasyfikować jako yuri, bardziej bowiem niż na przyjaźni dwójki bohaterek (gdyby nie fakt, że została opublikowana w takim a nie innym magazynie, raczej nie dopatrywałbym się w tej przyjaźni niczego więcej), dotyczy problemów jednej z nich. Problemów nie do końca typowych dla dorastających dziewcząt, dodajmy. Jest to kolejna z grona raczej lżejszych gatunkowo historii. Następująca po niej Speak Love jest z kolei utrzymana w całkiem odmiennym klimacie, gdyż dość dośc szczerze i poważnie opowiada o rozpadającym się związku dwójki kobiet. W porównaniu z poprzednimi, w większości grzecznymi historiami, jest więcej tu seksu, zaś rysunek kojarzy mi się ze stylem typowym dla komiksów z Korei. Ostatnia opowieść, 30th Christmas Eriko Tadeno, to dość nietypowe podejście do tematu, choćby z racji wieku bohaterek.
Co godne uwagi, niewiele w antologii mamy typowych dla japońskich twórczyń shoujo-ai historii o szkolnych romansach zauroczonych sobą dziewcząt. Tematyka ta, wciąż popularna w Japonii, poza nią wydaje się znacznie mniej atrakcyjna. Co więcej, można zauważyć, że bohaterkami zostają osoby coraz starsze. Kiedyś normą było, że w tego rodzaju komiksach prym wiodą nastolatki. Tutaj znacznie więcej jest bohaterek dojrzalszych, mających po dwadzieścia kilka bądź trzydzieści parę lat. Siłą rzeczy historie z ich udziałem różnią się od tych, w których dwie licealistki wręczają sobie obento, rumieniąc się przy tym niemiłosiernie. Cóż, gatunek ma już swoje lata i trudno się dziwić, że dojrzewa. Tym bardziej, że szkolne romanse, tak typowe dla mangi i anime, nie są popularną tematyką w europejskim i amerykańskim komiksie, z którego, chcąc nie chcąc, wywodzi się część obecnych na łamach Yuri Monogatari twórców.
Z drobnymi wyjątkami antologię Yuri Monogatari czyta się dobrze. To dość gruba pozycja, jeśli chodzi o jakość wydania, kojarząca mi się z mangami z wydawnictwa Hanami (podobny papier na okładce i w środku, format A5). Na końcu znalazło się jeszcze miejsce dla kilkuzdaniowych notek dotyczących autorek i autorów opublikowanych wewnątrz mang, zaś między komiksami, opublikowano dwa humorystyczne paski z gatunku „How to tell difference between lesbian and yuri” oraz kilka artów. Wszystko to sprawia dobre wrażenie i śmiało mogę stwierdzić, że cena $15.95 nie jest specjalnie wygórowana. Fanom komiksów ze znakiem białej lilii Yuri Monogatari polecam w ciemno. Nabyć je można w wydawnictwie - AniLesboCon (ALC) Publishing i za pośrednictwem księgarni internetowej Amazon.com. Poprzednie numery są do kupienia także w Empik.com. Filmik reklamujący ten numer możecie zaś obejrzeć na Youtube.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.