Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Konparuya Gomez: Powrót do Edo – recenzja

Autor:Pottero
Korekta:IKa
Kategorie:Japonia, Książka, Recenzja
Dodany:2009-06-24 19:13:04
Aktualizowany:2009-09-27 22:02:04

Dodaj do: Wykop Wykop.pl


Ilustracja do artykułu

Chociaż z historycznego punktu widzenia Japonia zyskała na tym, że przed blisko stu pięćdziesięciu laty otwarła się na świat, motyw sakoku, czyli idei izolacjonizmu, nadal pozostaje bliski niektórym Japończykom, czasem powracając w ich twórczości. Wokół izolacjonizmu rozgrywała się fabuła Vexille, którą w kinach oglądać mogliśmy w ubiegłym roku, podobnie, chociaż na mniejszą skalę, jest również w powieści Konparuya Gomez: Powrót do Edo autorstwa Naki Saijirō.

Japonia to dziwny kraj, o czym czytający ten tekst zapewne parokrotnie mieli okazję się przekonać. Podczas II wojny światowej Amerykanie uważali Japończyków za dziwaków, twierdząc, że wszystko robią odwrotnie niż osoby wychowane w zachodnim kręgu kulturowym, za dziwaków uznaje się ich obecnie, a niewykluczone, że w przyszłości niewiele się to zmieni. Tak przynajmniej wynika z lektury recenzowanej powieści. Gdy w bliżej nieokreślonej przyszłości Ziemianom udaje się skolonizować Księżyc, w Japonii dochodzi do bezprecedensowego wydarzenia. Bogaty przedsiębiorca buduje miasto Edo, w którym starsze osoby mogą żyć w zgodzie z naturą, prowadząc spokojne życie jak ich przodkowie przed kilkoma wiekami. Niedługo później do miasta zaczyna ściągać coraz więcej ludzi, także młodzieży, pojawiają się nowi inwestorzy. Edo rozrasta się w błyskawicznym tempie, powstają wokół niego wioski, poprawiane jest ukształtowanie terenu - wyrównuje się góry, zmienia koryta rzek, odbudowuje się zamek Edo. Wszystko po to, aby Edo jak najbardziej przypominało stolicę Japonii sprzed paruset lat. Dekadę po rozpoczęciu budowy miasta jego założyciel obwołuje się szogunem, przybiera nazwisko Tokugawa i ogłasza niepodległość enklawy. Chociaż nie zostaje ona uznana na arenie międzynarodowej i dla całego świata jej mieszkańcy pozostają Japończykami, rząd Kraju Kwitnącej Wiśni bez większych oporów uznaje suwerenność minipaństwa. Lista osób oczekujących na wizę do Edo jest długa, jednakże dostać się doń jest bardzo trudno i udaje się to tylko nielicznym. Dziwnym trafem zezwolenie na wjazd do kraju otrzymuje Shinjirō Satō, który o wizę nawet się nie starał. Dwudziestokilkuletni student po długich namysłach i namowach ojca postanawia wykorzystać szansę, która może się nie powtórzyć. Chłopak nie zdaje sobie sprawy, że wizę otrzymał nieprzypadkowo, a jego obecność w kraju jest pożądana przez kilka wpływowych osób.

Shinjirō, przed przyjazdem do Edo mający o enklawie dość mgliste pojęcie, powoli zaczyna przyzwyczajać się do panujących w nim zasad i trybu życia, jaki prowadzą jego mieszkańcy. Nie używają oni elektryczności i najnowszych zdobyczy techniki, zabronione jest posiadanie jakichkolwiek przedmiotów wyprodukowanych z tworzyw sztucznych bądź materiałów, które w okresie Edo były nieznane. Przyzwyczajony do technologicznych wygód chłopak nagle przenosi się w przeszłość. Edo, do którego trafia, tętni życiem, pełne jest małych urokliwych knajpek i herbaciarni, po ulicach przechadzają się gejsze i samurajowie, pieczę nad wszystkim sprawują magistraty, porządku zaś pilnują staromodni policjanci. Shinjirō powoli zaczyna przyzwyczajać się do życia w enklawie, do początkowo niewygodnego kimona, braku nowoczesnych medykamentów, niemożności skorzystania z telefonu, komputera itp. Zaczyna rozkoszować się prostym życiem i żyć w zgodzie z naturą, pozwalając oddalić się troskom zewnętrznego świata.

Konparuya Gomez to w dużej mierze krytyczne spojrzenie na współczesne społeczeństwo japońskie - zabiegane, uzależnione od wytworów zaawansowanej myśli technicznej, megalomańskie, zaludnione przez dorobkiewiczów, pracoholików i ludzi społecznie nieprzystosowanych. Autor często w mniej lub bardziej zawoalowany sposób, krytykuje takie zjawiska bądź stara się zwrócić na nie uwagę. Wystarczy wspomnieć chociażby fragment, w którym bohaterowie rozmawiają o hikikomorich. Dla Shinjira, Japończyka przyszłości, nie są oni niczym nadzwyczajnym - stanowią dziesięć procent populacji kraju, a dzięki rozwojowi Internetu i innych technik komunikacji, mogą uczyć się i pracować nie wychodząc z domu. Dla jego rozmówcy jest to jednak dziwne, ponieważ pamięta on, że przed laty (czyli w czasach mniej więcej nam współczesnych) hikikomorich traktowano jak wyrzutków i próbowano coś z nimi zrobić. Ów fragment każe się zastanowić, czy zaakceptowanie przez Japończyków hikikomorich i ułatwianie im izolowania się od świata jest dobrym rozwiązaniem. A może jednak już teraz trzeba bardziej zainteresować się problemem, aby przywrócić tych ludzi na łono społeczeństwa? Podobnych zagadnień i związanych z nimi pytań jest w książce znacznie więcej, warto więc czytać ją uważnie. Konparuya Gomez dodatkowo stanowi apoteozę prostego i spokojnego bytu, życia w zgodzie z naturą, jest również odzwierciedleniem tęsknoty Japończyków za tradycjami, które - zdaje się - bezpowrotnie już minęły.

Taka nuta melancholijności towarzyszy pierwszej połowie książki, gdzie akcja rozgrywa się niespiesznie, a autor pozwala czytelnikowi i Shinjirōwi lepiej poznać Edo. Jest to część dość sentymentalna i spokojna, zachodzi więc obawa, że niektórych czytelników może znudzić. Tych, którzy dotrą do drugiej połowy, czeka zmiana klimatu - w końcu poznajemy główny wątek fabularny, akcja zaczyna przyspieszać, zaś całość nagle przeradza się w opowieść kryminalno-detektywistyczną, w którą oczywiście wplątany zostaje Shinjirō. Co prawda śledztwu daleko do wciągających intryg tworzonych przez autorów rasowych opowieści kryminalno-detektywistycznych, chociażby Koontza, Browna czy Kavy, ale mimo to śledzi się je z zainteresowaniem, szybko pochłaniając kolejne strony i nieubłaganie zbliżając się do końca.

W zasadzie trudno jest mi znaleźć jakieś naprawdę poważne wady powieści. Najważniejszą zdaje się być to, że z całą pewnością nie każdemu czytelnikowi przypadnie ona do gustu. Chociaż w 2005 roku trzymała ona Japan Fantasy Novel Award, osoby spodziewające się czystej fantastyki mogą się odrobinę zawieść, ponieważ stanowi ona jedynie ozdobnik pozwalający na zawiązanie fabuły. Trochę zagubieni mogą poczuć się również ci, którzy mają nikłe pojęcie o Edo, o historii i kulturze tamtego okresu, bądź ci, których ta tematyka nie interesuje. Zaryzykuję stwierdzenie, że Konparuya Gomez przeznaczona jest raczej dla osób, których zainteresowanie Japonią wybiega poza anime i mangę i które jako tako orientują się w kulturze i historii tego kraju, bowiem to właśnie one, podobnie jak Japończycy, doszukają się w niej czegoś więcej, chociażby tej zawoalowanej krytyki społeczeństwa japońskiego, o której wspomniałem. Gdy potrafi się wyłapać takie smaczki, książka staje się ciekawsza.

Trochę więcej mogę zarzucić polskiemu wydawcy, czyli Hanami. Tłumaczenie jest trochę sztywne, może nie aż tak, jak w przypadku Ring wydanego przez Znak i tłumaczonego prawdopodobnie z języka angielskiego, ale miejscami rzuca się to w oczy. Imiona i nazwiska zakończone na „o” i „e” pozostawiono bez odmiany, zaś te zakończono na „ya” z reguły pozostawiano w formie mianownikowej, jedynie parę razy decydując się na ich odmianę. Na dobrą sprawę to jednak wszystkie poważniejsze zarzuty, jakie mam do polskiego wydania. In plus należy zaliczyć krótkie wprowadzenie od tłumacza, wyjaśniającego zasady transkrypcji i czytania japońskich słów, oraz przypisy, ułatwiające czytelnikom niezbyt orientującym się w japońskiej historii bądź kulturze zrozumienie niektórych wątków.

Konparuya Gomez co prawda nie jest książką w żaden sposób wybitną, ale jako niezobowiązująca lektura dla zainteresowanych sprawdza się świetnie. Pozwoli czytelnikowi zanurzyć się w utopijnym klimacie Edo, oferując interesującą fabułę, ciekawych bohaterów i - w zależności od czytelnika - garść spostrzeżeń i pytań odnośnie współczesnych Japończyków. Polecam przede wszystkim osobom interesującym się kulturą japońską oraz historią Kraju Kwitnącej Wiśni, zwłaszcza zainteresowanych okresem Edo. Reszcie pod rozwagę, może jako ciekawostkę bądź bodziec do przekonania się, że współczesna literatura japońska to nie tylko mangi, Haruki Murakami i Kōji Suzuki.


Tytuł: Konparuya Gomez: Powrót do Edo

Tytuł oryginału: 金春屋ゴメス (Konparuya Gomesu)

Autor: Naka Saijirō

Tłumaczenie: Jacek Mendyk

Data wydania: wrzesień 2007

Wymiary: 124 x 195 mm

Liczba stron: 336

Wydawnictwo: Hanami

Seria wydawnicza: Fantastyczna Japonia


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.