Opowiadanie
"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"
część XIII "...I'm gonna live my life as I choose..."
Autor: | Aurorka |
---|---|
Serie: | Slayers, Twórczość własna |
Gatunki: | Dramat, Obyczajowy |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość, Songfik |
Dodany: | 2010-01-28 00:24:27 |
Aktualizowany: | 2010-01-28 00:24:27 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"
część XIII "...I'm gonna live my life as I choose..."
Odłożyła mikrofon i odetchnęła z ulgą. Częściowo dlatego, że była zmęczona, ale przede wszystkim dlatego, że występ okazał się sukcesem. Ukłoniła się po raz kolejny i zeszła z podestu. Już nie przeszkadzał jej dym z papierosów, ani opary alkoholu unoszące się w powietrzu. Prawdę powiedziawszy w tej chwili nic nie mogłoby zepsuć jej humoru.
Jakiś gość wstał i otoczył ją ramieniem.
- Może przysiądziesz się do nas? - jego oddech odpychał.
Chyba jednak zbyt szybko się ucieszyła.
- Ja... - zastanawiała się jak się go pozbyć, by zarazem nie obrazić go. Pan Brent mógłby mieć jej za złe, gdyby walnęła jego "gościa" w szczękę pięścią, na co miała w tej chwili wielką ochotę.
- Panie radco... - między nimi delikatnie wsunęła się Gabriel. - Czyżby moje towarzystwo panu nie wystarczało? - zrobiła obrażoną minkę.
- Ależ skąd! - zapomniał o Filii prawie natychmiast.
Filia podziękowała jej spojrzeniem i z ulgą postanowiła się wynieść.
Ze zdziwieniem dostrzegł, że jej włosy nawet w mroku lśnią lekkim blaskiem. "Daj spokój!" upomniał sam siebie. "To tylko dziwka. Jedna z wielu." Skrzywił się i nałożył na powrót okulary, choć nie pamiętał, kiedy je zdejmował. Z wysiłkiem odwrócił od niej wzrok i rozejrzał się po salonie. Przy stoliku siedziało kilkanaście osób. Wśród nich jedna, dla której przyszedł. Skrzywił się ponownie i ruszył do stolika.
Dziewczyna właśnie kleiła się do jakiegoś gościa, gdy ją mijał. Mimo utwierdzenia się w fakcie, że to jedna z wielu dziwek nie mógł nie zauważyć, że cudnie pachniała rumiankiem. I znów to dziwne uczucie w sercu. Potrząsnął głową skupiając uwagę na facecie, którego miał zamiar przekonać do świetnego, przynajmniej jego zdaniem, interesu.
Wreszcie spokój. Odetchnęła z ulgą zamykając drzwi od swojego pokoju. Że też musiał przykleić się do niej ten facet i zepsuć jej humor. Nic to. Najważniejsze, że przekonała się, że może wystąpić przed ludźmi bez żadnych obaw. Uśmiechnęła się do swoich myśli. Zerknęła na zegarek; dochodziła jedenasta. Może nie jest zbyt późno, żeby zadzwonić do Johna i powiedzieć, że się zgadza?
Udało się. Odetchnął z ulgą. Spojrzał na faceta obok i skrzywił się. Mimo, że wyglądał na bardzo ululanego nie obawiał się, że jutro wycofa się z dzisiejszej obietnicy. Tacy jak on zawsze dotrzymują danego słowa. Nawet danego po pijaku.
Podniósł się z miejsca i rozejrzał. Choć sam przed sobą nigdy by się do tego nie przyznał, miał nadzieję, że zobaczy gdzieś dziewczynę o cudnym głosie. Ale nie dostrzegł w panującym mroku jej złotych włosów. Za to przed nim pojawiła się kobieta, która otworzyła mu drzwi.
- Już nas pan opuszcza?
Kobieta odgarnęła seksownym ruchem włosy z szyi i delikatnie się uśmiechnęła. Nie mógł zaprzeczyć, że była pociągająca. Ale on nigdy nie musiał płacić za seks i nie miał zamiaru nawet dla niej tego zmienić.
- Śpieszę się - powiedział, ale nie ruszył się z miejsca.
- Żona czeka? - podeszła bliżej. Poczuł zapach jej perfum.
- Nie mam żony - odpowiedział szorstko i wreszcie ruszył się z miejsca.
Kiedy ją mijał dostrzegł w jej spojrzeniu zdziwienie.
- Jeszcze żadna pana nie usidliła?
Zerknął na nią przez ramię. Była szczerze zdziwiona.
- Żadnej nie dam się usidlić - skrzywił się i wyszedł z salonu.
- Tak panu się tylko wydaje... - powiedziała cicho Gabriel do jego znikających pleców.
Dobrze zrobiła, że zadzwoniła. Ucieszył się. Ściskając jedną ręką słuchawkę, drugą osłaniała ucho próbując odgrodzić się od wrzasków dochodzących z salonu przez otwarte drzwi do gabinetu. Pan Brent był naprawdę w porządku. Pozwolił skorzystać z telefonu i nic w zamian nie chciał. Tylko dlaczego zostawił otwarte drzwi? Wyciągnęła rękę, ale nie dosięgła do framugi. Mogłaby co prawda odłożyć na chwilkę słuchawkę, ale to nie przyszło jej w tej chwili do głowy.
- Tak, dobrze - kiwnęła głową mimo, że nie mógł tego dostrzec. - Na pewno mogę przyjść w piątek - jej głos był miękki i pełen czułości. Jak ona kochała tego człowieka. Prawie tak samo mocno jak tatę. I nie za to, co dla niej zrobił, lecz za to kim był.
Za nim ją dostrzegł kątem oka, usłyszał jej głos.
- ... na pewno będę mogła przyjść w piątek.
Schadzka poza agencją? Ciekawe czy właściciel wie.
Była do niego odwrócona tyłem, więc nie mógł dostrzec jej twarzy. W gabinecie paliła się lampka, której słabe refleksy igrały w jej włosach.
- Ja też.
Mógłby przysiąc, że się uśmiechnęła i że przed chwilą usłyszała wyznanie miłosne. Dziwka mająca chłopaka. Niebywałe. Skrzywił się po raz kolejny i opuścił budynek.
Stray! Stray!
In the cold breeze that I walk along
The memories of generations burn within me
Been forever since I cried the pain and sorrow
I live and die, proud of my people gaining
I'm here standing at the edge
Starin up at where the moon should be
Stray!
No regrets 'cause I got nothin to lose
Ever stray!
So I'm gonna live my life as I choose
Until I fall..
Stray! Stray!
Stray! Stray!
In the white freeze, I never spoke of tears
Or opened up to anyone including myself
I would like to find a way to open to you
Been awhile, don't know if I remember how to
I'm here waiting on the edge
Would I be alright showing myself to you?
It's always been so hard to do..
Stray!
No regrets 'cause I got nothin to lose
Ever stray!
So I'm gonna live my life as I choose
Until I fall...
Stray! Stray!
Stray! Stray!
Stray! Stray!
Is there a place left there for me
Somewhere that I belong
Or will I always live this way... ?
Always stray
No regrets 'cause I got nothin to lose
Ever stray!
So I'm gonna live my life as I choose
Cause all things fall
Stray! Stray!
Stray! Stray!
Stray! Stray!
Stray...
..........
Za nim wsiadł do samochodu spojrzał w okna gabinetu. Miał wiele kobiet. Lgnęły do niego choć każda wiedziała, że więcej niż na kilka nocy nie może liczyć, zmieniał je jak rękawiczki. Miał urok, jak to określiła jedna z jego "przyjaciółek" i nigdy nie poniżył się, by płacić którejś za jej "wdzięki". Oczywiście, że zabierał je do najlepszych restauracji, ale nigdy żadnej nie przedstawił ojcu. Ojcu, który najwyraźniej chętnie ostatnio bywał w takich miejscach. Możliwe, że tu też był...
koniec części XIII...
"Stray" Wolf's Rain
story write by Aurorka (30.6.2004) (titonosek@interia.pl)
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.