Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Oczami trzeciego wampira

Autor:Meitsa
Serie:Hellsing
Gatunki:Mroczne
Dodany:2009-11-26 22:23:09
Aktualizowany:2009-11-27 00:21:09


Typowa londyńska pogoda. Gęsta, mleczna mgła... Cicho siąpiący deszcz... Siedzę przy niewielkim okienku z łokciami opartymi o zakurzony parapet i patrzę na to wszystko ze szczytu jednej z wieżyczek posiadłości pani Integry. Pochylam głowę w dół i widzę jak szeregowcy trenują pod czujnym okiem Victorii i doświadczonego Pipa. Ile bym dała by być tam razem z nimi... Już wieczór. Wstaję od okna, idę krętymi schodami w dół. Po drodze mijam samą szanowną Sir Integrę Wingates Hellsing, lecz ona mnie nie zauważa. Idę dalej, wprost do podziemi. Lecz zanim się tam znajdę, przechodzę przez liczną plątaninę korytarzy i hall’ów. Wreszcie jestem w najniżej położonej części budynku. To tutaj całkiem niedawno przebudził się mistrz Alucard, a ja wiernie mu służyłam, na ile było mnie stać, póki zaszła taka potrzeba. Dochodzę do wykutych w kamieniu wielkich drzwi. Nie otwieram ich, tylko przenikam przez nie żeby nie narodzić zbędnego hałasu. Stoję teraz w ciemnym pomieszczeniu, ale moje oczy widzą doskonale. Zimno jest strasznie przenikliwe, ale mnie to nie przeszkadza. Lubię taką atmosferę. Zza chmur wyjrzał księżyc, gdyż jego poświata wdarła się do pomieszczenia przez jedno jedyne maleńkie okienko. Teraz dokładnie widać co to za miejsce. Wokół mnie znajdują się równo ustawione grobowce przodków rodu Hellsing. Tu jest tak cudownie... Wręcz czuje się jak tą z pozoru zapomnianą komnatę wypełnia obecność członków tego klanu. Mam wrażenie, że obcuję wraz nimi, dyskutując na różne tematy. Większość mego czasu poświęcam na przebywaniu tutaj, gdyż właśnie tu w pełni uświadamiam sobie, że należę do tej wspaniałej rodziny.

Idę stąd. W końcu nie mogę spędzić tu całej wieczności. Wracam tą samą drogą, którą szłam. Chcę iść do mojego pokoiku, który znajduje się na szczycie wieżyczki. Jednak nie mogę tego uczynić gdyż po drodze zaczepia mnie Walter i mówi, że pani Integra odbywa posiedzenie z członkami Okrągłego Stołu i lepiej będzie jeśli opuszczę posiadłość na czas aż to się skończy. Szanuję Waltera i słucham jego zaleceń. Idę w stronę wyjścia. Stoję na progu przed głównym wejściem. Spoglądam w niebo i podziwiam księżyc w pełni. Coś wewnątrz mnie mówi, że następna noc będzie niezwykła... Uśmiecham się zadowalająco pod nosem i podążam przed siebie mijając po drodze angielski ogród. Zerkam w stronę okien gdzie odbywa się spotkanie, lecz nie widać w nich nawet światła. Przestało padać, jednak chmury nadal uparcie stoją w miejscu. Przechadzam się pustymi, londyńskimi uliczkami i dochodzę do wniosku, ku mej uciesze, że to wszystko ma taki mroczny i ponury charakter. Choć przydałoby się w końcu czymś rozerwać... Upłynęło nieco czasu i wracam do rezydencji Hellsingów. Nie wiadomo czemu przyspieszam, zaczynam biec coraz szybciej i szybciej pchana niewidzialną siłą. Mam dziwne przeczucia... Wreszcie znalazłam się na miejscu. Chcę znaleźć Waltera ale nigdzie go nie ma. Instynkt każe mi się uspokoić i iść dalej. Teraz biegnę w kierunku podziemi. Wpadam do świętej komnaty niczym jakiś diabeł zwiastujący nadejście piekła na ziemi. Jak weszłam tak stoję w bezruchu nie wierząc temu co widzą me oczy. Pomieszczenie jest puściutkie. Ani jednego grobowca. Małe okienko zostało rozkute, tak, że wpadające tu poranne promienie słońca powodują, iż miejsce stawało się jasne i przepełnione ciepłym, wilgotnym powietrzem. Nie mogę na to patrzeć i odwracam wzrok. Kto śmiał dopuścić się takiej zbrodni!? Na szczęście wyczuwam obecność nielicznych przodków. Pytam się ich co się stało, a oni mówią mi, że to z rozkazu pani Integry. Me zdumienie nie ma końca. Czyżby naprawdę miało coś się wydarzyć...? Nie mam czasu, przenikam wzrost do mojego pokoiku i przyklejam się do szyby okna. Próbuję cokolwiek zrozumieć patrząc na wszystko z góry. Wojskowi są uzbrojeni po zęby i wsiadają do wojskowych pojazdów odjeżdżając po chwili w ustalonym szyku. Rozglądam się dalej i widzę... samego mistrza Alucarda! Tuż przy nim stoi Victoria i z uwagą słucha co mistrz ma jej ważnego do przekazania po czym osobiście wręcza jej Halconnen’a 30 mm. Co za zaszczyt! Zwykle robi to Walter lub ona sama, lecz jeśli sam mistrz wręcza jej broń to oznacza, że szykuje się poważna walka, a sam Anioł Śmierci musiał już wyruszyć. Odprowadzam wzrokiem oddalającą się młodą wampirzycę, która zmierza w kierunku samochodów wojskowych. Naprawdę podziwiam ją... Jej odwagę, a jednocześnie to, że dopiero zaczyna zdawać sobie sprawę kim w rzeczywistości się stała. Ponownie patrzę na mojego mistrza i czuję jak krew zaczyna we mnie szybciej płynąć. Widzę jak po raz ostatni sprawdza swego ”Szakala” 13 mm, po czym, ku mojemu zdziwieniu, zaczyna bawić się płytami gramofonowymi. Wzdycham ze zrezygnowaniem. Chyba nigdy go do końca nie zrozumiem... Patrzę jeszcze raz i widzę, że mistrz ma głowę skierowaną prosto w moją stronę. Energicznie macham mu ręką na powitanie jakbym widziała go po raz pierwszy od dłuższego czasu. Odwzajemnia gest i zaczyna coś mi pokazywać. Dłonią wskazuje na oddalającą się Victorię, następnie gestami pokazuje mi coś małego i w końcu oznajmia, że mam przyjść na dół. Wiem o co mu chodzi. Chce żebym przyniosła naboje do broni policjantki. Robię ostatni rzut okiem z góry na mistrza i wówczas on pokazuje mi jeszcze jeden gest, jak dla mnie bardzo ważny. Mianowicie robi dwa ruchy palcem wskazującym na masce pobliskiego samochodu po czym w tym miejscu pojawia się gruby, czarny krzyż, a w jego wnętrzu mniejszy, czerwony. W umyśle słyszę jego głos wymawiający moje imię, Sylvia... Me podniecenie sięga zenitu. Usta wyginają się w grymasie uśmiechu, a czerwone niczym krew oczy błyszczą się pełnym blaskiem. Oto znak, na który czekałam tyle lat... Nareszcie będę walczyć u boku mego mistrza! Także nowicjuszka będzie miała okazję mnie poznać. Przypomniało mi się jak pani Integra powiedziała raz, że mistrz lubi zbierać zabawki... Powiedziała to po tym jak w organizacji pojawiła się właśnie ona. Zabawne. Może i to prawda... W każdym bądź razie ta wampirzyca musi jeszcze dużo przejść aby zasłużyć sobie na miano mówienie do niej po imieniu. Ja już dostąpiłam tego zaszczytu i pomimo tego, że jestem niezależnym wampirem, nadal pragnę służyć memu mistrzowi. Odwracam się od okna, zabieram naboje, chwytam moją broń, wkładam ją do kabury i ze zdumiewającą szybkością schodzę w dół pchana wampirzym instynktem. Moje pragnienie po części zostało zaspokojone, a to jeszcze nie koniec...

***

Mistrz nad mistrzami...

Wampir nad wampirami...

THE END


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Priya : 2012-02-26 21:08:23
    Wow

    Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się ten tekst. Jest opisany dokładnie i w ciekawy sposób. Czekam na więcej takich dzieł :)

  • Meitsa : 2009-12-05 13:06:40

    Dziękuję za opinię i uwagę. Ze wstydem przyznaję, że nie wiedziałam, że to błąd.

  • Smok : 2009-11-27 11:10:01
    Spoko

    Jak na tematykę Hellsinga to całkiem fajne. Ale robisz błędy...na przykład, nie pisze się "w każdym bądź razie" jest "w każdym razie" lub "bądź co bądź"

  • Skomentuj