Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Zabawa w miłość

Zabawa w miłość, cz. II

Autor:melissa
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Dramat, Romans
Uwagi:Utwór niedokończony, Yaoi/Shounen-Ai, Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2009-12-29 10:39:27
Aktualizowany:2009-12-29 10:39:27


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Pole należy wypełnić w przypadku zamieszczenia tłumaczenia opowiadania zagranicznego. Wymaganymi informacjami są: odnośnik do oryginału oraz posiadanie zgody autora na publikację. (Przypominamy, że na Czytelni Tanuki zamieszczamy tylko te tłumaczenia, które takową zgodę posiadają.)

Dla własnych opowiadań, autor może wyrazić zgodę lub zakazać kopiowania całości lub fragmentów przez osoby trzecie.


Obudził się. I nawet nie musiał się rozglądać dookoła, bo dobrze wiedział, że go już nie ma. A po dokładnym przeszukaniu swoich rzeczy, odkrył także, iż jego bluza zniknęła. I teraz… Teraz nie miał już niczego materialnego, co by mu o nim przypomniało.

Szybko wykonał poranną toaletę, a następnie usiadł przed dużym lustrem, by się pomalować; włączył radio. I, gdy udało mu się już pomalować jedno oko… Usłyszał jego głos. Jego najnowszą piosenkę.

Odłożył kredkę do oczu i z szybko bijącym sercem wsłuchiwał się w tekst utworu. Z każdym jego kolejnym słowem bał się coraz bardziej. Bo niby dlaczego to wszystko miałoby się skończyć? Niby dlaczego miałby przestać go obrażać?

- … o, tak. Teraz słyszę to. Słyszę twoje jęki. I słyszę, jak prosisz mnie, bym cię pieprzył, Bill.

Czarno włosy wyłączył radio, czując zbierające się w oczach łzy. Na co liczył? Że Bushido nagle się w nim zakocha i napisze dla niego romantyczną piosenkę? Nigdy. Jego marzenia… Nigdy się nie spełnią. Ale sam wybrał sobie takie życie. Sam zdecydował, że będzie należeć do niego. Jednak… Chyba trochę się przeliczył. Bo ile jeszcze mógłby znieść? On też ma uczucia. Choć Bushido uważa, że ich nie ma. I tak go traktuje.

Nastolatek zmył niedokończony makijaż i wyszedł z pokoju. I tak musiał zejść na śniadanie, a kumple z zespołu może jednak nie zauważą, że coś jest nie tak.

Zbiegł po schodach do restauracji, a nim zdążył przekroczyć próg… Do jego uszu ponownie dobiegła tamta piosenka.

- Wyłączcie to natychmiast!

Czarno włosy stał osłupiały, a w chwilę później poczuł, jak brat obejmuje go.

- Nie martw się, Bill - powiedział pocieszająco. - On jest nienormalny, w ogóle się tym kretynem nie przejmuj.

W tamtym momencie… Miał ochotę do odepchnąć i uderzyć. Jakim prawem obrażał osobę, którą kocha?! Ale… No, tak. On o tym nie wie. Nikt o tym nie wie. Ale chyba najwyższa pora im to powiedzieć. I… Tak, będzie musiał. Jak najszybciej…

- Zamówię ci coś i powiem, żeby zanieśli do twojego pokoju, hm?

- Dzięki, Tom - chłopak uśmiechnął się lekko i ruszył schodami w górę.

Nie, nie miał prawa się złościć na niego, skoro on nie miał o niczym pojęcia. I, gdyby tylko nie kochał Bushida… Pewnie ucieszyłby się, słysząc to.

Wszedł do pokoju i rzucił się na łóżko. W ogóle nie miał siły. Czuł się… Fatalnie. Bo znowu zraniła go najważniejsza dla niego osoba. I to nie pierwszy, i nie ostatni raz, a ta świadomość bolała chyba najbardziej. To, że dla niego… Tak naprawdę zupełnie się nie liczy.

Zamknął oczy, wtulając twarz w poduszkę. Zasypiając, zapomniał, że dzisiaj mają koncert. I, że jest z nim umówiony krótko przed.

*

Przez cały dzień nie ruszył się z łóżka; David nawet odpuścił mu próbę, wierząc, że świetnie sobie poradzi. Ale on… Był w kompletnej rozsypce. Bał się zawieść przyjaciół, ale… Nie miał siły, by zmusić się do śpiewania. A najgorsze było to, że czas nieubłaganie uciekał. I już niedługo będzie musiał wstać, wyjść z pokoju, pomalować się, założyć maskę z szerokim uśmiechem, wyjść na scenę i… Zaśpiewać, udając, że wszystko w porządku.

Taka jest sława. On dobrze o tym wie. Ale… Coraz trudniej z dnia na dzień, zakładać tą samą maskę. Już mu się znudziła, choć nie używał jej od samego początku. Bo kiedyś był szczęśliwy, ale potem… Zaczęły się dziwne afery, Bushido składał bardzo odważne propozycje… I później… Później się w nim zakochał.

Usłyszał pukanie do drzwi; mruknął pod nosem niewyraźną zgodę na wejście, nawet nie racząc ruszyć się z miejsca i spojrzeć w kierunku drzwi. Ale nagle… Do jego nozdrzy dostał się znajomy zapach, a zaraz później… Poczuł jego ciepłą dłoń na swojej głowie.

- Coś się stało? - jego głos ranił jeszcze bardziej niż zawsze.

Po co zadawał takie idiotyczne pytania? Przecież dobrze wiedział. I o tym, co czuje też. Bo choć Bill nigdy mu tego otwarcie nie powiedział… Na pewno wiedział doskonale.

- Dlaczego znowu to zrobiłeś? - zapytał nastolatek, nawet na niego nie patrząc.

- Co?

- Twoja piosenka…

- Przecież się na to zgodziłeś.

- Na co?! - wrzasnął czarno włosy, gwałtownie podrywając się z miejsca. - Czy ja kiedykolwiek powiedziałem, że…

- Tak, Bill. Dobrze o tym wiesz - przerwał mu mężczyzna, a następnie złapał go za podbródek i stanowczo przyciągnął do siebie. - Powiedziałeś, że akceptujesz wszystko. A swoją drogą… Nie kłamałem. Wiesz o tym.

- Ale…

- To była tylko prawda - westchnął ciemno włosy, a następnie popchnął go w tył.

- To mnie rani… - szepnął młodszy Kaulitz, ale mimowolnie objął jego kark dłońmi, czując jego usta na swojej szyi.

- Prawda boli - stwierdził Bushido, przygryzając płatek jego ucha. - Zawsze.

Czarno włosy nie odezwał się już ani słowem, pozwalając, by ten, który tak bardzo go krzywdzi… By dotykał jego ciała z fałszywą i nic nie znaczącą czułością. By szeptał mu do ucha ciepłe słowa, które sprawiały, że czuł się lepiej. Lepiej, bo… To były kłamstwa. Pozwalał, by wciskał mu brednie. I pragnął ich bardziej niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Chciał słuchać jego głosu, który mówił te wszystkie wspaniałe słowa…

- Jesteś słodki, Billy.

Kochał jego słowa. Każde zdanie. Kochał… Kochał jego. I wszystkie jego kłamstwa.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.