Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Drużyna Słońca

Autor:sahugani
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Mistyka, Obyczajowy, Science-Fiction
Uwagi:Wulgaryzmy
Dodany:2010-04-14 23:17:04
Aktualizowany:2010-04-15 21:50:04


Jeśli skopiujesz ten tekst na swoją korzyść bez mojej wiedzy i zgody zostaniesz ugotowany w zupie jarzynowej.


Pewnego słonecznego dnia, kiedy przyroda budziła się do życia, ptaki wesoło śpiewały, kwiaty rozkwitały na drzewach i krzewach, a zgrabne dziewczyny zaczynały nosić coraz krótsze spódniczki, w pewnym parku doszło do niecodziennej sytuacji. Pozornie nic jej nie zapowiadało. Zwykły młody chłopak siedzący na ławeczce parkowej, zaciekle czytający książkę. Samotnie. Jego jedynym towarzyszem był czerwony plecak, leżący tuż obok, niczym symulacja towarzysza w celebracji tej pięknej pogody.

Po przeczytaniu kolejnego zdania podniósł oczy od książki. Jego wzrok był już nieco zmęczony, bo spędził nad powieścią dłuższy czas. Poczuwszy nagłą absurdalną chęć spojrzenia na słońce, podniósł wzrok jeszcze wyżej. Stała się rzecz naturalna. Nasza najbliższa gwiazda oślepiła swoim blaskiem chłopaka. Ten zmrużył oczy i spojrzał przed siebie. Kiedy jeszcze oślepienie nie minęło, ujrzał wśród niewyraźnego kształtu otoczenia dwie zmierzające ku niemu postacie. Przetarł oczy. Już wszystko było dobrze.

W jego kierunku zmierzał młody, szczupły i dość wysoki przystojny chłopak oraz atrakcyjna brunetka średniego wzrostu. Oboje byli ubrani w koszulki z dużym słoneczkiem. Ich piękne uśmiechy były do perfekcji opanowane i można by rzec, że trochę nienaturalne. Wyglądali trochę jak akwizytorzy…

Stanęli przed zdumionym chłopakiem. Stali tak chwilę w milczeniu. Nasz bohater miał dziwnie skrzywioną minę.

- Witaj! - powiedział nagle przybysz w słonecznej koszulce - Kamil, zgadza się?

- Tak… - chłopak siedzący na ławce podał mu dłoń.

- Cześć. - przywitała się identycznym gestem dziewczyna uśmiechając się niewinnie.

- No cześć. - Kamil pomimo nietypowej sytuacji nie stracił sceptycznego wyrazu twarzy - Kim jesteście, czego chcecie?

- Ja jestem Arek, ale w Drużynie mówią na mnie Zubaran.

- Ja jestem Paulina, ale nazywają mnie Aribeth.

Uśmiechnęli się promiennie. Kamil obdarzył ich zdegustowanym spojrzeniem, westchnął i odłożył książkę na bok. Gestem ręki zachęcił ich do dalszej przemowy.

- Reprezentujemy Drużynę Słońca. - zaczął Arek vel Zubaran - Przybyliśmy tutaj, by wcielić cię w nasze szeregi…

- Ja przepraszam, że przerywam. - wtrącił się Kamil - Czy wy sprzedajecie dekodery Polsatu czy coś takiego? - zapytał wskazując palcem słoneczko na koszulce Arka - Bo jeśli tak to nie jestem zainteresowany…

- Nic nie rozumiesz. - rzekł stanowczo, ale nie tracąc entuzjazmu członek Drużyny Słońca.

Usiedli energicznie na ławce, po obu jego stronach, Arek po prawej, Paulina po lewej, spychając bezpardonowo plecak Kamila.

- Chcielibyśmy cię uświadomić, że… - kontynuował „Zubaran".

- …świecisz! - dokończyła entuzjastycznie za swojego towarzysza „Aribeth".

Oboje byli w dość niekomfortowo bliskiej odległości od Kamila. Ten jednak nie zdradzał swojego przerażenia, wciąż utrzymując tę samą minę.

- Świecę? - zdziwił się. - W sensie, że mam tłustą cerę?

Arek i Paulina złapali się jednocześnie za twarz w geście zrezygnowania. Nie zrozumieli najwidoczniej, że te słowa ze strony Kamila to nie była głupota, a celowe zachowanie próbujące wyprowadzić ich z równowagi.

- „Świecenie" to taka magiczna zdolność, którą posiada każdy członek Drużyny Światła. - tłumaczyła Paulina - Ale nie możemy ci więcej o tym tutaj powiedzieć. Musisz iść z nami.

- Czemu niby miałbym iść z wami? - zapytał zmęczony już dziwnością tej sceny Kamil.

- Widocznie nie rozumiesz do końca naszego przekazu. - zauważył Arek zasępiając się chwilowo.

- Szczerze mówiąc to wcale. - oznajmił Kamil.

- My, Drużyna Słońca, mamy ważną misję do wypełnienia. - tłumaczył „Zubaran" w uniesieniu - Nie powinniśmy o tym mówić na głos, ale… od nas zależy… przyszłość tego świata.

- Aha. - wyraził swój sceptycyzm Kamil.

- Potrzebujemy jednak kogoś takiego jak ty! - do rozmowy włączyła się Paulina, która zaczęła wić się namiętnie na ławce głaszcząc delikatnie Kamila po ramieniu - Potrzebujemy twojego „świecenia", twojego silnego charakteru, twoich umiejętności…

Chyba większość hetero chłopaków zmiękłoby w tym momencie. Ale nasz bohater był twardy. Z kamienną miną wypowiedział te słowa:

- Nie wiem o co wy walczycie i miło, że się starasz, ale choćbyś pokazała cycki to nigdzie z wami nie pójdę.

Dziewczyna natychmiast się wyprostowała i zaczerwieniona wyszeptała do siebie: „cholera, to zawsze działało…". Kamil zaś odwrócił się do „Zubarana":

- Prawdopodobnie myślisz teraz, że jestem gejem, ale to nie to. Ja po prostu myślę. Nie dam się nabrać na koszulki Polsatu i fajną laskę, żeby jacyś dziwacy z pseudonimami z gier RPG zaciągnęli mnie do jakiejś stodoły i tam wydymali czy nie wiem co. Chyba was zjebało.

Wypowiedział to wszystko nie unosząc się, co z pewnością było trudne, niemniej z jakiegoś powodu Kamil nie zmieniał swojej mimiki prawie wcale.

- To nie są koszulki Polsatu! - zdenerwował się Arek - Jesteśmy Drużyną Słońca! - wstał z ławki - Czy tak ciężko ci zrozumieć, że jeśli nie zaczniemy działać to w ciągu kilku dni dojdzie do końca świata!

- No to trudno.

- Nie wierzysz mi. - powiedział Arek cicho zrezygnowanym tonem.

- Po pierwsze: tak, nie wierzę ci. Po drugie: nawet jakby miał być ten koniec świata, to średnio mi to przeszkadza.

- JAK TO?! - oburzyli się członkowie Drużyny jednocześnie.

- No zwyczajnie. Niech się kończy.

- „Niech się skończy"?! - zbulwersował się Arek - Przecież koniec świata to śmierć wszystkich ludzi! Absolutna zagłada, koniec wszystkich kultur, koniec cywilizacji, koniec człowieczeństwa!

- A czy to tak źle? - zapytał Kamil - Dzieci w Afryce przestaną głodować, pójdą do Nieba. Wszyscy przestępcy przestaną źle czynić i pójdą do Piekła. I tak ze wszystkimi. Koniec męczenia się tutaj.

- A co z przyrodą? - wtrąciła się Paulina - Co z wschodami słońca? Co z deszczem? Co z wszystkimi tymi rzeczami, które moglibyśmy jeszcze razem osiągnąć?

- Cytujesz „Earth Song" Michaela Jacksona. - zauważył nasz bohater - Też lubię tę piosenkę.

„Aribeth" przeklęła po cichu i wstała z ławki.

- Daj nam chwilę. - poprosił Kamila Arek i delikatnie pociągnął za sobą Paulinę jakieś dwa metry dalej.

- Spoko.

- On jest absolutnie bez uczuć! - zaczęła tę „naradę" Paulina.

- Ma uczucia. - stwierdził Arek - Tylko je tłumi. Prawdopodobnie niedawno stało się coś przykrego dla niego. Może ktoś zmarł, może dziewczyna go rzuciła. Jakaś depresja i rezygnacja.

- Masz rację. - rzekła Paulina - Wybacz, że się wściekłam, członkowie Drużyny nie powinni tego robić. Więc diagnoza jest taka: brak miłości.

- Tak, brakuje miłości i uczuć w jego życiu. - pokiwał głową „Zubaran" - musimy się zastanowić, jak mu pomóc i wdrożyć miłość z powrotem do jego życia.

- Jeśli tę „miłość" ma mi dać ta laska to wchodzę w to. Może być nawet na tej ławce. - włączył się do rozmowy Kamil wciąż siedzący na ławce, mówiąc na tyle głośno, by go słyszeli.

- Świnia! - oburzyła się „Aribeth".

- Wszystko słyszałeś?! - zdziwił się Arek.

- Oczywiście. I to bez wysiłku. Mówiliście na tyle głośno, że wysiłkiem było was nie słyszeć.

- Powiedz nam, jak możemy ci pomóc! - zapytał rozpaczliwie „Zubaran".

- Pomyślmy…

Kamil przyłożył palec do ust w geście rozmyślania. Spojrzał w niebo. Zmrużył oczy. Zastanawiał się. W oczach Arka i Pauliny pojawiła się nadzieja. Być może było coś, co mogliby zrobić, by ostatecznie zwerbować Kamila. Milczenie potrwało jeszcze chwilę. Nagle nasz bohater wzniósł palec ku niebu i oznajmił:

- Wiem!

- Co?! - zapytali entuzjastycznie członkowie Drużyny jednocześnie.

- Odpierdolcie się! - rzekł Kamil z szerokim, nienaturalnym uśmiechem.

Arek pokręcił głową ze zrezygnowaniem.

- Być może Czarny Pan na niego wpłynął? - zwrócił się do Pauliny.

- Ale przecież nie mógł! Przecież on „świeci"! - zauważyła dziewczyna.

- No tak! O co tu może chodzić? - zachodził w głowę Arek.

- O nic. - odparł Kamil - Po prostu idźcie sobie. Nie chcę waszych dekoderów Polsatu, waszych cukierków, waszych pierdół, waszych… - spojrzał na Paulinę - … no okej, ciebie to może i bym chciał, ale nie o to chodzi. Nie dam się nabrać na wasze gadanie. Nie wiem tak naprawdę o co wam chodzi, w ratowanie świata i tak nie uwierzę, w „świecenie" też nie. Tym bardziej w „czarnego pana". Tak to możesz mówić o swoim Wacku jak się nie umyjesz. Nie wierzę wam i tyle, zostawcie mnie w spokoju.

- Czy naprawdę nie jesteś w stanie zrozumieć, jakoś pojąć, że są na świecie ludzie, którzy bezinteresownie starają się nieść dobro? - zapytał Arek - Wiesz, dlaczego nazywamy się Drużyną Słońca? Bo chcemy dawać ludziom promyki. Promyki nadziei na lepsze jutro. Chcemy, by każdy kraj, każda kraina, każde miasto, każda rodzina, każdy człowiek stawał się dobry, lepszy. By wszystkim było lepiej. To długotrwały proces, ale z pomocą osób, które „świecą" wcale nie niemożliwy. Całe to staranie jednak może pójść na marne, bo oto świat stoi w obliczu zagłady. I jeśli nam nie pomożesz, to będzie koniec. Koniec wszelkiej nadziei.

- Prosimy cię, dołącz do nas. - powiedziała smutno Paulina i… uklęknęła.

- Błagamy. - Arek powtórzył ten gest.

Kamil po uważnym wsłuchaniu się w tę przemowę rzekł:

- Nie. Możecie sobie wstawać, ja mam to w dupie i nigdzie nie idę.

Wobec tego, że członkowie Drużyny Słońca nie wstawali i patrzyli na niego błagalnie, kontynuował:

- Możecie sobie klęczeć do kiedy chcecie. Powodzenia. Ja mam co robić.

Sięgnął po czytaną wcześniej książkę i znowu zanurzył się w lekturze.

Paulina i Arek spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Pozostała im tylko jedna możliwość. Arek kiwnął głową. Rzucili się jednocześnie na Kamila. Jego książka spadła na ziemię. Złapali go za ręce. Udało im się ściągnąć go z ławki. Szybko się jednak wyrwał. Dość silnym ciosem uderzył „Zubarana" w brzuch, „Aribeth" jedynie odepchnął.

- Mam wezwać policję czy wreszcie się odpierdolicie?! - zdenerwował się nasz bohater.

Paulina stała jeszcze przerażona. Jej serce biło naprawdę szybko. Tymczasem Arek wstawał z klęczek, powoli dochodząc do siebie.

- Chodźmy, nic tu po nas. - rzekł.

Paulina obdarzyła Kamila wzrokiem pełnym żalu i nienawiści. Ale nie odezwała się. Przytuliła się do Arka i razem odeszli w swoją stronę. Mówili coś po cichu o braku nadziei i końcu świata.

Tymczasem usatysfakcjonowany Kamil usiadł spokojnie na ławce. Podniósł z ziemi Biblię, którą starał się czytać i wrócił do wytrwałej lektury. Sięgnął jeszcze po kanapkę z plecaka. Odprężył się. Po raz pierwszy od dawna uśmiechnął się. Widział słońce, czuł przyjemny ciepły wiatr, słyszał śpiewające ptaki. Celebrował ten jeden z ostatnich dni.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.