Opowiadanie
Córka Boga
Rozdział 1
Autor: | Itasagi |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Harry Potter |
Gatunki: | Fikcja |
Uwagi: | Self Insertion |
Dodany: | 2011-08-13 08:00:25 |
Aktualizowany: | 2011-08-12 10:31:25 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
- I oto jestem - pomyślała i spojrzała na pociąg. Był to Hogwart Express. A ona stała na peronie 9 i 3/4.
Naokoło przepływał tłum dzieci i rodziców, którzy spieszyli się by zająć miejsce w wagonie. Ale ona nie ruszała się z miejsca. Miała dużo czasu. Nikt jej nigdzie nie poganiał. Ale nie mogła stać tam wiecznie. Ruszyła się powoli i wsiadła do pierwszego, lepszego wagonu. Przeszła przez kilka z nich, ale nigdzie nie mogła znaleźć pustego przedziału. W końcu udało się jej zlokalizować taki, w którym siedziała tylko jedna osoba. Była to dziewczyna o długich, falowanych, brązowych włosach. Spoglądała przez okno melancholijnym wzrokiem w bliżej nieokreślony punkt. Ocknęła się dopiero, gdy trzasnęły drzwi.
- Och! - wyrwało się jej.
- Można?
- Tak. Proszę. - Uśmiechnęła się promiennie. - Jestem Lauren Bryant.
- Melani Savini. Miło mi - przywitała się i usiadła naprzeciw towarzyszki podróży.
Wyjęła książkę z torby i położyła ją na półeczce pod oknem. Oparła głowę o szybę i zapatrzyła się na ludzi idących peronem. Nie chciała wdawać się w zbędną rozmowę. Nagle zorientowała się, że Lauren przygląda się jej. Postanowiła ją zignorować, ale cały czas czuła na sobie jej wzrok. Poczuła się jakby była jakimś rzadkim gatunkiem zamkniętym w klatce.
Powoli zaczynała tracić cierpliwość. Odliczyła do dziesięciu i wyciszyła emocje. Wzięła książkę w ręce i zagłębiła się w jej treść. Lauren w końcu wyczuła tę złowrogą aurę, otaczającą Melani i zaczęła kontemplować widok za oknem.
I w takiej, pełnej napięcia, ciszy spędziły dwie godziny podróży. Nagle otworzyły się drzwi i pojawiła się w nich pani ze słodyczowym wózkiem.
- Coś dla was, kochanieńkie? - spytała, uśmiechając się promiennie.
Dziewczyny spojrzały na siebie. Lauren podeszła do wózka.
- Poproszę lukrecję i dwie czekoladowe żaby. A ty coś chcesz? - spytała, spoglądając na Melani.
Zwlokła się ze swojego siedzenia. Długo przypatrywała się słodyczom. W końcu wybrała trzy paczki fasolek wszystkich smaków. Usiadły z powrotem na swoich miejscach.
Zapadła niezręczna cisza. Melani poczuła, że jednak nie mogą spędzić tak całej drogi. Wyciągnęła rękę, w której trzymała paczkę fasolek, w stronę Lauren. Wzięła z niepokojem jedną z nich.
- Fasolowa... Nie tak źle.
Spojrzały na siebie i wybuchnęły śmiechem. Reszta drogi minęła w miłej i lekkiej atmosferze. Nawet nie zauważyły, kiedy podróż dobiegła końca.
Wysiadły z pociągu i dały się porwać tłumowi. Razem z nim dotarły nad brzeg jeziora i przepłynęły je łodziami wraz z resztą uczniów.
W końcu na horyzoncie pojawił się zamek.
Był wielki, stary i niesamowicie piękny. Patrzyły na niego jak zaczarowane. Z każdą chwilą sprawiał wrażenie bardziej i bardziej magicznego.
Łodzie przybiły do brzegu. Wysiadły i skierowały się w stronę wejścia.
W korytarzu czekała na nich starsza czarownica. Wyłożyła im kilka podstawowych zasad panujących i otworzyła drzwi. Wprowadziła ich do wielkiej sali, gdzie przy długich stołach siedziała już reszta uczniów. Przeszli na sam koniec pomieszczenia. Zatrzymali się przed stołkiem, na którym położona była stara tiara. Mcgonagall wyjęła zwój i zaczęła wyczytywać alfabetycznie uczniów.
Melani czekała cierpliwie na swoją kolej i rozglądała się po sali. Jej wzrok padł na stół nauczycielski. Przyglądała się uważnie każdemu z profesorów.
Nagle zauważyła jego.
Siedział tam spokojny i opanowany, obserwował uczniów siadających na stołku. Nie zauważył jej. Jeszcze.
Wyglądał dokładnie tak samo jak zawsze. Jego czarne włosy jak zwykle wyglądały na przetłuszczone. Choć były krótsze niż kiedyś.
Nagle usłyszała swoje nazwisko. Zauważyła, że on drgnął. Powoli podeszła do tiary. Kątem oka widziała, że ją obserwuje. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie i niedowierzanie, choć starał się to ukryć. Ale ona znała go zbyt dobrze, żeby dać się nabrać.
Usiadła na stołku i czekała.
- Kogo ja tu mam... - Usłyszała głos w głowie. - Myślę, że w twoim przypadku wybór jest naprawdę prosty. Slytherin!
Jak po każdym przydzieleniu rozległy się brawa i wiwaty.
Spokojnie podeszła do stołu swojego domu i zajęła miejsce obok Lauren. Spojrzała znów w stronę profesorów. Severus obserwował ją. Nawiązała z nim kontakt wzrokowy. Zerknął na nią niepewnie. Nie zastanawiała się długo nad tym, co powinna zrobić. Uśmiechnęła się i pomachała do niego dyskretnie. Zaskoczenie malujące się na jego twarzy zdradzało, że tego się nie spodziewał. Zaśmiała się pod nosem. Spojrzał na nią z politowaniem i uśmiechnął się niemal niezauważalnie.
- Na co się tak zapatrzyłaś? - spytała ją Lauren.
- Na nic. Zawiesiłam się na chwilę - odpowiedziała z uśmiechem.
- Jak sobie chcesz - stwierdziła Lauren, wzruszając ramionami.
Takie sobie. Zapowiadało się naprawdę świetnie. Ostatnie zdania zdają się być klepane na zasadzie ,,on zrobił to, ona zrobiła to''.
Harry ma dokładnie dwa lata ^^
Cieszę się, że ktoś się zorientował.
:)
Fajne podoba mi się czekam na więcej. Tylko ciekawi mnie w jakich czasach jest to osadzone. Po śmierci Voldemorta a Snape żyje czyli to raczej po akcji w Dolinie Godryka. Czyli głowna bochaterka nie spotka Harrego tak bo w tym czasie ma z 2-3 lata tak????