Opowiadanie
Świat z papieru i stali. Okruchy Japonii - recenzja
Autor: | Yumi |
---|---|
Redakcja: | IKa |
Kategorie: | Książka, Recenzja |
Dodany: | 2011-10-31 22:10:45 |
Aktualizowany: | 2011-11-05 22:24:45 |
Tytuł: Świat z papieru i stali. Okruchy Japonii
Praca zbiorowa pod redakcją: Martyny Taniguchi i Aleksandry Watanuki
Korekta: Urszula Zygaldewicz, Aldona Modrzewska
Projekt okładki: Martyna Taniguchi, Karolina Balcer
Liczba stron: 268
Rok wydania: sierpień 2011
Wydawca: Waneko
Seria wydawnicza: Okruchy Japonii: Japonia-Kultura-Manga
Świat z papieru i stali to pierwsza pozycja z cyklu Okruchów Japonii - serii, którą Waneko zdecydowało się zaprezentować polskiemu, acz niekoniecznie mangowemu, czytelnikowi. Najwyraźniej, do tej pory stricte mangowe wydawnictwo, postanowiło nieco rozszerzyć swoją ofertę, a tym samym grono potencjalnych klientów. W końcu nie tylko fani japońskiego komiksu i animacji interesują się Japonią, prawda?
Książka ta jest wznowieniem wydania ze stycznia 2005 roku. Składa się na nią dokładnie siedemdziesiąt felietonów podzielonych na kilka działów. Pierwszy z nich został zatytułowany „W kręgu historii, tradycji i kultury”, dalej mamy „Japonię dziś”, następnie „W normalnej Japonii” i „Manga - prawdy i mity”, a ostatnią i zarazem najkrótszą częścią książki jest „Japonia od kuchni”. Według opisu znajdującego się na tylnej okładce, celem autorów było ukazanie czytelnikowi Japonii jako kraju o wielu twarzach: tradycyjnej, nowoczesnej, kochającej komiksy, egzotycznej, a także tej zaskakująco „normalnej” i w niektórych aspektach bliższej, niż by się mogło wydawać. W środku znajdziemy felietony pisane przez najróżniejsze osoby: Polaków mieszkających w Japonii, Japończyków żyjących w Polsce (co ciekawe, część artykułów ich autorstwa już oryginalnie była pisana w języku polskim) albo i nie, studentów japonistyki i wielu innych osób w jakiś sposób z Japonią powiązanych. Tytuł bardzo dobrze obrazuje, z czym mamy do czynienia - są to rzeczywiście „okruchy Japonii”, jakieś jej cząstki zebrane razem. Felietony dotyczą bowiem tematów dość losowych. Oczywiście wszystkie krążą zawsze wokół jednego zagadnienia, jakim jest tytuł działu, ale zawsze jest to zakres szeroki, a wszystkiego się przecież napisać nie da. Starano się raczej opisać rzeczy stosunkowo mało znane, ciekawostki, aniżeli „tematy wielokrotnie poruszane już w podobnych publikacjach” (cytując słowa redakcji zawarte we wstępie). No bo czy któryś z czytelników miał kiedyś w ręku monetę dziesięciojenową? A jeśli nawet, czy zwrócił uwagę na skarb, który kryje w sobie ten niewielki przedmiot? Słyszał może o Rakugo? Albo czy wie, jakie jeszcze religie prócz buddyzmu i shinto istnieją w Japonii? Ja nie wiedziałam. Ale po kolei.
Każdy chyba domyśla się, co można znaleźć w dziale pierwszym - „W kręgu historii, tradycji i kultury”. Teksty o świątyniach, o tradycyjnie obchodzonym Nowym Roku, o herbacie, o korzeniach mangi itd., itp. Na uwagę zasługuje wcale obszerny artykuł na temat kultury ludu Ainu pierwotnie zamieszkującego Hokkaido, później wypartego przez ludność japońską, a obecnie stanowiącego mniejszość etniczną w Japonii. Mnie bardzo przypadł do gustu także felieton zatytułowany „Mała religia - wielka wiara”, opowiadający o stosunkowo mało popularnym wyznaniu, które narodziło się w Japonii w epoce Meiji. Zapewne wielu czytelników zdziwi tekst o Miyazakim umieszczony w tym akurat dziale i odnoszący się wielokrotnie do współczesnego społeczeństwa japońskiego - być może ma to związek z faktem, iż reżyser ten garściami czerpie z mitologii swojej ojczyzny… A może to tylko przeoczenie ze strony redakcji. Dział pierwszy kończy felieton zatytułowany „Bose stopy, popiół i serca…”. Opowiada on w sposób bardzo prosty i bezpretensjonalny o Hiroszimie, trafiając czytelnika (a przynajmniej mnie) prosto w serce. Teoretycznie na ten temat powiedziano już wiele, jednak autorka tego tekstu podeszła do niego od trochę innej strony i efekt zapada w pamięć na długo. Z działu drugiego - „Japonia dziś” - możemy dowiedzieć się, jak Japończycy postrzegają nasz kraj i społeczeństwo, poznać trochę ich sposób myślenia, te nietypowe dla nas fragmenty ich codzienności, a także odwiedzić kilka miejsc oraz przyjrzeć się nieco bliżej Cesarzowej - oczami japońskimi, jak i polskimi. W „Japonii od kuchni” znajdziemy garść informacji na temat tego, co jedzą współcześnie Japończycy oraz kilka przepisów na japońskie potrawy.
Nieco dziwacznie brzmi tytuł działu trzeciego - „W normalnej Japonii”. Niekoniecznie długa, ale na pewno bardzo ciekawa część książki. Jest to zbiór felietonów autorstwa jednej osoby: Aleksandry Watanuki, która opisuje swoje przeżycia, czyli pierwsze kroki stawiane w obcym kraju. Nauka języka japońskiego, później studia na japońskiej uczelni, pierwsza praca, pierwsza styczność z obcym narodem. Myślę, że można to potraktować jako próbkę następnej części cyklu - Japońskiego codziennika, który będzie już w całości pracą pani Watanuki. Muszę przyznać, że patrząc przez pryzmat artykułów, które napisała ona na potrzeby Światu z papieru i stali, Codziennik zapowiada się interesująco.
Nie mogło oczywiście zabraknąć działu traktującego o mandze. Poświęcony on został w dużej mierze spojrzeniu Japończyków na rodzimy komiks, a także osobie, o której mówi się, że mangę jako taką stworzyła - Osamu Tezuce. Prócz kilku artykułów w całości jemu poświęconych, bądź tylko w którymś momencie wspominających o „ojcu mangi”, znajdziemy tu także parę tekstów o tym, jak postrzegany jest komiks japoński w Polsce (i tak, nawet na ten temat można napisać coś nowego i niekoniecznie powszechnie znanego). Oczywiście nie mogło zabraknąć także felietonów o poszczególnych tytułach. Nawet jeśli wygląda to na małą kryptoreklamę (Locke Superczłwiek, Cześć, Michael!, Great Teacher Onizuka, Tu Detektyw Jeż, Video Girl Ai - no cóż, nikt mi nie powie, że dobór tytułów był przypadkowy…), to rzeczywiście są to mangi cenione, choć nie zawsze doceniane. Do tego działu trafiły także artykuły opowiadające o Miyazakim, Ghost in the Shell czy dobrze wszystkim znanej Pszczółce Mai. Rzecz warta uwagi to wywiad z Fuyumi Soryo, autorką znaną zapewne części czytelnikom z wydanej u nas piętnastotomowej mangi Mars lub ukazującej się kiedyś na łamach Mangamixu jednotomowej Doll. Muszę przyznać, że wywiad jest bardzo obszerny i wyczerpujący - owszem, pewnie bardziej zrozumiały będzie dla tych, którzy z twórczością tej pani są dobrze obeznani, ale nawet ktoś, kto nie miał z nią nigdy styczności, może dowiedzieć się ciekawych rzeczy. O codzienności twórcy mangi i o tym, że aby je tworzyć (i to tworzyć całkiem niezłe tytuły) wcale nie trzeba ich czytać ani lubić. Są twórcy, którzy do tej branży trafili przypadkiem i traktują ją wyłącznie jako źródło zarobku…
Na ostatnich stronach książki znajduje się krótki i treściwy „Savoir vivre wyjeżdżających do Japonii” i kilka słów o autorach felietonów zawartych w całej książce. Skoro już przy nich jesteśmy - chyba najlepsze wrażenie zrobiły na mnie teksty pisane przez Martynę Taniguchi i Aleksandrę Watanuki, choć to oczywiście moja subiektywna opinia i nie każdy musi się z nią zgadzać. Zdarzają się jednak w zbiorze takie artykuły, które wydają mi się niepełne. Dany temat zostaje rozpoczęty i nawet rozwinięty, ale kończy się w momencie, w którym dopiero zaczyna mnie interesować. Takie wrażanie miałam zwłaszcza w początkowych działach - zupełnie jakby autorzy chcieli podać absolutne minimum informacji. Przydałoby się także małe wyjaśnienie, kim są wielokrotnie przy różnych okazjach wspominani esperantyści, bo odnoszę wrażenie, że w pierwszej chwili nie tylko ja nie wiedziałam, o czym mowa.
Świat z papieru i stali został wydany porządnie. Miękka okładka nie jest co prawda specjalnie trwała, ale za to prezentuje się całkiem ładnie i jest na tyle barwna, że wyróżnia się z tłumu, a w końcu taka jej główna rola. Po stronie tytułowej znajduje się spis treści - umieszczenie go w tym miejscu uważam za o tyle dobre rozwiązanie, że czytelnik może sobie od razu przejrzeć tytuły poszczególnych felietonów i wybrać te interesujące go, zamiast przedzierać się wpierw przez ileś stron i artykułów (spisy treści rzeczywiście bywają umieszczane w dziwnych miejscach). Oprócz tekstów w środku znajdziemy także liczne fotografie i obrazki (np. kadry z mangi) związane oczywiście z daną tematyką. Są to niestety przede wszystkim zdjęcia czarnobiałe (co, podobnie jak miękka okładka, wpłynęło pewnie znacząco na cenę książki), aczkolwiek w kilku miejscach zamieszczono wkładki z kolorowymi ilustracjami wraz z ich opisami - łącznie tych stron jest trzydzieści i jest to rozwiązanie bardzo dobre zwłaszcza w przypadku pokazywania potraw oraz rzeczy związanych z kulturą: na przykład wielobarwnych kimon. W samych artykułach wypatrzyłam kilka literówek, zgubionych przecinków i tym podobnych, ale nie są to rzeczy znacząco wpływające na komfort czytania (z wyjątkiem sporego „babola” przy notce o Martynie Taniguchi - tam wręcz sens tego, co miało zostać przekazane, umyka w dzikim galopie).
Czy Świat z papieru i stali uważam za rzecz godną polecenia? No cóż, z powyższego tekstu wynika wyraźnie, że ta książka zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Jest to pozycja ciekawa i wydaje mi się, że zadowoli pasjonatów Japonii samej w sobie. Różnorodna tematyka daje duże szanse, że każdy znajdzie coś, co go zainteresuje, a masa zdjęć na pewno jest dodatkowym atutem. Siłą rzeczy autorzy felietonów to osoby obeznane z tematem, o którym piszą, a zmiana perspektywy w zależności od tego, który z nich dany artykuł napisał. rzeczywiście pokazuje czytelnikowi wielowymiarowy obraz Japonii.
Z opisu wynika że książka jest po prostu odjechana czegoś takiego szukałem wyruszam na polowanie po empikach