Opowiadanie
Ryu Yukira
Płatny zabócja
Autor: | Michiszisa |
---|---|
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Fantasy, Mroczne |
Uwagi: | Utwór niedokończony |
Dodany: | 2011-12-26 08:00:47 |
Aktualizowany: | 2011-12-26 12:23:47 |
nie kopiować oryginału
Ciemność, to droga którą wybrałam. Byłam świadoma rzeczy, które na mnie czekają. Dobrze wiedziałam co tracę zagłębiając się w mojej decyzji, lecz ja mam zamiar nadal podążać tą drogą. Nic ani nikt tego nie zmieni, bo sama wezwałam i pragnęłam tej mocy. Dziś pochłonęła mnie całkowicie. Kiedy korzystam z mej ciemności, z jej najgłębszych zakamarków, wtedy daję się ponieść tej sile i robię, co miałam robić. Nawet teraz nie boję się tej ciemności i nie obawiam się wroga, którego będę musiała zabić dla pieniędzy. Po prostu korzystam z mej mocy jak najwięcej aby potem nie żałować, że mogłam, a nie zrobiłam. Słyszę własne kroki głośno i wyraźnie, a mimo to nie słyszę swego oddechu. Czyżbym nie oddychała? A może zbyt ciężko kroczę po tych krętych schodach? Czuję twoją obecność bestio...czuję także obecność wroga, a nie czuję siebie. Więc się zaczyna. Trzeba przebudzić swoje zło...
- Shirutsi fire - tajemniczy głos wyszeptał kilka słów, a jego rękę pochłonął żar płomienia oświetlając koniec schodów.
Nawet teraz wiem, że ciemność stoi po mojej stronie. Nie ważne gdzie skrywa się przeciwnik... ja zawsze go odnajdę. Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych, nie z tą siłą
Czarna postać zacisnęła płomienną pięść przymykając brąz oczy. Chwilą ciszy nasłuchiwała swego oddechu poszukując przeciwnika, który skrywał się w podziemiach. Wzdrygnęła się momentalnie podnosząc niebezpieczną rękę i chwyciła nią ostrze. Podniosła powoli powieki okręcając się ku przeciwnikowi, a wtedy mężczyzna spojrzał w przerażające oczyska o gadzim spojrzeniu i krwawym kolorze. Obserwował ruchy jej ust, ale dźwięk nie mógł dojść do jego uszu jakby dobrze rozumiał słowa, ale nie chciał aby okazały się prawdą. Nie chciał jeszcze umierać mimo swoich grzechów za które teraz go ścigała.
Nie patrz tak na mnie. Nie zlituję się nad tobą. Twoja przestraszona mina nie robi na mnie żadnego wrażenia. Bywałam w gorszych sytuacjach, a teraz giń i pokaż mi swoją moc, którą miałam zniszczyć.
- Zdychaj... - wyszeptała, a ogień z ręki przeniósł się na przeciwnika paląc go żywcem. Dziewczyna wsłuchiwała się w jego krzyki rozpaczy głowiąc się nad jego cierpieniem. Jak bardzo cierpiał przez jej siłę?
- Nienawidzę takich jak ty. Wzywacie dla zabawy bestie o cudownych mocach, a potem boicie się je używać, albo nie potraficie. Czasem, tak jak ty, używacie ich w niewłaściwy sposób, a potem ja muszę po was sprzątać. Jesteście żałośni, wy wszyscy nierozumiejący powodu istnienia tej potęgi.
Zastanawiam się, czy istnieją inni tacy jak ja, którzy umieją kontrolować swoją ciemność. Czy jest ktoś taki jak ja? Czy jestem nie tylko pogłębiona w ciemnościach, ale również w samotności?
- To koniec - dodała chłodno odwracając się plecami do spalonego doszczętnie ciała. Poprawiła swój czerwony szal oplątany wokół szyi i ruszyła w stronę schodów, gdy usłyszała nietypowe szmery.
- A jednak. Już myślałam, że to kolejna, nudna praca - uśmiechnęła się ironicznie ściągając szal, a cała reszta czarnego płaszcza opadła na ziemię. - Podaj swoje imię męczenniku.
- Jak śmiesz mnie tak nazywać płotko?! - pył nagle uformował się w kulisty przedmiot z czterema rozciągającymi się łapami.
- Uważaj jak mówisz do mnie słabeuszu. Nie jesteś godzien ze mną walczyć. Jesteś beznadziejną bestią. Nie potrafisz nawet wrócić do swojej postaci - odwróciła się w stronę prawdziwego przeciwnika obserwując białą kulę, która swoim światłem ukazywała swoje położenie we wnętrzu przedmiotu.
- Jesteś tylko na pierwszym poziomie swojej mocy, kiedy ja jestem na drugim! - obleśne łapska uszykowały się do ataku na dziewczynę, która miała na sobie jedynie obcisłą bluzeczkę odkrywającą niemalże cały brzuch i spodenki przypominające gacie. Do tego długie kozaki aż do kolan. Cały ubiór był czarny oprócz czapki, którą ciągle miała na głowie. Ona jedyna była cała biała.
- Nie powinieneś oceniać przeciwnika po jego poziomie ewolucji. Po prostu uznałam, że nie potrzebuję więcej mocy aby cię zniszczyć wystarczająco szybko.
- Zaraz tego pożałujesz! - kuliste ciało wrzasnęło, a ręce ruszyły błyskawicznie na dziewczynę, która ze spokojem w oczach i niesłychaną gracją uniosła się w powietrze unikając każdego ruchu rąk. Odbijała się od jednego ataku aby uchronić się przed kolejnym i tak cały czas aż nie napotkała sufitu. Stanęła na nim odpychając się wprost na przedmiot. Skrzyżowała swoje ręce, a paznokcie przemieniły się w długie szpony, które z łatwością przepołowiły wroga.
- Tak jak mówiłam... - wylądowała na ziemi chowając szpony. - Nigdy nie oceniaj przeciwnika po jego poziomie, bo zginiesz marnie - zasyczała krwiożerczo zerkając przez ramię jak proch zmienia się w powietrze i pozostawia po sobie wyłącznie małą perełkę, która straciła swój blask. Dziewczyna podeszła do kulki i schowała do małego woreczka. Założyła spokojnie swój płaszcz i owinęła szalik zakrywając sobie usta i nos, spuszczając długi koniec za ramię.
Zbyt łatwo było go zabić. Chyba jego moc nie jest warta aż tyle, ile mi zaoferowali. Może jednak się mylę? Jednak coś mi tu nie gra. Czułam wyraźnie tylko i wyłącznie jego obecność...Może się pomyliłam? Nie. To niemożliwe.
Brązowooka zatrzymała się przed wejściem do podziemia obserwując z namysłem dziurę.
~~~♥~~~
A jednak był to dokładnie on. Wiedziałam, że nie mogłam się pomylić, a mimo to zwątpiłam w swoje zdolności. To nie wróży nic dobrego. Jednak nie podobają mi się wasze miny. Czyżbyście sami nie byli pewni swych słów? Nie dziwię się wam. W końcu jesteście tylko ludźmi. Słabymi istotami, które boją się panicznie takich jak ja. Nie macie pojęcia jacy jesteście zabawni udając, że strach nie przepełnia waszych umysłów, ale pamiętajcie, mnie nie da się oszukać.
- Dobrze. Oto twoja zapłata. Dziękujemy za pomoc - grupka ludności z niewielkiej wioski pokłoniła się dając woreczek z pieniędzmi.
- Nie dziękujcie za coś, za co mi płacicie. To moja praca, a nie dobry uczynek - odparła zabierając wynagrodzenie i skierowała się ku wyjściu z budynku.
- Ale nie musiałaś tego robić. Sam fakt, że podjęłaś się tego wyzwania każe nam podziękować tobie. Nie bez powodu coś cię do nas przyprowadziło.
- Nie wierzę w przeznaczenie - odparła zatrzymując się w drzwiach - Przeznaczenie nie istnieje. Gdyby było inaczej, to już bym dawno zginęła - dodała znikając za drzwiami.
Żyję z tym już tyle lat, a nadal nie potrafię zrozumieć umysłu człowieka. Dlaczego robią to, a nie co innego. Czemu wieżą w te głupoty? Po co usiłują zrobić coś ze swoim życiem skoro i tak ślad po nich przepadnie, prędzej czy później. To bezsensowne marnotrawstwo czasu, który mogliby wykorzystać znacznie lepiej. Na samą myśl, że...nie. Muszę sobie to w końcu wybić z głowy. Tak prędko doszłam do domu? Czas mija szybciej niż myślałam. To okrutne, ale prawdziwe...
Dziewczyna zacisnęła pięść w pobliżu swego serca zgniatając materiał płaszcza. Zatrzymała się przed furtką swojego mieszkania i nie była uradowana na samą myśl iż musi tam wejść. Nigdzie nie świeciło się światło, a trawa jak zwykle była przykryta liśćmi z drzewa.
- Co za irytująca monotonność - warknęła pod nosem wsłuchując się w brzęk zardzewiałych zawiasów furtki.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.