Opowiadanie
Bo wszystko jest możliwe
Pragnienia
Autor: | ISKIERKA |
---|---|
Serie: | Slayers |
Gatunki: | Fantasy, Przygodowe, Romans |
Dodany: | 2014-04-16 08:00:37 |
Aktualizowany: | 2014-04-14 00:23:37 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone.
Z godnie z planem Liny zaraz po śniadaniu wszyscy udali się w drogę, do świątyni o której mówiła Amelia. Po kilku godzinach marszu weszli w las który przez okolicznych mieszkańców nazywany był lasem straceńców. Według miejscowej legendy przed wiekami była tu kopalnia ,w której pracowali skazani za najcięższe przestępstwa, wielu zginęło a tym którym udawało się przeżyć tracili kontakt z rzeczywistością i żyli we własnym świecie. Oczywiście Lina Inverse geniusz magii niczego się nie boi, ale i tak pośpieszała wszystkich by zdążyli opuścić to miejsce przed zachodem słońca. Było to naprawdę dziwne miejsce, choć był środek dnia wszędzie było ciemno, nie było słychać śpiewu ptaków ani powiewu wiatru i wszyscy mięli wrażenie jakby byli obserwowani. Na czele wyprawy szedł Gouri z wyciągniętym mieczem a obok niego Lina gotowa do rzucenia zaklęcia, za nimi Zel i Amelia która najchętniej by tu nie wchodziła. Na samym końcu szła Serina i ubezpieczała tyły, choć to miejsce wcale nie należało do przyjemnych i na pewno nie chciałaby zostać tu sama to nie bała się, przez wiele lat wyćwiczyła w sobie zdolność rozpoznawania zagrożenia, zadawała sobie pytanie co ona ma wspólnego ze starożytną świątynią, przecież nigdy tam nie była. Mimo nie pewności była to jedyna nadzieja na znalezienie odpowiedzi na jakiekolwiek pytania, nie spodziewała się dużo, tak wiele razy się z życiu zawiodła że teraz sama nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Ale nie miała żadnego innego punktu zaczepienia a ten pomysł wydawał się racjonalny
- Jeśli będziesz tyle myślała rozboli cię głowa
Odruchowo odwróciła się za siebie i zobaczyła uśmiechniętego Xellosa.
- Raczej nie powinnam się dziwić że tu jesteś, ale zauważyłam że nie pojawiasz się przypadkowo więc jednak spytam, Co tu robisz ?
- Spodziewałem się raczej milszego powitania
Założył rękę za tył głowy
- Na milsze powitania trzeba sobie zasłużyć, a ty jeszcze tego nie zrobiłeś
- Nie bądź tego taka pewna
- Co chcesz przez to powiedzieć
Położył palec na ustach i otworzył swoje oczy w kolorze ametystu
- To tajemnica
- Żartujesz sobie !
- Nie długo się dowiesz
Chwycił dziewczynę za rękę i pociągnął do przodu
- Chodź nie możemy zostawać w tyle
Zanim zapadł zmrok wszyscy znaleźli się daleko za lasem, wieczorem rozpalili ognisko nie daleko małego jeziorka a na kolację udało im się złapać trochę ryb i parę królików. Po całodziennym marszu wszyscy byli zmęczeni, siedzieli wpatrzeni w płomienie, póki co wszystko się układało.
- Gouri rusz się i przynieś więcej drewna bo w takim tempie nigdy nie zjemy tej kolacji
Wizja pójścia spać o pustym żołądku była nie do przyjęcia ,tak więc Gouri bez słowa sprzeciwu oddalił się w poszukiwaniu chrustu. Reszta grzała się przy ogniu. Noc była zaskakująco ciepła i gwiaździsta nie było czuć nawet najmniejszego podmuchu wiatru .
- Jeden dzień wyprawy za nami, na razie wszystko idzie dobrze
- Nie ciesz się tak Serino to dopiero początek i wszystko może się zdarzyć Zel dokładał kilka kawałków drewna - co oczywiście nie znaczy że należy się martwić na zapas - dodał widząc że Lina szykuje się do wygłoszenia mowy na temat jego optymizmu
- Zasnę zanim doczekam się tej kolacji - Lina z rezygnacją wbijała na patyki kolejne surowe ryby - Jestem cała spocona , chętnie bym się wykąpała
- Więc na co pani czeka panno Lino, to jeziorko jest takie małe że kilka kul ognia i woda będzie ciepła
- Racja Amelio - Lina zerwała się na równe nogi i podbiegła do jeziorka rzuciła zaklęcie i kula ognia buchnęła z jej rąk rozświetlając okolice a po niej druga i trzecia, po chwili woda był ciepła
Serina wstała i kiwnęła głową w kierunku siedzących obok siebie Zelgadisa i Amelie. Ruda dokładnie wiedziała o co chodzi. Serina wraz z Liną odwrócił się i poszły w kierunku stawu i po upewnieniu się że są same zdjęły ubrania i wskoczyły do wody.
Zel i Amelia siedzieli przy ognisku w milczeniu, każde z nich chciało rozpocząć rozmowę ale nie wiedzieli od czego zacząć. Zel nigdy nie miał problemów z rozmową zwłaszcza jeśli chodziło o wyciąganie informacji, ale rozmowa z Ameliom przychodziła mu nad wyraz trudno więc tym bardziej był zmieszany.
- Panie Zelgadisie wszystko porządku? Jest pan taki milczący - w głosie małej księżniczki słychać było troskę
Zelgadis podniósł głowę i spojrzał w oczy księżniczki, wyglądały naprawdę pięknie płomienie ogniska odbijały się w nich a włosy delikatnie falowały muskane wiatrem, na jej twarzy malował się delikatny rumieniec. Dlaczego nigdy wcześniej tego nie dostrzegał ,dlaczego nie zaproponował żeby nie mówiła mu na pan .Może Serina miała rację, może jego wygląd nie ma takiego znaczenia jak mu się wydawało, może zamiast obsesyjnie szukać lekarstwa powinien zacząć doceniać to co ma.
- Wszystko w porządku Amelio - jego głos zabrzmiał w tym momencie tak nieśmiało że sam był tym zdziwiony
- A już zaczynałam się o pana martwić
- Amelio nie mów mi na pan, znamy się wystarczająco długo żebyś zwracała się do mnie po imieniu
- Dobrze
Uśmiechnęła się delikatnie i zauważyła że i on się rumieni. Nie widziała w nim potwora, nie widziała twardej skóry, kamieni na całym ciele, czy włosów, bardziej przypominających druty niż normalne włosy. Jej oczy widziały wspaniałą osobę, trochę skrytą i tajemniczą, osobę o wspaniałym wnętrzu a to było piękniejsze i zdecydowanie ważniejsze niż wygląd zewnętrzny. Spojrzała jeszcze raz na siedzącego przy niej Zelgadisa choć nie rozmawiali o tym to wiedziała że czuje to samo co ona. Nieśmiało przysunęła się bliżej, Zel objął ją i przytulił do siebie oboje poczuli się szczęśliwi, bardzo szczęśliwi. Zel po raz pierwszy do dawna czół wypełniającą go radość, do tej pory nie zdawał sobie sprawy jak bardzo Amelia jest mu bliska a przecież tak długo ją zna. Tak Serina zdecydowanie miała rację, jego wygląd nie jest ważny a on stał by się potworem jeśli sam nie widział by w sobie człowieka. To co teraz czół zaskakiwało go gdyż przeszedł w swoim życiu wiele cały czas czegoś szukając, ale nigdy nie spodziewałby się że największe szczęście znajdzie tak blisko . A Amelia ? mała skromna dziewczyna o ogromnym sercu. Nigdy nie spodziewałaby się że los postawi na jej drodze właśnie Zela, starszego od niej bardziej doświadczonego a ona odnajdzie w sobie niesamowitą siłę na walkę o to uczucie.
Księżyc świecił tak mocno że można było bez trudu dostrzec kąpiące się w stawie dziewczyny, woda była cieplutka że nie chciało się wychodzić, przez cały dzień szli w pełnym słońcu ,oczywiście nie licząc przeprawy przez ten dziwny las, o tak, to było wspaniałe zakończenie dnia. Lina skończyła się kąpać i wróciła do ogniska żeby jak twierdziła dopilnować kolacji. Serina został sama, rozpuściła włosy które sięgały jej za pas i zanurzyła się w wodzie która obmyła jej ciało i dodała energii. Rozejrzała się wkoło by sprawdzić czy nikogo nie ma, powoli wyszła z wody . Ubrała tunikę sięgającą jej przed kolana i buty, resztę ubrań które uprała przewiesiła sobie przez rękę. Nagle podniosła głowę
- Xellos wiem że tu jesteś
Przed nią stał kapłan z lekkim uśmieszkiem na twarzy
-Co tu robisz i jak długo tu jesteś ?!
- Ja ,nie ,nie długo wiesz w rozpuszczonych włosach wyglądasz bardzo ładnie
Rzeczywiście, była piękna, delikatna kobieca sylwetka skąpana w świetle księżyca, duże zielone oczy i długie włosy. Na co dzień chodziła ze związanymi włosami ubrana codziennie w ten sam strój, nic więc dziwnego że jej widok robił wrażenie. Przez moment nie wiedziała co powiedzieć, poczuła się dziwnie nie wiedziała od kiedy Xellos tu jest i ile widział. Ten podszedł bliżej tak że widział jej twarz wyciągną rękę i odgarnął jej mokre włosy za ucho otworzył oczy i spojrzał na nią wyglądała pięknie i pachniała lawendą. Była spokojna, bardzo spokojna choć serce zaczęło jej szybciej bić. Był bliżej, coraz bliżej wiedziała że jest demonem a demony nie posiadają uczuć nie mogą posiadać, ale nie broniła się przed tym co miało nadejść. Wierzyła a raczej bardzo chciała wierzyć że to coś znaczy. Objął ją i powoli zbliżył swoje usta do jej, delikatnie ją pocałował, pogłębił pocałunek, położyła dłoń na jego piersi ale nie poczuła bicia serca, odwzajemniła pocałunek i pozwoliła się przytulić. Spojrzała w jego nasycone fioletem oczy. Chyba oszalała, mimo tego że doskonale zdawała sobie sprawę z tego że to może być tylko jego gra to pozwoliła na to.
- Serina !!! gdzie jesteś
Usłyszała głos Liny, nie było jej tak długo że przyjaciółka zaczęła się martwić.
- Tutaj ! już idę!
Xellos znikł,no tak czego się spodziewała, była zła na siebie że dała się tak łatwo podejść.
Wróciła do ogniska Gouri już wrócił ze stertą drewna, po kilku minutach kolacja była gotowa. To były wspaniałe chwile wszyscy siedzieli przy ognisku zajadając króliki i ryby złowione w jeziorze, nikt nie myślał o kłopotach i zmartwieniach to jedne z tych chwil które na długo zapadają w pamięć. Z takich chwil z których należy się cieszyć i czerpać z nich. Gdyż już za chwilę wszystko może się zmienić. Serina szybko zauważyła zmianę w zachowaniu Amelii i Zela ale postanowiła zachować to dla siebie.Nie chciała ich wypytywać stawiając tym samym w niezręcznej sytuacji po prostu wiedziała.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.