Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

JoJo's Bizarre Adventure - recenzja mangi

JoJo's Bizarre Adventure: Phantom Blood

Autor:C.Serafin
Redakcja:IKa
Kategorie:Manga i Anime, Recenzja
Dodany:2012-04-14 13:41:06
Aktualizowany:2012-06-08 19:08:06

Dodaj do: Wykop Wykop.pl


Następny rozdział

Ilustracja do artykułu

Cały cykl JoJo’s Bizarre Adventure składa się z ośmiu części, obejmujących w momencie pisania tego tekstu aż 105 tomów mangi (i wciąż powstają nowe). Recenzja dotyczy jedynie pierwszej, liczącej niecałe pięć tomów serii, zatytułowanej Phantom Blood. Wydawać się może, że jest to niewiele materiału, ale kolejne serie różnią się tak bardzo, że każda z nich zasługuje na oddzielny tekst. Oczywiście recenzja ogólna całości, nadająca się do opublikowania na Tanuki Manga też jest w planach, ale najprawdopodobniej nie powstanie w najbliższym czasie.

JoJo's Bizarre Adventure: Phantom Blood rozpoczyna się od ceremonii złożenia ofiary z człowieka, odbywającej się za czasów imperium Azteków. Jest ona o tyle niezwykła, że prowadzący ją mężczyzna ma na twarzy kamienną maskę, która po kontakcie z krwią wbija ukryte ostrza głęboko w czaszkę właściciela. Nie jest ona jednak wyrafinowanym narzędziem zabójstwa, lecz artefaktem nieznanego pochodzenia przemieniającym właściciela w nadludzko silne monstrum żywiące się krwią - w wampira.

Wiele wieków później, w wiktoriańskiej Anglii, powóz rodziny Joestarów spada z urwiska. Przechodzący w pobliżu Dario Brando, złodziej i kompletny łajdak, uznaje to za doskonałą okazję by wzbogacić się okradając ofiary. Czeka go jednak spora niespodzianka, gdyż z wypadku cało wychodzą George Joestar wraz ze swoim malutkim synkiem - Jonathanem. Dario okazuje się jednak sporym szczęściarzem, gdyż ranny uznaje go za swego wybawcę i obiecuje się odwdzięczyć. Mija kilkanaście kolejnych lat. Dario umiera na ciężką chorobę, a jego syn, Dio, zostaje adoptowany przez Georga, pragnącego w ten sposób do końca spłacić rzekomy honorowy dług. Nowy członek rodziny szybko zdobywa sympatię dzięki nienagannym manierom, wysportowaniu i licznym talentom. Pozory jednak mylą, ponieważ Dio jest zepsuty jeszcze bardziej niż jego ojciec. W dodatku jego prawdziwym celem jest zniszczenie rodziny Joestarów i przejęcie ich fortuny, co jednak będzie wymagało wielu wysiłków i usunięcia z drogi Jonathana. Na domiar złego niemym światkiem tego wszystkiego jest pewna znajoma kamienna maska znajdująca się obecnie w rezydencji bohaterów. Oczywiście nikt nie zdaje sobie sprawy z jej nadnaturalnych właściwości, ale prędzej czy później odegra ona istotną i tragiczną w konsekwencjach rolę.

Tak oto zaczyna się pierwsza seria jednej z najdłuższych mang w historii. Jak to często bywa w wypadku „tasiemców” różni się ona poziomem od późniejszych serii, w tym wypadku na minus, co wynika ze słabości fabuły i kreski oraz nierównego tempa akcji. Szczególnie widać to w pierwszym tomie koncentrującym się w większości na rywalizacji Dio i Jonathana, która niestety nie jest specjalnie ciekawa. Jonathan jest, pomimo wyglądu mężczyzny, wciąż jedynie pozbawionym charakteru nastolatkiem i naprawdę trudno mu współczuć z powodu upokorzeń i nieszczęść których doświadcza. Dodatkowo jeszcze w tym samym tomie akcja po raz kolejny przeskakuje o kilka lat do momentu gdy obaj bohaterowie kończą studia, co stawia pod znakiem zapytania sens poprzednich rozdziałów. Okazuje się to jednak dobrym pomysłem, gdyż fabuła wreszcie nabiera tempa oraz błyskawicznie zmierza do tragicznej w skutkach konfrontacji. Jest to jednak zaledwie wstępem do równie szalonej co mrocznej przygody, którą rozpocznie spotkanie ekscentrycznego dżentelmena, władającego mocą hamon (ang. ripple), przeciwstawną wobec sił wampirów.

Po tym wstępie czytelnik może być zaskoczony, jakim cudem ta manga stała się początkiem cyklu liczącego ponad sto tomów, całość jednak wybija się nad przeciętność pomysłowością autora. Niby dlaczego czarny charakter ma wbiegać po schodach za uciekającą osobą, skoro równie dobrze może wchodzić po pionowej ścianie wbijając w nią stopy i trzymając ręce w kieszeniach? Przynajmniej nie spoci się tak bardzo i będzie miał okazję przetestować kunszt dziewiętnastowiecznych budowlańców. Albo gdy umierający wojownik, rozerwany na strzępy i składający się już tylko z głowy i szyi, rzuca różą w wampira poważnie go raniąc i dodatkowo odgrażając się mu, tak jakby nie zdawał sobie sprawy, że nie ma już nawet płuc i zaraz umrze. Cała manga jest pełna tak naładowanych testosteronem i szalonych scen, które w dużym stopniu przyćmiewają wady, takie jak popełnianie przez główny czarny charakter sztampowych błędów i rozpoczynanie retrospekcji w niezbyt trafnych momentach.

Oryginalność dotyczy także walk, czego przykładem jest moc hamon, będąca sztuką walki która wykorzystuje energię ludzkiego ciała uzyskiwaną za pomocą odpowiedniego oddychania. Umożliwia ona, poza błyskawiczną regeneracją nawet poważnych ran, zwiększenie siły, naładowanie nią dowolnego przedmiotu oraz zabicie lub przynajmniej posłanie w powietrze każdego żywego trupa lub wampira jednym celnym ciosem. Jako przeciwnicy natomiast pojawiają się zdeformowane maszkary, przywróceni do życia średniowieczni rycerze, hybrydy i Kuba Rozpruwacz. W dodatku wraz z kolejnymi tomami wyniki walk w coraz mniejszym stopniu zależą od siły, a w coraz większym od pomysłowości, taktyki i inteligencji wojowników, co również należy zaliczyć na plus. Nie przeszkadza to jednak postaciom w wykrzykiwaniu nazw ataków w stylu typowym dla bitewniaków.

Postaci nie jest specjalnie dużo i dominują wśród nich mężczyźni. Niestety pojawiają się zaledwie dwie przedstawicielki płci pięknej, odgrywające przynajmniej trzecioplanowe role. Nie powinno to jednak dziwić, gdyż Jojo's Bizarre Adventure zaczęło powstawać w czasach, gdy jeszcze nie zaczęła się zacierać granica pomiędzy mangami dla mężczyzn i kobiet. Przedstawione postacie prezentują różny poziom, choć najciekawsze wydają mi się czarne charaktery, a w szczególności przywołani z powrotem do życia średniowieczni wojownicy. Bardzo interesujący jest także Will A. Zeppeli, pełniący rolę ciężko doświadczonego przez życie i wyjątkowo zdeterminowanego mentora głównego bohatera. Jest on warty wspomnienia także dlatego, że jego krewni pojawiają się w późniejszych seriach. W porównaniu do nich główny bohater - Jonathan "JoJo" Joestar - prezentuje się typowo. Jest bardzo dzielnym i szlachetnym młodym mężczyzną, jednak zachowuje się zbyt prostolinijnie by być w pełni udanym bohaterem. Choć i tak jest o wiele sensowniejszy niż jego ojciec, którego skrajna naiwność i dobroć graniczy z głupotą i sprowadza na jego bliskich tragedię. Pozostaje więc się tylko cieszyć, że Jonathan odziedziczył po nim jedynie niektóre cechy charakteru.

Warto także dodać, że imiona i nazwiska części postaci zostały zaczerpnięte od różnych zespołów muzycznych i gwiazd, czego przykładem jest choćby Dio Brando nazwany po Ronniem Jamesie Dio i Marlonie Brando. Uważni czytelnicy zauważą nawet, że pewna czwórka postaci zawdzięcza swoje nazwiska członkom Led Zeppelin.

Ponieważ JoJo's Bizarre Adventure: Phantom Blood jest nie tylko najstarszą serią, ale także pierwsza mangą autora, Arakiego Hirohiko, kreska jest w najlepszym razie poprawna i trochę staroświecka. Niemal wszyscy bohaterowie są nadnaturalnie umięśnieni, w sposób jaki naprawdę trudno spotkać u prawdziwych ludzi. O dziwo dotyczy to nawet nastolatków i początkowo byłem mocno zaskoczony ich kontrastującym z wiekiem wyglądem. Problemem jest także oddanie proporcji ciał, niestety potrafiących się zmieniać z kadru na kadr lub przeczących podstawowym prawom anatomii. Spory kłopot sprawia autorowi również wzrost bohaterów i nieraz można się zastanawiać czy dana postać ma dwa, trzy czy sześć metrów. Jednak największym problemem mangi jest odwzorowanie ruchów ciała, przez co nieraz trudno powiedzieć, co właściwie robią bohaterowie. Oczywiście przekłada się to na jakość walk, które przecież są esencją pierwszego sezonu mangi. Efektu dopełniają ewidentne błędy w rysunku, takie jak scena uderzenia w brzuch wyglądająca jakby ręka przeciwnika zagłębiła się w ciele ofiary do połowy przedramienia, albo złamana włócznia, która po wbiciu się na parę centymetrów w ciało tkwi w nim tak mocno, jakby przebiła je na wylot. Nie wspominając o tym, że na samym początku autor nie może się zdecydować jaki kolor włosów powinien mieć jeden z bohaterów, ale to już wręcz drobnostka.

Z drugiej strony projekty postaci są szczegółowe i bardzo charakterystyczne, przez co nie sposób pomylić ich z innymi. Co ważne, dotyczy to nawet bohaterów epizodycznych, traktowanych zazwyczaj przez mangaków po macoszemu. Również tła prezentują niezły poziom i na niejednym rysunku można dłużej zatrzymać wzrok. Bardzo szybko kreska zaczyna się poprawiać i chociaż dopiero w kolejnych seriach autorowi udaje się dobrze wypracować własny styl, to już na przestrzeni tych niecałych pięciu tomów widać zauważalną poprawę.

Przy okazji warto wspomnieć o filmie anime na podstawie recenzowanej pierwszej serii powstałym w 2007 roku - radzę jednak go potraktować wyłącznie jako ciekawostkę. Autor mangi rozczarowany ponoć bardzo kiepskim poziomem adaptacji zablokował jej dystrybucję nawet w samej Japonii i zainteresowane osoby mogą znaleźć w internecie najwyżej garść zwiastunów i informacji.

JoJo's Bizarre Adventure: Phantom Blood jest tytułem nierównym, z mało dynamicznym początkiem i z wieloma wadami, ale na pewno godnym uznania. Komu więc go polecić? Na pewno nie osobom przerażonym naprawdę dużą liczbą tomów składających się na cały, liczący dotąd osiem serii cykl. Oczywiście można by powiedzieć, że 105 tomów to niewiele w porównaniu do np. mangi Kochikame liczącej ich już 178, ale to pewnie i tak o wiele za dużo dla przeciętnego czytelnika. Odradzam ją także osobom mającym duże wymagania wobec kreski, lub darzącym niechęcią mniej nowoczesny rysunek, choć w takim wypadku sugeruję rozpoczęcie lektury od siódmej serii - Steel Ball Run, rozpoczynającej się w 81 tomie. Natomiast miłośnicy bitewniaków powinni ją potraktować jako pozycję obowiązkową, choćby po to, żeby dowiedzieć się co sprawiło, iż Jojo's Bizarre Adventure ukazuje się już od ćwierćwiecza i pomimo tak długiego okresu wciąż jest darzone sporą sympatią czytelników.

____________________________

Odnośniki zewnętrzne:

Ogryzek całej serii na Tanuki-Manga

Ogryzek filmu kinowego na podstawie JoJo's Bizarre Adventure: Phantom Blood

Felieton na temat JoJo's Bizarre Adventure opublikowany na Anime News Network

Recenzja trzech pierwszych serii JoJo's Bizarre Adventure w magazynie KZ

___________________________

Kadry:

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Ilustracja do artykułu

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • C.Serafin : 2013-01-13 14:19:31

    Błędy wraz z literówkami i pisownią imion we wszystkich siedmiu recenzjach są już "prawie" poprawione. Czekam tylko aż IKa przeklei je na stronę.

    I tak, to był fail roku. Aż mnie zatkało jak to znalazłem parę dni temu, gdy sprawdzałem teksty.

  • Suisho Kasumi : 2013-01-08 15:36:11

    Ponieważ JoJo's Bizarre Adventure: Phantom Blood jest nie tylko najstarszą serią, ale także pierwsza mangą autora, Arakiego Hirohiko

    Mega fail, chyba że ja o czymś nie wiem.

    Pierwszą opublikowaną mangą Arakiego był one-shot Busou Poker z 1980.

    Pierwszą mangowa serią Arakiego był Mashounen B.T. (a.k.a. Cool Shock B.T.), z lat 1982-83, 1 tomik, która nie ma co prawda wpisu na ANN ale w innych źródłach łatwo znaleźć dowody na jej istnienie, a nawet skanlacje.

    Ponadto przed JoJo Araki opublikował jeszcze Baoha oraz kilka one-shotów zebranych w tomiku Gorgeous Irene.

    (Swoją drogą, trzeba by pododawać do bazy Jenota te inne mangi Arakiego.)

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu