Opowiadanie
JoJo's Bizarre Adventure - recenzja mangi
JoJo's Bizarre Adventure: Battle Tendency
Autor: | C.Serafin |
---|---|
Redakcja: | IKa |
Kategorie: | Manga i Anime, Recenzja |
Dodany: | 2012-04-26 21:58:42 |
Aktualizowany: | 2012-04-26 22:24:42 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Recenzja dotyczy drugiej serii JoJo's Bizarre Adventure zatytułowanej Battle Tendency, obejmującej tomy 5-12.
Akcja toczy się w 1938 roku, czyli pół wieku od tragicznego finału Phantom Blood. W tym czasie przyjaciel Jonathana Joestara - Speedwagon, został potentatem naftowym i założył korporację nazwaną od swego nazwiska. Jednak nigdy nie zapomniał o horrorze sprzed lat zapoczątkowanym przez kamienną maskę i wykorzystał swój majątek by upewnić się, że nie ma więcej podobnych jej artefaktów lub odnaleźć ich źródło pochodzenia i je zniszczyć. W końcu jego działania przynoszą efekt i w ruinach azteckiej piramidy zostają odnalezione kolejne maski oraz zagadkowa kolumna będąca pozostałością po ich twórcach. To jednak zaledwie początek kłopotów, gdyż wśród członków ekspedycji znajduje się osoba pragnąca wykorzystać maski do własnych celów. W dodatku całą sprawą zaczynają interesować się naziści, pragnący wykorzystać to odkrycie do własnych celów. Jednak to wspomniana wcześniej kolumna jest największym zagrożeniem, zapowiadającym powrót istot, wobec siły których nawet wampiry wydają się drobnostką.
Tymczasem do Nowego Yorku przybywa Erina Joestar ze swoim wnukiem - Josephem. Los nie oszczędzał jej przez ostatnie półwiecze w trakcie którego straciła niemal całą rodzinę Lecz nawet obecnie jej cierpliwość jest wystawiana na próbę przez zaskakująco podobnego do Jonathana wnuka. Problem w tym, że to podobieństwo ogranicza się jedynie do wyglądu, gdyż Joseph jest leniem, gburem i istnym człowiekiem-demolką, przez co pozostawianie go samego często kończy się kłopotami. Pozory jednak mylą i gdy docierają do niego niepokojące wieści na temat wspomnianej wcześniej ekspedycji oraz zdobycia przez jednego z jej członków kamiennej maski, nie waha się ani chwili by ich chronić. W tym celu jednak będzie musiał pokonać niezliczoną liczbę wampirów i nazistów, skontaktować się z organizacją wojowników hamon, oraz odbyć podróż przez łącznie trzy kontynenty i kilkanaście państw.
Battle Tendency bardzo mocno różni się od poprzedniej części. Najbardziej widoczna na pierwszy rzut oka jest wymiana niemal całej obsady, choć pojawia się parę osób z poprzedniej serii pełniących dość ważne role. Jednak najistotniejszą różnicą jest znacznie lżejszy i zrównoważony klimat. Bohaterowie znów walczą z przytłaczającym zagrożeniem i wielokrotnie ocierają się o śmierć, ale dla równowagi pojawia się także sporo humoru, a wśród przeciwników próżno szukać kompletnego drania pokroju Dio Brando. Nie bez znaczenia jest także przeniesienie czasu akcji do roku poprzedzającego wybuch II Wojny Światowej, tym bardziej że większość wydarzeń toczy się w Europie. Skutkuje to występowaniem w miarę nowoczesnego uzbrojenia z granatami i karabinami maszynowymi na czele, oraz możliwością błyskawicznych podróży między państwami. Z drugiej strony, podobnie jak w poprzedniej serii, autor traktuje ramy czasowe ze sporym przymrużeniem oka, co widać choćby po absurdalnie zaawansowanej technice nazistów i tym, że europejskie samochody mają kierownicę po prawej stronie.
Autorowi udało się także coś niezwykłego - przedstawione walki są jeszcze bardziej szalone niż poprzednio! Moc hamon jest łączona z różnymi przedmiotami i żywiołami, co skutkuje tak zwariowanymi technikami, jak walka unoszącymi się w powietrzu mydlanymi bąbelkami, wspinanie sie po pionowej i pokrytej olejem ścianie i tworzenie „liny” z lodowych sopli. Ale to i tak nic takiego w porównaniu do czwórki głównych przeciwników dysponujących umiejętnością zmiany kształtu ciała lub walki za pomocą własnych żył. W dodatku już tradycyjnie postacie po utracie głowy dokonują heroicznych czynów. Powiedziałbym wręcz, że manga jest warta przeczytania choćby dla sceny w której jeden z pokonanych wojowników, którego całe ciało za wyjątkiem głowy zostało rozerwane, w twórczy sposób wykorzystuje leżącą blisko kuszę. Mało tego! Co powiecie na to, że jedno ze starć zmienia się w odbywający się w Koloseum wyścig rydwanów, podczas którego rolę (pseudo)kibiców odgrywają wampiry przebrane w zbroje rzymskich legionistów? O finałowym przeciwniku nawet nie wspomnę, bo jego umiejętności i sposób pokonania są tak szalone, że szkoda by je było zdradzić. Ciekawej zmianie uległ także ogólny schemat walk - polegają one głównie na wzajemnym przewidywaniu ataków i próbach przechytrzenia przeciwnika, co w połączeniu z szalonymi i traktowanymi żartobliwie sposobami walki daje piorunujący efekt.
Z drugiej strony Battle Tendency ma kilka wad obniżających ocenę ogólną, choć nie są one tak poważne jak w pierwszej części. Głównym problemem są drobne potknięcia fabuły, takie jak scena, w której lecący od kilku godzin samolotem Joseph orientuje się, że ma pasażera na gapę, trzymającego sie od czasu startu jednego ze skrzydeł. Mało przekonujące wydają się także losy Speedwagona po klęsce wyprawy do piramidy, oraz powrót pewnego dzielnego żołnierza. Inną wadą jest to, że choć bohaterowie urządzają sobie małe bitwy nawet w środku miast, to rzadko się zdarza, by postronni ludzie byli ich światkami. W dodatku służby porządkowe, takie jak policja, są niemal nieobecne i bohaterowie niezależnie od pozostawionego po sobie bajzlu nie wydają się mieć problemów z prawem. Oczywiście nie wymagam by np. Straż Miejska wlepiała im mandaty za brak prawa jazdy na rydwan, lub używanie zabytkowych, kilkumetrowych kolumn jako maczug, ale w poprzedniej i następnej serii udało się przedstawić znacznie wiarygodniejszy świat. A to oznacza, że pod tym względem Battle Tendency jest niestety krokiem w tył wobec ogólnie słabszej poprzedniej części.
Na szczęście wśród postaci panuje odwrotna tendencja i są znacznie bardziej udane niż w poprzedniej serii. Szczególną uwagę zwraca Joseph, sprawiający początkowo wrażenie świetnego kandydata na kryminalistę lub społecznego pasożyta, a nie głównego bohatera bitewniaka. I faktycznie mocno wybija się na tle innych postaci tego typu, głównie pozytywnie. Wyróżnia go przede wszystkim korzystanie ze swojej inteligencji i szybkie łączenie faktów. Ma także nadzwyczajny zmysł obserwacji i potrafi trafnie ocenić inne osoby po zachowaniu i powierzchowności. W dodatku od dzieciństwa posiada odziedziczoną po dziadku moc hamon, która po opanowaniu mogłaby być śmiertelnie niebezpieczna nawet dla głównych przeciwników.
I tu kryje sie pewien problem, bo Battle Tendency jest teatrem jednego aktora - Josepha. To właśnie na nim ciąży główny ciężar walk i choć w pewnym momencie zbiera wokół siebie drużynę wojowników, to wynik starć zależy niemal wyłącznie od jego pomysłowości i siły, pozostali bowiem nie są w stanie nawiązać równej walki z wrogami. Główni przeciwnicy też są problematyczni - początkowo wydają się niepokonani, lecz w walce z nim z niejasnych powodów nie wydają się tak silni i nie korzystają ze swoich największych atutów. Kierują się głównie ciekawością, oddaniem dla towarzyszy i ambicjami, ale nie zależy im na cierpieniu innych osób. Ot, po prostu realizują własne zadania według zasady, że cel uświęca środki. Spora część wrogów w pewnym momencie zaczyna wręcz wzbudzać sympatię lub przynajmniej zrozumienie, choć z zasady nie przechodzą na stronę bohaterów. Większą rolę odgrywa także organizacja wojowników hamon, ale tak naprawdę przydają się głównie do trenowania głównego bohatera, choć są podobno bardzo doświadczeni. Częściowym wyjątkiem jest jedynie Caesar Zeppeli, ale pomimo wyjątkowego talentu przez większy czas pozostaje on w cieniu innych.
Większą rolę zaczyna odgrywać także płeć piękna, reprezentowana przez nieco większą grupkę postaci. Pojawia się nawet jedna wojowniczka, ale jak już wspominałem tylko Joseph i Caesar odgrywają istotne role w trakcie walk. Dość nietypowo przedstawiono także nazistów, którzy w innych tytułach są z zasady bardzo demonizowani. Co prawda trudno ich w zdecydowanej większości uznać za pozytywnych bohaterów, ale ich honorowość potrafi mocno zaskoczyć.
Kreska ulega zauważalnej poprawie w porównaniu do poprzedniej części, ale wciąż pozostawia sporo do życzenia i dopiero w kolejnej serii zaczyna trzymać dość przyzwoity poziom. Należy jednak pamiętać, że poprawa jest stopniowa i trwa przez wszystkie tomy. Postacie mają zauważalnie mniejszą, choć i tak imponującą muskulaturę, dzięki czemu wreszcie zaczynają przypominać ludzi. Niestety wciąż problemem jest anatomia postaci i często mają one na przykład nienaturalnie długie nogi. Z drugiej strony widać jednak, że autor wreszcie powoli wypracowuje własny, charakterystyczny styl rysowania bohaterów płci męskiej, czego najlepszym przykładem są przybierane przez nich nietypowe pozy oraz wygląd Ceasara, mocno wyróżniający się na tle innych bohaterów.
To wszystko sprawia, że pomimo wielu słabości JoJo's Bizarre Adventure: Battle Tendency jest kawałem naprawdę świetnego i szalonego bitewniaka. Jest także zauważalnie lepszy od poprzedniej serii i osoby mające za sobą Phantom Blood, powinny go uznać za lekturę obowiązkową. Oczywiście można go potraktować także jako samodzielny tytuł, ale trzeba wziąć pod uwagę, że fabuła zdradza zakończenie poprzedniej serii i zawiera sporo smaczków zauważalnych tylko, jeśli się ją przeczytało.
_________________________
Odnośniki zewnętrzne:
Ogryzek całej serii na Tanuki-Manga
Felieton na temat JoJo's Bizarre Adventure opublikowany na Anime News Network
Recenzja trzech pierwszych serii JoJo's Bizarre Adventure w magazynie KZ
__________________________
Kadry:
Właśnie mam za sobą pierwszych kilka rozdziałów tej części serii i przyznam, że wprowadzenie nowej historii w tym momencie było dobrym, odświeżającym zagraniem. Nowi bohaterowie, całkiem nowy wątek połączony z tym poprzednim. Mam nadzieję, że będzie co raz lepiej.