Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Istilel

In the brightly shining world of white…

Autor:moon
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Fantasy, Mistyka, Mroczne, Przygodowe, Romans, Baśń
Uwagi:Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość
Dodany:2012-10-06 19:04:35
Aktualizowany:2012-10-06 19:04:35


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

opowiadanie pojawia się też na istilel.wordpress.com


- Cześć!- wysoki szatyn o zielonych oczach przywitał się z siedzącymi na murku dwoma kompanami, którzy wpatrywali się w koniec ulicy z niecierpliwością, wyraźnie na kogoś czekając- Ej, głąby! Powiedziałem „część”!- poirytowany walnął każdego z osobna po głowie, stając w obrębie ich pola widzenia.

- Odsuń się, Yuri!- blondyn odepchnął go z przerażeniem w oczach- Akatsuki-san powinna zaraz tu być!

- Jeszcze czas. Zawsze wpada do szkoły dwie minuty przed dzwonkiem- odpowiedział spokojnie, zerkając na zegarek, i usiadł obok bruneta, który niemalże obgryzał paznokcie. Czekanie przed wejściem na Akatsuki stało się niemal ich tradycją, ale przyjaciele Yuriego dostali wręcz obsesji na jej punkcie. Podekscytowane piski spowodowały, że cała trójka oderwała wzrok od swojego punktu docelowego i spojrzała na grupkę rozentuzjazmowanych dziewcząt, otaczających trzech postawnych licealistów, których charakterystyczną cechą były długie włosy związane w kucyk.

- A to kto?- mruknął z niezadowoleniem Yuri, narzucając czerwoną marynarkę szkolnego mundurka.

- To Ci nowi…- odezwał się czarnowłosy- Dziewczyny podniecały się jeszcze zanim się pojawili. Patrzcie! Już jest!

Rzeczywiście z końca ulicy w stronę szkolnych budynków na kolorowej hulajnodze pomykała drobna szatynka. Jej brązowe loki targał wiatr, a w piwnych oczach płonął ogień determinacji.

- Nie mogę się dziś spóźnić!- rzuciła pod nosem i przyspieszyła jeszcze bardziej tak, że na jej jasnych policzkach pojawiły się rumieńce.

- Ona jest taka śliczna!- oczy blondyna zalśniły- Śliczna, mądra i miła! Anioł!

- Może, gdybyś nie zachowywał się jak klucha, miałbyś u niej większe szanse- skrzywił się Yuri- Chodźcie, poczekamy na korytarzu.

Chłopcy wbiegli do budynku, chcąc jak najszybciej przedostać się do uczniowskich szafek, gdzie codziennie, niby przypadkiem, mijali się z Akatsuki, ale zatrzymał ich chaos w głównym holu, wywołany tłumem dziewczyn nadskakujących Nowym, którzy zniesmaczeni próbowali się stamtąd ewakuować. Grupka rozpierzchła się w popłochu, kiedy do pomieszczenia wpadła szatynka, w biegu jedną ręką składająca hulajnogę, a drugą poprawiająca zawieszoną na ramieniu torbę. Nowi nie mieli pojęcia, że rankiem lepiej schodzić z drogi Akatsuki Hayashi, jeżeli ceni się swoje życie. Nim ktokolwiek zdążył zorientować się w sytuacji, dziewczyna wpadła na odwracającego się właśnie bruneta, któremu, o dziwo, udało się utrzymać równowagę i dodatkowo złapać ją w locie. Kiedy podniosła głowę i spojrzała w granatowe oczy swojego wybawiciela, ogarnęło ją przyjemne ciepło, a na przystojnej twarzy czarnowłosego pojawiło się zdumienie. Przez chwilę patrzyli na siebie jak zahipnotyzowani, zupełnie zapominając o wszystkich wokół.

- O… O… Odango…- z jego ust wydobył się zduszony szept, wywołując zdziwienie nie tylko jej samej, ale również jego towarzyszy. Nikt jednak nie spodziewał się tego, co stało się sekundę potem… Brunet przyciągnął ją do siebie i, obejmując w pasie jedną ręką, drugą pogładził po policzku, składając na ustach długi pocałunek. Okolicznych gapiów wbiło w ziemię. W powietrzu rozniósł się pomruk dziewczęcego zawodu. Szatynka w końcu ocknęła się ze swojego osłupienia i odepchnęła go od siebie wręcz z demoniczną siłą tak, że wylądował na podłodze kilka metrów dalej pod ścianą.

- Zboczeniec!- warknęła przez zaciśnięte zęby, wycierając usta rękawem i patrząc na niego z wściekłością- Nie znam Cię i nie wiem, co Tobą kierowało, więc…

Odkręciła się na pięcie i ruszyła przed siebie energicznym krokiem, znikając za pierwszym zakrętem. Dopiero po chwili wszyscy zorientowali się, że jest już dawno po dzwonku i powinni siedzieć na zajęciach, więc powoli zaczęli się rozchodzić.

- Co Ci odbiło, Seiya?!- wysoki szatyn o fiołkowych oczach podał rękę wciąż leżącemu na ziemi brunetowi- Kolejny pobyt na Ziemi zaczynasz z rozmachem… Mógłbyś trochę przystopować.

- Ta dziewczyna… - zaczął, ale jego myśli odpłynęły do orzechowych, dziwnie znajomych oczu.

- Nie czas na takie bzdety- mruknął srebrnowłosy- Jesteśmy już spóźnieni. Ruszcie się wreszcie!

Brązowowłosy przytaknął tylko i pociągnął za sobą Seiyę, który zdawał się głęboko zastanawiać nad tym, co się przed chwilą wydarzyło.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.