Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Tajemnica koszuli

Tajemnica koszuli

Autor:Mensonka
Serie:Soul Eater
Gatunki:Obyczajowy
Dodany:2012-08-30 08:00:40
Aktualizowany:2012-08-29 19:48:40



- No gdzie ona jest?! Przecież zostawiłam ją na stoliku!- Maka klęczała na podłodze zaglądając pod kanapę stojącą na środku salonu.- Soul? Widziałeś ją może?

- Co miałem widzieć?- Chłopak wychynął z kuchni z mokrym talerzem.- Yhhh... jak na razie widzę tylko twoje majtki, Maka.

Dziewczyna natychmiast się wyprostowała, naciągnęła spódniczkę jak najniżej mogła. Na twarzy zrobiła się szkarłatna, kiedy białowłosy się zaśmiał.

- Śmiej się, śmiej. Pytałam się czy nie widziałeś mojej książki, którą tu położyłam.- Wskazała palcem na mały stół stojący obok.- A kiedy tylko ją znajdę, dostaniesz za swoją głupkowatą uwagę. 620 stron, gruba oprawa.

- Nie widziałem, ale spokojnie, ja wracam do swojej roboty.- Machnął jej talerzem, a ona z nową siłą zaczęła szukać zaginionego przedmiotu.

Niestety Soul miał to do siebie, że notorycznie ją denerwował. Nie wiedziała jak wytrzyma z nim jeszcze tyle czasu, aż zrobi z niego Kosę Śmierci i nie znajdzie sobie nowego partnera. Chociaż w głębi duszy wiedziała, że będzie jej okrutnie smutno po odejściu tego młotka. Maka zaglądała właśnie pod fotel kiedy w pokoju zrobiło się ciemno. Już podniosła głowę aby się wydrzeć na partnera, że zgasił jej światło, ale zobaczyła zamknięte drzwi od kuchni. Nie usłyszała ich trzasku, więc to na pewno nie on.

- No świetnie żarówka się przepaliła.- Mruknęła do siebie.

Podeszła do szuflady pogrzebała w niej chwilę i wyjęła nową. Chwyciła krzesło, wskoczyła na nie i sięgnęła do lampy. Tak naprawdę to ledwo dotykała jej czubkami palców. Powoli zaczęła wykręcać starą, zanim zrobiła jeden pełny obrót, minęła dłuższa chwila. Dźwięki lejącej się wody ucichły w kuchni i dopiero teraz Maka zauważyła, że za oknem pada, kropiło, ale na wieczornym niebie zalegały ciężkie burzowe chmury.

- Panienko Albarn, czy aby spódniczka nie za kusa? Bo znowu mam idealny punkt obserwacyjny.- Usłyszała głośny ochrypły śmiech. Soul stał w progu ze ścierką w rękach, śmiał się z niej, ale patrzył na nią spokojnie.

- Niech cię.- warknęła wściekła i rękoma przygładziła spódnicę.- Jak ci to tak przeszkadza to się nie patrz!

- Nie mogę przy tak prowokacyjnych pozach.- Zaśmiał się jeszcze głośniej. Blondynka nie wytrzymała i chciała go kopnąć w głowę, ale zachwiała się i zleciała z krzesła. Pewnie przywaliła by głową o stolik gdyby Soul nie złapał jej w ostatniej chwili.- A o to i bohater, przybywa na pomoc niewieście w opałach!

Chłopak miał jeszcze mokre ręce i kiedy jedna z nich dotknęła jej gołych nóg zadrżała, wyrwała mu się i stanęła o własnych siłach.

- Nie trzeba było.- Cała oblana była rumieńcem.- Lepiej wymień żarówkę, bo za chwilę kompletnie nie będzie już nic widać.

Sama wyszła z salonu i podreptała do swojego pokoju. Tam przebrała się w zwykłe jeansy, aby nie musieć słuchać tych głupich tekstów przez resztę wieczoru. W momencie kiedy zapinała pasek dostrzegła błysk, a dwie sekundy później usłyszała huk. No świetnie no to mamy piękną burzę. Jednak już po drugim błyśnięciu wszystkie światła w pokoju zamrugały i z trzaskiem zgasły.

- Oż cholera!!!- Krzyk dobiegł ją zza drzwi, usłyszała głuchy huk.

- Soul! Soul, nic ci nie jest?!- Zaniepokoiła ja długa cisza.- Soul!

- Nie drzyj się tak, nic mi nie jest. Zleciałem tylko.- W domu nie było ani jednej działającej lampki. Kiedy weszła do salonu, w promieniach księżyca wpadających przez okno zobaczyła swojego partnera, wstawał powoli z ziemi. Dziewczyna podeszła do niego, aby mu pomóc, wsparł się na niej lekko. Kiedy spojrzał na jej nogi parsknął śmiechem.- A więc się przebrałaś, kujonku?

Maka cofnęła się o krok, przy okazji podcinając mu nogę tak, że znów leżał na ziemi. Zobaczyła tylko jego srebrne włosy kiedy czołgał się pod regał, dzięki któremu wstał na równe nogi. Blondynka usiadła na fotelu zakładając nogę na nogę, ale szybko się podniosła, kiedy podniosła poduszkę zobaczyła tam swoją książkę.

- Tu jesteś.- Mruknęła do siebie.

- Bawi mnie tylko jedna rzecz. Codziennie, dzień w dzień biegasz w krótkiej, seksownej spódniczce, nie przejmujesz się tym, że wszyscy mają doskonały widok na twoją bieliznę. Jednakże ani razu nie widziałem cię w normalnej koszulce, z krótkim rękawem. Wiecznie koszula i ten kujoński sweterek. Wytłumaczysz mi ten fenomen, panno Albarn?

Blondynka spojrzała w jego stronę beznamiętnym wzrokiem. Ledwo ją widział w tej ciemności, ale był pewien, że dłoń, w której trzymała opasły tom drgnęła niebezpiecznie. Zaczęła powoli się do niego zbliżać, szykował się już na najgorsze, już prawie mógł poczuć jak przedmiot ciężko opada na jego głowie. Przymknął powieki kiedy stanęła krok przed nim. Odliczał sekundy do uderzenia, ale kiedy doliczył do pięciu i nic się nie stało spojrzał na Makę z wyrazem zdziwienia. Książka leżała już na półce, o którą się opierał, a dziewczyna wpatrywała się tępo w ścianę. Soul chciał już spytać się czy wszystko w porządku, ale w tym momencie usłyszał jej głos.

- Nie twój interes.- Warknęła cicho, po czym odwróciła się i odeszła w stronę kanapy.

Patrzyła się tylko na deszcz lejący za oknem. Przez pierwsze kilka minut żadne z nich nie powiedziało ani słowa. Chłopaka zszokowała jej reakcja, nigdy tak się zachowywała, nawet jeśli z Black Starem upokarzali ją przed całą klasą.

Zwiesił głowę w geście skruchy, mając nadzieję, że to zauważy. Wyczekał jeszcze chwilę, by nie rozzłościć jej bardziej i podszedł do sofy. Usiadł ostrożnie za plecami Maki. Nie wiedział jak zacząć rozmowę i w zdenerwowaniu ciągnął za opaskę na swojej głowie. Otworzył usta, ale wydobył się z nich tylko zduszony odgłos, który początkowo miał być słowem.

- Maka, przepr...

- Za co? Nie ma za co przepraszać, po prostu jesteś kretynem, który nic nie rozumie!- Jej głos drżał, wiedział, że jest bliska płaczu, ale wkurzyła go tą uwagą.

- Czego nie rozumiem? Co jest trudnego w wytłumaczeniu czemu ubierasz się tak codziennie? Bo lubisz? Bo nie masz nic innego? Poza tym nie wiem w jaki sposób mogłem cię tym obrazić?!- Krzyknął i pożałował tego, widząc lśniące strumyki na twarzy dziewczyny, która szybko je otarła.

- Myślisz, że wiesz wszystko, a tu się okazuje, że jednak nie!- Wydarła się tak, że sąsiedzi musieli to słyszeć na bank. Chciała wstać i wyjść, ale Soul złapał ją za rękę.- Puszczaj mnie!

- Nie! Jak chcesz mną dobrze walczyć ukrywając sekrety?! W taki sposób nigdy się nie zrozumiemy i prędzej czy później zginiemy oboje, bo nie dojdziemy do porozumienia!- Za oknem łupnął piorun jakby chciał potwierdzić jego słowa. W tym momencie, dostrzegł na jej twarzy wyraz konsternacji. Tym razem łagodniej spytał.- To jak będzie?

Opadła na kanapę, z otwartymi ustami wgapiała się w twarz partnera. Jej dolna warga lekko zadrgała, żeby coś powiedzieć, ale nie wydobył się nawet jeden, drobny dźwięk. Soul położył dłonie na jej ramionach i przybliżył się, aby widzieć co dzieje się z jej wyrazem twarzy. Przestraszona odsunęła się o kilka centymetrów, ale chwilę później jej mina znów była beznamiętna.

- Na prawdę nie mam ochoty ci o tym mówić.- Odwróciła głowę tak, żeby nie mógł już dłużej na nią patrzeć. Niebo znowu przeszył piorun, i kolejny, i kolejny.- Nie teraz.

- Dobrze, więc poczekam!- Odparł Soul spokojnym tonem, aby rozluźnić atmosferę. Oparł się o kanapę, pociągając za sobą Make. Następny huk.

Dziewczyna wylądowała głową na jego piersi. Leżała tak chwilę, czuła rękę swojego partnera na ramieniu. Drugą nasunął sobie opaskę na oczy. Szykował się do spania.

- Soul, nie wiem czy to dobry pomysł...- Za oknem lało i huczało. W pokoju nie było prawie nic widać, tylko dzięki przebłyskom z dworu dostrzegła kilka szczegółów. Wszystko wyglądało dość przerażająco, jak w horrorze.

Minęła już długa chwila, ale chłopak jej nie odpowiedział. Po prostu zasnął, a ona nie miała siły się podnieść. Myślała nad tym czy opowiedzieć mu wszystko, czy skłamać. Może lepiej by było gdyby nie dowiedział się o niczym? Ale duszenie tego w sobie także nie było dobre. Nie cieszyła jej myśl, że miałaby zdradzić swój sekret komuś nawet tak bliskiemu. Przeanalizowała wszystkie możliwe scenariusze.

Po pół godziny w pokoju było już tak ciemno, że Maka nie widziała chociażby stolika stojącego metr przed nią. Nawet błyskawice na niebie nic nie dawały. Podniosła się trochę, aby móc usiąść. Ręka chłopak ześlizgnęła się z jej ramienia i opadła na bok. Dziewczyna dotknęła go lekko i zaczęła go budzić. Kiedy zdjął opaskę i otworzył oczy miała bardzo poważną minę. Bała się jego późniejszej reakcji.

- Mogę ci powiedzieć... jeżeli chcesz...- mruknęła cicho, tak, że ledwo ją usłyszał.

- Jasne.- zaczął się podnosić, był zadowolony jednak starał się tego nie okazywać.

- Ale jest jeden warunek... Póki nie skończę nie wolno ci się odezwać.- Głos drżał jej niesamowicie, nie wierzyła, że to robi. Wzięła głęboki wdech.- Kiedy miałam osiem lat uczyłam się już całkiem sporo, dla przyjemności. Lubiłam wiedzieć. Nie miałam wielu przyjaciół, bo głównie czytałam. Często robiłam to na podwórku. Pewnego dnia moi rodzice wyjechali na kilka godzin, a ja wyszłam na zewnątrz, aby się pouczyć...- Podniosła wzrok na partnera, aby sprawdzić jego dotychczasową reakcję, jednak nie dostrzegła jego twarzy, więc ciągnęła.- Większość dzieciaków była obojętna wobec mnie, ale było kilku, którym wyjątkowo nie podobał się mój styl życia. To była grupka starszych chłopców, mieli wtedy po dwanaście lat. Podeszli do mnie, wyrwali mi książkę z rąk. Chciałam ją odzyskać, zaczęli mnie wyzywać od kujonów, idiotek itp. Zaczęłam się na nich rzucać, jednego kopnęłam w piszczel. Gdybym po prostu odeszła i wróciła do domu wszystko byłoby okej, nic więcej by się nie stało. Ten, którego trafiłam, uderzył mnie pięścią w twarz, a kiedy upadłam, wszyscy czterej zaczęli mnie kopać. Krzyczeli na mnie, że mnie zabiją za to. Płakałam cały czas, po chwili nie mogłam już jednak złapać oddechu, bo miałam bardzo poobijane żebra. Trochę się dusiłam. Jeden z nich, powiedział, że ma jeszcze lepszy pomysł i wyciągnął swój scyzoryk. Dał go, temu, który to wszystko zaczął. Ciął mnie nim po plecach, gdybym się nie skuliła pewnie dostałabym kilka razy po twarzy.- Mimowolnie Maka dotknęła boku, a potem skierowała rękę na usta.- Mieli także zapalniczkę, więc podpalili moją książkę, w tym czasie ich szef, złapał mnie za włosy i przyłożył nożyk do oka. Stwierdził, że takie kujony jak ja nie potrzebują obu gałek ocznych i, że nawet jeśli przeżyję to i tak już mnie nikt nigdy nie zechce. Zdążył naciąć tylko trochę skóry, kiedy moi rodzice zjawili się na końcu ulicy. Tamci rozpoznali ich, więc rzucili na mnie płonącą książkę i uciekli. Zanim mój ojciec zdążył do mnie dobiec, ogień przeżarł się przez materiał sukienki, którą miałam na sobie. Kiedy donieśli mnie do szpitala, mój stan był krytyczny, niektórzy lekarze dziwili się, że w ogóle przeżyłam. Pewnie gdyby nie pojawienie się moich rodziców umarłabym. Miałam wstrząśnienie mózgu, trzy złamane żebra, z czego jedno przebiło skórę, poparzenie drugiego stopnia na sporym obszarze, mnóstwo cięć na plecach i ramionach, z prawie każdego zrobiła się blizna, oraz niesamowite ilości siniaków, które złączyły się w kilka większych. Moja mama płakała przez kilka następnych tygodni, póki nie zaczęłam wyglądać jak człowiek. Ojciec także nie mógł sobie wybaczyć, że mnie zostawili samą. Potrzebowałam potem także kilku wizyt u psychologa.- Dziewczyna zamilkła, starając się powstrzymać łzy.

Zaległa cisza, Soul był tak zszokowany, że nawet nie próbował się odezwać. Nie tego się spodziewał. Wsłuchiwał się w ciężki oddech Maki, która najwyraźniej była tak przytłoczona tymi wspomnieniami, że wszystko zaczęła przeżywać na nowo. Jak można było tak skatować ośmioletnie dziecko? Wydawało się niewiarygodnym, że tę dziewczynę mogło spotkać coś takiego. Chłopak zastanawiał się długo czy wypada zapytać ją o tak nieprzyjemną rzecz. W końcu się zdobył.

- Maka? Czy... czy mogę zobaczyć te blizny?- Blondynka wstrzymała oddech. Za oknem łupnęło i to całkiem blisko ich domu. Bał się, że przegiął.

- Nie wiem... nie wiem... ale jeżeli chcesz.... niech będzie i tak już wiesz o wszystkim.- Jej głos drżał, wiedział, że zaraz nie wytrzyma i rozpłacze się. Nie bronił jej.

Zauważył ruch. To jego partnerka po prostu odwróciła się plecami. Przy świetle błyskawicy zauważył, że ściąga sweter, przy kolejnej rozpinała guziki koszuli. I wkrótce dostrzegł jej plecy. Nie wyobrażał sobie nigdy czegoś takiego. Pełne były grubych i wypukłych linii, wszystkie były białe. Wyciągnął rękę przed siebie i delikatnie dotknął jednej na łopatce. Wzdrygnęła się, ale pozwoliła mu zostawić dłoń. Jego palce zjechały kawałek niżej zahaczając o stanik, gdzie napotkały bliznę o innym kształcie.

- To jest po tym jak żebro przebiło mi skórę.- wytłumaczyła mu Maka zanim zdążył się zapytać.- A ta niżej jest po książce.

Kiedy Soul jej dotknął, aż zamarło mu serce, była większa niż się spodziewał. Szła od końca żeber, przez cały bok, aż do kości biodrowej. Miała powierzchnię dużo większą niż jego dłoń. Skóra w tym miejscu była gładka, ale nienaturalnie. To przerażało. Wezbrał w nim gniew.

- Co się stało z tymi dupkami?- Jego głos wibrował, emanowała z niego złość. Przejechał koniuszkami palców po kolejnych ranach. W tym czasie za oknem rozszalała się poważna burza.

- Mój ojciec po wyjściu ze szpitala, udał się do Shinigami-sama aby pozwolił mu na zabicie ich. On się nie zgodził, dusze tych dzieciaków nie były na liście, więc nie mógł tego zrobić. Jednakże umieszczono ich w poprawczaku. Słyszałam, że dwóch z nich zostało jajami Kishina, więc zostali unicestwieni. Pozostała dwójka jeszcze się trzyma, ale to pewnie tylko kwestia czasu.- Jej głos znów był bez emocji, Soul nie mógł uwierzyć, że potrafi tak spokojnie rozmawiać o swoich oprawcach. Przecież to co jej zrobili było niewybaczalne.

- Zabiję ich, teraz! Nie mogę tego tak zostawić!- Chłopak podniósł się z kanapy i już miał wyjść, ale dziewczyna chwyciła go za rękaw i pociągnęła w dół. Nie puszczała jego dłoni.

- Nie pozwalam!- Łupnęło. Soul wytrzeszczył oczy, już otworzył usta aby zaprotestować, ale przerwano mu.- Nie chcę aby moja broń jadła takie ścierwo. Poza tym w czym to pomoże? To co się stało niestety nie minie. - Nagle coś tchnęło Soula.

- Maka powiedziałaś, że stało się to na zewnątrz... Czy nikt nie starał ci się pomóc?

- Soul... Nie zawsze mieszkałam w centrum Death City, kiedyś żyłam na jego obrzeżach. Na mojej ulicy stały cztery domy. Zaczęło się lato, więc moi sąsiedzi powyjeżdżali. Moja rodzina miała wyjechać następnego dnia, bo mama musiała załatwić jeszcze jedną rzecz dla Shinigami. Tam nie było nikogo kto by mógł mnie uratować. Byłam całkiem sama.

Ręce chłopaka opadły na kanapę, a Maka zaczęła ubierać koszulę. Za oknem burza zaczęła powoli odchodzić, ale nadal deszcz uderzał o ziemię z niewiarygodną siłą. Po chwili dziewczyna odwróciła się twarzą do niego i najwyraźniej na coś czekała. Jej mina wyrażała największe obawy.

- Nadal nie rozumiem czemu nie chciałaś mi nic o tym powiedzieć.- Chłopak zarzucił ramiona za oparcie kanapy i wyprostował nogi. To pomagało mu nie wybiec z mieszkania na ulicę i nie pozabijać wszystkich, którzy nieszczęśliwym trafem spotkaliby rozwścieczoną kosę. Chociaż w taką pogodę nie spotkałby tam nikogo.

- Bałam się.- Wyszeptała Maka po długiej chwili milczenia.- Bałam się, że utwierdzisz się w przekonaniu iż jestem strasznym kujonem i zostawisz mnie. Poza tym lepiej się czuję jeśli wie o tym jak najmniejsza ilość osób. Wtedy wiem, że nikt nie patrzy na mnie z niepotrzebną litością.

- Teraz mnie obraziłaś.- Warknął Soul.- Uważasz mnie za takiego dupka, który zostawia całkiem spoko dziewczyny, bo jacyś debile kiedyś ją skrzywdzili? Przepraszam, ale pochodzę z dobrego domu, gdzie zostałem właściwie wychowany. Może i faktycznie uważam, że za dużo się uczysz, ale to nie powód aby odejść. Ważne jest zaufanie.- Spojrzał na nią krytycznie, widział jak jej warga drga. Mrugnął do niej.- Za długo już się z tobą namęczyłem... Hmm... wracając do naszej rozmowy... koszula jest po to aby zakryć blizny, przynajmniej tak zrozumiałem, a sweterek?

- Po to, żeby jakiś debil nie mógł ich poczuć kiedy dotknie moich pleców.- mruknęła cicho, ale miała już wyraźnie lepszy humor.- Poza tym koszule strasznie prześwitują.

- Uhu... Nieźle czyli jestem w czwórce wtajemniczonych. Fajowo.- Wyszczerzył się do niej.

- Tak w sumie to w piątce. Tsubaki też wie.- Nagle w pokoju zabłysły światła, co wywołało krzyki bólu. Oczy przyzwyczajone do panującej ciemności nie lubią jak się je traktuje tak ostrym światłem.

- Powiedziałaś cudzej broni o super sekrecie, a nie swojej ulubionej kosie?- Spytał się Soul z wyrzutem jednocześnie trąc oczy.

- Po pierwsze jesteś moją jedyną bronią. Po drugie to wyszło przypadkiem, po treningu kiedy się kąpałyśmy. Musiałam jej wytłumaczyć, bo nie dała by mi spokoju. Kiedy Tsubaki chce się czegoś dowiedzieć robi się naprawdę straszna.- Maka skrzywiła minę pod wpływem prawdopodobnie przerażającego wspomnienia. Chwilę później uśmiechnęła się szeroko.- Ale pamiętaj ani słowa temu kretynowi, Black Starowi, jasne? On jest zbyt wielkim młotkiem.

- Spoko, będę milczał jak grób.- Spojrzał na nią i jej zadowoloną minę. Nagle zrobiła coś czego w życiu by się nie spodziewał. Przytuliła się do niego kładąc głowę na jego barku.

- Wiesz jednak jesteś najfajniejszym kolesiem na świecie.- Zaskoczony Soul patrzył na nią, ale kiedy uświadomił sobie co się stało zaczerwienił się i także ją objął.

- No w końcu dlatego z tobą pracuję. Kto inny oprócz mnie zechciałby takiego kujona, co? Auuuuuu! Tylko żartowałem!- Maka trzasnęła go otwartą dłonią głowę.

- Siedź cicho i nie psuj atmosfery.- Nadal go obejmowała, teraz nawet jeszcze mocniej. Maka pomyślała sobie, że odwołuje to co powiedziała wcześniej, nie chce żeby ją zostawił nawet wtedy kiedy już zostanie Kosą Śmierci.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.