Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Dragon Ball - Saiyan Princess

42. Zagubiona w czasie.

Autor:Killall
Serie:Dragon Ball, Saga: Podróże w czasie
Gatunki:Akcja, Dramat, Fantasy, Fikcja, Mroczne, Przygodowe, Science-Fiction
Uwagi:Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość, Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2014-12-03 08:00:05
Aktualizowany:2014-11-25 20:25:05


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Historia całkowicie jest dziełem Killall.


Podróż wehikułem czasu była tak samo nieprzyjemna, co poprzednim razem. Musiałam się dowiedzieć jak Trunksowi to nie przeszkadzało w podróży. Mnie doprowadzało to trzęsienie do potwornej choroby. Kiedy wylądowałam na pustkowiu wyskoczyłam z pojazdu kładąc się na miękkiej trawie. Spojrzałam na leniwie płynące obłoki. Westchnęłam.Zastanawiało mnie, co właściwie zrobiłam. Zmieniłam przeszłość. Swoją przeszłość… Królowie nie umarli, Saiyanie dalej istnieli, Sara miała wolność,a Natto długie życie, a co z Bardockiem? On nie stracił swoich przyjaciół,wiedział, że ma wspaniałego syna. A Vegeta? Co mogło się z nim stać? Wrócił do domu i dowiedział się, że Freezer nie żyje. Zapewne wściekł się, że to była młoda Saiyanka z przyszłości, w dodatku super wojowniczka będąca w jego umyśle tylko legendą. Zapewne zapragnął być silniejszym, dorównać swojej siostrze z przyszłości. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmieszek.

- Vegeta, zazdrość-zachichotałam- Zabawne.

Zostawiłam mu wiadomość tak jak sobie obiecałam. Chciałam by poznał Bulmę. Wiem, bo jesteśmy rodziną,mamy e same korzenie, że ta kobieta mu się podobała. Jak czasem na nią patrzył,jak ona się o nim wyrażała. Wiedziałam, że zostawienie mu starej fotografii z jej wizerunkiem podpowie mu, co ma robić. Znalazłam to zdjęcie w wehikule.Zapewne dała Trunksowi je by odnalazł ją w przeszłości. Mogłam mieć tylko nadzieję, że Trunks mnie nie zabije, a Vegeta wróci na Ziemię. Zamknęłam oczy.

„…Mimo wszystko wierzę, że przylecisz tu i odnajdziesz tę kobietę, która Tobie jest przeznaczona. Tu odnajdziesz swój świat. Tu na Ziemi…”

Leniwie podniosłam się.Przeciągnęłam się głośno przy tym ziewając. Nadszedł czas wracać. Zamknęłam wehikuł czasu do kapsułki, po czym wzbiłam się w powietrze. Namierzyłam energię Vegety. Ruszyłam. W przeciągu piętnastu minut znalazłam się w mieście Zachodu.Wylądowałam w ogrodzie posiadłości rodziców Bulmy. Wzięłam oczyszczający wdech,powoli ruszyłam w stronę drzwi frontowych. Serce zaczęło bić mocniej.Zaczynałam się denerwować. Miałam przechlapane!

Czułam to. Niepewnie wcisnęłam dzwonek. Rozbrzmiał wesoło dźwięk, usłyszałam kroki. Przełknęłam ślinę. Kiedy drwi zaczęły się otwierać odskoczyłam kawałek w tył. W drzwiach stanęła Bulma, wyglądała na zaspaną.

- Cześć!- krzyknęłam głupio się uśmiechając.

Chciałam zyskać na czasie, albo po prostu ujarzmić atmosferę.

- Co tak wcześnie?-ziewnęła.

- Ym?- zdziwiłam się- Że co?

Byłam nastawiona na okropne krzyki zmieszane z paniczną histerią, że ukradłam maszynę czasu Trunksowi uniemożliwiając mu powrót do swoich czasów i zlikwidować cyborgi,które niszczyły wszystko i wszystkich. Zaczęłam się jej uważnie przyglądać.Wyglądała nieco inaczej niż poprzednim razem.

- Bulma?

- Chyba zwariowałaś-warknęła- Nie jestem taka stara!

Stanęłam jak wryta. Nie wiedziałam,co tu może być grane. Bulma stara? Oniemiała rozejrzałam się wokoło. Nic nie wyglądało inaczej, tylko Bulma, która uważała, że nią nie jest w dodatku nieco młodsza. Przetarłam oczy, po czym weszłam do środka nie pytając o pozwolenie.”Bulma” zaczęła coś mruczeć, ale nie zwracałam na to zbytniej uwagi. Musiałam znaleźć Vegetę by wytłumaczył mi, co tu jest grane. Jego kobieta mnie nie poznawała! Wzbiłam się w górę i pognałam w stronę sypialni Vegety.

- Vegeta!- krzyczałam-Vegeta!

Wparowałam do jego sypialni, ale nikogo tam nie było, miałam wrażenie, że była opustoszała, niezamieszkała. Co raz to bardziej zaczynałam się martwić czy dobrze trafiłam Tona pewno był rodzinny dom Bulmy! Przecież wyczuwałam jego energię lecąc w tę stronę. Musiał gdzieś tu być.

- Czego tu szukasz?-odezwał się męski głos.

Odwróciłam się mechanicznie by dostrzec nadawcę tego głosu. Moim oczom ukazał się nie, kto inny, a sam Trunks. Przeszły mnie ciarki momentalnie.

- Heh- zrobiło mi się głupio- Cześć Trunks.

- Czego chcesz?

- Jak to, czego?-zdziwiłam się- Wróciłam do domu i przyszłam oddać ci wehikuł.

- Jaki wehikuł?- był zaskoczony- To jakiś nowy projekt mojej matki?

- Nie, nie -machałam rękoma- Ten, który zbudowała w twojej rzeczywistości. Ten, co ukradłam.

- O czym ty mówisz?

Ręce mi opadły. Widziałam Trunksa, który był taki sam jak poprzednim razem tyle, że miał na sobie nieco inne ubranie, jakąś apaszkę, obcisłe spodnie i dziwną koszulkę w kolorze beżu.Czy wszyscy powariowali? Nikt mnie nie poznawał?

- Kim jesteś i czego chcesz?- żądał wyjaśnień.

Chwycił mnie za rękę i pociągnął w dół schodów. Wylądowaliśmy w kuchni gdzie kazał mi zająć miejsce przy stole. Miałam wrażenie, że głupio śnię. Coś w rodzaju walki z Freezerem! Chciałam bardzo go zabić i mi się przyśnił, a teraz śniło mi się, że byłam w domu. Zrobiło mi się momentalnie gorąco.

- Możesz otworzyć okno?-zapytałam poprawiając rozdarty kołnierzyk w kombinezonie i poluźniając nieco płaszcz.

Trunks nie spiesząc się otworzył okno, a po chwili wparowała do pomieszczenia młoda Bulma.

- Co tu jest grane?- zapytałam.

- To my się ciebie o to pytamy- warknęła dziewczyna.

- Wróciłam do domu-oświadczyłam spokojnie- Bulma powiedziała, że należy i do mnie.

- To bardzo ciekawe-zamyślił się fioletowo-włosy- Ale nie sądzę by moja matka zajmowała się adopcjami.

- Adopcje?- zdziwiłam się- Ona nie robi za moją matkę! To dziewczyna mojego brata.

- Co proszę?

- Vegeta jest Twoim ojcem?- wypaliłam.

- To nasz ojciec- poprawiła mnie dziewczyna- Kim jesteś?

Zaczęłam się im uważnie przyglądać. Zaczęłam dostrzegać, że Trunks także nie jest taki sam jak ten z przyszłości. Gdzie ja w ogóle trafiłam? Czy to moja przyszłość, w której mnie już nie było? Poleciałam za daleko i tu mnie już nikt nie znał? A Bulma? Ona na pewno by wiedziała! Książę także.

- Jestem siostrą twojego ojca- warknęłam- Wystarczy?

- Nic nam nie mówił, że ma siostrę.

- Widocznie nie musiał-odpowiedział niebieskooki.

Założyłam ręce na piersi krzyżując je. Starałam się opanować nerwy. Nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń,a tym bardziej, że mogłam zabłądzić.

- Nic tu po mnie-wzruszyłam ramionami.

Wstałam i skierowałam się w stronę wyjścia. Skoro, źle trafiłam musiałam ruszać w drogę by dostać nauczkę od Vegety, Bulmy i Trunksa. Wolałam to niż podróżować bez przerwy w przestrzeni czasu. To nie było dla mnie. Nie zwracałam uwagi na wołania dezorientowanego rodzeństwa. Nie miałam ani chwili do stracenia. Musiałam wracać i to szybko.

- Dokąd to- odezwał się znajomy mi głos.

- V-Vegeta?- byłam zaskoczona.

Mężczyzna wyrósł mi przed twarzą, że z wrażenia cofnęło mnie w tył, upadłam.

- Skąd znasz moje imię?

- Co ci się stało z Twarzą!- krzyknęłam przerażona.

Jego włosy były dużo krótsze, nad wargą widniał czarny wąs, a na ramieniu gigantyczna szrama. Miał na sobie ziemskie ciuchy, które w ogóle mu nie pasowały. Nie miał też ogona. Saiyanin się zbulwersował.

- JAK ŚMIESZ?!- wrzasnął-Wiesz, kim jestem?

Odetchnęłam z ulgą. Mimo,iż wyglądał jak kretyn wciąż był taki sam, wciąż uważał się za super księcia Saiyanów. To był on. Zawsze taki sam.

- O przepraszam książę-zachichotałam.

- Nie kpij ze mnie-jeszcze chwila i mógł eksplodować.

- Uspokój się głupi-spoważniałam- Nie tylko ty masz królewski tytuł.

- O czym ty mówisz Saiyanko?

- Ooo… Widzę, że rozpoznałeś mnie, choć w połowie!- droczyłam się z nim- Jestem twoją siostrą.

Książę się roześmiał.Dawno nie widziałam takiego Vegety. Rzadko, kiedy się uśmiechał. No cóż,przecież byłam dzieckiem przy nim, a jak wyglądała Sara tego nie wiedziałam. Byłam teraz pewna, że przybył na ziemię odnaleźć Bulmę.

- Saiyanie mają specyficzną moc- wyjaśnił śmiejąc się przy tym- Moja siostra już nie jest dzieckiem.

- Bardzo możliwe, bo ja nie jestem z tych czasów.

- To znaczy?

Musiałam sprawdzić czy to był ten Vegeta, którego nie spotkałam będąc na Vegecie.

- Czas to pojęcie względne- wyrecytowałam- Freezera już nie ma…

Mój „brat”zaczął mi się uważnie przyglądać. Dałam mu przecież do myślenia. Jedynie w ten sposób był w stanie uwierzyć, kim jestem, bez zbędnych opowieści.

- Gdzieś już to słyszałem- myślał na głos- Czy ty…?

- Tak- odpowiedziałam krótko zanim zdążył zadać pytanie.

Na podwórko weszły jego dzieci. Zaczęły wypytywać się, o co chodzi i dlaczego mówię o sobie siostra Vegety. To było proste, zgubiłam się w czasie. Ciekawe czy Trunksowi się to kiedyś przytrafiło?

- To ty jesteś tym dzieckiem, który zlikwidował Freezera- odgadł.

- To ja- zaśmiałam się- Właśnie wracałam do domu, ale jak widać tutaj trafiłam.

- Czyli ledwo go zabiłaś i już znalazłaś się tutaj?

- Tak- mruknęłam- A co z 78?

- To znaczy?- nie zrozumiał pytania.

- Czy Bardock wysadził tę planetę z Changelingami?

- Tak.


***


Siedzieliśmy w przestronnym salonie popijając jeszcze ciepłą herbatę. Miałam wrażenie, że dom w ogóle się nie zmienił. Opowiadałam księciu jak to wszystko wyglądało. Cała ta walka z Freezerem, z armią specjalną i przygotowania do wysadzenia 78. To było zaledwie kilka dni temu, więc nie miałam problemu z odtworzeniem tej historii.Dzieci Vegety były bardzo zainteresowane tą opowieścią.

- Ile mam teraz lat?-zapytałam po skończeniu opowieści.

- Chyba dwadzieścia cztery.

- O rany!- zdumiałam się-A ja wciąż mam jedenaście.


***


Książę Vegeto,

Świat się zmienia,zmienia się ku lepszemu. Czas to pojęcie względne. Freezera już nie ma, a życie płynie dalej. Podbijałeś dla innych, zdobądź coś dla siebie. Nie ważne jak to odbierzesz, mimo wszystko wierzę, że przylecisz tu i odnajdziesz tę kobietę,która Tobie jest przeznaczona. Tu odnajdziesz swój świat. Tu na Ziemi. Zupełnie inne życie, więcej warte niż cała przelana krew. Tu jest Twoje przeznaczenie…

Twoja jedyna

S.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.