Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Slayers - Droga Niepokoju

Zdrada? Ciężar cudzych wspomnień przygniata!

Autor:Miya-chan
Serie:Slayers
Gatunki:Fantasy, Komedia, Przygodowe
Dodany:2005-07-04 20:37:23
Aktualizowany:2005-07-04 20:37:23


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Walka, walka, walkaaa!!! Odcinek dla wszystkich, którzy chcą więcej akcji! Ale czy ja potrafię opisać to co się teraz będzie działo? ^ ^'''

Odcinek 10 - ZDRADA? CIĘŻAR CUDZYCH WSPOMNIEŃ PRZYGNIATA!

Lina stała kompletnie zaskoczona i patrzyła na Mazoku bez słowa. Nie przypuszczała, że go tu spotka. Czy to właśnie on szukał skarbu o którym mówił stary mieszkaniec Perndale?

Przestała się nad tym zastanawiać gdy usłyszała głos Poszukiwaczki Tajemnic:

- Doprawdy? - spytała Xella-Medina - Czyżbyś wątpił w moje umiejętności?

Itey spojrzał na nią bez wyrazu.

- Nie w umiejętności, agentko ENDu - odpowiedział - Raczej w twoją słowność.

- I to mówi Mazoku, istota, której obce jest słowo "zaufanie"? - Xella-Medina uśmiechnęła się z drwiną - W takim razie dlaczego sam się tego nie podjąłeś? :>

Lina spoglądała to na kapłankę, to na demona, a na jej twarzy widać było oszołomienie Wyglądało na to, że tamci dwoje się znają i... współpracują? Dlaczego tak trudno było jej w to uwierzyć?

- Wiesz dobrze, że pan Thane mi nie pozwolił - rzekł potężny Mazoku - Chciał sprawdzić czy END jest rzeczywiście godny współpracy z nim... Ale widzę że dotrzymałaś słowa...

- Owszem - uśmiech Poszukiwaczki Tajemnic stał się w tej chwili słodki jak miód - Lina Inverse jest tutaj... dzięki mnie. Możesz więc odłożyć na bok nieufność.

Czarodziejce odebrało oddech. Więc Xella-Medina pracowała dla Thane'a?! I podróżowała z nią po to by ją zdradzić przy pierwszej okazji? Zrozumiała, że kapłance chodziło o to by Lina odeszła od przyjaciół i poszła z nią tym korytarzem prosto w pułapkę. Jak długo była tak manipulowana? To prawda że nigdy do końca nie ufała Xelli-Medinie, ale ostatnio jej czujność nieco osłabła, poza tym dzięki niej często wydostawali się z kłopotów... ale czy nie wpadali w nie także dzięki niej?

Rzuciła kapłance spojrzenie pełne... nie, nie nienawiści. Rozczarowania. Xella-Medina tylko uśmiechnęła się promiennie i wzruszyła ramionami jak gdyby nic się nie stało.

- No dobra, Itey - czarodziejka skierowała wzrok na Mazoku - Czego ode mnie chcecie?

- Jesteś z jakiegoś powodu potrzebna panu Thane'owi - oświadczył - I otrzymałem rozkaz doprowadzić cię do niego.

- Śmieszne! Sam nie wiesz, czego chce twój szef? I myślisz że pójdę do niego, również o tym nie wiedząc? Wybacz, ale musisz mnie pokonać.

- To nie będzie trudne - Itey spojrzał na nią jak na robaka, po czym przeniósł wzrok na kapłankę. - Ale z tobą jeszcze nie skończyłem, agentko ENDu... Obiecałaś coś jeszcze...

Xella-Medina zamrugała oczami nieco zdziwiona, ale zaraz klasnęła w dłonie:

- No rzeczywiście! Prawie zapomniałam! :D Nie martw się, nie tylko Linę ci przyprowadziłam! :)

Pstryknęła palcem i obok niej pojawił się... Xellos! Ale dlaczego miał worek narzucony na głowę?

- CO TO ZA PRZEDSTAWIENIE!? - Itey zatrząsł się w oburzeniu - Miałaś mi dostarczyć...

- Zgodnie z twoim życzeniem, przynoszę ci swoją głowę w worku ^ ^ - oznajmił Xellos, kłaniając się i odsłaniając głowę, ozdobioną imponującą, wściekle różową kokardą.

Podwładnego Thane'a ogarnął gniew.

- Co ty kombinujesz, agentko ENDu!!?? - zawołał do Xelli-Mediny.

- Ja??? - kapłanka wyglądała jak wcielenie niewinności - Przecież wykonałam zadanie. Dostarczyłam ci Linę Inverse i głowę "tego małego, oślizgłego zdrajcy" (wybacz, Xellos, ale to jego słowa), teraz możesz sobie z tym zrobić co chcesz! =D

Rozwścieczony Mazoku podniósł rękę i wystrzelił strumień energii w kierunku Xellosa. Podstępny Kapłan zwinnie uskoczył i odpowiedział strzałem z laski. Obaj wznieśli się w powietrze, atakując równocześnie. Tymczasem Lina ocknęła się z oszołomienia i spojrzała na Xellę-Medinę.

- Co to wszystko ma znaczyć!!?? - wrzasnęła - I czym, u licha, jest ten cały END!!??

- A, taką organizacją, która próbuje szerzyć Chaos na skalę międzywymiarową... Moi tak zwani przełożeni - w głosie Poszukiwaczki Tajemnic słychać było lekką drwinę, jakby nie traktowała tych przełożonych ze szczególnym szacunkiem - wymyślili sobie że pozyskają współpracę pana Thane'a, który już jest potężny, a będzie jeszcze bardziej, jeśli znajdzie... - urwała i zawołała do Iteya - Słyszałam, że czegoś tu szukasz! Muszę cię zmartwić, tutaj raczej tego nie znajdziesz! ;>

Demon nie odpowiedział, ponieważ próbował dosięgnąć swego przeciwnika.

- No to jak to jest? - chciała wiedzieć czarodziejka - Najpierw chcesz nakłonić Thane'a do współpracy i sprzedać mu mnie, a potem mówisz o tym jakby cię to nie dotyczyło i nie obchodziło?

- Gdybym chciała żeby on teraz cię dostał, nasza umowa nie miałaby sensu, nie uważasz? ;)

Umowa? Czy jej chodziło o ten dziwny zakład, że obie potrafią ujawnić swoje uczucia i zaryzykować życiem dla bliskiej osoby? Lina czuła się coraz bardziej zdezorientowana czy te czarne plamy przed oczami to już oznaka że wariuje nie chciała już o niczym słyszeć miała wszystkiego dość Cicho wymówiła inkantację i...

- DRAAAGON SLAAAVE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Nawet Xellos i Itey przerwali walkę i zniknęli, widząc że czarodziejka rzuca swój potężny czar w stronę Xelli-Mediny, która nawet się nie poruszyła. Rozległ się straszliwy huk i...

***

- Na pohybel poczwarom z piekieł!! - zawołał Wellyn gdy ostatni demon padł od ciosu jego miecza. Niestety nie byli tym zbyt pocieszeni, gdyż Amelia, Zel i Sylpheel ciągle nie mogli oderwać dłoni od podestów, przy czym ta ostatnia była w rozpaczy, nie mogąc pomóc poważnie zranionemu Gourry'emu. Martwili się też o Linę, która nie dawała znaku życia.

- Gdyby znalazła jakieś wyjście, nie zostawiłaby nas tutaj - stwierdził Zelgadis.

- A jeśli wpadła w jakąś pułapkę - przestraszyła się Amelia - a my nie możemy jej pomóc?

- Przecież jakby co to Xella-Medina z nią jest - przypomniał Gourry.

- Właśnie w tym problem - mruknęła chimerka.

- Zaiste! - podchwycił rycerz - Czy mam stać tu i chełpić się małym zwycięstwem skoro mojej damie może coś teraz zagrażać?

- Chyba się nie zrozumieliśmy - Zel spojrzał na Wellyna spode łba, ale ten nie słuchał.

- Ruszam z odsieczą!! - wykrzyknął. Gourry chciał do niego dołączyć aby chronić Linę, lecz rana za bardzo dawała mu się we znaki... Nie zdążyli wyjść z jaskini, gdy usłyszeli:

- No no, cóż za bitwa się tu musiała rozegrać... - i przed nimi pojawiła się demonica Kyoree.

- Zdaje się że nie macie jak walczyć - wysoka Mazoku wyglądała na usatysfakcjonowaną i zarazem rozczarowaną - Trudno. Dam wam spokój jeśli powiecie mi, gdzie jest Lina Inverse.

- Jeszcze nie zrezygnowałaś? - spytał Zel drwiąco - Nawet wiedząc na co ją stać?

- Nie masz tu czego szukać! - dodał Gourry - I tak ci nie powiemy że Lina poszła z Xellą-Medi... - zamilkł, błyskawicznie zakneblowany przez Wellyna. Nie dość błyskawicznie jednak.

- Z... Niepokojem? - na bladej twarzy Kyoree pojawiła się dziwna niepewność, jakby nie wiedziała co ma dalej czynić. Po chwili jednak odzyskała rezon - W takim razie...

Machnęła lekko ręką i zniknęła. Ale zniknęli też Sylpheel i Wellyn!

- Eeej, co się z nimi stało? - spytał Gourry.

- Chyba ta wiedźma gdzieś ich... - chciała odpowiedzieć Amelia, ale w tej chwili na podeście ochranianym dotąd przez Sylpheel pojawiły się już kolejne kamienne demony.

- O nie! - zawołała księżniczka przestraszona - Pan Gourry sobie teraz nie poradzi!!

Wojownikowi udało się powalić pierwszą kreaturę, ale za mocno oberwał, by walczyć na dłuższą metę. Nagle zaczął rozglądać się po jaskini i na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Odejdźcie od podestów!! - zawołał do przyjaciół - Szybko!!

Nie mieli pojęcia co mu strzeliło do głowy, ale właściwie co im zależało? Uskoczyli na bok. A on ku ich zdziwieniu wyrwał Miecz Dnia (TM) z podestu, w który był wbity! Kompletnie osłupiali Zel i Amelia patrzyli jak Gourry przypada do jednej ze ścian jaskini i coś z niej wyciąga, a potem jedno mocne machnięcie Samirenn i... z miecza wystrzelił oślepiający czerwony płomień, który roztrzaskał wszystkie podesty w drobny mak! Wtedy Zelgadis jednym porządnym Ra Tiltem pozbył się pozostałych demonów, natomiast Amelia podbiegła do Gourry'ego i rzuciła Recovery. Potem oboje spojrzeli na Gourry'ego wzrokiem... a la Gourry. ;PPP

- Jak... jak to zrobiłeś??? - wydukał wreszcie Zel.

- No jak, normalnie! - odrzekł blondasek - Przecież moja Rencia zyskuje nowe właściwości po włożeniu jakiegoś kamyka, tak? A tam - wskazał na ścianę jaskini - trochę ich jest. To sobie wziąłem jeden i wypróbowałem - pokazał miecz, jaśniejący teraz czerwonym światłem. W jego rękojeści mienił się piękny, dorodny rubin.

Zelowi i Amelii szczeny opadły.

- Co za bystrość umysłu... a jaka pamięć... - wyjąkała księżniczka.

- Cóż, gdy przychodzi walczyć, Gourry wie co robić - przyznała chimerka.

Podeszli do tej ściany przy podestach, która rzeczywiście była wysadzana cennymi klejnotami.

- A panna Lina ich nie widziała... - zdziwiła się Amelia.

- I te złe moce chyba też nie - stwierdził Zel - Więc jakiego skarbu tu szukają?

***

Lina była kompletnie zbaraniała. Nie zdumiona ani zaskoczona. Po prostu zbaraniała.

Jej Dragon Slave nie wysadził komnaty w powietrze. Nie wyrządził ŻADNEJ szkody. Uderzył w Xellę-Medinę, a ona tylko się uśmiechnęła i... znikł.

Tego czarodziejka się nie spodziewała.

- Wchło... wchłonęła - szepnęła do siebie - wchłonęła czarną magię... Najpotężniejsze zaklęcie...

Wyczerpana i bezradna upadła na kolana. Xellos i Itey już się pojawili, ale zaprzestali walki. Podwładny Thane'a patrzył na kapłankę z niedowierzaniem. Na ustach drugiego Mazoku błąkał się dziwny uśmieszek... Co Xellos wiedział czego Lina jeszcze nie?

W powietrzu zaszumiało i w otaczającej ją czarnej mgle pojawiła się Kyoree.

- Zawsze lubiła efektowne wejścia ^ ^ - podsumował ją Xellos. Czarnowłosa wiedźma stanęła na ziemi i z szacunkiem pokłoniła się Xelli-Medinie.

- Dlaczego Mazoku oddaje mi cześć, zamiast próbować mnie zabić? :> - spytała Poszukiwaczka Tajemnic. Kyoree to pytanie zaskoczyło. Odwróciła wzrok i spojrzała na Iteya.

- Więc tu się ukryłeś, zdrajco - powiedziała lodowatym tonem.

- Nie wiesz, co dobre - odrzekł - Pan Thane proponował wam wszystko. Co tobie może dać Dynast a jemu - ruchem głowy wskazał Xellosa - i mnie Zellas? Tylko złudzenia!! Fikcja!! Oni NIC nie robią, nie będzie powrotu do Chaosu dzięki nim! Dlaczego nie chcecie dołączyć do nas?

- Może jestem lojalna - powiedziała chłodno Kyoree - Może mam swój honor. I godność. Może nawet Xellos ma, choć nie zawsze to widać.

- BREDNIE!! - wrzasnął Itey - Nie przyszłaś tu by prawić kazania o godności, tylko by dostać Linę Inverse! Ale to MY ją dostaniemy!!!

Podczas tej wymiany zdań Xellos i Xella-Medina dyskretnie zniknęli.

- Nikt nie będzie o mnie mówił jak o towarze na sprzedaż! - czarodziejka podniosła się z ziemi.

- Nie jestem własnością żadnego Mazoku!!!!!! "Żaden Mazoku nie ma prawa istnieć, wszystkie powinny znaleźć się w piekle, w otchłani, w pustce" znowu jakieś wspomnienie? Nie tej samej osoby co przed pomnikiem Perna, raczej kogoś przepełnionego nienawiścią do "potworów siejących Chaos, one muszą przestać istnieć" myśli się zlewają "nic co sieje Chaos nie może istnieć" która myśl jest czyja ten ból, ta żądza...

Itey właśnie pochwycił Kyoree w długie macki. które nagle wyrosły spod ziemi. Demonica rzuciła jakiś czar, ale nie udało jej się uwolnić.

- Sama widzisz, że tylko przy panu Thane można znaleźć prawdziwą potę... - nie dokończył, bo Lina Inverse rzuciła się na niego jak rozszalałe zwierzę. W mgnieniu oka znalazła się nad nim, a z jej ręki wystrzeliło coś czarnego, co rozcięło więzy trzymające Kyoree. Oba demony odrzuciło daleko od siebie. Lina stanęła na ziemi, twarzą w twarz z Iteyem.

- Ocaliłaś mi życie, Lino Inverse - odezwała się ze zdziwieniem blada Mazoku - chyba mam u ciebie dług wdzię... - urwała gdy Lina na nią spojrzała. Na jej twarzy widać było niesamowitą nienawiść. I miała zupełnie czarne oczy. Kyoree przeraziła się tego spojrzenia. Nie chciała pozostać tam dłużej, w powietrzu wisiało coś, co budziło w niej grozę. Zniknęła błyskawicznie, akurat gdy dwoje kapłanów zjawiło się z powrotem. I zobaczyli że Lina porwała ze ściany wielki miecz i ruszyła z nim na Iteya. Nie miał czasu się obronić. Cięła gdzie popadło, byle mocniej. Była szybsza od wiatru i groźniejsza od... wszystkiego? Wyglądała jakby ogarnęło ją jakieś szaleństwo, jednak w jej oczach było coś ponurego, jakaś premedytacja... Lina nie walczyła bezmyślnie. To nie był napad furii tylko przemyślany atak. W końcu jej miecz przeszył Mazoku na wylot. Itey wrzasnął przeraźliwie i rozsypał się w proch. Lina stała odwrócana tyłem do kapłanów.

- Xellos - powiedziała Xella-Medina - Uciekaj.

- Zamierzam zobaczyć dalszy ciąg ^ ^ - odpowiedział.

- Dalszy... - standardowy uśmiech na twarzy dziewczyny był teraz ledwo widoczny - Zjeżdżaj!

Lina odwróciła się i w mgnieniu oka posłała w kierunku Podstępnego Kapłana taki samą wiązkę mrocznej energii jak wcześniej. Ledwie zdążył uskoczyć - strumień energii trafił w ścianę i przebił ją. Ale Lina dopadła Xellosa z zaskoczenia i przejechała mu mieczem przez bok. Zatoczył się, ale jeszcze nie upadł. Jednak tego się nie spodziewał. Lina uniosła rękę by zadać ostateczny cios - w jej dłoni pojawiła się spora kula ognia... I nagle jej nadgarstek znalazł się w kleszczowym uścisku.

Lina chciała wyrwać rękę, ale Xella-Medina trzymała ją za mocno.

- Mama ci nie mówiła, ze nie wolno bawić się ogniem? - spytała z uśmiechem.

- Ciebie zabić nie mogę - rzekła Lina nie swoim głosem - Ale na was czworo też przyjdzie pora!

- Oczywiście :) - Xella-Medina mówiła do niej jak do dziecka - A teraz zaśnij.

- Precz!!

- Śpij dopóki nie nadejdzie czas. - oczy kapłanki zajaśniały.

- PRECZ!!! - to coś co kontrolowało czarodziejkę, nie dawało za wygraną.

- Walcz z tym, Lino.

- AAAAARGH!! - dziewczyna wydała wrzask bólu i wściekłości. Potem jej oczy odzyskały swą normalną barwę i nieprzytomna osunęła się na ziemię.

- Jak tam? :) - Xella-Medina podeszła do rannego Xellosa.

- Pewnie przeżyję... jak zwykle - odpowiedział bladym uśmiechem - Dzięki. ^ ^

- Na podziękowania przyjdzie pora ;) - powiedziała, tak jak kiedyś do Zela - A teraz wynośmy się, bo już tu biegną. Nie muszą wiedzieć że my wiemy. ;)

- To by zepsuło zabawę ^ ^ - stwierdził - Aha... Xemedi? ^ ^

- Hm? :)

- Chyba mogę już zdjąć tę kokardę? ^ ^'''

***

- Lino! Lino! Ocknij się!! - już żadnej czerni przed oczami. Tylko budzący radość widok twarzy przyjaciół. Czarodziejka uśmiechnęła się do nich słabo.

- Co się tutaj stało? - spytała Amelia z ulgą, że jej idolka żyje.

- Xella-Medina mnie zdradziła... A potem ona i Xellos gdzieś zniknęli i więcej nie pamiętam - mówiła z trudem Lina - Ale chyba załatwiłam Iteya... Tak mnie boli głowa...

- Trzeba będzie zostać w Perndale dopóki nie wydobrzejesz - powiedział Zel - i zastanowić się czego oni chcą. I co zrobić z tym skarbem, który znalazł Gourry...

- SKARB?? To tu jednak jest skarb?? $_$ - zawołała Lina tak głośno jak tylko siły jej na to pozwalały - I Gourry go znalazł BEZE MNIE???!!! ><

- Chyba wróci do formy szybciej niż myślisz - powiedział Gourry do Zela.

CDN

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.