Opowiadanie
Slayers - Droga Niepokoju
W potrzasku? Kołysanka dla Satsuki!
Autor: | Miya-chan |
---|---|
Gatunki: | Fantasy, Komedia, Przygodowe |
Dodany: | 2005-07-14 15:54:41 |
Aktualizowany: | 2005-07-14 15:54:41 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Mojej zakręconej siostrzyczce, która tyle się na to naczekała ;>>>
Odcinek 16 - W POTRZASKU? KOŁYSANKA DLA SATSUKI!
- NIE!
- TAK!
- NIE!!!
- TAK!!!
- Słuchaj, jak mówię że nie, to znaczy że NIE!!! - Lina nie zamierzała dać za wygraną.
- Pomyśl rozsądnie - Zelgadis próbował odzyskać spokój - Na pewno czujesz się zmęczona tą całodniową wędrówką, poza tym wszyscy jesteśmy głodni, powinniśmy przenocować w wiosce!
- Nie bądźcie mięczakami!!! - w czarodziejkę wyraźnie wstąpił duch przygody - Zresztą widzicie w pobliżu jakąś wioskę??? ><
- Panno Lino, nie jest pani przypadkiem głodna? - osłupiała Amelia przykucnęła, patrząc to na Linę, to na Zela, któremu jakby poburkiwało w brzuchu, podczas gdy kiszki Gourry'ego wygrywały marsza na cały regulator. Żołądek samej księżniczki już dawno wysiadł.
- Nie jestem - burknęła rudowłosa - Nie rozumiecie że musimy iść dalej?
- Dokąd chcesz iść?!? - Zelgadis złapał dziewczynę za ramiona jakby chciał nią porządnie potrząsnąć - Szukać Wszechwidzącego Oka? Przecież nawet nie wiesz gdzie go szukać! Pokonać wroga? Jego też już nie ma!
Lina patrzyła na jego wybuch z zaskoczeniem. Potem spuściła wzrok.
- Chcę... - zaczęła cicho - móc znowu używać czarnej magii. I pozbyć się tych wizji.
- Ale przecież już pani nie szkodzą, prawda? - spytała Amelia.
- Na razie nie- zgodziła się Lina - Ale nie chcę żeby coś mną rządziło... Nie chcę, rozumiesz?
Nie wiedzieli jak ją pocieszyć.
- Trzeba było spytać Xellę-Medinę, zanim zniknęła - stwierdził Gourry - Ona by na pewno wiedziała co jest grane.
- Jasne - prychnęła czarodziejka - I nic by nie powiedziała, tylko by się bawiła naszym kosztem. Doprawdy, dobrze będzie więcej jej nie spotkać!
- Nie myślisz że to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe? - odezwał się Zel sceptycznie.
- Ani tego pokręconego Mazoku z jego tajemnicami! - kontynuowała Lina - Żadnych manipulacji, wiecznej niepewności, nieprzewidzianych zdarzeń! - coraz bardziej podnosiła głos.
- Pani ich brakuje! - olśniło Amelię.
- CO?!?!?!? - rozsierdziła się Lina - Miałoby mi brakować kogoś takiego jak ONI?!?!?!?
- I to jak - wyszczerzył się Gourry.
- Raczcie sobie uświadomić, że... - zaczęła czarodziejka, ale nagle urwała i z szeroko otwartymi ustami zapatrzyła się w coś daleko za przyjaciółmi. A właściwie coraz bliżej.
- Co się stało, Lino? - Zel podążył za jej wzrokiem i również zamarł. To, co się do nich zbliżało, było olbrzymim skupiskiem energii. Nie miało kształtu i wydawało z siebie światło tak oślepiające, że nie pomagało nawet zamknięcie oczu. I wprost wiało od tego niebezpieczeństwem.
- Dlaczego mi się wydaje że to leci prosto na nas? - spytał Gourry drapiąc się po głowie. Lina nie siliła się na odpowiedź, po prostu pociągnęła go szybko za sobą. Nie wystarczająco szybko.
Nawet się nie obejrzeli a już byli otoczeni tym dziwnym światłem. W dodatku zaczęli szybko latać w kółko. Nie widzieli drogi ucieczki. I ogarniała ich słabość, coraz większa słabość...
- FAJEEEEEEEEERBAAAAAAAAAAALL!!!!!!!!!!!!! - czar-wizytówka Liny został chyba jednak użyty na próżno - Co jest?!? Czy toto pochłania zaklęcia?
- Może potrzebne jest coś mocniejszego? - zasugerował Zelgadis i natychmiast pożałował że się odezwał. Choćby z powodu rozgoryczenia jakie na chwilę pojawiło się w oczach Liny. Uczucia bezużyteczności.
- Amelio, próbujemy! - zawołał do księżniczki. Ta ochoczo kiwnęła głową.
- RA TILT!!!!!!!!!! - krzyknęli jednocześnie i światło groźnej energii zmierzyło się z blaskiem najsilniejszego czaru astralnego. Zamigotało. A potem głośny szum... i wreszcie twardy grunt.
- Ojejku! Ale mi plamki przed oczami latają! - Gourry uśmiechnął się szeroko - Ooo, zielona... A tu czerwona... A tu niebieska...
- Trzeba było zamknąć oczy - pouczyła Amelia, która na nim wylądowała.
- Słuchaj, Lino - wojownik nadal wpatrywał się przed siebie błędnym wzrokiem - Może ty widujesz te kolory bo za dużo patrzysz w światło?
- Przestań się wygłupiać!!! - Lina trzepnęła go ze złością po głowie.
- Ooo, a teraz mi gwiazdki latają...
************GLEBA*************
- Niech to - mruknął Zel - Macie pojęcie gdzie możemy być?
Rozejrzeli się. Dokoła panowała dość gęsta mgła, ale można było dostrzec skaliste pustkowie pokryte kraterami. Nad nimi wisiało czerwono-szare niebo, a w oddali błyszczało kilka gwiazd.
- No to fajno - westchnęła Lina - Zdaje się że to coś gdzieś nas przeniosło.
- Nie wygląda mi to na nasz świat - dodał Zel.
- Twierdzicie że to może być inny wymiar?!? - przestraszyła się Amelia - Czy to znaczy że możemy już nigdy nie wrócić do domu?!?
- To może być najgorsza ewentualność - przytaknęła chimera - Ale może są tu jakieś inteligentne istoty... Pokojowo nastawione...
- Optymista sie znalazł - burknęła Lina.
- Inteligentne istoty? - odezwał się Gourry - Jedna właśnie tu nadjeżdża!
Rzeczywiście, dało się słyszeć jakiś warkot, a po chwili pojawił się dziwny pojazd poruszający się w powietrzu, bez żadnych kół ani zaprzęgu. Był z metalu, a z przodu świeciły czerwone światełka. W pojeździe siedziała postać w rodzaju czerwonej zbroi i najwyraźniej nim kierowała. Druga postać chyba ich zauważyła, bo podniosła się z tylnego siedzenia i wyciągnęła broń.
- ŁAAAAAAAAAA!!!!!!! Atakują!!!!!!!! - wrzasnęła Amelia.
- No i masz swoje pokojowe nastawienie - powiedziała Lina do Zela. Osobnik z pojazdu wystrzelił ze swojej broni. Odrobinę przypominała pistolet, ale działała bardziej jak miotacz Thane'a. W miejscu gdzie stał Gourry zanim odskoczył, była teraz nieduża dziura.
- Walki się wam chce? - wojownik uśmiechnął się krzywo - No to poczekajcie...
Dobywszy Miecza Dnia (TM) stanął dokładnie naprzeciw machiny, która zmierzała teraz prosto na niego. Chyba miał zamiar skoczyć na maskę pojazdu i usiec skurczybyków. Chyba. Nigdy się nie dowiemy, bo pojazd przeniknął przez niego niczym duch przez ścianę i pojechał sobie dalej. A Gourry stał z uniesionym mieczem, nie wiedząc co się właściwie stało.
- Co to za sztuczki? Ktoś wysłał iluzję? - Lina spojrzała w tył żeby sprawdzić czy pojazd przypadkiem już nie zniknął. Wręcz przeciwnie, w dodatku wyraźnie miał swój cel. Cel ten stał w odległości może 15 metrów, w postaci jasnowłosego dziewczęcia w poszarpanych spodniach. Dziewczę trzymało w ręku swój miecz-jarzeniówkę i było gotowe do ataku. Gdy tylko pojazd się zbliżył zrobiło efektowne salto, w mgnieniu oka znalazło się przy przeciwnikach i załatwiło ich tak jak zapewne zrobiłby to Gourry.
- Boziu, co za pogrzana planeta - jęknęło gdy już stanęło na ziemi, a pojazd eksplodował z głośnym hukiem - Co tu jestem, zawsze ci sami na mnie lecą ><
- Sa... Satsuki??? - Lina&Co. podbiegli do niej. Na ich widok okazała miłe zdziwienie.
- A jednak jakaś odmiana jest! - zawołała radośnie - I przynajmniej nie muszę was unikać, bo to tylko sen jest! =)
- Co to tylko jest? - Lina była zdezorientowana - O czym ty mówisz???
- Nooo, w końcu jak się coś komuś śni po raz czterdziesty, to chyba się już wie że to sen, nie?
- Jak to? To jest twój sen??? - czarodziejce było chyba trudno przyjąć to do wiadomości - To znaczy że my...
- No przecież, że tak - odparła niecierpliwie Satsuki - Wy mi się śnicie!
Lina spojrzała na nią z baranią miną.
- Buehehehehehehehe!!!!!! - zarechotał Gourry - Ale masz baranią minę, a niech mnie!!!
Zwyczajowo palnęła go w ciemię, a potem zebrała drużynkę razem. Zel i Amelia też mieli baranie miny.
- Jak to jej się śnimy? - odezwała się czarodziejka - W takim razie powinniśmy chyba być wytworem jej wyobraźni, a ja się czuję jak najbardziej cielesna!
- A tamten pojazd przeniknął przez pana Gourry'ego niczym duch przez ścianę! - zacytowała mnie księżniczka ;P Zel zerknął na wojownika, który zaczął rozprawiać z Oddaną Ładowi o mieczach i walce. Akurat bawił się jej jarzeniówką, wołając z dziecięcym zachwytem: "No prawie jak Miecz Światła! =D", a gdy dziewczyna próbowała mu go zabrać, dodawał: "No prawie jak Lina!!! =D"
- Coś tu jest nie tak - stwierdziła wreszcie chimerka - Satsuki też powinna przez niego przenikać... Przecież nie może być tu całym ciałem...
Wreszcie podeszli bliżej tamtej dwójki. Blondas zdążył już oddać Satsuki miecz i teraz wpatrywał się na nią, a mózg (?) mu aż parował od myślenia. Widząc to spojrzenie, Lina poczuła jakieś dziwne ukłucie w serduchu, jednak nie miała jakoś ochoty się nad tym zastanawiać.
- No i czemu mi się tak przyglądasz? - złotooka uśmiechnęła się uwodzicielsko.
- Bo... yyy... Bo mam wrażenie że czegoś ci jakby ubyło - wyjąkał Gourry - Ale nie wiem czego...
- Ej, on ma rację! - uświadomiła sobie Lina i po namyśle obeszła Satsuki dookoła - Gourry, tutaj jej brak!
Wszyscy pośpieszyli do Liny, oglądając Oddaną jak jakiś eksponat na wystawie =P Rzeczywiście, tam gdzie poprzednio był strumień platynowych włosów, znajdowała się ino króciutka kitka.
- Coś ty zrobiła z TAKĄ grzywą??? - Lina spojrzała na nią z osłupieniem - Przecież ci rosła i rosła, a ty ją ot tak...
- Opyliłam =) - dokończyła Satsuki.
- CO??????????????? O_o
- Nooo, sprzedałam! Wiesz do czego może się posunąć zdesperowana kobieta gdy nie ma już za co kupić swojej ukochanej czekolady???????????? T_T - wygłosiła patetycznie - A wiesz ile bulą za materiał na peruki????????????
Lina zaczęła z zadumą przyglądać się swoim włosom.
- A poza tym ta grzywa już mi zawadzała w walce - dodała Satsuki.
- A ten dzyndzel ci nie zawadzał? - spytał Gourry, pociągając lekko za długi warkoczyk, którego dziewczyna się nie pozbyła - Ja bym na twoim miejscu odciąłbym go na samym początku!
- GDZIE Z ŁAPAMI!!!!!! - Satsuki wyrwała mu warkocz z ręki tak gwałtownie że omal nie zaliczył gleby - Skąd możesz to wiedzieć??? Zapuść sobie taki a zobaczysz że WCALE nie zawadza!!!!!! >< - gdy tak krzyczała, zła jak osa, na moment zmienił się jej strój... Był teraz w odcieniach szarości i brązu, miał szerokie rękawy i nogawki, a jarzeniówka stała się mieczem z bambusa. Oddana zrobiła ruch jakby chciała się nim zamachnąć, po chwili jedak uświadomiła sobie co trzyma w rękach i w jednej chwili znów miała na sobie poprzednie ubranie.
- Co? Jak? Czemu? - Lina przyglądała się tej scence lekko zdezorientowana.
- Oj, jesteście moim snem, powinno być dla was normalne że mogę sama ten sen kształtować - uśmiechnęła się Satsuki - No, może dla was to nie jest tak oczywiste, bo jesteście ludźmi, a ja Mazoku i przypomina mi to trochę przebywanie w astralu...
- Nas też możesz zmienić??? - ucieszyła się Lina - A możesz mi zrobić włosy w kruczej czerni???
- A mogę! =) Ale gdy się obudzę, efekt zniknie... Tak samo zresztą jak wy. =)
Zel z niepokojem spojrzał na Amelię, Amelia na Zela; Lina chyba tego nie dosłyszała.
- To rób, rób!!! - zawołała podekscytowana - Choć na chwilę przestanę być rudzielcem!!!
Złotooka popatrzyła na nią z uśmiechem... Minęło kilka sekund...
- No i co? - na twarzy Liny pojawił się grymas - Gdzie ta moja krucza czerń???
- Nie rozumiem... - Satsuki też wyglądała na skonsternowaną. Po chwili zaczęła się intensywnie wpatrywać w Linę, a dokoła niej pojawiła się czerwona aura.
- Oooo!!! - odezwała się naraz Amelcia - Zadziałało!!!
Faktycznie, włosy Liny były już kruczoczarne, co w zestawieniu z kolorem ubranka dawało piorunujący efekt wizualny ;P
- A ja mogę wyglądać na przykład... tak - Satsuki wyszczerzyła ząbki i jej fryzura przybrała kolor ognistej czerwieni.
- Ale pani do twarzy! - zachwyciła się księżniczka - Taka femme fatale sfery astralnej!
- Kolejna ruda i wredna - podsumował z właściwym sobie taktem Gourry.
- Chyba będę miała nową misję jak się obudzę - stwierdziła złotooka - zdobyć farbę do włosów w kolorze ognistej czerwieni!!!!!!!! *_______*
- Właśnie a propos tego budzenia się... - zaczął Zel, ale Satsuki naraz mu przerwała:
- Ojej. Ojej. Ojej. Normalnie takich snów nigdy nie miewam. To chyba przez te parówki zjedzone przed zaśnięciem.
A potem wszyscy doświadczyli tej niezwykłej ciszy. Dziwnej. Przerażającej.
I nie musieli spoglądać w tył żeby zamknąć oczy od nadmiaru światła.
- Proszę... - powiedziała błagalnie Lina - Powiedzcie że to za nami NIE przyleciało.
- Zupełnie jak kiedyś... - westchnęła Satsuki, uśmiechając się do swych wspomnień.
Lina i Zel chwycili ją pod ręce i wyrwali do przodu. Za nimi pędzili Gourry i Amelia.
- Prędzej czy później znowu nas dopadnie, tak jak przeniosło nas tu z realnego świata - zaczęła krakać chimerka.
- Nie dopadnie - Satsuki niespodziewanie się zatrzymała i roztoczyła dokoła nich mroczną barierę. Ścigająca ich energia otoczyła ją, ale najwyraźniej nie miała nad nią władzy. Żadnego kręcenia się w kółko. Nawet ten blask przestał oślepiać.
- Chyba trzeba będzie się zbudzić - mruknęła Satsuki. Nie mogę tu siedzieć bez końca... Chyba że tam wejdę i dam się gdzieś przenieść, kto wie co mi się jeszcze przyśni?
- To już nie jest tylko sen - uciął Zel.
- Poza tym MY musimy tam wejść i dać się przenieść - dodała Lina - Ale potrzebujemy silnego zaklęcia... Gdybym tylko mogła rzucić Dragon Slave...
- A nie możesz? - zainteresowała się złotooka - Zresztą nie musicie otwierać sobie drogi wyjścia zaklęciem. Jestem pewna że przeniesie was tam, gdzie będziecie bezpieczni!
- Jakoś w to wątpię - burknęła czarodziejka - I nie waż się budzić, zanim stąd nie znikniemy.
- Zaraz... - do Satsuki zaczęło wreszcie docierać - z REALNEGO świata? Jesteście tu CIELEŚNIE???
- Bardziej cieleśnie już się nie da - odrzekła Lina - Ale przecież przez nas nie przenikałaś!
- Sztuczki z powłoką astralną. We własnych jestem bardziej realna snach niż zwykli ludzie - wyjaśniła Oddana - Ale jeśli jesteście prawdziwi, to ta energia też... A to oznacza...
- Dość - przerwał Zelgadis - Możesz tak ukształtować swój sen żeby Lina była w stanie rzucić Dragon Slave?
- NIBY JAK?!?!? - wrzasnęła Satsuki - Nie mogę wpływać na coś RZECZYWISTEGO!!!!!
- Na moje włosy wpłynęłaś - przypomniała Lina.
- Włosy to włosy, a zaklęcie to zaklęcie!!!
- Też mi wymówka :P Po prostu przyznaj się że nie jesteś na to zbyt potężna.
- COOOOOOOO?!?!?!?!? >< - złotooka wściekła się do granic. Zamknęła oczy, skierowała dłonie w stronę Liny i zaczęła się koncentrować. Musiała pokazać tej rudej brunetce (:P) że może się gnie... czarować efektowniej niż można sobie wyobrazić. Użyła całej swej siły woli...
...i wreszcie Lina poczuła że wypełnia ją moc, zdolna rozwalić to świecące "coś" w drobny mak. Oczywiście o ile czar będzie mieć rzeczywiste działanie. Zdawała sobie sprawę że w realnym świecie jej blokada będzie nadal istniała, ale za ten jeden raz mogłaby oddać wszystko.
- Gotowi? - zawołała - Zel? Amelia? Gourry? GOURRY!!! - krzyknęła, spoglądając na wojownika pierwszy raz od kilku chwil - Znowu się wydurniasz, ciućmoku!!!!!!!! ><
- No co? Przecież Satsuki powiedziała żebym sobie taki zrobił! - odpowiedział blondas, będący już w połowie zaplatania warkoczyka. Lina uznała że nie warto tracić na niego czasu.
- Satsuki, otwórz lekko barierę! - nakazała - A gdy rzucę Dragon Slave, obudź się, jasne?
- Jasne - Oddana spełniła jej życzenie - Powodzenia...
Lina i przyjaciele wyszli poza osłonę i natychmiast wpadli w świetlny wir.
- Nie poddawajcie się! - zawołała czarodziejka - Musicie trzymać się mnie!
- A co będzie jak nas podpieczesz? - zaniepokoił się Gourry, ale zdobył się na wysiłek i podleciał bliżej, łapiąc dziewczynę za pelerynę (autorka czuje że rymuje ;>). Po chwili to samo zrobili Zel i Amelia.
- Nieprzenikniona ciemność czarniejsza od śmierci... Szkarłat płynącej krwi... - zaczęła inkantować Lina - Pogrzebana w strumieniu czasu wielka potęga tkwi... - wypełniła ją moc, której tak jej wcześniej brakowało - Niech głupcy, którzy na mej drodze stoją... - i żadnych kolorów przed oczami. Żadnej czerni - Zostaną porażeni mocą twoją, którą i ja władam!!!
Magia skupiła się w jej dłoniach.
- DRAAAAAAAAAAGON SLAAAAAAAAAAAAAAVE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Gdy uderzyła, ostatnim widokiem przed jej oczami była panika na twarzach przyjaciół.
A jej ostatnia myśl brzmiała: "O szlaaaaaaaag, PUŚCILI!! ><"
Satsuki poderwała się z łóżka. Oddychała szybko, a jej oczy błyszczały.
Wiedziała że będzie musiała dokładnie rozważyć to co się wydarzyło.
Jednego była pewna - że znała ten rodzaj energii.
I że świat będzie bardzo, ale to bardzo zaskoczony.
CDN
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.