Opowiadanie
Slayers - Droga Niepokoju
Manipulacja? Dziewczyna o tysiącu uśmiechach!
Autor: | Miya-chan |
---|---|
Gatunki: | Fantasy, Komedia, Przygodowe |
Dodany: | 2005-07-04 20:14:07 |
Aktualizowany: | 2005-07-04 20:14:07 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Dzisiaj podwójna porcja herbatki, więc ten odcinek napisany piorunem!!! Miya-chan, jesteś wielkaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!^________________^
Odcinek 2 - MANIPULACJA? DZIEWCZYNA O TYSIĄCU UŚMIECHACH!
Lina i jej przyjaciele wyruszyli więc w kierunku strasznej góry. Na szczęście nie musieli ciągnąć Gourry'ego, bo oprzytomniał akurat gdy kupowali prowiant ;) Amelia taszczyła jakiś wypchany tobołek o niewiadomej zawartości.
- Dlaczego Gourry nie ma żadnego miecza? - zaczął rozmowę Zel.
- Na razie nie był potrzebny - westchnęła Lina - a żaden miecz, który napotkaliśmy, nie nadawał się dla niego...
- Akurat - przerwał Gourry - po prostu chcesz mieć jakiś atre... artfe... no, coś magicznego! Mówię ci, Zelgadis, jaka ona jest wybredna! Lataliśmy od sklepu do sklepu, od płatnerza do płatnerza, a ona nie pozwalała mi nic kupić! Jakby nie mogła poszukać czegoś dla SIEBIE!!!
- Panie Gourry... - szepnęła Amelia - panna Lina chce mieć pretekst żeby z panem podróżować...
Tak jak było z Mieczem Światła... - przy okazji się uroczo zarumieniła ^_~
- Hę??? - to była odpowiedz wojownika.
- Daj spokój, Amelio - przerwała tę dyskusję chimerka - on i tak nie zrozumie twoich podtekstów. I lepiej ciesz się, że Lina tego nie słyszy...
Wyżej wymieniona znowu głowiła się nad napisem na tabliczce. Pismo było podobne do elfiego, ale znaki wydawały się nabazgrane bez ładu i składu - nic jej nie mówiły.
Po gadzinie dotarli wreszcie do podnóża góry. Zobaczyli wbity w ziemię pal z malowniczą trupią czachą i napisem "FSTEMP ZBRONIONY". Obok na kamieniu siedziała postać okutana w burą opończę i nosząca wielki kapelusz skrywający jej twarz w cieniu.
- Państwo przyszli zwiedzic górę?:) - spytała - To prawdziwa atrakcja turystyczna.:) Szkoda, że jednorazowa. ;)))
- A kim pani jest? - zdumiała się Amelia - Sama w takim miejscu...
- Ja?? Ależ ja jestem zwykłym przechodniem!! - zamachała rękami z lekkim zniecierpliwieniem.
- Proszę, państwo wchodzą, ja nie przeszkadzam!:)
Linie coś się tu nie podobało. Ta podejrzana osoba chyba wiedziała więcej niż chciała zdradzić...
- A coś pani może wiadomo o tym napisie? - pokazała jej dziwne runy.
- Hmm... "Do tych, którzy wkraczają na drogę pokusy i niepewności, niepokoju i tajemnicy"... Nie! Nic mi o nim nie wiadomo! - spod kapelusza dało się zobaczyć szeeeroooki uśmiech.
- No to miłego zwiedzania życzę!:) I proszę pamiętać o zielonych kwiatkach!:)))
- Ale dziwna gościówa - mruknęła Lina - O jakich znowu kwiatkach!!??
- Hm... No bo to coś z tej góry się ich boi...- przypomniała Amelia - O, proszę... Dla wszystkich kupiłam...- i wyciągnęła z tajemniczego tobołka kilka ciuchów w znany wszystkim wzorek.
- CO?! - wrzasnęła Lina - Te duchy mają uciekać PRZEDE MNĄ a nie przed jakimiś durnymi kwiatkami!!! A zresztą one mi nie pasują do koloru włosów!!!!!!!!!!!!!!!!!!!][
- Ja nie wierzę w te głupoty - poparł ją Zel - I nie zamierzam się tak ośmieszać.
- Ale to ładne! - usłyszeli Gourry'ego - i leży jak ulał!!
- Prawda?? - zgodziła się z entuzjazmem Amelia.
Na widok przyjaciół w kwiecistych ubrankach Lina i Zel jak na komendę zaliczyli glebę..............
- Ej, a tamtej gościówy już nie ma! - zauważył Gourry.
- Niech to... Chciałam spytać skąd wie, co to za napis...- westchnęła Lina.
Nagle w górze otworzyło się niezauważone dotąd wejście.
- Chyba nas zaprasza do środka - stwierdził Zel. Weszli, gotowi na wszystko (czy na pewno?).
Ich oczom ukazał się ciemny korytarz, który zaraz oświetlili czarami. Na razie droga była w miarę bezpieczna, nie licząc robali pełzających po ziemi (IIIIIIIIIIIIIIK!!!!!!! - dop. Amelia).
- Ty też masz wrażenie, że nie jesteśmy tu przypadkiem? - spytał Zel Linę.
- Tiaaa... Czuję się jak marionetka i nie wiem, kto pociąga za sznurki - mruknęła.
- Może Xellos?
- To mi jakoś na niego nie wygląda... Mam pewne podejrzenia, ale brakuje mi jakiegoś elementu w tej układance. Coś przegapiłam... - czarodziejka zaczęła rozglądać się po korytarzu. Wreszcie zobaczyła wielkie drzwi, których pilnował gigantyczny szkielet. Zbliżyli się do niego.
- WITAJCIE, ŚMIERTELNICY - zagadał nagle szkielet grobowym głosem - TE DRZWI MOGĄ PRZEKROCZYĆ JEDYNIE CZCICIELE.
- Kapłani...- stwierdziła Lina - czyli Amelia...
- JAAAAAA??????? - księżniczka zatrzęsła się ze strachu - Mowy nie ma!!!!!!!!!!!!!!!!
- Chcesz szerzyć dobro czy nie? - zniecierpliwiła się Lina - Śmiało, zasuwaj tam!! - energicznie pchnęła dziewczynę, która w końcu weszła do tajemniczej komnaty. Po chwili wyszła, zupełnie już spokojna, trzymając w dłoni coś, co wyglądało jak połowa jakiegoś medalionu.
- GDYBY WSZEDŁ TAM KTOŚ NIE BĘDĄCY CZCICIELEM, JUŻ BY NIE WYSZEDŁ - oświadczył kościotrup - ALE TA, KTÓRA BYŁA TU PRZED TOBĄ, ŚMIERTELNICZKO, ZAWRÓCIŁA PO WYJŚCIU. NIE CHCIAŁA PODĄŻYĆ DALEJ.
- Nie to nie - stwierdziła Lina - MY podążymy. Siemka! - i podążyli. I po pewnym czasie znów ukazały się im drzwi. Wtedy połówka medalionu Amelii zabłysła i drzwi się otworzyły...
I w tej samej chwili dopadło ich mnóstwo istot o humanoidalnym kształcie, lecz wyglądających jakby powstały z mroku. Jednak choć wydawały się niematerialne, ich ciosy zostawiały po sobie rany i przenikliwy chłód - i bolały.
- Do diabła, cienie - warknął Zelgadis - Jeden z najpaskudniejszych rodzajów martwiaków. Jeszcze nie duchy, już nie ludzie... więc to ich się tak tu boją...
- No to czas już skończyć te wykłady i walczyć! - odwarknęła mu Lina - DRAAAGON...
- NIE CZARNĄ MAGIĄ!!!!!!!! - rzucił się na nią zdesperowany Zel - Ona im daje siłę!!!!!!!
- No to co mam robić??? - Lina nie cierpiała czuć się nieprzydatna. Gdy Zel i Amelia rzucali swoje Ra Tilty i Lance Elmekii, Gourry pociągnął Linę do otwartej już komnaty (cienie go nie atakowały). Wkrótce dołączyli do nich wyczerpani przyjaciele i Amelia zajęła się leczeniem.
- Niezli jesteście - nawet Lina była pod wrażeniem - Załatwić tyle tych cieni to naprawdę coś!!
W tej chwili usłyszeli nad sobą donośne klaskanie. Spojrzeli w górę. Na występie skalnym siedziała czarnowłosa dziewczyna w krótkiej pelerynce. Uśmiechała się z lekką drwiną.
- Geeenialne!! - zawołała do nich - Kapitalne!! Absolutnie fe_no_me_nal_ne!!! ;]
Patrzyli na nią ze zdziwieniem, bo w ogóle jej nie znali. W dodatku chyba z nich kpiła...
- To teraz powiedzcie - wskazała gdzieś poza nich - co macie zamiar zrobić... z tamtymi??;]]]
Obejrzeli się. Za nimi było jeszcze więcej cieni, w dodatku wielkich i mających długie szpony. Ponieważ istoty nie atakowały Amelii, szybko zrobiła barierę ochronną, lecz atak cieni był tylko kwestią czasu. W pewnej chwili Zel ujrzał za sobą jeszcze jedną barierę, za którą COŚ się znajdowało. W dodatku świeciło.
- Świeci!!! Biorę to!!! - wykrzyknęła Lina, ale zaraz cofnęła się. Bariera była zrobiona z cieni. Ale gdy podszedł do niej Gourry, cienie się rozstąpiły. Wtedy okazało się, że blask bije od wielkiego miecza, wprawdzie nie zdobionego niczym szczególnym, ale wyglądającym na cenny i świetny do walki. Lina i Zelgadis rzucili się do tej broni, ale cienie im przeszkodziły.
- Przeklęte zielone kwiatki - jęknął Zel. Gourry z cielęcym wyrazem twarzy wziął broń w ręce.
- Hej, wiecie co? Mam miecz! - oznajmił radośnie - no to czekajcie, ciemnoty jedne!!!!!!!!!!!
Rzucił się w kłębowisko cieni, a one znikały jeden po drugim pod gradem jego ciosów. Lina patrzyła na miecz z żądzą zysku, Amelia z podziwem, Zel z dziką zazdrością. W końcu po cieniach nic już nie zostało. Wyglądało na to, że to miejsce jest już oczyszczone ze zła i przyjaciele mogli spokojnie wyjść na zewnątrz. A tam zobaczyli tę samą nieznajomą dziewczynę, popijającą coś aromatycznego. Jej pelerynka była wściekle fioletowa i ozdobiona klejnotem. Czarne włosy sięgały ramion i były związane z tyłu fantazyjną kokardą. Uśmiechała się promiennie.
- Wreszcie jesteście!!:))) - zawołała - To jak, przeganiamy upiory?:)))))))))))))))))))))
- A nie przegoniliśmy? - zdziwił się Gourry.
- Wrócą jeśli nie zainterweniujemy w porę:) - nieznajoma wyjęła z torby przy pasie połówkę medalionu i złączyła ją z połówką Amelii. Medalion rozbłysł, a aura wokół góry zniknęła na dobre.
- Medalion, który dostałam w tamtej komnacie! - zdziwiła się księżniczka.
- Ano owszem:))) Ja też dostałam - uśmiech nieznajomej stał się figlarny.
- To pani też jest kapłanką! - ucieszyła się Amelcia. - A czyją??
- No właśnie chyba niczyją ;) Jeszcze nie znalazłam nikogo, kogo mogłabym czcić...;)))
Amelia nie rozumiała tego... Nagle rozległo się radosne wołanie Gourry'ego:
- A ja wiem!!! To ty nam postawiłaś herbatkę!! [Wszyscy: SZOK]
- Jak na to wpadłeś, Gourry????????? - wyjechała Lina.
- No jak to, przecież ty też wiedziałaś, prawda? I ona tu była gdy wchodziliśmy!! Ma ten sam dobijający optymizm w głosie! - stwierdził dumny z siebie Gourry.
- Brawo!!! Wygrałeś cinquecento z niespodzianką - bombą w bagażniku!:D- usłyszał.
- A co to jest cinkie-cienko? - spytał.
- Nie słuchaj jej, chce cię zbić z tropu! - syknęła Lina, po czym zwróciła się do nieznajomej:
- Ty jesteś tą panną o podwójnym imieniu?
- Ojeeeju, gdzie moje wychowanie? Pozwólcie, że się przedstawię: nazywam się Xella-Medina.
- JAK???????????????? - zdziwili się wszyscy. Dziewczyna wykonała parodię dworskiego ukłonu - Tajemnicza Poszukiwaczka Xella-Medina:))))))) - po czym zadumała się - A może Poszukiwaczka Tajemnic? Co brzmi lepiej??;) Jeszcze nie zdecydowałam...
Gourry przyjrzał się jej i stwierdził: - Jeszcze laski brakuje...
Xella-Medina uśmiechnęła się komicznie - Może nie jestem Miss World, ale chyba nie jest tak zle?
- A mówią, że JA jestem głupi... - westchnął wojownik.^ ^'''
- A może TAKĄ laskę?;) - dziewczyna wyjęła z torby (!!!) długą lagę zakończoną ostrzem i ozdobioną fioletową kulą. Lina przyglądała się jej podejrzliwie.
- Kim ty jesteś, co? - spytała nieco zaczepnie. Uśmiech na twarzy Xelli-Mediny zmienił się w drwiący i grozny... W jednej chwili znalazła się tuż przy czarodziejce. Miała bursztynowe oczy o zwężonych zrenicach. Lina miała wrażenie, że przewiercają ją na wylot.
- A co chcesz usłyszeć?:] - szepnęła kapłanka - Zdradzę ci prawdę. Mazoku........... - zawiesiła głos i nagle jej uśmiech stał się jeszcze bardziej promienny niż przedtem - nie jestem! - dokończyła. - Kamień spadł ci z serca, Lino?
- Nie - burknęła czarodziejka, zastanawiając się skąd ta dziewczyna zna jej imię - nie zajmujmy się bzdurami i wracajmy do miasta.
- Jest jeden szkopuł.:) Tego miasta nie ma tam od 200 lat - oświadczyła Xella-Medina.
- Taaak?? To powiedz, gdzie byliśmy?? - spytał Zel z ironią.
- Dawno temu śmiałkowie ruszyli zbadać tajemnicę tej góry - Poszukiwaczka Tajemnic uśmiechnęła się z rozbawieniem - Do miasta wrócił tylko jeden, ale przyniósł ze sobą klątwę. Od tamtej pory dusze mieszkańców nie mogły zaznać spokoju. Na szczęście zielone kwiatki broniły dostępu cieniom... Skończyliście ich męki. Byliście w mieście duchów, dziubaski...;]]]
Po powrocie okazało się, że Xella-Medina mówiła prawdę...........................................
- To... to... co my jedliśmy??? - spytała Lina z baaardzo złym przeczuciem.
- Lepiej nie pytajcie - złośliwy uśmieszek - Ale dzięki mojej herbatce nic wam nie zaszkodzi. :)
Na te słowa Zel zrobił się zielony i zemdlał...
- On nie wypił tej herbatki - wyjaśniła Lina - Ty, Xella, słuchaj...
- Xella-Medina, jeśli można. Czuję się na pół ignorowana.:]]]
- Sorcia. Słuchaj, czy to jest zewnętrzny świat?
- Dla ciebie pewnie jest "zewnętrzny".;) Możesz więc śmiało ruszyć na poszukiwanie Wszechwidzącego Oka, jeśli chcesz.;)))
- Zaraz... A skąd ty wiesz, że ja chcę go szukać? - Lina znów zrobiła się podejrzliwa.
- No jak to skąd? Wszyscy go szukają! :) - oznajmiła fioletowa - Wiesz ilu bohaterów już tu przyjechało? Chyba to im wpadło w łapki ;] - pomachała znaną z poprzedniego odcinka ulotką.
- Eee... A co to Oko robi? - zainteresowała się Amelia.
- Cóż... obserwuje.;) A w odpowiednich rękach może zrobić właściwie wszystko...
- WIĘKSZY BIUST!!!!!!!!!!!!!!! - zawołała Lina.
- TYLE ŻARCIA ILE ZECHCĘ!!!!!!!!! - zawtórował jej Gourry.
- SPRAWIEDLIWOŚĆ NA ŚWIECIE!!!!!!!!! - Amelia była w amoku.
- DAWNY WYGLĄD!!!!!!!!!!!!! - nawet Zelgadis oprzytomniał.
- No to wyruszamy!! Z naszą magią i nowym mieczem Gourry'ego nic nam nie przeszkodzi!!!
- A właśnie, Gourry, pokaż no ten mieczyk - Zelowi zaświeciły się oczęta.*___*
- Nie!! MI pokaż!! - Lina wyrwała miecz wojownikowi, zazdrośnie przyciskającemu go do siebie.
- Rany, on waży chyba tonę! - zawołała gdy wyglebała się pod ciężarem oręża.
- Bo to nie jest miecz dla pań ;] - wtrąciła się nagle Xella-Medina - poza tym najbardziej szanuje tego, kto go zdobył... w tym wypadku Gourry'ego. ;)))
- Ty wiesz co to za miecz??
- Domyślam się, ale pssst! Nie będę psuła niespodzianki!;) - czarnowłosa mrugnęła do nich kładąc palec na ustach.
- No nieee, drugi Xellos! - westchnęła Lina - Czy ty jesteś z nim spokrewniona, czy jak??
- Nigdy nie spotkałam nikogo takiego - stwierdziła Xella-Medina, uśmiechając się zagadkowo.
- Ech, kit z tym - stwierdziła czarodziejka - Skoro mamy szukać Wszechwidzącego Oka, to musimy... PORZĄDNIE SIĘ NAJEŚĆ!!! Dalej, znajdzmy jakieś miasto!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
*****************GLEBA*******************
Reszta jest milczeniem.............
CDN
:>
"Reszta jest milczeniem" - zgadzam się :)))) aż mi szczęka pozytywnie opada :D