Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Slayers - Droga Niepokoju

Moc życia? Bitwa w Dolinie Mgieł!

Autor:Miya-chan
Serie:Slayers
Gatunki:Fantasy, Komedia, Przygodowe
Dodany:2005-07-04 20:37:33
Aktualizowany:2005-07-04 20:37:33


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Uuu, w poprzednim odcinku nawet wstępu nie było! Muszę to nadrobić bojowym okrzykiem! DRŻYJ ZIEMIO I WSZYSTKO CO ŻYJE!!!!!!! Może być? ^_____~

Odcinek 8 - MOC ŻYCIA? BITWA W DOLINIE MGIEŁ!

- To kręcenie się tam i z powrotem mnie dobija - marudziła Lina, gdy zmienili trasę i skierowali się do Doliny Mgieł - Nigdy nie dotrzemy do tej Wyroczni!!

- Chcesz dowiedzieć się, kto na ciebie poluje, prawda? - spytała idąca obok niej Sylpheel.

- NIE!!! Chcę znalezć Wszechwidzące Oko, powiększyć sobie biust i odzyskać główną rolę!!!!! - wypaliła czarodziejka - Chyba mogę czasem pomyśleć o swojej przyjemności!!!!????

Pozostali tego nie skomentowali, bo wiedzieli czym to może grozić.

- Noc się zbliża... Powinniśmy rozbić obóz, ale tu jest tak jakoś strasznie... - odezwała się Amelia.

- Pójdę się rozejrzeć - zaproponowała Sylpheel i weszła w las.

- Ech, ciągle tylko lasy i lasy - westchnęła Lina.

- Jak byliśmy tu w poprzedniej serii, to ciągle wędrowaliśmy pustyniami - zauważył Gourry - czas wreszcie na coś innego, prawda??

- Wrrr... - Lina miała już przypiec blond wojownika, gdy wtem usłyszała krzyk bólu i przerażenia.

- Sylpheel! - rzuciła i pobiegła w stronę, w którą udała się kapłanka. Dotarła do ciemnej jaskini i weszła tam by się rozejrzeć. W ciemności ujrzała jakieś niewyraźne kształty...

- ŚWIATŁO! - czarem rozjaśniła mrok. Na ziemi leżała bez ruchu Sylpheel, nad nią zaś pochylała się nieznajoma dziewczyna. Jej długie platynowe włosy, przetykane złotem i srebrem, były związane z tyłu, oprócz jednego cienkiego warkoczyka. Miała złote oczy, jeszcze jaśniejsze niż oczka Xelli-Mediny. Otoczona była dziwną energią, poza tym miała w pewnym miejscu więcej ciała niż Lina. To wystarczyło by czarodziejka bez zastanowienia rzuciła w nieznajomą fireballem. Ale... *PYK!* Dziewczyna zniknęła i pojawiła się tuż za Liną.

- Łoj, co to za powitanie? - zawołała i radośnie łupnęła Linę w plecy - Czyżbyś Źle życzyła tej pani, skoro nie pozwalasz mi się o nią zatroszczyć?

- Zatroszczyć? - Lina nie wiedziała czy może ufać nieznajomej - Wiesz co jej się stało?

- Omal nie umarła, ale chyba potrafię zapobiec najgorszemu. Robota Mazoku...

- Jak to Ma... XEEELLOOOS!!! - zawołała Lina - Wiem, że gdzieś tu jesteś, pokaż no się!!!

- No coś ty, Lino, przecież co złego to nie ja! ^ ^ - Xellos rzeczywiście był tu obecny - Ups...

- Xellosek!!!!!!! Kopę lat!!! - nieznajoma podbiegła do niego i ŁUP!!! zarył twarzą w ziemię.

- Ty, znasz tę tam? - zainteresowała się Lina.

- Nieee... - jęknął Mazoku wygrzebując ziemię spomiędzy zębów - Za cooo... ^ ^'''

W tej chwili doszli do nich Zel, Gourry i Amelia.

- Co się stało pannie Sylpheel? - przestraszyła się księżniczka.

- A no właśnie - westchnęła Lina - Xellos, ja wiem, że ty coś wiesz!!!!!!!!!!!!!!

- To tajemnica ^ ^

- Może ja go zachęcę do mówienia - zaproponowała nieznajoma.

- Eee? ^ ^''' Ależ Satsuki, ja tylko wykonuję swoją pracę... Zresztą WCALE się ciebie nie...

- No, dokończ... - dziewczyna zbliżyła się do niego ze złowieszczą miną.

- Xellos, jak ty działasz na kobiety!! - zarechotała Lina - Najpierw Xella-Medina, potem ta tutaj...

- Xe... Co?! TA Xella-Medina??? Znasz Xellę-Medinę????? - złotooka błyskawicznie złapała Xellosa za fraki i zaczęła nim potrząsać - Xellosku, będę dla ciebie milutka, przestanę ci zatruwać życie, dostaniesz zapas herbaty na 10000 lat, tylko proszęproszęproszęproszęproszę ZAŁATW MI JEJ AUTOGRAF!!!!!!!!!! - wykrzyknęła z gwiazdkami w oczach.

- Czy Xella-Medina jest kimś sławnym? - spytał Gourry Zela, który wymownie popukał palcem w czółko. Popiskiwania złotookiej przerwała Amelia: - Może ktoś by się zajął panną Sylpheel??

- Ja już się zajęłam - nieznajoma, a raczej już znajoma, odczepiła się od Xellosa - zdjęłam zaklęcie Mazoku, który ją zaatakował, ale teraz potrzebuje spokoju przez przynajmniej dzień.

- Ten Mazoku? - spytał inteligentnie Gourry.

- Nie, jełopie - warknęła Lina - Słuchaj, jak ci tam... Satsuki, tak?

- Między innymi - uśmiechnęła się dziewczyna - Mamcia nadała mi wiele imion żebym mogła się ukrywać przed wrogami. Ale dla was jestem Satsuki.

- Dobra... Jak udało ci się rozproszyć zaklęcie Mazoku? I co to było za zaklęcie?

- O tym może wam Xellosek poopowiadać... Prawda, Xellosku?

- Eee... Mogę powiedzieć "nie"? ^ ^

- Zgadnij - Satsuki uśmiechnęła się sadystycznie. Podstępny Kapłan spojrzał na nią z ironią.

- Zawsze się zastanawiałem jak mogłaś zostać Oddaną Ładowi, będąc pół-Mazoku - oświadczył.

- Tylko dlatego, że mamcia była człowiekiem zanim stała się Mazoku, mogłam... - zaczęła.

- Nie chodzi mi o kwestie techniczne - przerwał - ale o twój własny wybór. ^ ^

- No cóż, to... tajemnica. ^ ^ - odpowiedziała.

- Ale mu przygadała - Gourry popatrzył na nią z podziwem.

- Zaraz zaraz... to kim pani jest? - Amelia odezwała się równocześnie z Liną, która syknęła:

- To teraz, Xellos, spowiadaj się, ale JUŻ!!!!!! ><

- No w sumie mogę wyjaśnić...^ ^ Pamiętasz jak mówiłem ci o kimś, kto zagraża Mazoku?^ ^

- Nooo... to niby ten Thane, tak? I co?

- I to, że moja rasa chciałaby mieć w tobie sprzymierzeńca w walce z nim. ^ ^

- Kompletni szaleńcy - prychnął Zel - Zresztą chyba wiedzą, że Lina by się w życiu nie zgodziła!

- Wiedzą, wiedzą ^ ^ - potwierdził Xellos - dlatego chcą Linę zmienić w Mazoku... siłą. ^ ^

- CO?! - ryknęła ww. - Niby mam zginąć i odrodzić się jako demon?! A ty pewnie łazisz za mną bo czekasz na okazję by zaatakować, tak???!!!!

- Ja starałem się ich przekonać, że to bezcelowy trud ^ ^ - ciągnął Xellos niezrażony - Ale widać do nich nie dotarło. I chyba pomylili ofiarę. Ale Satsuki była na miejscu, podziękuj jej ładnie ^ ^

Satsuki tymczasem wymamrotała coś nad nieprzytomną Sylpheel, która została otoczona białą mgiełką i uniosła się w powietrze.

- Zaklęcie Białej Obrony - wyjaśniła zebranym złotooka - Teraz żaden atak nic jej nie zrobi... I możecie zabrać ją ze sobą, gdziekolwiek się wybieracie.

- A może wie pani czy daleko jeszcze do Doliny Mgieł? - spytała Amelia.

- Może wiem, a nawet na pewno - uśmiechnęła się Satsuki - Też tam idę. To zaraz za tym lasem.

Wszyscy razem wyszli z jaskini i podjęli wędrówkę. I duuużo rozmawiali...

- Satsuki, kim są Oddani Ładowi? - chciała wiedzieć Lina. Złotooka westchnęła, bowiem musiała wyjaśniać coś, co dla niej było oczywiste.

- Ech... Zakładam że nic nie wiecie o Zrodzonych dla Ładu i dla Chaosu? No dobrze... To są te istoty, które z własnej woli wybrały którąś z tych dwóch stron, ale nie są bogami ani demonami. Mają swoją hierarchię, sobie tylko właściwe moce itepe. Na przykład po każdej ze stron stoi 7 Strażników, a każdemu z nich podlega trójka Oddanych, takich jak ja - Satsuki niespodziewanie posmutniała - Mój obecny przełożony jest czarujący i w ogóle super - zarumieniła się - jednak nie pobije Mistrzyni Amarissy...

- Amarissa? Skądś znam to imię... - zamyśliła się Lina - A co się z nią stało?

- Dawno temu zaginęła i została uznana za martwą - odrzekła Satsuki - Była genialną wojowniczką i zawsze działała w imię Ładu... można było jej zaufać...

- Więc pani służy Ładowi? - ucieszyła się Amelia - możemy połączyć siły i razem walczyć przeciw złu, ramię przy ramieniu!! W imię sprawiedliwości!!!!!!!!

- No co ty, ona jest pół-Mazoku!! - Lina nie do końca ufała Satsuki. Ona jednak się tym nie przejmowała i z zaciekawieniem przyglądała się mieczowi Gourry'ego.

- No no, legendarna Samirenn, skąd ją wytrzasnąłeś? - spytała z podziwem.

- Legendarne co? - Lina myślała, że się przesłyszała - Wiesz coś o tym mieczu?

- No pewnie! Xellos, dawaj encyklopedię (nic im nie powiedziałeś, co? :P)! Proszę bardzo: "Samirenn albo Miecz Dnia (TM), starożytna broń wykuta przez elfy jako jedyne narzędzie walki z Samithelem albo Mieczem Nocy (TM) podczas wojny zwanej Wojną o Światłość. Po wojnie zaginęła. Posiadała zdolność odbijania niektórych czarów, a po umieszczeniu w rękojeści klejnotu, zyskiwała nowe właściwości, zależne od tego klejnotu. Zawsze emanowała specyficznym blaskiem i wzbudzała chęć posiadania u wszystkich mężczyzn, którzy ją widzieli"... Zadowoleni?

- Fiuuu, niezła rzecz! - Lina aż gwizdnęła - I już rozumiem to durne zachowanie chłopaków...

Obaj zarumienili się jak na widok pięknej panny. ;>~

- No, ja się trochę znam na mieczach! - Satsuki z dumą wskazała dłuuugą, bogato zdobioną i groznie wyglądającą broń przy jednym ze swych pasów. Z drugiej strony natomiast zwieszało się coś niewielkiego i walcowatego, z napisem "SW".

- Ale na szyciu niekoniecznie - Amelia spojrzała wymownie na spodnie złotookiej - czarne biodrówki w wielu miejscach podziurawione i pozszywane, a jedna nogawka była doczepiona.

- To nazywa się MODA, moja droga - Satsuki posłała księżniczce miażdżące spojrzenie.

- Ooo, to chyba już tu! - wyszli z lasu i ujrzeli widok co najmniej niecodzienny.

Dolina wyglądała jak z jakiegoś nierealnego snu. Zresztą sprawiała wrażenie, że sama jest pogrążona we śnie i biada temu, kto by ją obudził... Otoczona była wysokimi, groźnymi skałami i otulona mgłą, w niektórych miejscach delikatną, w innych zasłaniającą widok, przypominającą welon panny młodej... albo całun...

- Podobno nocami słychać tu śpiew - Satsuki odruchowo zniżyła głos. Pozostali nie odzywali się, oczarowani i przytłoczeni pięknem doliny. Czy stworzyła ją natura, czy magia?

- A tam są góry Ordlen - złotooka wskazała majaczące za mgłą szczyty. Lina rozglądała się, aż dostrzegła pod skałami jakby zarys budynku... Gdy poszła to sprawdzić, okazało się, że są to raczej resztki budynku, wyglądającego jednak znajomo... Tak, to musiała być taka sama świątynia bogini życia jak tamta w pobliżu Isane - ta jednak była prawie zupełnie zniszczona, a posągowi bogini brakowało głowy. Czarodziejka wyczuła w powietrzu coś dziwnego... coś ją przyzywało...

- Druga z trzech takich świątyń... - Satsuki podeszła do Liny i położyła jej rękę na ramieniu - a zbudowała ją Mistrzyni Amarissa... całe wieki temu...

- Czekaj! - przypomniała sobie Lina - Amarissa to ta, co znalazła Wszechwidzące Oko, tak??

Na te słowa Satsuki przeszedł dreszcz i spojrzała na Linę z nagłą podejrzliwością.

- Powiedziałam coś nie tak? - zaczęła czarodziejka, ale przerwała, gdyż jej wzrok przykuł widok za złotooką. Xellos rozmawiał z wysoką postacią, która pojawiła się nie wiadomo skąd. Była to czarnowłosa, blada kobieta o ostrych rysach twarzy, ubrana w czarny kombinezon. Nie stali daleko, więc Lina słyszała, o czym mówią.

- Dawno się nie widzieliśmy, Kyoree... Kto ci dał takie durne zadanie? ^ ^

- A co TY tu robisz, Xellosie? Stwarzasz mi konkurencję? - odparowała kobieta, patrząc na niego z góry (dosłownie - była wyższa od Podstępnego Kapłana o głowę ;P).

- JA wiem kiedy należy dać sobie spokój... Ale są Mazoku, które nie wiedzą... prawda? ^ ^

Lina domyśliła się, kim jest przybyszka i czego chce.

- Jeśli mnie szukasz, to jestem tutaj!! - zawołała, przykuwając jej uwagę.

Demonica teleportowała się do czarodziejki, a w ślad za nią Xellos. Obie zmierzyły się wzrokiem.

- To ty zaatakowałaś Sylpheel? - spytała wreszcie Lina.

- Jeden z moich niekompetentnych podwładnych... ale już go nie ma - Kyoree niedbale machnęła ręką - To ty jesteś nam potrzebna, Lino Inverse, bardziej niż kiedykolwiek...

- Od kiedy Mazoku aż tak się boją o swoje tyłki? - prychnęła rudowłosa - Ja walczę sama i nie zamierzam być jedną z was!

- Nawet za cenę życia przyjaciół? - wysoka Mazoku dała znak ręką i przy Gourrym, Zelu i Amelii pojawiły się podobne do niej, blade istoty.

- Jeśli stanę się demonem, nie będę znała uczucia przyjaźni...

- A skąd mamy wiedzieć, że nie pracujesz już dla Thane'a? ^ ^ - przerwał Xellos.

- O to powinieneś spytać raczej tego wyrzutka naszej rasy - Kyoree wskazała na Satsuki.

- Ja żadnego Thane'a nie znam! - oburzyła się złotooka - A ty, Kyoree, na pewno sama wpadłaś na pomysł zwerbowania Liny, prawda? Nikt cię nie przysłał... i nikt nie pomoże... - sięgnęła po swoją broń, ale nie po wielki miecz, tylko ten dziwny walcowaty przedmiot, który nagle rozbłysł jak jarzeniówka ;PPP

- Podobne to do Miecza Światła - zauważyła Lina - ale czy istnieje więcej takich broni?

- Gdzieś... daleko... - Satsuki na chwilę na nią spojrzała - A teraz stawaj, Kyoree.

- Nie z tobą chcę walczyć, Córko Koszmaru! - syknęła blada demonica - dziś zginie Lina Inverse a narodzi się nowy, potężny Mazoku!!

- Ale przedstawienie ^ ^ - stwierdził Xellos i zniknął. Dołączył do stojącej od pewnego czasu na jednej ze skał Xelli-Mediny. Uśmiechnęła się do niego i zaproponowała herbatkę.

- FAJEEERBALL!! - Lina użyła swego ulubionego zaklęcia. Kyoree jednak uniknęła go bez większych problemów i pojawiła się tuż za czarodziejką. Niedaleko Gourry, Zel i Amelia zmagali się z podwładnymi bladej wiedźmy. Miecz Dnia (TM), czary astralne i Pięści Sprawiedliwości ;> siały niezły zamęt wśród demonów.

- Giń, Zrodzona z Chaosu!! - na Kyoree spadła nagle Satsuki ze swoją jarzeniówką ;P

- Sama jesteś Zrodzoną z Chaosu, smarkulo! - wycedziła Mazoku, blokując atak - Zjeżdżaj!!

Błyskawicznie odrzuciła w tył dziewczynę, która uderzyła o skałę. Następnie równie szybko rzuciła jakieś zaklęcie, którego Lina nie znała i nie była na nie przygotowana. Poczuła ból w całym ciele i nagle jej dłonie zaczęły krwawić...

- Gotuj się do nowego życia - wysyczała Kyoree i wymówiła inkantację w jakimś zapomnianym języku - THEA MAVENDER!! - zawołała i Lina poczuła, że powoli traci panowanie nad ciałem, które stawało się coraz cięższe... Opuszczały ją siły... "Więc to tak się odbywa" pomyślała "Odbierze mi energię i napełni mocą Chaosu..." Nie mogła juz rzucić właściwie żadnego zaklęcia. Padając na kolana zwróciła przypadkiem oczy w stronę bezgłowego posągu. I nagle sobie przypomniała. O zaklęciu, które studiowała nocami, którego sens niedawno pojęła... W dolinie panowała taka pustka, tak mało było tam życia, ale może...

- Zdaje się, że zaraz będziemy tu mieć niezły widok ^ ^ - stwierdził Xellos. Jego towarzyszka popatrzyła na niego z uznaniem.

- Wiesz, prawda? :) - spytała.

- Domyśliłem się ^ ^ - skinął głową - Może nie jest mi to na rękę, ale zapowiada się ciekawie... Wybacz, że nie zostanę, ale idę przygotować worek na swoją głowę ^ ^ - powiedział. Przesłał całusa Xelli-Medinie i już go nie było.

A tymczasem Lina zaczęła zbierać resztki sił jakie w niej pozostały... Tyle by wymówić zaklęcie...

- Potęgo, któraś jest wokół, spłyń w moje dłonie... - wyszeptała.

- Masz jeszcze siłę, czarodziejko? - zaśmiała się stojąca nad nią Kyoree. Zel między jednym unikiem a drugim zobaczył co zamierza zrobić Lina.

- Co się dzieje, panie Zelgadisie? - spytała zaniepokojona Amelia.

- Zaklęcie z zapomnianej świątyni... rozgryzła je - domyśliła się chimerka.

- Potęgo tworzenia, obróć się w destrukcję...

Co to? nie życiowa energia natury, lecz jakaś niesamowita, potężna moc spłynęła na ręce Liny! I poczuła, że coś ją wzywa... I przypomniała sobie swój powtarzający się sen...

- Potęgo życia, przynieś zagładę tym, którzy życia nie szanują... - kontynuowała jednak.

I nagle przed oczami ujrzała wszystkie kolory tęczy. I w swym umyśle usłyszała a raczej poczuła:

***Czy chcesz być moimi oczami?***

Była zbyt słaba by się przeciwstawić temu wezwaniu. Ale co by zrobiła gdyby miała siłę?

Gourry, Zel i Amelia zamarli w bezruchu z oczekiwaniem...

Satsuki pragnęła by to się nigdy nie zdarzyło...

Kyoree spojrzała na dziewczynę z wyraznym zaskoczeniem...

Oblicze Xelli-Mediny przeciął paskudny uśmiech...

Lina oddychając szybko dokończyła inkantację:

- ŚMIERTELNY STRUMIEŃ ŻYCIA!!!!!!!!!!!!

I stała się naturą, gwiazdami, wszechświatem, cudowną pieśnią życia, i otoczyły ją barwy tęczy, i wypełniła ją nieprzenikniona moc, a czas stał w miejscu...

Jej przyjaciele patrzyli jak potężny strumień jasnej energii zmiata z powierzchni ziemi wszystkie Mazoku. Tylko Kyoree zdążyła zniknąć, zanim energia się uwolniła.

Po chwili, a może wieczności, wszystko wróciło do normy, a wyczerpana Lina upadła na ziemię. Amelia szybko podbiegła do niej i rzuciła Recovery. Zel zajął się poturbowaną Satsuki.

- Lino, coś ty zrobiła?? - Gourry z troską wziął czarodziejkę na ręce. Wciąż była w lekkim szoku.

Satsuki podeszła do nich, ale brakowało jej tej otwartości, którą już poznali. Była spięta i odezwała się wyzywającym tonem, chociaż głos dziwnie jej się łamał:

- Gdy następnym razem się spotkamy, Lino Inverse - rzekła - możemy już być wrogami...

To powiedziawszy zniknęła z charakterystycznym pyknięciem. Spojrzeli po sobie zdziwieni.

A wysoko na skale Xella-Medina uśmiechała się triumfalnie.

- Tak jak się spodziewałam - szepnęła do siebie.

CDN

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.